31 sierpnia 2018

Zawieszenie

Witam!
Tytuł tego posta chyba mówi sam za siebie. W związku z zerowym zainteresowaniem naszym opowiadaniem, postanowiłyśmy zawiesić bloga na czas nieokreślony. Do końca historii pozostały dwa rozdziały + epilog i ktoś może uznać, że to niewiele, ale ja nie wiem, kiedy to napiszemy i niczego nie obiecuję. Może uda się jeszcze w tym roku, a może dopiero za dwa, kto to wie? Sprawa jest prosta – czasu mamy mało, a motywacji jeszcze mniej. Właściwie to zero. Wielkie i okrągłe.
Na koniec chciałabym podziękować wszystkim, którzy nas czytali i aktywnie komentowali, dzieląc się swoimi wrażeniami. Każdy jeden komentarz był dla nas bardzo ważny, więc... dzięki! Jesteście super.
Do zobaczenia kiedyś!

13 komentarzy:

  1. Kurczę, szkoda. Chociaż nie byłam na bieżąco z historią i utknęłam w pierwszej serii z braku czasu na czytanie blogów, to miałam nadzieję kiedyś dokończyć czytanie. A tu taka wiadomość. Przepraszam, że nie komentowałam, ale chciałam dać po prostu duży komentarz jak nadrobię... Będę czekać na Wasz powrót! Może uda mi się doczytać pozostałe rozdziały. Pozdrawiam! Weny dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rajciu, ale się porobiło. Nie jestem aktywnym komentatorem, bo w moim wykonaniu wygląda to beznadziejnie, i aż trochę mi się głupio zrobiło, że żadnego mojego odzewu na posty nie widziałyście. Jednak możecie mi wierzyć, ze historia mnie wzięła, rozwój postaci, wątków prze-py-szny. Choć z braci uchiha zawsze wolałam Itachiego to tu Sasek mnie po prostu kupił, Keiko to taki promyczek szczęścia, a Haniko no cóż... nie mogę powiedziec, że jestem kupiona, bo już to zrobiłam. Haniko od tak przywłaszczyła sobie moje serce. Pojawiający sie od czasu do czasu Shisui (ziom ma miejsce w moim sercu) i Akihito, rajciu. Stworzyłyście i pokazyłyście przepiękne postacie. Historia wzięła moje serducho w swoje łapska i coraz ściskała mocnej. Boże ta historia mi się tak spodobała, że trochę nie wyobrażam sobie teraz żyć bez zerkania co rusz na tego bloga. Życzę wam z całego serca, aby zainteresowanie blogiem wzrosło i aby wena przyszła w czas. Przepraszam jeśli komentarz jakiś nieskładny, ale późna godzina daje we znaki.
    Rajciu, rajciu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nogi z dupy powyrywam! Co to ku** ma być?! Panienki, tak się nie robi i nie godzi. Wiem, ja też mam mało czasu i na pisanie i na czytanie. Mam u Was straszne tyły, ale "zawieszenie"? To magiczne słowo jak "separacja". Jak się już w to wejdzie, to ciężko wrócić. Potrzebujecie czasu? Nie ma problemu. Odpoczynku? Rozumiemy, poczekamy. No ale błagam, zawieszenie? Będę płakać ;((( i zaleję z tej rozpaczy klawiaturę, aż przestanie działać. Wtedy ja też już nic więcej nie napiszę :(

    To też ładujcie akumulatorki i dajcie nam zakończenie :) My, wierni, spóźnieni, a nawet milczący czytelnicy ładnie prosimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze, co mi się nasunęło na myśl po przeczytaniu Twojego komentarza, to bardzo elokwentne: hehe...
      Ale do rzeczy. Jesteś jedną z dwóch (podkreślam: dwóch, TYLKO DWÓCH) osób komentujących tego bloga. Prócz Ciebie i jeszcze jednej osóbki, której też już tu od jakiegoś czasu nie widziałam, nikt nie czuje potrzeby, żeby choćby dwóch, trzech zdań nam napisać. Jeszcze bym rozumiała, gdybyśmy miały tutaj wysyp komentarzy od innych i komuś, by się nie chciało, bo widziałby, że i tak mamy wsparcie i motywację do pisania, ale tak nie jest i ja niejednokrotnie to podkreślałam. Sytuacja jest więc wszystkim znana, podkreślałam, że jeśli tak dalej będzie, to blog może nie doczekać końca, zmieniłyśmy nawet częstotliwość publikacji na rzadszą, żeby się ratować... I co? I nikogo to nie ruszyło. A przecież patrzę na liczbę wyświetleń i widzę, że nie czytają tego dwie osoby. Może nie są to setki, ale zawsze jakieś dziesiątki. A ani mnie, ani Akari same liczby nie wystarczają i nie motywują. Ja już mam tę historię całą 'napisaną' w głowie, wszystko też z Akari omówiłam, więc skoro nie mam motywacji, to po co mam jeszcze tracić czas i to spisywać? Praktycznie nikomu na tym jak widać nie zależy. Oczywiście przy okazji uderza to w osoby takie jak Ty, które odzywają się, kiedy mogą i próbują nas jakoś wesprzeć i zachęcić. Niestety nic nie poradzę na to, że dla mnie to za mało. Mam świadomość istnienia tych milczących czytelników, ale zamiast mnie motywować, ich istnienie tylko mnie denerwuje.
      Podsumowując: ja osobiście nie potrzebuję ani czasu, ani odpoczynku. Potrzebuję chęci, których nie mam.
      Dziękuję Ci za komentarze, wszystkie bez wyjątku.

      Usuń
    2. Co do klawiatury - kupimy Ci nową ;-)

      Usuń
    3. Tak wiem, potrafię zabłysnąć barwnym słownictwem :D Tak to jest jak ma się wiele talentów :) jak np.: wyciągnięcie słupka parkingowego chłodnicą :D Myślisz, że coś jest niemożliwe? Potrafię udowodnić, że a i owszem :D W połączeniu w resztą rodziny, potrafimy obalić wszystkie mity :)
      Dość o pierdołach. Mam nadzieję, że hmorek się poprawił. Jakoś nie mogę się pogodzić z tym, że tak niewiele brakuje, a końca nie będzie. Zbliża się mój urlop, z którym wiąże wiele planów. Myślałam, że łyknę też zaległe wpisy. Wiedząc, że kontynuacji może już nie być, czuję się jakby ktoś mi coś zabrał. Taka pustka, którą nie wiadomo czym wypełnić, a świadomość szepcze, że się nie da, bo to zależy wyłącznie od Was i Waszej chęci do pisania. Przez to udziela mi się złość na tych, którzy się nie popisali i milczeli, egoistycznie i uparcie nie wspierając autorek. Z drugiej strony wiem jedno: "punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia". Osoby, które nigdy nie publikowały swoich wpisów, nie wiedzą jak motywujące jest każde słowo od osoby czytającej. Czasem jedno zdanie jest jak adrenalina zapodana strzykawką prosto w serce. (Takie porównanie może z dupy, ale tak to sobie wyobrażam, choć nie testowałam - jeszcze ;) )
      Dobrze, że ja mam dziś dobry dzień, bo pewnie strzeliłabym focha na wszystko, a tak to przesyłam pozytywną energię. Działa? Jak nie, to proponuję pokręcić anteną, aby fale lepiej się łapały :D

      Wracam do pracy :)
      W kwestii klawiatury dam sobie radę :) Jakby co, będę zalewać tą w pracy. Mam dobre układy z informatykiem, to mi załatwi nówkę sztukę, cichopiszącą :)

      Usuń
    4. Mój chemiczny mózg zwizualizował mi moją małą chłodniczkę zwrotną, której przez kilka lat używałam w laboratorium i tym bardziej nie potrafię sobie tego wyobrazić :D
      Koniec raczej będzie. Pytanie tylko kiedy... Czuję się strasznie zniechęcona tym brakiem zainteresowania i jak mam chwilę i chęci na pisanie, to trzaskam sobie SasuNaru. Akari nie jest aż tak negatywnie nastawiona, ale mnie to szlag trafia, jak sobie pomyślę, że znowu coś napisze, a wszyscy będą mieli to w dupie. Mimo to strasznie lubię tę historię, więc pewnie do niej wrócę, ale chwilowo... no nie. Czytelnicy mnie zdemotywowali.
      Ja też nie testowałam, więc nie potwierdzę ani nie zaprzeczę. Widać, że masz dobry humor, z moim też już nieco lepiej - piątek wyrósł na horyzoncie :-)
      Uff, to dobrze, bo porządna klawiatura potrafi być droga :D
      Dzięki za komentarz :-)

      Usuń
  4. Hejo, jakiś czasu tu nie zaglądałem no więc wracam. Widzę, że brak komentarzy negatywnie wpływa na motywację, ostatni rozdział szybko mi się przeczytało a do końca historii już tylko zostały dwa? Więc po ślubie Itachiego to już będzie koniec? Może macie pomysł na jakieś kolejne opowiadanie?
    Ps: nie dawno wyszła gra o naruto, kupiłem ją (hehe pochwale się xD) iiiii... nie polecam, nie za tą cenę. Walki są dynamiczne ale sama gra jest mało rozbudowana i zawiera liczne błędy a sporo kosztuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety owszem brak komentarzy nie motywuje do pisania. Jak już Erroaya wielokrotnie pisała, dwoje aktywnie komentujących czytelników to trochę za mało, zwłaszcza jeśli weźmie się poprawkę na to ile poświęcamy czasu na napisanie jednego rozdziału. Rozdziały są bardzo długie, każda z nas ma swoje własne życie i pracę, więc wyrwanie chwili na pisanie nie jest łatwe. Do tego dochodzą setki poprawek oraz konsultacje między nami, aby wszystko pasowało. To zżera niewyobrażalnie dużo czasu, a nagroda w postaci odzewu od czytelników jest bardzo mała, albo żadna. Ciężko, aby to motywowało. Taka jest prawda.
      I tak do końca historii zostały dwa rozdziały (49,50) oraz wspólny epilog. Czy będzie coś dalej? Mamy pomysły na kontynuację w serii trzeciej, nawet znalazłby się jakiś zarys fabularny, ale nadal brakuje nam brak motywacji do pisania. Bo jeśli to ma nadal tak wyglądać, to nie widzimy sensu pchania się w kolejną serię. Zwłaszcza że ta wymagałaby od nas trochę więcej niż dotychczas szperania w necie w poszukiwaniu danych. Także na razie skupiamy się na zamknięciu tej serii, a dopiero później będziemy myśleć o jakieś kontynuacji.
      W kwestii pomysłów na inne opowiadania. Erroaya prowadzi swojego bloga, który został ostatnio reaktywowany, gdzie piszę historię sasunaru. Niedawno przed którymś rozdziałem była reklama jego, ale jakby co tu masz link: https://sasunaru-erroay.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam w imieniu Erroayi. A ja? A ja nic nie mam. Wprawdzie jest kilka pomysłów na nowe opowiadania, ale to na razie wszystko jest w fazie zbierania materiałów, tworzenia zarysu fabuły, no i głowieniu się, którą historię wybrać. Jednak możesz być pewny, jak i reszta czytelników, że jeśli coś wreszcie z tego powstanie, to na bank poinformuję o tym tutaj na blogu.

      Usuń
  5. Kurczę no... Mam nadzieję, że to nie tak na stałe :(
    Dopiero co zaczęłam czytać, bo mam w końcu wolny czasu, ale już strasznie lubię tę historię. Mam nadzieję, że zanim nadrobię całość (a to może trochę potrwać :/) jednak wrócą Wam chęci. No weźcie, żeby tak dwa rozdziały i epilog? :( Błagam na kolanach wręcz.
    Bardzo podobają mi się postacie dziewczyn, jak i innych nowych bohaterów, których kreujecie. Bracia też są świetnie napisani. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio polubiłam Sasuke :D Niestety nie mogę za wiele powiedzieć o fabule, bo jednak jestem na samym początku, ale Kindersi i przeszłość Haniko to bardzo ciekawe kwestie.
    Jeszcze raz, mam nadzieję, że jednak dokończycie tę historię wcześniej niż później ;)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Czy zdążymy skończyć historię zanim nadrobisz rozdziały? Ciężko powiedzieć, zależy jak daleko jesteś i jak szybko czytasz ;-)
      Cieszę się bardzo, że bohaterowie przypadli Ci do gustu. Ja również ich uwielbiam i ciężko mi będzie się z nimi tak na dobre rozstać. Prawdę mówiąc nawet sobie tego nie wyobrażam. Pierwsza, nieco zabawna wersja tej historii powstała w 2007 roku, potem bloga na dobrych kilka lat porzuciłyśmy, ale można powiedzieć, że 11 lat już męczymy tę historii :P
      Dziękuję za komentarz :-)

      Usuń
  6. Hej,
    postanowiłam się odezwać, że akurat teraz, kiedy jak napisałyście już prawie koniec tej historii... cóż ja czytam, ale jestem dopiero na początku tomu pierwszego, ale przeczytam, tylko no cóż brak kiedy...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobry wieczór!
    Z przyjemnością informuję Was o II edycji przedwojennego konkursu literackiego „Już nie zapomnisz mnie”. Jeżeli chcesz podszkolić swoje pisarskie umiejętności, a przy okazji coś wygrać, ten konkurs jest właśnie dla Was! Mimo że tematyka jest związana z dwudziestoleciem międzywojennym, można napisać opowiadanie w dowolnym klimacie oraz zarówno autorską opowieść, jak i fanfiction. Przewidziane są cenne nagrody, m.in. książki tematyczne, gazety, płyty CD, niespodzianki, ale przede wszystkim jest do wyboru dziesięć książek z różnych gatunków. Zapraszam serdecznie do wzięcia udziału.
    http://www.przedwojenny-konkurs.blogspot.com
    Zapraszam również do wzięcia udziału w zabawach, gdzie także można zgarnąć nagrody książkowe.
    http://www.przedwojenne-zabawy.blogspot.com
    Pozdrawiam ciepło!
    Sovbedlly
    PS. Przepraszam za reklamę.

    OdpowiedzUsuń