Niedługo po
wyjściu gości, nastąpił chaos. Okazało się, że ciotka Riza poinformowała o
swoich planach również kuzyna Daiki i wujka Susumu, którzy czym prędzej
postanowili dołączyć do zlotu rodzinnego. W ciągu następnej godziny, Itachi
wpuszczał więc do domu kolejną część rodziny od strony matki. Wujkowie, ciotki
oraz ich pociechy szybko zajmowali kolejne pokoje w rezydencji Uchiha. Jak na
rezydencję, trochę ich było, jednakże po ostatnim nieudanym ataku na Konohę,
część domu wciąż była w opłakanym stanie i nie nadawała się do zamieszkania.
Fugaku od dawna planował, że wraz z synami zajmą się remontem, jednak – jak
przystało na człowieka bardzo zajętego – nie znalazł na to jeszcze dość czasu.
Dosyć szybko okazało się więc, że bracia Uchiha będą musieli spędzić tę noc – i
zapewne parę kolejnych – w jednym pokoju.
Na początku
oczywiście żaden z nich nie dopuszczał do siebie tej myśli i wspólnie
rozplanowywali, kogo i gdzie umieścić, by obaj mogli bez przeszkód spędzać
najbliższe noce w samotności, jednak wraz z powrotem Mikoto opuściła ich
wszelka nadzieja. Matka przyprowadziła ze sobą jeszcze kuzynkę Mao z dwójką
półtorarocznych chłopców. Z powodu dodatkowych gości ich plan szybko legł z
gruzach, gdyż musieliby ulokować kobietę w łazience, by pozostać przy swoich
pokojach. Mikoto bez najmniejszych oporów oddała więc w posiadanie Mao sypialnię Sasuke.
Sasuke
nieśpiesznie i z nieukrywaną niechęcią, przenosił najpotrzebniejsze rzeczy do
pokoju brata. Większość rodziny zdeklarowała się zostać na „kilka dni”, więc
zapowiadały się co najmniej dwa tygodnie spędzone z Itachim. Sasuke więc ledwo
panował nad nerwami i tylko ostatkiem silnej woli powstrzymywał się od
wyrzucenia nieproszonych gości. Cały poczerwieniał ze złości, gdy zobaczył jak
półtoraroczni chłopcy demolują mu pokój, więc na wszelki wypadek pospieszył się
z przeprowadzką, by oszczędzić sobie tego typu widoków. Jednakże nawet zimny
prysznic nie zdołał go ostudzić, więc kiedy pojawił się w pokoju brata,
przypominał tykającą bombę. I jak też można było się tego domyślić, w obecności
Itachiego prędzej czy później taka bomba musiała wybuchnąć.
Starszy z
braci ulokował się na swoim łóżku, zupełnie ignorując Sasuke, który w tym
czasie nadmuchiwał zapasowy materac i rozkładał na podłodze. Matka
zaproponowała im co prawda, że mogą spać razem, gdyż przecież Itachi posiadał
dwuosobowe łóżko, jednak oni nie zamierzali wcielać tego pomysłu w życie. Gdyby
atmosfera między nimi nie była tak bardzo napięta, zapewne zaczęliby sobie
dogryzać i wymieniać, gdzie też woleliby spędzić noc, byleby nie z tym drugim w
jednym łóżku.
– Zgaś to,
chcę spać – burknął pod nosem Sasuke, widząc, że Itachi sięgnął przed chwilą po
nową książkę.
Starszy z
braci jednak zupełnie zignorował to polecenie, otwierając tomiszcze na pierwszej
stronie. Niestety, po zaledwie paru przeczytanych zdaniach, w pokoju nagle
zapanowała ciemność.
Itachi
spojrzał w kierunku lampki nocnej i dostrzegł dłoń Sasuke, która już po chwili
zniknęła pod kołdrą. O nie, tak się bawić nie będą. Z grobową miną na powrót
zapalił światło. Zignorował warknięcie, które dosłyszał z okolic podłogi i
powrócił do lektury. Tym razem jednak nie doczytał nawet do końca zdania, kiedy
Sasuke ponownie wyłączył światło. Starszy Uchiha zmarszczył gniewnie brwi, po
czym szybkim ruchem włączył lampkę. Zanim jednak zabrał dłoń, Sasuke już zdołał
ją wyłączyć, wyciągając wtyczkę z kontaktu. To już wymagało od Itachiego
większego wysiłku, co tylko spotęgowało jego irytację. Brunet podniósł się z
łóżka, nie zawracając sobie głowy tym, że mógłby przypadkiem nadepnąć na brata,
po czym ponownie wetknął wtyczkę na miejsce. W pokoju na powrót zrobiło się
jasno, jednakże nie na długo, gdyż kiedy tylko Itachi odwrócił się w stronę
łóżka, dostrzegł jak Sasuke wykręca żarówkę. Następną rzeczą, którą dostrzegł,
był przedmiot wylatujący przez okno, a potem cichy trzask o chodnik. Tego było
już za wiele.
– Co ty,
kurwa, sobie wyobrażasz? – wysyczał Itachi, po czym doskoczył do brata i z
całej siły pchnął go na ścianę. – Nie możesz zacząć się zachowywać jak dorosły
człowiek?! Przypominam, że w tej chwili jesteś U MNIE. Albo przestaniesz
wyładowywać swoje frustracje na wszystkich dookoła, albo zaraz wyjebie cię
przez to okno śladem tej żarówki.
Brunet czuł,
że zupełnie puściły mu nerwy. Raz po raz potrząsał bratem, trzymając go mocno
za koszulkę. Jednak przez zbytnią pewność siebie, nie spodziewał się, że Sasuke
zamiast się opanować, może się jeszcze bardziej rozzłościć. Chwilę później
został silnie odepchnięty, pośliznął się na leżącej na podłodze poduszce i
wpadł na szafkę.
– Nienawidzę
cię – wycharczał Sasuke, po czym podszedł do zgiętego wpół Itachiego. – Nienawidzę,
rozumiesz?! Myślisz, że kim ty jesteś, co?!
Brunet zaczął
głośno wciągać powietrze, jakby zaraz miał się udusić. Itachi w tym czasie
wyprostował się i spojrzał wilkiem na brata.
– Gówno mnie
obchodzi, że jestem w tej chwili U CIEBIE. Jeśli ci się wydaje, że możesz mi
mówić, co mam robić, to się mylisz. Ja też, kurwa, mam uczucia i jeśli myślisz,
że możesz tak po prostu… – Sasuke niespodziewane przerwał, najwyraźniej
rezygnując z tego, co chciał powiedzieć. – Że możesz z nią tak po prostu… – Ponownie
zamilkł, powstrzymując się przed wykrzyczeniem bratu wszystkiego tego, co od
jakiegoś czasu leżało mu na sercu. Następnie wziął głęboki oddech i spojrzał
twardym wzrokiem na Itachiego. – Szkoda, że musiałeś się urodzić. Żałuję, że
matka nie poroniła, gdy była z tobą w ciąży. Wszystkim byłoby bez ciebie lep… –
Tym razem nie dokończył, gdyż poczuł silne uderzenie w twarz. Nie tylko głowa,
lecz całe ciało jego poleciało do tyłu, z hukiem lądując na podłodze.
Sasuke uniósł
dłoń i dotknął piekącego policzka. Następnie przejechał palcem po brodzie i
starł strużkę krwi, która sączyła się z jego ust. Nigdy wcześniej nie czuł się
tak źle, jak w tym momencie.
Itachi stał w
lekkim rozkroku nad bratem i spoglądał na swoją dłoń zaciśniętą w pięść. Minęła
zaledwie chwila, a on już zaczął tego żałować. Kiedy dosłyszał ruch na
podłodze, spojrzał w kierunku Sasuke. Kiedy dostrzegł wyraz jego twarzy, poczuł
jak ciarki przechodzą mu po plecach. Brat chyba nigdy nie miał tak pustych i
smutnych zarazem oczu. Choć z całej siły starał się to zamaskować i nadać im
wrogiego wyrazu, Itachi nie dał się zwieść. Przez głowę przeszła mu myśl, że
chciałby aby Sasuke mu oddał, jednak on tego nie zrobił. Szybkim ruchem
wciągnął na siebie spodnie, wcześniej przewieszone przez oparcie krzesła, wziął
z półki telefon i klucze, po czym wyszedł z pokoju głośno trzaskając drzwiami.
Itachi usiadł
na łóżku wpatrując się w posłanie, które pozostawił po sobie Sasuke. Zdawał
sobie sprawę z tego, że brat już dziś nie wróci do domu. Co więcej, zaczął się
zastanawiać, czy Sasuke w ogóle się pojawi, zanim rodzina wyjedzie. Dla
postronnego obserwatora to, co tu przed chwilą nastąpiło może nie było niczym
szczególnym, jednak dla nich obu był to definitywny koniec. Szarpali się i bili
nie raz i nie dwa, jednak absolutnie nigdy żaden z nich nie podniósł w ten
sposób ręki na tego drugiego. Być może dla innych różnica nie była zauważalna,
jednak oni obaj doskonale ją dostrzegali. W końcu byli braćmi i wbrew pozorom
naprawdę się kochali.
***
Haniko od
powrotu do domu, nie mogła pozbierać myśli. Krążyła od pokoju do pokoju, w
połowie drogi zapominając, co właściwie zamierzała zrobić. Kręciło jej się w
głowie, chociaż nie wypiła ani łyka alkoholu. Chaos, który obecnie panował w
jej głowie, dość szybko niestety przeniósł się na resztę ciała i już po chwili
dziewczyna wylądowała na kanapie z kubkiem gorącej herbaty, szczelnie opatulona
kilkoma kocami. Temperatura jej ciała nie przekraczała obecnie 32 stopni
Celsjusza.
***
Sasuke szybkim
krokiem przemierzał opustoszałe już niemal ulice Konohy, nie mając pojęcia, co
powinien ze sobą zrobić. Chwilę powłóczył się po centrum, potem trochę pokrążył
po parkach, aż w końcu zdecydował się pójść nad jezioro. Nie ciągnęło go tam w
żaden sposób, ale postanowił odwiedzić wszystkie miejsca, o których istnieniu
tylko pamiętał.
Kiedy
przysiadł nad brzegiem i spojrzał na swoje odbicie w tafli wody, ogarnęła go
jeszcze większa złość. Gdyby był małym dzieckiem, zapewne cisnąłby kamieniem,
burząc spokojny prąd. W tym wieku jednak zamiast tego, wyrzucał z siebie całą
serię najbrzydszych słów, jakie tylko zdołał poznać w swoim krótkim życiu. Nie
był jednak pewien, czy teraz obraża Itachiego, czy też samego siebie. Na
wszelki wypadek się po prostu nad tym nie zastanawiał, a zamiast tego prowadził
najprawdopodobniej najdłuższy monolog w swoim życiu.
Istniał
jeszcze jeden sposób, by szybko i skutecznie zabić tę ogarniającą go złość, z
którego Sasuke jednak postanowił nie korzystać. Nie dość, że nie miał dachu nad
głową na dzisiejszą noc, to jeszcze zrównując z ziemią plac treningowy,
najprawdopodobniej by się pobrudził i zmęczył. Mimo wszystko nie zamierzał
dawać bratu tej satysfakcji i kimać gdzieś po krzakach w podartym ubraniu.
Bawiąc się
patykiem, zaczął się zastanawiać, gdzie powinien się udać. Czuł jeszcze we krwi
alkohol, który fizycznie przyjemnie go rozluźnił, choć nie zdołał pozbyć się
napięcia, które ciążyło na jego psychice. Tak czy inaczej Sasuke czuł się
zmęczony i najchętniej już dawno położyłby się spać. Adrenalina nieco go
rozbudziła, lecz zaczynał już odczuwać powracające zmęczenie. Kiedy po raz
pierwszy osunęła mu się lekko głowa, postanowił podjąć decyzję.
Wypisał
patykiem na ziemi nazwiska wszystkich znajomych, u których mógłby przenocować.
Niestety nie było tego nawet pół tuzina, a i tak większość była mocno
naciągana. No bo co na tej liście robił taki na przykład Takeshi? Sasuke
pokręcił zrezygnowany głową, po czym zamazał trzy z pięciu nazwisk.
Uzumaki – widniało na czele listy.
Naruto był jego najlepszym przyjacielem – temu Sasuke zaprzeczyć nie mógł – a
jednak miał pewne opory przed udaniem się do blondyna. Po pierwsze, to nie
wyglądał najlepiej. Po drugie, Naruto był na tyle dociekliwy, że nie dałby mu
spać, dopóki Sasuke by mu wszystkiego nie wyśpiewał, a na to ochoty nie miał.
Po trzecie – i najważniejsze – Naruto na pewno wygadałby się potem przy
Itachim. To była chyba największa wada jego przyjaciela – przyjaźnił się nie
tylko z nim, lecz z całą wioską. I chociaż zapewniłby go, że nie powie niczego
Itachiemu, to i tak zapewne przy pierwszej możliwej okazji napomknąłby mu, że
był u niego Sasuke.
Kiedy z nieba
zaczął padać rzęsisty deszcz, Sasuke tym bardziej utwierdził się w przekonaniu,
że nie obejdzie się bez załatwienia noclegu. Jednakże ułatwiło mu to też
podjęcie decyzji. Mimo, że nie był do końca przekonany, to wstał i starając się
nie ociągać, ruszył w odpowiednim kierunku. I choć do celu nie miał wcale
daleko, to doskonale zdawał sobie sprawę, że zmoknie do ostatniej suchej nitki.
***
Śniło jej się,
że jest tak szczęśliwa, jak kiedyś. Jednakże w śnie tym nie odzyskała tego, co
niegdyś utraciła, a zyskała coś całkiem nowego. Wszystko wydawało się takie
świeże, a jednak nie budziło lęku. Była pewna siebie i zadowolona z życia. I wierzyła
w to tylko dlatego, że był to sen. Gdyby była świadoma, wymieniłaby zapewne co
najmniej sto powodów, przez które taki stan rzeczy nie miałby prawa zaistnieć. Dawno
bowiem porzuciła wiarę w cuda.
Ocknęła się na
kanapie, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Dopiero, gdy próbowała wstać, zdała
sobie sprawę z tego, jak wyczerpany jest jej organizm. Zużyła ogromną ilość
chakry i zapewne dlatego jej ciało tak szybko zapragnęło snu. Nie zastanawiając
się nad tym jednak, szczelnie opatulona kocem ruszyła w kierunku drzwi.
– Cześć.
Kiedy
usłyszała ten głos, dopiero zdała sobie sprawę, kto stoi właśnie na jej
wycieraczce. I chociaż było ciemno, gdyż nie zapaliła światła w holu, zdawało
jej się, że coś jest nie tak w postawie bruneta. Dopiero, kiedy mężczyzna
zrobił krok do przodu, a ona mogła lepiej dojrzeć jego twarz, zdała sobie
sprawę, że coś musiało się stać.
Nie
odpowiadając, uchyliła mocniej drzwi i przesunęła się na bok, by zrobić mu miejsce.
Sasuke był kompletnie przemoczony, ale nie to było najgorsze. Jego postawa
zupełnie nie prezentowała tej pewności siebie, którą zazwyczaj emanował, a oczy
były tak puste, jak nigdy wcześniej.
– Chodź za mną
– rzekła, po czym poprowadziła Uchihę do łazienki. Tam, wyjęła z szafki duży
ręcznik, po czym wręczyła go brunetowi. – Weź prysznic, a ja poszukam ci w tym
czasie czegoś do ubrania i zostawię pod drzwiami.
Sasuke tylko
kiwnął głową w odpowiedzi, Haniko zaś opuściła pomieszczenie. Gdyby sama znajdowała
się w lepszej formie, zapewne dosłyszałabym ciche „dziękuję”, które wydobyło
się z jego ust.
Dziewczyna nie
musiała długo szukać, by dokopać się do dresów pozostawionych przez Akihito.
Mimo, że jej przyjaciel był wielbicielem pedantycznego porządku, w pospiechu
zostawiał dwa razy większy bałagan, niż ona w najcięższych momentach swojego
życia.
Kiedy jednak
Haniko zdała sobie sprawę z tego, że koszulki najwyraźniej żadnej nie zostawił,
przełknęła głośno ślinę, po czym skierowała się do własnej szafy. Po krótkich
poszukiwań, w jej dłoni znalazło się to, o czym myślała. Stara, już odrobinę
przetarta, męska koszulka, która bez problemu powinna pasować na Uchihę. Blondynka
przysunęła materiał do twarzy, po czym zaciągnęła się ulotnym zapachem, który
pozostał na koszulce. Westchnęła cicho,
odganiając od siebie mroczne myśli, po czym zaniosła odzież pod drzwi.
Następnie udała się do kuchni, by przygotować herbatę i jakiś posiłek dla
gościa.
Kiedy akurat
kończyła robić ostatnią kanapkę, usłyszała, jak ktoś puka w witrynę. Sasuke
stał przy drzwiach, chyba nie bardzo wiedząc, jak powinien się zachować.
Ostatecznie jednak zaproponował pomoc przy przenoszeniu kubków z herbatą i po
chwili oboje znaleźli się w salonie.
– Sasuke… –
zaczęła dziewczyna, jednak szybko ucichła, widząc spojrzenie, jakim zaszczycił
ją brunet.
– Wolałbym o
tym nie rozmawiać.
– Uznaj, że
jestem wścibska, ale nigdy wcześniej nie widziałam cię w takim stanie i…
– Martwisz
się? – przerwał jej Sasuke.
Haniko przez
chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, po czym nieśmiało skinęła głową, nie
przerywając przy tym kontaktu wzrokowego. Sasuke westchnął cicho, po czym wstał
z kanapy i zrobił rundkę po pokoju.
– Ja… nie
wiem, jak ci to powiedzieć.
– Jeśli
wolisz, mogę zacząć zadawać pytania. Pokłóciłeś się z Itachim, prawda?
Sasuke
niechętnie skinął głową, po czym zatrzymał się mniej więcej na środku
pomieszczenia i przez chwilę wpatrywał w swoje bose stopy. Szybko jednak
odzyskał rezon i spojrzał na przykrytą kocami dziewczynę.
– Dlaczego? –
Padło następne pytanie.
Przez chwilę
między nimi panowała cisza, którą brunet wykorzystał do wpatrywania się w
blondynkę w poszukiwaniu jakichś śladów pogardy czy zakłamania. Dostrzegł tam
jednak coś zupełnie innego. Na moment uaktywnił sharingan i przyjrzał się
uważnie Shimanouchi, krzywiąc się przy tym nieznacznie.
– Dlaczego
marnujesz chakrę? – spytał niezbyt miłym tonem.
Haniko
przygryzła na moment wargę. Powiedzieć, czy nie powiedzieć? Skoro od Sasuke
wymagała szczerości, to sama też powinna być z nim szczera.
– Żeby
utrzymać temperaturę ciała na poziomie pozwalającym na przeżycie.
– A dlaczego
twoje ciało samo jej na takim poziomie nie utrzymuje?
– Chętnie
wysłuchałabym opinii kogoś, kto znałby odpowiedź na to pytanie. W moim życiu było
parę zawirowań i… po jednej z cięższych dla mnie chwil, mój organizm po prostu
zaczął się tak zachowywać. Nie potrafię nad tym zapanować. Jedyne, co mogę
zrobić, to rozgrzewać się z pomocą chakry i wszystkich zewnętrznych środków.
Sasuke pokiwał
głową, po czym zrobił krok w jej kierunku.
– Byłaś z tym
u Tsunade?
– Nie miałam
jeszcze okazji.
– To wybierz
się najszybciej, jak to będzie możliwe. A teraz łaskawie posuń się.
Zanim jednak
Haniko zdążyła spytać, o co mu chodzi, bo przecież na kanapie było jeszcze
sporo miejsca, on wgramolił się pod koce tuż obok i szczelnie oplótł ją
ramionami, przytulając do własnej piersi. Następnie chwycił ją za rękę.
– Wtedy, w
lesie, byłaś w stanie przekazywać mi swoją chakrę, więc teraz ja użyczę ci
swojej. Weź, ile potrzebujesz – szepnął jej tuż przy uchu.
Osłabiona
dziewczyna nie potrzebowała większej zachęty. Sasuke miał dosyć spore zapasy
energii, więc bez przeszkód mogła od niego wyciągnąć tyle, ile aktualnie
potrzebowała. Przy okazji utwierdziła się tylko w przekonaniu, że przy nim jej
zasoby były raczej skromne. Następnie mu podziękowała i mocniej wtuliła się w
jego klatkę piersiową.
– Sasuke,
powiesz mi, o co poszło?
– Tak
właściwie, to o nic konkretnego. Byłem trochę zdenerwowany, ale Itachi też do
najspokojniejszych nie należał. Poszło o wszystko i o nic.
Dziewczyna
wierciła się chwilę między jego nogami, by odwrócić się przodem do niego.
Dotknęła dłonią jego policzka i wyczuła pod palcami spore opuchnięcie, wciąż
świeże i cieplejsze od reszty ciała.
– A to?
Sasuke chciał
odwrócić wzrok, jednak nie potrafił w tym momencie oderwać spojrzenia od twarzy
blondynki, która znajdowała się tak niebezpiecznie blisko.
– Uderzył mnie.
Ale… nie, nie biliśmy się. Właściwie, to powiedziałem mu coś, czego nigdy mówić
nie powinienem, a on mi przyłożył.
– Co mu
powiedziałeś?
Sasuke
skrzywił się nieznacznie, zdając sobie sprawę z tego, że nie do końca ufa swoim
strunom głosowym.
– Że go
nienawidzę i wolałbym, by się nigdy nie urodził.
Haniko
przejechała palcami po jego policzku, po czym zabrała rękę. Sasuke wiedział, że
nie chciała głośno komentować tego, co o tym wszystkim myśli, bo tylko
niepotrzebnie by się pokłócili.
– Itachi nigdy
wcześniej mnie nie uderzył, nie w ten sposób. Zawsze, kiedy załatwialiśmy
konflikty siłą, działo się to na trochę innej zasadzie. Właściwie, to nie
potrafię ci wytłumaczyć, w czym tkwi różnica...
Haniko
pokiwała nieznacznie głową, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
– Powiedzmy,
że rozumiem, co masz na myśli.
Między nimi
nastała cisza. Dziewczyna spuściła wzrok, zastanawiając się nad czymś. Po
chwili odezwała się jednak, nie będąc w stanie pohamować pytania, które od
jakiejś chwili cisnęło się jej na usta.
– Uważasz, że
nie zasłużyłeś?
Sasuke zamknął
na chwilę oczy, wracając do chwili sprzed zaledwie dwóch, trzech godzin.
Wiedział, że zasłużył. Zasłużył jak cholera, a jednak nie potrafił tego
przyznać na głos. Zamiast tego chwycił Haniko za rękę i wykorzystując jej
zaskoczenie, przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie. Ich twarze znajdowały się
niebezpiecznie blisko siebie, a Sasuke miał zamiar z tego faktu zaraz
skorzystać. Starając się robić to możliwie najdelikatniej, chwycił jej twarz w
swoje dłonie i przyciągnął do pocałunku. Z każdą sekundą serce waliło mu w
piersi coraz mocniej, a ciało zdążyło zapomnieć, że jeszcze chwilę temu było
przemarznięte.
Pocałunek
jednak nie nastąpił. Haniko ocknęła się z odrętwienia i odsunęła od bruneta,
gdy usłyszała głośne pukanie w szybę. Zrobiła to tak gwałtownie, że niemal spadła
przy tym z kanapy. Silne ręce Sasuke uchroniły ją od upadku. Nie było to jednak
tak delikatne, jak dotyk sprzed chwili.
Blondynka
chrząknęła cicho, po czym zwlekła się z kanapy i poczłapała w kierunku drzwi.
Kiedy już znalazła się w przedpokoju, otworzyła je gwałtownie i przyjrzała się
przybyszowi. O futrynę stał oparty Shikamaru z niezbyt zadowolonym wyrazem
twarzy. Haniko wiedząc, o czym przyszedł rozmawiać i że nie mogą tej rozmowy
prowadzić w towarzystwie Uchihy, szybko narzuciła na ramiona kurtkę
przeciwdeszczową, ubrała buty i wyszła z domu. Przez chwilę oboje szli w
milczeniu. Zatrzymali się dopiero jakieś dwieście metrów od jej domu.
– Tsunade się
to nie spodoba.
– Daruj sobie nadinterpretacje.
Dziewczyna
poprawiła kaptur, który pod wpływem wiatru zaczął zsuwać się z jej głowy.
– Słuchaj,
widziałem wystarczająco dużo – powiedział Shikamaru, po czym oparł się o drzewo
znajdujące się za jego plecami. – Myślałem, że jesteś profesjonalistką. Ty
tymczasem narażasz naszą misję.
– Już coś ci
chyba powiedziałam. Nie wyciągaj pochopnych wniosków, skoro nie masz obrazu
całej sytuacji. Nie wiesz, po co do mnie przyszedł. Nie wiesz, o czym
rozmawialiśmy. Nie wiesz w sumie nic o sytuacji, a mimo to mnie oceniasz i
śmiesz twierdzić, że nie zachowuję się profesjonalnie. Ja jednak zapewniam cię,
że mam wszystko pod kontrolą.
Haniko
skrzyżowała ramiona na piersi, starając się, by jej głos brzmiał względnie
spokojnie.
– Masz rację,
stałem tam ze dwie minuty. Widocznie jednak miałem tyle szczęścia, że znalazłem
się w odpowiednim miejscu o właściwej porze. Haniko, ja nie jestem głupi. Parę
sekund więcej, a byście się obściskiwali. – Nara westchnął i pokręcił
zrezygnowany głową. – Posłuchaj mnie uważnie. Z tego, co wiem, to Sasuke nigdy
nie był zainteresowany żadną dziewczyną. Żadną, rozumiesz? Nie, żeby czegoś ci
brakowało, ale to, że w obecnej sytuacji, nagle się tobą zainteresował jest co
najmniej podejrzane, nie uważasz? Uchiha jest przystojny i nie mam wątpliwości,
że owinięcie sobie ciebie wokół palca nie jest dla niego niczym trudnym.
Zastanów się dobrze, zanim pozwolisz tej znajomości się rozwinąć. Tym bardziej,
że w tej chwili mamy już pewność, że naszym przeciwnikiem jest ktoś z klanu
Uchiha. Dziewczyno, skąd masz pewność, że to nie on jest naszym wrogiem?
Haniko
zacisnęła mocno pięści. Shikamaru miał rację, miał cholerną rację, ale… nie w
tej sytuacji. Panowała nad wszystkim, po prostu Sasuke ją zaskoczył. Jej
cholerne szczęście polegało na tym, że ktoś zawsze znajdował się w pobliżu, kiedy
jej zdarzało się potknąć. Co do Sasuke, to… intuicja. Jakkolwiek śmiesznie by
to nie zabrzmiało, kobieca intuicja mówiła jej, że to nie on jest sprawcą
obecnych kłopotów Konohy. Nie zamierzała co prawda bezgranicznie ufać swoim
przeczuciom, a jednak pozwoliła sobie na większą swobodę w kontaktach z
brunetem. Nie mogła mieć jednak Shikamaru za złe, że obawiał się o powodzenie
ich misji. Postanowiła więc sama sobie obiecać, że będzie ostrożniejsza. Jeżeli
współpracownicy stracą do niej zaufanie, to nic już razem nie wskórają.
– Przyjęłam to
do wiadomości. Zgadzam się z tobą, a jednak proszę o więcej zaufania. Domyślam
się, że Tsunade dostanie szczegółowy raport z tego zdarzenia i pogadanka mnie
nie ominie. Może to i dobrze? Przedstawię również swój punkt widzenia. Wiem, że
się martwisz, a jednak apeluję o to, byś nie wtrącał się więcej i zajął swoją
częścią misji. Shikamaru, nie chcę się kłócić, ale wydaje mi się, że w ogóle mi
nie ufasz. Nie masz pojęcia, jakbym się zachowała, gdyby Sasuke faktycznie mnie
pocałował. Nie jesteś wcale tak spostrzegawczy, jak ci się wydaje.
– Wydaje mi
się, że nie dojdziemy do porozumienia – odpowiedział, odrywając się od drzewa.
Haniko
skrzywiła się lekko.
– Raczej nie.
Do rzeczy.
– Jutro punkt
jedenasta zebranie u Hokage. Do tej pory mamy nadzieję uzyskać już jakieś
konkretne informacje.
– Mała burza
mózgów – podsumowała blondynka.
– Otóż to.
– To wszystko?
Shikamaru
tylko skinął głową. Haniko skierowała się w stronę domu. Nie odeszła jednak
daleko, gdyż zaledwie po kilku krokach, mężczyzna odezwał się ponownie.
– Uważaj na
niego.
– Będę – odpowiedziała
nie odwracając się.
Kiedy znalazła
się w środku, zdała sobie sprawę, że już przestało być jej tak zimno. Powiesiła
przemoczoną kurtkę na wieszaku, a buty ułożyła na gazecie, by wyciekająca z
nich woda nie ubrudziła przy okazji podłogi. Następnie wolnym krokiem weszła do
salonu, w którym panował półmrok. Sasuke siedział na kanapie, dokładnie w
takiej pozycji, w jakiej go zostawiła. Głowę miał skierowaną na okno.
Haniko
podeszła bliżej, po czym usiadła na fotelu naprzeciwko bruneta. Po samym
wyrazie jego twarzy mogła stwierdzić, że atmosfera między nimi uległa drastycznej
zmianie. Uchiha był wściekły.
– Musicie mieć
naprawdę ważne tajemnice, skoro sądzicie, że gdybyście rozmawiali w drugim
pokoju, to bym was podsłuchiwał. Jak tam, przyjemnie na dworze?
Blondynka
zmarszczyła brwi.
– Nie
zaczynaj. Najpierw Itachi, a teraz ja? Po prostu nie drąż tematu.
Sasuke dopiero
teraz spojrzał w jej kierunku. Zacisnął mocno szczękę, powstrzymując się przed
kolejnym komentarzem. Przez chwilę przyglądali się sobie, po czym Haniko wstała
i podeszła do kanapy. Zabrała jeden z koców i skierowała w stronę schodów.
– Dobranoc –
powiedziała, po czym weszła na górę.
Sasuke
przejechał dłonią po włosach i położył się na kanapie. Sięgnął po pozostawiony
przez dziewczynę koc i okrył się nim szczelnie. Nawet nie zauważył, kiedy
odechciało mu się spać. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że przestaje
sam siebie poznawać. Był tak potwornie zazdrosny o Haniko, że nie potrafił już
panować nad nerwami. Najpierw ten nieszczęsny Itachi, a teraz najchętniej
obiłby mordę Shikamaru. Nie, Sasuke nie potrafił pojąć, co się z nim działo.
Było mu tak strasznie źle, kiedy zdawał sobie sprawę z tego, co robił. Złość,
którą żywił do wszystkich dookoła, kiedy zostawał sam, kierował do samego siebie.
Ilekroć próbował się uspokoić, dochodził do wniosku, że sam niczego nie zmieni.
By rozwiązać problem potrzebował poważnej rozmowy. Rozmowy z Haniko – dziewczyną,
która była powodem wszystkich jego aktualnych problemów. Tyle, że on akurat w
tej sprawie nie chciał być z nią szczery. Nie chciał się przyznawać do tego, do
czego musiałby się przyznać, gdyby już ta rozmowa doszła do skutku. Ona nie
była taka, jak inne dziewczyny i to stanowiło zarówno jej największą zaletę,
jak i wadę. Znacznie prościej by było, gdyby nie zależało mu tak na jej opinii.
Uchiha wstał z
łóżka, by zgasić lampkę, która paliła się w przeciwległym kącie pokoju.
Następnie ponownie ułożył się na kanapie, przodem zwrócony do ściany. Zmęczenie
nie chciało jednak nadejść. W jego głowie wciąż kołatało się tysiące myśli, a
zero rozwiązań. Jednego był tylko pewien – prędzej czy później będzie musiał
podjąć jakąś decyzję. Jeśli się nie pośpieszy, to straci wszystko.
***
Kiedy na
zegarze wybiła dziewiąta, Haniko przygotowała parę kanapek i poszła dobudzić
swojego gościa. Nie miała z tym większego problemu, gdyż Uchiha okazał się mieć
dosyć płytki sen, w przeciwieństwie do Akihito, którego można było zrzucić z
łóżka i wywlec z domu w sam środek ulewy, a i to nie przynosiło czasem
pożądanego skutku.
Śniadanie
zjedli w milczeniu. Sasuke zobowiązał się pozmywać naczynia i powstawiać do
szafki. Nie spieszył się z tym jednak, więc Haniko co chwilę zerkała nerwowo w
stronę zegarka, obawiając się, że jeśli tak dalej pójdzie, to się spóźni. Z
drugiej jednak strony nie zamierzała poganiać bruneta, bo doskonale zdawała
sobie sprawę z tego, że nie miał on najmniejszej ochoty, by wrócić do domu. To,
że jej zdaniem powinien on jak najszybciej porozmawiać z bratem, przemilczała.
Okazało się
jednak, że Sasuke zadziwiająco szybko poradził sobie w łazience, więc już po
chwili, szli obok siebie względnie pustymi uliczkami Konohy. Z każdym kolejnym
krokiem, cisza panująca między nimi stawała się bardziej niezręczna. Kiedy więc
doszli do rozwidlenia, przy którym ich drogi się rozchodziły, oboje odczuli
ulgę.
***
Sasuke wziął
głęboki oddech, zanim zdecydował się pociągnąć za klamkę. Był zły na siebie, że
serce łomotało mu tak w piersi. Wyraz twarzy miał jednak na tyle obojętny, że z
pozorną pewnością siebie przekroczył próg pokoju Itachiego. Mężczyzna
zaszczycił go tylko przelotnym spojrzeniem, po czym wrócił do czytania książki.
A więc zamierza udawać, że nic się nie stało
– pomyślał Sasuke, po czym podszedł do szafy, do której przeniósł niewielką
część swoich ubrań. Wyciągnął z niej pierwsze lepsze spodnie i jakąś koszulę i
już zamierzał wyjść, by udać się do łazienki, gdy w drzwiach pojawiła się
matka.
– Sasuke!
Gdzie byłeś przez całą noc?
Itachi, który
przez cały ten czas leżał, drgnął nerwowo, co zaowocowało cichym skrzypnięciem
łóżka.
– Musiałem
wyjść – odpowiedział wymijająco młodszy z braci.
Mikoto
przyjrzała mu się. Jej uwadze nie uszły cienie pod oczami oraz lekkie
opuchnięcie po uderzeniu, które znajdowało się na policzku bruneta.
– Ojciec
strasznie się zdenerwował, kiedy zauważył, że cię nie ma. Powiedziałam mu… –
przerwała. – A zresztą chodź, zrobię ci coś do jedzenia i wszystko opowiem.
Chwilowo kuchnia jest pusta, bo wszyscy wyszli na spacer.
Sasuke skinął
tylko matce głową, odłożył ubrania na krzesło, po czym wyszedł wraz z nią z
pokoju. Po chwili znaleźli się w kuchni, a Sasuke nalał sobie do kubka kawy z
ekspresu.
– Itachi jest
bardzo nerwowy od wczoraj – powiedziała Mikoto. – Domyślam się, że o coś wam
poszło.
Syn jednak
uparcie milczał. Przysiadł przy stole z kubkiem w ręku i zapatrzył się na widok
za oknem.
– Sasuke,
porozmawiaj ze mną.
Kobieta
położyła swoją dłoń na jego i usiadła naprzeciwko. Nie przyniosło to jednak
pożądanego efektu, gdyż brunet mimo iż spojrzał na matkę, w dalszym ciągu nie
odezwał się ani słowem.
Mikoto
przyglądała mu się, nie kryjąc emocji wymalowanych na twarzy. Była zmartwiona. Jej
dwóch ukochanych synów od jakiegoś czasu nie potrafiło się dogadać. Konflikt
między nimi z dnia na dzień się zaostrzył. Obaj z jakiegoś powodu czuli się
zdradzeni, a jednak żaden z nich nie chciał powiedzieć, o co chodziło. Zaledwie
pół godziny wcześniej próbowała odbyć tę samą rozmowę z Itachim, niestety z tym
samym skutkiem. Najwyraźniej obaj postanowili przemilczeć sprawę.
– Sasuke,
proszę cię…
Brunet
gwałtownie wstał, po czym bez słowa wyszedł. To nie miało sensu. Wracanie tu
nie miało najmniejszego sensu. Z takimi myślami chwycił katanę, którą trzymał w
stojaku na parasole, po czym wybiegł na słońce.
Hejka :))))))))
OdpowiedzUsuńnocia bardzo fajna chociaz nie rozumiem niekturych watkow bo dlaczego Sasuke nie moze sie zdecydowac??? A moze on jest bisexualny??? no bo przecierz same napisalyscie, ze Sasuke lubi facetow (fuuuu!!!!), a teraz on leci do Haniko i chce ja calowac??? ale serio potraficie wprowadzic taki klimat bo ja juz nie wiem serio. chyba ze to jest czesc jakiejś gry w którą on gra a o co chodzi to sie dowiemy na koncu w sumie to bardzo mozliwe jest tak mi sie wydaje. a moze szikamaru ma jednak racje i Sasuke jest w to zamieszy i dlatego udaje, niegeja a nim jest bo chce oszukac Haniko??? Niech ona sie nie da!!!! Moze itachi interweniuje i go powstrzyma w koncu Itachi nie chce by nastapila zdrada wioski. Tylko ze Sasuke chyba jest w zmowie z Keiko bo ona mu specjalnie pomaga, zeby itachi mial jakies zajecie i dlatego on tego nie widzi i nie pomorze haniko, a wioska jest zagrozona :(((( jacie, fajnie piszecie seryjnie podziwiam
Pozdrawiam :)))))
Duna
Co tu się dzieje!!!! :o O rany! Gdyby nie goście w domu to się chyba by pozabijali! Ten opis był genialny, chociaż mi zabrakło trochę więcej słów, jak ich poniosło to powinni trochę więcej sobie po wypominać. Ale... uuuuu... poszedł nocować do Haniko :D i omal nie doszło do kissa :D Uuu... będzie się działo, jak się Itachi dowie, że nocuje u Haniko. Ciekawe czy będzie z tego coś więcej ;> :D czekam, czekam. W ogóle niech się Sasek zdecyduje kogo wybiera, bo tak kręci z dwiema na raz, a może robi bratu na złość, dlatego padło na Haniko. Szkoda, że nie poszedł na noc do Keiko byłoby tak słodko a przy jego zapędach [skoro od tak sobie całuje Haniko] mogłoby być naprawdę słodko, słodko <3 :D *.* chociaż nie wiem czy on wie, gdzie ona mieszka. Koniecznie chcę przeczytać ciąg dalszy, czekam z niecierpliwością. Piszcie, piszcie szybciej. Yuuki
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że te relacje się poprawią, miło, że Naruto uwarza za przyjaciela...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, mam ogromną nadzieję, że te relacje się poprawią między nimi....
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, mam nadzieję, że ich relacje się poprawią...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza