11 marca 2017

13. Seks to tylko miły dodatek

Sasuke ulepił kolejną śnieżkę i wycelował w to samo drzewo. Kula rozwaliła się pod wpływem zderzenia z twardą powierzchnią, a on spojrzał na swoje dłonie. Rozruszał trochę już skostniałe i mocno zaczerwienione palce, po czym sięgnął po kolejną porcję śniegu.
Siedział na tej ławce już od dobrych dwóch godzin i w mało ambitny sposób spędzał wolny czas. Rzucał do celu i palił. Palił i rzucał. I pewnie dawno temu by się tym znudził, gdyby jego głowę nie zaprzątało tyle myśli.
Kiedy już zdołał się jakoś oswoić z tym że nie uda mu się wrócić do Haniko, a odzyskanie jej zaufania zajmie mu więcej czasu, niż początkowo zakładał, wszystko ponownie się posypało. Do tej pory miał zbyt wiele zmartwień na głowie, żeby myśleć o rzeczach tak przyziemnych, jak seks. Skłamałby, mówiąc, że mu go nie brakowało, ale nie zastanawiał się nad tym zbyt wiele, godząc się z tym że chwilowo nie ma na co liczyć. Jednak dzisiejsza noc, przypomniała mu wszystko to, o czym wolał nie pamiętać.

Do tej pory myślał, że ściany w domu Keiko są grubsze. Nie słyszał dziewczyny, kiedy była w swoim pokoju, nie słyszał jej, kiedy brała prysznic, ani kiedy kręciła się na górze. Tyle że te wszystkie rzeczy działy się w zazwyczaj w ciągu dnia, kiedy nie panowała taka idealna cisza, a Sasuke specjalnie się na tym nie skupiał. W nocy, kiedy życie wokół milkło i zbierało siły na kolejny dzień, słyszał dużo więcej, niżby chciał.
Chichotanie z łazienki, chaotyczne kroki do sypialni, trzeszczenie łóżka, czasem jakiś głośniejszy jęk lub nawet krzyk.
Zakrył głowę poduszką, starając się zagłuszyć odgłosy z góry i nostalgiczne myśli, które rozsadzały mu głowę. Zacisnął powieki, ale obraz Haniko nie zniknął. Czuł smak jej ust, gorący oddech i ciepło miękkiego ciała. Nacisk jej piersi na torsie, gładkie uda zaciskające się wokół jego pasa. Wydawało mu się, że czuje nawet jej gorące, ciasne wnętrze i że słyszy jęki przyjemności, wydobywające się z rozchylonych, nabrzmiałych od pocałunków ust.
Tyle że to wszystko było tylko ulotnym wspomnieniem. To para na górze oddawała się miłosnym uniesieniom, przypominając mu o tym, za czym sam tak tęsknił.
– Kurwa – jęknął, przyciskając poduszkę do twarzy, kiedy Keiko krzyknęła głośniej, a podłoga zatrzeszczała, kiedy łóżko dosunęło się do ściany.
Nie mieli żadnych hamulców, najwyraźniej zupełnie zapominając o tym, że on śpi na dole. I chociaż w ciągu pięciu minut wszystko ustało, wraz z odgłosami nie zniknął ucisk na sercu, przyspieszony oddech czy chęć natychmiastowej ucieczki. Owinął się szczelnie kołdrą, schował głowę pod poduszkę i walczył z chęcią, by nie wyprowadzić się teraz, natychmiast. Dotrwał w takim stanie do czasu, aż na dworze się rozjaśniło. Był zmęczony, ale nie chciał oglądać szczęśliwej pary przy śniadaniu, dlatego czym prędzej ubrał się i wyszedł, darując sobie jedzenie i poranną kawę.

Sasuke miał małe problemy z użyciem zapalniczki, bo palce odmawiały mu posłuszeństwa, ale po krótkiej walce jakoś sobie poradził. Włożył do ust kolejnego papierosa, mając nadzieję, że tym razem nie skończy się na wymiotach. Celowo robił większe odstępy między jednym a drugim, nie chcąc doprowadzać się do takiego stanu, jak po urodzinach matki.
– Jak piąte koło u wozu – szepnął do siebie, lepiąc kolejną śnieżną kulę i wcelowując w drzewo. Rzucanie zaczął od jakichś pięciu metrów nad ziemią, a każdą kolejną śnieżką celował mniej więcej dziesięć centymetrów niżej niż poprzednią. Obecnie wymierzał w wysokość na oko metra osiemdziesięciu.
Kiedy kula dosięgła celu, odwrócił się w stronę, z której usłyszał chrzęszczenie śniegu pod czyimiś stopami. Ostatnią osobą, którą miał ochotę tu teraz zobaczyć, był Itachi, jednak nikt inny nigdy nie zapuszczał się w to miejsce.
Ławka, którą ostatnio tak często odwiedzał Sasuke, znajdowała się w środku niewielkiego lasku za polem treningowym w dzielnicy Uchiha. Od niepamiętnych czasów, przychodził tu, kiedy chciał zostać sam ze swoimi myślami. To trochę niefortunne, że starszy brat znał jego kryjówkę, ale nic nie mógł na to poradzić. Kiedy był jeszcze dzieckiem, Itachi często zabierał go w to miejsce na spacer, a na tej ławce robili postój, kiedy małego Sasuke zaczynały boleć nogi. Później często bawili się w tym miejscu w chowanego. Kilkuletni Sasuke zawsze przychodził tutaj, kiedy coś szło nie po jego myśli lub nie układało się w domu. Nastoletni, kiedy wszystko i wszyscy doprowadzali go do szału.
A Itachi zawsze wiedział, gdzie powinien go szukać.
Minęło ponad piętnaście lat, a Sasuke wciąż zjawiał się tu, gdy chciał coś przemyśleć lub pobyć sam.
Itachi strzepnął świeży śnieg z drugiej strony ławki i usiadł.
– Musimy porozmawiać.
Sasuke nie odpowiedział, sprawdzając, ile zostało mu papierosów. Wiedział, że dziewięć, ale musiał się czymś zająć, żeby nie patrzeć na brata.
– Wiem, że umawialiśmy się na wspólne mieszkanie, ale moje plany nieco się zmieniły – kontynuował.
Sasuke nawet nie drgnął. Sięgnął pod ławkę po świeżą porcję śniegu i z papierosem w ustach, zaczął lepić kolejną kulę, dłonie zaciskając na śniegu znacznie mocniej, niż było trzeba. Itachi przyglądał mu się przez chwilę, ale i tym razem nie doczekawszy się reakcji, postanowił mówić dalej.
– Keiko zaproponowała mi, żebym z nią zamieszkał. Myślę, że tak będzie lepiej i dla ciebie, i dla mnie. Przez te pół roku staliśmy się sobie niemal całkiem obcy i mieszkanie razem raczej by temu nie zaradziło.
– Mhm.
– Cieszę się, że się rozumiemy. – Itachi spojrzał na brata, ale ten wpatrywał się w swoje dłonie, którymi lepił kolejną śnieżną kulę. Zamiast niewinnej śnieżki, przypominała ona raczej broń, którą pewnie mógłby wyrządzić komuś krzywdę, a przynajmniej sprawić ból. Itachi uniósł brew, widząc jego skostniałe palce, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
Zawahał się jednak, zanim wstał. Nie spodziewał się, że ta rozmowa będzie wyglądała w ten sposób. Był przygotowany na krzyki i pretensje, a nie na to, że brat całkowicie go oleje i przyjmie to wszystko z takim spokojem. Chociaż z drugiej strony Sasuke wyglądał na nieobecnego i odrobinę przybitego. Może Itachi powinien z nim… porozmawiać?
Szybko jednak porzucił ten pomysł, przypominając sobie ostatnie dni i przykrości, które Sasuke sprawił mu i jego najbliższym. Poza tym przecież sam dopiero co stwierdził, że bardzo oddalili się od siebie i chwilowo przypominają raczej obcych sobie ludzi, a nie rodzeństwo. Nawet nie wiedział, co miałby mu powiedzieć. Jak pocieszyć brata, do którego wciąż miało się żal?
Itachi zacisnął usta. Sasuke sobie na to wszystko zasłużył.
– Do zobaczenia – powiedział więc i pewnym krokiem oddalił się w stronę, z której przyszedł.
Sasuke mruknął coś w odpowiedzi, wciąż wpatrując się w swoje dłonie. Podniósł wzrok dopiero wtedy, kiedy brat oddalił się już na znaczną odległość. Zacisnął usta i z całej siły uderzył śnieżką w drzewo.

***

Haniko przeniosła wzrok z głowicy ultrasonografu, którą lekarz przesuwał po jej brzuchu, na ekran.
– W porządku, dziecko jest już w pełni rozwinięte – zapewnił ją lekarz, uśmiechając się nieznacznie. – Wiedziała pani, że na tym etapie ciąży najlepiej rozwinięty jest słuch? Jeśli jeszcze nie rozmawia pani z córką, to może warto zacząć. Dziecko potrafi rozpoznać głos matki, a także odgłos bicia jej serca. Przyzwyczaja się do niego i po porodzie znacznie szybciej uspokaja w matczynych objęciach.
– Nie wiedziałam o tym.
– Tak mi się właśnie wydawało – kontynuował mężczyzna. – Wszystkie moje pacjentki są żywo przejęte każdym kolejnym USG i z radością ćwierkają do swoich brzuchów, a pani jest zawsze taka cicha i spokojna.
Haniko spojrzała na lekarza. Był młody, przystojny i przed czterdziestką. W dodatku zawsze miły i uśmiechnięty. Zawsze wszystko dokładnie tłumaczył i objaśniał, na co powinna zwracać szczególną uwagę. I chociaż Haniko ceniła go jako lekarza, nie potrafiła go polubić. Na początku miała problemy ze zrozumieniem, skąd brała się jej niechęć, ale po kilku wizytach doszła do wniosku, że wszystko przez jego podobieństwo do Satoru. Kiedy zdała sobie z tego sprawę, trzymała go jeszcze bardziej na dystans i traktowała znacznie chłodniej niż na początku.
Mężczyzna przeniósł wzrok z powrotem na ekran.
– Dobrze… w trzydziestym szóstym tygodniu następuje ostateczny rozwój płuc. Zdecydowana większość dzieci urodzona w tym tygodniu potrafi już w pełni samodzielnie oddychać, ale pod koniec trwania ciąży, rozwój dziecka jest bardzo indywidualny i nie potrafię pani powiedzieć, jak jest w przypadku pani córki. – Uśmiechnął się do niej ciepło i ponownie spojrzał na ekran. – Zwykle na tym etapie dno macicy znajduje się w najwyższym położeniu, wysoko pod klatką piersiową, ale od tego tygodnia powinno się obniżać. Dla pani będzie to oznaczało polepszenie jakości oddychania, bo zmniejszy się nacisk na płuca. Niestety nie ma nic za darmo. – Zaśmiał się dźwięcznie, chociaż w tym, co powiedział, nie było niczego zabawnego. – Dziecko układając się w kalane rodnym, wywiera dodatkowy nacisk na pęcherz.
Haniko westchnęła. Jeszcze częstsze niż chodzenie na siusiu średnio co pół godziny? Chyba powinna na te ostatnie tygodnie zamieszkać w łazience.
– Pani organizm przygotowując się do porodu, zacznie wydzielać więcej relaksyny, czyli hormonu odpowiedzialnego za rozluźnienie stawów. Ma to na celu efektywnie powiększenie kanału rodnego i umożliwienie dziecku przyjście na świat. Może się więc pojawić ból stawów biodrowych, ale ulgę z całą pewnością przyniesie masaż lub kąpiel. Na tym etapie ciąży może się również pojawić odrobina krwi, zwłaszcza podczas badania lub stosunku seksualnego, ale nie musi się pani tym martwić. Większa ilość krwistoczerwonego śluzu może świadczyć o odejściu czopu śluzowego, zasłaniającego światło szyjki macicy, które stanowi bezpośrednie poprzedzenie porodu. Mówię pani o tym, bo wiem, że przez całą ciążę bardzo obawiała się pani poronienia. Naprawdę nie trzeba się martwić, nerwy nie są wskazane. Jest pani w dobrych rękach i myślę, że wszystko pójdzie sprawnie i bez komplikacji.
Haniko zmusiła się, by odwzajemnić jego uśmiech. Następnie spojrzała na obraz z ultrasonografu. Dziecko poruszyło się lekko.
– Jak ocenia pani ruchliwość córki w ciągu ostatnich dwóch tygodni?
Zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad odpowiedzią.
– Trochę spadła.
– To dlatego, że przyrost masy w ostatnim czasie sprawił, że brakuje jej już miejsca do poruszania się. Mimo to myślę, że z ustaleniem wagi poczekamy jeszcze tydzień. Na ciężar dziecka po urodzeniu w dużym stopniu wpływ ma sposób odżywania się matki, aktywność fizyczna w czasie ciąży, apetyt i częstotliwość wymiotów. Ale z doświadczenia wiem, że dzieci często rodzą się z podobną masą, co ich ojcowie. Wie pani może, ile ważył ojciec dziecka po urodzeniu?
Haniko zacisnęła usta i pokręciła głową. Nie miała ochoty odpowiadać, ani nawet o tym myśleć. Przed oczami stanęło jej zdjęcie Sasuke z tamtego okresu. Niemowlę w ramionach matki, w łóżeczku, w objęciach starszego brata. Nawet nie zarejestrowała, kiedy z tego jednego zdjęcia zrobiło się pięć. Lekarz wciąż coś do niej mówił, ale go nie słyszała.
– Przepraszam – powiedziała, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że musiał o coś zapytać. – Mógłby pan powtórzyć?
– Dobrze się pani czuje?
– Tak, w porządku.
Mężczyzna przyglądał jej się uważnie, po czym wzruszył ramionami i wyłączył urządzenie.
– Pytałem, czy przyszły wtorek o dwunastej pasowałby pani jako termin następnej wizyty? Chciałbym ocenić jeszcze dojrzałość szyjki macicy i spróbować dokładniej określić termin porodu.
– Tak, wtorek będzie dobry.
– Wspaniale – odpowiedział, sięgając po kalendarz i zapisując ustalony termin.
Haniko w tym czasie wytarła brzuch i zsunęła w dół pociągniętą do tej pory sukienkę. Usiadła na leżance, czekając na zdjęcie z USG, dlatego zdziwiło ją, kiedy tym razem mężczyzna wręczył jej płytę. I to nie jedną, a dwie.
– Tym razem mam dla pani krótki filmik – wyjaśnił, widząc jej minę.
– A to drugie? – spytała, przyjmując wyciągnięte w jej stronę płyty DVD.
– To ten sam film.
Haniko spojrzała na niego z niezrozumieniem. Mężczyzna speszył się trochę pod wpływem jej wzroku. Zły znak.
– Nie chciałbym, żeby uznała pani, że jestem wścibski, ale… w Konoha wszyscy się znają i trudno jest nie słyszeć tego czy owego. – Zmieszał się i odchrząknął. – Pomyślałem, że dam pani dwie płyty, bo może chciałaby pani podarować jedną z nich ojcu dziecka.
Mina Haniko stężała. Jedna z nich była dla Sasuke?
– Oczywiście nie chcę się mieszać w nie swoje sprawy. Może pani zrobić z drugą, co tylko pani chce. Na przykład wyrzucić. O, widzi pani, tam jest kosz – wskazał ręką plastikowy pojemnik, stojący przy drzwiach. – Niech mnie pani źle nie zrozumie, ja wcale nie…
– Dziękuję. – Wstała, poprawiając sukienkę i sięgając po płaszcz wiszący na wieszaku w rogu gabinetu. – Do zobaczenia we wtorek.
– Do zobaczenia.

***

Sasuke rozejrzał się po salonie. Zostało mu jeszcze całkiem sporo rzeczy i nie bardzo wiedział, gdzie powinien je upchnąć. Zawartość jednego kartonu udało mu się rozlokować do torby i plecaka, ale wciąż pozostawało sześć, których za jednym razem zwyczajnie nie miał szans udźwignąć.
– Zrobiłam obiad! – krzyknęła Keiko z kuchni.
Uchiha nie zareagował. Wydobył z jednej z bocznych kieszeni plecaka kilka zwojów i postanowił zapieczętować pozostałe kartony na czas wyprowadzki. Kończył właśnie z czwartym, kiedy Keiko stanęła obok, podsuwając mu do ust drewnianą łyżkę z czymś pomarańczowym.
– Spróbuj.
Sasuke odsunął łyżkę i sięgnął po piąty karton.
– No przecież cię nie otruję. – Przewróciła oczami.
Brak reakcji. Uchiha majstrował przy kolejnym zwoju i kiedy chciał wykonać odpowiednie pieczęcie, Keiko usiadła na kartonie, przerywając mu w połowie.
– Powiedziałam Fumiko, że uwielbiasz pomidory, więc dała mi ten przepis. Tym razem ci udowodnię, że potrafię gotować! – Oblizała łyżkę, wydając z siebie całą serię zachwytów. – Pyszne! Zostaw to na chwilę i chodź zjeść.
Sasuke zacisnął usta, kiedy nie wstała z kartonu, czekając na jego ruch.
– Nie jestem głodny – burknął. – Możesz nie przeszkadzać?
– Spieszy ci się gdzieś?
A żebyś wiedziała, pomyślał.
Chciał się znaleźć jak najdalej stąd i już o tym wszystkim nie myśleć. W dodatku obawiał się, że Itachi wpadnie tu lada moment, a siedzenia z nimi przy stole chyba by nie zdzierżył.
– Gdzie zamierzasz pójść?
Sasuke milczał. Zapieczętował kolejny karton i został mu już tylko ten, na którym siedziała Keiko. Czekając, aż się znudzi i da mu wreszcie spokój, pochował zwoje do plecaka i jeszcze raz sprawdził wszystkie zamki. Bagaż ważył chyba tonę i nie był pewien, czy wytrzyma i się przypadkiem nie rozleci w drodze.
– Sasuke!
– Nie wiem, okej? – warknął, gromiąc ją wzrokiem.
– Nie znalazłeś niczego przez te dwa tygodnie?
Zacisnął usta. Oczywiście, że znalazł. Od tygodnia rozglądał się za dwu- i trzypokojowymi mieszkaniami i nawet zaznaczył parę ciekawych ofert, ale w ostatniej chwili brat wystawił go do wiatru.
– Sasuke, w porządku? – spytała Keiko, kładąc mu dłoń na ramieniu. Wyglądała na zmartwioną i Uchiha pożałował, że zobaczyła go w takim stanie. – To może zostaniesz jeszcze kilka dni? Dla mnie to nie problem.
Ale dla mnie tak, pomyślał.
Ciarki przeszły mu po plecach, kiedy wyobraził sobie więcej takich nocy, jak ta dziś. Widział, jak jadają wspólnie śniadania, obiady i kolacje. Jak Keiko z Itachim chichoczą i karmią się nawzajem. Jak ona siada mu na kolanach podczas oglądania wieczorem filmu w telewizji. Jak kąpią się wspólnie i patrzą sobie głęboko w oczy. A on w samym środku tego wszystkiego.
Po prawej stronie z bratem, który go nienawidzi i nie może się doczekać, kiedy się wyniesie.
Po lewej z Keiko, która lituje się nad nim, bo jest jej szkoda takiej życiowej ofermy, jak on.
Nawet nie zauważył, kiedy Higashiyama objęła go od tyłu i przytuliła się do jego pleców. To go tylko jeszcze bardziej wyprowadziło z równowagi. Odkleił ją od siebie mało delikatnie.
– Poradzę sobie.
Keiko stała i patrzyła, jak Sasuke pieczętuje ostatnie pudło i chowa zwój do torby, bo w plecaku zabrakło miejsca. Przyglądała się, jak chwyta oba bagaże i zakłada na ramiona, kierując się w stronę drzwi. Kiedy odstawił je przy stojaku na buty, skorzystała z tego, że stracił czujność, chwyciła go za łokieć i pociągnęła mocno, przyszpilając do ściany.
– Czemu ty się poddajesz, co?
– Odbiło ci? – spytał Sasuke, ale dziewczyna wciąż przyciskała go swoim ciałem do ściany. Zesztywniał.
– Spytałam, czemu się poddajesz?
– Nie poddaję się – warknął. – Możesz się łaskawie odsunąć?
– To czemu nie pozwalasz sobie pomóc?
Sasuke zacisnął dłonie w pięści. Miał ochotę jej wykrzyczeć, że nie da się niańczyć i nie zamierza z nimi mieszkać, bawiąc się w dom i robiąc za ich niechciane dziecko, ale ugryzł się w język.
– Powiedziałem, że sobie poradzę.
– No jakoś nie widać – odparła spokojnie Keiko. Po chwili namysłu odsunęła się nieznacznie, układając dłonie na jego klatce piersiowej. – Powiedziałabym, że idzie ci wręcz fatalnie, ale nie chcę cię dołować. – Uśmiechnęła się szeroko. – Czemu chcesz do niej wrócić?
– Co?
– Czemu chcesz wrócić do Haniko? Bo to ze względu na nią odpuściłeś sobie szukanie mieszkania, nie? Liczyłeś na to, że uda ci się ją do tego czasu przekonać, ale beznadziejnie się do tego zabrałeś.
Sasuke zacisnął usta i nie zaprzeczył. Nie zamierzał dyskutować z nią na ten temat i uświadamiać, jak było naprawdę. Robił przez ten czas, co mógł, ale jego wysiłki spełzły na niczym. Nie potrafił pogodzić się z Haniko, nie potrafił nawet przekonać do siebie Itachiego. Prócz przychylności Mikoto, nie zyskał niczego, a być może tylko pogorszył sprawę.
– Co do niej czujesz?
Sasuke uparcie milczał, wpatrując się w przeciwległą ścianę. Keiko zmarszczyła czoło, przyglądając mu się uważnie, ale niczego nie wyczytała z jego twarzy.
– Dobra, to wracamy do punktu wyjścia. Po co chcesz do niej wrócić?
– Jak to „po co”? – Spojrzał na nią wilkiem. I dopóki kątem oka nie dostrzegł czerwonych punkcików na jej szyi, hardo patrzył jej w oczy. Wspomnienie ostatniej nocy kazało mu jak najszybciej odwrócić wzrok.
On i Haniko nigdy nie robili sobie malinek. Raz, że oboje za nimi raczej nie przepadali. Dwa, że ona nie lubiła, kiedy zbyt wiele czasu poświęcał jej szyi, bo na ciele miała znacznie więcej bardziej wrażliwych miejsc, a Sasuke uwielbiał słyszeć, że sprawia jej przyjemność. A kiedy jeden jedyny raz podczas seksu przyssał się do jej skóry, oznajmiła mu, że nie chce, by ją w ten sposób znakował.
Keiko na szczęście się nie domyśliła, co go tak nagle speszyło.
– Odpowiedz.
Prychnął.
– Słuchaj… zależy ci na niej? Może powinieneś jej o tym powiedzieć.
Prychnął po raz kolejny.
– Okej – zaczęła – to może kierują tobą męskie potrzeby i te sprawy? Myślisz po prostu tym drugim, nieco mniejszym mózgiem? Haniko jest ładna, ale w Konoha ładnych dziewczyn jest więcej i większość z nich bardzo chętnie się z tobą prześpi. Może więc warto rozejrzeć się gdzie indziej? Długo nie będziesz musiał szukać, gwarantuję ci to.
Sasuke zacisnął szczękę tak mocno, że Keiko przez chwilę martwiła się o jego uzębienie. Oderwał wzrok od ściany i spiorunował ją wzrokiem.
– Nie no, serio. Ona jest w dziewiątym miesiącu i spodziewa się dziecka. Samotne matki nie są najlepszym materiałem na kochanki. – Nachyliła się bardziej ku niemu i szepnęła: – A po porodzie już nigdy nie są tam na dole takie same. – Pokiwała w zadumie głową i uniosła brwi. ­– I przede wszystkim w mężczyznach szukają czegoś zupełnie innego. Tobie się może wydaje, że ją znasz, ale nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Znałeś tę dziewczynę, którą była pół roku temu. Kobieta, którą się stała jest dla ciebie zagadką. – Keiko zamilkła, ciekawa, czy Sasuke w jakiś sposób zareaguje na jej słowa, ale wciąż uparcie milczał. – Ona już nie potrzebuje idealnego kochanka, który spełni w łóżku każdą jej zachciankę. Jej potrzebny jest teraz dojrzały mężczyzna, który obdarzy ją uczuciem i wsparciem. Ktoś, kto weźmie odpowiedzialność za nią i dziecko. Seks to tylko miły dodatek. Zdajesz sobie z tego sprawę?
Sasuke szarpnął się gwałtownie, chcąc się wyswobodzić z tej pułapki i uciec, ale objęła go rękoma w pasie i przytuliła, przyciskając do ściany.
– Zdajesz czy nie?
– Tak – warknął, odrywając wzrok od ściany i spoglądając w dół.
Keiko nie odrywała od niego spojrzenia, a kąciki jej ust drgnęły.
– To dlaczego? – spytała miękko, patrząc mu w oczy. – Wszystko jest przecież inaczej. Nie będzie już spędzania połowy każdego dnia w sypialni. Nie będzie sielanki ani tej pasji w łóżku, bo nie będziecie mieli siły na namiętność. Będzie za to wstawanie co trzy godziny, pieluchy i płacz. Obowiązki, odpowiedzialność i strach, że coś może pójść nie tak. Bycie rodzicem to nie zabawa, a ty mimo wszystko się do tego pchasz, dlaczego?
Sasuke zamrugał i uciekł wzrokiem. Keiko złapała go za podbródek, a on nie próbował się wyrwać. Ich spojrzenia ponownie się spotkały.
– Skoro nie zależy ci na seksie, to zależy ci na Haniko i waszej córce. Co czujesz?
Milczał, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Keiko błądziła oczami po jego twarzy, doszukując się na niej odpowiedzi.
– Od tego powinieneś zacząć. Od przyznania się przed samym sobą do tego, co czujesz.
– Keiko… ja to wiem – wyjąkał.
– Ale pewnie nie powiedziałeś tego nigdy głośno, prawda?
Sasuke pokręcił głową.
– A powinieneś. Poczujesz się lepiej. Zyskasz siłę, by dalej o nią walczyć. – Keiko złapała go za ramiona, odsuwając się na wyciągnięcie ręki; już i tak nie mógł jej uciec. – Powiedz to.
Uchiha otworzył usta, ale po sekundzie z powrotem je zamknął. Odchrząknął i spróbował ponownie, ale z takim samym rezultatem.
– No przecież potrafisz. – Wspierała go, uśmiechając się pokrzepiająco. – Każdy to potrafi. Powiedz, co czujesz i walcz!
– Słuchaj… – Sasuke pochylił się ku niej. Serce waliło mu mocno w piersi, gula w gardle powiększała się z każdą chwilą. Ręce zapewne by się trzęsły, gdyby nie zacisnął ich na jej przedramionach. Przez chwilę patrzył z bliska na jej ucho, ale nie dodawało mu to odwagi. Zamknął oczy, całkowicie skupiając się na szybszym biciu serca. Ten stan trwał w końcu z jakiegoś powodu. Otworzył w końcu usta i…
Kąciki ust Keiko wygięły się w delikatnym uśmiechu, kiedy poczuła jego gorący oddech, a następnie usłyszała cichy szept. Kiedy Sasuke skończył mówić, rzuciła mu się z radości na szyję, przytulając do niego całym ciałem.
– Oj, Sasuke. Miłość nie jest czymś, czego należałoby się wstydzić.
Uchiha odwzajemnił uścisk, obejmując ją w tali i wtulając twarz w jej pachnące włosy. Czuł gorąco na policzkach, ale w gruncie rzeczy przyznanie się do własnych uczuć nie było aż takie trudne, jak podejrzewał.
– To było słodkie, prawie się wzruszyłam. – Keiko odsunęła się od niego na bezpieczną odległość i posłała mu szeroki uśmiech. – Musisz jej to powiedzieć.
Sasuke skrzywił się. Ignorując ćwierkającą ze szczęścia dziewczynę, sięgnął po buty.
– Nie mówi Itachiemu. W ogóle nikomu o tym nie wspominaj.
– Tak, tak, to będzie nasza tajemnica. – Przewróciła oczami. – Ale Haniko powiesz, prawda?
Nie odpowiedział.
– Sasuke.
Sięgnął po kurtkę, narzucając ją na ramiona. Następny w kolejności był szalik.
– Sasuke!
– Nie, nie powiem! – krzyknął, odwracając się w stronę Keiko.
– Ale…
– Nie ma żadnego ale – warknął. – Już żałuję, że ci powiedziałem – wymamrotał po chwili, byle jak wiążąc szalik. Chciał jak najszybciej stąd wyjść i skończyć ten temat.
– Nie bądź głupi. Kochasz ją i chcesz ją odzyskać, ale jej tego nie powiesz? Mówiłam ci, że ona nie poleci już więcej na twój seksowny tyłek. Weź się w garść i załatw to, jak mężczyzna, a nie.
– Nigdy więcej nie mów tego na głos. – Sasuke spojrzał na nią wilkiem.
– Czego? Że ją kochasz? Czemu mam nie mówić, skoro tu nikogo poza nami nie ma? Ja się w przeciwieństwie do ciebie tych słów nie boję. Kochasz ją, kochasz, kochasz, kochasz, koch…
Sasuke przycisnął jej dłoń do ust, tłumiąc kolejne słowa. Nie miało to jednak wielkiego znaczenia, ponieważ oboje wiedzieli, co Keiko chciała powiedzieć. Jedyne, czego się dzięki temu nie dowiedział, to ile razy zamierzała to zrobić.
Higashiyama skrzyżowała ręce, nie odsuwając jego dłoni od swoich ust. Czekała, aż sam się pozbiera i to zrobi. Cierpliwie obserwowała zmianę, jaka zachodziła na jego twarzy. Od złości, po rezygnację. Zabrał rękę, spuszczając wzrok, bo wciąż hardo patrzyła mu w oczy.
– Wystarczy.
– Czy wystarczy, to już zależy od ciebie. Głupio zrobisz, jeśli jej nie powiesz, serio.
– Powiedz mi, po co miałbym to robić? – Podniósł gwałtownie głowę. – Żeby mogła mnie wyśmiać? Non stop to robi. Za każdym razem, kiedy próbuję jej powiedzieć coś dla mnie ważnego, miesza mnie z błotem i uświadamia, jak bardzo się dla niej nie liczę.
– Aha, a potem płacze, kiedy ją całujesz. – Keiko pokiwała głową. – Chociaż mogłaby po prostu ci strzelić, skoro tak bardzo jej się to nie podoba. A ona płacze. Chyba nie powinno tak być, co?
Sasuke wzruszył ramionami. Naprawdę nie miał ochoty o tym z nią rozmawiać. I tak miał wrażenie, że stracił nad sobą kontrolę i powiedział już zdecydowanie za dużo.
– Z tego, co pamiętam, to mówiłeś, że to nie był wasz pierwszy pocałunek od twojego powrotu. Już raz oboje się temu poddaliście. Czemu na to pozwoliła, skoro nic dla niej nie znaczysz? A może ona czeka, aż powiesz jej coś faktycznie istotnego, a nie jakieś nieistotne banały, które tobie wydają się ważne?
– Nie przeginaj. – Zacisnął szczękę.
– A co jej chciałeś powiedzieć? To pewnie była jakaś gadka w stylu Fugaku, o honorze, klanie i innych pierdołach, które nic a nic ją nie obchodzą. Weź się człowieku w garść i powiedz tej dziewczynie coś, na czym naprawdę jej zależy.
Sasuke zarzucił sobie plecak na ramię, a następnie sięgnął po torbę, przewieszając jej długi pasek przez drugie. Niby kilka koszul, skarpetki i parę gaci, a jednak okazało się to cholernie ciężkie. Spodnie trochę ważyły, dlatego postanowił je zapieczętować w jednym z pudeł. I tak nie miał pewności, czy uda szybko uda mu się wrócić do poprzedniej wagi i czy nie będzie musiał kupić kilku mniejszych par.
– Idę – oznajmił, kiedy Keiko zamilkła, przyglądając mu się z markotną miną.
Przypominając sobie o czymś, sięgnął do kieszeni i wyjął klucz, który dostał pierwszego dnia. Wygiął usta w lekkim uśmiechu i położył go na szafce przy drzwiach. Keiko daleko jednak było do wesołości. Kąciki jej ust, zamiast powędrować – jak to miały w zwyczaju – ku górze, teraz opadły w dół. Z markotną miną i ustami wygiętymi w podkówkę, rzuciła mu się na szyję.
Uchiha zachwiał się niebezpiecznie, z trudem łapiąc pion.
– Sasuś – jęknęła. – Będę tęsknić!
Kiedy odsunęła się od niego, chwyciła jego twarz w dłonie i, stając na palcach, cmoknęła w czoło. Dwa kolejne pocałunki złożyła kolejno na obu policzkach, a potem odsunęła się z szerokim uśmiechem.
– Ale odzywaj się do mnie, okej? Jesteśmy w końcu przyjaciółmi. No i dbaj o siebie, i jedz pięć posiłków dziennie i nie pal za dużo. Najlepiej to w ogóle rzuć, bo po co ci to. Napisz do mnie czasem i wpadaj, kiedy chcesz, ale zapowiedz się wcześniej, dobra? I pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć! Więc jakbyś się chciał wygadać, to się nie krępuj i uderzaj prosto do mnie. I uśmiechaj się częściej, bo masz ładne usta i zęby, a i śmiech masz taki przyjemny dla ucha, taki dźwięczny. I jeśli kiedyś…
– Keiko.
– …to też zawsze możesz…
– Keiko.
– Dobra, czaję, mam się zamknąć. – Wyszczerzyła się.
Sasuke parsknął śmiechem i potargał jej włosy. Pokręcił głową, widząc jej minę i wyjął z kieszeni portfel.
– Moje obliczenia nie są może najdokładniejsze, ale zastanawiałem się, ile wody i prądu zużyłem, mieszkając u ciebie i myślę, że… – Przerwał, przeliczając pieniądze. – Tyle powinno wystarczyć.
Keiko spojrzała z niedowierzaniem na banknoty, które wyciągnął w jej stronę.
– Mowy nie ma. Nie wezmę od ciebie ani grosza, schowaj to.
Sasuke zmarszczył brwi.
– Mieszkałem tu trochę czasu i chyba mam prawo się dołożyć do rachunków.
– Nie – odpowiedziała, odsuwając od siebie dłoń z pieniędzmi. – Byłeś moim gościem.
– Keiko, ja ci na tym polu nie ustąpię. – Sasuke ponownie wyciągnął przed siebie rękę, ale ona swoje schowała za plecami.
– To nie możesz mnie na drinka zaprosić, czy coś?
– Na drinka… – Uniósł brew, patrząc na nią z niedowierzaniem. – Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co mi proponujesz? Mam cię zaprosić na drinka?
– Nie rozumiem – oznajmiła, kręcąc głową. – Co jest złego w drinku?
Sasuke westchnął. Torba i plecak zaczynały mu coraz bardziej ciążyć, ale gdyby je zdjął, Keiko tak szybko by go stąd nie wypuściła.
– Jeśli mężczyzna zaprasza kobietę na drinka, to chodzi mu o… – podpowiedział.
Przewróciła demonstracyjnie oczami.
– O rany. Ale ty mnie nie zapraszasz jak mężczyzna, tylko jak przyjaciel.
– Ty to wiesz i ja to wiem, ale powiedz Itachiemu, że idziesz ze mną na drinka, to stracę jaja.
Keiko zachichotała.
– Bawi cię to?
– Trochę – odpowiedziała z szerokim uśmiechem na ustach. – Itachi jest taki słodki, kiedy jest zazdrosny.
– Słodki – powtórzył Sasuke, przewracając oczami. – Idziemy na piwo, nie drinka. Będziesz go sobie mogła zamówić, ale oficjalna wersja mówi o piwie, zrozumiałaś?
Dziewczyna pokiwała energicznie głową, choć uśmiech nie zniknął z jej ust. Sasuke przyglądał jej się chwilę ze spokojem, po czym powiedział:
– Chyba zapomniałem szczoteczki. Mogłabyś pójść sprawdzić do łazienki?
Keiko przytaknęła i kiedy zniknęła za rogiem, Sasuke sięgnął do torebki, która wisiała na wieszaku przy drzwiach i wyciągnął z niej portfel. Całe szczęście Higashiyama nie nosiła tyle klamotów, co przeciętna kobieta i nie miał specjalnych problemów z namierzeniem go. Otworzył przegródkę na banknoty i włożył całą sumę do środka, a następnie odłożył portfel z powrotem na miejsce. Zajęło mu to tak niewiele czasu, że musiał jeszcze chwilę czekać, zanim Keiko ponownie pojawiła się w zasięgu wzroku.
– Nie znalazłam, chyba jednak spakowałeś.
– Dobrze.
Kiedy pociągnął za klamkę, Keiko ponownie nabrała ochoty, by go zatrzymać, ale się powstrzymała. Pomachała mu, kiedy przekroczył próg i odwrócił się, by na nią spojrzeć, a potem drzwi się zamknęły.

***

Haniko kurczowo przyciskała do siebie torebkę, zastanawiając się, czy jeszcze nie zawrócić. Kilka razy się rozmyśliła, zwalniając kroku, by po chwili ponownie przyspieszyć. Chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Podejście dosyć dziwne jak na decyzję podjętą dobrowolnie.
– Pewnie popełniam błąd – powiedziała, kiedy znalazła się już z dala od centrum. – Co ty o tym sądzisz, Sumire?
Córka oczywiście nie odpowiedziała. Haniko dotknęła brzucha przez kremowy płaszcz i westchnęła. Raz kozie śmierć. Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że nie znalazło się na to odwagi. Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz. Albo…
Zatrzymała się gwałtownie.
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Bo za drugim razem ta rzeka już nie była taka sama. Czyżby właśnie próbowała samą siebie przekonać, że postępuje słusznie?
– To nic takiego – przekonywała samą siebie, zmuszając się do tego, by ruszyć z miejsca.
Najgorzej było, kiedy już dotarła pod odpowiednie drzwi. Zapukała, bo nie mogła przecież tak stać i się namyślać w nieskończoność. Już sam fakt, że dotarła tak daleko, powinien ją przekonać o tym, że podjęła decyzję. Słuszną? Gdyby to tylko było takie łatwe.
– Haniko?
– Cześć. – Uśmiechnęła się niemrawo do zaskoczonej jej widokiem Keiko. – Jest Sasuke?
– Sasuke – wymamrotała.
Haniko czekała chwilę na jeszcze jakąś reakcję, ale szybko się nie doczekała. Uniosła brew, przyglądając się koleżance.
– A. – Keiko oprzytomniała. – Sasuke nie ma, ale… zaraz może być! Wchodź.
Zanim Shimanouchi zdążyła zaprotestować, Keiko chwyciła ją za rękę, wciągnęła do mieszkania i z hukiem zatrzasnęła drzwi. Nie było już okazji do ucieczki. Następnie próbowała ją siłą zaciągnąć do kuchni i posadzić przy stole, ale Haniko zaczęła stawiać opór.
– Daj spokój, nie ma go, to nie. To właściwie nic ważnego.
– Masz na myśli to? – Keiko wskazała na płytę, którą Haniko trzymała w ręku od samego początku. Shimanouchi zacisnęła na niej mocniej palce i machnęła lekceważąco ręką. Chciała ją nawet wrzucić z powrotem do torebki, ale zanim to zrobiła, Keiko złapała ją za nadgarstek. – To dla Sasuke?
– Miało być, ale skoro go nie ma... I uprzedzając twoje pytanie: nie, nie zaczekam, aż wróci.
– Sasuke się wyprowadził – odparła spokojnie Keiko, puszczając jej rękę.
– Aha. Widocznie tak miało być – wymamrotała.
– Zaczekaj! – krzyknęła, kiedy Shimanouchi podeszła do drzwi i położyła dłoń na klamce. Na wszelki wypadek wepchnęła się pomiędzy nią, a wyjście, ręce układając po obu stronach drzwi. – Nie mogę ci powiedzieć, gdzie teraz mieszka, bo nie wiem, ale zaraz do niego zadzwonię!
– Nie ma takiej potrzeby.
– Ależ jest! Przeszłaś taki kawał drogi i co, na marne? Chodź, usiądziesz na chwilę, odpoczniesz, napijesz się ciepłej herbatki, a Sasuke lada moment tu będzie.
– Ciąża to nie choroba, nie muszę odpoczywać.
– Ale ten brzuch musi ważyć z tonę. – Higashiyama wzięła ją pod ramię i poprowadziła w kierunku kuchni.
Haniko westchnęła.
– Keiko, ja naprawdę nie mam ochoty się z nim spotykać, więc daruj sobie. Chciałam mu tylko coś przekazać, a skoro go tu nie ma, to nieaktualne. Nie dzwoń do niego.
­– Mhm – mruknęła, wystukując na szybko smsa w komórce i wciskając ją z powrotem do kieszeni. – To możesz mi to zostawić, a ja mu na pewno przekażę. A teraz chodź na herbatkę!
Haniko nie odpowiedziała. Nie zamierzała Keiko niczego zostawiać. Skoro Sasuke już tu nie było, to najwyraźniej los chciał, żeby odpuściła. To znak, że powinna żyć dalej tak, jak jeszcze wczoraj planowała. Sasuke nie dostanie płyty, trudno. I tak by to pewnie niczego nie zmieniło, wmawiała sobie. Bo co mogłoby dobrego z tego wyniknąć?
Nic jednak nie odpowiedziała Keiko. Zamierzała w spokoju wypić tę herbatę, wymigać się czymś i wyjść, zanim ta zdąży się połapać, że Haniko jej niczego dla Sasuke nie zostawiła.
Higashiyama podbiegła do szafki i wyjęła… No właściwie, to nic nie wyjęła. Zmarszczyła czoło i zajrzała do kolejnej. Potem następnej, aż w końcu namierzyła pudełka z herbatami.
– To chcesz owocową, czy… owocową? – Spojrzała z niedowierzaniem na ostatnie dwa opakowania. – Co on, nawet melisę wyżłopał? Co za drań.
– Owocowa jest w porządku – przerwała jej Haniko, niechętnie siadając przy stole. Nie zamierzała dociekać, skąd Keiko przyszło na myśl, by napoić ją melisą. Czuła się wystarczająco spokojna, a dłonie, które co rusz zaciskała na płytce, o niczym przecież nie świadczyły.
Spojrzała na zegarek, obiecując sobie, że za góra dziesięć minut zbierze się do wyjścia.
– Jak tam bobo?
Haniko łypnęła na płytę, zaciskając na moment usta. Na szczęście Keiko stała do niej tyłem i nie widziała jej miny.
– Wszystko dobrze.
– Na kiedy masz termin? – Keiko skończyła przygotowywać kubki i usiadła naprzeciwko, uśmiechając się radośnie. Oczy aż jej błyszczały.
– Orientacyjny termin znam, ale szczegółów dowiem się w przyszłym tygodniu. Ze względu na mój stan, muszę go znać bardzo dokładnie, żeby kilka dni wcześniej zgłosić do szpitala.
– Ale to pewnie niedługo?
– Mniej więcej za trzy tygodnie.
Keiko spojrzała na kalendarz wiszący koło lodówki i pokiwała głową. W następnej chwili po kuchni rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Higashiyama zerwała się z miejsca z głośnym okrzykiem radości i przebiegając przez przedpokój, niemal rzuciła na drzwi wejściowe.
– Sasuke! – krzyknęła, otwierając je na oścież. Na widok osoby stojącej na wycieraczce, mina lekko jej zrzedła. – A, to ty. Widziałeś gdzieś po drodze Sasuke?
– Nie. – Itachi zmarszczył brwi. Zdecydowanie nie takie powitania się spodziewał. – Nie miał się dziś od ciebie wynieść? – spytał od niechcenia.
– Zrobił to i właśnie w tym problem – szepnęła.
Uchiha nie drążył tematu. Liczył, że spędzi z Keiko w końcu sam na sam miłe popołudnie, ale ona najwyraźniej miała inne plany. Albo ktoś inny zaprzątał obecnie jej myśli.
Nie czekając na zaproszenie, wszedł w głąb domu, niemal zderzając się z Haniko, która zmierzała właśnie do przedpokoju.
– A herbata? – spytała Higashiyama, widząc, że dziewczyna sięga po płaszcz i buty.
– Nie ma herbaty, zadzwoniłaś do Sasuke. Cześć, Itachi.
Uchiha odpowiedział na jej niemrawy uśmiech, równie niewesołym grymasem.
– Ale…
– Nie ma żadnego ale, Keiko. Prosiłam cię o coś. – Haniko z trudem włożyła buty i sięgnęła po torebkę. Dopiero wtedy zorientowała się, że filmik na DVD zostawiła w kuchni. – Itachi, zostawiłam w kuchni na stolę płytę, czy mogłabym cię prosić o…
– Ja pójdę! – krzyknęła Higashiyama, już wpadając do pomieszczenia.
Chwyciła płytę i rozejrzała się wokół, zastanawiając się, jak powinna to rozegrać. Powiedzieć, że nie ma? Że kruki zza okna wleciały do środka i porwały? Słabe wytłumaczenie. Niestety nic sensownego nie przychodziło jej do głowy, a jedyne, czego była pewna, to, że nie może pozwolić na to, by ta płyta wróciła do Haniko. Cokolwiek na niej było, Sasuke musiał to zobaczyć.
Kurczowo ściskając opakowanie, na palcach podbiegła do ściany i wychyliła się. Haniko rozmawiała z Itachim. Zdawali się zajęci sobą, dlatego Keiko skorzystała z okazji i przeskoczyła do salonu. Tam w panice rzuciła się w kierunku telewizora i płyt z filmami, które trzymała w szafce pod. Potrzebowała czegoś, co nie miałoby nadruku. Wykluczyła więc wszystkie kupne płyty, które zazwyczaj zawierały wydrukowane kadry z filmu na jednej stronie, a zajęła się tymi, które trzymała na najniższej półce. Na szczęście zdarzało jej się czasem samej coś nagrać, więc na szybko wygrzebała z opakowania płytę, która na upartego przypominała tę Haniko i zamieniła je miejscami. Teraz pozostawało już tylko sprawdzić, czy dziewczyna się nie zorientuje.
– Co tam robiłaś? – spytał Itachi, kiedy Keiko pojawiła się przy nich.
– A. Pomyliłam wyjścia.
Brew Uchihy powędrowała do góry, ale tego nie skomentował. Haniko z grobową miną odebrała od dziewczyny swoją własność i wrzuciwszy do torebki, pociągnęła za zamek błyskawiczny. Niby zamek, to zamek, a w obecnej sytuacji zabrzmiał złowrogo.
Keiko poczuła, jak ciarki przechodzą jej po plecach z tego podniecenia. Czyżby się udało?
– Odprowadzę Haniko.
– Świetny pomysł.– Higashiyama pokiwała energicznie głową. – Ale wiesz, co? Nie spiesz się z powrotem, bo ja chyba będę musiała wyjść. – Uśmiechnęła się rozbrajająco.
– Kaoru?
– Tak, właśnie – potaknęła, nie zwracając uwagi na jego markotną minę.
Itachi zacisnął szczękę. Pożegnał się z dziewczyną krótkim pocałunkiem i wraz z Haniko wyszedł na zewnątrz.

***

– O co wam poszło?
Haniko podniosła wzrok na Itachiego. Szli w całkowitej ciszy od jakichś dziesięciu minut. Oboje nie byli raczej w nastroju do rozmów, ale najwidoczniej jej markotna mina zmusiła go do zadania pytania.
– Chciałam zrobić coś głupiego – westchnęła.
– To znaczy?
– Dostałam od lekarza dwie płytki z filmem z dzisiejszego USG. Jedną chciałam dać Sasuke.
Nie odpowiedział.
– Wiem – jęknęła. – To był wyjątkowo beznadziejny pomysł.
– A jednak coś zmusiło cię do zastanowienia się nad nim.
Haniko potaknęła. Wzięła go pod ramię, kiedy zaproponował pomoc w przejściu po oblodzonym mostku. W jej stanie wypadek byłby bardzo niebezpieczny i chociaż wiedziała, że prawdopodobnie sobie poradzi, wolała dmuchać na zimne. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby z jej powodu coś złego stało się Sumire. Z pomocy Itachiego korzystała za każdym razem, kiedy tylko ją oferował.
– Mam mętlik w głowie. Gdybym dała mu tę płytę, zapewne nie dałby mi spokoju. Ale mimo to chciałam, żeby to zobaczył. Posłuchał bicia serca naszej córki i ujrzał ją samą, chociaż się jeszcze nie urodziła.
– Co by to zmieniło?
– Zapewne nic – westchnęła, odsuwając się od niego, kiedy już znaleźli się na odśnieżonym kawałku chodnika.
– Haniko… – Itachi przełknął ślinę. – Ja wiem, że to jest trudne i…
– Nic nie musisz mówić. To była tylko chwila słabości, tak. – Pokiwała głową jakby na potwierdzenie swoich słów. – W gruncie rzeczy, to na tym filmie nic nie było. I ujrzenie jego miny też nie miałoby dla mnie znaczenia.
Mężczyzna westchnął cicho. Mało brakowało, a sytuacja mogłaby się naprawdę skomplikować. Gdyby Haniko wyciągnęła do Sasuke chociaż jeden palec, on zapragnąłby od razu całej ręki. Los im jednak sprzyjał.

***

Haniko otworzyła jedno oko i przekręciła się na drugi bok, kiedy usłyszała sygnał przychodzącego smsa. Zerknęła na zegarek, odsuwając kołdrę, którą zakryła się po uszy. Było późne popołudnie, a ona zrobiła sobie krótką drzemkę.
„Keiko wspomniała, że mnie szukałaś. Żałuję, że już mnie tam nie było. Może spotkamy się, by porozmawiać? Zatrzymałem się u Naruto. Twój, S.”
Haniko na dłużej zatrzymała się na ostatnich dwóch słowach, a następnie prychnęła. Co on sobie wyobrażał?
„Fałszywy alarm. Nie twoja, H.”
Przez chwilę wpatrywała się w wystukaną wiadomość, po czym kliknęła „wyślij”. Nie było nad czym się zastanawiać.
Odpowiedź przyszła po niespełna minucie:
„Fałszywy? Chodzi Ci o to, że… jesteś w szpitalu? Zawsze Twój, S.”
Usiadła wygodniej na łóżku, kołdrę zarzucając na ramiona. Kątem oka spojrzała na krzesło stojące w rogu. Spoczywał na nim ten felerny koc, do którego miała taką słabość i który po dziś dzień kojarzył jej się tylko i wyłącznie z Uchihą. Gdyby miała go jakoś nazwać, zapewne nosiłby jego nazwisko.
„Źle się wyraziłam. Do porodu jeszcze czas.”
Tym razem bez zbędnych podpisików.
„Ale powiadomisz mnie, kiedy ten czas nadejdzie? Bardzo mi zależy. Zawsze tylko Twój, S.”
Haniko przewróciła oczami. Jeśli do każdej kolejnej wiadomości będzie dodawał coś nowego do podpisu, to niedługo zabraknie mu miejsca na właściwą treść. To było naprawdę niepotrzebne. Tak bardzo, jak to ukłucie w sercu, które czuła za każdym razem, czytając, że on należy tylko do niej. Pieprzony czaruś.
„Dam Ci znać, kiedy już urodzi się dziecko.”
„Kiedy zacznie się rodzić. Nie chcę się o tym dowiadywać po fakcie. S.”
– Już nie „twój”? – prychnęła, odczytując treść. – Czyżby się już pan zdenerwował, panie Uchiha?
„Postaram się.”
Haniko wysłała wiadomość i odłożyła telefon z powrotem na szafkę nocną. I to by było chyba na tyle. Nagle poczuła nieopisaną ulgę na myśl, że jednak Sasuke nie zobaczy tego filmu. Gdzie ona miała rozum, niosąc mu tę płytę? Chyba na głowę upadła.
Kiedy już chciała się położyć i na nowo zakopać w pościeli, telefon zabrzęczał ponownie. Z lekkim wahaniem sięgnęła po aparat i odczytała wiadomość:
„Myślę o Tobie. Nie odpowiedziałaś na moją propozycję spotkania. Zawsze Twój, S.”
Haniko zacisnęła usta i szybko wystukała odpowiedź:
„Nie spotkamy się. Jestem zmęczona, dobranoc.”
Tym razem nie odłożyła telefonu, spodziewając się – jak zakładała – ostatniej na dziś wiadomości.
„Pamiętasz, co szeptałem Ci zawsze na ucho, kiedy nie mogłaś zasnąć? Zrobiłbym to znowu. Dobranoc. Twój, S.”
Haniko zacisnęła usta, spoglądając na wyświetlacz. Pamiętała, chociaż bardzo chciałaby o tym jak najszybciej zapomnieć. A teraz, przez niego, najbliższa noc nie zapowiadała się dobrze. Może jednak przydałaby jej się ta melisa, którą próbowała w nią wcisnąć Keiko?

1 komentarz:

  1. Jakie słodkie smsy od Sasuke... No no, czyżby zmieniał taktykę?
    Czekam aż Wyżna swoje uczucia. Chciałabym zobaczyć, jak się schodzą z Haniko przed urodzeniem, ale pewnie to niemożliwe.
    No i w końcu się wyprowadził, Itaś już nie będzie zazdrosny, cieszy mnie to!
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i miny Sasuke jak obejrzy płytę!

    OdpowiedzUsuń