— Dzie-dziewczyna — wyszeptał
kompletnie wmurowany z rozdziawionymi bezwiednie ustami.
—
No dziewczyna — odpowiedziała wzruszając ramionami i wymijając go zasiadała z
małą na kanapie.
—
O kurwa. — Idąc w ślad Sasuke rzucił się na drzwi próbując złamać pieczęć.
Jedyny Akihito taktycznie poszedł zagadać szatynkę, by ta niczego nie
zauważyła.
***
Itachi próbował naprzeć z całych
sił na drzwi, aby otworzyły się, lecz one nawet nie zaskrzypiały.
— To na nic — mruknęła blondynka
rozumiejąc, że wyjdą stąd dopiero za zgodą promotora tejże sytuacji.
Westchnęła spoglądając na czerń za oknem, która nagle i niespodziewanie się
pojawiła, tak samo jak przygasłe mdłe światło żyrandola oraz pogłębiający się
chłód, przez którego oplotła dłońmi ramiona, kuląc się nieznacznie. Brunet
podszedł do opierającej się o blat stołu Haniko delikatnie ją przytulając,
tłumacząc to sobie tym, że nie wypada, aby gość marznął zważywszy na to, że
jest jego przyjaciółką.
***
Shisui po kilku próbach, które okazały się fiaskiem z
powodu trzęsących się dłoni, w końcu zerwał pieczęć pozwalając, aby Sasuke z
hukiem otworzył drzwi, niemalże wyrywając je z zawiasów. Zgodnie obaj bruneci
osłupieli wlepiając szeroko rozwarte źrenice w tulącą się parę, która obecnie
wpatrywała się sobie w oczy z twarzami zbyt blisko. Nawet Akihito zwabiony hałasem odwrócił się w
tamtą stronę.
— Czy ja o czymś nie powinnam wiedzieć? — Keiko jako
jedyna zabrała głos wychylając się za rudowłosego, starającego się zasłonić
swoim ciałem drzwi. Itachi oprzytomniał wpatrując się w szatynkę lekko
wystraszonymi oczami, poluzowując uścisk, dzięki czemu Sasuke płynnym ruchem
wyrwał z jego rąk Haniko. Dziewczyna pociągnięciem zmuszona do ruchu wylądowała
w ramionach najmłodszego bruneta.
— Aj, aj — syknęła spoglądając na Kinari zaaferowaną
długimi włosami szatynki, która wychylając się nieświadomie okryła nimi małą. —
Nie ładnie ciągnąć ludzi za włosy — odparła, lecz uśmiech zdradzał, że niezbyt
jej to przeszkadza. Chwyciła dziewczynkę za rączkę delikatnie wyjmując pasma z
zaciśniętych piąstek.
— Keiko. — Itachi zjawił się błyskawicznie przy szatynce.
— Keiko — powtórzył, gdy nie zareagowała. — Skarbie— mruknął kucając przy niej.
Jednak nie zwracała na niego uwagi, zapatrzona w niemowlaka uśmiechała się
drażniąc machanym kosmykiem włosów tuż nad wyciągniętymi rączkami. — Keiko
proszę cię — szepnął.
— Ej — mrugnęła, gdy chciał zabrać jej dziecko z kolan.
Sprawnie ją pochwyciła układając z powrotem na nogach.
— Muszę z tobą porozmawiać.
— Nie teraz. — Machnęła ręką nie patrząc nawet na niego,
jakby odtrącała natrętną muchę.
— To bardzo pilne, proszę, skarbie.
— Itachi — podniosła głos wstając gwałtownie z małą na
rękach. — Nie chce z tobą teraz rozmawiać.
Kinari jakby wyczuwała napiętą atmosferę, rozpłakała się.
Szatynka zaczęła się z nią kołysać starając uspokoić, lecz nie pomagało, słone
krople ściekały po pucołowatych policzkach. Solenizant zaniepokojony zerknął na
przyjaciela, który podniósł nieznacznie ramiona kręcąc przecząco głową dając do
zrozumienia, że nie wie, co zrobić. Uchiha odpowiedział groźnym spojrzeniem
udając się w jego stronę a mijając pociągnął zaciągając do kuchni.
— Shisui! — warknął.
— Wybacz, wybacz, wybacz — mówił podnosząc do góry ręce z
rozwartymi dłońmi jakby się poddawał. — Nie wiedziałem. Wybacz, pomyliłem
Haniko z Keiko. Nie chciałem źle. Chciałem ci pomóc z nią. To wszyscy z
dobroci, nie chciałem źle. Wybacz.
— Domyślam się tego, jednak — zrobił pauzę zerkając za
siebie, żeby upewnić się, że nikogo nie ma, — jeśli to zaszkodzi mojemu
związkowi to, nie ręczę za siebie.
Shisui przełknął głośno ślinę, nie widział Itachiego w
takim stanie, nie ukrywał, że lekko się przestraszył.
— Spokojnie, naprawię to — rzucił szybko opuszczając
kuchnię. Zatrzymał się w drzwiach obserwując skrępowane towarzystwo, Keiko
bujała się z małą koło okna, Akihito obserwował Haniko z lekkimi rumieńcami
siedzącą obok, zaś Sasuke z miną nie do opisania zerkał w podłogę.
— Hej, może puszczę jakąś muzykę — zaproponował chcąc
rozruszać towarzystwo.
— Znam dobra stację radiową, niemalże sama muzyka. — Keiko
podeszła do wieży, którą ustawiał brunet. — Potrzymaj ją. — Wcisnęła Kinari mu
na ręce a sama pochyliła się nad urządzeniem. — Może być? — zapytała, gdy z
głośników popłynęły dźwięki muzyki typowej dla radiów, skoczna, do potańczenia
z tekstem bez większej głębi. — Podoba ci się? — zwróciła się do małej, która
przestała płakać i wierzgać rączkami a po chwili uśmiechnęła się. — Widzisz jak
będziesz starsza to nauczą cię tańczyć, mówię ci to. A teraz obrocik —
zakomunikowała obracając całym Shisui jako, że on trzymał dziewczynkę.
Brunet czując na sobie rozgniewane spojrzenie przyjaciela
ulotnił się szybko, wciskając dziecko szatynce, do której przyszedł Akihito
próbując tańczyć z nią i jednocześnie Keiko, przy okazji podśpiewując teksty
piosenek.
— Może położymy ją spać? — zaproponowała
Haniko po którejś już przetańczonej piosence. Wówczas Akihito kiwnął porozumiewawczo
na szatynkę ściszając maksymalnie głos, po czym zaczął mruczeć coś spokojnego,
co przypominało kołysankę, zaś dziewczyna kołysała się w specjalny sposób.
Itachi obserwował parę przyglądając się zwłaszcza Higashiyamie. Na dzisiejszy
dzień wyjątkowo ładnie się ubrała, inaczej jak szli na festyn. Widać, że
starała się, specjalnie dla niego.
Kinari dość szybko zasnęła, o czym
zakomunikował uśmiechnięty Endo.
— To ja cię zaprowadzę do jej łóżeczka.
— Nagle Sasuke poderwał się z fotelu, ku zaskoczeniu solenizanta, lecz nikt nic
nie powiedział.
Brunet zaprowadził szatynkę na górę
otwierając drzwi do sypialni rodziców, gdzie stało łóżeczko małej. Kinari została ostrożnie włożona do kojca i
staranie okryta kocykiem.
— Czemu nie zrobiłaś awantury? — zapytał
zerkając na uśmiechniętą dziewczynę zapatrzoną w niemowlaka. — To by pasowało do ciebie.
— Hę? — mruknęła nie zaszczycając nawet
ukradkowym spojrzeniem.
— Nie przeszkadza ci to, że Itachi kręci
z Haniko jak chodzi z tobą?
Keiko wyprostowała pochyloną dotąd
sylwetkę nad łóżeczkiem nowej członkini rodziny Uchiha. Przyjrzała się
buńczucznej postawie bruneta opierającego się o komodę.
— O czym ty mówisz? — Uniesiona w górę
brew wyraźnie informowała, że niezrozumiała swojego rozmówcy.
— Ty naprawdę ciężko myślisz — szepnął
wzdychając. — Przecież to widać, że ma coś do niej. O rany — jęknął widząc jak
Higashiyama przechyla głowę z miną wyraźnie zdezorientowaną. — Widziałaś ich
razem tulących się, jak niewiele brakowało do pocałunku. — Zacisnął mocniej
szczękę, starając się nie przypominać tego widoku. — Przed twoim przyjściem też
się przytulali — dorzucił cicho prychając na myśl jak kilka minut przed tym
zajściem Itachi próbował mu wmówić, że miedzy nimi nic nie ma.
— No i? — odparła wzruszając ramionami,
odwracając się do bruneta bokiem by znów przypatrzeć się słodko śpiącej
dziewczynce.
— Przecież on cię wyraźnie zdradza.
— Aha — mruknęła z tonem wskazującym na
to, że albo niedotarty do niej te słowa, albo je zwyczajnie olała. Sasuke
rozplątał skrzyżowane ręce na piersiach i pomasował prawie już pulsującą skroń.
Wiedział, że rozmowa z nią zwłaszcza taka nie będzie lekką sprawą, ale nie
spodziewał się aż tak topornego myślenia. Zaczął się zastanawiać czy w ogóle
opłaca mu się o tym mówić. Z początku miał plan, dobić brata. W końcu, jeśli on
tak jawnie kręci i to na jego oczach z Haniko, próbując mu wmówić, że nic do
niej nie czuje, to przecież nic się wielkiego niestanie jak namiesza w jego
związku. Mając taki pomysł i wyraźny argument w postaci dzisiejszej sceny oraz
potwierdzenie faktu, że są razem postanowił trochę przybliżyć Keiko swoje
obserwacje.
— Jesteś tego absolutnie pewien? —
zapytała odrywając się od barierki łóżeczka nim Uchiha zebrał się na kolejne
słowa. — Masz niezbite dowody? — Zrobiła kilka kroków w kierunku bruneta a jej
głos jak i wyraz twarzy zmienił się. Sasuke zmarszczył brwi próbując się
doszukać zwyczajowej radości, czasami wręcz idiotycznej, lecz była tylko
pewnego rodzaju powaga.
— Sama widziałaś ich.
— Samo tulenie się jeszcze nic nie oznacza,
przecież ma dzisiaj urodziny, wszyscy się do niego tulą — oznajmiła płynnym
ruchem wskakując na usytuowane koło kojce krzesło, na którym przykucnęła
podpierając łokcie na kolanach a podbródek na rozwartych dłoniach. W takiej
pozycyjni z rozbawioną miną przyglądała się lekko skołowanemu Sasuke, którego
zaskoczył nagły powrót do jej tradycyjnego zachowania.
— Nawet, jeśli to, co powiedz na to, że
niemalże codziennie tutaj przychodzi i to wyłącznie do Itachiego.
— Jesteśmy parą od wczoraj, więc zdradzę
można rozpatrywać tylko na podstawie dzisiejszego dnia. — Uśmiechnęła się
rozdrażniając tym Uchihę. Nie podobało mu się to, że odpierała jego słowa. — Po
za tym spójrz na to tak. Haniko jest nowa w Konoha, zapewne nikogo oprócz nas
tutaj nie zna. Nie wie gdzie ja mieszkam, z resztą mnie ciężko zastać. Naruto
wygląda na osobę roztrzepaną. Ty nie jesteś przyjaźnie nastawiony do otoczenia
i skory do pomocy. Może zwyczajnie przychodzi do niego po rady, w Suna pewnie
panują inne zasady, możliwe, że w naszych się jeszcze dobrze nie orientuje. A po
za tym, może przynosić polecenia od Hokage. I jeśli wyskoczysz mi z tekstem, że
nie ubiera się tak idąc po radę — rzuciła podnosząc palec wskazując do góry
niczym karcąca matka dzieci, przerywając niewypowiedziane zdanie, bez słów
nakazując zamknąć otwierające się usta, — to puknij się w łeb. To dziewczyna,
Sasuke. Może lubi się tak ubierać, miała coś do zrobienia na mieście, wracała z
randki, chciała się przypodobać chłopakom mijanym na ulicy. No rany, jest
tysiąc powodów i każdy jest dobry.
Sasuke mina wyraźnie zrzedła, wykrzywił
wargi w dezaprobacie, mrużąc oczy, co miało wskazywać na to, że nie lubi jak
tak się do niego ktoś zwraca i nie popiera wywodu szatynki. Jednak ona nic
sobie z tego nie zrobiła, patrzyła chwilę na mężczyznę poczym wyszczerzyła się.
Szybkim oraz płynnym ruchem zeskoczyła z krzesła, pokonała niewielką odległość
dzielącą ich i wtuliła się w tors bruneta nim ten zdążył odsunąć się. Odruchowo
chwycił dziewczynę za ramiona chcąc odkleić od siebie.
— Widzisz to, że się przytulamy nie oznacza,
że mamy się ku sobie — szepnęła nim zrobiła krok w tył ku jego zadowoleniu. —
Po za tym. — Nachyliła się szepcząc wprost do ucha. — Nawet, jeśli jest tak jak
mówisz, kto powiedział, że Haniko to odwzajemnia? Jest miła, więc możliwe, że
pozwala na takie drobne, nieznaczące gesty, jak tulenie. — Odsunęła się
kierując kroki w stronę drzwi. — A jakby, co, to Itachiego zostaw mnie, nie
masz, czym się przejmować — rzuciła zatrzymując się w połowie drogi, odwracając
i puszczając mu oczko ze standardowym nieschodzącym z ust uśmiechem.
— Keiko. — Zatrzymał dziewczynę w
chwili, gdy dotykała klamki. — Powiedź szczerze — ciągnął obserwując jak zwraca
się ku niemu, — to był przebłysk geniuszu, czy słodka wariatka to kostium?
Wyszczerzyła się do niego, lecz nie tak
jak zawsze, bardziej cwaniacko, może nawet arogancko, po czym wystawiła język a
następnie pociągnęła drzwi znikając na korytarzu.
Itachi zaniepokojony dłuższym
zniknięciem dwójki udał się za nimi na górę, korzystając z okazji, czyli lekko
uchylonych drzwi podsłuchał połowę rozmowy. Wychodząca szatynka go nie
dostrzegła, gdyż zdążył schować się za sporą rośliną stojącą nieopodal, do tego
Keiko nie miała powodów by się rozglądać, więc zapewne nawet nie zauważyła kwiatka.
— Co to miało znaczyć? — warknął
wchodząc do pokoju, z którego Sasuke jeszcze nie zdążył wyjść.
— O co ci chodzi? — zapytał
najspokojniej w świecie lustrując brata nieprzychylnym wzrokiem.
— Widziałem was i słyszałem.
— No i? — Podłapał styl szatynki
wzruszając lekceważąco ramionami.
— Tego już za wiele — wycedził przez
zaciśnięte zęby, powstrzymując się do krzyku, aby małej nie obudzić. — Nie
obchodzi mnie to, że niszczysz mi urodziny, psujesz atmosferę przyjęcia,
stawiasz mnie w jakiś kłopotliwych sytuacjach, pogarszając relację ze
znajomymi, ale… — Tu zawiesił głos podchodząc bliżej z zaciśniętymi pięściami
oraz szczękami. — Wara od Keiko! — wysyczał ostatnimi siłami panując nad
głosem, nie pozwalając na krzyki. — Jeśli popsujesz, albo zrobisz coś, co
zagrozi moim relacją z nią to…
— Sam to robisz — wszedł mu bezczelnie w
słowo, ignorując zacięty wyraz twarzy. — Ona nie jest głupia, widzi, co ty
wyrabiasz, a nie trudno powiązać dwa końce sznurka — oznajmił, chociaż sam nie
był przekonany do tych słów, powiedział je tylko po to, aby dopiec bratu, niż,
żeby ostrzec czy tym bardziej wyrazić pochlebstwo pod adresem Higashiyamy. —
Nawet jej nie przeprosiłeś za rzekomą pomyłkę Shisuiego. Kto wie czy nie była
wykonana na twoją prośbę?
— Hę? Czemu nie schodzicie? — Atmosferę
rozładowała szatynka zaglądająca do pokoju, w samą porę, gdyż pewność, że nie
rzuciliby się na siebie w przeciągu kilku sekund nikt nie mógł mieć.
— Już idę. — Uśmiechnął się do niej
miło, kątem oka obserwując zaciskające się pieści brata.
— Itachi? — zapytała lekko ponaglając,
gdyż brunet nie ruszał się z miejsca przez dłuższą chwilę, mimo iż Sasuke
zniknął już za drzwiami najprawdopodobniej w tej chwili będąc w połowie
schodów.
— O czym rozmawiałaś z Sasuke, długo tu
byliście.
— Hę? — mruknęła zaskoczona
bezpośredniością oraz bardziej surowym niż zwykle obliczem. — A w sumie o
niczym — oznajmiła próbując złagodzić dziwną napiętą atmosferę. — Chodźmy. —
Pociągnęła go za rękę, wyciągając z pokoju.
— Powiedz — nalegał tonem, który nie
przyjmie odmowy.
— Oj to nie ważne. Marudził coś o tym,
że ty i Haniko, że powinnam zrobić awanturę. Więc mu powiedziałam, aby pilnował
własnego nosa a ja się zajmę pilnowaniem Itachiego. — Wyszczerzyła się puszczając
oczko. Uchiha był coraz bardziej zły na brata, miał już serdecznie dość jego
wyskoków.
—Ale tu ponuro — mruknęła wchodząc do
salonu, gdzie wszyscy siedzieli patrząc na stół. — Może się napijemy? — Nalała
do kieliszków. — Za Itachiego!
— Za! – zawtórował ochoczo Akihito chwytając
szło. Oprócz Haniko, która w ogóle nie piła, wszyscy, choć niekoniecznie z
entuzjazmem sięgnęli po kieliszki.
— To, co robimy? — zapytała siadając
swojemu chłopakowi na kolanach, z racji tego, że nie było już wolnego miejsca. Spojrzał
na nią zaskoczony, lecz delikatnie oplótł rękoma jej talię odbierając to, jako
sygnał, że nie jest na niego za nic zła. — Może w coś pogramy?
— Może w karty? —zaproponowała Haniko
widząc możliwość w rozładowaniu atmosfery. Zebrani pokiwali głową, więc blat
został w pewnym stopniu opróżniony a blondynka potasowała i rozdała wręczoną
jej talię. Grali, jedli i pili, co poprawiło nastój wszystkim. Niestety po
pewnym czasie Sasuke odmówił grania dalej, tłumacząc się, że ktoś tu na pewno
oszukuje i karty są źle tasowane, gdyż przegrywał, z głośnym westchnienie
zakończyli rozgrywkę.
— To, co teraz? — zapytał Shisui
połykając chipsy.
— Może zagramy w butelkę? Będzie
zabawnie. Prawda czy wyzwanie, jak ktoś odmówi to coś zdejmuje z sobie i to
musi być część garderoby, póki nie będzie się siedzieć w bieliźnie.
Wszyscy spojrzeli podejrzanie na
rozradowaną tym pomysłem Keiko, niezbyt widząc realizację tej zabawy.
— To wy myślcie a ja idę po ciasteczka —
rzuciła pochwytując pustą miskę po słodyczach. — Nie wiesz gdzie one mogą być?
— zapytała grzebiąc po szafkach pewna, że kroki, które usłyszała należą do
Itachiego.
— Obok — odparł jej Shisui. — Chciałbym
ci coś wyjaśnić — dodał, gdy rozerwała paczkę wysypując zawartość do naczynia i
chciała zawrócić do salonu. — Nie wiń za to Itachiego. To był mój pomysł.
Opowiadał mi trochę o dziewczynie, w której się zakochał, lecz niestety jak
zobaczyłem Haniko pomyślałem, że to o niej mówił. Zwyczajnie chciałem mu pomóc
jakoś przełamać lody, niestety pomyliłem ciebie z nią. Wybacz, nie było w tym
żadnej zdrady. Jemu na tobie naprawdę zależy, nie miej tego mu za złe. Pro…
— Oj cicho już bądź — przerwała długą
ułożoną litanię, gdzie w ramach ostateczności zamierzał błagać na kolanach o
przebaczenie. — Nie widzę tutaj żadnej zdrady. Nie jestem za nic na Itachiego
zła, więc nie ma problemu.
— Całe szczęście. — Odetchnął z ulgą. —
Już myślałem, że mnie rozerwie na strzępy.
— Keiko, bo wydaje mi się, że powinnam
ci coś wyjaśnić. — Haniko dla pewności chciała również cała sprawę wytłumaczyć,
aby nie było nie porozumień czy jakiś zgrzytów w relacjach.
— Jak o zdradzie z Itachim to nie chce
słuchać. — Ruszyła, lekko olewając blondynkę.
— Właśnie chodzi o to, że nie ma żadnej
zdrady.
— Wiem to. Nie masz się, czym przejmować
— dodała odwracając się w progu i puszczając oczko. — A teraz chodźmy grać.
— To nie jest dobry pomysł — oznajmił
Sasuke nie mając ochoty na jakieś idiotyczne prywatne pytania czy kretyńskie
wyzwania.
— Oj dajcie spokój, będzie zabawnie. Nie
może być imprezy bez zabawy w butelkę. Jak się boicie to niech będzie zakaz
zadania pytań mocno osobistych i bez zadań na rozbieranie czy całowania w usta.
Jednak, kto odmówi ten musi zdjąć coś z siebie, jedynie część garderoby. To po
to, aby nikt nie mógł łatwo się wykręcać.
— No można spróbować — oznajmił gość z
Suna odstawiając wypity jednym haustem kieliszek.
— Dobra — pomruk poparcia uradował
promotorkę zajścia.
— To mam taki pomysł, żeby nie było
żadnych złośliwości to nich każdy na kartce napisze dziesięć pytań i zadań.
Kartki potniemy, zwiniemy i wrzucimy do miski. Osoba po zakręceniu butelką
będzie musiała odczytać to, co wylosuje dla tego, na kogo wskaże zakrętka.
Zgodzili się na taki rodzaj zasad, a
niektórzy odetchnęli z ulgą, gdyż spodziewali się dość nieprzyjemnych pytań. Po
dłuższej chwili zebrani zasiedli w kółku na podłoże gotowi do zabawy. Z powodu
urodzin to Itachi miał prawo do pierwszeństwa, a puste naczynie po alkoholu
wybrało Haniko.
— Twoje zadanie to klep się po głowie
jednocześnie masując po brzuchu — odczytał zawartość karteczki. Niepewnie acz
blondynka wykonała zadanie, dostając prawo do kręcenia butelką. Z powodu tego,
że każdy był już po dawce napoju procentowego stosunkowo szybko się zaczęli
bawić grą a zadania czy pytanie nie krępowały.
—No Sasuke. — Wyszczerzył się do niego
Shisui. — Masz pocałować w rękę osobę siedzącą po twojej prawej, czyli Akihito.
— Mowy nie ma! Nie mogę kogoś innego? W
końcu mamy tu dwie dziewczyny.
— Nie, to ma Akihito.
— No chyba, że ściągać coś z siebie —
dodała Keiko wyszczerzając się. — I radzę, ku uciesze dam. — Puściła oczko do
blondynki. — Zdjąć koszulkę.
Brunet przybrał minę niczym bazyliszek
chcący wszystkich pozabijać. Zastanawiał się chwilę, jedno gorsze od drugiego, więc
wybrał mniejsze zło, zdjął górną część garderoby z wtórującemu tej czynności
głośnemu „uuuu” zawołanego, przez Higashiyamę, która zachichotała widząc
skrępowaną minę Uchihy.
— Kto napisał takie głupoty — mruknął
pochylając się by zakręcić butelką, zerkając przy tym na Haniko, której wzrok
błądził po osobach siedzących po bokach. Dziewczyna pozwoliła sobie tylko na
króciutkie zerknięcie podczas samego aktu zdejmowania. Wiedziała, że mężczyzna
będzie teraz ją obserwował, więc strategicznie unikała kontaktu. — Keiko —
burknął grzebiąc w misce ze starannie zgniecionymi karteczkami. — Masz położyć
sobie na nos na trzydzieści sekund pierwszego robala czy insekta znalezionego w
ogródku.
— To idziemy na poszukiwania. —
Zarządziła podnosząc się z siadu tureckiego.
Solenizant zaprowadził wszystkich
zebranych na zewnątrz przez taras. Uznali, że razem szybciej coś się znajdzie.
— Mam — zawołał Sasuke machając ręką ze
znalezionym zwierzęciem.
— Co to? — zapytała podbiegając, chcąc
wiedzieć, co takiego będzie miała zaraz na twarzy. — Pająk! — krzyknęła i
uciekła za Akihito, stojącego w najbliższym otoczeniu. — Nie zrobię tego. Mowy
nie ma.
— To tylko malutki pajączek. Zobacz. —
Zamachał nim dziewczynie przed twarzą.
— Nie! — krzyknęła biegnąc w stronę
domu.
— No to teraz twoja kolej na
zdjęcie czegoś z siebie — zauważył kąśliwie zasiadając z powrotem w kręgu na
salonowej podłodze. — Ku uciesze panów, radziłby, żeby to była bluzka — odgryzł
się.
— Haha — zironizowała podnoszą się, aby
podwinąć bluzkę, lecz nie ona została zdjęta. Cichy charakterystyczny dźwięk
rozpinanego zamka i na dół zsunęła się spodniczka. — Ble — wystawiła język,
ciesząc się w duchu, że dzisiaj do miniówki nałożyła legginsy sięgające lekko
za kolano. — No to Haniko musisz… Zatańczyć całą piosenkę z osobą z przeciwka,
w tym wypadku to Sasuke. Muzykę dawać.
Shimanouchi spojrzała niepewnie
na wpół rozebranego chłopaka, po czym zerknęła na siebie. Nie miała takiego szczęścia
jak Keiko by móc bez przeszkód coś zdjąć, musiała się zgodzić. Ucieszyła się,
gdy z głośników poleciała w miarę skoczna muzyka. Z mniejszym niezdecydowaniem
wstała, co również uczynił brunet. Oboje niepewnie odsunęli się od grupki
rozsiadłej na podłodze. Blondynka odwracała wzrok lekko speszona nagą klatką
partnera, który chwycił za dłoń okręcając. Kołysali się w rytm muzyki, starając
nie pogubić kroków. Choć w pewnym momentach, kiedy wzrok krzyżował się tracili
takt.
Zabawa trwała w najlepsze, padały
coraz to dziwniejsze pytania „kolor bielizny”, „ulubiona odżywka do włosów”,
które otrzymał Itachi. Jednak największą frajdę dawały zdania, one również
zaczynały być coraz dziwniejsze, zjedzenie ciastka z ketchupem, solą i
pieprzem, wykrzyczenie na dworze głupich tekstów, zatańczenie na przykład
kaczuszek, zaśpiewanie. Jednak
najbardziej zabawne było to, że niemalże wszyscy, oprócz Haniko i Akihito,
którzy trzymali się w pełnym ubiorze, musieli coś zdjąć, nawet wyluzowany
Shisui siedział bez bluzki. Śmiechy ustały, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Zaskoczony solenizant wstał otworzyć, lecz gdy to zrobił pożałował. Na progu
stała grupka fanek jak miewał po okrzyku radości, co przypomniało mu, że jest
bez koszulki.
— Itachi-kun. Wszystkiego
najlepszego. Itachi. Sto lat. Upiekłam ci ciasto. Itachi — przekrzykiwały się a
ich pisk zwabił gości.
— No nieźle popularny jesteś —
skwitowała Keiko wychylając się lekko za jego pleców, aby zobaczyć rozkrzyczany
tłumek. Wywołując pomruk oburzenia i zawiedzenia, spowodowany samym faktem
bycia. — Pomóc? — szepnęła widząc jak zastanawia się nad sposobem pozbycia ich.
Pokręcił głową a w oczach zamienił się sharingan, po chwili dziewczyny zaczęły
odchodzi spod drzwi bez słów z wyrazem twarzy jakby były w lekkim amoku.
— To co teraz robimy? — zapytał
się Shisui wkładając koszulkę. — Może coś innego?
— Jestem za tortem, tak kusi w
tej kuchni — zaproponowała szatynka oblizując się. Długowłosy pokiwał głową
pochwyciwszy koszulkę i nakładając ją udał się po ciasto wraz z Shisuim, który
ofiarował pomoc w niesieniu talerzyków. W tym czasie reszt grup również
ogarnęła pozdejmowane części garderoby oraz zajęła się uporządkowaniem stołu,
aby było gdzie tort postawić, który po chwili został wniesiony.
— Sto lat, sto lat — zaczęli
śpiewać, gdy światło zostało zgaszone a świeczki zapalone. — Sto lat, sto lat
niech żyje, żyje nam, jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje nam. Wszystkiego
najlepszego!
Jednym dmuchnięciem płomienie
zostały zgaszone powodując oklaski.
— Kroisz — rzuciła Keiko nie
mogąc się doczekać swojej porcji.
— Bardzo dobre —zachwaliła Haniko
kosztując.
— Pycha — poparł ją Akihito w
błyskawicznym tempie pochłaniając swój kawałek.
— Proszę o dokładkę. — Keiko
wystawiła talerzyk. Tak zaaferowało ją jedzenie, że nawet nie postanowiła
poszukać miejsca siedzącego tylko ulokowała się obok fotelu Itachiego.
Uśmiechnął się widząc jej rozdarowanie w oczach i ubabrany policzek kremem.
— No a teraz prezenty! — krzyknął
Akihito wybiegając z pokoju, gdy tylko zjedli swoje porcje tortu. Zrobił się
lekki szum, kiedy każdy wstał po porzucone w różnych miejscach kolorowe torebki
z wyraźnymi urodzinowymi motywami.— Wszystkiego naj. — Wyszczerzył się
wciskając Itachiemu w ręce jaskrawą, niemalże neonową torebeczkę. Brunet uśmiechnął
się zaglądając do środka i wyjmując…
— Dziękuję — odparł dyplomatycznie
przyglądając się zielonej roślince w białej doniczce okalaną folią z wielkim
napisem „bazylia” i krzywo zawiązaną kokardką. Shisui odwrócił twarz niemalże
ukrywając ją za oparciem kanapy, starając się nie zaśmiać. Haniko szturchnęła
rudowłosego karcąc go wzrokiem, lecz ten tylko się szczerzył zadowolony z
prezentu. Szatynka zachichotała, zakrywając usta dłonią.
— No to masz na pocieszenie. — Shisui
podał torbę siedzące na podłodze Keiko, która przekazała je na kolana
solenizanta. Brunet ze spokojem nawet nie zaglądając wyciągnął największy
przedmiot w środku, który okazał się słusznej grubości książką. — Mam nadzieję,
że to ta, pół świata za nią zlatałem.
Długowłosy pokiwał głową z uśmiechem
patrząc na wyraźnie stary i podniszczony egzemplarz już niedostępny. Keiko
zainteresowana uniosła się lekko zaglądając na okładkę, lecz skrzywiła się
nieznacznie doczytując tytuł, „Misja. Dowództwo. Strategia. Zarządzanie
zasobami ludzkimi.”. Uchiha z wielką czułością oraz ostrożnością chciał
umieścić księgę z powrotem w torbie, lecz nie mógł jej tam włożyć. Ostatecznie
ulokował ją na kolanach zaglądając do opakowania, aby zobaczyć, co uniemożliwia
włożenie jej tam i wyjął flakon perfum.
—To tak przy okazji, w końcu musisz
ładnie pachnieć dla Keiko — rzucił puszczając oczko, na co szatynka energicznie
pokiwała głową.
— Daj — mruknęła zabierając mu z rąk
buteleczkę, gdy chciał odstawić ją na stół. Bez krępacji zdjęła obudowę dla
atomizera i przymykając powieki powąchała. — Mmm… Masz gust Shisui,
niesamowicie pachną.
— Pokaż. — Akihito wychylił się
odbierając szklaną zatyczkę. — No faktycznie, bardzo ładne — odparł wręczając
przedmiot w ręce blondynki, która powąchawszy pokiwała głową, potakując przyjacielowi.
— Racja — oznajmiła przekazując krążący
obiekt z powrotem w ręce Keiko.
— Też chcesz. — Ta wyciągnęła ręce ku
Sasuke, siedzącego na fotelu jak zwykle z boku. Kurtuazyjnie nieznacznie się
nachylił, aby cokolwiek poczuć, lecz nie mógł od tak sobie stwierdzić głośno,
że faktycznie ładnie pachniało, więc jedynie nieznacznie kiwnął głową.
— Teraz ty — nakazała podtykając długowłosemu
zatyczkę pod nos.
— Tak bardzo ładnie pachną — oznajmił
zatykając flakon, który trafił na stół wraz z kolorową torbą, do której w
miedzy czasie zapakował księgę.
— Kolej na Haniko — zarządziła
Higashiyama w momencie, gdy nastała chwila ciszy.
— Wszystkiego najlepszego. — Wręczyła
starannie zapakowane prostokątne pudełko. Po rozerwaniu folii ukazał się
przeźroczysty plastik eleganckiego etui na zestaw dwóch kunai ze
specjalistycznego metalu odpornego na ścieranie, ścinanie czy wszelkiej maści
trucizny, którymi można powlec ostrze. Zaraz obok nich widniał mały flakonik z
etykietką „olejek goździkowy”, niżej w folii szmaciane zawiniątko wypełnione
pudrem polerskim a biała kartki na dnie, standardowo musiały być papierem
ryżowym.
— Dziękuję bardzo. — Uśmiechnął się
przyjaźnie zadowolony z prezentu. Shimanouchi odpowiedziała tym samym rada, że
dobrze wybrała.
— No to moja kolei. — Keiko wyszczerzyła
się odkładając zestaw na stół. — Proszę. — Uśmiech poszerzył się jeszcze
bardziej, gdy położyła mu na kolanach niewielkie pudełeczko zapakowane w papier
z namalowanymi kolorowymi balonikami. Po pozbyciu się folii otworzył kartonowe
pudełeczko i zamarł. Z zażenowaną minął wyjął z niego długopis obklejony różową
wstążeczką z puchowym pomponem u szczytu z piórek w tym samym kolorze, co
reszta przedmiotu. Wyglądał niemalże identycznym jak ten, który dodaje się do
zestawów z pamiętniczkiem dla dziewczynek, które się bawią w księżniczki.
Zawstydzony patrzył niepewnie na prezent nie wiedząc, co ma powiedzieć, zaś Shisui
nie wytrzymał wybuch głośnym śmiechem niemalże spadając z kanapy. Akihito się
również śmiał nie przejmując groźnym wzrokiem Haniko, ani jej kuksańcami. Mimo
iż sama dziewczyna starała się nie śmiać, ograniczając do uśmiechu. Sasuke
także nie mógł się powstrzymać od uśmiechu, widząc komiczny wyraz twarzy brata.
Keiko bez skrępowania turlała się ze śmiechu po podłodze niemalże dusząc.
— E, no, e, dziękuję — wybełkotał
czerwieniąc się z jeszcze większym zażenowaniem, starając się być
dyplomatycznym i nie urazić Higashiyamy.
— Czyli podoba ci się? — zapytała
opamiętując się i siadając koło jego nóg.
— No, e… — zaciął się próbując dobrać
słowa, co spowodowało, że większa część zebranych panów wybuchła większym
śmiechem. Szatynka pociągnęła go za t-shirt na wysokości mostka tak mocno, aby
się pochylił nad nią, co wykorzystała całując go.
— Uuuuu… — zawołał Endo nim został
szturchnięty.
— A oto twój właściwy prezent —
oznajmiła odsuwając się szybko i kładąc na kolanach zaskoczonego bruneta spore
pudełko. — No, co tak patrzysz? Chyba nie myślałeś, że to ci kupiłam. —
Wskazała różowy długopis, który w zamieszaniu wylądował na podłodze wraz z
opakowaniem.
— Nie, no skąd — zaczął szybko przeczyć.
— Hihi, wiedziałam, że tak pomyślisz. To
była ukartowana zagrywka, żeby zobaczyć twoją minę — odparła wyszczerzając się.
— I warto było — dodała zaśmiewając się na samo przypomnienie jego zażenowania.
— A teraz otwieraj — nakazała z wyczekiwaniem wlepiając wzrok w bruneta. Zdjął
folie ozdobną i wyjął z kartonu coś, co przypominało płomień ognia zrobionego z
czerwonego tworzywa sztucznego na czarnej podstawie. Spojrzał zaskoczony na
szatynkę, lecz tej nie było na podłodze. Szum zaciąganych zasłon spowodował, że
odwrócił się z jeszcze większym zainteresowaniem patrząc na jej poczynania,
które obecnie sprowadzały się do zamykania drzwi. Wszyscy spojrzeli na siadającą
Higashiyamę z powrotem na podłodze.
— No uruchom ją — ponagliła nim Sasuke
zdążył zapytać, po co to wszystko. Z iskrzącymi się oczami patrzyła jak Itachi
obraca przedmiot w poszukiwaniu jakiegoś przełącznika. Ciche pstryk i
zaciemnione pomieszczenie rozświetlił pomarańczowoczerwony blask. Ściany, meble
a nawet zebrani zostali pokryci wyświetlanym przez mini projektor w urządzeniu
płomieniami imitującymi palące się ognisko.
— Jest zasilana na baterie. Podoba ci
się?
— Bardzo. — Uśmiechnął się głaszcząc
delikatnie szatynkę po włosach. Ta przymknęła powieki, nieznacznie wyciągając
się ku jego dłoni niczym łaszący się kot. A gdy zaprzestał czynności wgramoliła
się na kolana opierając głowę o ramię, zapatrzona w lampę nocną imitującą
płomienie.
Miłą atmosferę przerwało pukanie do
drzwi, na które Keiko wyraźnie nie reagowała. W momencie, kiedy nieznośny
dźwięk się wzmógł wręczył jej przedmiot a wolnymi rękami oplótł ją tak, aby
podnieść i wstając z fotela umieścić na swoim miejscu. Wyszedł z pokoju udając
się na przedpokój a dobiegając z salonu szum poinformował, że ktoś wstał
rozsunąć zasłony.
— Wszystkiego najlepszego Itachi. —
Brunet stanął oniemiały nie reagując nawet na przytulenie, zapominając o
przesunięciu się by wpuścić do środka, co wcale kobiecie nie przeszkadzało.
Lekko go popchnąwszy weszła w głąb ustawiając walizkę pod ścianą.
— A gdzie siostrzyczka? — zawołała
pośpiesznie zdejmując buty. — A… O — urwała, gdy chcąc udać się na górę
zerknęła na otwarte na oścież drzwi do salonu.
— Ciocia Riza — zawołał Sasuke równie
oniemiały jak jego brat przed chwilą.
— Oho, chyba przeszkadzamy w przyjęciu
urodzinowym — oznajmił mężczyzna dołączając do kobiety.
— Co wy tutaj robicie?
— Tak nagle przyjechaliście, coś się
stało? — dodał szybko Itachi, starając się, aby pytanie Sasuke nie zabrzmiało
niegrzecznie.
— No jasne, że stało. Moja siostra
urodziła dziewczynkę, koniecznie trzeba było przyjechać zobaczyć nową pociechę.
— Rodzice was nie uprzedzili?
Rozmawialiśmy o tym.
— Są na misji i nic o tym nie mówili —
rzucił Sasuke wyraźnie niezadowolony z nagłych gości.
— To pewnie wina tego, że mieliśmy
przyjechać za trzy dni, ale pomyśleliśmy, że jak są urodziny Itachiego, to
zrobi się niespodziankę i przyjedzie wcześniej.
— To miłe. Przepraszam — oznajmił słyszą
kolejne pukanie.
— Wszystkiego najlepszego dla mojego
ukochanego siostrzeńca.
— Witaj ciociu Nivo. — Uśmiechnął się z
lekkim wymuszeniem wpuszczając kobietę do środka.
— Itachi. Itachi — krzyczał pięcioletni
chłopiec na rękach męża siostry Mikoto.
— Witaj wujku — podparł pomagając
mężczyźnie wejść z wyrywającym się maluchem na rękach i walizkami.
—Rize!
— Niva! Siostrzyczko tak dawno się nie
widzieliśmy.
— Trochę późno, będziemy się zbierać. —
Haniko wstała, rozumiejąc, że wypadałoby się ulotnić, co nie do końca ogarnął Endo,
którego musiała pociągnąć za rękaw.
— A no w sumie dobra, będziemy się
zbierać — rzucił pod wpływem ponaglającego wzroku blondynki.
— Dobra myśl — rzuciła Keiko nie mając
ochoty na siedzenie z rodzinką Itachiego.
— No ja, też będę lecieć.
— Jeszcze raz wszystkiego dobrego —
oznajmiła Haniko wymajając gości na korytarzu.
— Trzymaj się stary. — Akihito klepnął
solenizanta po ramieniu dołączając do ubierającej buty blondynki.
— Do zobaczenia, pa. — Shimanouchi
pomachała jeszcze nim zamknęła drzwi za Endo, który rozstał się z przyjaciółką
tuż po przekroczeniu bramy ulicy Uchihów, gdyż chciał jeszcze coś załatwić
przed misją, na która jutrzejszym bladym świtem się wybiera. Z tego powodu już
przed wyjściem na imprezę wyniósł się od Haniko.
— Pozwolisz, że cię odprowadzę —
zaproponował Shisui zerkając jak Keiko mocuje się z założeniem obuwia.
—Ok — mruknęła zrywając się do pionu. —
A Itachi! Mógłbyś mi podać torebkę, chyba zostawiła w salonie.
— Proszę — oznajmił wręczając przedmiot.
Keiko uśmiechnęła się i nim brunet odsunął się pociągnęła do siebie całując.
— Zdrowia, szczęścia, pomyślności, wszystkich misji zaliczonych, wracania z nich bez szwanku, trochę więcej humoru, spokoju w domu, zero kłótni, ciekawy zadań od Hokage, fury prezentów, sporo czasu wolnego, radosnych chwil z przyjaciółmi, słodkich snów każdej nocy i, i, i… I wszystkiego naj, naj, naj. — Rzuciła się na szyję mocno ściskając. — Bo ja ci życzeń zapomniałam złożyć — wyjaśniła dosuwając się. — Do zobaczenia. — Cmoknęła jeszcze w policzek nim podeszła do czekającego pod drzwiami Shisuiego.
— Zdrowia, szczęścia, pomyślności, wszystkich misji zaliczonych, wracania z nich bez szwanku, trochę więcej humoru, spokoju w domu, zero kłótni, ciekawy zadań od Hokage, fury prezentów, sporo czasu wolnego, radosnych chwil z przyjaciółmi, słodkich snów każdej nocy i, i, i… I wszystkiego naj, naj, naj. — Rzuciła się na szyję mocno ściskając. — Bo ja ci życzeń zapomniałam złożyć — wyjaśniła dosuwając się. — Do zobaczenia. — Cmoknęła jeszcze w policzek nim podeszła do czekającego pod drzwiami Shisuiego.
— Do zobaczenia.
— Trzymaj się — rzucił przyjaciel
ciągnąc za klamkę.
— No na razie.
O jaki super prezent na święta!!!!!! Rozdział pochłonęłam w takim tempie, że zdawało mi się, że przeczytałam linijkę a tu już koniec i bu :(
OdpowiedzUsuńAle nie wiedziałam, że Itachiego stać na coś takiego, żeby pod nosem swojej dziewczyny jawnie na tylu oczach obściskiwać się z Haniko O.O Ale chyba najbardziej to mnie wmurowała reakcja Keiko, że ona nic nie powiedziała, nic nie zrobiła, nawet nie nakrzyczała??!! Ciekawe co Itachi chciał jej powiedzieć, kiedy tak nalegał na rozmowę, Ciekawe czy zamierzał przepraszać [w co wątpię] czy wyjaśnić, że kręci z dwoma na raz, albo co gorsza, że chce aby Keiko zgodziła się na jego bycie w podwójnych związku. Ale Sasuke jaki słodki był *.* Martwi się o Keiko i ją pociesza *.* Tylko powinien się bardziej garnąć do podrywania, bo na razie to tylko dziewczyna robi aluzje a ten ni w ząb nie rozumie. Eh... Uchiha. O rany byłaby z nich taka słodka para *.* I w ogóle to nie podobała mi się scena w której Sasuke tańczy z Haniko a ta się ślini do niego -.- Przecież to widać, że jemu zależy na Keiko, gdzie ona ma oczy. No czekam na ciąg dalszy. Już nie mogę się doczekać co tam będzie się działo *.* Yuuki
Hejka, ja tu pierwszy raz komentuje :))))
OdpowiedzUsuńnocia jest bardzo fajna ale sie nie zgadzam z Yuuki. to jedyna rzecz, ktora mi sie nie podoba w waszym opowiadaniu, poniewaz nie lubie yaoi. A tutaj Itachi i Keiko sa przeciez para. czy nie lepiej by bylo gdyby Keiko znalazla sobie jakas dziewczyne? no bo przeciez takeshi odkryl prawde. macie bardzo zagmatwaną tą fabułe i sie troche gubie, no wiecie. przeciez to widac, ze Sasuke tak naprawde nie leci na Haniko, bo on woli facetów. przecież manga Saia nie mogla sie wziac z nikad. na wiem, ze Takeshi cos odkryl ale o tym jeszcze nie bylo mowy, ale sie dowiemy pewnie niedlugo prawda??? a moze Haniko i Keiko beda dobra para? Bo keiko jest facetem a Haniko jakiegos potrzebuje, bo tak naprawde Itachi jest gejem, ale nie moze byc z Keiko, bo ona powinna miec dziewczyne. pptraficie zrobic klimat serio. historia jest niepowtarzalna. prosze tylko o jedno - wyrzuccie to yaoi, bo to obrzydliwe :((((
pozdrawiam!!!!!
Duna
Hej,
OdpowiedzUsuńte urodzinki dobrze wyszły, mam nadzieję, że nic nie popsuje tego związku i och jaki Sasuke zazdrosny...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale wyszły te urodzinki, mam nadzieję, oby nic nie popsuło tego związku i Sasuke taki zazdrosny...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudownie wyszły urodzinki, oby nic jednak nie popsuło tego związku...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza