1 lipca 2017

21. No… ten plemnik

Witam!
Na początek chciałabym przypomnieć, że wraz z tym rozdziałem przechodzimy w wakacyjny tryb cotygodniowy. Z małymi wyjątkami, niestety.
8.07 rozdział Akari,
15.07 rozdział Akari,
22.07 brak rozdziału :-(
29.07 rozdział Erroay.
Przesunięcie wynika z tego, że niestety nie będzie mnie 22 lipca i choć wracam na chwilę 23 i teoretycznie mogłabym wrzucić rozdział (i to w dodatku w urodziny Sasuke!), to potem znowu nie ma  mnie 5 sierpnia, kiedy też przypada moja kolej :-). Przesunięcie wszystkiego o tydzień likwiduje problem.
Oczywiście jeśli zajdą jeszcze jakieś zmiany, to postaramy się poinformować o tym wcześniej.
Zapraszam do czytania i komentowania (a nawet nalegam :P).
Pozdrawiam!
_______________________________________________________________

Sasuke otworzył oczy i spojrzał na zegarek, a potem przetarł powieki i niechętnie odrzucił kołdrę na bok. Podszedł do kołyski i spojrzał na płaczące niemowlę. Wziął głęboki wdech, próbując pohamować irytację i wziął córkę na ręce.
Jadła godzinę temu. Przewinął ją jeszcze przed snem i liczył na kilka godzin spokoju, ale najwyraźniej się przeliczył. Dochodziła trzecia trzydzieści, a Sumire kolejną noc z rzędu postanowiła nie dawać mu spać. I chociaż miał ogromną chęć, by krzyknąć O co ci, kurwa, chodzi?!, nie mógł tego zrobić. Policzył w myślach do dziesięciu, a potem dwudziestu, ale wciąż był podenerwowany, a jej ciągłe krzyki wcale nie wprawiały go w lepszy nastrój.
Kołysząc dziecko w ramionach, podszedł do łóżka i położył je we własnej pościeli. Potem zapalił lampkę, stojącą na stoliczku nocnym i sięgnął po trzy grube tomy, które znalazł w biblioteczce Haniko. Trzy książki o małych dzieciach, jedna głupsza od drugiej, przepełnione poradami, których albo nie potrafił w pełni zrozumieć, albo zastosować, bo zwykle gówno dawały. Czasem nawet dosłownie.
We wszystkich trzech o płaczących niemowlętach napisano z grubsza to samo. Głodna na pewno nie była, bo Sasuke już pierwszego dnia opieki nad nią postanowił sporządzić harmonogram karmienia, by mniej więcej wiedzieć, kiedy córka będzie domagać się mleka. I faktycznie ten sposób całkiem nieźle się sprawdzał, bo mała chciała jeść w miarę regularnie, a Sasuke dzięki temu nie miał problemów z rozpoznaniem, o co chodzi.
Ale kiedy córka płakała poza wyznaczonymi porami, Sasuke głupiał i nie wiedział, co zrobić.
W pierwszych tygodniach życia twoje dziecko ma wyostrzony zmysł dotyku i węchu, dzięki którym rozpoznaje, kiedy otaczają go opiekuńcze ramiona rodzicielki. Dzięki bliskiemu kontaktowi z mamą i jej zapachowi, który poznaje od pierwszego karmienia i tulenia, maluch czuje się najbezpieczniej właśnie w jej towarzystwie. Również twój oddech, droga mamo, sprawia, że dziecko wycisza się, kiedy jesteś blisko. Jest to jeden z najlepszych sposobów na uspokojenie płaczącego maluszka.
– Pierdolenie – szepnął Sasuke, zatrzaskując książkę i sięgając po następną.
Przytulaj, noś, kochaj i mów do dziecka. Na tym etapie najważniejsza jest bliskość i czułość.
Sasuke przekartkował książkę.
Noworodki wolą patrzeć na ludzkie twarze i częściej to właśnie na nich koncentrują wzrok niż na kolorowych zabawkach. Bliskiej obecności mamy nie zastąpi żaden przedmiot ani karuzela zawieszona nad łóżeczkiem. Dziecka nie uda się uspokoić, machając mu przed nosem kolorową maskotką. Nic nie zrobi tego lepiej, niż spokojne oblicze matki, w której brzuchu spędził ostatnie dziewięć miesięcy życia.
– Kolejne pierdolenie.
Odepchnął od siebie książkę i sięgnął po ostatnią.
W drugim tygodniu życia noworodek powoli rozpoznaje już twarz matki lub osoby, która się nim opiekuje. Widok ten wprawia go w dobry nastrój, przynosi spokój, ulgę oraz daje poczucie bezpieczeństwa. Dlatego tak ważna jest teraz twoja nieustanna obecność przy dziecku.
Sasuke zamknął książkę i spojrzał na córkę, która ani na moment nie przestała płakać. Niepewnie podniósł ją z posłania i przytulił po piersi, ale dziecko wcale się nie uspokajało. Ukołysał je lekko, szepnął nawet cichutkie Ciiiiiiii, jakby miało to w czymkolwiek pomóc i zacisnął mocno usta.
Co robił nie tak? Czy to dlatego, że nie był matką, a jedynie nic nieznaczącym ojcem?
Sumire dalej płakała. Nie uspokajał jej ani jego dotyk, ani głos czy bicie serca. Nie wiedział, czy w ferworze krzyku, córka słyszała jego oddech, ale nie miało to żadnego znaczenia, bo płacz nie ustawał. Sasuke miał wręcz wrażenie, że przybrał na sile, a to jeszcze bardziej wyprowadziło go z równowagi. Irytacja rozgrzała go od środka i chyba coś w nim pękło. Od kilku dni praktycznie nie sypiał, każdą wolną chwilę poświęcając na czytanie, jak zajmować się niemowlęciem, by nie zrobić mu krzywdy. Chciał wiedzieć, chciał umieć, chciał się znać i być dobrym rodzicem, ale to przekraczało chyba jego możliwości. W jego obecności dziecko popadało w jeszcze większe zaniepokojenie i histerię. Nieważne, jakby się nie starał, nie wpływał na nie kojąco.
Co miał robić?
Zanim zdążył zauważyć, znalazł się przy kołysce i mało delikatnie umieścił w niej Sumire. Niestarannie przykrył ją różowym kocykiem i uciekł z pokoju, nie zwracając uwagi, że trzasnął drzwiami.  A kiedy te huknęły, płacz małej tylko się wzmógł. Sasuke oparł się plecami o drzwi, zjechał po nich na podłogę i zatkał uszy. Uspokój się, powtarzał sobie w myślach, ale nie przynosiło to ulgi skołatanym nerwom.
Zostawił ją samą sobie, licząc, że prędzej czy później zmęczy się wrzaskiem i sama zaśnie.

***

Po dość ubogim śniadaniu Haniko postanowiła trochę poczytać, ale za nic nie potrafiła się skupić na lekturze. Książka, którą przyniósł jej Itachi, była naprawdę ciekawa, a jednak już trzeci raz czytała tę samą stronę i nie potrafiła pojąć, o czym właściwie czyta. Z cichym westchnieniem zamknęła ciężkie tomiszcze – Itachi przynosił jej coraz grubsze pozycje, chyba po to, żeby miała czym zająć czas – i poprawiła poduszkę. Chciałaby powiedzieć, że z dnia na dzień czuje się coraz lepiej, ataki zdarzają się coraz rzadziej i lada dzień będzie mogła opuścić szpital, ale wiedziała, że to nieprawda.
– Jak samopoczucie?
Haniko drgnęła, spoglądając na uśmiechniętą starszą kobietę, która weszła do sali.
– Lepiej – odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech.
– Mogę wpuścić dziewczynę czekającą na korytarzu? Już od kilku minut nerwowo się kręci.
Haniko uniosła brew. Nie spodziewała się, że wizyta u niej może być dla Keiko takim problemem. Bo jeśli nie była to ona, to kto inny mógłby to być?
– Tak, oczywiście.
Pielęgniarka wyszła, a Haniko poprawiła na powrót poduszkę, podsuwając ją sobie pod plecy i usiadła. Po chwili do jej pokoju nieśmiało zajrzała Keiko, odchrząkając niepewnie. Zachowanie co najmniej dziwne jak na nią.
– Chciałaś mnie widzieć – stwierdziła, wychylając głowę zza drzwi.
– Usiądziesz? Chciałam z tobą porozmawiać.
Keiko skrzywiła się lekko, ale wykonała polecenie i zajęła miejsce na stołku po lewej stronie łóżka. Rozejrzała się ciekawie po pomieszczeniu, jak gdyby nigdy wcześniej tu nie była, choć w ciągu tych dwóch tygodni zdążyła już raz odwiedzić Haniko.
– Rozmawiałam z Itachim i… – zaczęła Haniko, ale przerwała gwałtownie, kiedy Keiko nieoczekiwanie zerwała się z miejsca.
– Nie, nie, nie! – Skrzyżowała przed sobą dłonie i pokręciła głową. – Oboje jesteście tacy monotematyczni. Jeśli liczysz na przeprosiny i chcesz mi zrobić burę, bo dałam Sasuke klucze, to sobie daruj. Możemy uznać, że mamy to już za sobą i mogę iść?
Haniko nie odpowiedziała, a zamiast tego chwyciła ją za rękę. Keiko spojrzała zdziwiona na ich splecione razem palce. Haniko chyba nigdy nie chwyciła jej za rękę, a już na pewno nie w ten sposób. Nieco oszołomiona dała się pociągnąć z powrotem na metalowy taboret, nie odrywając spojrzenia od ich splecionych dłoni.
– Chciałam ci podziękować – powiedziała Haniko, mocniej ściskając jej dłoń.
Keiko podniosła wzrok i przyjrzała jej się nieco podejrzliwie.
– Za co?
– Za to, że dałaś Sasuke klucze… – Haniko przełknęła ślinę. – To prawda, że jeszcze kilka dni temu, gdybyś się tu pojawiła, pewnie byśmy się o to pokłóciły. Byłam na ciebie wściekła, kiedy Itachi powiedział mi, co się stało. Przez pierwsze dni pielęgnowałam w sobie tę złość, ale potem rozmawiałam z Tsunade i ona przybliżyła mi kilka rzeczy. Miałam sporo czasu, żeby to wszystko przemyśleć i… dziękuję ci.
– Wiesz, że Itachi się z tobą nie zgadza?
– Wiem. – Haniko westchnęła, puściła dłoń Keiko i oparła z powrotem o poduszkę. – Zdaję sobie sprawę z tego, że to z mojego powodu jest tak negatywnie nastawiony do Sasuke i obawiam się, że nie potrafię tego naprawić.
Keiko zmarszczyła czoło i przesiadła się ze stołka na łóżko, siadając na krawędzi.
– Czyli co? Chcesz mi powiedzieć, że teraz zmieniłaś zdanie i dostrzegłaś, jak bardzo się dla ciebie starał, odkąd wrócił do wioski? No, niby lepiej późno niż wcale.
– Nie – odparła Haniko, nieświadomie zaciskając usta. – Nie powiedziałam nic takiego. I nie chcę z tobą rozmawiać na temat Sasuke, bo obie doskonale wiemy, że nasze zdania diametralnie się różnią.
– Chciałaś, żebym do ciebie przyszła tylko po to, żeby mi podziękować? Jej, no wiesz, to naprawdę miłe, ale mogłaś wysłać smsa, czy coś.
– Nie tylko po to. Posłuchaj… – Przygryzła lekko dolną wargę. – Mam do ciebie prośbę.
Keiko spojrzała na nią nieufnie, nieświadomie lekko się wycofując. Zanim jednak wstała, by wrócić na krzesło i zwiększyć dzielący ich dystans, Haniko tak jak poprzednio chwyciła ją za rękę. A kiedy Keiko nie zaprzestała kolejnych prób ucieczki, chwyciła ją i za drugą.
– Jesteś jedyną osobą, którą mogę o to prosić. Przynajmniej mnie wysłuchaj, dobrze?
– Okej – odburknęła Keiko, mając nadzieję, że Haniko szybko ją puści i pozwoli odejść.
– Tu już nie chodzi o Sasuke i o mnie, wiesz? Cały ten nasz konflikt, nieudolne próby znalezienia porozumienia i wyjścia z sytuacji przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, kiedy urodziła się Sumire. Teraz to ona jest najważniejsza. Minęło sześć dni, od kiedy Sasuke zabrał ją ze szpitala i przez te sześć dni nie miałam od niego żadnej wiadomości. Nie wiem, jak sobie radzi, bo nikogo do siebie nie dopuszcza. Ani razu mnie nie odwiedził, chociaż zapewnił Tsunade, że to zrobi. Nie ma więc chyba nic dziwnego w tym, że się martwię.
– Przesadzasz – oznajmiła lekkim tonem Keiko, uśmiechając się pokrzepiająco. – Sasuke da sobie radę, czuję to.
– Nie podzielam twojej wiary w jego umiejętności, chociaż bardzo bym chciała. Zresztą to nieistotne, w tej chwili chodzi mi tylko o córkę. Chciałabym mieć pewność, że wszystko u niej w porządku.
Keiko spojrzała na nią, zastanawiając się nad czymś, a potem wzruszyła ramionami.
– Mogę mu wysłać smsa i spytać, jak mu idzie.
Haniko jednak nie podchwyciła jej optymizmu. Pokręciła głową, mocniej ściskając dłonie Keiko i zmuszając ją do tego, by na nią spojrzała.
– Powiedz mi, czy widziałaś się z nim chociaż raz, od kiedy zajmuje się Sumire?
– Zajęty był – odpowiedziała Keiko, a kiedy Haniko ją puściła, wyjęła telefon i zajrzała do skrzynki odbiorczej. Dwa razy proponowała mu spotkanie, a on dwa razy odpisał nie i na tym ich kontakt się kończył. – Może faktycznie powinnam się z nim zobaczyć.
Haniko pokiwała głową, ale ona nie zwróciła na nią uwagi, postanawiając załatwić to od razu. Szybko wystukała treść i uśmiechając się szeroko, wysłała wiadomość.
„Heeeeej, Sasuś! Dawno się nie widzieliśmy, a ty obiecałeś mnie wysłuchać, a że ja dziś tak strasznieeee mam ochotę komuś pomarudzić, to padło na ciebie! :D szczęściarz z ciebie, wiesz? To spotkajmy się, oki? Obiecuję, że będzie fajnie! I wiesz, co? Twoje bobo bym chętnie zobaczyła, bo jak ją ostatnio widziałam, to była cała umazana we krwi i innych takich, a potem jakoś okazji nie było, no ale już jest xD to co, za godzinkę? :D”.
– Okej, załatwione – oznajmiła radośnie. – Dowiem się, co i jak.
 Haniko wyglądała, jakby kamień spadł jej z serca. Jej ulga nie trwała jednak zbyt długo, gdyż po chwili telefon Keiko zaczął wibrować, a z twarzy jego właścicielki zniknął uśmiech. Dziewczyna zmarszczyła brwi, odczytując niezbyt rozbudowaną treść.
– Napisał: nie. Dobra, no to kiedy?
Wystukała wiadomość.
Tym razem na odpowiedź musiały poczekać nieco dłużej. Haniko łudziła się, że może Sasuke zastanawia się, kiedy mógłby się spotkać z przyjaciółką i stąd ta zwłoka, ale i tym razem się przeliczyła.
Nie wiem. Nie pisz do mnie, odezwę się – przeczytała na głos, a potem zmarszczyła brwi. – Co on sobie wyobraża?
Haniko westchnęła i spojrzała w sufit. Skoro Sasuke nie chciał się zobaczyć nawet z Keiko, to sytuacja była poważna. Nie przychodził jej do głowy już nikt inny, z kim mógłby zgodzić się spotkać. Po prostu zabrał dziecko i odciął się z nim od świata. Aż trudno uwierzyć, że był jedynie trzy kilometry stąd, a nie na drugim końcu świata.
– Tobie też tak odpisuje na wiadomości? No z niego to czasem taki burak…
– Nie odpisuje, bo i nie ma na co. Tuż po porodzie zgubiłam telefon. Prosiłam Itachiego, żeby poszukał go w moim domu, ale gdzieś przepadł.
– Itachi? – Higashiyama wydawała się zaniepokojona. – Widziałam go dziś rano…
– Telefon, Keiko, telefon… Pewnie się rozładował.
– A, to ty w ogóle nie miałaś się jak się skontaktować z Sasuke…
Haniko potaknęła.
– Prosiłam Naruto, ale Sasuke go zignorował i nie odpowiedział na żadną wiadomość. Itachiemu wolałam nawet o tym nie wspominać.
– Dobra, wiesz co? – Keiko chwyciła pewnie dłoń Haniko w swoje i potrząsnęła nią. – Nic się nie martw, przekonam go, żeby się ze mną spotkał i wybadam, jak sobie radzi. Uszy do góry! Tylko… – zamyśliła się – jeszcze nie wiem, jak go do tego zmuszę, ale…
– Mam pomysł – przerwała jej Haniko, wskazując głową w stronę szpitalnej szafki. – W dolnej szufladzie mam klucze do domu.
– Ale jak to… klucze? – Higashiyama zmarszczyła czoło, na które wystąpiła drobna zmarszczka. – Itachi powiedział, że te, które oddałam Sasuke, były jedyne i zrobił mi awanturę, że pozbawiłam cię możliwości dostania się do własnego mieszkania. Okłamał mnie? – spytała chłodno.
– Nie okłamał cię, ja mu po prostu o nich nie powiedziałam.
Keiko wytrzeszczyła oczy. Tego się zdecydowanie nie spodziewała. Haniko i Itachi byli od dłuższego czasu niemal nierozłączni i była pewna, że mówią sobie o wszystkim. Czasem, kiedy na nich patrzyła, wyłapywała jakieś porozumiewawcze spojrzenia i gesty, których ona nie potrafiła rozszyfrować. Coś, co dla nich znaczyło pewnie bardzo wiele, dla niej nie znacząc nic. Wiedziała, że przyjaźń z Itachim nie mogła być łatwa, bo nad jego otwartością trzeba było jeszcze sporo popracować, ale nie spodziewała się, że to Haniko mogła coś przed nim zataić. Chociaż… w sumie, dlaczego nie?
– Na pewno zauważyłaś, że Itachi jest ostatnio dużo bardziej drażliwy – wyjaśniła, kiedy Keiko dłuższy czas się nie odzywała. – Gdybym powiedziała mu o kluczach, pewnie by tam poszedł, by porozmawiać z Sasuke.
– No ta – odparła Keiko ze zrozumieniem, krzywiąc się przy tym lekko. – Kto by pomyślał, że taki z niego Fugaku. Zawsze myślałam, że to Sasu ma więcej z tyrana, a tu proszę, niespodzianka.
Haniko pokręciła głową.
– Nie upraszczaj tak tego. Itachiemu po prostu zwaliło się ostatnio bardzo dużo na głowę i chodzi trochę bardziej podenerwowany niż zwykle, ale to minie.
– Niby co takiego? – prychnęła. – Rodzonego brata ma gdzieś, uciekł od troszczącej się o niego matki, ale jakoś z tym szajbusem cały czas utrzymuje kontakt i co sobotę leci na spotkania tej sekty… to znaczy klanu.
– Przecież wcale tak nie myślisz – powiedziała Haniko, przyglądając się zaciętej minie Keiko. – Itachi bardzo martwi się o wiele rzeczy. Na przykład o twoje zdrowie. Tak, tak. I nie patrz tak na mnie, jesteśmy przyjaciółmi, więc wspomniał mi to i owo. Do tego cały czas przejmuje się mną, bo u mnie też kolorowo nie jest i wbrew temu, co uważasz, martwi się też o Sasuke.
– No jasne…
– Naprawdę – odparła z niezachwianą pewnością w głosie. – I choć to może zabrzmieć irracjonalnie, uważa, że częściowo to on ponosi winę za jego decyzje i zachowanie. Obarcza się winą za to, że Sasuke mnie skrzywdził, bo w dzieciństwie go rozpieszczał, we wszystkim wyręczał i nie wpoił podstawowych wartości. Nie jest jego ojcem ani matką, a jednak obarcza za to winą tylko siebie. Nie sądzisz, że to raczej rodzice powinni mieć sobie w tej sytuacji coś do zarzucenia? Zastanów się, Keiko. Wiem, że trudniej ci na to spojrzeć niż osobie postronnej, bo jego kiepska kondycja psychiczna odbija się na tobie, ale wiem, że potrafisz.
Keiko zrobiła zamyśloną minę, wpatrując się w jakiś punkt na śnieżnobiałej, szpitalnej pościeli. Ciekawe, jakiego proszku do prania używali…
– No czasem może faktycznie wydawał się taki niezdecydowany, jakby nie wiedział, co ma robić i sądzić, ale sposób, w jaki wyraża się o Sasuke… – Skrzywiła się. – Tak się nie mówi o rodzonym bracie, po prostu nie.
– Bo jest rozczarowany, jest mu przykro, a jednocześnie jest na niego zły i martwi się tym, co się z nim dzieje. Boi się też o Sumire… – przerwała, odpływając gdzieś na moment myślami, ale po chwili potrząsnęła głową. – I jest jeszcze Mikoto. Mówił ci, że po jej ostatnich podejrzeniach o twojej ciąży, stwierdziła, że właściwie to jest dla was idealny czas na pierwsze dziecko? Bo mnie nie powiedział, nie chcąc dokładać mi zmartwień, ale ona się wygadała. Wydzwania do niego cały czas, a ostatnio wrobiła go nawet w opiekę nad dwuletnim synem sąsiadki, żeby poznał uroki posiadania potomstwa.
Keiko nie była pewna, czy powinna się śmiać, czy płakać. Mikoto chyba oszalała, a skoro Itachi nie wspomniał o tym ani jej, ani Haniko, to była w stanie się założyć, że Shisui też nie miał o niczym pojęcia. A to oznaczało, że dźwigał ten ciężar zupełnie sam. Niby to nic, ale jeśli dołożyć jeszcze kilka cegiełek, to mogło zrobić się naprawdę ciężkie i nie do wytrzymania.
– A wiesz, że Fugaku znowu zaczyna coś kombinować? – kontynuowała Haniko. – Nie znam żadnych szczegółów, ale ponoć próbował się skontaktować z tą grupą z Suny, z którą współpracował. Oczywiście jedyną osobą, która o tym wie i może go powstrzymać, jest Itachi. I jeśli będzie trzeba, to bez mrugnięcia okiem oczywiście to zrobi, ale… niezależnie od tego, czy ich poglądy się różnią, czy nie, to wciąż jego ojciec…
Haniko uśmiechnęła się smutno. Higashiyama nie odezwała się ani słowem, trawiąc to, co usłyszała.
– Jestem ostatnią osobą, która ma prawo cię pouczać – mówiła cicho Haniko – ale uważam, że powinnaś mu trochę odpuścić i okazać więcej wyrozumiałości.
– Pomyślę o tym – oznajmiła Keiko po dłuższej ciszy, przerywanej jedynie tykaniem zegara. – To gdzie ten klucz?

***

Sasuke spacerował po pokoju z dzieckiem od dobrych dwudziestu minut, ale Sumire jakoś nie garnęła się do spania. Chwila, jak było napisane w tych wszystkich poradnikach dla młodych rodziców? Że niemowlęta przesypiają nawet do dwudziestu godzin na dobę? To dziwne, bo Sasuke miał wrażenie, że jego córka spała tylko przez pozostałe cztery, a poza tym non stop płakała, dopraszała się noszenia na rękach, karmienia, przewijania i kilku innych rzeczy, których wciąż nie rozszyfrował i nie potrafił jej zadowolić.
Naprawdę dwadzieścia godzin? Naprawdę powinien mieć aż tyle czasu dla siebie?
Tymczasem już powoli zaczynał nienawidzić swojej córki. Była kapryśna. Chyba. Właściwie, to nie miał żadnego porównania, ale tak mu się wydawało. Próbował sobie przypomnieć, jak zachowywała się Kinari tuż po urodzeniu, ale jak na złość pamięć odmawiała mu posłuszeństwa. A może… to po prostu on niewystarczająco interesował się siostrą?
Z zamyślenia wyrwał go… zapach. Coś, czego zdecydowanie wolałaby nie czuć. Z drugiej strony teraz przynajmniej poznał powód tego ciągłego krzyku i wiercenia się na jego rękach.
Sumire wylądowała na przewijaku, a kiedy on próbował ją uwolnić ze śpioszków, poczuł wibracje telefonu w kieszeni. Zirytowany wierceniem się dziecka, postanowił zostawić ją przez chwilę w spokoju i odczytać wiadomość.
„Sasuś! A może jednak? Wpadłabym za chwilę”.
Zacisnął zęby i wystukał krótką, lecz treściwą wiadomość. Nie. Z cichym brzękiem odłożył telefon na szafkę obok i wrócił do córki.
Nigdy więcej żadnych dzieci, pomyślał. Jeśli to będzie konieczne, to nawet żadnego seksu, bo nawet on nie był wart męczarni, jakich obecnie doświadczał. Ewentualnie…
Wzdrygnął się. Nie, do kastracji się raczej nie posunie.

***

– No nie, to nie. To była twoja ostatnia szansa – powiedziała Keiko, odczytując oschłą odpowiedź.
Skoro Sasuke nie zamierzał się z nią spotkać po dobroci, to ona doprowadzi do tego spotkania siłą. A raczej… kluczami. Sasuke powinien docenić, że nie postawiła go przed faktem dokonanym i po prostu nie wlazła do mieszkania. Gdyby się zgodził, całe to włamywanie nie musiałoby mieć miejsca.
Pierwsze, co ją uderzyło po wejściu do środka, to zaduch. Jasne, zima była, ale mimo to Keiko była świadoma tego, że czasem należało pomieszczenia wietrzyć. Nawet wtedy, kiedy miało się na wychowaniu małe dziecko. A może przede wszystkim wtedy?
Pomimo całkowitej ciemności, która panowała na dole, udało jej się jakoś wyswobodzić z kozaczków i przy okazji nie zabić. Nie potknęła się też o nic, kiedy rozglądała się na parterze i nie wyrżnęła na schodach, kiedy po cichu stąpała po kolejnych stopniach.
W sypialni paliło się światła, a drzwi było lekko uchylone, więc Keiko na palcach przekradła się w ich stronę. Stanęła przy ścianie i zajrzała przez szparę do środka.
Sasuke z wyjątkowym skupieniem przewijał Sumire. I Keiko musiała przyznać, że jest miło zaskoczona tym, co widzi, bo robił to z największą starannością. Nie odrzucił zużytej pieluchy jak najdalej od siebie i chociaż wrażenia do najlepszych nie należały, starannie wytarł małej pupę i sięgnął po świeżą pieluchę.
Keiko na dzieciach się zbytnio nie znała, ale wydawało jej się, że Sasuke obchodzi się z córką, jak należy. Ubierał ją delikatnie i bez pospiechu, pomimo tego, że wciąż głośno płakała i machała kończynami na wszystkie strony.
– Kurwa – warknął Uchiha, kiedy przez przypadek trącił ręką puder dla niemowląt, który spadł na podłogę i rozsypał się po dywanie. Wziął głęboki wdech na uspokojenie i ułożył w ramionach wciąż płaczącą córkę. – No już, uspokój się.
Keiko przewróciła oczami, słysząc ton jego głosu. Ona na pewno by się nie uspokoiła, gdyby mówił do niej w ten sposób, bo chociaż starał się brzmieć łagodnie, przez ton jego głosu przebijała się irytacja i rozdrażnienie.
Postanawiając się już dłużej nie ukrywać, mocniej uchyliła drzwi i zapukała we framugę, szczerząc się szeroko. Najchętniej rzuciłaby mu się na szyję, ale trzymał dziecko i to chyba nie byłby najlepszy pomysł. Sasuke i tak niemal podskoczył w miejscu na jej widok, wyraźnie nikogo się nie spodziewając.
– Jak tu weszłaś? – warknął, marszcząc brwi.
Zamiast odpowiedzieć, wyjęła klucze z kieszeni i pomachała nimi w powietrzu. Prychnął, odwracając wzrok, by na nią nie patrzeć.
– Zastanów się dobrze, do czego musiałeś ją pchnąć, żeby z własnej woli mi je dała. – Skrzyżowała ręce na piersi i z niesmakiem pokręciła głową. – No, to myśl, a ja ją wezmę, dobra?
Sasuke bez słowa podał jej Sumire. Keiko rozpromieniła się, obserwując dziewczynkę i kołysząc ją leciutko. Zresztą radość była chyba obustronna, bo mała szybko się uspokoiła i zaczęła przysypiać.
Kiedy zasnęła, Keiko umieściła ją w kołysce, chwyciła Sasuke za rękę i wyszła cicho z pokoju. Uchiha nie odezwał się do niej ani słowem, kiedy zeszli na dół i udali się do kuchni. Obserwowała pobojowisko pozostawione po prawdopodobnie wczorajszym obiedzie, on zajął się robieniem herbaty.
Chociaż nie, pomyślała Keiko, licząc brudne talerze piętrzące się w zlewie. Sasuke nie zmywał od dobrych kilku dni i aż cud, że jeszcze nie wyhodował sobie żadnej pleśni. On, pedant i wielbiciel porządku, nagle zaprzestał sprzątania i… chyba nie tylko tego.
Keiko zamrugała, kiedy usiadł naprzeciwko niej i mogła z bliska podziwiać cienie pod jego oczami i dawno niemyte włosy. Zacisnął usta i spuścił wzrok, zauważając jej bacznie spojrzenie, prześlizgujące się po jego twarzy.
– To może… – zaczęła Keiko, której nagle zabrakło słów. – Skoro masz chwilkę wolnego, to weź zrób coś dla siebie. Gorąca kąpiel albo coś w ten deseń. Jeśli Sumire się obudzi, to ja się nią zajmę, spokojna głowa.
– Keiko, powiedz mi tak szczerze – Sasuke wlepił w nią zmęczone spojrzenie – Haniko cię tu przysłała, bo chcecie odebrać mi dziecko?
– E… Co?
– To, co słyszysz – odpowiedział i nie spuszczając z niej wzroku, ze spokojem napił się herbaty. – Nie zgodziła się na to, bym się nią zajmował, potem Itachi chciał mi ją odebrać, teraz ty?
Keiko zamrugała gwałtownie. Itachi chciał mu odebrać dziecko? Nie, na pewno coś źle zrozumiała. Pewnie Sasuke chodziło o to, że brat próbował go powstrzymać przed odciążeniem Haniko, a nie o to, że zamierzał zabrać je dla siebie. Itachi taki nie był.
– Itachi… zresztą nieważne, nie wie, że tu jestem. Haniko też nie chce ci jej odebrać. Chciała tylko wiedzieć, jak sobie radzisz, bo nie dajesz znaku życia.
– Tak, na pewno – prychnął, opuszając wzrok na blat.
– No tak! Spójrz na mnie, to będziesz wiedział, że mówię prawdę.
Sasuke jednak uparcie ją ignorował, a kiedy zbyt długo nie doczekała się reakcji, postanowiła kontynuować:
– A może wcale nie chodzi o to, co? Może ty po prostu masz wyrzuty sumienia, że tego nie zrobiłeś i ona przez ciebie non stop się zamartwia. Weź się w garść, Sasuke! Czasem nie wierzę w to, co widzę, wiesz? Czemu ty tak szybko się poddajesz? Tobie chyba naprawdę co jakiś czas potrzebny jest porządny kopniak w dupę, bo inaczej nie potrafisz normalnie funkcjonować! Wiesz, że nikt się po tobie cudów nie spodziewa? Jesteś tylko samotnym, niedoświadczonym ojcem, który ma prawo popełniać błędy i prosić o pomoc, jeśli jej potrzebuje! Myślisz, że jak się tu ukryjesz, to nikt nie zauważy, że coś jest nie tak? Ano nie! Tylko potęgujesz niepokój innych o Sumire i o siebie samego.
– Bo ty już oczywiście wszystko wiesz! – Podniósł głos. – Jesteś tu od pięciu minut, ale wydaje ci się, że widziałaś już wszystko, możesz się bezczelnie wymądrzać i robić ze mnie idiotę! Idź już lepiej i daj mi święty spokój.
Sasuke wstał z miejsca, okrążył stół i już chciał wyjść z kuchni, kiedy Keiko objęła go w pasie i przytuliła do jego pleców.
– To mnie popraw, jeśli się mylę – powiedziała cicho, wtulając policzek w jego łopatki. – Co takiego robisz nie tak, że postanowiłeś się tu zabunkrować i doprowadzać do obłędu wszystkich, którzy się o ciebie martwią? Co, Sasuś?
Uchiha nie odpowiedział, ale po tym, jak się rozluźnił, Keiko domyśliła się, że się nieco uspokoił.
– Wezmę prysznic – odparł beznamiętnie, odklejając ją od swoich pleców.
Kiedy zniknął na górze, Keiko spojrzała niechętnie na stos naczyń piętrzący się w zlewie. Ciekawe, czy to faktycznie jej słowa doprowadziły go do wybuchu, czy może to po prostu ten widok. Zacisnęła usta. Matko, jak ona nienawidziła zmywać! I praktycznie się tego oduczyła, kiedy wprowadził się do niej Itachi, a ona odkryła, że miał jakąś wpojoną funkcję zmywarki i – w przeciwieństwie do wiecznie narzekającego Sasuke – sprzątał bez słowa. Już od jakiegoś czasu nie musiała się martwić brudnymi garami, a teraz to…
Niechętnie chwyciła gąbkę do naczyń i wycisnęła na nią trochę płynu. A niech tylko Sasuke spróbuje nie docenić jej poświęcenia!
Po tym, jak już uporała się z naczyniami, które wypucowała na błysk i ledwie udało jej się upchnąć na suszarce, postanowiła przygotować coś do jedzenia. Bała się, że w lodówce niczego sensowego nie znajdzie, bo wszystko wskazywało na to, że Sasuke żywił się w ostatnim czasie kupnymi obiadkami ze słoików, ale znalazła jeszcze nieprzeterminowany ser i kilka pomidorów, a w szufladzie namierzyła zamknięte opakowanie suszonych kiełbasek.
Kiedy Sasuke zszedł na dół, kończyła robić fantazyjne kanapki z uśmiechniętymi buziami, wyciętymi z pomidora i kiełbasek. Uśmiechnęła się od ucha do ucha, podsuwając mu talerz pod nos i obserwując reakcję, ale nawet nie drgnął. Podziękował skinieniem głowy i zabrał się za jedzenie.
– Lepiej wyglądasz, przytyłeś – zauważyła, kiedy skończyła krzątać się po kuchni, otwierając okna. – Aż takie kaloryczne są te pulpety ze słoika?
– Rzuciłem palenie.
– A, no i?
– I już dawno nie miałem takiego apetytu.
– O! – Keiko uśmiechnęła się. – To dobrze, bo już marniałeś w oczach, a teraz powoli zaczynasz wyglądać z powrotem jak człowiek.
Sasuke skrzywił się.
– Daruj sobie te fałszywe komplementy. Nie palę od zaledwie pięciu dni i zanim wrócę do poprzedniej wagi, minie trochę czasu.
– No ale przytyłeś już tak z… z kilogram, zdecydowanie. – Keiko pokiwała głową, uważnie lustrując jego sylwetkę. – I to taki znaczący kilogram, widoczny. – Uśmiechnęła się do niego promiennie, ale wyraz jego twarzy pozostał bez zmian.
Kiedy zapadła dłuższa cisza, Sasuke wyszedł z kuchni i ruszył schodami na górę. Keiko westchnęła, odstawiła pusty kubek po swojej herbacie do zlewu i poszła za nim. Znalazła go w sypialni, stojącego nad kołyską i spoglądającego na śpiącą córkę. Stanęła za jego plecami i wyjrzała mu przez ramię.
– Jest śliczna – szepnęła. – Zdecydowanie wygrał ten, co trzeba. – Pokiwała głową.
Sasuke odwrócił lekko głowę w jej stronę i uniósł znacząco brew. O czym ona, do cholery, mówiła?
– No… ten plemnik – wyjaśniła.
Uchiha spojrzał na nią z politowaniem, a kąciki jego ust nawet nie drgnęły. Cóż, kolejna nieudana próba rozśmieszenia go.
O tym, że Sasuke miał jakiś szósty zmysł, Keiko przekonała się chwilę później, kiedy Sumire się obudziła i zaczęła ssać własną piąstkę. Sasuke wziął ją na ręce i zniósł na dół. Skrzywił się, kiedy zauważył niezamknięte okna w kuchni, ale jedno karcące spojrzenie wystarczyło, żeby Keiko zamknęła je w podskokach.
– Pomogę ci – zaproponowała, kiedy owinął małą szczelniej puchatym kocykiem i wyjął z szafki jakiś proszek, miarkę i kilka innych rzeczy.
Sasuke podał jej dziecko, a sam zajął się przygotowywaniem posiłku. Do butelki nalał wody, odważył porcję proszku, wymieszał i wstawił niewielki garnek z wodą na gaz, a potem umieścił w nim na chwilę butelkę. Podgrzewał przez chwilę, a potem sprawdził temperaturę na nadgarstku.
– Łał – wyrwało jej się, kiedy po chwili mleko było przygotowane i Sasuke podszedł do niej z butelką.
Bardzo kusiło ją, by go wyręczyć i nakarmić Sumire, ale jeszcze bardziej chciała zobaczyć, jak on to robi. Kiedy wystawiła do niego ręce z dzieckiem, dostrzegła drobną zmianę na jego twarzy. Jakby… niedowierzanie. Chyba nie spodziewał się, że odda mu maleństwo, tak samo zresztą, jak ona sama.
Kiedy tak przyglądała mu się z zaciekawieniem, zauważyła również, że chyba krępuje go obecna sytuacja. Trzymał i podawał Sumire butelkę w taki sposób, jakby karmił piersią. Kiedy zauważył, z jakim zainteresowaniem Keiko mu się przygląda, zaczerwienił się ledwo zauważalnie i odwrócił wzrok.
Nagle cała ta sytuacja wydała jej się naprawdę w jakiś sposób intymna. Jakby Sasuke naprawdę karmił dziecko piersią, a ona bezczelnie się temu przyglądała.
Potrząsnęła głową, sprawiając, że to wrażenie szybko minęło.
– Wiesz co, Sasuke? To chyba prawda, że najseksowniejszymi facetami na świecie są świeżo upieczeni tatusiowie.
– Ty naprawdę postawiłaś sobie dziś za cel, żeby wyprowadzić mnie z równowagi?
– Co? Ale to przecież był komplement!
Przyglądał jej się przez chwilę, po czym westchnął i spuścił wzrok.
– To naprawdę nie ma znaczenia – odparł, poprawiając ułożenie dziecka.
Rozmowa się urwała. Sasuke przestał zwracać uwagę na Keiko, pustym wzrokiem przyglądając się córce, która ssała mleko z butelki.
Keiko postanowiła na chwilę zostawić ich samych. Wymówiła się tym, że idzie na siusiu i wyszła z kuchni. Jednak zanim dotarła na schody, zawróciła i wyjrzała zza drzwi. Nie chciała się bawić w podglądacza, ale podejrzewała, że kiedy wyjdzie, Sasuke nieco się rozluźni i miała rację. Szału nie było, ale wyglądał na znacznie mniej spiętego, kilka razy odgarnął Sumire krótkie włoski z czoła i nawet uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy chwyciła go za palec.
Ten moment wybrała sobie Keiko na wyjęcie z kieszeni telefonu i cyknięcie szybkiego zdjęcia. Uśmiechnęła się do siebie, kiedy stwierdziła, że dobrze uchwyciła ten magiczny moment i schowała komórkę do kieszeni.
Weszła na schody, pohałasowała trochę i wróciła do kuchni akurat w momencie, kiedy butelka zrobiła się pusta, a Sasuke wycierał córce strużkę mleka, która pociekła po jej brodzie. Potem zaczął ją lekko kołysać, ale jej najwyraźniej się to nie spodobało, bo panująca w pomieszczeniu cisza szybko przerodziła się w płacz.
Uchiha westchnął zirytowany i przytulił do siebie córkę, ale to nie pomogło. Zmarszczył brwi i zacisnął usta, starając się skupić na czymś innym niż płacząca Sumire.
– Daj mi ją – zażądała Keiko, kiedy zauważyła postępującą na jego twarzy irytację.
O dziwo, Sasuke oddał jej córkę bez słowa. Keiko przytuliła ją do piersi i pogłaskała po główce, kołysząc czule. Nie minęło dużo czasu, a Sumire całkiem się uspokoiła. Keiko zachęcona uwagą, którą nagle poświęciło jej dziecko, zaczęła robić do niej miny, potem nieśmiało nucić, aż w końcu już otwarcie śpiewać i nie miało znaczenia, że piosenka, którą wybrała była obecnie jednym z największych hitów disco polo, a jej tekst nie należał do specjalnie ambitnych.
Kiedy Sumire zmęczyła się zabawą i zasnęła, uradowana Keiko podniosła wzrok na Sasuke.
– Wyjdźmy na spacer, proszę – rzekła błagalnym tonem i zatrzepotała rzęsami.
Spodziewała się kolejnego dziś, gburowatego nie, ale tym razem świeżo upieczony tatuś skinął tylko głową i poszedł przygotowywać wózek dla córki.
Kilka minut później spacerowali po spokojnej dzielnicy, w której mieścił się dom Haniko, ciesząc się słońcem i rześkim zimowym powietrzem. Sasuke pozwolił Keiko pchać wózek, z czego ochoczo korzystała.
– Wiesz, że nigdy nie bawiłam się lalkami? To chyba pierwszy raz, jak udaję, że mam dziecko. – Uśmiechnęła się do niego szeroko, na co nie zareagował. – Ej, Sasuś, rozchmurz się, proszę.
– Mówiłem ci, że lepiej, żebyśmy się nie spotykali.
– Dlaczego?
Dotarli do niewielkiej ławki na uboczu, na którą Sasuke chętnie opadł. Keiko odstawiła wózek na bok, otrzepała drewniane szczebelki i zajęła miejsce obok, przodem do niego.
– Sasuke!
Zacisnął usta, ale po chwili się przemógł i w końcu na nią spojrzał.
– Może jednak lepiej by było, gdyby zajmował się nią ktoś inny? – wyszeptał.
– Co? – Keiko była pewna, że się przesłyszała, ale po wyrazie jego twarzy poznała, że chyba jednak nie. – O czym ty mówisz? Dlaczego? Przecież jesteś świetnym tatą!
– Kurewsko dobrym – odparł z przekąsem.
– No ale kiedy to prawda, widziałam.
– Gówno widziałaś – wyrzucił gniewnie i spojrzał w stronę wózka. – Nie potrafię jej uspokoić – dodał po chwili, już znacznie spokojniej.
– Zauważyłam – powiedziała Keiko, z powrotem zwracając na sobie jego uwagę. – Ale to nie jest coś, nad czym nie mógłbyś popracować. W gruncie rzeczy, to całkiem proste.
– Może dla ciebie. Przeczytałem każde zdanie na ten temat w trzech pierdolonych książkach o opiece nad dziećmi i nic nie pomogło.
– No to pewnie nieuważnie czytałeś, o – oznajmiła. – Jak ty chcesz uspokoić dziecko, jak sam jesteś podenerwowany? Przecież niemowlęta wyczuwają takie rzeczy. Sumire płacze, ty się irytujesz i wtedy ona płacze jeszcze mocniej. Albo – tak jak to miało miejsce przed wyjściem – była najedzona i zadowolona, ale zauważyła, że jesteś spięty i zaczynasz się denerwować, więc też zaczęła. Musisz dawać dziecku poczucie bezpieczeństwa, a nie wzbudzać jego niepokój.
– I tobie się wydaje, że to takie proste? – warknął. – Mam pstryknąć palcami i przestać się denerwować?
Keiko pokiwała głową.
– Jeśli ma ci to w czymś pomóc, to czemu nie.
– To może jednak Itachi miał rację – wycedził. – Skoro tak świetnie sobie z nią poradzicie, to droga wolna.
Wzruszył ramionami i wygrzebał w kieszeniach na piersi zapalniczkę, a chwilę później paczkę papierosów. Jednak zanim zdążył zapalić, Keiko wyrwała mu pudełko z ręki i schowała za plecami.
– Ponoć rzuciłeś.
– To tylko jeden papieros. – Przewrócił oczami. – Oddaj.
– Nie – odpowiedziała i schowała paczkę do kieszeni wewnątrz płaszcza. Przycisnęła ją mocno do piersi, chcąc mieć pewność, że Sasuke nie będzie próbował jej odzyskać. – Rzucenie palenia równa się zero papierosów przez cały czas, a nie jeden co kilka dni. Dobra, a teraz powiedz mi, o co chodzi z tym Itachim i dzieckiem.
– Nic ci nie powiedział?
– Nie.
– No to pięknie – odparł, opierając się plecami o deski.
– Sasuke, powiedz mi – naciskała, przysuwając się do niego na ławce. – Powiedz.
Więc zrobił to. Powiedział, pomijając tylko nieistotne szczegóły, takie jak to, że Itachi skutecznie go poddusił, że nie miałby z nim żadnych szans w dłuższej walce i że naprawdę poczuł w tamtym momencie, że stracił brata. Poza tymi kilkoma faktami opowiedział jej wszystko. Kiedy mówił, brzmiało to w jego ustach jakoś dziwnie, ale miał nadzieję, że znacząco nie zmienił sensu całej historii.
Keiko nie wyglądała na zadowoloną z tego, czego się dowiedziała, ale Sasuke nie miał nawet najmniejszych wyrzutów sumienia, że znowu mąci w ich związku. Itachi i tak powinien być mu wdzięczny, że pominął ten fragment, który stawiał go w zdecydowanie najgorszym świetle. Gdyby Keiko dowiedziała się, jak agresywny potrafił być czasem jej chłopak, mogłaby poczuć się jeszcze bardziej zniesmaczona.
– Nie martw się, Itachi nie zabierze ci dziecka, nie pozwolę mu na to – powiedziała oschle. – Co za… – nie dokończyła, potrząsając głową. – I Haniko też nie zamierza tego zrobić. Wiem to, bo z nią rozmawiałam. Martwi się po prostu tym, że nie wie, jak sobie radzisz i nie dajesz jej znaku życia. Wiesz, że jej telefon gdzieś zaginął?
Sasuke przeciągnął się i podniósł się z ławki.
– Wiem, znalazłem go wczoraj, kiedy rozkładałem kanapę, wpadł do środka.
– O! To znaczy, że…
– Że możemy go doładować i zaniesiesz jej, kiedy będziesz szła znowu się z nią spotkać.
Keiko wstała i skierowali się powoli w stronę domu.
– Sasuke – zaczęła, kiedy budynek pojawił się już na horyzoncie – czemu nie poszedłeś jej odwiedzić? Tak szczerze.
Początkowo chyba nie zamierzał odpowiadać, ale kiedy uciekł wzrokiem w kierunku wózka i spostrzegł, że Keiko to zauważyła, westchnął.
– Wiesz, jakie to uczucie, kiedy nagle, w środku miasta, zaczyna ci płakać dziecko, a ty nie potrafisz go uspokoić? Wszyscy na ciebie patrzą. Kołyszesz je w wózku, potem na rękach, ono nie przestaje i wszyscy wokół zaczynają się gapić jak na nieudacznika. Jakbym robił jej jakąś wielką krzywdę.
Więc schowałeś głowę w piach i postanowiłeś się więcej nikomu nie pokazywać, pomyślała Keiko. Tylko że to nie jest żadne rozwiązanie, Sasuke.
– Olej ludzi, przecież to nie nimi powinieneś się przejmować. Ważne, że tym sam zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś dobrym ojcem. Dzieci czasem po prostu płaczą i nie musisz za wszelką cenę szukać w tym swojej winy. Tak się czasem dzieje i już, rodzice nie mają na wszystko wpływu.
Ale Sasuke nic już więcej nie powiedział. Ponownie zamknął się w sobie i Keiko mogła się tylko domyślać, co aktualnie zaprzątało jego myśli. Pewnie nie chciał się kłócić. Pewnie to wszystko wcale nie było aż takie proste, jak jej się wydawało, dlatego sama też nie brnęła w to dalej. Miała tylko nadzieję, że Sasuke się przemoże i spotka z Haniko, bo ani jej relacja z tego spotkania, ani nawet to śliczne zdjęcie, które zrobiła po kryjomu, nie zdołają tak do końca uspokoić młodej matki. Jednak nic już więcej nie mogła zrobić.
Do końca spotkania, które potrwało jeszcze półtorej godziny, Keiko starała się zabawić Sasuke rozmową, rozweselić go i namówić do tego, by śpiewał Sumire przed snem. Próbowała go nawet nauczyć kilku krótkich piosenek, ale kategorycznie odmówił współpracy i nie chciał powtarzać po niej żadnych słów.
Ale kiedy już wychodziła, uśmiechnął się do niej. Tak naprawdę, naprawdę szczerze, od czego zrobiło jej się od razu cieplej na sercu.

***

Sasuke usiadł na skraju łóżka i nieprzytomnie przyglądał się córce. Wykąpał ją, nakarmił, przewinął po raz ostatni tego dnia i zgodnie z planem powinien położyć do spania, ale… No właśnie, dlaczego zawsze musiało być jakieś ale?
– Zaśnij – powiedział, mając nadzieję, że to słowo zadziała, jak magiczne zaklęcie i Sumire zamknie oczy.
Nic się nie stało jak na złość. Sasuke westchnął i zaczął lekko kołysać ją na rękach, bo takie bezczynne siedzenie zdecydowanie mu nie służyło. Ewentualnie to przed chwilą rzucone zaklęcie podziałało właśnie na niego, bo oczy jakoś zamykały mu się bardziej, niż zaledwie kilka minut temu.
Policzył do dziesięciu, chcąc stłumić rosnącą irytację. Wziął sobie słowa Keiko do serca i postanowił, że zacznie lepiej panować nad nerwami. Może faktycznie Sumire to wszystko czuła? Tylko… jak to możliwe, skąd miałaby wiedzieć? Dorośli ludzie mieli zbyt często problemy ze zrozumieniem samych siebie, nie wspominając o innych, więc skąd niemowlę mogło wiedzieć coś, czego nie dostrzegał nikt poza nim?
Sasuke zaczął się zastanawiać, czy Sumire gdzieś instynktownie wyczuwała, że był jej ojcem. I że… kompletnie się do tego nie nadawał.
Skrzywił się mimowolnie, kiedy zrozumiał, jakim torem idą jego myśli. Naprawdę zaczynał mieć wątpliwości, czy dobrze zrobił, zabierając Sumire do siebie. Bo czy nie lepiej by było, gdyby oddał dziecko Itachiemu i Keiko? Po zobaczeniu jej dziś z wózkiem i obserwowaniu jej radości, kiedy trzymała dziecko, nabrał pewności, że tak. Po usłyszeniu, co miała mu do powiedzenia i pochwał na swój temat, uznał, że nie.
A teraz myślał… Teraz wcale nie myślał. Teraz nic już nie wiedział i uznał, że lepiej więcej się nad tym nie zastanawiać.
– Nie płaczesz – zauważył Sasuke, głaszcząc lekko córkę po pucołowatej buzi. – Może to naprawdę działa? Szkoda, że ja rzadko jestem oazą spokoju i pewnie taka cisza jak dziś, nie będzie zdarzała się często.
Sasuke westchnął głęboko i poczuł, że się rozluźnia. W którejś z tych głupich książek czytał, że mówienie do niemowlęcia łagodzi stres i zwiększa poczucie bliskości między rodzicem a dzieckiem, ale uznał to za kolejne bzdury i do tej pory niewiele się odzywał. A jeśli już coś mówił, to najczęściej któreś z tych niecenzuralnych słów, które na pewno nie potęgowały poczucia wspólnoty między nim a Sumire.
Przypominając sobie teraz, minutę po minucie, dzisiejsze spotkanie z Keiko, po raz pierwszy przyjrzał się tak naprawdę swojej córce. Burzę czarnych włosów zdecydowanie odziedziczyła po nim. Ciemne oczy, którymi przyglądała mu się z zainteresowaniem, też przypominały te jego. Poza tym miała bladą skórę, taką samą, jak on i… Na tym podobieństwo na razie się kończyło. Keiko powiedziała, że mają identyczne nosy, ale on nic takiego nie potrafił stwierdzić. Mikoto uznałaby pewnie, że Sumire ma też jego usta, uszy, brwi i całą resztę, miał więc chociaż nadzieję, że uśmiech odziedziczyła po mamie…
Haniko. Nagle uderzyła go myśl, że faktycznie powinien się z nią skontaktować. Do tej pory nie miał odwagi nawet wyjść z domu, ale to musiało się zmienić. Musiał zacząć być w stosunku do niej fair, bo inaczej nie powinien się dziwić, jeśli ona znowu wykluczy go ze swoich planów. Albo naprawdę zaczną się dogadywać jak dorośli ludzie, albo wszystko skończone.
Odłożył śpiącą Sumire do kołyski i poprawił różowy kocyk, którym ją okrył. Kolor był paskudny, ale nie Sasuke decydował o jego zakupie. Skoro sam na czas nie nabył dla córki czegoś, co podobałoby się jemu, to teraz musiał się zadowolić tym, co znalazł u Haniko. Miał jednak nadzieję, że jej samej ten kolor się podobał, bo zamierzał pokazywać go jej codziennie.
Wyjął telefon z kieszeni, poprawił jeszcze raz ułożenie kocyka i zrobił córce zdjęcie. Efekt był tylko zadowalający, bo fotograf był z niego żaden, ale tyle powinno wystarczyć.
Kiedy ładował zdjęcie w oknie nowej wiadomości, zaczął się denerwować. Wytarł spocone dłonie o spodnie, jeszcze raz wszystko sprawdził i wysłał wiadomość.
Dobrze, że Sumire już smacznie spała, bo teraz na pewno nie byłby w stanie jej uspokoić. Miał jednak nadzieję, że szybko uspokoi przynajmniej samego siebie.

***

– Ciśnienie w normie – oznajmiła Tsunade, zdjęła opaskę z ręki Haniko i zanotowała coś w dokumentach. – Samopoczucie?
– Lepiej – odpowiedziała Shimanouchi, poprawiając się w łóżku.
– Dobrze.
Haniko była przekonana, że to koniec na dziś. Zbliżała się dziewiąta i Hokage zapewne zamierzała udać się do domu. Ostatni obchód, ostatnie badania i wyniki, i w końcu odrobina czasu dla siebie. Kieliszek wina i może jakaś komedia w telewizji. Chociaż znając upodobania Tsunade, to prędzej nieprzyzwoite ilości sake i całonocny hazard.
– Mam dobrą wiadomość – odezwała się kobieta po dłużej chwili, przeglądając trzymane papiery. – Od miesiąca prowadzimy badania nad lekiem dla ciebie i wszystko wskazuje na to, że wreszcie zrobiliśmy postęp. Przeprowadziliśmy wstępne próby na próbce krwi, którą pobraliśmy wczoraj i wyniki są interesujące. To wciąż terapia eksperymentalna, ale uważam, że warto zaryzykować.
Haniko zamrugała, zrywając się gwałtownie do siadu. Naprawdę im się to udało? Nie chciała sobie robić wielkich nadziei, ale do tej pory straciła niemal wszelką, bo lekarze tylko załamywali ręce i nawet nie potrafili spojrzeć jej w oczy.
– Czy to bezpieczne?
– Wydaje mi się, że tak. Jutro z samego rana wykonamy jeszcze kilka badań i jeśli wyrazisz zgodę, po południu możemy rozpocząć terapię. Niemniej wydaje mi się, że możemy zaufać notatkom Orochimaru. Wątpię, by podejrzewał, że ktoś mu je wykradnie i użyje do własnych celów.
– Orochimaru? – Haniko poczuła się całkowicie skołowana. Skąd, do diabła, wziął się nagle ten obrzydliwy gad w tej rozmowie? – Co on ma z tym wspólnego?
Tsunade zmarszczyła brwi.
– Sasuke o niczym ci nie powiedział? Myślałam, że wyjawił ci prawdę, kiedy jego misja zakończyła się sukcesem.
Nagle Haniko zrobiło się niewyobrażalnie gorąco. Serce zaczęło mocniej podskakiwać w jej piersi.
– O czym mi nie powiedział?
Hokage zacisnęła usta, milczała przez chwilę, a potem zaczęła mówić…

Pół godziny później Haniko leżała już w całkowitej ciemności i chociaż czuła się zmęczona dzisiejszym dniem, nie potrafiła zasnąć. Prawda o misji Sasuke przyprawiła ją o mdłości i ból głowy. Tak powierzchownie go oceniła, zarzuciła mu ucieczkę i odepchnęła od siebie, a co jeśli… on chciał tylko pomóc? Nie był krystaliczny, to prawda. Jak każdy popełniał błędy i często myślał tylko o sobie, ale tym razem zrobił też coś dla niej. Zataił to, nie chcąc robić jej nadziei, a potem nie pisnął już na ten temat ani słowa. Czyżby to dlatego, że go odrzuciła? Wstydził się, nie chciał, by poznała prawdę?
Haniko zdała sobie sprawę z tego, że Keiko od samego początku mogła mieć rację. On naprawdę mógł mocno się starać i chociaż robił to wyjątkowo nieudolnie i popełniał przy tym masę błędów, zależało mu. Tylko dlaczego ona była taka ślepa?
Z zamyślenia wyrwało ją pikanie telefonu.
Keiko z nieopisaną radością odwiedziła ją wieczorem, oddała komórkę i zapewniła, że u Sasuke wszystko dobrze, na dowód pokazując jej po kryjomu zrobione zdjęcie. Haniko nie ośmieliła się prosić, by wysłała jej tę fotografię, chociaż nie mogła się na nią napatrzeć. Uśmiechnięty Sasuke, karmiący Sumire powinien być doskonałym wyciskaczem łez, ale Haniko była zbyt oszołomiona, by zareagować właściwie. Chłonęła ten widok tyle, ile się dało, aż w końcu Keiko schowała telefon, tłumacząc jej coś, czego w tamtym momencie nie słuchała, tak bardzo marzyła, by jeszcze raz zerknąć na zdjęcie córki.
Teraz miała okazję to nadrobić. Sasuke wysłał jej fotografię smacznie śpiącej Sumire, przyciskającej piąstki do twarzy. Dziewczynka nie była wychudzona, nie była też zaniedbana ani martwa, co podsuwała wyobraźnia Haniko w najgorszych momentach. Jej córka miała się naprawdę dobrze. Urosła, odkąd Haniko widziała ją po raz ostatni i gołym okiem widać było, że przybrała trochę na wadze.
Pod zdjęciem znajdowała się jeszcze krótka treść.
„Pamiętasz, co ci szeptałem, kiedy nie mogłaś spać? Żebyś wsłuchała się w bicie mojego serca. Teraz te serca są dwa”.

5 komentarzy:

  1. Sue powraca po dłuższej przerwie! ^^
    Rozdział... cud, miód, maliny. Sasek taki słodziaszny tatek *^* I ta wiadomośc na końcu... (FANGIRL ALERT) AHAHSBDHSASJAAJAKANJASBJAJJAJASJAOJAISAKSN *^*^*^*
    Nie dość, że naoglądałam się Jerici i Chessy to teraz jeszcze to *^* How cute is that omggg
    Pozdrawiam was bardzo cieplutko i życzę jak najprzyjemniejszych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię znowu widzieć :-)
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. To prawda, że Sasuke wyjątkowo postarał się z wiadomością :-)
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  2. Pozwolę sobie na szczerość i nagą prawdę :)
    Sasuke dorasta, a Wy (autorki) razem z nim. Gdyby wziąć Wasze dwa ostatnie rozdziały pod lupę i pierwszy sezon tej historii, to za żadne skarby nie powiedziałabym, że to pisały te same osoby. W pamięci mam wiecznie bijących się braci, śpiących w dziwnej pozycji w namiocie i to jak ten namiot rozwalają w szamotaninie i chyba wiem czemu nie ma tu więcej czytelników. Bo choć teraz reprezentujecie wysoki poziom, to nie ma jego odzwierciedlenia w początku historii.
    Gratuluję Ci Erroay tego jak opisałaś zmagania się Sasuke z dzieckiem. Z tego co wiem, nie masz dzieci, a to oznacza, że musiałaś się w tej kwestii dokształcać. Cieszy mnie Twoje poświęcenie do sprawy, bo jak kiedyś na innym blogu przeczytałam, że dwuletnie dziecko lepiej rysowało w kalamburach od dorosłej kobiety, to mnie zatkało. Tłumaczenia autorki też były komiczne, ale nieważne.
    Zaskakuje podejście młodego taty. Ciężko, bo ciężko, ale sobie radzi. Choć wiadomość wysłana do Haniko była czymś o co nie podejrzewałabym Sasuke, to na mnie zrobił największe wrażenie inny tekst:
    "– Keiko, powiedz mi tak szczerze – Sasuke wlepił w nią zmęczone spojrzenie – Haniko cię tu przysłała, bo chcecie odebrać mi dziecko?"
    To mówi facet, który dał nogę jak tylko chcieli dać mu dziecko na ręce po porodzie? To niemożliwe :) Jego zrezygnowanie, że nie ważne jakby się nie starał, to i tak zabiorą mu córeczkę.
    Chyba wiem czemu pałeczkę przejmuje teraz Akari i wstawi aż dwa rozdziały. Itachi dostanie kuku :) Oj Keiko da mu popalić.
    Weny i czasu na pisanie oraz motywacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że dostrzegłaś nas rozwój, nad którym bardzo pracujemy. To zawsze podnosi na duchu, jak ktoś dostrzega nasz wysiłek ^.^ Także nam bardzo miło i dziękujemy za pochwałę. A co do naszych pierwszych rozdziałów, tak zdajemy sobie sprawę z tego, że nie są one zbyt hm jakby to nazwać po prostu dobre? Mamy w planach akcję poprawy tych kilku pierwszy rozdziałów. W tym sensie, że napisać je od nowa, ale zachowując te same wydarzenia. Tak, żeby była tylko nowa odsłona językowa. I nawet możemy się pochwalić, że udało się już tak poprawić pierwszy i drugi rozdział pierwszej serii. Niestety reszta, czyli między innymi ta ich misja, leży nietknięta. Miałyśmy to poprawiać w wolnych chwilach, ale sama wiesz jak to z tymi wolnymi chwilami. Jak się już jakaś trafi to zaraz jest masa innych rzeczy, które trzeba zrobić w wolnej chwili, chociażby poprawiać nowy rozdział przed wrzuceniem. No więc, tak to wygląda,i początkowe rozdziały nadal czekają na poprawę.
      W kwestii Erroay i jej zaznajamiania się to, tak owszem. Zawsze tak robimy, że jak nie jesteśmy do końca obeznane z tematem to robimy research w necie. Sama też musiałam parę rzeczy o dzieciach poszukać, aby nie palnąć jakieś głupoty. A wiem, że Erroay sporo czasu poświęciła na przeszukiwania internetu i wielu stronek o mamach i dzieciaczkach.
      A co do tego, że ja teraz będę mieć dwa rozdziały. No to powiem, że tak Itachi dostanie kuku i tak Keiko da mu popalić (chociaż może nie tak zupełnie Keiko, ale milczę xD). Tylko, że raczej kwestia Itachiego i jego kuku i faktu dwóch następujących po sobie rozdziałach nie jest spowodowane tym co zakładasz. Sprawa będzie trochę czego innego dotyczyła, ale sądzę, że może być ciekawie. Także już teraz zapraszam na nadchodzące rozdziały i dziękuję za motywację, z pewnością się przyda, bo moja kolei na pisanie, a jakoś zabrać się za to nie mogę.
      Dzięki ;) i do następnego

      Usuń
    2. Chciałabym się bardzo podpisać pod tym, co napisała Akari i zapewnić, że po poprawieniu początkowych rozdziałów, to wciąż będą 'te same wydarzenia', ale wystarczy spojrzeć na opublikowany już jakiś czas temu rozdział 2, gdzie... wszystko jest inaczej :D
      Ale od początku! Tak, zdajemy sobie sprawę z tego, że początek jest dość cóż... trudny. Ja osobiście bym przez niego nie przebrnęła, gdybym trafiła na naszego bloga. Dlatego wszystkie najbardziej idiotyczne fragmenty zostaną wycięte, a kłótnie braci trochę zmienione i, mam nadzieję, będą wyglądały lepiej i dojrzalej :D
      Scena w namiocie jest niczym w porównaniu z tym, jakie bzdury wypisywałyśmy w pierwszej wersji tego bloga, którą tworzyłyśmy 10 lat temu xD tam Itachi je kanapki z glonami, Sasuke przeżywa pierwszy pocałunek, bo potknął się o dywan, Itachi wylatuje z okna swojego pokoju, bo widzi Keiko z jakimś chłopakiem, Sasuke pisze pamiętnik... no komedia, polecam, chociaż linkiem nie zarzucę, bo wstyd :D
      To prawda, nie mam dzieci i się na nich kompletnie nie znam, więc trochę musiałam na ten temat poczytać. Niemniej to rozeznanie w temacie robiło się całkiem miło, bo przy każdym czytanym tekście wyobraziłam sobie Sasuke i to było takie... rozczulające :-). Jeszcze trochę o Sasuke i Sumire będzie, mam nadzieję, że tam się żadne bzdury nie wkradły, ale jakby coś, to śmiało wytykaj ;-)
      Sasuke jeszcze nie raz zaskoczy. Ma zupełny mętlik w głowie i sam już nie wie, czego chce. Z jednej strony chciałby się uwolnić od tego dziecka, z drugiej nie chce go oddawać. Myślę, że gdyby go teraz postawić przed takim wyborem, to ciężko by mu było podjąć decyzję, bo wciąż ma problem z zaakceptowaniem tego, jak chwilowo wygląda jego życie. Wiadomość do Haniko była chyba już aktem desperacji z jednej strony, z drugiej myślę, że gdyby miał jej to powiedzieć prosto w oczy, to nie brzmiałoby to tak... romantycznie (?), bo powiedziałby to odpowiednim tonem i cała magia by prysła :D. No ale zobaczymy, co będzie z nim później, może lepiej, może gorzej? ;-)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń