18 lutego 2015

21. Urodziny(1): Możesz zleźć z pralki?

Uchiha Itachi zdecydowanie nie należał do śpiochów. Mimo to, jak każdy normalny człowiek, miał czasem ochotę powylegiwać się nieco dłużej. I choć nie był jakoś negatywnie nastawiony do wizji dzisiejszej imprezy urodzinowej, najchętniej w ogóle nie wychodziłby z tego powodu z łóżka. Kiedy tylko pierwszy raz tego ranka otworzył oczy, naszła go myśl, że coś pójdzie dzisiaj nie tak. Itachi miał po prostu złe przeczucia.
Pierwszą niepokojącą informację miał poznać już za chwilę. Zdołał zaledwie wygrzebać się z pościeli i otworzyć szafę w poszukiwaniu czegoś do ubrania, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Uchiha omiótł spojrzeniem strój, w którym spał i dochodząc do wniosku, że na upartego może się tak pokazać ludziom, krzyknął „proszę”. Drzwi uchyliły się i ukazała się w nich drobna postać Mikoto.
– Nie przeszkadzam? – spytała, rzucając okiem na syna. Następnie zarumieniła się lekko zdając sobie sprawę z tego, iż jest on w samej bieliźnie i przeniosła wzrok na ścianę po prawej stronie. – Itachi, mamy niewielki problem jeśli chodzi o twoje dzisiejsze przyjęcie urodzinowe.
– Coś się stało?
– Nie, nic wielkiego. Chodzi o to, że oboje z ojcem dostaliśmy misję. Zgodnie z obietnicą nie będzie nas w tym czasie w domu, ale niestety nie mamy komu powierzyć opieki nad Kinari. – Mikoto przeniosła wzrok z powrotem na syna, kiedy ten ubrał już spodnie i właśnie walczył z koszulką. – Będę musiała zostawić ją wam. Mam nadzieję, że nie zepsuje ci to specjalnie zabawy.
– Ależ to nie będzie żaden problem, mamo – rzekł Itachi, słysząc poczucie winy w głosie matki. – Kto wie, czy to właśnie nie ona rozluźni nieco napiętą atmosferę – szepnął cicho sam do siebie.
Brunetka rozchmurzyła się jak na zawołanie.
– Cieszę się, że tak to odbierasz. Kinari jeszcze śpi, ale ja już muszę wychodzić, udanej zabawy! – Kobieta podeszła jeszcze do syna, by ucałować go czule w policzek. – I wszystkiego najlepszego, kochanie.
Kiedy Mikoto opuściła już rezydencję, mała siostra postanowiła dać o sobie znać. Itachi biorąc właśnie krótki prysznic, mimo szumu wody, wyraźnie słyszał jej głośny płacz. Darując sobie póki co golenie, możliwie najszybciej opuścił łazienkę, by po krótkiej chwili znaleźć się w sypialni rodziców, gdzie stało łóżeczko małej. Pochylał się już nad nią Sasuke, wyraźnie niezadowolony z faktu, że siostra go obudziła. Włosy miał rozczochrane, koszulkę mocno wygniecioną, oczy podkrążone. Mimo to hamował swoją złość i usilnie starał się uspokoić Kinari. Póki co, zaledwie chaotycznym machaniem rękoma nad jej kołyską, jak gdyby bał się wziąć niemowlę na ręce. Kiedy usłyszał kroki brata za plecami, przybrał całkowicie obojętny wyraz twarzy.
Itachi stanął obok brata i pochylając się nad łóżeczkiem, zdobył się wyłącznie na „ciiiiiiiiii”, jak gdyby miało mu to w jakikolwiek sposób pomóc w uspokojeniu dziewczynki.
– Myślisz, że jest głodna? – zagaił Sasuke mimowolnie.
– Być może…
Już po chwili bracia mocowali się z łóżeczkiem, próbując jakoś wydobyć z niego niemowlę. Prawda była taka, że do tej pory żaden z nich nie kwapił się specjalnie, by nauczyć się trzymać tę niewielką istotę i teraz żaden z nich nie bardzo wiedział, jak się do tego zabrać. Owszem, widzieli wielokrotnie jak matka niemal żonglowała ich małą siostrą, ale skoro nawet Fugaku unikał bliskich kontaktów z Kinari, to co oni mieli powiedzieć. Wydawać by się mogło, że skoro to trzecie dziecko, to mężczyzna opanował już sztukę trzymania niemowlęcia, jednakże okazało się, że rzeczywistość jest znacznie inna. Fugaku panicznie bał się małych dzieci!
– Przytrzymaj jej główkę… – szepnął Sasuke, któremu obie dłonie zajmowały nogi niemowlęcia. Gdyby nie fakt, że dziewczynka płakała już wystarczająco głośno, zapewne ochrzaniłby Itachiego, który powoli zaczynał go wkurzać. Zupełnie nie potrafili się zgrać, jeśli chodzi o podnoszenie dziecka.
– Nie ciągnij jej tak, bo zrobisz jej krzywkę.
– To ty nią tak szarpiesz.
– Nie, bo ty – wycedził Itachi przez zaciśnięte zęby.
Po parunastu nieudanych próbach, w końcu udało im się jakoś umiejscowić Kinari w ramionach przerażonego tym faktem Sasuke. Itachi uważnie eskortował go do kuchni, cały czas mając na oku siostrę, która w każdej chwili mogła wyśliznąć się brunetowi. Oczywiście tak wyglądało to tylko z punktu widzenia Itachiego. Sasuke owinął dziewczynkę rękoma tak szczelnie, że prędzej groziła jej śmierć przez uduszenie, niż upadek.
Kiedy dotarli do kuchni, było już z górki. Znalezienie butelki z mlekiem i podgrzanie do odpowiedniej temperatury nie było już tak stresujące. Itachi zajął się pilnowaniem mleka, obdarzając Sasuke odrobiną zaufania i nie kontrolując już każdego jego ruchu. Młodszemu zaś udało się jakoś uspokoić siostrę, wzbudzając w niej zainteresowanie bukietem kwiatów, który stał na stole. Dziewczynka była tak zafascynowana różą, że zdołała zapomnieć, że tak właściwie, to jest głodna. Przypomniała sobie o tym dopiero wtedy, gdy Itachi wcisnął jej do buzi butelkę, a ona piła jej zawartość z takim zaangażowaniem, jakby od tego zależało jej życie. Bracia przyglądali się tej scenie z nieukrywanym zaciekawieniem.
– Ja ją karmiłem, więc ty ją przewiniesz jeśli będzie trzeba.
– Chyba śnisz – odpowiedział Sasuke, marszcząc brwi. – Ja ją tu niosłem i trzymałem. Ty tylko podtrzymałeś butelkę.
– Bo ty nie byłeś w stanie przytrzymać jej i butelki jednocześnie.
– Nie bądź śmieszny, nawet nie dałeś mi spróbować!
Podniesiony głos Sasuke doprowadził do tego, że Kinari na nowo się rozpłakała. Brunet mając wyrzuty sumienia, choć szczelnie je ukrywając, zaczął uspokajać siostrę, kołysząc ją lekko w ramionach. Nie nabrał jednak tyle pewności w kontaktach z małymi dziećmi, by robić to płynnie. Przypominało to bardziej wytrząsanie. Kiedy Kinari zaczęła wyć  jeszcze głośniej, na ręce pochwycił ją Itachi. Jednakże i jego metoda niewiele różniła się od przenoszenia wora z kartoflami.
Kolejną próbą uspokojenia małej było machanie jej grzechotką przed twarzą, a następną puszczenie radia. Jednak audycja metalowa, która akurat leciała na jedynej stacji, którą odbierał stary odbiornik państwa Uchiha, wcale nie poprawiła sytuacji. Po kolejnej godzinie, w ciągu której bracia stanęli niemal na głowie, by uspokoić siostrę, Kinari zasnęła ze zmęczenia.

***

Haniko umieściła w wazonie kolejny bukiet kwiatów, który w ciągu ostatnich dwóch dni otrzymała od Akihito. Przyjaciel usilnie starał się ją w ten sposób udobruchać. Kiedy widział, że kolejny bukiet nie przyniósł efektów, leciał prędko po następny. Najpierw były róże. Następnie Haniko dostała tulipany, dzikie maki ukradzione z czyjejś działki, kolejne tulipany, słoneczniki, bazylie w doniczce i znowu tulipany.
Teraz, kiedy przyjaciel kolejny raz wparował dziewczynie do łazienki i przeszkodził w robieniu makijażu, tym razem wciskając jej w ręce bukiet fiołków, nie wytrzymała.
– Przestań w końcu!
Akihito skulił się, choć jednocześnie na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Wygrał, udało mu się!
– Już się nie gniewasz, Haniko-chan? – spytał, nie potrafiąc sobie darować tego zdrobnienia.
Blondynce zaczęła pulsować niewielka żyłka na czole, jednak po paru wdechach i wydechach, na jej twarzy zagościł spokój. Ignorując przyjaciela, pochyliła się mocniej nad umywalką, by znaleźć się bliżej lustra. Tusz do rzęs wypadł jej jednak z ręki, kiedy Akihito wskoczył na pralkę i rozsiadł się wygodnie, robiąc przy tym dużo hałasu.
– Czemu się tak stroisz?
– Możesz zleźć z pralki?
– Boisz się, że zepsuję? Spoko, pod kontrolą. Gdzie się wybierasz?
Chłopak nie odpuszczał. Kiedy Haniko skończyła się zajmować prawym okiem, spojrzała w lustrze na przyjaciela, który wpatrywał się w nią wyczekująco.
– Idę do Itachiego. Zaprosił mnie na urodziny.
Endo wytrzeszczył oczy, po czym z ogromnym uśmiechem zsunął się z pralki i podbiegł do blondynki, wieszając się jej na ramionach.
– Ale super! Co mu damy?
– Zaprosił MNIE.
– Moja mała Haniko, naucz się czytać między wierszami, przecież wiadomo, że miał na myśli również mnie.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy, jednocześnie groźnie je mrużąc. Akihito wiedząc, co się szykuje, zachichotał nerwowo.
– Czekaj, dobrze rozumiem, że grzebałeś mi w komórce?
– To ja pójdę poszukać czegoś do ubrania! – krzyknął chłopak, po czym wybiegł z łazienki jak oparzony. Na szczęście blondynka nie pofatygowała się za nim, by zrobić mu awanturę. Endo uśmiechnął się pod nosem, bo jego plan zadziałał. Kwiatami by jej nie przekupił, ale nie ma lepszego sposobu na to, by mu wybaczyła, niż doprowadzenie jej do szału swoją upierdliwością. Wkurzył ją, potem jeszcze chwilę się podroczył, ona się jeszcze przez moment pozłości, a już po chwili wszystko będzie tak, jak dawniej. Mógł co prawda się bardziej wysilić i raczyć ją jakąś przepraszającą, dobrze brzmiącą gadką, ale to się zwyczajnie nie opłacało. Raz, że musiałby włożyć wysiłek w to, by w ogóle coś sensownego wymyślić, a dwa, że Haniko zażyczyłaby sobie, by przy okazji obiecał jej to czy tamto, by jej to zrekompensować. A tak to tylko wydał fortunę na parę bukietów. I choć dziewczyna udawała brak zainteresowania tymi prezencikami, już on dobrze wiedział, jak bardzo kochała kwiaty.

***

Po dwóch godzinach spędzonych przy siostrze, Sasuke czuł się gorzej, niż po niejednej misji. Od kiedy wstał, nie zdążył nawet wziąć prysznica, czy umyć zębów, o jedzeniu nie wspominając. Kinari obrała sobie za cel, by znaleźć się w centrum zainteresowania braci, którzy na co dzień nie interesowali się nią specjalnie. W końcu pojawiła się okazja, żeby pobyć trochę czasu ze starszym rodzeństwem! Gdyby nie była niemowlęciem, zapewne zauważyłaby, że obaj stają niemal na głowie, by jej dogodzić.
Sasuke wszedł pod prysznic, szczęśliwy, że mała postanowiła w końcu uciąć sobie krótką drzemkę i dać im odsapnąć. On postanowił odbębnić w końcu poranną toaletę, a Itachi… zaproponował, że zrobi śniadanie. Tak, wystarczyło zaledwie parę chwil spędzonych wspólnie na walce z płaczącym niemowlęciem, by między nimi pojawiła się nić porozumienia, a topór wojenny trafił chwilowo w kąt. I chociaż żaden z nich nie dał tego po sobie poznać, obaj zadowoleni byli z takiego stanu rzeczy. Mimo to Sasuke nie zamierzał uczestniczyć w przyjęciu urodzinowym brata. Nie planował nawet składać mu życzeń. Miał również nadzieję, że Shisui będzie tak zafascynowany nowym członkiem rodziny, że wezmą Kinari ze sobą i tym samym on będzie miał święty spokój.
Czując, jak zaczyna burczeć mu w brzuchu, Sasuke wyszedł spod prysznica, ubrał się i postanowił sprawdzić, co też przygotował jego brat. Itachi nie był rewelacyjnym kucharzem, skończyło się więc na paru kanapkach, które spożyli w całkowitej ciszy. Młodszy Uchiha po śniadaniu postanowił zrobić im obu kawę, bo atmosfera powoli zaczynała robić się senna. Z kubkami gorącego napoju zasiedli naprzeciw siebie przy stole, spoglądając w każdym możliwym kierunku, byle nie na siebie. Sasuke obserwował pojemnik z przyprawami, który stał w kącie, Itachi zaś skupił się na podziwianiu drzwiczek od lodówki. Jednakże z każdą kolejną chwilą, cisza między nimi zaczynała być coraz bardziej niezręczna. Czar, który rzuciła na nich siostra, prysł i powoli obaj uświadamiali sobie, jak wiele spraw powinni sobie wyjaśnić, by zachować dobre relacje. W ciągu ostatniego miesiąca na ich drodze stanęło parę problemów, ale żaden z nich nie był na tyle poważny, by nie mogli sobie z nimi nie poradzić. Jednak w tym celu musieliby się do siebie odezwać. Porozmawiać, tak naprawdę szczerze porozmawiać.
Itachi odchrząknął głośno, sprawiając, że spojrzenie Sasuke zawędrowało w jego stronę.
– Nie wydaje ci się, że powinniśmy wyjaśnić sobie parę kwestii?
A więc stało się. Sasuke nie bardzo wiedząc, jak zareagować, po prostu posłał mu ponaglające spojrzenie. Itachi przez chwilę przypatrywał się bratu, zastanawiając się, jak rozpocząć tę trudną rozmowę. Mimo paru drobnych sprzeczek, dzisiejszego ranka dogadywali się tak dobrze, że szkoda by było to teraz zepsuć.
– Wiesz… wydaje mi się, że czasem błędnie interpretujemy swoje intencje i przez to nie potrafimy się porozumieć.
– Być może.
– I gdybyśmy sobie przybliżyli parę spraw, patrzylibyśmy na siebie zupełnie inaczej.
– Prawdopodobnie.
– Wcale nie musiałoby to dotyczyć kluczowych spraw. Odnoszę wrażenie, że wystarczyłoby, gdybyśmy powiedzieli sobie parę naprawdę błahych rzeczy, by wszystko się zmieniło.
– W sumie.
Między braćmi zapanowała cisza. Itachi z trudem powiedział to, co leżało mu na sercu. Sasuke zaś tylko potakiwał, co wcale nie było dla niego tak proste, jakby mogło się zdawać. Obaj wpatrywali się obecnie w swoje kubki, czekając, aż głos zabierze ten drugi.
– Sasuke, ja… – wyrzucił z siebie Itachi, tłumacząc sobie, że w końcu jest straszy, a więc mądrzejszy i odważniejszy. – Chciałbym ci powiedzieć, że między mną i…
Wypowiedź bruneta zagłuszył dzwonek do drzwi.
–… nie ma – dokończył pod nosem, po czym z cichym westchnieniem udał się, by sprawdzić kto to.
Nie był specjalnie zaskoczony, gdy w progu ujrzał uśmiechniętego Shisuiego, który na przywitanie poklepał go po ramieniu. Kiedy zamknęły się za nim drzwi wejściowe, w salonie znalazł się również Sasuke. Obaj uścisnęli sobie dłonie, po czym młodszy bez słowa udał się do swojego pokoju. Itachi wpatrywał się w plecy wchodzącego po schodach chłopaka.
– Co tam? – spytał Shisui, dostrzegając lekko rozczarowaną minę przyjaciela. – A gdzie ta twoja nowa siostrzyczka?
Itachi skinął na bruneta, by udał się za nim, po czym zaprowadził go do sypialni rodziców, gdzie właśnie z drzemki wybudzała się Kinari. Na widok Itachiego zebrało jej się na płacz, jednak gdy zza jego pleców wychynęła inna, nieznana jej dotąd twarz, zapomniała o łzach, wyciągając ciekawsko rączki. Już po chwili znajdowała się w ramionach Shisuiego, który, choć opornie, to jednak całkiem sprawnie sobie z nią poradził.
– Jaka ona grzeczna – szepnął, bawiąc się maleńkimi rączkami dziewczynki. – I bardzo ładna. Za parę lat wraz z ojcem i Sasuke będziesz wypędzał adoratorów spod okien do jej pokoju.
– Nie zapominaj, że to Uchiha. Sama sobie z nimi doskonale poradzi.
Shisui pokiwał tylko głową, po czym z Kinari na rękach, udał się za Itachim z powrotem do salonu. Mała wylądowała na kanapie, a Shisui pochylił się nad nią i robił głupie miny. Itachi zaś w tym czasie udał się do kuchni po paczkę chipsów i jakiś alkohol, który najwyraźniej matka kupiła właśnie z myślą o jego urodzinach. Tort czekał w lodówce na resztę gości.
Nie minęła chwila, kiedy dzwonek do drzwi rozległ się ponownie. Gospodarz, który akurat rozstawiał przekąski na stole, machnął w stronę Shisuiego, by na chwilę przerwał niańczenie jego siostry i poszedł otworzyć. Wrócił po chwili przyprowadzając ze sobą Haniko i Akihito.
– Siemka! Wszystkiego najlepszego! – krzyknął chłopak, po czym wręcz rzucił się Itachiemu na szyję.
Brunet, który nie zdążył odskoczyć, został niemal wgnieciony w ścianę, przy której aktualnie stał. Haniko zachichotała cicho na ten widok. Akihito zaś nic sobie nie robiąc z prób wyrwania się z jego uścisku, mocniej przytulił Itachiego, przy okazji kołysząc go w ramionach. Kiedy po krótkiej chwili oderwał się od wściekłego bruneta, nie przestając się uśmiechać, wręczył mu paczuszkę z kiepsko opakowanym prezentem. Itachi podziękował przez zaciśnięte zęby, po czym odstawił torebkę na stolik. Haniko z delikatnym uśmiechem zrobiła kilka kroków jego stronę. Nim zdążył się obejrzeć, blondynka objęła go delikatnie, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Tym razem Itachi odwzajemnił gest i już po chwili tkwili w czułym objęciu. Chwilę tę przerwało głośne parsknięcie, które dochodziło ze szczytu schodów. Kiedy Haniko i Itachi odsunęli się nieco od siebie i spojrzeli w tamtym kierunku, ich oczom ukazała się wykrzywiona grymasem twarz Sasuke.
Itachi zaklął w myślach, uświadamiając sobie, że tak właśnie zrujnował swoje dobre relacje z bratem. Po tym co teraz ujrzał, Sasuke na pewno nie będzie chciał go słuchać.
Haniko ukryła lekkie zmieszanie, po czym ignorując obecność drugiego z braci, wręczyła Itachiemu prezent, wciąż delikatnie się uśmiechając. Kusiło ją, by ucałować bruneta w policzek, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu.
– Czemu mnie nie dziwi twoja obecność tutaj – wycedził Sasuke, starając się jednak pohamować rosnące zdenerwowanie. Zszedł powoli po schodach, po czym oparł się o ścianę, krzyżując ręce na piersi.
Akihito roześmiał się nerwowo widząc jak oboje zaczynają paraliżować się wzrokiem, niezorientowany zaś w sytuacji Shisui przyglądał im się z zaciekawieniem.
Chociaż Haniko bardzo kusiło, by się odezwać, postanowiła darować sobie dziś tę wątpliwą przyjemność. Bądź co bądź była to impreza urodzinowa Itachiego i nie miała zamiaru jej zepsuć. Jeśli Sasuke miał ochotę na konfrontację, będą ją mogli odbyć następnym razem.
– Może usiądziemy – zaproponował Itachi, przerywając krępującą ciszę.
Akihito pokiwał głową, po czym ciągnąć Haniko za rękę, usadowił się wraz z nią na kanapie, jak najdalej od młodszego Uchihy. Shisui usiadł po drugiej stronie blondynki, Itachi zaś na fotelu po drugiej stronie stołu. Sasuke niezmiennie tkwił oparty o ścianę, bacznie obserwując towarzystwo.
Tym razem nerwową atmosferę przerwał płacz Kinari, która wciąż leżała na kanapie tuż obok Shisuiego.
– Masz wyczucie – szepnął do niej mężczyzna, biorąc ją na ręce. Kołysał ją chwilę w ramionach, jednak płacz nie ustawał.
– Przyniosę butelkę – powiedział Sasuke, domyślając się, o co może chodzić. Kiedy tylko opuścił pomieszczenie, Akihito odetchnął z ulgą, a Haniko rozsiadła się wygodniej.
– Śliczna Kei będzie? – zapytał Endo, wpakowując sobie od razu pół paczki chipsów do ust.
Itachi przytaknął, przy okazji zerkając na zegarek. Oczywiście dziewczyna już była spóźniona.
– Szkoda, bo pewnie będziemy czekali na nią z tortem.
Endo poczuł mocne szturchnięcie ze swojej lewej strony. Kiedy napotkał groźne spojrzenie Haniko, roześmiał się głośniej.
– Nie musimy – odpowiedział Itachi obojętnym tonem. – Tutaj nie tolerujemy spóźniania się.
Kiedy brunet wyszedł do kuchni, Akihito dorwał się do zamkniętej butelki sake i kieliszków stojących na rogu stołu. Mimo wyraźnych próśb Haniko, by się uspokoił, Endo otworzył butelkę i nalał wszystkim po odrobince. Dopiero kiedy wręczał jeden z kieliszek Shisuiemu, zdał sobie sprawę z jego obecności.
– Endo Akihito! – krzyknął wyciągając dłoń w kierunku mężczyzny.
– Uchiha Shisui – odpowiedział brunet, uśmiechając się ciepło.
– Kurcze, nie wiedziałem, że Uchiha potrafią się uśmiechać!
Po kolejnym, tym razem silniejszym uderzeniu w ramię, Akihito postanowił zakończyć rozluźnianie atmosfery.
– Shimanouchi Haniko. – Dziewczyna uśmiechnęła się lekko do mężczyzny, po czym oniemiała, kiedy ten zamiast uścisnąć jej dłoń, złożył na niej delikatny pocałunek. Blondynka poczuła, jak na jej policzkach pojawiają się zdradliwe rumieńce.
– Miło mi cię poznać, Haniko. Trochę słyszałem o tobie od Itachiego, ale, o dziwo, jego opis zupełnie nie zgadza mi się z tym, co widzę.
– Jesteś pewien, że opowiadał ci właśnie o mnie?
Brunet jednak nie odpowiedział, bo z kuchni wrócił Sasuke i wcisnął mu w ręce butelkę z letnim mlekiem. Zmierzył przy okazji Haniko lustrującym spojrzeniem, po czym siadł naprzeciwko.
Dziewczyna przeniosła spojrzenie na małą istotkę, która w ekspresowym tempie opróżniała zawartość butelki, przypatrując się im wszystkim uważnie. Kiedy mleko się skończyło, Kinari spojrzała wygłodniałym wzrokiem w stronę Endo.
– Jak dorośniesz, to napijesz się z wujaszkiem Akihito, ale póki co, to twoje zdrowie! – krzyknął chłopak, po czym nie przejmując się niczym, wypił zawartość czarki.
– A myślałam, że to urodziny Itachiego…
– Aa, no fakt. To wypiję dla równowagi jeszcze jednego – powiedział chłopak, ale zanim sięgnął butelki, ta została przechwycona przez Shimanouchi, która wysłała mu ostrzegawcze spojrzenie. Następnie podała ją Shisuiemu, prosząc, by położył ją gdzieś na drugim końcu stołu.
Sasuke czując, że czeka go kolejny ciężki dzień sięgnął po swoją czarkę i również opróżnił ją do dna. Spodziewał się gorszącego spojrzenia ze strony Haniko, jednak nic takiego nie miało miejsca. Blondynka wstała i mrucząc pod nosem, że pójdzie zobaczyć, gdzie na tak długo zaginął Itachi, skierowała się do kuchni.
– Pomóc ci w czymś? – zapytała widząc jak brunet krząta się po pomieszczeniu, najwyraźniej czegoś szukając.
– Nie, już wszystko mam.
Itachi wyjął z szuflady nóż do ciasta, a następnie zwrócił się w stronę lodówki. Już po chwili trzymał w rękach przepiękny tort czekoladowy, na widok którego nawet osobom, które nie przepadają za słodyczami, kapała ślinka. Wypieki pani Uchiha jak zwykle prezentowały się fenomenalnie.
– Wezmę ten nóż i talerzyki – powiedziała Haniko, widząc jak Itachi stara się znaleźć w dłoniach jeszcze miejsce na sztućce. Zanim jednak dotarli do drzwi prowadzących do salonu, te zatrzasnęły się z hukiem tuż przed nosem Itachiego. W następnej kolejności zgasło światło, a potem dało się słyszeć tylko cichy chichot Akihito. Haniko westchnęła głośno odstawiając wszystko na blat.
– On jest dziś po prostu niemożliwy.
– A ja myślę, że to nie był tak do końca jego pomysł.

***

Podczas gdy Akihito na dobre zadomowił się ich rezydencji i już zabrał się za nastawianie odpowiedniej muzyki, Sasuke próbował uspokoić Kinari, której wyraźnie nie odpowiadał gust muzyczny Endo. Kiedy jednak ten puścił disco polo, a dziewczynka zapłakała głośniej, Uchiha stracił cierpliwość.
– Weź to, kurwa, wyłącz – wycedził.
Akihito obejrzał się na niego, po czym zmienił muzykę na płytę z hitami z młodości rodziców Sasuke.
– Jesteś złym bratem, skoro w tym wieku uczysz ją takich słów.
Brunet zazgrzytał tylko w odpowiedzi zębami, nie chcąc dyskutować z przygłupim kolegą Haniko. O dziwo, Kinari te przeboje przypadły do gustu i zaczęła nawet machać rączkami w – jak jej się zdawało – rytm muzyki.
Endo, któremu również utwory te przypadły do gustu, sam zaczął wywijać na środku salonu, nie przejmując się karcącym spojrzeniem bruneta. Shisui zaś, który do tej pory w ogóle nie zwracał na nich uwagi, sprawdzając, czy dobrze zapieczętował drzwi, postanowił do nich dołączyć.
– Ej, miałeś świetny pomysł, by przygotować dla Itachiego tę imprezę. Rozwiesimy jeszcze balony, udekorujemy serpentynami pokój i możemy ich stamtąd wypuścić.
Sasuke już chciał się odezwać, żeby wybić Akihito ten głupkowaty pomysł z głowy, kiedy zdał sobie sprawę, że w końcu to urodziny jego brata i to on będzie musiał ten bajzel potem ogarnąć. A jeśli pozwoli Endo się rozszaleć, to Itachi będzie miał co sprzątać. Kiedy więc Akihito zaproponował mu nadmuchanie kilku balonów, zgodził się bez wahania.
– A tobie, Shisui, powierzam takie śliczne różowe baloniki w kształcie różnych zwierzątek. Sam zajmę się serpentynami i konfetti, okej?
Kiedy nie dosłyszał sprzeciwu, zaczął rozwieszać kolorowe wstążki po całym pomieszczeniu. Z niektórych tworzył kokardki, inne wieszał bez żadnych modyfikacji. Podskakiwał przy tym w rytm muzyki, szczęśliwy, że sprawi tym samym Itachiemu tyle radości.
Sasuke dmuchał balony bardzo powoli, gdyż niezwykle fascynowały one Kinari i z wielką uwagą przyglądała się ona ich powolnemu wzrostowi. Jednego już dosyć sporego zgniotła mu jeszcze podczas dmuchania, ale bardziej niż tym, że fragmenty balonu uderzyły go w twarz, Sasuke przejął się reakcją siostry. Jak się jednak okazało, huk wcale jej nie wystraszył, a wręcz jeszcze bardziej zafascynował. Pozostałe balony brunet musiał dmuchać z dala od Kinari, która za cel obrała sobie, by przebić je wszystkie.
Shisui zaś zajmował się swoją pracą w całkowitym milczeniu, gdyż myślami był zdecydowanie gdzieś indziej. Co chwilę chichotał pod nosem, zwracając na siebie uwagę pozostałych obecnych w pomieszczeniu. W końcu Akihito, który już tak przyozdobił pomieszczenie, że trudno było dostrzec sufit czy przeciwległą ścianę, nie wytrzymał i podleciał do bruneta. Rozsiadł się obok niego na kanapie i patrzył wyczekująco, aż mężczyzna skończy dmuchać ostatnie balony.
– No nie bądź taki! Powiedz, z czego się tak chichrasz.
– Co? – spytał Shisui całkiem wybity z własnych myśli.
– Co cię tak śmieszy?
Brunet spojrzał nierozumiejącym wzrokiem na Sasuke, który też najwyraźniej oczekiwał odpowiedzi, choć wcale nie zamierzał o tym wspominać. Jednakże znał przyjaciela Itachiego nie od dziś i wiedział, że jego zachowanie podchodziło pod co najmniej podejrzane.
– No dobra, w sumie to mogę co nieco zdradzić.
Mężczyzna uśmiechnął się rozbrajająco, spoglądając raz na jednego, raz na drugiego.
– Ej, chyba mam złe przeczucia – szepnął Akihito uważniej spoglądając na mężczyznę.
– Dlaczego? – Shisui zdawał się całkowicie zbity z tropu. – Wierz mi, że nie zrobiłem niczego nadzwyczajnego. Odrobina magii – wyraźnie zaakcentował to słowo – nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
– Mógłbyś jaśniej?
– Uważam, że czasami trzeba ludziom dopomóc, ot co.
– Eee… - Akihito rozdziawił gębę, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.
– On pyta, co masz przez to na myśli? – przetłumaczył tę minę Sasuke.
– Ostatnio miałem okazję szczerze porozmawiać z Itachim. Dawno go nie widziałem i pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę, to jak bardzo się zmienił. Uległo zmianie jego podejście do życia, do rodziny, ogółem do ludzi. I chociaż wciąż starał się udowodnić, że świat nic go nie obchodzi, to zauważyłem jak ciężko było mu tę maskę utrzymać. Opowiedział mi w skrócie, co udało mu się przeżyć w ostatnim czasie i co miało tak ogromny wpływ na zmianę jego nastawienia. Chociaż może nie powinienem mówić co, a kto.
Shisui zrobił krótką przerwę, w trakcie której Akihito przełknął ślinę domyślając się, o co chodzi, Sasuke zaś zmarszczył mocniej brwi.
– Itachi przybliżył mi wówczas nieco postać Haniko i opowiedział, jakie zrobiła ona na nim wrażenie. I choć wydaje mi się, że jego opowieść dotyczyła zupełnie innej osoby, to nie pozostaje mi nic innego, niż tylko cieszyć się jego szczęściem.
– To znaczy, że…? To znaczy, że co? – spytał Akihito, któremu z każdym kolejnym zdaniem robiło się goręcej.
– Itachi się zakochał – odpowiedział jak gdyby nigdy nic Shisui. – Nie mówiłbym wam tego, gdyby miało to pozostać jakąś tajemnicą, ale Itachi powiedział mi, że zamierza się z nią związać, więc tak czy inaczej byście się o tym dowiedzieli. Wiem, jaki on jest i jak trudno będzie mu z siebie wyrzucić to, co do niej czuje, więc postanowiłem nieco im dopomóc. – Mówiąc to Shisui ponownie zachichotał. – Znam taki jeden interesujący rodzaj genjutsu klanu Uchiha, który nie dość, że nie wymaga kontaktu wzrokowego, to jest niemal niewyczuwalny. Jestem pewien, że Itachi nie połapał się, co mu zorganizowałem. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale atmosfera jest dosyć intymna, a oni mają ochotę na bliższe poznanie się nawzajem. To oczywiście nie musi oznaczać od razu seksu, ale coś się tam dzieje teraz na pewno.
Akihito poczuł, jak szczęka opada mu niemal do podłogi. Zatkało go tak mocno, że nie zauważył, kiedy Sasuke podrzucił mu dziecko i sam pognał do kuchennych drzwi, starając się jak najszybciej przełamać pieczęć. Shisui patrzył na to wszystko z niezrozumieniem kryjącym się w oczach.
Endo odzyskał świadomość dopiero, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Jak w amoku poszedł otworzyć, nie przejmując się zupełnie faktem, że przecież nie jest tu gospodarzem. Samopoczucie pogorszyło mu się jeszcze bardziej, gdy w drzwiach ujrzał szeroko uśmiechniętą Keiko.
– Ja pierdolę – szepnął pod nosem, po czym wycofał się i wpuścił osłupiałą szatynkę do domu. Nie takiego przywitania się spodziewała.
– Cześć! A gdzie Itachi? – powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu, nie wierząc w to, co widzi. Salon wyglądał, jakby od co najmniej dwóch tygodni dzień w dzień odbywały się tu ostre imprezy z masą tandetnych, kolorowych dekoracji. Następną rzeczą, którą dojrzała był Sasuke, który z całych sił starał się wywarzyć drzwi do kuchni oraz nieznany jej brunet siedzący na kanapie i wpatrujący się zamyślonym wzrokiem w ścianę. Kiedy zwróciła się ponownie w stronę Akihito z zamiarem zapytania o coś, ujrzała na jego rękach uroczą, małą istotkę. Szatynce oczy rozbłysły niemal jak gwiazdy, kiedy poraziła ją słodycz niemowlęcia. Nie pytając o pozwolenie przechwyciła dziecko z rąk chłopaka, przytulając je do siebie czule i piszcząc cicho z zachwytu pod nosem.
Dopiero ta seria ultradźwięków wyrwała Shisuiego z rozmyślań i uświadomiła, że już nie są w pokoju sami. Mężczyzna podniósł się z kanapy i zbliżył do dziewczyny, podświadomie już zaczynając sobie uświadamiać, jak wielki błąd popełnił.
– Uchiha Shisui - powiedział, po czym wyciągnął dłoń w stronę nieznajomej.
Szatynka uśmiechnęła się do niego promiennie, podając mu swoją.
– Ooo, miło mi cię poznać. Jestem Higashiyama Keiko, dziewczyna Itachiego! 

6 komentarzy:

  1. Super rozdział nie mogę doczekać się następnego <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łaaaa!!! Itachi ma urodziny!!! Ale bosko!!! Zwłaszcza, że faktycznie mamy marzec, a tu już mentalnie czerwiec, hihi fajnie. A bracia muszą tak słodziasznie wyglądać zajmując się siostrzyczką *.* *p* chciałabym to bardzo zobaczyć. Są tacy opiekuńczy, że aż samemu by się chciało mieć te kilka dni i trafić pod ich opiekę xDD
    No a same urodzinki, fajne, fajne. Ale co ten Shisui wymyślił!! Aż boję się co zobaczą jak otworzą drzwi. I jeszcze Keiko przyszła! Awantura będzie na bank. A może wręcz Keiko zerwie z Itachim? Wówczas jest szansa na chodzenie z Sasuke, pasują. Zwłaszcza, że Itachi ewidentnie leci na Haniko. W sumie to dziwnie leci na nią, ale o Keiko zabiegał, coś mi tu nie gra? Harem tworzy, czy co?
    Ale Keiko to wypaliła "Cześć jestem dziewczyną Itachiego" No bosko, normalnie leżałam na ziemi.
    A teraz czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i wielką awanturę. Ciekawe jak Itachi zareaguje i czy w ogóle będzie skruszony i starał się naprawić związek? Ale wówczas jak będzie przymilał się do Keiko to straci w oczach Haniko. A może wybierze wówczas już tylko jedną z nich? Ciekawa jestem i czekam na ciąg dalszy!!! Yuuki

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    a było już tak blisko do porozumienia się między nimi, a Schuichi po co się wtrącasz, a Keiko i jej słowa piękne, oby jednak nic złego się nie wydarzyło...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    fantastycznie, och Fumiko bardzo pomogła Itachiemu z ulubionymi rzeczami Keiko... dowiedzieliśmy się przy okazji sporo o Kindersach, chcą Itasia trzymać z dala, ale nici z tego...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    fantastycznie, Fumiko bardzo pomogła Itachiemu z ulubionymi rzeczami Keiko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, a tak blisko było do ich porozumienia się, Schuichi po co ty się wtrącasz?
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń