Witam,
Krótkim słowem wstępu. Rozdział pięćdziesiąty jest ostatnim rozdziałem. Spokojnie bez paniki, ostatnim rozdziałem pierwszej części. Za tydzień Erroay i pierwszy rozdział drugiej części! Serdecznie zapraszam.
Pozdrawiam,
Akari
[Aktualizacja: 1.10.2016]
Rozdział miał być dzisiaj, ale niestety mam małe problemy techniczne i jestem zmuszona przełożyć go na przyszły tydzień.
Przepraszam i pozdrawiam,
Erroay
_______________________________________________________________
Próbowała otworzyć oczy. Jednak spływając po niej kaskady
wody, rozbijające się na głowie i ramionach, skutecznie to uniemożliwiały.
Przymknęła rozwarte usta, starając się uspokoić oddech. Miała problem ze
skupieniem. Nie zwracała uwagi na szum czy bicie opadającej cieczy, to przez
myśli nie mogła zaznać harmonii. Będąc u Haniko i oglądając z nią filmy dostała
telefon z pilnym wezwaniem do organizacji. Josuke miał dla niej nową misję.
Ucieszyła się, że wreszcie wyrwie się na trochę z Konohy. Na trochę, parę dni,
a nie... Niestety nie było wyboru, mężczyzna zapewniał, że jest jedyną osobą,
która może podjąć się tego zadania. Wprawdzie po przedstawieniu szczegółów,
poparła przywódcę, jednak czas trwania misji, był zdecydowanie za długi. Zaraz
po opuszczeniu gabinetu Josuke, pobiegła do domu. Rzuciła w kąt materiały i
pochwyciwszy ręcznik udała się tu. Trzy godziny drogi od Konohy był wodospad.
Bliżej wioski, gdyż tylko godzinę marszu, znajdował się mniejszy wodospad, o
łagodniejszych kaskadach i spokojniejszej wodzie. Jednak Keiko potrzebowała
czegoś mocnego, stąd postanowiła wybrać się akurat tutaj. Rzeka z prostej, dość
wysokiej skalnej półki spadała wprost do niewielkiego jeziorka, skąd płynęła
dalej leniwym szerokim nurtem. Siedziała po turecku na samym środku, pozwalając
by litry wody pod dużym ciśnieniem uderzały w nią. Niewiele osób wytrzymałoby
taki trening, zwłaszcza, że dziewczyna spędziła tu wiele godzin. Minął wieczór,
noc, a teraz nastał świt. Musiała się przygotować na tak ciężką misję, zebrać
odpowiednią ilość chakry i wody, wyciszyć się, skoncentrować. Niestety z tymi
ostatnimi miała problem. Non stop myślała o tym, jak przekazać Itachiemu ten
cudowny fakt, że wyjeżdża.
Na lekko drżących nogach, powoli się podnosiła. Niestety
nee potrafiła odpowiednio skupić się, przez co poddała się sile spadającej wody
i runęła w dół. Zrezygnowana, pozwoliła opaść ciału na dno. W chwili dotknięcia
dłońmi mułu otworzyła oczy. Woda była mętna oraz spieniona, przez co nie
widziała zbyt dobrze tafli. Otoczenie też nie prezentowało się zjawiskowo.
Glony, maziowaty śluz, obślizgłe rośliny oraz drobne rybki, które załaskotały
ocierając się o nogę. Higashiyama zmieniła pozycję na kucaną, aby móc mocno odbić
się nogami. To pozwoliło na przyśpieszenie przy płynięciu i wręcz wyskoczenie.
Wybiła się ponad lustro wody, a opadając stanęła na nim, używając do tego
chakry. Ruszyła ku brzegowi, przecierając oczy oraz twarz. Westchnęła sięgając
po pozostawiony na trawie ręcznik. Jutro o tej godzinie będzie musiała
wyruszać, a nadal nie wiedziała, jak powiadomić Itachiego. Ciche, krótkie westchnięcie
wyrwało się z jej ust. Ruszyła powoli w stronę Konohy, wiedząc, że musi powiedzieć
mu to dzisiaj.
Po powrocie do domu i ogarnięciu się chwyciła za telefon.
Długo stała wahając się czy zrobić ten krok, po czym spanikowała. Zamiast listę
kontaktów nacisnęła odtwarzacz, puszczając ulubioną piosenkę. Jeszcze przez
chwilę patrzyła na komórkę, nim włączył się wygaszacz ekranu. Jednak nie
potrafiła tego zrobić. Całą drogę powrotną wymyślała, jak to powiedzieć i nadal
nie wiedział. Westchnęła odkładając komórkę. Wyjaśnienia nie będą krótkie, mimo
iż niewiele może mu powiedzieć. Uznała, że lepiej nie próbować zadzwonić jeszcze
raz. Przygotuje się do wyruszenia, a potem skontaktuje z Itachim. Pochwyciwszy
za teczkę od Josuke, usiadła z nią na łóżku, studiując po raz kolejny otrzymane
materiały. Lecąca w tle muzyka, nie przeszkadzała w analizowaniu. Keiko miała zdolność do odcinania się od
otaczającego ją świata, jak większość shinobi. Z powątpiewaniem patrzyła na
rozłożoną na kolanach mapę okolic Ame. Mieszkać miała tu — popukała palcem w
zakreślone w kółko miejsce. Ta, już widziała, jak cudownie będzie przez taki długi
czas, pomieszkiwać w jaskini, jak jakiś człek prehistoryczny. Niestety inna
opcja nie wchodziła w rachubę. Wprawdzie była pewna jaskinia w suchym miejscu w
lesie obok jeziora, na którym znajdowało się Ame, lecz shinobi patrolujący
okolice, zawsze tą kryjówkę sprawdzali. Hokage już próbowała ulokować tam
swoich ludzi. Ze zrezygnowaniem chwyciła opis tymczasowego domu.
„Jaskinia znajduje się godzinę biegu od mostu prowadzącego
do Ame. Jest ukryta w formacjach skalnych otaczających biegi rzeki, która
dopływa do jeziora wokół wioski. Do jaskini można przedostać się tylko wodą.
Należy wpłynąć w wąski tunel o długości około dziesięciu metrów. Przejście
doprowadzi do sporej jaskini z niewielkim otworem u szczytu.”
Zapowiadało się kapitalnie. Codziennie będzie się moczyć,
a wszystko, co będzie chciała wprowadzić do „domu” będzie na wstępie mokre,
czyli kanapki odpadają. Do tego też nie wiadomo jak z możliwością rozpalenia
ogniska. No zapowiadało się tak genialnie, że aż Keiko odebrało mowę.
— Muszę wziąć ze trzy koce — mruknęła do siebie już czując
wilgoć, zimno i stęchły zapach rozkładających się glonów. — Bomba — dodała
krzywiąc się. Spojrzała jeszcze raz na mapę. Pół dnia drogi od Ame znajdowała
się niewielka osada. W raportach od Hokage było napisane, że to mała mieścina,
gdzie wszyscy się znają a obca osoba zostanie od razu zauważana, więc
wybieranie się do niej, nie jest zbyt wskazane. Zaczynała się martwić o to, co
będzie jadła, przez ten cały czas. Konserwy, które planuje zabrać szybko się
skończą, a żywić się wodą z wymoczonymi w niej wodorostami nie miała zamiaru.
Josuke zapewniał, że w wyznaczonych odstępach czasu będzie dochodziło do
spotkania się z wysłannikami, aby zdać raporty oraz otrzymać zaopatrzenie.
Jednak mimo tego, średnio widziała tą misję. Przejrzała jeszcze resztę papierów
zanim wstała, aby zabrać się za pakowanie. Teczkę odłożyła na biurko, z
nieufnością patrząc na otrzymanym notesem do zapisywania obserwacji.
Myślała, że pakowanie zajmie jej mniej czasu, lecz po
godzinie, w której na łóżku zgromadziła tylko niewielką ilość potrzebnych
rzeczy, chwyciła za telefon. Musiała mieć pewność, że dojdzie dzisiaj do
spotkanie z Itachim. Z lekko kołaczącym sercem wybrała numer czekając na
odbiór.
— Witaj, kochanie — usłyszała po pięciu sygnałach.
— Hej — mruknęła, coraz mniej pewna czy chce z nim
rozmawiać.
— Coś się stało?
— Musimy pilnie porozmawiać.
— Rozumiem, ale teraz nie mogę. Za półgodziny ojciec
zwołuje specjalną radę klanu. Muszę być obecny — oznajmił z ciut cierpiętniczym
tonem. Domyśliła się, o co chodzi. W
wiosce wrzało z powodu zdrady Sasuke. Ona w to zupełnie nie wierzyła, ale
plotka żyła swoim życiem i dość prężnie się rozwijała. Higashiyama była raczej
z tych, co trzymała się z dala o czegoś takiego. Kindersi niewiele o tym
gadali, prasy nie czytała, więc w pewnym sensie była wolna od najnowszych
doniesień w stylu Sasuke uciekł z wioski, bo przy bracie nie mógł się rozwijać,
jak głosiły niektóre wersje wydarzeń. Itachiemu w tych chwilach nie było łatwo,
doskonale zdawała sobie z tego sprawę, stąd też nie chciała dokładać mu,
wiadomością o wyjeździe, ale wyboru nie miała.
— To za ile będziesz mógł?
— Trudno powiedzieć. Możemy się spotkać wieczorem? Może
około osiemnastej?
Keiko odsunęła komórkę od ucha zerkając na wyświetlacz.
Wpół do drugiej.
— Dziewiętnasta, pasuje?
— Będę o dziewiętnastej. Na razie.
— Pa.
Nie miała zbyt wiele czasu. Do jego przyjścia musiała być
spakowana, a jeszcze czekała ją wyprawa do sklepu. Bez ociągania się ruszyła do
pracy, starając się szybko uwijać. Dzięki temu już o siedemnastej wychodziła z
domu z przygotowaną listą zakupów, aby na pewno niczego nie zapomnieć. Z
rozpędu zapomniała zabrać telefonu, więc nie miała jak kontrolować czasu,
starała się ogarnąć to na wyczucie. Im bliżej było do spotkania tym bardziej stresowała
się. Jednak za nic nie mogła wymyśleć, jak przekazać mu to. W pewnym momencie
nawet uznała, że łatwiej jej by było powiedzieć, że jest w ciąży, niż, że ma go
opuścić na tak długo. Z drugiej strony, w końcu oboje są shinobi i wiedza, że
takie misje też się zdarzają. Z choinki się nie urwał, aby nie wiedząc, że i
tak może być. Z determinacją, tachała torby w stronę domu, pewna, że mu to po
prostu powie prosto z mostu, prosto w oczy.
— Może pomóc? — usłyszała tuż za sobą. Cała odwaga ją
opuściła, kiedy tylko zobaczyła zmartwione oblicze bruneta. Wyglądał kiepsko,
mimo iż z pozoru nic nie wskazywało na koszmar, jaki przeżywa to Keiko z jego
oczy potrafiła wszystko wyczytać. Stała patrząc w czarne tęczówki przepełnione
zrezygnowaniem, zmęczeniem, smutkiem, żalem, bezsilnością,
niedowierzaniem. A on mimo tego
wszystkiego starał się powitać ją uśmiechem.
— Nie trzeba — wymamrotała opuszczając głowę, oglądając
jego buty.
— Pomogę — odparł stanowczo, odbierając z jej rąk reklamówki.
Nie skomentował jej zachowania. — Tygodniowe zakupy? — zagadał wznawiając
marsz.
— Tak jakby.
— To, o czym chciałaś porozmawiać?
— A, to. W sumie to, nie jest już takie teraz ważne. Może
później do tego wrócimy — oznajmiła przyśpieszając roku, czując jak przygląda się
jej.
— Wszystko w porządku? — dopytywał wyrównując krok.
— Jasne. — Spojrzała na niego siląc się na wielki uśmiech.
Zaakceptował go, dobierając jak standardowe zachowanie, nie pytając więcej.
Przez chwilę szli w milczeniu. Itachi musiał wpaść w swoje myśli, gdyż nawet go
to nie zdziwiło. Za to Keiko miała chwilę by przemyśleć to wszystko. Zerkała na
mężczyznę, którego brwi nieświadomie łączyły się. Zamartwiał się i było jasne,
o kogo. Sasuke. Do tego Fugaku radości
nie przysparzał mieszając młodszego syna z błotem. Ponad to Itachi jest bardzo
honory, przejmuję się i zapewne po części obwinia siebie, biorąc odpowiedzialność,
za opiekę nad Haniko. Martwiąc się o nią i dziecko za siebie i za brata. A
teraz do tego wszystkiego miała dorzucić jeszcze siebie z wyjazdem. Nie, nie
potrafiła tego mu zrobić. Nie powie mu nic o misji. Wybierze jedną z opcji
rozważanych wcześniej. Po prostu napisze mu list i wyśle jeszcze dzisiejszego
wieczoru, albo jutro z rana, albo w ogóle zostawi w drzwiach, albo pod jego
drzwiami. Nie ważne, nie powie mu i już! Z takimi myślami przekręciła klucz w
zamku wchodząc do środka.
— Zostajesz na zewnątrz? — zapytała zorientowawszy się, że
brunet stoi na wycieraczce.
— Mówiłaś coś? — odparł wzdrygnąwszy się lekko. Musiała go
sprowadzić do rzeczywistości z intensywnego myślenia nad czymś.
— Chodź — oznajmiła uśmiechając się delikatnie i machając
mu ręką. — Jak możesz zrób herbaty, a ja to zabiorę — dodała odbierając od
niego torby z zakupami. Itachi tylko pokiwał głową udając się do kuchni,
niezbyt zwracając uwagi na to, że Keiko skierowała się na górę. Wparowała do
pokoju klękając przed plecakiem, do którego naprędce wciskała zakupione rzeczy.
Chciała wszystko schować nim Uchiha przyjdzie i zorientuje się, że pakuje się.
Na nieszczęście, nie mogła sobie poradzić z upchaniem wszystkiego. Na szybko
próbowała przepakować niektóre rzeczy, na siłę już wciskając puszkę z konserwą.
— Co robisz? — usłyszała za plecami. Podskoczyła, niczym
nastolatek przyłapany na zarobionej czynności.
— Nic, nic — oznajmiła uśmiechając się, starając ciałem
zakryć wypchany po brzegi plecak.
— Pakujesz się? — zapytał, stawiając przyniesione kubki na
biurku. — Misję masz? — dopytywał zaglądając przez ramie szatynki, która prawie
już leżała na plecaku, próbując go ukryć. — Bierzesz puszki? — ciągnął dalej z
rosnącą podejrzliwością. Shinobi przeważnie nie biorą normalnego prowiantu,
tylko skondensowany w kapsułkach żywnościowych, a jeśli już coś biorą to na
pewno nie pięć opakowań szynki z puszki, które właśnie wystawały z plecaka i
reklamówki.
— Szybko głodnieję— odparła wymijająco, starając się robić
dobrą minę do złej gry.
— Keiko, możesz powiedzieć, o co chodzi?
No tak. Zmęczenie, zmęczeniem, ale Uchihą pozostanie, więc
nie da się wyprowadzić w pole durną gadką. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana.
— Tak, mam misję — oznajmiła cicho, nie patrząc na niego.
Powoli podniosła się z kolan i usiadła na łóżku.
— I? — ponaglał, zerkając na wypchany plecak, który wyglądał
jakby miał zaraz pęknąć w szwach. Keiko bała się podnieść wzrok wyżej,
napotykając wpatrujące się w nią czarne tęczówki.— Wiem, że coś jest więcej. Gdyby
to była zwykła misja nie informowałabyś mnie o niej, a przynajmniej nie w ten
sposób. Powiedź, o co chodzi? — poprosił siadając obok niej. Szatynka drgnęła
zrywając się do pionu. Uciekła na krzesło koło biurka, nadal unikając kontaktu
wzrokowego.
— To nie jest standardowa misja — wymamrotała bawiąc się
nerwowo palcami.
— Pod jakim kątem nie jest standardowa? — dopytał mrużąc
lekko oczy, starając się szybko dokonać analizy. W głowie pojawiła się tylko
jedna myśl, czyżby musiała udać się do Kraju Wody? Jednak, jeśli tak, to i tak
nie może mu tego powiedzieć, więc… — Keiko? — ponaglił stanowczym głosem.
— Jadęnapółroku — wyrzuciła z siebie na jednym wydechu,
mało zrozumiałym bełkotem, spowodowanym złączeniem ze sobą wyrazów. Skuliła się
nieznacznie oczekując na reakcję, bojąc się jej jednocześnie. Jednak Itachi nic
nie powiedział. Ośmielona tym, otworzyła oczy, odsłaniając schowaną w dłoniach
twarz. Mężczyzna siedział w bezruchu na łóżku, sprawiając wrażenie, jakby
wypowiedziane słowa nie docierały do niego. Zaczęła wiercić się na krześle
starając złapać kontakt wzrokowy z nieobecnym Uchihą. Niestety było to
niemożliwe, Itachi wydawał się patrzeć przed siebie na Keiko, lecz spojrzenia
ginęło tuż przed dziewczyną, jakby starał się dostrzec latające w tamtym
miejscu drobinki kurzu. Podeszła kucając tuż przed nim.
— Hej, hej. — Pomachała dłonią centralnie przed twarzą,
starając się wybudzić z szoku, w który najprawdopodobniej popadł.
— Jeszcze raz — poprosił totalnie osłupiały. Wprawdzie z
wyznania szatynki wyłapał jedynie ostatnie słowo, lecz wystarczyło, aby
domyśleć się, o co chodzi. Nie mógł uwierzyć, a tym bardziej przyjąć do
wiadomości. Nie dość, że brat wyruszył na niebezpieczną pół roczną misję do
Orochimaru, o czym zdążyła go Tsunade powiadomić, to teraz jeszcze Keiko ma
zniknąć z Konohy.
— Misja ma trwać pięć miesięcy z możliwością przedłużenia
o trzy tygodnie — wytłumaczyła znów nerwowo bawiąc się palcami. Wiedziała, w
jaki stan wpędza Itachiego, mówiąc mu o tym. Niestety wyboru nie miała, sam ją
przyparł do muru oczekując prawdy. Nie chciała, aby tak to wyglądało, ale nic
nie mogła zrobić. Próbowała namówić Josuke do zmiany zdania, wysłania kogoś
innego. Nalegała, prosiła, bez skutecznie. Po chwili uspokojenia się, z
pierwszego szoku informacją o długości misji, dała sobie wszystko wytłumaczyć.
Nie miała wyboru, była jedyną osobą, która miałaby jakiekolwiek szansę na
wypełnienie zadania.
— Przepraszam cię — dodała, wstając z podłogi. — Tak musi
być — wyszeptała kucając przy plecaku. Ze zrezygnowaniem, powolnymi ruchami
próbowała upchnąć przyniesione rzeczy.
— Dlaczego akurat ty?
Keiko zerknęła w jego stronę. Siedział bez ruchu,
wpatrując się w drewnianą podłogę. Wzrok miał nieodgadniony, a twarz bez
wyrazu.
— Nie ma wyjścia.
— Twoja obecność tam jest niezbędna czy próbują rozbić
nasz związek? — zapytał otwarcie, zwracając się w jej stronę.
— Niezbędna — wymamrotała pochylając głowę jeszcze bardziej.
Usłyszała szybki tupot, a następnie poczuła mocne szarpnięcie. Kucający za nią
Itachi mało delikatnie odwrócił ją w swoją stronę.
— Spójrz mi w oczy i powiedz prawdę.
— Jeśli będziesz chciał siłą, poprzez sharingan dowiedzieć
się o szczegółach misji, to zabijesz mnie — oznajmiła pozbawionym emocji
głosem. — Nałożona na mnie pieczęć spowoduje odcięcie tlenu, jeśli tylko będę
chciała wyjawić komuś tajemnice organizacji lub ktoś siłą będzie chciał tego
dokonać.
Itachi opanował się. Poluzował uścisk, pozbywając się
groźne spojrzenia. Myśl o tym, że Josuke naumyślnie wysyła Keiko na
długoterminową misję, tylko po to, aby nie mogli być razem, wywołała gniew. Słynął
ze swojego opanowania, nawet w podbramkowych sytuacjach, jednak przed chwilą
puściły mu nerwy. Poddał się emocją, niezbyt kontrolując zachowanie, przez co
odruchowo czerń oczy zamieniła się w szkarłat. Niestety ostatnio dość sporo
sprawy posypało się, zrzucając mu na ramiona ogromny ciężar. Łkająca matka za
ukochanym synem, który został okrzyknięty oficjalnie zdrajcą. Fugaku
powtarzający non stop, że Sasuke nie jest już jednym z nich i pyszniący się z
faktu, że przewidział, że zdradzi wioskę tak samo, jak zdradził klan. Brat,
który dla dobra wioski musiał poświęcić swoją reputację udając się w
niebezpieczną półroczną misję. Haniko, która została sama z noszonym w sobie
dzieckiem. Prośba Sasuke o zaopiekowanie się nią. Plotki krążące po wiosce. A w
to wszystko jeszcze Keiko, niczym w ślady Sasuke opuszczająca Konohę. Jedyna
osoba, która byłaby w stanie go wesprzeć, pocieszyć czy pomóc w tych trudnych
sytuacjach, teraz musi odejść.
— Odpowiedz na te pytanie, proszę. — Już nie było stanowczego
tonu, przypominającego rozkaz nieczułego kapitana, za to można było usłyszeć
zwyczajny żal. Uczucie smutku, poniekąd skruchy po uniesieniu się i pretensji
pod adresem Josuke.
— Jako jedna posiadam umiejętności niezbędne do tej misji.
Więcej powiedzieć nie mogę — oznajmiła patrząc prosto w czarne tęczówki.
Widziała ten żal wyczuwany w głosie i potęgujący smutek. — Przepraszam — wyszeptała opuszczając głowę.
— Poniekąd dobrze, że to ze względu na misję.
Starał się twardo trzymać i nie okazać załamania.
Pozwolił, aby Keiko wyślizgnęła się z uścisku i wróciła do pakowania. Naprawdę,
guzik ją to obchodziło, nie chciała tylko patrzeć na Itachiego, a dokładniej
nie mogła. Zbyt bardzo bolał fakt, że go dobiła. Dosłownie dobiła. Powiedzieć
to w takim momencie, to jak kopiąc leżącego. Wprawdzie Uchiha nie okazywał tego
po sobie, lecz ona wiedziała, co dzieje się w głowie, jak bardzo przejmuje się
całą tą sytuacją oraz, jak bardzo martwi się o brata.
Zapadło milczenie. Higashiyama dalej starała się schować
konserwy, nie poświęcając im najmniejszej uwagi. Natomiast Itachi ukląkł za nią
obserwując poruszające się ramiona i rozsypane na plecach kasztanowe włosy.
Czuł, że już mu brakuje dziewczyny. Prawie pół roku, bez jej uśmiechów,
radosnej paplaniny, głośnego śmiechu, pięknych granatowych oczu i najsłodszych
ust na świecie. Westchnął cicho, odwracając się, a następnie przysuwając, tak,
aby stykali się plecami. Dokładnie tak, jak w tamten pamiętny dzień, kiedy
zdobył się na odwagę. Keiko drgnęła, zaskoczona zachowaniem mężczyzny. Szybko
załapała aluzję, zaprzestając czynności. Oparła się o niego całkowicie, patrząc
na komodę, przy której ulokowany był plecach.
— Kiedy wyruszasz?
— Jutro o świcie.
— Daj rękę.
Wykonała prośbę, zabierając dłonie ze swoich kolan, aby położyć
na podłodze, gdzie Itachi od razu splótł swoje place z jej.
— Od dawna wiesz?
— Nie. Pocieszałam Haniko, kiedy dostałam wezwanie. Było
to wczoraj popołudniu.
— Niewiele ci dali czasu.
— Tak to u nas wygląda.
— Niebezpieczna?
— Chyba jak każda nasza misja.
— No tak.
Znów chwila ciszy. Oboje we własnym zakresie próbowali
udźwignąć problem pożegnania. Nie wiedzieli jak to rozegrać. Rozstanie się z
bratem na dłuższy okres zawsze wyglądało jakby szli tylko na trzydniową misję.
Nie pojawiały się, żadne ckliwe słówka, żadne żegnaj. Proste męskie zdania i
rozmowa na zupełnie inny temat, aby nie poruszać spraw misji. Przy Keiko tak
postąpić nie może, dziewczyna to nie brat. Opowieść o tym, że po powrocie
trzeba pomóc matce w ogarnięciu ogródka nie wystarczy. Sama Higashiyama też nie
wiedziała jak postąpić. Nie dostawała długoterminowych misji od dawna, a przy
krótkich żegnała się z przyjaciółmi zwyczajowo, przez parę zdań, przytulenie,
standardowe „obstawiam, że nie wrócisz” i tyle. A teraz, co? Postąpić tak samo
z Itachim? Nie wypada, przyjaciel to nie chłopak.
— Przygotowałaś się już? — zapytał przerywając milczenie.
— Prawie. Zostało mi tylko do dokończenia pakowania
zakupionych rzeczy i tyle.
— W sumie to już gotowa.
— No tak.
— Mógłbym mieć do ciebie prośbę? — Zacisnął mocniej dłoń.
— Jasne.
— Na te ostatnie godziny — zawahał się. — Mógłbym mieć z
powrotem moją Keiko? — dokończył lekko niepewnym głosem. Zastanawiając się czy
zrozumie, o co chodzi. Higashiyama zmarszczyła intensywnie czoło, próbując
odgadnąć zagadkę. Ale jak z powrotem? Nie rozumiała, starając się połapać, o
czym mógł mówić. W końcu domyśliła się. Przygotowując się do misji odruchowo
zmieniła „twarz”, stając się poważniejszą, bardziej opanowaną i skupioną a
także milczącą. Nie prezentowała się tak jak, na co dzień.
— Nie ma sprawy — odparła wesołym tonem uśmiechając się.
Zapomniała, że przecież to taką ją Itachi pokochał.
— Od razu lepiej.
— Mówisz? — zapytała szybko odrywając plecy i obracając
się, przez co głowa bruneta wyglądała na jej kolanach.
— Tak. — Wyciągnął rękę odgarniając opadające na niego
długie kasztanowe włosy. Keiko uśmiechnęła się szczerze rozczulona tęsknotą w
jego oczach. Pochyliła się składając buziaka na czubku nosa. Itachi podniósł
się, odwracając, aby pocałować. W tym czasie, niepostrzeżenie, dziewczyna
zsunęła mu z włosów gumkę. Pochwyciwszy przedmiot, odsunęła się, zaprzestając
pieszczoty. Następnie wystawiła mu język, zrywając się na nogi i uciekając.
— Moje, nie oddam — oznajmiła machając w powietrzu czarną
gumką. Uchiha odruchowo złapał się za miejsce, gdzie powinna być. Dopiero teraz
zorientował się, że zawsze schludnie związane włosy, rozsypują się po plecach.
— Oddaj.
Długość mu nigdy specjalnie nie przeszkadzała, ale nie był
przyzwyczajony do tego, że są rozpuszczone.
— Będziesz musiał mnie złapać.
Wystawiła język, robiąc kilka kroków w tył. Nie miał
wyboru, zbliżył się, chcąc odebrać swoją własność, lecz nie przewidział, że dziewczyna
będzie taka nieustępliwa. Szybko wskoczyła na łóżko, przebiegła po nim i zniknęła
na korytarzu. Przez chwilę rozważał, czy nie pójść do łazienki i sobie pożyczyć
jej gumkę. Połapał się, że jednak tu nie o nią chodziło. Wyglądało na to, że
Keiko chciała się po prostu pobawić. Zgodnie z jej namysłem, ruszył na dół,
odnajdując dziewczynę stojąca na środku stołu w kuchni.
— Tu mnie nie dosięgniesz — odparła pewnie, krzyżując ręce
na piersiach.
— Pewna? — zapytał podchodząc bliżej. Już nawet wyciągał
ręce, aby złapać uciekinierkę za kostki, kiedy ta wyskoczyła w górę.
Przeskoczyła nad nim, ledwo zdążając opaść, na tyle, aby głową nie przywalić we
framugę drzwi i ze śmiechem pobiegła na górę. Itachi stał, szczerze zaskoczony
poczynaniami Keiko.
— I tak cię złapię — oznajmił zjawiając się w drzwiach
sypialni. Stała na środku pokoju rozglądając się uważnie. — No nie mów — rzucił
patrząc na otwarte okno, na które zerkała. Oboje ruszyli, dokładnie w tym samym
czasie. Jednak był szybszy i pochwycił za kostkę, dokładnie w chwili, kiedy kucała
na parapecie, gotowa wyskoczyć.
— Mam cię. Oddawaj gumkę.
Keiko odwróciła się do niego uśmiechając czarująco. Pewny,
że dotrzyma założeń zabawy, puścił ją, aby mogła spokojnie zejść z parapetu. Uczyniwszy
to, przybliżyła się stając na palcach i delikatnie muskając jego wargi.
Zachęcony tym, chciał ją objąć, pogłębiając pocałunek. Jednak dziewczyna wyślizgnęła
się odbiegając w stronę łóżka. Rozumiejąc, że łatwo nie będzie, szybko
doskoczył do niej, zamykając w ciasnym uścisku. Próbując się wyszarpnąć,
straciła równowagę, opadając na materac i ciągnąć Itachiego za sobą.
— Słodko ci w rozpuszczonych — oznajmiła, kiedy zawisł nad
nią, w porę łapiąc postawę, starając się nie przygnieść.
— Wolę związane.
— Czemu? Tak uroczo wyglądasz.
— Wygoda.
— Ale tak słodko wyglądałeś jak się obudziłeś rano z
potarganymi, rozpuszczonymi włosami, sterczącymi w różne strony. A do tego ta
zaspana minka. Oohh — zawołała przypominając sobie, poranek w dniu, kiedy
Itachi nocował u niej. Mężczyźnie nie podobała się sytuacja, która miała
miejsce, chwilę po tym. Dorwała się do telefonu pstrykając zdjęcia, jedno po
drugim. Nie udało się jej namówić, do usunięcia ich. Mało tego, ustawiła sobie
na tapetę, zaspanego Uchihę.
— Tobie lepiej w rozpuszczonych. — Lekko zmienił temat, na
wypadek, gdyby Keiko chciała znów sięgać po telefon.
— Serio?
— Owszem.
Pogłaskał ją po policzku, uśmiechając się czule. Położył
się obok, obserwując radosne granatowe tęczówki. Wiedział, że będzie mu ich brakowało
bardzo.
— Ale na serio słodko wyglądasz rano zaspany. No i
przyjemne widoczki były, jak potem chodziłeś po domu w samych spodniach. I
niezłą jajecznicę robisz.
— Nie miałem wyboru. Strasznie długo siedzisz w łazience.
— Kobietą w końcu jestem, a do tego mój żywioł to woda,
nie dziwota, że lubię pod prysznicem siedzieć.
— A mnie, nie chciałaś tam wpuścić.
— Bo zajął byś się czymś innym niż mycie. I musiałabym
potem znów się myć.
— Mówisz? — wyszeptał wprost do ucha. — Możemy to
sprawdzić? — zachęcał lekko obniżonym głosem.
— Chcesz iść się teraz kąpać?
— Nie koniecznie o kąpieli teraz mówię — oznajmił całując
delikatnie skórę tuż za uchem.
— To, o czym? — pytała, udając głupią. Widziała, do czego
dąży, ale chciała zobaczyć, jak z tego wybrnie.
— O czymś przyjemniejszym.
— Znasz coś bardziej przyjemnego od długie kąpieli? A to
ciekawe, co to?
— Pomyśl chwilkę — polecił podpierając głowę o rękę, drugą
wodząc zmysłowym dotykiem po odsłoniętej skórze ramion. Patrzył na nią wzrokiem
pełnym pragnienia.
— No, nie mogę wymyśleć — droczyła się, przewracając na
bok, przodem do niego. Wiedziała, o co chodzi, dostrzegała podniecenie w jego
oczach, lecz miała ochotę się podroczyć. — Może mała podpowiedź? — zapytała
kładąc dłonie na jego torsie.
— Zaczyna się na literę s.
— Hm… sympatyczny masaż? No to może być przyjemne. Zrobić
ci?
Itachi uśmiechnął się rozbawiony. Wiedział, że droczy się
z nim, rozumiejąc jego aluzje, ale w pewien sposób to mu się podobało.
— Dokładnie o tym mówię — ciągnął dalej, głaszcząc tym
razem policzek. — Z chęcią przyjmę propozycję.
— To, co ci wymasować? — zapytała przysuwając się bliżej,
tak, że ich brzuchy stykały się.
— Oj, ja już coś wymyślę — mruknął łapiąc za podbródek,
przysuwając jej usta do swoich.
Za pierwszym razem byli nieporadni, oboje. Trochę mozolnie
szło im dostosowanie do siebie rytmów, ruchów i pomysłów. Keiko co chwilę chciała
próbować nowych sposób, robiąc z niego niemal królika doświadczalnego. Nie,
żeby mu się to nie podobało, wręcz przeciwnie. Dziewczyna swoimi pieszczotami,
doprowadzała go do szaleństwa. Kusiła, uwodziła, droczyła się z nim,
przerywając w najlepszych momentach, aby nagle przyśpieszyć, zalewając najczystszą
rozkoszą, przyćmiony pożądaniem umysł. Jednak najbardziej podniecało go,
zajmowanie się jej ciałem. A dziewczyna nie była spokojna w łóżku. Wierciła
się, wyginała, jęczała, sapała. Uwielbiał się w to wszystko wsłuchiwać,
wyłapując, co głośniejsze dźwięki. Jednak, ze względu na to, że to było ich
pierwsze zbliżenie, to dość szybko skończyło się. Podniecenie spowodowane
odkrywaniem swoich jeszcze nieznanych ciał, wzięło górę. Nie sposób było
przeciągać zbliżenia, aby dokładnie zbadać siebie nawzajem. Itachi miał ochotę
nadrobić to teraz. Pieścił jej wargi, całując namiętnie, pozwalając spragnionym
dłonią błądzić po ciele, pozbawiając ubrań. Pozostawiając ukochaną w samej czerwonej
koronkowej bieliźnie. Oderwał się na chwilę od całowania podbrzusza, aby
spojrzeć w te rozpalone granatowe tęczówki. Widział ogień podniecenia, prośbę o
doprowadzenia na dno zmysłów. Uśmiechnął się, zakradając dłońmi na plecy, aby
rozpiąć stanik. Keiko wówczas pociągnęła go do góry, obracając na łóżku.
Usiadła na nim okrakiem, dokładnie w chwili, kiedy ostania sprzączka została
zdjęta. Biustonosz osunął się z ramion i piersi, chwilę później lądując na podłodze.
Wyciągnął ręce, chcąc zamknąć dwie jędrne półkule w dłoniach.
— O nie mój drogi — wyszeptała mu wprost do ucha,
przygryzając lekko jego płatek. Westchnął zaciskając palce na jej pośladka,
przyciskając mocniej ciało dziewczyny. — Obiecałam masażyk — oznajmiła zsuwając
usta w mokrym pocałunku po szyi. Pieściła wargami każdą linię, wypukłość,
wklęsłość, mięsień na torsie mężczyzny. Zgrabnie paluszkami muskając skórę, w
delikatnym, lekko łaskoczącym dotyku. Przyciskała piersi, przygniatając je do
podbrzusza, prowokatorsko przy tym ocierała się o krocze. Odruchowo ścisnął mocniej
talię dziewczyny, kiedy zębami rozpinała mu spodnie. Zmysłowym dotykiem zsunęła
je wraz z bokserkami, rzucając gdzieś na podłogę. Nie pozwolił, aby Keiko dalej
zajmowała się nim, bo wiedział, czym by to skończy się. Podniósł się do siadu,
przyciągając ją do siebie. Całował namiętnie, bardziej zachłannie, błądząc
rozpalonymi dłońmi po jej ciele. Przewrócił dziewczynę na materac zajmując się
dopieszczeniem piersi. Wsłuchując się w pomruki rozkoszy. Mruczała, co jakiś
czas wzdychają, a kiedy przedłużył zabawę, zaczęła wiercić się, unosząc biodra
i bezsłownie prosząc o zajęcie się innymi partiami ciała. Spełnił prośbę, zsuwając
niepotrzebny materiał, powodując ciche jęki, które stopniowo wzmagały się. Keiko
trochę krępowały jej zbyt głośne dźwięki. Zaczęła przygryzać wargi, zaciskając
pięści na materiale narzuty. Itachiego to nie spodobało się, zaprzestał
pieszczot, całując delikatnie wewnętrzną stronę ud, dając chwilę, aby złapała
oddech.
— Nie ograniczaj się — wyszeptał, oblizując wargi.
Popatrzyła na niego, lekko niekontaktującym z rzeczywistością wzrokiem.
Uśmiechnął się. Sam miał już upite pożądaniem oczy a mózg był w stanie
wyprodukować tylko jedną myśl, „więcej”. Pochylił się nad nią, delikatnie
przygniatając swoim ciężarem.
— Uwielbiam cię słuchać. Zwłaszcza, kiedy jęczysz mi wprost
do ucha — wymruczał, stymulując palcami. Keiko jęknęła wyginając się. Z ust
mężczyzny wyrwało się westchnienie pełne rozkoszy. Uwielbiał wsławiać się w
nią.
— A co z tobą? — zapytała, zaciśniętymi palcami
przejeżdżając po jego męskości. Stęknął głośno, zaciskając palce na narzucie.
— Chcę się nacieszyć tobą — oznajmił zabierając jej dłoń z
przyrodzenia. Wyprostował się, delikatnie kładąc dłonie na wewnętrznej stornie
uda, uniemożliwiając zaciśnięcie ich. Poruszał się w niej rytmicznie, lecz o
zmiennym tempie, co jeszcze bardziej potęgowało podniecenie. I to ich obojga.
Obserwował reakcję dziewczyny. Bez skrępowania poddawała się rozkoszy, jęcząc głośno.
Widział jak drży, jakby każdy mięsień zaczął wibrować. Wierciła się, co chwilę
zaciskając palce w pięści. Nie oplatała mężczyzny nogami w biodrach, jednak nie
bardzo wiedziała, co chce z nimi zrobić. Zamykała je, jakby chcąc przytrzymać
go dłużej w sobie, aby zaraz rozłożyć szeroko. Pochylił się nad nią łapczywie łącząc
wargi w chaotycznym i namiętnym pocałunku. Patrzyła prosto w jego oczy,
starając się nie zrywać kontaktu, nawet, kiedy po jej ciele przebiegały kolejne
spazmy rozkoszy. Patrzył przez mgłę pożądania, pragnąć ją coraz bardziej.
Rozbieganym, przyćmionym wzrokiem dokładnie lustrując wiercące się pod nim
ciało, pokryte czerwonymi plamami podniecenia. Obserwował chaotycznie unoszą
się klatkę piersiową, wyginający się tors, lekko wyschnięte rozwarte usta,
różowe policzki, delikatne kropelki potu na czole i te niesamowite granatowe
oczy. Widział w nich, jak Keiko spada na dno zmysłów, poddając się im zupełnie.
Co tu kryć, on również od pewnego czasu stracił już zupełnie głowę. Podniecało
go, gdy tak na niego patrzyła. Tym absolutnie zatraconym wzrokiem, który nie do
końca był w stanie kontaktować z otaczająca rzeczywistością.
— Itachi, ja już nie mogę — wyjęczała, kiedy po ciele
przeszły kolejne spazmy. Pochylił się nad nią całując zachłannie. Był to
szybki, namiętny i pod pewnym kątem brutalny pocałunek, który zakończył
opierając swoje czoło o jej.
— Chcesz już skończyć? — zapytał, ledwo powstrzymując się
do wydawania innych dźwięków niż sapanie.
— Oojj taak — wymruczała wyginając się do tyłu. Nie miał nic przeciwko, sam ledwo
powstrzymywał się, powoli tracąc kontrolę. Spletli razem swoje palce i położyli
złączne dłonie obok głowy Keiko. Itachi przyśpieszył, a jego ruchy stawały się
bardziej agresywne i chaotyczne. Wszystkie doznania wzmocniły się, tworząc wybuchową
mieszankę, pełna pasji oraz pożądania. Aż wreszcie nastał kulminacyjny moment,
oboje zakosztowali rozkoszy w swej najlepszej odsłonie. Chwilę napawali się tym
uczuciem, nim padł obok dziewczyny, dysząc głośno. Uśmiechali się do siebie,
zziajani, męczeni, radośni i spełnieni. Oddech ustabilizował się, umysł
ogarnęła błogość, zachęcająca do słodkiego zaśnięcia w ramionach tej drugiej
osoby.
— Jesteś cudowna — wymruknął czule całując.
— A nie miałbyś ochoty na jeszcze? — zapytała uśmiechając
się zadziornie. Pragnęła nacieszyć się jego bliskością ile tylko mogła. W końcu
nie zobaczą się przez najbliższe prawie pół roku.
— Jesteś pewna? Nie chce cię zamęczyć.
— A co, nie masz ochoty?
— Na ciebie mam zawsze — odparł składając krótkiego
buziaka na czubku nosa. Uśmiechnęła się.
— To, co byś powiedział na, odrobinę ostrzejsze klimaty? —
zapytała przeciągając samogłoski, przybierając uwodzicielski ton głosu.
— To chodź tu — mruknął przysuwając ją bliżej i zatapiając
się agresywnie w jej ustach.
***
Dziewczyna smacznie spała, wtulając się w nagi tors mężczyzny.
Jednak on nie potrafił zasnąć, mimo zmęczenia. Nie dawała mu spokoju myśl, że
to ostatnie ich chwile razem. Objął ja mocniej, głaszcząc po włosach. Już
zaczynał tęsknić. Nie wiedział jak ma wytrzymać prawie pół roku rozłąki. Zwłaszcza teraz, po tak upojnej nocy, spędzić
sześć miesięcy bez tej rozkoszy. Keiko coś wymamrotała zarzucając ręką w pasie.
Uśmiechnął się, całując czule w czoło. Nie mógł zasnąć, nawet nie chciał. Wolał
ostatnią wspólną noc spędzić na przyglądaniu się śpiącej szatynce.
Nad ranem, po pokoju rozległ się głośny i nieznośnie
irytujący dźwięk budzika. Itachi zamknął oczy, udając, że śpi. Keiko szybko
zerwała się, wyłączając urządzenie, nie chcąc zbudzić mężczyzny.
— Jak słodko — mruknęła przyglądając się śpiącemu. Wstała
z łóżka, przeciągała się mocno, do tego zwiewając głośno. Nic nie robiąc sobie
z tego, że jest naga. Uchiha uchylił nieznacznie powieki, oglądając, jak szuka
bielizny w komodzie. Smukła talia, jędrne pośladki, zgrabne nogi i kaskady
kasztanowych pasm zasłaniające ponad połowę pleców. Obserwował, jak opuszcza
pomieszczenie, kołysząc biodrami. Westchnął siadając. Rozejrzał się po pokoju,
starając się unikać wielkiego plecaka leżącego tuż obok komody. Wzrok skupił na
chaosie, który zawsze tu panował. Pasowało to do Keiko, uporządkowany chaos.
— Nie śpisz już?
Z rozmyśleń wyrwał go jej głos. Spojrzał w stronę drzwi,
gdzie stała w czarnej bieliźnie ze świeżo umytymi włosami, które delikatnie
wycierała w ręcznik.
— Łazienka już wolna. A ciuchy jak chcesz, możesz sobie
jakieś wybrać — oznajmiła wskazując dolną szufladę komody.
— Dziękuję.
Czule ją pocałował nim zniknął za drzwiami. W tym czasie
Higashiyama szybko uwijała się, ogarniając pobieżnie pokój, siebie i nie do
końca zapakowany plecach. Z robotą uwinęła się, nim Itachi powrócił z łazienki.
Zostawiła go samego, wymijając w drzwiach. Na dzień dobry była w stanie zrobić
tylko kawę, nic konkretnego w lodówce nie zostało. A nawet gdyby z resztek
zechciała przyrządzić posiłek, nie miała na to czasu.
Do pokoju wróciła, dokładnie w chwili, kiedy Itachi
nakładał koszulkę.
— Tylko to mam — oznajmiła unosząc nieznacznie kubki. — Niestety,
nic na śniadanie nie mam. Nie jadam ich przed wyruszeniem na misje — wyjaśniła
stawiając gorące napoje na biurku.
— To nic takiego.
Wypili w milczeniu, starając się napawać ostatnimi wspólnymi
chwilami. Keiko siedziała mu na kolanach z głową na ramieniu, delikatnie się wtulając
i wdychając przyjemny zapach jego ciała, pomieszany z jej ulubionym żelem pod
prysznic.
— To już pora — oznajmiła cicho. Objął ją mocniej. — Mam
coś dla ciebie — dodała wychylając się, aby wyjąć kartkę z szuflady w szafce
nocnej. — Proszę.
Wcisnęła w jego dłonie, swoje zdjęcie. Z uśmiechem obracała
się na jednej nodze w stronę obiektywu, wprawiając w ruch rozpuszczone włosy. Radość
gościł na twarzy tak samo jak rozbawienie. W pełni szczęścia machała do
fotografa.
— Takie małe coś, abyś nie zapomniał.
— Nie mógłbym.
Spojrzała mu w oczy. Tęskniła, już bardzo tęskniła, a
jeszcze nie wyruszyła. Ukryła twarz w zagłębieniu szyi przytulając się.
— Będziesz tęsknić?
— Nie umiałbym nie.
— Bo ja to straszliwie.
— Będzie dobrze. Szybko czas minie — pocieszał ją i siebie
jednocześnie, błagając, aby tak było faktycznie.
— A i… — urwała.
— O co chodzi?
— Mógłbyś patrząc w niebo myśleć o mnie?
— Słucham?
Keiko tylko mocniej się wtuliła, dziękując, że teraz nie
widzi jego twarzy, ani on jej.
— Będziemy daleko od siebie, ale niebo jest jedno, więc
gdzieś tam hen nasz wzrok będzie się pośród chmur krzyżował.
— Nie martw się. Nie będzie minuty, aby o tobie nie myślał
— wyznał łapiąc szatynkę za podbródek, aby móc pocałować. Długi, nieśpieszny,
czuły i pełen tęsknoty pocałunek. Prawie ich ostatni. Po nim w ciszy opuścili
pokój, schodząc na dół. Nim wyszli na ganek, Keiko sprawdziła cały dom, czy
wszystko powyłączała i pozamykała. Cichy trzask zamykanych drzwi, zgrzyt
przekręcanego klucza, skrzypiąca furtka i już oboje stali na ulicy przed domem.
Ostatnie głębokie spojrzenie w oczy, tak, aby zdążyć je zapamiętać, jakby się
miało ich już nigdy więcej nie widzieć. Ostatni gorący pocałunek. Ostatni dotyk
i ciepło ciała drugiej osoby. Ostatnie słowa:
— Będę czekał, uważaj na siebie.
— Dam sobie radę.
Uśmiechała się, machając mu na do widzenia. Wciskając w
ręce klucze z krótką informacją; jedną są dla niego a drugie dla organizacji. I
już… Zamieniła się w wodę rozpływając w powietrzu. Serce go zabolało. Pół roku,
bez niej. Westchnął odwracając się.
***
Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Zostawił klucze Keiko w
portierni u Kindersów, gdzie nie został oszczędzony przed nieprzychylnymi
spojrzeniami i uwaga, wchodzącego do budynku Ody. Oznajmił mu, że jest rad, że
zostawiła go dostając taką długą misję.
Do tego bezlitośnie wygłosił nadzieję, że dziewczyna otrząśnie się i
przez te prawie pół roku zapomni o nim. Itachiego to wprawiło w jeszcze gorszy
humor. I nie miał, z kim o tym pogadać. Shisui na misji, brata nie ma a Haniko
nie miał zamiaru tym obarczać, wystarczająco miała swoich zmartwień. Nie
pozostało mu nic innego, jak włóczenie się po obrzeżach Konohy. Nie chciał
widzieć radosnych ludzi. Pragnął zaszyć się gdzieś z dala od innych. Niestety
własny pokój, mu tego nie zapewniał. Nie chciał słuchać ojca pastwiącego się
słownie nad Sasuke i łkającej w kącie matki.
Tuż przed zachodem zawędrował na głowy Kage, skąd
rozpościerał się bajeczny widok na całą wioskę, skąpaną w czerowno-pomarańczowo-żółtych
kolorach znikającego za horyzontem słońca. Obserwował chmury, mając w głowie
prośbę Keiko. Uśmiechnął się nikło, do blednącego błękitu.
— Nie spodziewałam się ciebie tu zastać.
— Ja ciebie też nie — odparł zerkając na blondynkę
przysiadającą obok. Chwilę się przyglądał, jak Haniko pustym wzrokiem ogląda
zachodzące słońce. Zastanawiał się, czy tęskni za Sasuke, czy jej go brakuje.
Dziewczyna wyczuła na sobie jego wzrok, odwracając się.
— Kiepsko wyglądasz — stwierdziła przyglądając się zmartwionemu
obliczu mężczyzny. Itachi przeważnie ukrywał swoje uczucia, prezentując chłodną
postawę, lecz tym razem nie potrafił. Powoli przytłaczała go całą ta sytuacja.
— Trochę się namieszało i zbyt kolorowo nie jest.
— Keiko? — wypaliła po chwili ciszy.
— Słucham?
Spojrzał na nią. Ze spokojem wymalowanym na twarzy
obserwowała niebo. Zachodzące słońce pokryło złotym blaskiem falujące na
wietrze blond kosmyki, które ukrywały lekko pusty wzrok. Dziewczyna pozbierała
się na tyle, aby wyjść z domu, lecz jeszcze nie na tyle, aby nie ruszało ją to.
— W oczach masz wypisane zmartwienie i niepewność —
oznajmiła stonowanym, wręcz flegmatycznym głosem — znacznie większą, niż, kiedy
przyszedłeś do mnie, po tym jak — lekko urwała głos, — jak Sasuke ogłoszono
zdrajcą. W takim razie, to musi dotyczyć Keiko.
Westchnął. Za łatwo go przejrzeć. Przejechał dłonią po
twarzy, zastanawiając się nad odpowiedzią.
— Misję ma? — dopytywała, nie zwracając uwagi na jego
stan. Nie należała do wylewnych osób i nie chciała pokazywać słabości, ale
bardzo była mu wdzięczna, za tamtą noc. W sumie niewiele rozmawiali, spędzając
czas na bezmyślnym gapieniu się w ekran, lecz to wystarczyło. Cieszyła się, że
nie musiała zostać sama ze swoim problem i znalazła w kimś oparcie.
Wypytywaniem starała się nakłonić do wygadania się, co, jak jest głoszone,
bardzo pomaga w trudnych chwilach.
— Tak. Niestety ma misję — burknął patrząc, jak stado
ptaków przecina nieboskłon.
— Spokojnie, szybko wróci, cała i zdrowa.
— Nie bardzo.
Odruchowo zacisnął dłoń na kieszeni, gdzie spoczywał
portfel a w nim zdjęcie.
— To znaczy?
— Wyjechała na pięć miesięcy z możliwością przedłużenia o
trzy tygodnie. To niemalże pół roku bez niej — wyszeptał zwieszając głowę.
Beznamiętnie dłubiąc czubkiem butów w uklepanej ziemi. Jeszcze dobrze nie
minęły dwadzieścia cztery godziny od ich rozłąki a on już czuł, że mu jej
brakuje.
Dziewczyna zamarła. Ona i Sasuke nie do końca przepadali
za sobą. Bardziej im będzie brakować seksu niż siebie. Natomiast Itachi kocha Keiko
całym sercem, wiedziała o tym. A przez to będzie mocno tęsknił i te prawie pół
roku, będzie istną udręką. Uśmiechnęła się pokrzepiająco łapiąc za jego dłoń.
Odwrócił się w jej stronę, przypatrując się pełnym ciepła oczom Haniko. Nie
potrzebowali słów. Delikatnie uniósłszy kąciki ust, przygarnął ją do siebie,
mocno przytulając. Ciepło drugiej osoby, przytłumione bicie serca po prawej
stronie, łaskoczące po szyi kosmyki i subtelny kwiatowy zapach. Aktualnie
zostali pozostawienie sami sobie, pozbawienie wsparcia od tych najważniejszych
osób. Mieli już tylko siebie.
Shimanouchi odsunęła się nieznacznie, z pełnym wsparcia
uśmiechem. Odwzajemnił gest. Krótki sygnał, że zawsze będzie, obok, że w razie,
czego, przecież mają siebie nawzajem. Itachi obejmując ramieniem dziewczynę
spoglądał w gasnące na horyzoncie słońce. Przytuliła się, chowając swoją dłoń w
jego, również obserwując nastający zmierzch.
Mimo odległości, nadal jesteśmy pod tym samym niebem, a
nasz wzrok będzie krzyżował się pośród chmur, przypomniał sentencję Keiko
ściskając mocniej słoń Haniko. Patrząc daleko, poza horyzont. Próbując dostrzec
to, czego wzrok już nie może wyłapać. Próbując dostrzec nadchodzące dni.
KONIEC
Jako czytający cieszę się, że kolejny rozdział już za tydzień. Jako osoba, która też coś tam czasem bazgra, przeczucie podpowiada mi, że mogłyście zrobić chociaż 2 tygodnie przerwy między częścią pierwszą i drugą. To jednak jest szczegół.
OdpowiedzUsuńDoskonały moment na zakończenie pewnego etapu. Teraz spokojnie można przenieść się w czasie i jedynie skrócić to co się działo w ciągu ostatnich miesięcy. Ciekawi mnie to czy moje przypuszczenia co do wkupienia się Itachiego w łaski znajomych Keiko się potwierdzą. Być może nie będę musiała zbyt długo czekać :)) (zaciera rączki). Mam też pewne myśli o tym jak będzie wyglądał powrót Sasuke i nie chce mi się wierzyć, że wszystko potoczy się pięknie. No ale Wy jesteście tak bardzo tajemnicze, że ciągnięcie Was za język to i tak prawie daremny trud. :)
Co do samego rozdziału to bardzo fajnie napisany. Akari biję brawa, bo wreszcie zdecydowałaś się an opisanie sceny łóżkowej. Nieźle Ci to poszło. Ubiłabym, gdyby ona się nie pożegnała normalnie ze swoim chłopakiem, którego twierdzi, że kocha. Listy i takie tam są beznadzieje, a jak się na tak długo wybywa, to trzeba porządnie to zrobić. Co prawda nie liczyłam na aż tak namiętne chwile, ale to miłe zaskoczenie.
Oda.... Coraz bardziej go nie lubię. Wiadomo, że chce dobrze, ale jakby nie patrzeć to też jest Uchiha, więc mógłby choć trochę ugryźć się w język. No chyba, że koleś jest zabujany w Keiko. Wtedy jego zachowanie byłoby szczeniackie, ale jakoś usprawiedliwione :))
Jedna rzecz nie podoba mi się w Waszych ostatnich tekstach. Teraz obie podkreślacie, że Haniko i Sasuke podkreślają, że między nimi był właściwie sex i namiętność, ale niewiele więcej. To mi się odrobinę gryzie z wypowiedzią Uchihy w jej sypialni, gdy myślał, że śpi i wyznał jak wiele dla niego znaczy. Piękny moment, ale chyba się zagubił w dalszych wydarzeniach. Pewnie dlatego trzeba było ich rozdzielić. Będą mieli czas na przemyślenia. Jednak pół roku może bardzo zmienić ludzi.
Dobra koniec moich wywodów. Było super przebrnąć z Wami przez pierwszą część. Będę też przy drugiej. Liczę, że chęci do pisania tej historii Was nie opuszczą. Fajnie, że jesteś we dwie, to będziecie się bardziej mobilizować. Jak nie, to ja sprzedam mentalnego kopa na zachętę.
LEKKOŚCI KLIKANIA ;))
Zgodnie z ustaleniami teraz między rozdziałami przerwy nie ma. Za tydzień jest Erroay z 1 rozdziałem 2 części, a potem od października ze względu na uczelnie wracamy do dawnego harmonogramu i rozdziały będą co 2 tygodnie.
UsuńCo do Itachiego i przyjaciół Keiko, to, no nasz kochany Itachi łatwo nie będzie miał, oj łatwo nie będzie. Będzie trochę zgrzytów, będzie trochę poprawy a jak ostatecznie sprawa się rozwiążę to nie zdradzę xD ale mogę powiedzieć, że będzie kilka przełomów no i radzę nie nastawiać się, że to będzie hop siup.
I bardzo dziękuję za brawa :) Erroay marudziła, że ona swoją miała, więc pora na moją. Także musiałam coś napisać a oto rezultat. Ogólnie cieszę się, że scena przypadłą ci do gustu, bo faktycznie trochę się z nią męczyłam, więc to bardzo miłe jak ktoś docenia włożony trud.
Co do Ody, no to koleś nienawidzi Uchiha, toż zbyt łagodny nie może być.
W sprawie Sasuke i Haniko za wiele się nie wypowiem, to kwestia Erroay.
Obie serdecznie dziękujemy za wytrwanie z nami do końca pierwszej części i za deklarację chęci trwania przy drugiej. I zapewniam, że chęci do pisania tej historii nam nie brakuje, czasami tylko gorzej z czasem. A teraz jeszcze raz zapraszam na drugą część w której będzie się działo, oj będzie się działo i to wiele xD Tak wiem, wiem, że straszną reklamę robię, ale nie mogę się jej doczekać xDD
Pozdrawiam, Akari
Dziękujemy za komentarz! :-)
UsuńJa chciałam tylko wyjaśnić kwestię między Haniko a Sasuke. Nie zapomniałyśmy o tym, co Sasuke kiedyś powiedział. Ciągnęło ich do siebie od jakiegoś czasu, zafascynowali się sobą nawzajem, poszli do łóżka, przez chwilę było miło i sympatycznie i poza sypialnią, ale wszystko się posypało i zaczęli oddalać się od siebie. Oboje mają trudne charaktery, a mieli za krótki staż związku, by po planowanym zamachu, ciąży i niedoszłym poronieniu, próbować jeszcze być razem. Został tylko seks, jako jedyna forma pokazania tej drugiej stronie, że pierwszej na niej zależy. Starałam się to jakoś przekazać między wierszami, być może średnio umiejętnie ;-). Dlatego wspomniany moment się nie zgubił, został po prostu przytłoczony i zmiażdżony późniejszymi wydarzeniami, które uświadomiły obojgu, że żeby było kolorowo, oboje muszą się bardziej postarać. I owszem, pół roku może zmienić ludzi. To wystarczająco dużo czasu do przemyśleń, co poszło nie tak i czy cokolwiek jeszcze można z tym zrobić.
Pozdrawiam :-)
A przerwa między jedną a drugą częścią może i powinna być jakaś dłuższa, ale nie ukrywam, że tak nam po prostu wygodniej :D
UsuńNie no, ja jako czytająca na brak przerwy nie narzekam :) Mnie osobiście to cieszy :)) bardziej mnie martwi fakt, że później będzie trzeba czekać aż 2 tygodnie na kolejny rozdział. No cóż, ja to rozumiem, a że piszę sama, to rzadko wstawiam tak obszerne rozdziały jak Wy, bo na tyle tekstu to trzeba posiedzieć i przeklikać wiele godzin :) Doceniam Wasze poświęcenie, dlatego póki nic mi nie pokrzyżuje planów, to będę wiernie czytać o zakochanych braciach Uchiha :)
UsuńCo do relacji Haniko i Sasuke to wyjaśnienia do mnie trafiają. Możliwe, że nie jestem najlepsza w interpretacji tego co skrywa się między wierszami :) Z drugiej strony, jako bardzo zróżnicowani ludzie, mamy różne sposoby interpretacji tego samego tekstu. :) To jednak jest szczegół. Choć bardzo lubię Itachiego (nie tak jak Obito, ale to nie istotne), podoba mi się stworzona postać Keiko, która kojarzy mi się z moimi ukochanymi wariatkami, to perypetie gburowatego Sasuke są równie mocno interesujące. Według mnie to zasługa osoby piszącej ;) Obie jesteście świetne, a ja liczę na to, że druga część będzie przynajmniej tak dobra jak pierwsza, a może nawet lepsza :)
P O W O D Z E N I A !!!!!
56 yr old Librarian Thomasina Tear, hailing from Vancouver enjoys watching movies like Los Flamencos and tabletop games. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a New Beetle. przejscie na strone internetowa
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale ,dobrze że Keiko powiedziała o tej misji, bo gdyby listownie to jeszcze bardziej by się załamał, a tak wie... ale zastanawiam się czy jej misja nie ma wspólnego z misją Sasuke?
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia