Sasuke spiął
się, słysząc skrzypienie zawiasów; Haniko weszła do pokoju, nie zamykając za
sobą drzwi. Wciąż kucając przy plecaku, jeszcze raz dobrze przejrzał jego
zawartość, udając, że czegoś szuka.
– Wychodzisz?
– spytał, kątem oka dostrzegając, że dziewczyna sięga po torebkę i wrzuca do
niej parę rzeczy. Dopiero wtedy zwróciła na niego uwagę.
– Umówiłam się
z Itachim.
Sasuke skinął
głową i wrócił do poprzedniego zajęcia. Po kolei przeglądał rzeczy, w głowie
odhaczając kolejne punkty na liście. Wolałby takową zrobić na papierze, ale nie
mógł dopuścić do tego, by Haniko przypadkiem ją znalazła. Zamiast tego ułożył
więc plan w głowie, mając nadzieję, że uda mu się spamiętać wszystko. Bądź co
bądź, półroczna misja to nie przelewki.
Kiedy sięgnął
po broń, poczuł, że dziewczyna bacznie mu się przygląda. Mimo to nie zaprzestał
przeglądania zawartości futerału, odnotowując w pamięci, że będzie musiał
wstąpić jeszcze do sklepu po parę drobiazgów.
– A ty się gdzieś
wybierasz? – Zainteresowała się Haniko.
– Nie –
odpowiedział, nie zaszczycając jej nawet przelotnym spojrzeniem. Jako że stała
za jego plecami, nie mógł jej zobaczyć, ale wyobraził sobie, że wzrusza
ramionami, jakby żadna odpowiedź – niezależnie od tego, jaka by nie była – nie
mogła zrobić na niej wrażenia.
Haniko nie
odpowiedziała. Stała jeszcze chwilę w tym samym miejscu, wiercąc mu dziurę w
plecach, po czym bez słowa wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Sasuke
odetchnął; przetarł twarz dłonią i usiadł na podłodze, odpychając od siebie
plecak.
Ostatni tydzień
minął mu zdecydowanie zbyt spokojnie. Wyobrażał sobie, że przez te siedem dni
będzie miał problem z wyrobieniem się i pozamykaniem wszystkich bieżących
spraw. Wiedział, że czeka go jeszcze kilka spotkań z Hokage w celu omówienia
konkretów jego misji, dlatego założył, że nie będzie miał zbyt wiele czasu dla
Haniko. Tymczasem okazało się, że miał go aż zbyt wiele.
Prawda jest
taka, że jeśli trzeba na długi czas się z kimś rozstać, los sprawia, że
ostatnie wspólne chwile są jeszcze słodsze. Im bliżej nieuniknionego, tym
trudniej się pożegnać, a na samą myśl tęsknota ściska serce i nie pozwala
oddychać. I choć nigdy na głos by się do tego nie przyznał, tego właśnie
obawiał się Sasuke. Przywiązania, słodkich słówek, więzi. Bał się, że wyrzuty
sumienia będą na tyle silne, że ten tydzień uczynią koszmarem.
Wszystko
jednak potoczyło się inaczej, niż zakładał.
Z każdym kolejnym
dniem odczuwał większą ulgę, że jego czas w Konoha zbliża się ku końcowi. On i
Haniko bardzo oddalili się od siebie. Skończyły się czułości i nieśmiałe próby
zbliżenia, by wspólnie jakoś to przetrwać. Minęła też cała ta presja związana z
zostaniem rodzicami. Sasuke na dobre przeniósł się na kanapę, na co Haniko
wzruszyła jedynie ramionami. Wszystko wskazywało na to, że obejdzie się bez
dramatycznego końca.
Chociaż prawdę
mówiąc, to nie oni się od siebie oddalali, a on odpychał ją od siebie. Bo choć
ona nie należała do osób szczególnie otwartych, to on z dnia na dzień wyniósł
się z ich wspólnej sypialni, zaniechał próby zdobycia jej zaufania i traktował
oschlej. A po Haniko – zdawałoby się – spłynęło to jak po kaczce. I choć Sasuke
bardzo to cieszyło, bo obecna sytuacja nie generowała kolejnych problemów,
gdzieś w głębi serca poczuł lekkie ukłucie. Nie potrafił tylko pojąć dlaczego.
Miał świadomość, że zaskarbił sobie jej namiętność i temperament, ale nigdy nie
udało mu się wywołać tego stanu, który powodował u niej uśmiech przyjaciela. Teraz
zaś, świadomie się od niej odsuwając, stracił nawet to, co do tej pory było
zarezerwowane wyłącznie dla niego. I chociaż zdarzały się chwile, kiedy bywała
niewrażliwa na jego aluzje i próby zaciągnięcia do łóżka, teraz postawiła
między nimi mur nie do sforsowania.
Przynajmniej
dla Sasuke, który nawet nie próbował się przez niego przedrzeć. I choć
wiedział, że to naiwne myślenie, wmawiał sobie, że tak będzie lepiej. Że to
ciąża tak ich niszczy i nie pozwala do siebie zbliżyć, a odpoczynek od siebie
może przynieść tylko ukojenie. I podejrzewał, że Haniko myślała podobnie. On ją
odpychał, a ona nie próbowała się do niego zbliżyć. Bez słowa zaakceptowała
taki stan rzeczy, w ten sposób nieświadomie podając mu rękę.
Rób, co uważasz za słuszne.
Potrząsnął
głową, chcąc przegonić niepokojące myśli, zamiast tego skupiając się na planie.
Nie zostało wiele czasu; musiał wyruszyć już dzisiejszej nocy.
***
– Czyli będą
mnie uważać za nukenina? – spytał
Sasuke od niechcenia.
Shikamaru przytaknął, opierając brodę na dłoni,
kolanem podpierając łokieć.
Siedzieli właśnie w gabinecie Tsunade,
chociaż kobieta była nieobecna na spotkaniu. Wytłumaczyła się jakimś ważnym
zebraniem, chociaż żaden z nich nie miał wątpliwości, że po prostu nabrała
ochoty, by się napić. Kwestia, którą zaplanowali na dziś, nie była szczególnie
ważna i Shikamaru sam mógł omówić tę sprawę z Uchihą.
– Inaczej nie możemy tego rozegrać.
Ogłoszenie wszem wobec że wyruszasz na misję, by zinfiltrować kryjówkę
Orochimaru, nie byłoby najmądrzejszym posunięciem. Prawdę mówiąc, już
podjęliśmy odpowiednie kroki, by oczernić cię trochę wśród mieszkańców wioski.
Cudownie, pomyślał Sasuke. Mikoto na pewno
dostanie zawału, kiedy się o tym dowie.
– Nie wspomnieliśmy ci o tym wcześniej, ale
pomimo starań, by zachować w tajemnicy nieudaną próbę zamachu, po wiosce krążą
pewne plotki. Nie ma wątpliwości, że rozpuszczają je członkowie Korzenia. Danzō
musi się czuć nieusatysfakcjonowany ilością zabitych i interwencją Kindersów.
Sasuke zacisnął pięści tak mocno, że
zbielały mu knykcie; ugryzł się również w język, by nie powiedzieć, co sądzi na
ten temat. Nie miał czasu na bezsensowne kłótnie, które i tak niczego by nie
zmieniły. Przy ostatnim spotkaniu Hokage jasno dała mu do zrozumienia, jaka
jest postawa wioski w tej sprawie.
– Do rzeczy – wycedził.
Shikamaru skinął głową, zrezygnowany, że to
jemu przypadła rola, by wtajemniczyć Uchihę. Opadł na fotel, spoglądając w
sufit, zamiast na swojego rozmówcę.
– Nie możemy dopuścić do tego, by mieszkańcy
poznali prawdę. W tym celu rozpuściliśmy już kilkanaście plotek na twój temat.
Jedna głosi, że sam chciałeś przeprowadzić zamach stanu, druga, że wdałeś się w
konflikt z ojcem i w klanie nastąpił rozłam, a w pamiętną noc doszło do walki
pomiędzy dwoma frakcjami. Rozpuściliśmy też parę niedorzecznych informacji. Mniejsza
z tym. – Mężczyzna machnął lekceważąco ręką. – Kiedy opuścisz wioskę, plotek
będzie więcej. Oczywiście, żeby uśpić czujność Korzenia, będziemy rozpowiadać
również i prawdę. Wśród całej gamy wymyślnych plotek, będzie krążyła również
prawda o zamachu planowanym przez Uchiha. Liczymy jednak na to, że ogrom
informacji uśpi czujność mieszkańców i tę będą uważali za tak samo wiarygodną,
jak pozostałe.
– Nie powinni potraktować tego serio, biorąc
pod uwagę, że wszyscy członkowie klanu Uchiha pozostają na wolności, a jedynym
zbiegiem będę ja. Mimo to raczej nikomu nie umknął fakt, że na dobre dwa
tygodnie liczebność klanu drastycznie spadła. Niewiele osób zapędza się w
dzielnicę Uchiha, ale łatwo zauważyć brak policji patrolującej ulice.
– O to też zadbaliśmy. – Shikamaru
wyprostował się w fotelu, by się wyciągnąć, po czym od niechcenia spojrzał na
Sasuke. – Co najmniej tuzin plotek dotyczy nagłego zniknięcia oddziałów
policji. Na twoim miejscu nie martwiłbym się akurat tym, ludzie raczej skupią
się na tobie. W końcu to ty zdradzisz wioskę i wyruszysz do Orochimaru.
Sasuke skinął głową, nie spuszczając oczu z
Shikamaru.
– Jest coś jeszcze, o czym chciałbyś mi
powiedzieć?
***
Pomimo
zmęczenia, tej nocy nie udało mu się zasnąć nawet na chwilę. Według planu miał
opuścić wioskę o drugiej, dlatego położył się wcześniej, zamierzając zebrać
siły.
Na próżno.
Wiercił się z
boku na bok, zupełnie nie będąc w stanie się wyciszyć. Na lewym boku było mu
niewygodnie, na prawym nie lepiej. Kiedy leżał na plecach, wyobrażał sobie, że
tuż nad jego głową znajduje się sypialnia Haniko, co też nie poprawiało mu
nastroju. Ponadto swędziały go stopy i czuł nieprzyjemny posmak w ustach. Odetchnął
więc z ulgą, kiedy zegar pokazał godzinę pierwszą dwadzieścia.
Ubrał się
szybko i wyjął schowany wcześniej plecak. Na szczęście Haniko zniknęła tego
dnia na tak długo, że zdołał wszystko rozplanować i znaleźć idealną kryjówkę.
Na samą myśl, że miałby się teraz skradać na górę, by wziąć spakowane wcześniej
rzeczy, zrobiło mu się słabo.
Korzystając z
tego, że miał jeszcze trochę czasu, stanął przy oknie. Przypatrywał się ścieżce
prowadzącej do domu oraz furtce, w której często stawał, licząc na to, że Haniko
wymijając go, nieznacznie się o niego otrze. Nawet drzewa wydawały mu się już
jakieś znajome i odniósł wrażenie, że i za nimi będzie tęsknił. Trawa, wiatr,
promienie słońca, które w ciągu ostatnich dni odgrywały rolę jego budzika; sypialnia
Haniko miała okna z drugiej strony, więc tam tego nie zaznał.
Potem odwrócił
się tyłem do okna i przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu.
Kanapa była
niewygodna, ale zadziwiająco przyjemnie uprawiało się na niej seks. Ten pierwszy
nie należał do najlepszych; dopiero poznawali swoje ciała i potrzeby. Kolejne
jednak skutecznie przyprawiały o zawroty głowy.
Obok jego
plecaka leżał koc, który kojarzył mu się z samymi sprośnymi rzeczami. Zawsze nakrywali
się nim, chcąc pobaraszkować na kanapie, ale w ostateczności i tak zawsze
spadał, kiedy zaczynali za bardzo szaleć. Później Haniko oplatała się nim,
kiedy szła brać prysznic. Sasuke wolałby, żeby tak się nie krępowała i częściej
chodziła nago, ale nie potrafił jej przekonać.
Dalej był regał
wypełniony po brzegi – jego zdaniem – wyjątkowo niesmaczną mangą. Trochę
przerażało go to, że Haniko nie czuła się zgorszona, przyglądając się obrazkom,
na których dwóch facetów uprawia seks, ale obiecał sobie, że nie będzie się czepiał.
Chyba że zaproponuje mu trójkącik i ściągnie do łóżka drugiego mężczyznę,
który dla urozmaicenia miałby posuwać… jego. Wykluczone.
W tle schody
oraz tuż za rogiem drzwi do kuchni.
Schody zawsze
go irytowały, kiedy z Haniko w ramionach starał się jak najszybciej dostać do
sypialni. Raz zrezygnowali ze wspinaczki i wylądowali na podłodze za kanapą;
Sasuke całkiem miło to wspominał. Ona chyba mniej, bo trochę obiła sobie
pośladki.
W kuchni
całowali się po raz pierwszy. Chociaż nie było to najlepszy i najdłuższy
pocałunek, napędził mu za to najwięcej strachu. Poza tym raz zdecydowali się na
szybki numerek na stole. Żadna późniejsze danie, które na nim wylądowało, nie
jawiło mu się tak apetycznie, jak leżąca na nim Haniko z kusząco rozchylonymi
nogami.
Na piętrze
znajdowały się tylko dwa pomieszczenia – sypialnia oraz łazienka. Pod
prysznicem było ślisko i średnio wygodnie, więc jeden raz im w zupełności
wystarczył. Natomiast łóżko w sypialni zdecydowanie cieszyło się dużym
powodzeniem. Deski, z którego zostało wykonane, średnio dobrze to znosiły, z
dnia na dzień skrzypiąc coraz bardziej. Nie, żeby im to specjalnie
przeszkadzało, Sasuke uważał wręcz, że jest w tym coś, co go dodatkowo nakręca.
Chociaż w tym
łóżku nie działy się tylko rzeczy dobre. Były sprawy, o których wolałby nie
pamiętać. Obrazy, które nie opuszczały go po dziś dzień i nie opuszczą zapewne
do końca życia. Towarzyszył im strach, którego nie potrafił z niczym porównać.
Sasuke
podszedł do kanapy i zarzucił ciężki plecak na ramię. Nie potrafił sobie
przypomnieć szczerych rozmów, prób zrozumienia siebie nawzajem, czy chwil,
podczas których rodziło się między nimi uczucie. Nie raz zasypiali w swoich ramionach
lub rozmawiali po wyjątkowo udanym seksie, ale to nic nie znaczyło. Nigdy nie
były to tematy ważne, tak, jakby i między nimi nie było niczego naprawdę
ważnego.
Rozumiejąc, że
już pora, sięgnął po miecz, który schował pod prowizorycznym łóżkiem, wciskając
go za pas. Jeszcze raz sprawdził ekwipunek i kiedy już chciał wyjść, usłyszał
tupanie bosych stóp, a następnie lekkie skrzypienie górnych stopni. Każdy
kolejny krok stawał się głośniejszy, chociaż Sasuke miał wrażenie, że
najgłośniej to wali mu serce w piersi. Kiedy Haniko pojawiła się na dole,
zdawała się go w ogóle nie zauważać. Przecierając oczy, poszła w kierunku
kuchni i zapewne w ogóle by go nie dostrzegła, gdyby jej nie zawołał.
Podskoczyła w
miejscu, słysząc zachrypnięty głos. Sasuke sam zdawał się zdziwiony jego
brzmieniem, ale darował sobie zastanawianie się nad tym. Dziewczyna wlepiła w
niego spojrzenie, marszcząc brwi.
– Nie śpisz? –
spytała, próbując dostrzec w tej ciemności coś więcej niż zarys postaci.
Sasuke
rozstawił szeroko ramiona.
– Chodź do
mnie – szepnął, próbując opanować drżenie głosu. Na szczęście w ogóle nie
zwróciła na to uwagi. Trochę nieufnie, ale podeszła do niego i zanim zdążyła
się mu dobrze przyjrzeć, objął ją, mocno przyciskając do swojego ciała. Zamknął
oczy, starając się czerpać z tej chwili jak najwięcej. Zapamiętać dotyk jej
gorącego ciała, krągłych piersi przyciśniętych do jego klatki, ciepłego oddechu
w okolicy mostka i jasnych włosów łaskoczących po policzku.
– Sasuke? –
Haniko zesztywniała.
Uchiha
momentalnie otrzeźwiał. To, że teraz było miło, wcale nie oznaczało, że już
zawsze miało tak pozostać. Jednak los lubił płatać figle. W ostatnim momencie
zgotował mu to, czego tak bardzo się obawiał – że ostatnie wspólnie spędzone
chwile będą słodkie i trudne do przerwania.
– Sasuke –
powiedziała po raz kolejny, tym razem znacznie pewniejszym głosem. – Po co ci
broń?
Nie mógł
odpowiedzieć. Odsunął się od niej, przelotnie muskając ustami jej czoło. Kiedy
spojrzała w górę, uśmiechnął się do niej najcieplej, jak potrafił. Następnie w
jego oczach mignął szkarłat sharingana, a Haniko zaczęła osuwać mu się w
ramionach. Straciła przytomność.
Wziął ją na
ręce, chroniąc przed upadkiem i starając się nie patrzeć na własne dzieło,
ruszył schodami na górę. Kiedy ułożył ją w pościeli, zerknął przelotnie na jej
sylwetkę i poczuł, jak łapią go wyrzuty sumienia. Bez chwili wahania chwycił
pierwszą lepszą kartkę papieru i postanowił dać upust emocjom. Postanowił
napisać jej to, czego nigdy nie był w stanie powiedzieć, a co już od dawna nie
dawało mu spokoju. Chociaż tyle mógł dla niej zrobić. Powiedzieć, co leżało mu
na sercu, mając nadzieję, że ona to doceni.
Liścik
pozostawił na szafce nocnej i czym prędzej opuścił budynek, licząc na to, że
chłodne nocne powietrze nieco ostudzi emocje. Miał jeszcze coś do załatwienia i
nie mógł pozwolić sobie na brak profesjonalizmu.
Kiedy dotarł
pod okna rezydencji Uchiha, jego podejrzenia się potwierdziły. Najciszej, jak
potrafił, wspiął się po ścianie domu i skierował do otwartego okna na piętrze.
Wśliznął się przez nie i nie czekając, aż wzrok przyzwyczai się do panujących
ciemności, podszedł do łóżka. Nachylił się nad śpiącą postacią, a już w
następnej chwili musiał blokować cios. Był na to przygotowany, więc bez
problemu dobył miecza i sparował uderzenie kunaiem, który Itachi wydobył spod
poduszki. Krwistoczerwone oczy, które wpatrywały się w niego, też po chwili
zastąpiła czerń.
– Co tu
robisz? – spytał starszy Uchiha, rozglądając się w poszukiwaniu gumki, która
podczas snu zsunęła mu się z włosów i teraz ciemne pasma częściowo opadały mu
na ramiona i twarz.
Sasuke
przysiadł na rogu łóżka, szybko namierzając zagubiony przedmiot. Podał go
bratu, łapiąc z nim przy okazji kontakt wzrokowy.
– Przyszedłem
się…
Pożegnać,
pomyślał. Nie musiał jednak kończyć, by dostrzec błysk zrozumienia w oczach
Itachiego.
– Misja? –
zapytał starszy, a Sasuke potaknął.
– Chciałbym
cię o coś prosić – powiedział pewnym głosem, tak niepodobnym do tego, jakim
operował jeszcze chwilę wcześniej podczas rozmowy z Shimanouchi. – Chciałbym,
żebyś zaopiekował się Haniko.
Itachi nawet
nie drgnął, nie spuszczając wzroku z twarzy młodszego brata. Po krótkiej chwili
skinął lekko głową.
Przez chwilę
między nimi panowała cisza, Sasuke patrzył, jak jego brat związuje luźne
kosmyki, zastanawiając się, co go podkusiło, by zapuścić tak długie włosy. Na
co dzień, kiedy Itachi związywał je w luźną kitkę, nie zwracał uwagi na ich
długość. Dopiero teraz, kiedy rozpuszczone rozsypały się na wszystkie strony,
Sasuke zdał sobie sprawę z tego, jak długo jego brat musiał je zapuszczać.
– Nie
przeszkadzają ci? – spytał, zanim zdążył się zastanowić.
Itachi nie
zrozumiał pytania, dopóki Sasuke nie kiwnął w stronę jego włosów.
– Nie.
– Dlaczego je
zapuszczasz?
Starszy Uchiha
wzruszył ramionami, chwytając związane włosy i układając je na ramieniu.
Przyglądał się im przez chwilę, zanim ponownie podniósł wzrok na brata.
– Do czego
zmierzasz?
– Nie wierz w
to, co o mnie jutro usłyszysz – powiedział zamiast tego Sasuke. – To wszystko,
to… nieprawda. Tsunade ci to wytłumaczy – dodał ciszej.
Wstał i
podszedł z powrotem do okna. Kiedy położył dłoń na parapecie, odwrócił się
jeszcze na chwilę i uśmiechnął do brata. Dopiero to dało Itachiemu do myślenia.
Zmarszczył brwi i kiedy Sasuke jedną nogą był już po drugiej stronie, wypalił:
– Jak długo
cię nie będzie?
Odpowiedziało
mu wzruszenie ramionami, a następnie cichy głos skierowany gdzieś w przestrzeń:
– Pół roku?
Może dłużej.
Jednak zanim
Itachi zdążył w jakiś sposób zareagować, Sasuke już nie było. Ulotnił się w
ułamku sekundy, zostawiając starszego brata z ogromną gulą w gardle i ciężarem,
który w tym samym momencie opadł na jego barki.
Ponowne
zaśnięcie zajęło Itachiemu znacznie więcej czasu, niż przypuszczał.
***
Kiedy leniwie
uchyliła jedno oko, była niemal pewna, że to wszystko to tylko zły sen. Leżała
w swoim łóżku, mimo upału przykryta po brzegi. Przeciągnęła się smacznie,
odwróciła na drugi bok i zamarła.
Plecak Sasuke,
który zwyczajowo leżał w kącie obok szafy na ubrania, zniknął. Jego miecz zwykle
oparty o krzesło również. Tak samo, jak zniknęła część jego ubrań, których było
zbyt wiele, by można je było wszystkie pochować. Sasuke nieustannie się
wściekał na ten bałagan, ale tak samo, jak i ona, nie mógł nic na to poradzić. Dom
był dwupiętrowy, ale mały. W sypialni nie pomieściłaby się większa szafa, więc
dopóki nie wymyślili jakiegoś rozwiązania, część ubrań walała się luzem.
Teraz już nie
musieli się nad tym zastanawiać. Uściślając – ona nie musiała, bo Sasuke już tu
nie było. Haniko była o tym przekonana.
Podniosła się
z łóżka i dostrzegła skrawek papieru pozostawiony na szafeczce nocnej. Podniosła
go drżącą dłonią. Kiedy czytała pozostawioną wiadomość, jej spojrzenie
pozostawało puste. Pomimo że w sercu dział się zamęt.
Przepraszam – głosił napis. Napisał jej
to, czego od dawna od niego oczekiwała. To, co już dawno powinien powiedzieć, a
na co nigdy się nie zdobył. Takie wyznanie mogło oznaczać tylko definitywny
koniec.
Haniko
zmiętoliła niewielką karteczkę, tłumiąc chęć, by rzucić ją w kąt pokoju. Musiała
z kimś porozmawiać, natychmiast. Sięgnęła po telefon, starając się nie zwracać
uwagi na to, jak bardzo drżą jej ręce. Z trudem, ale wystukała znany na pamięć
numer i zsuwając się plecami po drzwiach, przycisnęła aparat do ucha.
– Akihito… –
wychrypiała, kiedy usłyszała głos przyjaciela w słuchawce. Łzy stanęły jej w
oczach, ale nie pozwoliła im popłynąć. – Miałeś rację.
Po drugiej
stronie zapadła cisza. Mężczyzna nie odezwał się ani słowem, jakby nie będąc
pewnym, co powiedzieć. Haniko znała go doskonale z tej strony. Akihito był
bardzo otwarty i pewny siebie w rozmowach twarzą w twarz, ale kiedy nie miał
przed oczami swojego rozmówcy i nie widział emocji malujących się na jego
twarzy, czuł się, jakby błądził we mgle. Zwłaszcza wtedy, kiedy rozmowa
schodziła ze zwyczajnej pogawędki na coś poważniejszego i zaczynała wyglądać
tak, jak teraz. Haniko potrafiła zrozumieć, skąd się to brało. Patrząc na
drugiego człowieka, Endo wiedział o nim wszystko, ale jeśli odebrać mu taką
możliwość…
– Jestem w
ciąży – wyszeptała do słuchawki. Nic więcej dodawać nie musiała; wiedziała, że
przyjaciel wszystko zrozumie.
Po drugiej stronie
słuchawki wciąż słychać było tylko ciszę. Haniko zacisnęła powieki, czekając na
kazanie. Chociaż może najpierw Akihito powinien ją opieprzyć za to, że nic mu
wcześniej o tym nie wspomniała? Byli w końcu przyjaciółmi, najlepszymi.
Już
przygotowała w głowie odpowiedź, którą zamierzała odeprzeć jego argumenty i
pretensje. Miał prawo je mieć, owszem. Ale nie miał prawa wtedy, na festynie,
bez jej wiedzy wtajemniczyć we wszystko Itachiego i poprosić go o czuwanie nad
nią. Wraz z upływem czasu, przekonała się, że miał rację, ale tamtego dnia nie
dał jej wyboru i postawił przed faktem dokonanym. A niechęć i uraza okazały się
silniejsze, niż początkowo podejrzewała.
Łzy popłynęły
po jej policzkach, kiedy przekonała się, że po raz kolejny się myliła. Akihito
zaczął ją pocieszać, nie szczędząc słów i zapewnień, że bardzo ją kocha i
będzie ją wspierał, cokolwiek by się nie działo. Bez słowa przełknął jej brak
zaufania i zaoferował siebie.
***
W wiosce
wszystko potoczyło się szybko; wybuchła wrzawa, a plotkom nie było końca.
Itachi nie musiał nawet wychodzić z domu, by usłyszeć najstraszniejsze z nich.
Rozhisteryzowana matka wpadła do jego pokoju z samego rana, by przekazać złe
wieści.
Sasuke
zdradził wioskę. Zostawił Haniko, dziecko, brata, matkę i resztą rodziny.
Poszedł do Orochimaru.
Itachi poczuł,
że robi mu się słabo, ale zachował zimną krew. W miarę możliwości uspokoił
Mikoto, w czym nie pomagał mu wcale wymądrzający się ojciec, który rzekomo od
dawna już podejrzewał, że z tym dzieckiem było coś nie tak. Itachi nie potrafił
zamknąć mu ust. Na początku grzecznie prosił. Po paru minutach stracił jednak
cierpliwość i przestał zachowywać się uprzejmie, co i tak nie przyniosło
rezultatu. Fugaku zamilkł dopiero wtedy, kiedy jego żona zaniosła się głośnym
płaczem.
Wkrótce
później Itachi został wezwany przed oblicze Hokage. Czekała go misja, która w
dodatku miała zakończyć się fiaskiem. Wraz z Shikamaru zostali wtajemniczeni, w
jaki sposób mają wyruszyć w pościg za Sasuke, by go w żadnym razie nie spotkać.
Towarzyszyli im dwaj inni shinobi, których Itachi złapał w genjutsu i
wyprowadził w pole śladami, które w rzeczywistości sam stworzył. Kiedy więc po
całym dniu poszukiwań znaleźli się możliwie najdalej od drogi, którą udał się
młodszy Uchiha, Itachi ogłosił niepowodzenie i wrócili do Konoha. Towarzysząca im
dwójka była znana z zamiłowania do plotek, więc mieli pewność, że wieści szybko
się rozejdą. Grupa ratunkowa dała z siebie wszystko, ale im się nie powiodło.
Uchiha Sasuke
zbiegł.
Itachiego
bolała głowa i czuł się skrajnie wyczerpany, kiedy w końcu zawitał w domu.
Najgorsze było jednak to, że to nie był koniec tego koszmarnego dnia i po
krótkim prysznicu, musiał załatwić coś jeszcze.
Niemal
znienawidził się za to określenie. Nie musiał
załatwiać niczego. Chciał to zrobić.
I nie załatwić. Chciał pomóc. Pragnął
to zrobić i dla samego siebie. Mimo to był pewien, że nie podoła.
Zignorował
matkę, która wciąż zrozpaczona siedziała na kanapie i przeglądała zdjęcia
Sasuke z dzieciństwa. Nawet gdyby nie wiedział, że jego brat wyruszył na misję,
a nie faktycznie porzucił rodzinę i wioskę, uważał to za przesadę. Mikoto była
jednak innego zdania, pochlipując cicho nad zdjęciem Sasuke w wannie, z
ulubioną kaczuszką w dłoniach. Tak, gruba przesada.
– Wychodzisz?
– zapytała kobieta, nie odrywając wzroku od zdjęć w albumie.
– Idę do…
Haniko – odpowiedział. Kiedy jednak Mikoto poderwała się na równe nogi,
pożałował, że postanowił powiedzieć prawdę.
– Pójdę z
tobą.
– To nie jest
dobry pomysł – odparł dyplomatycznie. – To moja przyjaciółka, myślę, że
swobodniej będzie się czuła, jeśli przyjdę sam.
Kobieta
namyślała się przez chwilę, aż w końcu zrzedła jej mina.
– Masz rację –
westchnęła, z powrotem zajmując wcześniejsze miejsce. – Ale przekaż jej, że
jeśli by czegoś potrzebowała, to może na nas liczyć. We wszystkim jej pomogę!
Itachi
przytaknął i zdążył się ewakuować, zanim Mikoto wpadła na pomysł, by wcisnąć mu
trochę słoików z domowymi obiadkami. Bądź co bądź, ciężarna powinna się dobrze
odżywiać.
– Długo
będziesz tam stał?
Itachi nie
podskoczył tylko dzięki wypracowanemu opanowaniu. Odwrócił się przodem do
Haniko, która stała w drzwiach i przyglądała mu się ze zrezygnowaniem.
No dobra, może
faktycznie przyszedł już parę minut temu i do tej pory nie odważył się zapukać,
ale to jeszcze nic nie znaczyło. Przecież stojąc tu, pod jej domem, mógł nabrać
ochoty na obcowanie z naturą, prawda? Właściwie, to całkiem ładne były te
krzaczki.
– Wejdziesz? –
spytała, kiedy podszedł bliżej. – Ustaliliście jakieś dyżury?
– Dyżury? –
Itachi nie krył zdziwienia.
– Czyli
obejdzie się bez grafiku? Fantastycznie.
Podczas kiedy
Itachi zdejmował buty, ona chodziła nerwowo, co rusz przeczesując włosy. Ubrana
była w luźne spodnie od dresu, wytarty t-shirt i pstrokate skarpetki. Włosy w
nieładzie, makijażu brak. Mimo to nie można było powiedzieć, by wyglądała na
załamaną czy w depresji. W tym nerwowym krążeniu też kryło się więcej złości
niż przygnębienia.
– Keiko u mnie
była, wyszła ledwie pół godziny temu – dodała, kiedy nie dostrzegła zrozumienia
na jego twarzy.
– Nic o tym
nie wiedziałem.
– Nieważne,
wchodź. – Machnęła ręką w stronę niewielkiego salonu.
Kiedy weszli w
głąb pomieszczenia, Itachi dostrzegł butelkę wina i kilka filmów na DVD
ułożonych w małym stosie na stoliku. Na kanapie wylądowało kilkanaście poduszek
i dwa malowniczo rozbebeszone koce.
Itachi
zmarszczył brwi, widząc otwartą i częściowo opróżnioną butelkę.
– Mam
nadzieję, że nie…
– Nie jestem
głupia – wcięła się Haniko, zauważywszy, na co wskazywał. Następnie pomachała
mu przed nosem swoim kieliszkiem, do połowy wypełnionym sokiem marchewkowym.
Podczas gdy
ona próbowała nieco uprzątnąć panujący na kanapie chaos, Itachi przyglądał jej
się bacznie. Nigdy jeszcze nie widział jej w takim nieładzie i nie miał
pojęcia, jak powinien zareagować. Może był naiwny, ale spodziewał się, że
zastanie ją zapłakaną, ale schludnie ubraną, uczesaną i umalowaną. Tymczasem kobieta
stojąca tuż przed nim, w niczym nie przypominała tej, którą znał.
– Proszę, nie
patrz tak na mnie – westchnęła, czując na sobie jego spojrzenie.
– Przepraszam
– zreflektował się. – Możemy porozmawiać?
Po chwili usłyszał
kolejne westchnięcie; Haniko na moment przestała układać poduszki.
– Chyba nie ma
o czym – powiedziała cicho, nawet się do niego nie odwracając. – Wszystko jest
jasne. Rozmowa na ten temat niczego nie zmieni.
Między nimi
zapanowała niezręczna cisza. Itachi postanowił nie drążyć tematu.
– Tsunade
wzywa cię jutro do siebie – powiedział zamiast tego. Hokage prosiła o
spotkanie, ponieważ chciała wyjaśnić dziewczynie prawdziwe powody odejścia
Sasuke. Przekazać jej to, czego on nie był w stanie i czego się nie podjął,
chociaż dostał taką możliwość. Itachiemu było strasznie wstyd za brata, choć
nie miał na to najmniejszego wpływu.
Haniko
odwróciła się przodem do niego i przewróciła oczami.
– Nic nie
wiem. Wątpię, bym mogła w czymkolwiek pomóc. Napijesz się czegoś?
Uchiha nie
skomentował tej mało dyskretnej zmiany tematu, a zamiast tego poprosił o
herbatę. Po krótkim namyśle i namowach Haniko zdecydował się jednak na wino,
którego ona i tak wypić nie mogła. Para przeniosła się na kanapę, rozmawiając
na błahe tematy, jak wizyta Keiko, która tuż po tym, jak dowiedziała się o zdradzie
Sasuke, wparowała jak burza i zapewniła, że to na pewno jakaś pomyłka, bo
młodszy Uchiha – chociaż dupek – nie zrobiłby czegoś takiego. Rozgadała się na
dobre piętnaście minut, Haniko nie dając nawet dojść do słowa, a kiedy tylko
skończyła wywód, oznajmiła, że musi coś załatwić i zaraz wróci. Pół godziny
później zjawiła się ponownie z czerwonym winem i kolekcją filmów, którą
pożyczyła od przyjaciółki.
– Co to za
filmy? – zainteresował się Itachi, przeglądając stertę płyt DVD.
Haniko
wzruszyła ramionami i dolała sobie soku marchewkowego do kieliszka.
– Sama nie
bardzo wiedziała, ale ponoć dobre na wszystko. Zdążyłyśmy obejrzeć dwa, a
później Keiko miała jakiś ważny telefon i musiała wyjść.
– A to wino? –
spytał Itachi.
– Zapomniała,
że jestem w ciąży.
Uchiha
przyglądał się, jak na usta koleżanki wyginają się w delikatnym uśmiechu;
pierwszym, który dziś u niej zobaczył. Zastanawiał się, czy był on spowodowany
roztrzepaniem Keiko, czy może wspomnieniem o nienarodzonym dziecku. Nie odważył
się jednak o to pytać. Czuł, że chociaż Haniko znacznie swobodniej wspominała
już o ciąży, dziecko wciąż było poniekąd tematem tabu. A nawet jeśli nie – nie
uważał, by zechciała na ten temat rozmawiać właśnie z nim. Prędzej z Sasuke
lub… inną kobietą. Właściwie, to przede wszystkim z jakąś kobietą.
– To, co teraz
oglądamy?
Haniko
wzruszyła ramionami, podczas gdy Uchiha ponownie zaczął przeglądać stertę płyt.
Szybko doszli do wniosku, że wszelkie komedie romantyczne może sobie darują. W
następnej kolejności odrzucili dramaty, które nie bardzo wiedzieli, w czym i
jak mogłyby pomóc. Jedno trzeba było przyznać – zestaw filmów był faktycznie
przemyślany i pasujący do każdej okazji, ponieważ wśród nich można było znaleźć
dosłownie wszystko. Ostatecznie zdecydowali się na film obyczajowy, o dosyć
zagadkowym opisie, który niewiele zdradzał.
Korzystając z
okazji, że zaczęło robić się ciemno, pogasili wszystkie światła, tworząc typowo
kinowy klimat. Idealnym dodatkiem był popcorn, która Haniko przygotowała na
szybko w mikrofalówce. Następnie rozwalili się na dwóch końcach kanapy i
włączyli film.
– Wiesz… –
zaczęła Haniko po godzinie oglądania, podjadając popcorn. – Myślałam, że to ty
będziesz tym, który usilnie będzie próbował mnie przekonać, że Sasuke tak
naprawdę niczego złego nie zrobił. Podejrzewałam ciebie, bo jesteś jego bratem,
nie Keiko.
Itachi
westchnął i dolał sobie wina.
– Może i bym
cię przekonywał, gdybyś dała mi szansę, ale nie chciałaś rozmawiać –
powiedział, spinając się lekko, bo tak naprawdę nie zamierzał tego robić. Na
pewno nie po tym wszystkim, czego dowiedział się od Tsunade.
Kiedy Sasuke
odwiedził go w nocy, by się pożegnać, starszy Uchiha nie wiedział jeszcze, na
czym polegała jego misja. Teraz kiedy poznał większość szczegółów, był
wściekły na Sasuke, że uciekł i zostawił wszystko na jego głowie. Potraktował
go jak kogoś, komu bez skrupułów można bez przeszkód zwalić na barki najcięższe
brzemię. Teraz Itachi mógł tylko pluć sobie w brodę, że tak długo taktował
brata, jak dziecko i we wszystkim pragnął mu pomagać. Może gdyby wcześniej uznał
Sasuke za dorosłego, teraz nie musiałby po raz kolejny odkręcać tego, co ten
postanowił zniszczyć swoim bezmyślnym zachowaniem.
Haniko
zamilkła.
– Co
powiedziała ci Keiko? – zagaił.
– Stwierdziła,
że wierzy w Sasuke i jest przekonana, że za tym wszystkim stoi coś więcej. Była
pewna, że nigdy by się w ten sposób nie zachował i że na pewno wszystko się
wkrótce wyjaśni i nie powinnam się martwić. Najgorsze było to, że… naprawdę
wierzyła w to, co mówi.
– Co masz na
myśli?
– Wierzy w
niego i ufa mu bardziej niż ja kiedykolwiek.
Przez chwilę
żadne z nich się nie odzywało. Haniko przelotnie zerkała na ekran, na którym
dwójka głównych bohaterów właśnie rozmawiała o tym, co się stanie z ich
małżeństwem. Kochali się, ale zupełnie nie potrafili się ze sobą dogadać. Byli
zbyt różni i zbyt podobni jednocześnie.
– Nie ma w tym
niczego dziwnego, biorąc pod uwagę, że Sasuke nigdy nie dał ci powodów, byś
mogła mu zaufać – odparł Itachi, kiedy scena między dwójką bohaterów dobiegła
końca, a Haniko odetchnęła z ulgą.
Wzruszyła
ramionami i wróciła do oglądania filmu. Chociaż tak właściwie, to niewiele z
tego filmu rozumiała. Niby patrzyła w ekran, ale z wyjątkiem paru pojedynczych
momentów, nie dostrzegała, co się na nim dzieje.
Niby słuchała
dialogów, ale nie potrafiła zrozumieć z nich żadnego słowa. Jej samej tyle słów
cisnęło się na usta, że zupełnie nie miała do tego głowy. O tyle rzeczy
chciałaby spytać Itachiego! Bo chociaż zdążyła już porozmawiać o swojej
sytuacji z Akihito, czuła potrzebę wygadać się komuś, kto był tu przez cały ten
czas i miał jako taki obraz sytuacji. Komuś, kto sam dobrze znał Sasuke i
wiedział najlepiej, jaki jest.
Jakby nie
patrzeć, Akihito nie lubił Sasuke i wbrew pozorom nic o nim nie wiedział. Cokolwiek
dotyczyło młodszego Uchihy – był na nie. A ona potrzebowała obiektywnej opinii.
O ile Itachi
potrafił oczywiście zachować obiektywizm, kiedy chodziło o jego brata.
Starając się
na razie o tym wszystkim nie myśleć, skupiła się ponownie na oglądanym filmie.
Fabuła była prosta jak budowa cepa, więc szybko na nowo połapała się w bieżącej
akcji.
– Jak się
czujesz? – spytał Itachi, kiedy bohaterowie przymierzali się do pocałunku, a
Haniko pokręciła nerwowo na drugim końcu kanapy.
– Ciiiiii… nie
słyszę dialogów.
Kiedy para na
ekranie zaczęła się namiętnie całować, wplatając sobie ręce we włosy i
wpychając języki niemal do gardeł, Haniko sięgnęła po pilota i wyłączyła
odbiornik. W pomieszczeniu zapanowała zupełna ciemność.
Itachi nie
odezwał się ani słowem. Choć bardzo go korciło, wiedział, że nie powinien
naciskać i dać jej czas.
– Nie wiem –
powiedziała Shimanouchi po krótkiej chwili; głos miała zupełnie bezbarwny i
pozbawiony emocji. – Chcesz wiedzieć, co czuję? Mam wrażenie, że dobrze się
stało. Czuję ulgę i pierwszy raz od dawna poczucie wolności, swobodę. –
Zamilkła i westchnęła cicho. – Chociaż wiem, że to nie jest wcale takie proste.
Gdyby takie było, to wzruszyłabym jedynie ramionami i nie myślała o tym, co
było między nami. Czuję… coś więcej. Coś, czego nie potrafię jeszcze nazwać.
Przesunęła się
tak, że teraz znalazła się zupełnie poza zasięgiem wzroku Itachiego. Bardzo go
korciło, żeby się przekręcić i móc dostrzec jej twarz, ale nie chciał jej
peszyć; w tej idealnej ciemności i tak niewiele by zobaczył. Gdyby pozostawili
włączoną chociaż jedną lampkę, Haniko zapewne nie zdecydowałaby się mu zwierzyć.
Doskonale to rozumiał, ponieważ jemu też nigdy takie rzeczy nie przychodziły
łatwo.
– Ja… czuję
podobnie. Jestem nim rozczarowany, ale to wciąż mój brat – powiedział, chcąc
jakoś zachęcić ją do dalszych wyznań. – I…
– Nie, nie o
to mi chodzi. Mam mętlik w głowie, ponieważ nigdy wcześniej do nikogo czegoś
takiego nie czułam. Keiko mówi, że kocham Sasuke, ale ja… cóż, kochałam kiedyś
bardzo mocno i wiem, jakie to uczucie. Z Sasuke to jest coś innego.
– Nie ma dwóch
takich samych miłości, Haniko.
– Zdaję sobie
z tego sprawę – odparła kwaśno. – I właśnie dlatego mam szczerą nadzieję, że to
nie jest miłość.
Itachi zaczął
sobie wyłamywać palce, zastanawiając się, co powinien jej powiedzieć. Rozmowa o
uczuciach, o zgrozo, była dla niego trudniejsza niż niejedna misja. Nawet
jeśli nie chodziło w tej chwili o jego uczucia i to nie on musiał się
uzewnętrzniać.
– Sasuke jest
trudny do kochania – powiedział, nie bardzo wiedząc, do czego właściwie
zmierza. – Ale kiedy już się zacznie coś do niego czuć, to trudno skończyć.
– Chcesz
powiedzieć, że…?
Itachi
przesunął się tak, żeby móc spojrzeć jej w oczy.
– Kiedy już
będziesz wiedziała, co czujesz, powiedz mi o tym. Czy możesz mi to obiecać?
Haniko
potaknęła i dla przypieczętowania umowy, uścisnęli sobie dłonie. Nie odsunęli jednak
rąk, wciąż trzymając się za palce.
– Czas pokaże
– odparła, a po krótkim namyśle zapytała: – Czy on ci kiedykolwiek powiedział,
jak nam się układało?
– Nigdy nie
rozmawialiśmy na ten temat – odpowiedział szczerze, czując, że Haniko nieco się
rozluźniła.
– Było okej,
dopóki nie zaszłam w ciążę. Kiedy tylko sobie to jakoś poukładaliśmy, prawie
straciłam dziecko. Chyba wtedy się posypało i już nie było czego ratować. On
się zamknął w sobie, ja też się zaczęłam od niego oddalać. Zamiast się do
siebie zbliżyć i przeżyć to razem, oboje stwierdziliśmy, że wolimy oddzielnie.
– Haniko parsknęła śmiechem, choć daleko jej było do wesołości. – To chyba nie
miało szansy się udać. Nie, ponieważ żadne z nas nie zamierzało się otworzyć na
to drugie i szczerze porozmawiać.
Itachi
milczał.
– Akihito miał
rację, powinnam była trzymać się od niego z daleka. Po śmierci Satoru tak długo
starałam się uciekać przed miłością, że pewnego pięknego dnia z rozpędu wpadłam
w ramiona Sasuke: jego całkowitego przeciwieństwa. Na początku się nawet
zastanawiałam, czy to nie jest kolejna podświadoma ucieczka, ale do dziś nie poznałam
odpowiedzi na to pytanie.
W pokoju
zapadła cisza. Haniko pustym wzrokiem wpatrywała się w swoją szklankę, myślami
błądząc gdzieś indziej. W pewnym momencie pokręciła głową i podniosła się. Zanim
jednak zdążyła się ewakuować, czy zrobić choćby krok, Itachi objął ją,
zamykając szczelnie w swoich ramionach. Zrobił jedyną rzecz, którą był w stanie
– przytulił. Ona również długo nie pozostawała mu dłużna i objęła go mocno za
szyję. Trwali tak jakiś czas, ciesząc się swoją bliskością.
Haniko
zamknęła oczy, wtulając twarz w jego ramię i wdychając jego zapach. Itachi zaś
wlepił spojrzenie w spoczywający na rogu kanapy koc. Koc, z którym tego
wieczoru Haniko nie rozstała się nawet na chwilę i otulała nim, mimo panującego
upału. Puściła go dopiero wtedy, kiedy Uchiha ją przytulił. Wciąż jednak
spoczywał w zasięgu ręki i Itachi nie miał wątpliwości, że dziewczyna sięgnie
po niego, kiedy tylko się od siebie odsuną.
Itachi
odruchowo zaczął ją uspokajająco głaskać po włosach, chociaż wiedział, że nie
było to konieczne. Poczuwał się jednak w obowiązku, by zareagować w jakiś
sposób na jej słowa, a była to jedyna reakcja, jaką zdołał wymyślić. Bardzo
chciałby jej coś odpowiedzieć, ale zwyczajnie nie był w stanie. Był bezradny i
cieszył się, że dziewczyna nie wypłakiwała mu się w ramię, bo nie wiedziałby,
jak się zachować.
Kiedy odsunęli
się od siebie, Haniko posłała mu lekki uśmiech.
– Dziękuję i
przepraszam.
Itachi skinął
tylko głową, na znak, że nie ma za co dziękować. Namyślał się chwilę, po czym postanowił
zadać jej pytanie:
– Chciałabyś
obejrzeć jeszcze jakiś film?
Haniko nie
dała po sobie poznać, jak bardzo zdumiała ją ta propozycja. Itachi zasugerował,
że może z nią zostać, jeśli tylko miałaby na to ochotę. Bardzo zgrabnie ubrał
to jednak w słowa, za co była mu wdzięczna. Jej nie przeszłaby przez gardło
prośba, by został na noc. Czuła, że właśnie naprawdę zyskała wspaniałego
przyjaciela.
– Tak,
chętnie. – Uśmiechnęła się do niego szerzej i mechanicznie sięgnęła po koc,
zarzucając go sobie na ramiona.
Reszta nocy
minęła im spokojnie, na oglądaniu głupawych komedii. Kiedy zbliżał się ranek,
postanowili się trochę przespać. Haniko pościeliła Itachiemu kanapę i
zaproponowała, żeby wybrał sobie do spania coś, z rzeczy pozostawionych przez
młodszego Uchihę, sama nie chciała na nie nawet patrzeć.
To była jej
pierwsza, a zarazem najtrudniejsza noc. Nie było obok niej Sasuke i miała
świadomość, że już go nie będzie. Tym razem nie spał na dole i nie mogła w
każdej chwili pójść się do niego przytulić, gdyby tylko chciała. Tym razem był
daleko i nie mogła już zrobić nic, by go z tej drogi zawrócić.
Odrzuciła na
bok kołdrę, a zamiast tego okryła się kocem, z którym wiązała więcej wspomnień
niż z większością rzeczy w tym domu. Kiedy zasypiała, zdawało jej się, że czuje
na nim zapach Sasuke. Wtuliła w niego mocniej twarz, ale było to tylko
złudzenie.
Złudzenie, że
Sasuke jeszcze kiedykolwiek może znaleźć się blisko niej.
To bardzo emocjonalny rozdział. Bardzo dobrze napisany. Po przeczytaniu sama czuję ucisk w sercu. Mam nadzieję, że nie wezmę go zbyt mocno do siebie, zwłaszcza, że mój mężczyzna wyjechał teraz na długi czas, a ja jestem teraz "w podobnej" sytuacji do Haniko.
OdpowiedzUsuńWracając do notki. Robi wrażenie. To, że Sasuke zdecyduje się wyruszyć, było takim małym pewnikiem. Jak to opiszesz, już nie. Jego zachowanie w storunku do Haniko jak zwykle zostawia wiele do życzenia. Itachi dobrze ratuje sytuację. Przez chwilę myślałam, że on będzie razem z nią spać w jednym łóżku tak po przyjacielsku, ale nie. teraz zastanawiam się jaką zarazę przygotujecie dla starszego z braci. No bo jak się sypie, to na wszystkich frontach. No i co będzie gdy wróci. A tak w ogóle to zgaduje. Sasuke będzie miał syna? Tylko nie piszcie, że ona poroni, bo strzelę mega focha.
weny i dużo ciekawych pomysłów na kolejne ciekawe wydarzenia ;-)
Dziękuję za komentarz! Cieszę się, że rozdział się podobał, pomimo tego, że przypomina Ci poniekąd własną sytuację. Z jednej strony, jako autorka, oczywiście chciałabym, żeby czytelnicy brali to, co piszę do siebie, ale w takim przypadku, to jednak nie jest wskazane, wyluzuj i zapominaj ;-) (to miało być dowcipne, ha, ha).
UsuńCo z Itachim? Rozdział będzie już... w sumie dzisiaj, więc jest szansa szybko się tego dowiedzieć :D. Jeśli chodzi o to spanie w jednym łóżku, to oni oboje są chyba zbyt sztywni na coś takiego. Przynajmniej na razie.
Płeć dziecka jest taka ważna? :D Jestem łaskawa i nie będę Cię męczyć w jednej kwestii: nie poroni. Bobo Uchiha przyjdzie na świat ;-). Ale czy zdradzać płeć już teraz, to się jeszcze zastanowię ;p
Pozdrawiam!
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, bardzo emocjonujący rozdział, Itachi musi naprawiać to co spierniczył Sasuke, mam nadzieję że Sasuke wróci szybko i cały, trochę zastanawia mnie reakcja Naruto na wieści o zdradzie Sasuke...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia