Sasuke
siedział na parapecie i oparty o ścianę, przyglądał się gwiazdom. Niebo
stopniowo nabierało ciemniejszego odcienia, uwidoczniając je na swoim tle.
Chociaż znajdowali się zaledwie dwa dni od Konoha, granat nieba był tu nieco
inny. Dziwne było to zjawisko, biorąc pod uwagę, że w znacznie dalszych
zakątkach świata czasem trudno było odnieść wrażenie, że spogląda się na
nieboskłon z nieco innej perspektywy.
Uchiha zmrużył
oczy i przyjrzał się dokładniej. Niebo to zdawało się emanować spokojem i koić
nerwy. Było w nim jednak coś zdradliwego, coś przez co spokój ten wydawał się
mylny. Niedostrzegalny na pierwszy rzut oka fałsz, jak gdyby cały ten widok był
zwykłym kłamstwem.
Sasuke zaczął
się zastanawiać, czy nie był po prostu zbyt podejrzliwy w stosunku do
wszystkiego.
Suna nie
kojarzyła mu się dobrze. Wszystko w tej wiosce wydawało mu się takie sztuczne i
naciągane. Po prostu nieprawdziwe. Łącznie z Kazekage, którego Sasuke sympatią
nie darzył. Gaara, jego zdaniem, był osobnikiem bez wyrazu. Nie wiadomo było,
czego można się po nim spodziewać, jak więc można było zaufać komuś takiemu?
Podrapał się
po policzku i zwrócił twarzą w kierunku współlokatorów.
Itachi
siedział niewzruszony na swoim posłaniu i studiował zawartość jakiegoś zwoju,
zaś drugi mężczyzna, którego imienia Sasuke nie zdążył zapamiętać, przed chwilą
gdzieś wyszedł. W pokoju panował nienaturalny wręcz spokój, który nie trwał
jednak od samego przekroczenia progu. Nie mieli kilkunastu lat, żeby kłócić się
o łóżko, ale znalazły się inne, niezwykle istotne kwestie, o które można się
było pokłócić. Obaj braci denerwowało bowiem kłapanie jadaczką ich nowego
kolegi, który usilnie chciał się czegoś więcej od nich dowiedzieć i przy okazji
zaczął zwierzać im się z szczegółów swojego pokręconego życia. Przynajmniej do
takich wniosków doszedł Sasuke, kiedy mężczyzna wyszeptał mu, że nie jest
pewien, kim jest jego prawdziwa matka. Nie, Uchiha naprawdę nie chciał wnikać w
tę sprawę. Kiedy więc nowy znajomy zaczął nawijać o pokręconych relacjach
rodzinnych, Sasuke stracił cierpliwość. Obeszło się bez rękoczynów, ale
słownictwo padło dosyć ostre.
Uchiha
skrzywił się na samo wspomnienie i wrócił do kontemplacji fałszywego, knującego
coś nieba. Już miał z niewyjaśnionych powodów spojrzeć w gwiazdy przez pryzmat
szkarłatu sharingana, kiedy do pokoju wpadł irytujący współlokator.
– Co byście
powiedzieli na kolejeczkę przed snem? – Takeshi spojrzał na obu braci,
uśmiechając się przy tym. – Niedaleko jest taki fajny lokal. Słyszałem, że mają
niezły asortyment, byłoby w czym wybierać – powiedział, pokazując
uniesiony w górę kciuk. Gdyby błysnął przy tym zębami i przebrał się w zielony
lateksowy kostium, niezaprzeczalnie zacząłby przypominać Lee.
Sasuke
spojrzał na brata, który w tym samym momencie zerknął w jego stronę
– Z frajerami
nie piję – sarknął Sasuke, mrożąc spojrzeniem zarówno brata, jak i
niebieskowłosego.
Itachi
przewrócił tylko oczami, darując sobie jakikolwiek komentarz.
– Postaram
się, żeby żaden frajer nam nie przeszkodził – odparł Takeshi, po czym zaczął
szukać notesu w kieszeniach spodni. – Mógłbyś mi podać jego rysopis?
Młodszy Uchiha
spojrzał na kolegę z niedowierzaniem, a następnie machnął lekceważąco ręką. W
sumie, to mógłby się przecież napić. Przecież gorzej być nie może, prawda?
– To jakiś
szpiego-frajer? – spytał z przejęciem Takeshi, notując coś zawzięcie. – Ktoś
nas obserwuje?
Sasuke
ponownie zerknął na brata; przewrócił oczami, czym wywołał na ustach Itachiego
nieznaczny uśmiech.
– Nieważne –
odpowiedział. – Możemy iść.
– Czemu nie –
rzekł Itachi, wstając z posłania. Młodszy udał się w jego ślady i już po chwili
całą trójką opuścili pokój.
***
Haniko
rozejrzała się po pokoju, który tej nocy miała dzielić wraz z Keiko. Proste
pomieszczenie z dwoma łóżkami i niewielką szafeczką.
Podeszła do
posłania znajdującego się bliżej okna i położyła na nim swój niewielki bagaż.
– Dobrze się
składa, że mamy wolne – odezwała się Keiko. – Nigdy wcześniej nie miałam okazji
zabawić dłużej w Wiosce Piasku! Co polecasz? – spytała, rzucając się na swój
materac.
Shimanouchi
namyślała się przez chwilę, zastanawiając się, co takiego mogłoby zainteresować
Keiko. Nie wyglądała na zainteresowaną oglądaniem zabytków ani muzeum.
Antykwariat, w którym Haniko od dziecka kupowała książki historyczne też raczej
nie przypadłby jej do gustu.
Keiko stanęła
na łóżku i zaczęła skakać po materacu, zupełnie nie przejmując się dźwiękiem
wysłużonych sprężyn. Taki lekkoduch, jak ona, zapewne zainteresowałby się…
– Lepszym
pytaniem byłoby, czego nie polecam. – Haniko spojrzała na koleżankę i
uśmiechnęła się delikatnie. – Suna słynie z naprawdę mocnych trunków. Ich
fenomenem jest to, że w smaku niewiele się różnią i nie dają takiego kopa od
razu. Bardzo łatwo jest się załatwić, bo ludziom wydaje się, że piją soczek.
Alkohol jednak mają tu naprawdę wyjątkowo mocny. Czasem nawet jeden drink
potrafi zwalić w nóg. – Haniko przysiadła na swoim materacu, kątem oka
wyglądając przez okno. – Więc w związku z naszą jutrzejszą misją, nie polecam
kaca.
Keiko wydawała
się lekko rozczarowana jej odpowiedzią.
– Serio? A
właśnie chciałam zaproponować drinka. Bądź co bądź, wypadałoby, żebym chociaż
spróbowała wykazać zainteresowanie drużyną. – Szatynka wzruszyła ramionami i
uśmiechnęła się szeroko. – Ale skoro tak, no to odpada, może innym razem.
– Prawdę
mówiąc, to ja i tak nie piję, nie przepadam za alkoholem.
– Jeżeli
przeżyjemy, to zabiorę cię na soczek – rzekła wesoło Keiko, tak jakby
zagrożenie dla życia, było czymś nadzwyczaj zabawnym i komicznym.
Shimanouchi
nie odpowiedziała, zamiast tego wyjęła ze swojego plecaka najnowszy tomik
mangi.
W całym
dotychczasowym życiu, towarzyszyło jej tylko jedno uzależnienie. Odkąd jako
szesnastolatka, spacerując wieczorem po wiosce, natknęła się na jednego ze
swoich znajomych w objęciach drugiego chłopaka, jej świat oszalał. Nie chcąc
zostać dostrzeżoną, schowała się za pobliskim drzewem i przypatrywała całującej
parze. Tym, co zdziwiło ją w tej sytuacji najbardziej, był towarzyszący jej
brak obrzydzenia na ten widok. Dwóch całujących się chłopaków?! Przecież to
było takie, takie…
Szczupły
blondyn przyparty do ściany z cegieł, powoli pozbawiany był ubrania przez
drugiego chłopaka. Znacznie wyższy od niego rudzielec, jeden z przyjaciół
Haniko, doprowadzał go swoimi poczynaniami do szału. Ze względu na to, że byli
w miejscu publicznym, dawkował przyjemność, co tylko dodatkowo nakręcało ich
obu. Taki stan nie trwał jednak wiecznie. Chłopcy oderwali się od ściany i
skierowali prawdopodobnie w stronę domu jednego z nich, by dokończyć to, co
zaczęli.
Haniko cała
rozdygotana wróciła do domu. Trochę zdziwiona własną reakcją, trochę prawdą o
przyjacielu.
Homoseksualizm
nie był dobrze widziany w Suna. W ciągu ostatnich lat znacznie lepiej
traktowano i tolerowano osoby o odmiennej orientacji, jednak wciąż był to
poniekąd temat tabu. Homoseksualiści częściej spotykali się z pogardą, niż
zrozumieniem. Raczej nie mieli przyjaciół i nie mogli liczyć na pomoc od
innych.
Jednak od tego
czasu, zdanie Haniko na ich temat uległo zmianie. Przestała ich postrzegać
przez pryzmat opinii społeczeństwa. Potrafiła dostrzec w relacji między dwoma
osobnikami tej płci coś pięknego. Potrafiła rozpoznać miłość i nie twierdziła
jak wszyscy inni, że takie relacje opierały się tylko na kontakcie fizycznym.
Również i
teraz jej umysłu nie zaprzątało nic, prócz bohaterów czytanego komiksu. Nie
zwracała nawet uwagi na ciekawskie spojrzenia Keiko. Niestety, nic nie trwa
wiecznie, w końcu doczytała do ostatniej strony i zamknęła książeczkę. Schowała
tomik z powrotem do plecaka i wyjrzała przez okno. Kiedy tak wpatrywała się w
gwiazdy, przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Odwróciła głowę na zegarek
wiszący nad drzwiami. Poinformowała słuchającej muzyki Keiko, że wychodzi i
wyskoczyła przez okno.
***
Lokal, do
którego się udali był przestronny i jak na zwykły pub, gustownie urządzony.
Zajęli jeden ze stolików w rogu i rozejrzeli się dookoła. Ściany z czerwonej
cegły zdobiły, zawieszone co jakiś czas, obrazy. Niemal przy każdym skrawku
wolnej powierzchni znajdowała się donica z, rzadko występującymi w tym
regionie, roślinami. Jedynym źródłem światła były świeczki, poustawiane na
każdym stoliku. Dzięki temu w pomieszczeniu panował mrok, dający większą
anonimowość. Goście bowiem nie bardzo mieli jak przypatrywać się sąsiadom przy
stoliku obok.
Sasuke omiótł
wzrokiem całe pomieszczenie. Jego mina wyrażała niechęć. Mimo wszystko jakoś
nie podobało mu się tutaj; miał złe przeczucia.
– To czego się
napijemy, panowie? – spytał Akaibe.
– Proponuję
jakiś standard – odezwał się Itachi.
– A ja
przeciwnie. Jesteśmy w zupełnie innym kraju, spróbujmy tutejszych specjałów –
powiedział młodszy Uchiha, zerkając z wyższością na brata.
– Sasuke, od
kiedy to ty jesteś taki otwarty na nowe kultury? – Itachi zmrużył ciekawsko
oczy i przyjrzał się bratu, który dumnie opadł na oparcie krzesła.
– Nie jestem
ograniczony tylko do tego, co oferują w Konoha. Moje oczy sięgają dalej, niż
mur tej cholernej wioski.
–
Patriotycznie Sasuke, patriotycznie. Ojciec byłby z ciebie dumny – rzekł
Itachi, przewracając oczami.
– To nie
kwestia patriotyzmu. Nie jestem głupi. Świat nie kończy się w Konoha, a ja nie
mam zamiaru siedzieć na dupie i wzdychać do władz tej wioski. Kraj ognia wcale
nie jest taki wspaniały, jak się większości wydaje.
– Poszukujesz
utopii, Sasuke? – Głos Itachiego pełen był ironii.
Sasuke zjeżył
się niezauważalnie.
– Poszukuję
kraju, który miałby mi więcej do zaoferowania, niż głupkowate misje i
poświęcenie dla ojczyzny, która nawet nie jest tego warta. Nie zamierzam być
pionkiem w tej chorej walce o władze. Nie widzicie, co się dzieje? Hokage nie
ma nic do powiedzenia, wszystkie rozkazy padają z góry, z źródła, którego nikt
nie zna.
– Gdzieś ty
się dopatrzył tyle spisków i niedociągnięć? – spytał z lekką zazdrością
Takeshi.
– Nie chcesz,
to mi nie wierz. Nie zdziw się jednak, gdy Konoha upadnie. Pierwszą osobą,
która poświęciłaby dla niej całe życie, byłby Itachi, prawda bracie? – zakpił.
– Gdyby twoją misją okazało się wybicie całego naszego klanu, pewnie zaślepiony
wspaniałością wioski, zrobiłbyś to.
Starszy Uchiha
nie odpowiedział. Nie miał nawet okazji, gdyż podszedł do nich mężczyzna,
wręczając całej trójce menu. Akaibe nie dał im nawet chwili do namysłu i
zamówił pierwszy alkohol, który dostrzegł na liście. Nie przejmował się tym, że
rozzłościł tym towarzyszy, najważniejsze, że zapobiegł kolejnej wymianie zdań.
Po krótkiej
chwili mężczyzna wrócił z buteleczką zamówionego alkoholu i trzema niewielkimi
czarkami. Itachi rozlał trochę trunku do każdego kieliszka i podał pozostałej
dwójce.
– No to do
dna! – krzyknął Takeshi i opróżnił swoją czarkę ze smakiem. – Nie do wiary,
jaki oni tu mają delikatny alkohol!
– Co to?
Słodkie. – Sasuke wykrzywił się nieznacznie.
– Youshimatsuya
– odparł uśmiechnięty od ucha do ucha mężczyzna. – Cokolwiek to znaczy.
– Ostrzegałem
– rzekł Itachi. – Mówiłem, byśmy zamówili coś normalnego.
– Nie marudź
tylko pij! – Akaibe opróżnił właśnie drugą czarkę. – Wyborne!
***
Późną nocą na
ulicach Suna panowała kompletna cisza. Powietrze również się różniło – tutejszy
piasek posiadał swój własny, specyficzny zapach, którego nie sposób było wyczuć
w ciągu dnia, kiedy przez wioskę przewijały się tłumy ludzi. Nie wiedząc
dlaczego, zapach ten posiadał delikatny, metaliczny aromat.
Zawsze dziwiło
to przejezdnych, wszyscy bowiem spodziewali się zapachu plaż, tak, jakby
znajdowali się właśnie nad morzem. Taki pogląd dziwił zaś mieszkańców wioski,
którym do morza było dosyć daleko.
Wiatr pod
wieczór zaczynał się wzmagać i mieszkańcy Suna zawsze dość prędko zamykali się
w swoich domach, ulice były więc w większości opustoszałe. Zdawało się, jakby
wioska o tej porze była zupełnie wyludniała.
Haniko nie
martwiąc się, że na kogoś wpadnie, posuwała się do przodu, chroniąc oczy od wzburzonego
piasku. Dawniej legenda głosiła, że każda burza piaskowa wywołana była kiepskim
humorem Kazekage. Mieszkańcy unikali go jak ognia, nikt bowiem nie marzył o
skończeniu w piaskowej trumnie. Czasy te jednak minęły, kiedy tylko Gaara
dowiódł, że dba o dobro swojego kraju i jest w stanie poświęcić dla niego
życie.
Haniko
skrzywiła się, gdy tylko odrobina piachu dostała się do jej oczu. Najgorsza w
tym wszystkim była bezsilność. Cóż bowiem mogła poradzić na panującą pogodę?
Całej swojej wyprawy jednak nie żałowała. Zrobiła niespodziankę przyjacielowi,
który strasznie ucieszył się na jej widok.
Akihito
uściskał ją już w drzwiach, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Prawdę mówiąc,
nie miała nawet czasu się zastanowić nad słowami. Rzucił się na nią wykrzykując,
jak bardzo się stęsknił i zamykając ją w niedźwiedzim uścisku.
Haniko również
objęło go ochoczo, wykrzywiając twarz w uśmiechu. Po jakimś czasie odsunął się
od niej, szczerząc szeroko i wpuścił ją do swojego mieszkania. Nic się nie
zmienił, wszędzie panował nieskazitelny, wręcz pedantyczny porządek.
Shimanouchi
zdjęła sandały, i wraz z chłopakiem udała się do przestronnej kuchni. Razem
napili się zielonej herbaty, pochłonęli całe opakowanie słodkich ciastek
ryżowych i niestety dość szybko zrobiło się późno.
– Zaraz będę
musiała lecieć – oznajmiła niechętnie. – Jutro mam misję.
– Serio?!
Czemu nic nie powiedziałaś? Aaaa... a co ty w ogóle robisz w Suna?! – Akihito
wyrzucił ręce wysoko w powietrze. Jego twarz wyrażała autentyczne zdumnienie.
– Jak zwykle
nie dałeś mi dojść do słowa. – Shimanouchi wywróciła oczami. – Może jeszcze uda
nam się zobaczyć przed moim powrotem do Konoha, to ci wszystko opowiem.
– Wcale tak
dużo nie mówiłem! O matko, a wspomniałem, że ten mój sąsiad z góry kupił sobie
psa? Jeny, a jaki bydlak wstrętny! – Niebieskie oczy chłopaka zapłonęły
gniewem. – I to mi teraz szczeka nad uchem! Kocham wszystkie zwierzęta, ale te
psy to bym powybijał! A tak poza tym, to czy mówiłem ci co się ostatnio stało?
Odwołali Sunawizję! Po kolei rezygnują z wszelkich możliwych konkursów
muzycznych! O rany, jak tak można?! Temari powiedziała, że to mądre posunięcie,
bo wreszcie wioska przestanie się skupiać na pierdołach, a ja jej na to: puknij
się w głowę głupia kobieto!
Haniko
uwielbiała te jego zabawne teksty i głupkowate czasem poglądy, ale naprawdę
musiała się już zbierać. Spojrzała znacząco na zegarek, ale on nawet nie
zwrócił na nią uwagi i paplał coś dalej. W końcu dziewczyna zmuszona była mu
przerwać.
– Wszystko
fajnie, ale ja się muszę WYSPAĆ.
Po krótkim
pożegnaniu… wróć, długim, ponieważ Akihito nie chciał jej wypuścić z objęć,
Haniko opuściła jego mieszkanie i skierowała się do hotelu.
Teraz, w
drodze, uśmiechała się sama do siebie, przypominając sobie cały przebieg
spotkania z przyjacielem. Nawet nie zauważyła, kiedy tak rozmyślając o Akihito,
dotarła w końcu na miejsce. Ledwo przekroczyła pierwsze drzwi, a tam już
czekała ją niespodzianka.
***
Żaden,
dosłownie żaden z trzech dobrze zbudowanych, młodych mężczyzn, nie był w stanie
utrzymać się w pionie.
Itachi opierał
się całym ciałem pod dziwnym kątem o ścianę. Stał w rozkroku, wygięty
maksymalnie do tyłu, zimnej powierzchni muru dotykając jedynie łopatkami i
głową. Jego młodszy brat siedział na podłodze, trzymając się na głowę.
Przemieszczanie się sprawiało mu tyle kłopotu, że poruszał się na czworaka.
Takeshi z całej trójki trzymał się najlepiej. Widocznie klan Uchiha nie cieszył
się mocną głową. Akaibe stał prosto, tylko co jakiś czas chwiejąc się w przód
lub w tył. Odruchy miał jednak zachowane, gdyż udawało mu się przytrzymać
ściany, kiedy zaczynał tracić równowagę.
Haniko stanęła
jak wryta i wpatrywała się w zupełnie zalanych mężczyzn. Długo nie pozostała
jednak sama, ponieważ zbudzona hałasami Keiko, również wyszła na korytarz.
Dziewczyny spojrzały na siebie znacząco.
– Mówiłam... –
westchnęła blondynka. – Kazekage będzie w siódmym niebie, jak ich jutro
zobaczy.
– O co ch-chodzi? – Sasuke najwyraźniej nie do końca kontaktował. Podniósł wzrok
i przyjrzał się nowym obserwatorom. – Aaaaa... anioł – wskazał kciukiem na
Keiko, po czym zerknął na drugą z dziewczyn. – Ale ty też j-jesteś niczego sobie.
Haniko
przypatrywała się całej scenie ze zrezygnowaniem. Itachi objął
ramieniem swojego młodszego brata i wraz z nim pod pachą, starał się podnieść z
zimnej podłogi. Takeshi w milczeniu i chyba nie do końca przytomnie,
przypatrywał się kolegom. Był spokojny i opanowany, jednakże oczy zdradzały
jego stan. Zdawać by się mogło, że zaraz zaśnie na stojąco.
– Nie wiem,
czy mam się śmiać, czy płakać – odezwała się w końcu niepewnie Keiko. –
Sytuacja byłaby wyjątkowo komiczna, gdyby nie fakt, że nie jesteśmy u siebie, a
oni – wskazała na siedzących na podłodze – reprezentują całą Konohę.
– Trzeba ich
będzie z tego, hm... wypłukać. – Haniko zmrużyła oczy i spojrzała na koleżankę.
– Ale zacznijmy od Takeshiego. Z całej trójki jest chyba w najlepszym stanie. –
Spojrzała na chwiejącego się mężczyznę, który stawiał niepewne kroki w kierunku
swojego pokoju. – Słyszałam, że posiadasz całkowitą władzę nad wodą? Byłabyś w
stanie jakoś go ocucić?
– Anioły się
naradzają... – szepnął Sasuke starszemu bratu na ucho, zerkając nieufnie na
obie dziewczyny.
One jednak nie
zwracały już na niego uwagi. Keiko kiwnęła w odpowiedzi głową i podeszła
do niebieskowłosego, który obrał sobie za cel, by paznokciami wydrapać dziurę w
ścianie, szepcząc coś pod nosem o tym, że chciałby być krecikiem.
Keiko wybuchła
głośnym śmiechem, ale widząc karcące spojrzenie koleżanki, zabrała się do
rzeczy. Strzeliła palcami u rąk i zamknęła oczy. Następnie skupiała się na
odpowiednich pieczęciach i gromadziła energię w prawej dłoni, wyciągniętej
lekko do przodu. Już po chwili pojawiła się w niej nienaturalnie falująca kula
wody, niebieska, jak same oczy dziewczyny. Keiko wzięła zamach i chlusnęła
Takeshiego w twarz.
– Teraz
powinien trochę dojść do siebie. Dodałam kilka związków mineralnych bardzo
przyspieszających trzeźwienie – powiedziała, spoglądając na koleżankę.
Haniko skinęła
tylko głową, zerkając na Uchihów siedzących dalej pod ścianą.
– Czy ta
kombinacja im też może pomóc?
– Tutaj, to
już trochę inna bajka, a nie chciałabym przesadzić. – Keiko wzruszyła
ramionami.
– Zasłużyli
sobie – mruknęła Haniko, przyglądając się wtulonym w siebie mężczyznom. –
Powiedz mi tylko, jakie mogą być skutki uboczne.
– Zmieniłem
zdanie, to nie anioł – burknął Sasuke, mrużąc oczy. – Ale diablica w skąpym
stroju też brzmi kusząco. – Puścił blondynce oczko, mocniej przytulając się do
brata.
– Jeszcze
jedna ważna kwestia. Czy jesteś w stanie skonstruować coś, co cofnie im tę
głupawkę? Ciekawe, który był taki mądry i zdecydował się na trunek typu taketadoa
powodujący lekkie halucynacje.
– To w Suna
istnieje coś takiego? – zdziwiła się Keiko. – Raj dla alkoholików i ćpunów.
– Ojcze, chciałbym prosić o pozwolenie na zobaczenie się z owcą… – zaczął formalnym tonem Itachi. – Ujeżdżałem ją, aż
dotarliśmy na łąkę. – Mężczyzna spojrzał poważnie na Keiko, która słysząc
ostatnie zdanie prawie opluła się ze śmiechu.
W tym samym
czasie, gdzieś za plecami dziewczyny, padło siarczyste przekleństwo. Takeshi
złapał się za głowę i starał się powstrzymać zawroty głowy.
–
Kontaktujesz? Ile oni tego wypili? – Haniko dla bezpieczeństwa poleciła
chłopakowi usiąść na zimnych kafelkach.
Nie do końca
jednak odzyskał przytomność, gdyż w jego oczach czaił się cień zupełnej
dezorientacji. Podrapał się w czoło, starając się wygrać z ogarniającym jego
umysł, alkoholowym zaćmieniem. Odetchnął raz, drugi i skupił się na otaczającej
rzeczywistości. Mimo wszystko powinien być w stanie odegnać zamroczenie, zawsze
bowiem podobna sytuacja mogła mu się przydarzyć na misji. Sytuacja, w której
się znalazł, przypominała w pewnym sensie techniki iluzji. Bo czym innym były
halucynacje?
Takeshi
spojrzał na siedzących nieopodal braci Uchiha. Był pewien, że dzięki opanowaniu
przez nich technik sharingana, nie będą mieli takich problemów, jak on.
– Dlaczego...
– zaczął chłopak. – Czy każdy Uchiha jest taki uparty? – Akaibe złapał się za
głowę. – Nie wiem, ile wypili, ale to było szalenie niebezpieczne! Przecież
ktoś mógł nas śledzić, nasłać szpiegów albo seryjnych zabójców! To picie miało
być tylko dla zmylenia, żeby bez przeszkód wykryć niebezpieczeństwo!
Keiko
przerwała na moment przygotowywanie kolejnej porcji mieszanki trzeźwiącej i
spojrzała na kolegę z niedowierzaniem. O czym on mówił? Czyżby jednak niechcący
zaszkodziła mu, zamiast pomóc? Spojrzała na Haniko, na której jednak jego słowa nie zrobiły
wrażenia. Higashiyama wzruszyła więc ramionami i potraktowała braci
Uchiha wyjątkowo lodowatą mieszanką trzeźwiącą. Może to trochę ostudzi ich zapał.
– Powinno być
dobrze – rzekła krzyżując ręce na piersi i uśmiechając się szeroko, widząc
niewyraźne miny obu panów.
Sasuke zaczął
się krztusić, gdyż woda dostała mu się po części do płuc. Zatrząsł się, kiedy
zimna ciecz zmoczyła również jego włosy, po których teraz ściekała, kapiąc na
wrażliwy kark. Przymknął oczy i skrzywił się, gdy świat zaczął mu nieprzyjemnie
wirować przed oczami
– Oszczędźmy
im chociaż przeziębienia – powiedziała Haniko, wyciągając obie ręce przed
siebie.
Teraz była jej
kolej. Mimo pewności siebie i wiary we własne umiejętności, podeszła do zadania
w całkowitym skupieniu. Przywołane w jej dłoniach kule ognia posiadały
odpowiednią temperaturę, by natychmiastowo wysuszyć wilgotne ubrania, lecz nie
stwarzać żadnych uszkodzeń ciała. Blondynka powolnymi ruchami dotykała każdego
mokrego fragmentu skóry, włosów oraz odzieży obu chłopaków.
– Myślę,
Keiko, że tym samym Itachi powinien cofnąć obiecaną ci karę. – Kiedy już
skończyła, zwróciła się do stojącej za nią koleżanki. – Inaczej my wymierzymy
mu własną.
– Mnie i
Sasuke też się to tyczy? – spytał nieśmiało Takeshi.
– Dla własnego
dobra lepiej nie pytaj – odpowiedziała mu uśmiechnięta Higashiyama w duchu skacząc z radości. Upiekło jej
się!
Kiedy Haniko
zajmowała się suszeniem, ona dokładnie przyjrzała się reakcjom panów na
wykonany przez nią wcześniej zabieg. Zwróciła uwagę na każdy, najmniejszy nawet
grymas twarzy, chcąc się upewnić, że nigdzie nie popełniła błędu. To, że obaj
niemal jednocześnie sięgnęli rękoma do twarzy, by złapać się za pulsującą skroń
i zasłonić wrażliwe oczy, przemawiał za tym, że wszystko poszło po jej myśli.
– Czas złożyć
raport. – Keiko odwróciła się w stronę stojącej nieopodal Haniko, stanęła w
pozie dobrze wyszkolonego żołnierza i zasalutowała. –
Melduję, że prawdopodobnie udało mi się cofnąć omamy. Niestety, są w takim
stanie, że w żaden sposób nie uda mi się ich bardziej otrzeźwić.
Jeszcze przez
pewien czas obaj siedzieli całkiem spokojnie, budząc się z transu i pozbywać
resztek męczących ich od jakiegoś czasu halucynacji. Nie do końca jeszcze
rozbudzony Itachi, dostał pijackiej czkawki, tym samym wywołując u swojego
młodszego brata cichy chichot. Mężczyzna zaczął zawijać sobie jego długie włosy
na palec.
– Itaachi,
dalej podbierasz mamie odżywkę do włosów?
Starszy Uchiha
odepchnął rękę brata i starał się przybrać swój zwyczajowy, obojętny wyraz twarzy,
co wyglądało w obecnej sytuacji wręcz komicznie.
– Teraz się
będą szarpać. To już chyba lepiej było, gdy gadali o owcach – szepnęła
zrezygnowana Haniko. Zwróciła tym samym na sobie uwagę młodszego z braci.
Sasuke
podniósł się z podłogi, wyprostował i wypiął dumnie pierś do przodu.
Odchrząknął i zachwiał lekko. Omiótł dokładnie spojrzeniem całą sylwetkę
stojącej przed nim dziewczyny, pogwizdując cicho. Zatrzymał się na dłużej na
twarzy blondynki, której wyraz nie wróżył niczego dobrego.
– Jesteś za
ładna, by się złościć – rzekł Sasuke, po czym ponownie zlustrował całą jej
sylwetkę. – I zbyt zgrabna, żeby mi się nie podobać. Mamy w Konoha w czym
wybierać.
Shimanouchi
zacisnęła mocno pięści zęby i spięła się nieznacznie. Keiko położyła jej dłoń
na ramieniu, jakby obawiając się, że może zechcieć wybić Sasuke wszystkie zęby.
Cóż, nawet trochę chciała.
– Keiko
zresztą też niczego sobie. Niezłe nogi, złotko. – Młodszy Uchiha zachwiał się
ponownie, uśmiechając się do łydek dziewczyny. Po chwili jednak się opanował,
odchrząknął i przyjął obojętny wyraz twarzy. – Ale nie myślcie sobie, że to
wystarczy, żeby mnie uwieść.
– Keiko wcale
cię nie uwodzi! – Itachi szybko podniósł się z podłogi i spojrzał na brata z
wyższością. Pożałował jednak tak gwałtownego ruchu, gdyż po chwili musiał się
go przytrzymać, by nie stracić równowagi. – Najładniejsze kobiety gustują we
mnie.
– Pf!
Chciałbyś! Spójrz tylko, jak one na mnie patrzą! – Machnął ręką w stronę
stojących nieopodal dziewczyn. – Jedzą mi z ręki! – Itachi posłusznie obrócił
głowę we wskazanym kierunku. Keiko była purpurowa na twarzy, Haniko zaś miała
mocno zaciśnięte pięści, a na czole nerwowo pulsowała jej żyłka.
– Co oni sobie
wyobrażają… – szepnęła Shimanouchi, a następnie wzięła głęboki oddech, by się
uspokoić. Wypuściła powietrze, zamknęła na chwilę oczy, a na jej ustach pojawił
się delikatny grymas. – Nie są tego warci.
– Masz rację.
– Rozległ się cichy głos zza jej pleców. – Zemścimy się, kiedy będą się tego
najmniej spodziewać.
W oczach
Higashiyamy pojawił się tajemniczy błysk. Haniko kiwnęła tylko głową na znak,
że się z nią zgadza i uścisnęły sobie dłonie.
Na drugim
końcu korytarza, Takeshi podrapał się zakłopotany po głowie. Wstał z zimnych
kafelków, a następnie podszedł do odpowiednich drzwi i wyjął z kieszeni spodni
klucz. Przez chwilę walczył ze znalezieniem zamka, aż w końcu udało mu się wsunąć klucz do
dziurki. Teraz tylko musiał jakoś wciągnąć do środka braci Uchiha, którzy już
powoli zaczynali się kłócić.
– Haniko też
jest za ładna, żebyś mógł się jej podobać! – Itachi złapał brata za przód
koszulki i potrząsał nim w tył i w przód. – One należą do mojego funclubu!
– Nie bądź
żałosny – odezwał się Sasuke, po czym czknął zasłaniając przy tym usta.
– Dobra,
starczy tego! – Takeshi najpewniejszym, na jaki go było stać krokiem, podszedł
do chłopaków. – Późno już, jutro misja, proponuję się położyć. Poza tym w
korytarzu jesteśmy bardziej narażeni na atak zamachowców.
– JA dowodzę
tą misją – odrzekł ze spokojem Itachi, kładąc nacisk na swój status.
– A JA nie mam
zamiaru się za was wstydzić przed Kazekage – powiedziała Keiko.
– I ja również
– powiedział ze spokojem Sasuke, wypinając dumnie pierś do przodu. Nie zwrócił
uwagi, że reszta towarzystwa spojrzała na niego z politowaniem i rezygnacją.
– Nie
pogarszaj swojej sytuacji i nie zabieraj głosu – syknęła Haniko. – Już i tak
straciłeś w oczach wszystkich tu zebranych. Itachiego też się to tyczy.
– Rozejść się!
– Keiko postanowiła przerwać zbędną wymianę zdań i zakończyć ten cyrk. Dość już
tego przedstawienia. Wszystko z umiarem. Rozkazujący ton dziewczyny podziałał i
panowie grzecznie, jeden za drugim, doczołgali się do swojego pokoju. Szatynka
przetarła czoło, ręką ścierając z niego pojedyncze kropelki potu, po czym razem
z Shimanouchi udały się do siebie.
***
Sasuke leżał
grzecznie na swoim posłaniu. Powoli zaczynał doskwierać mu upierdliwy kac.
Przespał się dwie godziny, trochę doszedł do siebie i nie potrafił już
spokojnie zasnąć. Nie dość, że przez cały dzień będzie go potwornie bolała
głowa, a za towarzysza będzie miał kiepskie samopoczucie, to jeszcze pozostanie
niewyspany. Po raz któryś z kolei, przekręcił się na drugi bok. Jego ciemne
włosy zniknęły pod beżową poduchą, kiedy naciągnął ją sobie maksymalnie na
głowę.
Westchnął,
kiedy uświadomił sobie, że jeszcze jakieś półtorej godziny i będzie zmuszony
wstać. Kac na pustyni, to dopiero szykowała się zabawa!
Kiedy jednak
już powoli zaczynał odpływać do świata snów, poczuł czyjąś dłoń na swoim
ramieniu.
– Hej, Sasuke,
śpisz? – szepnął cicho Itachi. – Mam pewien pomysł i propozycję. – Starszy
Uchiha poczekał chwilę, aż potargana czupryna młodszego wyłoni się spod
poduszki.
– Mów – rzekł
chłopak zachrypniętym głosem.
– Zarówno
moja, jak i twoja duma ucierpiała – zaczął Itachi. – Musimy odzyskać należny
nam szacunek. Proponuję, byśmy zawiesili na jakiś czas broń i zachowywali się
zgodnie. Musimy pokazać, że mamy klasę. – Itachi na potwierdzenie swoim słów
,wyciągnął dłoń z kierunku młodszego brata. – Zgoda?
Sasuke tylko
skinął głową, podając swoją mu swoją własną rękę.
Ohoho^^ Notka najlepsza ze wszystkich, znaczy najśmieszniejsza i najciekawsza^^ Jeszcze te teksty Sasuke do Haniko*_* Suuuper!! Więcej, więcej proszę^^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńha bracia Uchiha spróbowali tamtejszych trunków i tak to gadanie o owcy bosko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńo jak fantastycznie, nasi bracia Uchiha spróbowali tamtejszych trunków i co? upili się ;] to ich gadanie o owcy boskie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńto było fantastyczne, upici Uchiha no naprawdę to widok nieziemski... ;] i jeszcze ich gadanie o owcy boskie... naprawdę się uśmiałam tutaj...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza