Sasuke ulepił
kolejną śnieżkę i wycelował w to samo drzewo. Kula rozwaliła się pod wpływem
zderzenia z twardą powierzchnią, a on spojrzał na swoje dłonie. Rozruszał
trochę już skostniałe i mocno zaczerwienione palce, po czym sięgnął po kolejną
porcję śniegu.
Siedział na
tej ławce już od dobrych dwóch godzin i w mało ambitny sposób spędzał wolny
czas. Rzucał do celu i palił. Palił i rzucał. I pewnie dawno temu by się tym znudził,
gdyby jego głowę nie zaprzątało tyle myśli.
Kiedy już
zdołał się jakoś oswoić z tym że nie uda mu się wrócić do Haniko, a odzyskanie
jej zaufania zajmie mu więcej czasu, niż początkowo zakładał, wszystko ponownie
się posypało. Do tej pory miał zbyt wiele zmartwień na głowie, żeby myśleć o
rzeczach tak przyziemnych, jak seks. Skłamałby, mówiąc, że mu go nie brakowało,
ale nie zastanawiał się nad tym zbyt wiele, godząc się z tym że chwilowo nie
ma na co liczyć. Jednak dzisiejsza noc, przypomniała mu wszystko to, o czym
wolał nie pamiętać.
Do tej pory
myślał, że ściany w domu Keiko są grubsze. Nie słyszał dziewczyny, kiedy była w
swoim pokoju, nie słyszał jej, kiedy brała prysznic, ani kiedy kręciła się na
górze. Tyle że te wszystkie rzeczy działy się w zazwyczaj w ciągu dnia, kiedy
nie panowała taka idealna cisza, a Sasuke specjalnie się na tym nie skupiał. W nocy,
kiedy życie wokół milkło i zbierało siły na kolejny dzień, słyszał dużo więcej,
niżby chciał.
Chichotanie z
łazienki, chaotyczne kroki do sypialni, trzeszczenie łóżka, czasem jakiś
głośniejszy jęk lub nawet krzyk.
Zakrył głowę
poduszką, starając się zagłuszyć odgłosy z góry i nostalgiczne myśli, które
rozsadzały mu głowę. Zacisnął powieki, ale obraz Haniko nie zniknął. Czuł smak
jej ust, gorący oddech i ciepło miękkiego ciała. Nacisk jej piersi na torsie,
gładkie uda zaciskające się wokół jego pasa. Wydawało mu się, że czuje nawet
jej gorące, ciasne wnętrze i że słyszy jęki przyjemności, wydobywające się z
rozchylonych, nabrzmiałych od pocałunków ust.
Tyle że to
wszystko było tylko ulotnym wspomnieniem. To para na górze oddawała się
miłosnym uniesieniom, przypominając mu o tym, za czym sam tak tęsknił.
– Kurwa –
jęknął, przyciskając poduszkę do twarzy, kiedy Keiko krzyknęła głośniej, a
podłoga zatrzeszczała, kiedy łóżko dosunęło się do ściany.
Nie mieli
żadnych hamulców, najwyraźniej zupełnie zapominając o tym, że on śpi na dole. I chociaż w ciągu pięciu minut wszystko ustało, wraz z
odgłosami nie zniknął ucisk na sercu, przyspieszony oddech czy chęć
natychmiastowej ucieczki. Owinął się szczelnie kołdrą, schował głowę pod
poduszkę i walczył z chęcią, by nie wyprowadzić się teraz, natychmiast. Dotrwał
w takim stanie do czasu, aż na dworze się rozjaśniło. Był zmęczony, ale nie
chciał oglądać szczęśliwej pary przy śniadaniu, dlatego czym prędzej ubrał się
i wyszedł, darując sobie jedzenie i poranną kawę.
Sasuke miał
małe problemy z użyciem zapalniczki, bo palce odmawiały mu posłuszeństwa, ale
po krótkiej walce jakoś sobie poradził. Włożył do ust kolejnego papierosa,
mając nadzieję, że tym razem nie skończy się na wymiotach. Celowo robił większe
odstępy między jednym a drugim, nie chcąc doprowadzać się do takiego stanu,
jak po urodzinach matki.
– Jak piąte
koło u wozu – szepnął do siebie, lepiąc kolejną śnieżną kulę i wcelowując w
drzewo. Rzucanie zaczął od jakichś pięciu metrów nad ziemią, a każdą kolejną
śnieżką celował mniej więcej dziesięć centymetrów niżej niż poprzednią. Obecnie
wymierzał w wysokość na oko metra osiemdziesięciu.
Kiedy kula
dosięgła celu, odwrócił się w stronę, z której usłyszał chrzęszczenie śniegu
pod czyimiś stopami. Ostatnią osobą, którą miał ochotę tu teraz zobaczyć, był
Itachi, jednak nikt inny nigdy nie zapuszczał się w to miejsce.
Ławka, którą
ostatnio tak często odwiedzał Sasuke, znajdowała się w środku niewielkiego
lasku za polem treningowym w dzielnicy Uchiha. Od niepamiętnych czasów,
przychodził tu, kiedy chciał zostać sam ze swoimi myślami. To trochę
niefortunne, że starszy brat znał jego kryjówkę, ale nic nie mógł na to
poradzić. Kiedy był jeszcze dzieckiem, Itachi często zabierał go w to miejsce
na spacer, a na tej ławce robili postój, kiedy małego Sasuke zaczynały boleć
nogi. Później często bawili się w tym miejscu w chowanego. Kilkuletni Sasuke
zawsze przychodził tutaj, kiedy coś szło nie po jego myśli lub nie układało się
w domu. Nastoletni, kiedy wszystko i wszyscy doprowadzali go do szału.
A Itachi
zawsze wiedział, gdzie powinien go szukać.
Minęło ponad
piętnaście lat, a Sasuke wciąż zjawiał się tu, gdy chciał coś przemyśleć lub
pobyć sam.
Itachi
strzepnął świeży śnieg z drugiej strony ławki i usiadł.
– Musimy
porozmawiać.
Sasuke nie
odpowiedział, sprawdzając, ile zostało mu papierosów. Wiedział, że dziewięć, ale
musiał się czymś zająć, żeby nie patrzeć na brata.
– Wiem, że
umawialiśmy się na wspólne mieszkanie, ale moje plany nieco się zmieniły –
kontynuował.
Sasuke nawet
nie drgnął. Sięgnął pod ławkę po świeżą porcję śniegu i z papierosem w ustach,
zaczął lepić kolejną kulę, dłonie zaciskając na śniegu znacznie mocniej, niż
było trzeba. Itachi przyglądał mu się przez chwilę, ale i tym razem nie doczekawszy
się reakcji, postanowił mówić dalej.
– Keiko
zaproponowała mi, żebym z nią zamieszkał. Myślę, że tak będzie lepiej i dla
ciebie, i dla mnie. Przez te pół roku staliśmy się sobie niemal całkiem obcy i
mieszkanie razem raczej by temu nie zaradziło.
– Mhm.
– Cieszę się,
że się rozumiemy. – Itachi spojrzał na brata, ale ten wpatrywał się w swoje
dłonie, którymi lepił kolejną śnieżną kulę. Zamiast niewinnej śnieżki,
przypominała ona raczej broń, którą pewnie mógłby wyrządzić komuś krzywdę, a
przynajmniej sprawić ból. Itachi uniósł brew, widząc jego skostniałe palce, ale
nie skomentował tego w żaden sposób.
Zawahał się
jednak, zanim wstał. Nie spodziewał się, że ta rozmowa będzie wyglądała w ten
sposób. Był przygotowany na krzyki i pretensje, a nie na to, że brat całkowicie
go oleje i przyjmie to wszystko z takim spokojem. Chociaż z drugiej strony
Sasuke wyglądał na nieobecnego i odrobinę przybitego. Może Itachi powinien z
nim… porozmawiać?
Szybko jednak porzucił
ten pomysł, przypominając sobie ostatnie dni i przykrości, które Sasuke sprawił mu i jego najbliższym. Poza tym przecież sam dopiero co stwierdził, że bardzo
oddalili się od siebie i chwilowo przypominają raczej obcych sobie ludzi, a nie
rodzeństwo. Nawet nie wiedział, co miałby mu powiedzieć. Jak pocieszyć brata,
do którego wciąż miało się żal?
Itachi
zacisnął usta. Sasuke sobie na to wszystko zasłużył.
– Do
zobaczenia – powiedział więc i pewnym krokiem oddalił się w stronę, z której
przyszedł.
Sasuke mruknął
coś w odpowiedzi, wciąż wpatrując się w swoje dłonie. Podniósł wzrok dopiero
wtedy, kiedy brat oddalił się już na znaczną odległość. Zacisnął usta i z całej
siły uderzył śnieżką w drzewo.
***
Haniko
przeniosła wzrok z głowicy ultrasonografu, którą lekarz przesuwał po jej
brzuchu, na ekran.
– W porządku,
dziecko jest już w pełni rozwinięte – zapewnił ją lekarz, uśmiechając się
nieznacznie. – Wiedziała pani, że na tym etapie ciąży najlepiej rozwinięty jest
słuch? Jeśli jeszcze nie rozmawia pani z córką, to może warto zacząć. Dziecko
potrafi rozpoznać głos matki, a także odgłos bicia jej serca. Przyzwyczaja się
do niego i po porodzie znacznie szybciej uspokaja w matczynych objęciach.
– Nie
wiedziałam o tym.
– Tak mi się
właśnie wydawało – kontynuował mężczyzna. – Wszystkie moje pacjentki są żywo
przejęte każdym kolejnym USG i z radością ćwierkają do swoich brzuchów, a pani
jest zawsze taka cicha i spokojna.
Haniko
spojrzała na lekarza. Był młody, przystojny i przed czterdziestką. W dodatku
zawsze miły i uśmiechnięty. Zawsze wszystko dokładnie tłumaczył i objaśniał, na
co powinna zwracać szczególną uwagę. I chociaż Haniko ceniła go jako lekarza,
nie potrafiła go polubić. Na początku miała problemy ze zrozumieniem, skąd
brała się jej niechęć, ale po kilku wizytach doszła do wniosku, że wszystko
przez jego podobieństwo do Satoru. Kiedy zdała sobie z tego sprawę, trzymała go
jeszcze bardziej na dystans i traktowała znacznie chłodniej niż na początku.
Mężczyzna
przeniósł wzrok z powrotem na ekran.
– Dobrze… w
trzydziestym szóstym tygodniu następuje ostateczny rozwój płuc. Zdecydowana
większość dzieci urodzona w tym tygodniu potrafi już w pełni samodzielnie
oddychać, ale pod koniec trwania ciąży, rozwój dziecka jest bardzo indywidualny
i nie potrafię pani powiedzieć, jak jest w przypadku pani córki. – Uśmiechnął
się do niej ciepło i ponownie spojrzał na ekran. – Zwykle na tym etapie dno
macicy znajduje się w najwyższym położeniu, wysoko pod klatką piersiową, ale od
tego tygodnia powinno się obniżać. Dla pani będzie to oznaczało polepszenie
jakości oddychania, bo zmniejszy się nacisk na płuca. Niestety nie ma nic za
darmo. – Zaśmiał się dźwięcznie, chociaż w tym, co powiedział, nie było niczego
zabawnego. – Dziecko układając się w kalane rodnym, wywiera dodatkowy nacisk na
pęcherz.
Haniko
westchnęła. Jeszcze częstsze niż chodzenie na siusiu średnio co pół godziny?
Chyba powinna na te ostatnie tygodnie zamieszkać w łazience.
– Pani
organizm przygotowując się do porodu, zacznie wydzielać więcej relaksyny, czyli
hormonu odpowiedzialnego za rozluźnienie stawów. Ma to na celu efektywnie
powiększenie kanału rodnego i umożliwienie dziecku przyjście na świat. Może się
więc pojawić ból stawów biodrowych, ale ulgę z całą pewnością przyniesie masaż
lub kąpiel. Na tym etapie ciąży może się również pojawić odrobina krwi,
zwłaszcza podczas badania lub stosunku seksualnego, ale nie musi się pani tym
martwić. Większa ilość krwistoczerwonego śluzu może świadczyć o odejściu czopu
śluzowego, zasłaniającego światło szyjki macicy, które stanowi bezpośrednie
poprzedzenie porodu. Mówię pani o tym, bo wiem, że przez całą ciążę bardzo
obawiała się pani poronienia. Naprawdę nie trzeba się martwić, nerwy nie są
wskazane. Jest pani w dobrych rękach i myślę, że wszystko pójdzie sprawnie i
bez komplikacji.
Haniko zmusiła
się, by odwzajemnić jego uśmiech. Następnie spojrzała na obraz z
ultrasonografu. Dziecko poruszyło się lekko.
– Jak ocenia
pani ruchliwość córki w ciągu ostatnich dwóch tygodni?
Zmarszczyła
czoło, zastanawiając się nad odpowiedzią.
– Trochę spadła.
– To dlatego,
że przyrost masy w ostatnim czasie sprawił, że brakuje jej już miejsca do
poruszania się. Mimo to myślę, że z ustaleniem wagi poczekamy jeszcze tydzień. Na
ciężar dziecka po urodzeniu w dużym stopniu wpływ ma sposób odżywania się
matki, aktywność fizyczna w czasie ciąży, apetyt i częstotliwość wymiotów. Ale
z doświadczenia wiem, że dzieci często rodzą się z podobną masą, co ich
ojcowie. Wie pani może, ile ważył ojciec dziecka po urodzeniu?
Haniko
zacisnęła usta i pokręciła głową. Nie miała ochoty odpowiadać, ani nawet o tym
myśleć. Przed oczami stanęło jej zdjęcie Sasuke z tamtego okresu. Niemowlę w
ramionach matki, w łóżeczku, w objęciach starszego brata. Nawet nie
zarejestrowała, kiedy z tego jednego zdjęcia zrobiło się pięć. Lekarz wciąż coś
do niej mówił, ale go nie słyszała.
– Przepraszam
– powiedziała, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że musiał o coś zapytać. –
Mógłby pan powtórzyć?
– Dobrze się
pani czuje?
– Tak, w
porządku.
Mężczyzna
przyglądał jej się uważnie, po czym wzruszył ramionami i wyłączył urządzenie.
– Pytałem, czy
przyszły wtorek o dwunastej pasowałby pani jako termin następnej wizyty?
Chciałbym ocenić jeszcze dojrzałość szyjki macicy i spróbować dokładniej określić termin porodu.
– Tak, wtorek
będzie dobry.
– Wspaniale –
odpowiedział, sięgając po kalendarz i zapisując ustalony termin.
Haniko w tym
czasie wytarła brzuch i zsunęła w dół pociągniętą do tej pory sukienkę. Usiadła
na leżance, czekając na zdjęcie z USG, dlatego zdziwiło ją, kiedy tym razem
mężczyzna wręczył jej płytę. I to nie jedną, a dwie.
– Tym razem
mam dla pani krótki filmik – wyjaśnił, widząc jej minę.
– A to drugie?
– spytała, przyjmując wyciągnięte w jej stronę płyty DVD.
– To ten sam
film.
Haniko
spojrzała na niego z niezrozumieniem. Mężczyzna speszył się trochę pod wpływem
jej wzroku. Zły znak.
– Nie
chciałbym, żeby uznała pani, że jestem wścibski, ale… w Konoha wszyscy się
znają i trudno jest nie słyszeć tego czy owego. – Zmieszał się i odchrząknął. –
Pomyślałem, że dam pani dwie płyty, bo może chciałaby pani podarować jedną z
nich ojcu dziecka.
Mina Haniko
stężała. Jedna z nich była dla Sasuke?
– Oczywiście
nie chcę się mieszać w nie swoje sprawy. Może pani zrobić z drugą, co tylko
pani chce. Na przykład wyrzucić. O, widzi pani, tam jest kosz – wskazał ręką
plastikowy pojemnik, stojący przy drzwiach. – Niech mnie pani źle nie zrozumie,
ja wcale nie…
– Dziękuję. –
Wstała, poprawiając sukienkę i sięgając po płaszcz wiszący na wieszaku w rogu
gabinetu. – Do zobaczenia we wtorek.
– Do
zobaczenia.
***
Sasuke
rozejrzał się po salonie. Zostało mu jeszcze całkiem sporo rzeczy i nie bardzo
wiedział, gdzie powinien je upchnąć. Zawartość jednego kartonu udało mu się
rozlokować do torby i plecaka, ale wciąż pozostawało sześć, których za jednym
razem zwyczajnie nie miał szans udźwignąć.
– Zrobiłam
obiad! – krzyknęła Keiko z kuchni.
Uchiha nie
zareagował. Wydobył z jednej z bocznych kieszeni plecaka kilka zwojów i
postanowił zapieczętować pozostałe kartony na czas wyprowadzki. Kończył właśnie
z czwartym, kiedy Keiko stanęła obok, podsuwając mu do ust drewnianą łyżkę z
czymś pomarańczowym.
– Spróbuj.
Sasuke odsunął
łyżkę i sięgnął po piąty karton.
– No przecież
cię nie otruję. – Przewróciła oczami.
Brak reakcji.
Uchiha majstrował przy kolejnym zwoju i kiedy chciał wykonać odpowiednie
pieczęcie, Keiko usiadła na kartonie, przerywając mu w połowie.
– Powiedziałam
Fumiko, że uwielbiasz pomidory, więc dała mi ten
przepis. Tym razem ci udowodnię, że potrafię gotować! – Oblizała łyżkę, wydając
z siebie całą serię zachwytów. – Pyszne! Zostaw to na chwilę i chodź zjeść.
Sasuke
zacisnął usta, kiedy nie wstała z kartonu, czekając na jego ruch.
– Nie jestem
głodny – burknął. – Możesz nie przeszkadzać?
– Spieszy ci
się gdzieś?
A żebyś
wiedziała, pomyślał.
Chciał się
znaleźć jak najdalej stąd i już o tym wszystkim nie myśleć. W dodatku obawiał
się, że Itachi wpadnie tu lada moment, a siedzenia z nimi przy stole chyba by
nie zdzierżył.
– Gdzie
zamierzasz pójść?
Sasuke
milczał. Zapieczętował kolejny karton i został mu już tylko ten, na którym
siedziała Keiko. Czekając, aż się znudzi i da mu wreszcie spokój, pochował
zwoje do plecaka i jeszcze raz sprawdził wszystkie zamki. Bagaż ważył chyba
tonę i nie był pewien, czy wytrzyma i się przypadkiem nie rozleci w drodze.
– Sasuke!
– Nie wiem,
okej? – warknął, gromiąc ją wzrokiem.
– Nie znalazłeś
niczego przez te dwa tygodnie?
Zacisnął usta.
Oczywiście, że znalazł. Od tygodnia rozglądał się za dwu- i trzypokojowymi
mieszkaniami i nawet zaznaczył parę ciekawych ofert, ale w ostatniej chwili
brat wystawił go do wiatru.
– Sasuke, w
porządku? – spytała Keiko, kładąc mu dłoń na ramieniu. Wyglądała na zmartwioną
i Uchiha pożałował, że zobaczyła go w takim stanie. – To może zostaniesz
jeszcze kilka dni? Dla mnie to nie problem.
Ale dla mnie
tak, pomyślał.
Ciarki
przeszły mu po plecach, kiedy wyobraził sobie więcej takich nocy, jak ta dziś.
Widział, jak jadają wspólnie śniadania, obiady i kolacje. Jak Keiko z Itachim
chichoczą i karmią się nawzajem. Jak ona siada mu na kolanach podczas oglądania
wieczorem filmu w telewizji. Jak kąpią się wspólnie i patrzą sobie głęboko w
oczy. A on w samym środku tego wszystkiego.
Po prawej
stronie z bratem, który go nienawidzi i nie może się doczekać, kiedy się
wyniesie.
Po lewej z
Keiko, która lituje się nad nim, bo jest jej szkoda takiej życiowej ofermy, jak
on.
Nawet nie
zauważył, kiedy Higashiyama objęła go od tyłu i przytuliła się do jego pleców.
To go tylko jeszcze bardziej wyprowadziło z równowagi. Odkleił ją od siebie
mało delikatnie.
– Poradzę
sobie.
Keiko stała i
patrzyła, jak Sasuke pieczętuje ostatnie pudło i chowa zwój do torby, bo w
plecaku zabrakło miejsca. Przyglądała się, jak chwyta oba bagaże i zakłada na
ramiona, kierując się w stronę drzwi. Kiedy odstawił je przy stojaku na buty, skorzystała
z tego, że stracił czujność, chwyciła go za łokieć i pociągnęła mocno,
przyszpilając do ściany.
– Czemu ty się
poddajesz, co?
– Odbiło ci? –
spytał Sasuke, ale dziewczyna wciąż przyciskała go swoim ciałem do ściany. Zesztywniał.
– Spytałam,
czemu się poddajesz?
– Nie poddaję
się – warknął. – Możesz się łaskawie odsunąć?
– To czemu nie
pozwalasz sobie pomóc?
Sasuke
zacisnął dłonie w pięści. Miał ochotę jej wykrzyczeć, że nie da się niańczyć i
nie zamierza z nimi mieszkać, bawiąc się w dom i robiąc za ich niechciane
dziecko, ale ugryzł się w język.
–
Powiedziałem, że sobie poradzę.
– No jakoś nie
widać – odparła spokojnie Keiko. Po chwili namysłu odsunęła się nieznacznie,
układając dłonie na jego klatce piersiowej. – Powiedziałabym, że idzie ci wręcz
fatalnie, ale nie chcę cię dołować. – Uśmiechnęła się szeroko. – Czemu chcesz
do niej wrócić?
– Co?
– Czemu chcesz
wrócić do Haniko? Bo to ze względu na nią odpuściłeś sobie szukanie mieszkania,
nie? Liczyłeś na to, że uda ci się ją do tego czasu przekonać, ale
beznadziejnie się do tego zabrałeś.
Sasuke
zacisnął usta i nie zaprzeczył. Nie zamierzał dyskutować z nią na ten temat i
uświadamiać, jak było naprawdę. Robił przez ten czas, co mógł, ale jego wysiłki
spełzły na niczym. Nie potrafił pogodzić się z Haniko, nie potrafił nawet
przekonać do siebie Itachiego. Prócz przychylności Mikoto, nie zyskał niczego,
a być może tylko pogorszył sprawę.
– Co do niej
czujesz?
Sasuke uparcie
milczał, wpatrując się w przeciwległą ścianę. Keiko zmarszczyła czoło,
przyglądając mu się uważnie, ale niczego nie wyczytała z jego twarzy.
– Dobra, to
wracamy do punktu wyjścia. Po co chcesz do niej wrócić?
– Jak to „po
co”? – Spojrzał na nią wilkiem. I dopóki kątem oka nie dostrzegł czerwonych
punkcików na jej szyi, hardo patrzył jej w oczy. Wspomnienie ostatniej nocy
kazało mu jak najszybciej odwrócić wzrok.
On i Haniko nigdy
nie robili sobie malinek. Raz, że oboje za nimi raczej nie przepadali. Dwa, że
ona nie lubiła, kiedy zbyt wiele czasu poświęcał jej szyi, bo na ciele miała
znacznie więcej bardziej wrażliwych miejsc, a Sasuke uwielbiał słyszeć, że
sprawia jej przyjemność. A kiedy jeden jedyny raz podczas seksu przyssał się do
jej skóry, oznajmiła mu, że nie chce, by ją w ten sposób znakował.
Keiko na
szczęście się nie domyśliła, co go tak nagle speszyło.
– Odpowiedz.
Prychnął.
– Słuchaj…
zależy ci na niej? Może powinieneś jej o tym powiedzieć.
Prychnął po
raz kolejny.
– Okej –
zaczęła – to może kierują tobą męskie potrzeby i te sprawy? Myślisz po prostu
tym drugim, nieco mniejszym mózgiem? Haniko jest ładna, ale w Konoha ładnych
dziewczyn jest więcej i większość z nich bardzo chętnie się z tobą prześpi.
Może więc warto rozejrzeć się gdzie indziej? Długo nie będziesz musiał szukać,
gwarantuję ci to.
Sasuke
zacisnął szczękę tak mocno, że Keiko przez chwilę martwiła się o jego
uzębienie. Oderwał wzrok od ściany i spiorunował ją wzrokiem.
– Nie no,
serio. Ona jest w dziewiątym miesiącu i spodziewa się dziecka. Samotne matki
nie są najlepszym materiałem na kochanki. – Nachyliła się bardziej ku niemu i
szepnęła: – A po porodzie już nigdy nie
są tam na dole takie same. – Pokiwała w zadumie głową i uniosła brwi. – I przede
wszystkim w mężczyznach szukają czegoś zupełnie innego. Tobie się może wydaje,
że ją znasz, ale nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Znałeś tę dziewczynę,
którą była pół roku temu. Kobieta, którą się stała jest dla ciebie zagadką. –
Keiko zamilkła, ciekawa, czy Sasuke w jakiś sposób zareaguje na jej słowa, ale wciąż
uparcie milczał. – Ona już nie potrzebuje idealnego kochanka, który spełni w
łóżku każdą jej zachciankę. Jej potrzebny jest teraz dojrzały mężczyzna, który
obdarzy ją uczuciem i wsparciem. Ktoś, kto weźmie odpowiedzialność za nią i
dziecko. Seks to tylko miły dodatek. Zdajesz sobie z tego sprawę?
Sasuke
szarpnął się gwałtownie, chcąc się wyswobodzić z tej pułapki i uciec, ale
objęła go rękoma w pasie i przytuliła, przyciskając do ściany.
– Zdajesz czy
nie?
– Tak –
warknął, odrywając wzrok od ściany i spoglądając w dół.
Keiko nie
odrywała od niego spojrzenia, a kąciki jej ust drgnęły.
– To dlaczego?
– spytała miękko, patrząc mu w oczy. – Wszystko jest przecież inaczej. Nie
będzie już spędzania połowy każdego dnia w sypialni. Nie będzie sielanki ani
tej pasji w łóżku, bo nie będziecie mieli siły na namiętność. Będzie za to wstawanie
co trzy godziny, pieluchy i płacz. Obowiązki, odpowiedzialność i strach, że coś
może pójść nie tak. Bycie rodzicem to nie zabawa, a ty mimo wszystko się do
tego pchasz, dlaczego?
Sasuke
zamrugał i uciekł wzrokiem. Keiko złapała go za podbródek, a on nie próbował
się wyrwać. Ich spojrzenia ponownie się spotkały.
– Skoro nie
zależy ci na seksie, to zależy ci na Haniko i waszej córce. Co czujesz?
Milczał, nie
przerywając kontaktu wzrokowego. Keiko błądziła oczami po jego twarzy,
doszukując się na niej odpowiedzi.
– Od tego
powinieneś zacząć. Od przyznania się przed samym sobą do tego, co czujesz.
– Keiko… ja to
wiem – wyjąkał.
– Ale pewnie
nie powiedziałeś tego nigdy głośno, prawda?
Sasuke
pokręcił głową.
– A
powinieneś. Poczujesz się lepiej. Zyskasz siłę, by dalej o nią walczyć. – Keiko
złapała go za ramiona, odsuwając się na wyciągnięcie ręki; już i tak nie mógł
jej uciec. – Powiedz to.
Uchiha
otworzył usta, ale po sekundzie z powrotem je zamknął. Odchrząknął i spróbował
ponownie, ale z takim samym rezultatem.
– No przecież
potrafisz. – Wspierała go, uśmiechając się pokrzepiająco. – Każdy to potrafi. Powiedz,
co czujesz i walcz!
– Słuchaj… –
Sasuke pochylił się ku niej. Serce waliło mu mocno w piersi, gula w gardle
powiększała się z każdą chwilą. Ręce zapewne by się trzęsły, gdyby nie zacisnął
ich na jej przedramionach. Przez chwilę patrzył z bliska na jej ucho, ale nie
dodawało mu to odwagi. Zamknął oczy, całkowicie skupiając się na szybszym biciu
serca. Ten stan trwał w końcu z jakiegoś powodu. Otworzył w końcu usta i…
Kąciki ust
Keiko wygięły się w delikatnym uśmiechu, kiedy poczuła jego gorący oddech, a
następnie usłyszała cichy szept. Kiedy Sasuke skończył mówić, rzuciła mu się z
radości na szyję, przytulając do niego całym ciałem.
– Oj, Sasuke.
Miłość nie jest czymś, czego należałoby się wstydzić.
Uchiha
odwzajemnił uścisk, obejmując ją w tali i wtulając twarz w jej pachnące włosy. Czuł
gorąco na policzkach, ale w gruncie rzeczy przyznanie się do własnych uczuć nie
było aż takie trudne, jak podejrzewał.
– To było
słodkie, prawie się wzruszyłam. – Keiko odsunęła się od niego na bezpieczną
odległość i posłała mu szeroki uśmiech. – Musisz jej to powiedzieć.
Sasuke
skrzywił się. Ignorując ćwierkającą ze szczęścia dziewczynę, sięgnął po buty.
– Nie mówi
Itachiemu. W ogóle nikomu o tym nie wspominaj.
– Tak, tak, to
będzie nasza tajemnica. – Przewróciła oczami. – Ale Haniko powiesz, prawda?
Nie
odpowiedział.
– Sasuke.
Sięgnął po
kurtkę, narzucając ją na ramiona. Następny w kolejności był szalik.
– Sasuke!
– Nie, nie
powiem! – krzyknął, odwracając się w stronę Keiko.
– Ale…
– Nie ma
żadnego ale – warknął. – Już żałuję, że ci powiedziałem – wymamrotał po chwili,
byle jak wiążąc szalik. Chciał jak najszybciej stąd wyjść i skończyć ten temat.
– Nie bądź
głupi. Kochasz ją i chcesz ją odzyskać, ale jej tego nie powiesz? Mówiłam ci,
że ona nie poleci już więcej na twój seksowny tyłek. Weź się w garść i załatw
to, jak mężczyzna, a nie.
– Nigdy więcej
nie mów tego na głos. – Sasuke spojrzał na nią wilkiem.
– Czego? Że ją
kochasz? Czemu mam nie mówić, skoro tu nikogo poza nami nie ma? Ja się w
przeciwieństwie do ciebie tych słów nie boję. Kochasz ją, kochasz, kochasz,
kochasz, koch…
Sasuke
przycisnął jej dłoń do ust, tłumiąc kolejne słowa. Nie miało to jednak
wielkiego znaczenia, ponieważ oboje wiedzieli, co Keiko chciała powiedzieć.
Jedyne, czego się dzięki temu nie dowiedział, to ile razy zamierzała to zrobić.
Higashiyama
skrzyżowała ręce, nie odsuwając jego dłoni od swoich ust. Czekała, aż sam się
pozbiera i to zrobi. Cierpliwie obserwowała zmianę, jaka zachodziła na jego
twarzy. Od złości, po rezygnację. Zabrał rękę, spuszczając wzrok, bo wciąż
hardo patrzyła mu w oczy.
– Wystarczy.
– Czy
wystarczy, to już zależy od ciebie. Głupio zrobisz, jeśli jej nie powiesz,
serio.
– Powiedz mi,
po co miałbym to robić? – Podniósł gwałtownie głowę. – Żeby mogła mnie wyśmiać?
Non stop to robi. Za każdym razem, kiedy próbuję jej powiedzieć coś dla mnie
ważnego, miesza mnie z błotem i uświadamia, jak bardzo się dla niej nie liczę.
– Aha, a potem
płacze, kiedy ją całujesz. – Keiko pokiwała głową. – Chociaż mogłaby po prostu
ci strzelić, skoro tak bardzo jej się to nie podoba. A ona płacze. Chyba nie
powinno tak być, co?
Sasuke
wzruszył ramionami. Naprawdę nie miał ochoty o tym z nią rozmawiać. I tak miał
wrażenie, że stracił nad sobą kontrolę i powiedział już zdecydowanie za dużo.
– Z tego, co
pamiętam, to mówiłeś, że to nie był wasz pierwszy pocałunek od twojego powrotu.
Już raz oboje się temu poddaliście. Czemu na to pozwoliła, skoro nic dla niej
nie znaczysz? A może ona czeka, aż powiesz jej coś faktycznie istotnego, a nie
jakieś nieistotne banały, które tobie wydają się ważne?
– Nie
przeginaj. – Zacisnął szczękę.
– A co jej
chciałeś powiedzieć? To pewnie była jakaś gadka w stylu Fugaku, o honorze,
klanie i innych pierdołach, które nic a nic ją nie obchodzą. Weź się człowieku
w garść i powiedz tej dziewczynie coś, na czym naprawdę jej zależy.
Sasuke
zarzucił sobie plecak na ramię, a następnie sięgnął po torbę, przewieszając jej
długi pasek przez drugie. Niby kilka koszul, skarpetki i parę gaci, a jednak
okazało się to cholernie ciężkie. Spodnie trochę ważyły, dlatego postanowił je
zapieczętować w jednym z pudeł. I tak nie miał pewności, czy uda szybko uda mu
się wrócić do poprzedniej wagi i czy nie będzie musiał kupić kilku mniejszych par.
– Idę –
oznajmił, kiedy Keiko zamilkła, przyglądając mu się z markotną miną.
Przypominając
sobie o czymś, sięgnął do kieszeni i wyjął klucz, który dostał pierwszego dnia.
Wygiął usta w lekkim uśmiechu i położył go na szafce przy drzwiach. Keiko
daleko jednak było do wesołości. Kąciki jej ust, zamiast powędrować – jak to
miały w zwyczaju – ku górze, teraz opadły w dół. Z markotną miną i ustami
wygiętymi w podkówkę, rzuciła mu się na szyję.
Uchiha
zachwiał się niebezpiecznie, z trudem łapiąc pion.
– Sasuś –
jęknęła. – Będę tęsknić!
Kiedy odsunęła
się od niego, chwyciła jego twarz w dłonie i, stając na palcach, cmoknęła w
czoło. Dwa kolejne pocałunki złożyła kolejno na obu policzkach, a potem odsunęła
się z szerokim uśmiechem.
– Ale odzywaj
się do mnie, okej? Jesteśmy w końcu przyjaciółmi. No i dbaj o siebie, i jedz
pięć posiłków dziennie i nie pal za dużo. Najlepiej to w ogóle rzuć, bo po co
ci to. Napisz do mnie czasem i wpadaj, kiedy chcesz, ale zapowiedz się
wcześniej, dobra? I pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć! Więc jakbyś się
chciał wygadać, to się nie krępuj i uderzaj prosto do mnie. I uśmiechaj się
częściej, bo masz ładne usta i zęby, a i śmiech masz taki przyjemny dla ucha,
taki dźwięczny. I jeśli kiedyś…
– Keiko.
– …to też
zawsze możesz…
– Keiko.
– Dobra,
czaję, mam się zamknąć. – Wyszczerzyła się.
Sasuke
parsknął śmiechem i potargał jej włosy. Pokręcił głową, widząc jej minę i wyjął
z kieszeni portfel.
– Moje
obliczenia nie są może najdokładniejsze, ale zastanawiałem się, ile wody i prądu
zużyłem, mieszkając u ciebie i myślę, że… – Przerwał, przeliczając pieniądze. –
Tyle powinno wystarczyć.
Keiko
spojrzała z niedowierzaniem na banknoty, które wyciągnął w jej stronę.
– Mowy nie ma.
Nie wezmę od ciebie ani grosza, schowaj to.
Sasuke zmarszczył
brwi.
– Mieszkałem
tu trochę czasu i chyba mam prawo się dołożyć do rachunków.
– Nie –
odpowiedziała, odsuwając od siebie dłoń z pieniędzmi. – Byłeś moim gościem.
– Keiko, ja ci
na tym polu nie ustąpię. – Sasuke ponownie wyciągnął przed siebie rękę, ale ona
swoje schowała za plecami.
– To nie
możesz mnie na drinka zaprosić, czy coś?
– Na drinka… –
Uniósł brew, patrząc na nią z niedowierzaniem. – Czy ty zdajesz sobie sprawę z
tego, co mi proponujesz? Mam cię zaprosić na drinka?
– Nie rozumiem
– oznajmiła, kręcąc głową. – Co jest złego w drinku?
Sasuke
westchnął. Torba i plecak zaczynały mu coraz bardziej ciążyć, ale gdyby je
zdjął, Keiko tak szybko by go stąd nie wypuściła.
– Jeśli
mężczyzna zaprasza kobietę na drinka, to chodzi mu o… – podpowiedział.
Przewróciła
demonstracyjnie oczami.
– O rany. Ale
ty mnie nie zapraszasz jak mężczyzna, tylko jak przyjaciel.
– Ty to wiesz
i ja to wiem, ale powiedz Itachiemu, że idziesz ze mną na drinka, to stracę
jaja.
Keiko
zachichotała.
– Bawi cię to?
– Trochę –
odpowiedziała z szerokim uśmiechem na ustach. – Itachi jest taki słodki, kiedy
jest zazdrosny.
– Słodki –
powtórzył Sasuke, przewracając oczami. – Idziemy na piwo, nie drinka. Będziesz
go sobie mogła zamówić, ale oficjalna wersja mówi o piwie, zrozumiałaś?
Dziewczyna pokiwała
energicznie głową, choć uśmiech nie zniknął z jej ust. Sasuke przyglądał jej
się chwilę ze spokojem, po czym powiedział:
– Chyba
zapomniałem szczoteczki. Mogłabyś pójść sprawdzić do łazienki?
Keiko
przytaknęła i kiedy zniknęła za rogiem, Sasuke sięgnął do torebki, która
wisiała na wieszaku przy drzwiach i wyciągnął z niej portfel. Całe szczęście
Higashiyama nie nosiła tyle klamotów, co przeciętna kobieta i nie miał
specjalnych problemów z namierzeniem go. Otworzył przegródkę na banknoty i
włożył całą sumę do środka, a następnie odłożył portfel z powrotem na miejsce.
Zajęło mu to tak niewiele czasu, że musiał jeszcze chwilę czekać, zanim Keiko
ponownie pojawiła się w zasięgu wzroku.
– Nie
znalazłam, chyba jednak spakowałeś.
– Dobrze.
Kiedy
pociągnął za klamkę, Keiko ponownie nabrała ochoty, by go zatrzymać, ale się
powstrzymała. Pomachała mu, kiedy przekroczył próg i odwrócił się, by na nią
spojrzeć, a potem drzwi się zamknęły.
***
Haniko
kurczowo przyciskała do siebie torebkę, zastanawiając się, czy jeszcze nie
zawrócić. Kilka razy się rozmyśliła, zwalniając kroku, by po chwili ponownie
przyspieszyć. Chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Podejście dosyć dziwne
jak na decyzję podjętą dobrowolnie.
– Pewnie
popełniam błąd – powiedziała, kiedy znalazła się już z dala od centrum. – Co ty
o tym sądzisz, Sumire?
Córka
oczywiście nie odpowiedziała. Haniko dotknęła brzucha przez kremowy płaszcz i
westchnęła. Raz kozie śmierć. Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować,
że nie znalazło się na to odwagi. Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz.
Albo…
Zatrzymała się
gwałtownie.
Nie wchodzi się
dwa razy do tej samej rzeki.
Bo za drugim
razem ta rzeka już nie była taka sama. Czyżby właśnie próbowała samą siebie
przekonać, że postępuje słusznie?
– To nic
takiego – przekonywała samą siebie, zmuszając się do tego, by ruszyć z miejsca.
Najgorzej
było, kiedy już dotarła pod odpowiednie drzwi. Zapukała, bo nie mogła przecież
tak stać i się namyślać w nieskończoność. Już sam fakt, że dotarła tak daleko,
powinien ją przekonać o tym, że podjęła decyzję. Słuszną? Gdyby to tylko było
takie łatwe.
– Haniko?
– Cześć. –
Uśmiechnęła się niemrawo do zaskoczonej jej widokiem Keiko. – Jest Sasuke?
– Sasuke –
wymamrotała.
Haniko czekała
chwilę na jeszcze jakąś reakcję, ale szybko się nie doczekała. Uniosła brew,
przyglądając się koleżance.
– A. – Keiko
oprzytomniała. – Sasuke nie ma, ale… zaraz może być! Wchodź.
Zanim
Shimanouchi zdążyła zaprotestować, Keiko chwyciła ją za rękę, wciągnęła do
mieszkania i z hukiem zatrzasnęła drzwi. Nie było już okazji do ucieczki.
Następnie próbowała ją siłą zaciągnąć do kuchni i posadzić przy stole, ale
Haniko zaczęła stawiać opór.
– Daj spokój,
nie ma go, to nie. To właściwie nic ważnego.
– Masz na
myśli to? – Keiko wskazała na płytę, którą Haniko trzymała w ręku od samego
początku. Shimanouchi zacisnęła na niej mocniej palce i machnęła lekceważąco
ręką. Chciała ją nawet wrzucić z powrotem do torebki, ale zanim to zrobiła,
Keiko złapała ją za nadgarstek. – To dla Sasuke?
– Miało być,
ale skoro go nie ma... I uprzedzając twoje pytanie: nie, nie zaczekam, aż
wróci.
– Sasuke się
wyprowadził – odparła spokojnie Keiko, puszczając jej rękę.
– Aha.
Widocznie tak miało być – wymamrotała.
– Zaczekaj! –
krzyknęła, kiedy Shimanouchi podeszła do drzwi i położyła dłoń na klamce. Na wszelki
wypadek wepchnęła się pomiędzy nią, a wyjście, ręce układając po obu stronach
drzwi. – Nie mogę ci powiedzieć, gdzie teraz mieszka, bo nie wiem, ale zaraz do
niego zadzwonię!
– Nie ma
takiej potrzeby.
– Ależ jest!
Przeszłaś taki kawał drogi i co, na marne? Chodź, usiądziesz na chwilę,
odpoczniesz, napijesz się ciepłej herbatki, a Sasuke lada moment tu będzie.
– Ciąża to nie
choroba, nie muszę odpoczywać.
– Ale ten brzuch
musi ważyć z tonę. – Higashiyama wzięła ją pod ramię i poprowadziła w kierunku
kuchni.
Haniko
westchnęła.
– Keiko, ja
naprawdę nie mam ochoty się z nim spotykać, więc daruj sobie. Chciałam mu tylko
coś przekazać, a skoro go tu nie ma, to nieaktualne. Nie dzwoń do niego.
– Mhm –
mruknęła, wystukując na szybko smsa w komórce i wciskając ją z powrotem do
kieszeni. – To możesz mi to zostawić, a ja mu na pewno przekażę. A teraz chodź
na herbatkę!
Haniko nie
odpowiedziała. Nie zamierzała Keiko niczego zostawiać. Skoro Sasuke już tu nie
było, to najwyraźniej los chciał, żeby odpuściła. To znak, że powinna żyć dalej
tak, jak jeszcze wczoraj planowała. Sasuke nie dostanie płyty, trudno. I tak by
to pewnie niczego nie zmieniło, wmawiała sobie. Bo co mogłoby dobrego z tego
wyniknąć?
Nic jednak nie
odpowiedziała Keiko. Zamierzała w spokoju wypić tę herbatę, wymigać się czymś i
wyjść, zanim ta zdąży się połapać, że Haniko jej niczego dla Sasuke nie
zostawiła.
Higashiyama
podbiegła do szafki i wyjęła… No właściwie, to nic nie wyjęła. Zmarszczyła
czoło i zajrzała do kolejnej. Potem następnej, aż w końcu namierzyła pudełka z
herbatami.
– To chcesz
owocową, czy… owocową? – Spojrzała z niedowierzaniem na ostatnie dwa
opakowania. – Co on, nawet melisę wyżłopał? Co za drań.
– Owocowa jest
w porządku – przerwała jej Haniko, niechętnie siadając przy stole. Nie
zamierzała dociekać, skąd Keiko przyszło na myśl, by napoić ją melisą. Czuła
się wystarczająco spokojna, a dłonie, które co rusz zaciskała na płytce, o niczym
przecież nie świadczyły.
Spojrzała na
zegarek, obiecując sobie, że za góra dziesięć minut zbierze się do wyjścia.
– Jak tam
bobo?
Haniko łypnęła
na płytę, zaciskając na moment usta. Na szczęście Keiko stała do niej tyłem i
nie widziała jej miny.
– Wszystko
dobrze.
– Na kiedy
masz termin? – Keiko skończyła przygotowywać kubki i usiadła naprzeciwko,
uśmiechając się radośnie. Oczy aż jej błyszczały.
– Orientacyjny
termin znam, ale szczegółów dowiem się w przyszłym tygodniu. Ze względu na mój
stan, muszę go znać bardzo dokładnie, żeby kilka dni wcześniej zgłosić do
szpitala.
– Ale to
pewnie niedługo?
– Mniej więcej
za trzy tygodnie.
Keiko
spojrzała na kalendarz wiszący koło lodówki i pokiwała głową. W następnej
chwili po kuchni rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Higashiyama zerwała się
z miejsca z głośnym okrzykiem radości i przebiegając przez przedpokój, niemal rzuciła
na drzwi wejściowe.
– Sasuke! –
krzyknęła, otwierając je na oścież. Na widok osoby stojącej na wycieraczce,
mina lekko jej zrzedła. – A, to ty. Widziałeś gdzieś po drodze Sasuke?
– Nie. –
Itachi zmarszczył brwi. Zdecydowanie nie takie powitania się spodziewał. – Nie
miał się dziś od ciebie wynieść? – spytał od niechcenia.
– Zrobił to i
właśnie w tym problem – szepnęła.
Uchiha nie
drążył tematu. Liczył, że spędzi z Keiko w końcu sam na sam miłe popołudnie,
ale ona najwyraźniej miała inne plany. Albo ktoś inny zaprzątał obecnie jej
myśli.
Nie czekając
na zaproszenie, wszedł w głąb domu, niemal zderzając się z Haniko, która
zmierzała właśnie do przedpokoju.
– A herbata? –
spytała Higashiyama, widząc, że dziewczyna sięga po płaszcz i buty.
– Nie ma
herbaty, zadzwoniłaś do Sasuke. Cześć, Itachi.
Uchiha
odpowiedział na jej niemrawy uśmiech, równie niewesołym grymasem.
– Ale…
– Nie ma
żadnego ale, Keiko. Prosiłam cię o coś. – Haniko z trudem włożyła buty i
sięgnęła po torebkę. Dopiero wtedy zorientowała się, że filmik na DVD zostawiła
w kuchni. – Itachi, zostawiłam w kuchni na stolę płytę, czy mogłabym cię prosić
o…
– Ja pójdę! –
krzyknęła Higashiyama, już wpadając do pomieszczenia.
Chwyciła płytę
i rozejrzała się wokół, zastanawiając się, jak powinna to rozegrać. Powiedzieć,
że nie ma? Że kruki zza okna wleciały do środka i porwały? Słabe wytłumaczenie.
Niestety nic sensownego nie przychodziło jej do głowy, a jedyne, czego była
pewna, to, że nie może pozwolić na to, by ta płyta wróciła do Haniko. Cokolwiek
na niej było, Sasuke musiał to zobaczyć.
Kurczowo
ściskając opakowanie, na palcach podbiegła do ściany i wychyliła się. Haniko
rozmawiała z Itachim. Zdawali się zajęci sobą, dlatego Keiko skorzystała z
okazji i przeskoczyła do salonu. Tam w panice rzuciła się w kierunku telewizora
i płyt z filmami, które trzymała w szafce pod. Potrzebowała czegoś, co nie
miałoby nadruku. Wykluczyła więc wszystkie kupne płyty, które zazwyczaj
zawierały wydrukowane kadry z filmu na jednej stronie, a zajęła się tymi, które
trzymała na najniższej półce. Na szczęście zdarzało jej się czasem samej coś
nagrać, więc na szybko wygrzebała z opakowania płytę, która na upartego
przypominała tę Haniko i zamieniła je miejscami. Teraz pozostawało już tylko
sprawdzić, czy dziewczyna się nie zorientuje.
– Co tam
robiłaś? – spytał Itachi, kiedy Keiko pojawiła się przy nich.
– A. Pomyliłam
wyjścia.
Brew Uchihy
powędrowała do góry, ale tego nie skomentował. Haniko z grobową miną odebrała
od dziewczyny swoją własność i wrzuciwszy do torebki, pociągnęła za zamek
błyskawiczny. Niby zamek, to zamek, a w obecnej sytuacji zabrzmiał złowrogo.
Keiko poczuła,
jak ciarki przechodzą jej po plecach z tego podniecenia. Czyżby się udało?
– Odprowadzę
Haniko.
– Świetny
pomysł.– Higashiyama pokiwała energicznie głową. – Ale wiesz, co? Nie spiesz
się z powrotem, bo ja chyba będę musiała wyjść. – Uśmiechnęła się rozbrajająco.
– Kaoru?
– Tak, właśnie
– potaknęła, nie zwracając uwagi na jego markotną minę.
Itachi
zacisnął szczękę. Pożegnał się z dziewczyną krótkim pocałunkiem i wraz z Haniko
wyszedł na zewnątrz.
***
– O co wam
poszło?
Haniko
podniosła wzrok na Itachiego. Szli w całkowitej ciszy od jakichś dziesięciu
minut. Oboje nie byli raczej w nastroju do rozmów, ale najwidoczniej jej
markotna mina zmusiła go do zadania pytania.
– Chciałam
zrobić coś głupiego – westchnęła.
– To znaczy?
– Dostałam od
lekarza dwie płytki z filmem z dzisiejszego USG. Jedną chciałam dać Sasuke.
Nie
odpowiedział.
– Wiem –
jęknęła. – To był wyjątkowo beznadziejny pomysł.
– A jednak coś
zmusiło cię do zastanowienia się nad nim.
Haniko
potaknęła. Wzięła go pod ramię, kiedy zaproponował pomoc w przejściu po
oblodzonym mostku. W jej stanie wypadek byłby bardzo niebezpieczny i chociaż
wiedziała, że prawdopodobnie sobie poradzi, wolała dmuchać na zimne. Nie
wybaczyłaby sobie, gdyby z jej powodu coś złego stało się Sumire. Z pomocy
Itachiego korzystała za każdym razem, kiedy tylko ją oferował.
– Mam mętlik w
głowie. Gdybym dała mu tę płytę, zapewne nie dałby mi spokoju. Ale mimo to
chciałam, żeby to zobaczył. Posłuchał bicia serca naszej córki i ujrzał ją samą,
chociaż się jeszcze nie urodziła.
– Co by to
zmieniło?
– Zapewne nic
– westchnęła, odsuwając się od niego, kiedy już znaleźli się na odśnieżonym
kawałku chodnika.
– Haniko… –
Itachi przełknął ślinę. – Ja wiem, że to jest trudne i…
– Nic nie
musisz mówić. To była tylko chwila słabości, tak. – Pokiwała głową jakby na
potwierdzenie swoich słów. – W gruncie rzeczy, to na tym filmie nic nie było. I
ujrzenie jego miny też nie miałoby dla mnie znaczenia.
Mężczyzna
westchnął cicho. Mało brakowało, a sytuacja mogłaby się naprawdę skomplikować.
Gdyby Haniko wyciągnęła do Sasuke chociaż jeden palec, on zapragnąłby od razu
całej ręki. Los im jednak sprzyjał.
***
Haniko
otworzyła jedno oko i przekręciła się na drugi bok, kiedy usłyszała sygnał przychodzącego
smsa. Zerknęła na zegarek, odsuwając kołdrę, którą zakryła się po uszy. Było
późne popołudnie, a ona zrobiła sobie krótką drzemkę.
„Keiko wspomniała, że mnie szukałaś. Żałuję,
że już mnie tam nie było. Może spotkamy się, by porozmawiać? Zatrzymałem się u
Naruto. Twój, S.”
Haniko na
dłużej zatrzymała się na ostatnich dwóch słowach, a następnie prychnęła. Co on
sobie wyobrażał?
„Fałszywy
alarm. Nie twoja, H.”
Przez chwilę
wpatrywała się w wystukaną wiadomość, po czym kliknęła „wyślij”. Nie było nad
czym się zastanawiać.
Odpowiedź
przyszła po niespełna minucie:
„Fałszywy? Chodzi Ci o to, że… jesteś w
szpitalu? Zawsze Twój, S.”
Usiadła
wygodniej na łóżku, kołdrę zarzucając na ramiona. Kątem oka spojrzała na
krzesło stojące w rogu. Spoczywał na nim ten felerny koc, do którego miała taką
słabość i który po dziś dzień kojarzył jej się tylko i wyłącznie z Uchihą.
Gdyby miała go jakoś nazwać, zapewne nosiłby jego nazwisko.
„Źle się
wyraziłam. Do porodu jeszcze czas.”
Tym razem bez
zbędnych podpisików.
„Ale powiadomisz mnie, kiedy ten czas
nadejdzie? Bardzo mi zależy. Zawsze tylko Twój, S.”
Haniko
przewróciła oczami. Jeśli do każdej kolejnej wiadomości będzie dodawał coś
nowego do podpisu, to niedługo zabraknie mu miejsca na właściwą treść. To było
naprawdę niepotrzebne. Tak bardzo, jak to ukłucie w sercu, które czuła za każdym
razem, czytając, że on należy tylko do niej. Pieprzony czaruś.
„Dam Ci znać,
kiedy już urodzi się dziecko.”
„Kiedy zacznie się rodzić. Nie chcę się o
tym dowiadywać po fakcie. S.”
– Już nie
„twój”? – prychnęła, odczytując treść. – Czyżby się już pan zdenerwował, panie
Uchiha?
„Postaram
się.”
Haniko wysłała
wiadomość i odłożyła telefon z powrotem na szafkę nocną. I to by było chyba na
tyle. Nagle poczuła nieopisaną ulgę na myśl, że jednak Sasuke nie zobaczy tego
filmu. Gdzie ona miała rozum, niosąc mu tę płytę? Chyba na głowę upadła.
Kiedy już
chciała się położyć i na nowo zakopać w pościeli, telefon zabrzęczał ponownie.
Z lekkim wahaniem sięgnęła po aparat i odczytała wiadomość:
„Myślę o Tobie. Nie odpowiedziałaś na moją
propozycję spotkania. Zawsze Twój, S.”
Haniko
zacisnęła usta i szybko wystukała odpowiedź:
„Nie spotkamy
się. Jestem zmęczona, dobranoc.”
Tym razem nie
odłożyła telefonu, spodziewając się – jak zakładała – ostatniej na dziś
wiadomości.
„Pamiętasz, co szeptałem Ci zawsze na ucho,
kiedy nie mogłaś zasnąć? Zrobiłbym to znowu. Dobranoc. Twój, S.”
Haniko zacisnęła
usta, spoglądając na wyświetlacz. Pamiętała, chociaż bardzo chciałaby o tym jak
najszybciej zapomnieć. A teraz, przez niego, najbliższa noc nie zapowiadała się
dobrze. Może jednak przydałaby jej się ta melisa, którą próbowała w nią wcisnąć
Keiko?
Jakie słodkie smsy od Sasuke... No no, czyżby zmieniał taktykę?
OdpowiedzUsuńCzekam aż Wyżna swoje uczucia. Chciałabym zobaczyć, jak się schodzą z Haniko przed urodzeniem, ale pewnie to niemożliwe.
No i w końcu się wyprowadził, Itaś już nie będzie zazdrosny, cieszy mnie to!
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i miny Sasuke jak obejrzy płytę!