28 sierpnia 2016

46. Piwo ma być schłodzone

Witam.
Od razu przepraszam za małe opóźnienie w dodawaniu rozdziału. Rozdział był gotowy do wrzucenia, wszystko przygotowane a tu nagle... dostawca internetu postanowił ze mną już więcej nie współpracować. Z niezupełnie znanych mi powodów nie miałam dostępu do internetu przez pół dnia. Stąd nie było jak wrzucić rozdziału, za co przepraszam. Na szczęście dostęp do sieci już mam : )
Także przypominam, że następny rozdział będzie w następną sobotę. Zgodnie z tym co pisała w zeszłym tygodniu Erroay do 1.10 rozdziały będą ukazywać się co tydzień.
Nie przedłużając już, zapraszam do czytania i życzę miłej lektury.
_______________________________________________________________
Gorąco, duszno. Przewróciła się na drugi bok, ścierając nadgarstkiem kropelki potu. Wytrzymała jedynie kilkanaście sekund, zanim znów nie przekręciła się. Ułożona na wznak, westchnęła głośno. Wymacała komórkę; zegarek wskazywał siódmą siedemnaście.  Skrzywiła się, nie lubiła wstawać rano, zwłaszcza w wolny dzień. Odłożyła przedmiot przewracając się po raz kolejny. Leżała chwilę, aby następnie gwałtownie zerwać się do siadu.
— Tu się nie da spać! — krzyknęła.  Dzisiejszego poranna, było wyjątkowo gorąco. Otwarte na oścież okno, koc zrzucony na podłogę, cienki przyduży t-shirt zamiast piżamy i nic nie pomagało.  Obróciła się, stawiając bose stopy na podłodze. Skrzywiła się zerkając w stronę okna, dostrzegając piękny błękit nieskalany najmniejszą białą plamą. Zapowiadał się koszmarnie ciepły dzień.  Z cichym westchnięciem pochwyciła butelkę wody, wypijając na raz całą jej zawartość. Następnie powłócząc nogami udała się do łazienki, wziąć orzeźwiający prysznic. Czekając aż wchłonie się spora warstwa kremu, owinięta w ręcznik wybierała ciuchy na ten nieznośnie gorący dzień. Jej żywiołem jest woda, więc musiała dbać o to, aby ciało posiadała odpowiednie nawilżenie i zapas płynów, niezależnie od pory roku. Pamiętała, jak raz uznała, że to lekka przesada i olała to. Z misji wróciła w opłakanym stanie. Trzeci stopień odwodnienia, co z tym idzie zawroty głowy, zaburzenia widzenia, omdlenia, bóle mięśni, skurcze, mocne wycieńczenie, drętwienie kończyn, a do tego jeszcze wysuszona skóra, która nie dość, że swędziła i piekła to jeszcze schodziła płatami oraz pękała. Powiedziała sobie wówczas, „nigdy więcej”; co by ktoś nie powiedział, jak głupio by to nie wyglądało, zawsze pilnowała odpowiedniego nawodnienia.
Siedziała w kuchni jedząc jogurt i bezmyślnie gapiła się w okno. Już był za ciepło i z chęcią wróciłaby z powrotem pod prysznic. W ogóle najchętniej to by z łazienki nie wychodziła.
— Ej — zawołała po cichu, zamyślając się. Do głowy przyszła jej pewna kusząca myśl, basen. A gdyby tak… W końcu sprzątała ostatnio przez wiele godzin, właśnie po to, aby móc zorganizować imprezę.  Pogoda była do tego idealna, a planów na dzisiaj nie miała. Mogłaby zaprosić przyjaciół oraz Itachiego, aby ich ze sobą zintegrować. To był plan.
— Przyjęcie nad basenem! — krzyknęła zrywając się do pionu. Z pełnią energii i wizją nadchodzących przyjemnych godzin, pobiegła na górę, niemal rzucając się na szafkę, po komórkę.  Najpierw lista gości. Zdzwoniła prawie wszystkich, zapraszając i upewniając się, kto może przyjść.  Na sam koniec został jej już tylko:
— No weź — jęczała do słuchawki. — Chodź, co innego masz do roboty?
— Nie wydaje mi się, abym pasował do twoich przyjaciół.
— No nie chcesz mnie w stroju kąpielowym zobaczyć.
— Nie o to chodzi Keiko.
— No taaa, widział nago to strój wrażenia nie robi — mruknęła krzywiąc się. — Albo sam nie masz stroju kąpielowego — dodała po chwili, przerywając Itachiemu, który zdążył jedynie wypowiedzieć kilka pierwszych sylab.
— Tu nie chodzi o strój. Wiesz, jakie mają do mnie nastawienie twoim przyjaciele.
— No właśnie o to chodzi, o waszą integrację. Poznacie się, spędzicie trochę czasu i wszystko się poprawi.
— Jedna impreza nie zmieni ich nastawienia.
— To zrobię tysiąc imprez. No weeeź. Nie przyjdziesz? No proszę cię — jęczała namawiając.
— Dobrze, zjawię się — oznajmił dając za wygraną. Wiedział, że Keiko nie odstąpi i będzie tak długo marudziła, aż się zgodzi.
— Tak! — pisnęła. — Kochany jesteś. To bądź o szesnastej. Pamiętaj wziąć kąpielówki. Do później. Cmok i papa.
Pip. Pip.
Rozłączyła się nie dając dojść mężczyźnie do głosu. Miała sporo przygotowań a mało czasu.
Sprzątanie poszło na marne, gdy wyrzuciła pół szafy, aby dokopać się do głośników, spoczywających na dnie. Wkładając je z powrotem nie dbała o to, aby się nie pogniotły i później można było łatwo znaleźć ulubiony ciuch. Ubrania zostały po prostu wrzucone, bez ładu oraz składu. Nie miała czasu zajmować się takimi drobnostkami. Przygotowanie wszystkiego na zabawę przy basenie wymagało poustawiania masy rzeczy.
— No to jedno z głowy — zakomunikowała stawiając głośniki w bezpiecznym miejscu z dala od wody. Następnie skierowała się w stronę schowka na ogrodowe bambetle. Muzyka to tylko drobny element, istotny, ale element. Trzeba ustawić krzesła, ławki, aby było, na czym siedzieć. Rozstawić stoły i zrobić z nich bufet. Parkiet do tańczenia. Zadaszenia nad stołami, aby w cieniu można było zjeść. Oświetlenie, jakby impreza przeciągnęła się do późna. A także zakupy, i jeszcze by się przydało to, i tamto. Keiko uwijała się w pocie czoła wyciągając ze schowka potrzebne rzeczy. Zdarzyło się jej krzykną raz czy dwa, na widok uciekającego pająka przed chaosem, jaki tworzyła. Wyniesione przedmioty, porozstawiała po ogrodzie, szamocząc się dłuższa chwilę z wyprostowaniem rozwiniętej beli wykładziny, służącej za parkiet.
Miotała się po posesji jeszcze przez godzinę nim pochwyciła portfel, wybiegając do najbliższego marketu. Napoje, alkohol, słone przekąski, słodkie przekąski, plastikowe sztućce, kubki, talerze, owoce, lista prezentowała się dość okazale. Do tego może coś bardziej konkretnego, jakaś pizza, sałatka albo hamburgery. Keiko już sama nie wiedziała, co brać i w jakich ilościach. Z koszykiem załadownym po brzegi udała się do kasy. Przy płaceniu portfel dość mocno ucierpiał, jednak postanowiła, że raz na jakiś czas może sobie na coś takiego pozwolić.  Uśmiech zniknął, kiedy zapakowała zakupy do toreb. Jeżdżąc wózkiem po sklepie optymistycznie uważała, że spokojnie się zabierze. Czar prysł widząc to górę reklamówek. Westchnęła, wyboru nie było, trzeba ruszać. Trasa nagle wydłużyła się, a pokonanie jej zajęło trzy razy więcej czasu niż powinno. Utyrana dotarła do kuchni, gdzie padła zmęczona na krzesło. Odpoczęła chwilę, wybijając kolejną butelkę wody.
Nie miała czasu na zbyt długie siedzenie. Nie wszystko było gotowe, a zegar tykał. Szybko, więc powyciągała miseczki, wsypując do nich przekąski. Nie zabrawszy się na jeden raz, zmuszona była parokrotnie biegać między kuchnią w stołami w ogrodzie. Nad nimi rozciągał się baldachim, zrobionym z dwóch zszytych białych prześcieradeł, przywiązanych do kij. To miało zapewnić ochronę przed palącym słońcem, nie tylko dla produktów, ale także dla gości. Następnie szybko omiotła wzrokiem otoczenia, sprawdzając, co jeszcze brakuje. Niczego, wszystko gotowe poza gospodarzem imprezy i drinkami. Nawet pamiętała wystawić koło basenu ręczniki. Zadowolona z siebie, że wyrobi się na czas, wróciła na górę wziąć prysznic. Po wycieczce do sklepu, a głównie powrotem z niego, spływała potem. Trzydzieści siedem stopni Celsjusza połączone z taszczeniem kilkunastu litrów napojów, było niezłym wyczynem.  Promieniała potem z dumy, kiedy wreszcie mogła usiąść w zaciszu kuchni.
No i jedno z trudniejszych etapów przygotowań do imprezy, co na siebie włożyć? Impreza nad basenem to koniecznie strój kąpielowy, tylko, jaki, klasyczne bikini czy sportowe, które zawsze nosiła. A z drugiej strony, nie wypada witać gości w negliżu. Wprawdzie nikt z nich nie będzie przemierzał ulic Konohy w kąpielówkach. Długo stała przed szafą nie mogąc dokonać wyboru. Wreszcie zdecydowała się na bikini sportowe w kolorystyce granatowo-biało-błekitnej, a na to narzuciła błękitną, zwiewną tunikę z prześwitującego materiału.
— Itachiemu się spodoba — oznajmiła przeglądając się w lustrze, nim wyszła z pokoju. — To już? — zapytała siebie, słysząc pukanie. Przyśpieszyła kroku i nim zdążyła złapać za klamkę, drzwi otworzyły się.
— Siema — rzucił machając do niej reklamówką z wódką.
— A witam, witam. Chcesz klapki? — zapytała odbierając siatkę i patrząc jak zdejmuje buty.
— Spoko, na bosaka też dobrze. Z reszta i tak zaraz wskakuję do wody. Nie przyszedłem za późno? — mówił podążając za dziewczyną do kuchni.
— Oda, zawsze o to pytasz i jak zawsze jesteś pierwszy i przed czasem — oznajmiła wskazując na zegarek, który pokazywał piętnastą dziesięć.
— Reszta pewnie zacznie się zbierać dopiero koło dwadzieścia pięć po, na ostatnią chwilę.
Keiko przyjaciół umówiła na wpół do szesnastej, pół godziny przed Itachim. Zrobiła to specjalnie, gdyż żaden z nich jeszcze nie wiedział o tym, że Uchiha też ma się pojawić. Wolała tego przez telefon nie mówić, gdyż znała odpowiedź. A tak to postawi ich przed faktem dokonanym i każe dobrze się zachowywać. To był przemyślany plan, aby zmusić ich do polubienia go. Chociaż zadowoliłaby się zwykłą akceptacją, wbrew pozorom cudu nie oczekiwała.
— Hę? — zapytała otrząsając się z rozmyśleń, patrząc na wykrzywione usta przyjaciela. Najwyraźniej właśnie oczekiwał odpowiedzi na zadane pytanie. Uśmiechnęła się przepraszająco unosząc bezradnie ramiona.
— Pytam, czy pomóc ci w czymś? Coś się stało? — dodał zaniepokojony przyglądając się dokładnie dziewczynie. — Trochę odpłynęłaś.
— To nic takiego. Sprawdzałam w myślach czy wszystko przygotowałam. Zostało tylko zrobić pierwsze drinki i wyjąć lód z zamrażalki.
— Ekstra. — Zatarł z zadowolenia dłońmi zmierzają do lodówki. — Tylko tyle kupiłaś? — dopytywał licząc butelki.
— Starczy nam. Na dworze stoją jeszcze piwa.
— Piwo na dworze w taki gorąco. Zwariowałaś — odparł pośpiesznie udając się w stronę wyjścia na taras. Prawie wybiegł do ogrodu, rozglądając się we wszystkie strony.
— Co ty wyprawiasz? — zapytała powstrzymując rozgorączkowanego mężczyznę od poprzewracania wszystkiego na stołach.
— Piwo ma być schłodzone. Tyle razy cię tego uczyliśmy.
— No i jest — odparła spokojnie, wskazując na niebieskie pudełko, które było turystyką lodówką. — Hahaha — roześmiała się w głos, rozbawiona miną przyjaciela. — Na serio pomyślałeś, że wystawiłabym, od tak te wszystkie puszki na słońce. Oda, ty jednak to zabawny jesteś, haha. Chodź lepiej zrobić te drinki.
Lekko naburmuszony, ruszył posłusznie z powrotem do kuchni. Swój humor odbił chwilę później. Naśmiewając się z Keiko, która narobiła wrzasku, kiedy poinformował ją, że ma pająka na ramieniu.
— Shinobi uciekający z krzykiem przed małym pajączkiem — drwił z dziewczyny, wzdrygającej się na samą myśl o tym wydarzeniu.
— Odczep się — burknęła popychając go. — Bo dostaniesz ciepłe piwo — odcięła się wystawiając język.
Drinki na stołach wylądowały o piętnastej dwadzieścia. Muzyka została ustawiono, a dziewczyna zniknęła jeszcze na chwilę na górze, udając się po marker. Oda zaproponował, aby podpisać pierwszymi literami imienia plastikowe kubki, tak dla pewności, że pije się swoje. Będąc w pokoju, przez otwarte okno usłyszała, dobrze znany dziewczęcy głos. Szybko zbiegła po schodach, przeskakując po dwa stopnie na raz.
— Yumi! — krzyczała rzucając się na niższą dziewczynę, ściskając ją mocno.
— Keiko! Tak dawno cię nie widziałam.
— I vice versa. Nie gorąco ci? — zapytała oglądając czerwoną bluzę przyjaciółki.
— Wiesz, że nie. To standardowy strój — odparła ciągnąć za ubranie na wysokości mostka.
— Kaptur, chociaż zdejmij — poleciła podając mężczyźnie marker, aby mógł dokonać napisów. — Masz w ogóle zamiar się kąpać? — dopytywała, odwracając się w stronę Yumi.
— No jasne, że tak — odpowiedziała pewnie, ciągnąć za zamek. — Ta dam — zakomunikowała zdejmując bluzę, pod którą miała zielony stanik od bikini.
— Kto ustawiał tą muzykę? Straszna szmira.
— Meiji! — krzyknęła Keiko odwracając się w stronę nowo przybyłych gości. — I jest z tobą Hiro. Moi kochani.
Od razu podeszła przytulić mężczyzn na powitanie.
— Meiji odwal się od mojej muzyki — warknął Oda, który osobiście wybierał piosenkę.
— Kto dał temu beztalenciu muzycznemu wybierać utwór? — oburzył się czerwonowłosy. Wprawdzie jego kolor włosów trudno było jednoznacznie określić. Nie były kasztanowe, ani rude, również nie ciemno czerwone, były mieszanką tego wszystkiego i tworzyły piękny baleyage.
 — Odezwała się nam gwiazda zeszłorocznego hitu — zadrwił.
— Jak ci po… — urwał. — Mam klasę i nie będę się kłócił w obecności tak piękny dam — oznajmił chwytając dziewczyny za dłonie i składając na nich pocałunek. Keiko zachichotała, uśmiechając się uroczo.
—  Ale Meiji ma rację, nie spierajcie się. Piosenkę można z… — zamilkła słysząc nagle przerwaną muzykę. Spojrzała w stronę głośników gdzie Hiroshi, Hiro jak często przyjaciele skracali mu imię, wybiera nowy utwór.
— Może być? — zapytał puszczając wybrany kawałek. Wszyscy zgodnie pokiwali głową. Mężczyzna miał dryg do muzyki, potrafił z uderzania sztućcem o szklankę stworzyć niezłą melodię.
— A gdzie reszta? — zapytała zerkając na nadgarstek Ody. Była już piętnasta trzydzieści pięć.
— Czyżbyś mówiła o nas moja najpiękniejsza panno na świecie?
— Isamu.
Higashiyama i jego przytuliła na powitanie, tak samo jak Fumiko, z którą przyszedł.
— No moja droga, teraz się nie wykręcisz od odpowiadania — oznajmiła puszczając jej oczko. Dobrze wiedziała, do czego nawiązuje. Miała tylko nadzieję, że przy takiej ilości osób nie będzie miała czasu ją wypytywać.
— O rany — mruknęła cicho zdając sobie sprawę z tego, że przecież będzie Itachi, który jak to miał w zwyczaju będzie stał z boku obserwując. Fumiko na pewno nie przegapi takiej okazji. Tego nie przewidziała. Aktualnie zastanawiała się czy lepiej nie będzie, kiedy sama wszystko jej opowie, niż gdyby miała o to wypytywać Uchihę. Jednak nim podjęła decyzję zjawił się ostatni z przyjaciół.
— Wreszcie jakaś porządna imprezka. Może ją rozkręcimy? — zapytał Josuke unosząc do góry siatkę z pobrzękującymi butelkami.
— Miło cię widzieć — oznajmiła Keiko, jego również przytulając. — Alkoholu u nas pod dostatkiem, ale i to się może przydać. — Odebrała folie, uśmiechając się miło. — Oda rozdaje drinki. Idę to zanieść do lodówki.
— To już wszyscy w komplecie? — zawołał za nią rozglądając się po przyjaciołach.
— Prawie — odkrzyknęła znikając w budynku. — Głęboki wdech. I głęboki wydech — mamrotała do siebie opierając się o lodówkę. Teraz czekała ją najgorsza rzecz, poinformowanie wszystkich, że za chwilę zjawić się Itachi. Ta, w chwili obecnej nie była pewna, czy to taki dobry pomysł, jaki wydawał się rano. Wiedziała, że przyjaciele nie są tacy i sobie nie pójdą, ale może być nieprzyjemna atmosfera. Westchnęła, spoglądając na zegarek, za dwadzieścia szesnasta. Musi się pośpieszyć, Itachi może przyjść w każdej chwili. Wzięła kolejny głęboki wdech i opuściła kuchnię.
Wychodząc do ogrodu, zastała roześmianych przyjaciół. Stali ze swoimi drinkami rozmawiając o radosnych rzeczach, na co wskazywały uśmiechy.
— A gdzie bliźniaczka? — pytała Yumi rozmawiając z Meiji, który już paradował w czerwonych szortach gotowy wskoczyć do basenu.
— Wieczorem wyrusza na misję, więc nie mogła przyjść.
— A Misaki?
— Jedzie z nią.
— Przecież to rozrzut stopni — oznajmiła zaskoczona.
— Mnie to mówisz, pytaj go — powiedział wskazując na przywódcę dyskutującego z Odą.
— A gdzie Fumiko? — Keiko przerwała rozmowę, rozglądając się po zebranych.
— Poszła się przebrać do łazienki.
— Dzięki.
— Twój drink. — Odwrócił się do niej Josuke wręczając plastikowy kubeczek z czarnym wielkim K.
— A kogo nam brakuje? — dopytywał Oda, wskazując głową na stół gdzie stał ostatni nie wręczony i niepodpisany kubek.
— Moment — odparła wymijająco, oddalając się do przyjaciół. — Gdzie ona jest? — mruczała wchodząc do budynku. Nie mogła zacząć, póki nie byli w komplecie. — Fumiko, czekamy na ciebie! — krzyknęła z dołu, zerkając kątem oka na zegarek w kuchni. Miała coraz mniej czasu, a wiedziała, że wytłumaczenia nie będą krótkie.
— Już idę — oznajmiła zjawiając się na szczycie schodów przebrana w bikini z zawiązanym zwiewnym pareo pod pachami. — Coś się dzieje? — dopytywała stając koło przyjaciółki.
— Muszę coś ogłosić, więc dobrze by było, abyście byli wszyscy. Chodź, mamy mało czasu. — Ostatni raz zerknęła na zegarek, nim pociągnęła dziewczynę na zewnątrz. — Przepraszam moi drodzy, ale możecie na chwile wyłączyć muzykę — oznajmiła wchodząc do ogrodu. Wszyscy z zaskoczeniem spojrzeli na Higashiyamę.
— Czy coś się stało? Staniemy zjednoczeni, jak jeden mąż gotowi zażegnać i przegnać wszystkie twe troski. Staniemy…
— Isamu, tak wiemy — przerwał mu Oda, lekko podirytowany idiotyczną paplaniną.
— Eee, chciałabym wam powiedzieć, że brakuje nam jeszcze jednego gościa.
— To wiem — skwitował Uchiha. — Mów lepiej, kogo.
— E… bo… Brakuje nam… — jąkała się, nie wiedząc jak to powiedzieć, tak, aby nie wywołać burzy.
— Kogo? — ponaglał Meiji, chcąc wrócić do zabawy i móc w końcu popływać.
— No dobra — rzuciła, robiąc dramatyczną pauzę. — CzekamynaItachiego — wypaliła na jednym wydechu. — Nie bijcie — dodała zakrywając się rękami i kucając.
Josuke, który akurat pił drinka, natychmiast go wypluł krztusząc się. Oda omal swojego nie wypuścił z ręki. Fumiko zrobiła wielkie pełne szczęścia oczy. Jej brat jedynie się skwasił, wywracając oczami, na myśl o spotkaniu z Uchihą. Hiro stał spokojnie w bezruchu, jakby usłyszane ogłoszenie nie zrobiło na nim wrażenia. Meiji szturchał Yumi, aby dowiedzieć się, o co chodzi, gdyż niedawno wrócił z długiej misji i jeszcze nie zdążył poznać wszystkich wieści. Machnęła ręką, dając znać, że wyjaśni później, zerkając przy tym na rosnącą złość na twarzy przywódcy.
— Pogięło cię do reszty! — ryknął Josuke, odstawiając kubek z takim impetem, że wylała się część zawartości.
— Przecież to łamie nasze zasady — dodał Oda wtrącając się do rozpoczętej tyrady. No cóż, Keiko do pewnego stopnia przewidywała taki obrót sprawy, dlatego chciała, aby Itachi przyszedł później.
— A tu się nie zgodzę — oznajmiła podnosząc się niepewnie. — Nie jesteśmy w siedzibie, to nie jest trening, tylko spotkanie u mnie. Skoro Fumiko może na nim być, to, czemu nie Itachi?
— Bo Fumiko to co innego i ma inne prawa.
— Ale Oda tak prawo nie działa.
— Josuke, powiedz jej, że to jest wbrew regulaminowi.
— Nie jest — wtrącił się Hiro, zbliżając się do rozeźlonej dwójki. W razie, czego wolał być, blisko, aby ukrócić rękoczyny. Zważywszy, że Oda do najspokojniejszych nie należał, a wszystko, co wiązało się z klanem Uchiha działało na niego jak czerwona płachta na byka.
— Josuke? — zwrócił się do niego, szukając wsparcia.
— Ma rację — westchnął. — W gruncie rzeczy, Keiko do siebie może zapraszać, kogo się jej podoba.
— W takim razie, ja wychodzę.
— Oda! — krzyknęła, łapiąc za łokieć i zatrzymując. — Proszę cię.
— Czemu nie poinformowałaś, że on przychodzi?
— Bo byście nie przyszli. A ja chciałabym, abyście się poznali, zaakceptowali.
— Uderzyłaś się w głowę? To poroniony pomysł.
— Oda, proszę daj szansę. Jestem z nim i to się tak szybko nie zmieni. Chciałaby…
— To się może szybko zmienić — wtrącił się jej w słowo. — Wystarczy, że Josuke wyda rozkaz, a ty będziesz musiała z nim zerwać. Także, Josuke, czyń swoją powinność — zwrócił się w jego stronę, tak jak oczy zebranych. Wszyscy aktualnie wpatrywali się w przywódcę Kindersów. Mężczyzna stał lekko zaskoczony sytuacją, w jakiej go postawiono. Spojrzał niepewnie na szatynkę, a dokładniej na jej pełne strachu granatowe oczy.
— Tak nie można — wtrąciła się Fumiko, widząc jak Josuke otwiera usta. — Jak w ogóle coś takiego może wam przyjść do głowy. Keiko jest dla was jak siostra, tak? — zapytała, a zebrani pokiwali zdecydowanie głowami. — Jak młodsza siostra, które trzeba chronić. — Spojrzała znacząco na Josuke. — W takim razie jak brat może chcieć pozbawić siostrę szczęścia? — Opuścili wzrok rozglądając się po trawie, nawet Oda odwrócił głowę. — To, tak jakbyście mnie odtrącali i tępili tylko, dlatego, że jestem siostra Isamu, ale nie jestem w Kindersach.
— Jest różnica między siostrą a chłopakiem, oraz znacząc między tobą a Itachim — zabrał głos przywódca zwracając z powrotem na siebie wzrok. — I nie przerywaj mi.
— Będę — odparła dobitnie. — Keiko chce tylko, abyście dali mu szanse, nikt nie oczekuje od was nagłej sympatii i wielkiego kumplowania się.
— Dokładnie — wtrąciła się. — Chcę abyście spędzili razem popołudnie i spróbowali go zaakceptować. Nie musicie razem się śmiać i wygłupiać. Wystarczy, że nie będziecie robić scen. Nawet możecie traktować jak powietrze, ale chociaż zaakceptujcie to, że tu jest. Proszę was. Jesteśmy przecież poza siedzibą, mamy pieczęcie, więc nie jesteśmy w stanie, nawet niechcący wyjawić mu żadnych tajemnic — zwróciła się w stronę Josuke. — Nie mamy też zamiaru trenować, aby mógł poznać nasze umiejętności i techniki. To jest jedynie zabawa przy basenie. Zwykła gry, zabawy, tańce, jedzenie, muzyka, picie, pływanie, nic wielkiego. Co tu możemy pokazać?
— Eh… — westchnął. — Z wielką niechęcią, ale muszę przyznać ci Keiko rację.
— Tak! — krzyknęła rzucając mu się na szyję. — Jesteś wspaniały Josuke — dodała, obdarowując go cmokiem w policzek. — Więc, jak Oda?
— Zostaję — burknął. — Musze go przypilnować, aby te obślizgłe łapy trzymał przy sobie.
— Też jesteś super — oznajmiła uśmiechając się w pełni szczęścia i targając mu włosy.
— Ale nie myśl sobie, że go polubię.
— Wiem, wiem — rzekła machając lekceważąco ręką. — Tylko się nie dąsaj — dodała uwieszając mu się na szyi i szepcząc na ucho: — Bo się wszyscy dowiedzą, że boisz się ciepłego piwa.
— O ty, mały podstępny lisie — odparł ruszając biegiem za uciekającą dziewczyną.
Wróciła atmosfera zabawy i swobody. Przerwane rozmowy zostały wznowione, a dla bezpieczeństwa pomijany był temat Itachiego.

***

Zerknął na zegarek. Była już czternasta trzydzieści, więc miał godzinę do wyjścia. Musiał zacząć się już zbierać. Podniósł się z kanapy i wyłączył oglądane wiadomości. Kroki skierował ku łazience. I to nie tak, że tylko dziewczyny się stroją. Jeśli mężczyźnie zależy, również będzie przykładał uwagę do swojego strony. Także, po prysznicu stanął przed trudnym wyborem, co na siebie włożyć. Wprawdzie nie zamierzał korzystać z basenu, ale wypadałoby ubrać coś plażowego. Patrzył to na kąpielówki w jednej dłoni, to na boardshorty w drugiej. Chwilę wahał się, lecz ostatecznie wygrała wersja z dłuższymi nogawkami. Jakby miał być sam na sam z Keiko to wówczas nie byłoby problemu z przylegającymi kąpielówkami. Jednak wiedział, że wśród Kindersów przeważająca większość to mężczyźni, więc wolał w czymś takim nie paradować. Podczas ubierania, na chwilę zamyślił się nad strojem szatynki. Ciekawiło go to, co na siebie włoży. Powiedziała, że będzie mieć strój kąpielowy, czyli jednoczęściowy czy skąpe bikini? Na samą myśl o drugiej opcji, oblizał wargi.
Spojrzał na zegarek, piętnasta dwadzieścia. Musiał już wychodzić, aby być chwilę przed czasem. Właśnie wchodził na schody, kiedy z sypialny wyjrzała Mikoto.
— Wychodzisz gdzieś?
— Tak. Wrócę późno, więc nie będzie mnie na obiedzie.
— To nie dobrze zaniedbywać posiłki. A może byś coś zjadł, zanim wyjdziesz?
— Przykro mi, ale nie mam czasu. Po za tym nie jestem głodny.
— Powinieneś coś zjeść, jak masz wracać późno. Nie można tyle siedzieć głodnym. Na pewno zaraz zgłodniejesz — ciągnęła kobieta, starając się wepchnąć w syna porcję obiadu. Prawdą było, że gotowała więcej niż potrzeba, a coś z tym nadmiarem trzeba było zrobić.
— Idę do Keiko, więc jak zgłodnieje, zjem tam.
— O, idziesz do swojej dziewczyny. To na pewno przyda się wam to — odparła stanowczo, dziarsko przepychając się koło Itachiego, aby zejść do kuchni.
— Mamo, ja nie mam czasu — oznajmił, starając się wywinąć, z czegokolwiek, co kobieta chce mu wręczyć. W duchu cieszył się, że nie było Fugaku, bo gdyby on to usłyszał to pewnie wręczyłby mu kolejną paczkę prezerwatyw i zdążył wygłosić skróconą wersję wykładu o antykoncepcji oraz konieczności zabezpieczania się. Teraz o tym myśląc doszedł do wniosku, że nie chciałby zobaczyć ojca, jak dowie się, że Sasuke będzie miał dziecko. Wprawdzie Fugaku na pewno wyprze się syna, jako zdrajcę klanu, lecz nazwisko to nadal nazwisko. Przez co nieślubne dziecko, będzie hańbiło dobre imię rodziny. Przecież mężczyzna zrobi wielką awanturę, jak się o tym dowie. Nie dość, że jego rodzony syn stanął przeciwko niemu, zdradzając klan, to jeszcze mimo zostania z niego wydziedziczonym i wyklętym to nadal będzie plugawi szlachetny symbol Uchiha posiadając nieślubne dziecko ze szpiegiem z Suna. Oho, zapowiadało się ciekawe przedstawienie. A najgorsze to nieuchronna konieczność uczestniczenia w tym. Mało tego, będzie musiał popierać ojca w jego oskarżeniach pod adresem brata. Horror. W tej chwili zaczął marzyć, aby Fugaku nie wypuścili stamtąd nigdy.
— Itachi mógłbyś mi to zdjąć? — poprosiła wyprowadzając z tragicznego toru, jakie obrały jego myśli.
— Tak, już — odparł jeszcze nie zupełnie kontaktując z otoczeniem. — Po co ci to? — zapytał zdejmując z najwyższej półki duże plastikowe pudełko.
— Zapakuję dla was ciasto. Keiko na pewno się spodoba.
— Mama ja się spóźnię — odparł zerkając na komórkę, piętnasta trzydzieści.
— Spokojnie, to zajmie tylko chwilkę — oznajmiła myjąc podane pudełko. Itachi westchnął chowając komórkę. Wiedział, że kobiety nie da się przekonać. Co by się nie działo, musi wyjść dzisiaj z tym ciastem z domu. Zrezygnowany usiadł na prześle przyglądając się, jak Mikoto dokładnie wyciera wieczko.
Spodziewał się tego. Z domu wyszedł piętnasta czterdzieści cztery. Jeszcze nim opuścił ulicę należące do klanu Uchiha, napisał do Keiko sms’a przepraszając i informując, że się spóźni.
Nim dotarł do Higashiyamy z daleko było słychać głośna muzykę. Wszedłszy na teren posiadłości ominął budynek, wychodząc od razu na tylnią część ogrodu, gdzie wszyscy się bawili. Nim zdążył przyjrzeć się zebranym, dostrzegła go.
— Itachi! — krzyknęła podbiegając, przestając uciekać przed Odą. Na jej słowa, każdy zwrócił wzrok w stronę Uchihy. Brunet poczuł się skrępowany, kiedy Keiko rzuciła mu się na szyję mocno przytulając, a spojrzenia męskiej części towarzystwa wyraźnie były, ładnie mówiąc, nieprzychylne.
— Kochaś ci się spóźnił — rzucił złośliwie Oda. — To chyba nie wypada, aby Uchiha spóźniał się prawie godzinę — dodał kąśliwie. Na co reszta zaśmiała się.
— Nie przejmuj się nimi. Oda miał wizję ciepłego piwa, więc jest lekko zgryźliwy — oznajmiła wystawiając język w stronę przyjaciela, który odpłacił się jej tym samym. — Cieszę się, że przyszedłeś — powiedziała wychylając się do pocałunku, lecz Itachi był szybszy i cmoknął ją w policzek. Sam miał ochotę na pocałunek, ale wolał nie ryzykować, widząc nastawienie zebranych. Keiko popatrzyła na niego zaskoczona.
— To od mamy — oznajmił, chcąc odwrócić uwagę dziewczyny.
— Ciasto? — zapytała, z ciekawością oglądając pudełko.
— Na twoim miejscu sprawdziłbym czy nie jest zatrute. — Oda nie umiał nie rzucić swojej uszczypliwej uwagi.
— Bla, bla — odcięła się przedrzeźniając ton jego wypowiedzi. — Nie chcesz to nie musisz jeść — dodała znikając z siatką w budynku. Towarzystwo wróciło do swoich zajęć, jednak, co jakiś czas zerkali podejrzliwie w stronę Itachiego. Mężczyzna upewniwszy się, że nie jest tu potrzebny, udał się w ślad za Keiko. Zastał ją w krzątającą się w kuchni i szukającej czegoś, na czym mogłaby wyłożyć ciasto. Oparł się o framugę przyglądając się. Nucąc, bliżej nieznaną melodię, lekko poruszając biodrami w rytm, sprawdzała wszystkie szafki po kolei. Nie mógł ukryć tego, że wyglądała kusząco. Przez cienki, prześwitujący materiał tuniki doskonale widział sportowe bikini, nagi brzuch, uda i ponętnie wypięte pośladki, kiedy musiała się schylić, po strąconą reklamówkę.
— Może pomóc ci skarbie? — zapytał zachodząc ją od tyłu i przytulając.
 Zaskoczyna, aż podskoczyła, czując w pasie czyjeś ręce, ciepły oddech na uchu oraz wilgotne wargi na szyi. Jednak orientując się, że to Itachi, jedynie się uśmiechnęła.
— Chyba sobie poradzę — odparła zerkając na otwarte pudełko z ciastem.
— Jak chcesz.
Składał drobne wilgotne pocałunki po całej długości, powoli schodząc na obojczyk i dekolt, aby następnie zawędrować na ramiona, z których lekko zsunął tunikę.
— Itachi, nie teraz — mruknęła wzdychając cicho. Bardzo podobało się jej, kiedy to robił, lecz wiedziała, że w każdej chwili ktoś może wejść. Przerażała ją wizją, co by zrobili jej przyjaciele, gdyby zastali ich tak.
— Nie podoba ci się? — zapytał odrywając się na moment od całowanej skóry, po czym przejechał koniuszkiem języka po niej. Po nocy spędzonej razem, coś pękło. Dzięki temu, że przespali się ze sobą, zniknęły wszelkie bariery. Nie było już żadnego wstydu, zakłopotania, czy zastanawiania się czy wypada, czy można, czy druga osoba tego chce. Poznali swoje ciała, pokonując ograniczenia sfery intymnej prywatności. Teraz bez skrępowania mogli za każdym razem, kiedy tego chcieli wyrażać jednoznacznie swoje pragnienia, ukazywać podniecenie i ochotę. Nie istniały już żadne wytyczne. Wprawdzie nie byli już tylko parą, chłopakiem i dziewczyną, stali się kochankami. A to, że najpierw było uczucia a potem seks, zdecydowanie pogłębiło ich relacje. Teraz oboje wiedzieli, co czują do siebie. Już bez gdybania, zastanawiania się, wątpienia, domyślania się, po prostu wiedzieli. Byli tego zupełnie pewni i powiedzieli to sobie, pozbawiając się całkowicie złudzeń.
— Przecież wiesz, że jest inaczej — odpowiedziała odwracając się do niego przodem. Chwilę patrzyli sobie głęboko w oczy, nim zatopili się w namiętnym pocałunku. Dłonie mężczyzny wślizgnęły się pod tunikę, głaszcząc nagą skórę pleców.
— Ekhm.
Przerażona przerwała pieszczotę wychylając się za mężczyznę. Odetchnęła z ulgą dostrzegając w drzwiach Fumiko.
— Ja bym na twoim miejscu uważała — oznajmiła puszczając jej oczko. — Już zdążyli zauważyć wasze zniknięcie. I jesteś mi coś winna. Oda miał ochotę tu wparować.
— Wielkie, wielkie, wielkie dzięki — odparła odsuwając się od Itachiego, niezbyt zadowolonego, że przerwano mu.
— Na podziękowania będzie czas później, a trochę ci się nazbierało. Tobie też — zwróciła się ku niemu.
— Hę — mruknęła zaskoczona zerkając na bruneta, który teraz unikał jej wzroku.
— Bierz te ciasto i chodź, bo się niecierpliwią — ponaglała.
— Już, już, nie mogę znaleźć żadnego odpowiednio dużego talerza. Mikoto tego napchała po brzegi, nie wystawię tak pudełka, bo nie da się z tego normalnie wyjąć.
— To nie problem.  Daj na desce do krojenia.
— Dobra myśl.
I tak ciasto sprawie wylądowało na drewnianej desce, pokrojone i ułożone w piramidkę. Cała trójka z blondynką na czele opuściła kuchnie. Jednak jeszcze nim wyszli Itachi pochylił się nad Keiko i wyszeptał:
— Prześlicznie dzisiaj wyglądasz. Kusisz w tym stroju — dodał muskając po raz kolejny szyję, jednocześnie delikatnie przejeżdżając dłonią po jej udzie.
— Poczekaj, aż zdejmę tunikę — dodała, odwracając głowę i posyłając mu oczko, nim zniknęła za zakrętem zupełnie opuszczając kuchnię.
— Już myśleliśmy, że ktoś cię porwał — oznajmił Josuke posyłając Itachiemu wymowne spojrzenie.
— Nie przesadzajcie, nie mogłam znaleźć czegoś na wystawienie tego. Dobrze, że Fumiko przyszła, bo próbowałabym to upchnąć na dwóch talerzach — opowiadała starając się ustawić gdzieś sporej wielkości deskę na i tak zapchanych stołach.
Itachi stanął z boku, rad, że Fumiko została zawołana, co uniemożliwiło wypytywanie. Dzięki temu mógł się przyjrzeć towarzystwu. Pierwszą osoba, która rzuciła mu się w oczy była zielonowłosa dziewczyna w staniku i czarnej spódniczce. Jednak nie to przykuwało uwagę, lecz fakt, że na twarzy posiadała czarne szwy. Zygzakowaty szlak widniał w poprzek nosa i w przedłużeniu kącików ust. Również znajdowały się na dwóch różnych wysokościach na obu udach i rękach, a także tworzyły znak X na dłoniach. To właśnie ona zmierzała w jego kierunku.
— Twój drink — oznajmiła wręczając mu plastikowy kubek z przekreślonym czarnym I, co wykonał Oda. Stała chwilę przyglądając się mu, niesamowicie intensywnymi zielonymi oczami. Nie potrafił nic z nich wczytać, nawet to, czy jest mu przychylna czy nie.
— Chcesz to częstuj się. Jedzenie, drinki — wymieniała wskazując odpowiednie miejsca. — A jakby, co alkohol jest tam — dodała pokazując niebieskie pudełko. — Jeśli chcesz puścić jakąś swoją muzę to wystarczy, że podłączysz swój telefon do głośników, albo wybierzesz coś z listy Keiko.
Przypatrywała się mu chwilę, nim gwałtownie obróciła się na pięcie wprawiając w ruch rozpuszczone włosy. Dziwne indywiduum, pomyślał, nie spuszczając wzorku z jej pleców. Dopiero, kiedy minęła Fumiko, przeniósł wzrok na mężczyznę obok.
— Meiji — oznajmiła Keiko zjawiając się obok i dostrzegając, na kogo patrzy. — Z Yumi, tą zielonowłosą tańczy Isamu. Powinieneś go znać. — Owszem, Itachi pamiętał długowłosego blondyna, który teraz okręcał roześmianą dziewczynę. — Josuke, przywódca Kindersów to ten fioletowowłosy — wytłumaczyła wskazując na mężczyznę z upiętymi wysoko włosami, który popijając puszkę piwa rozmawiał z krótkowłosym brunetem. — Rozmawia z Odą, jego znasz. — Tak, i z chęcią by nie poznawał. — A tam przy basenie, to Hiro, znaczy Hiroshi — wskazała na mężczyznę z cieniowanymi do połowy szyi różowymi włosami. Siedział na brzegu basenu w boardshortach i zielonym t-shircie z pikselowym sercem. Wyglądał na znudzonego i co dziwne trzymał się sam, z boku, z dala od reszty.
— Keiko twój drink — zawołał Meiji, skończywszy rozmawiać z blondynką.
— Baw się dobrze — poleciła nim zostawiła go samego.

Impreza trwała w najlepsze. Kindersi naprawdę potrafili bawić się na całego. Mimo iż, ze względu na obecność Itachiego zostało ustalone, że zabawa ma być kulturalna i bez upijania się do niekontaktowania. Wszyscy z radością brali udział, w co chwilę wymyślanych zabawach. Kończyła się jedna, chwila przerwy i zaraz ktoś wymyślał następną. Było wyzwanie, kto szybciej wypije drinka, kto szybciej zje kawałek pizzy, zabawa w butelkę z bardzo dziwnymi pomysłami na prawdę i wyzwanie. Gra polegająca na tym, że jednej osobie wiązało się oczy, druga kierowała jej palec na jakąś część ciała, a ta musiała po tym jednym dotyku zgadnąć, co to jest. Oczywiście nie mogło zabraknąć tańców i taplania się w wodzie. Przy okazji była bitwa na balony wodne, chociaż potem w ruch poszły też wiadra, kubki oraz techniki Keiko. Wszyscy się wygłupiali, bawili, śmiali, radowali ciesząc się każdą chwilą. Wszyscy oprócz Itachiego. Nie pasował do przyjaciół Higashiyamy. Nie potrafił się tak bawić jak oni, z resztą nieprzychylne zastawienie nie zniknęło. Oda, co chwilę rzucał jakieś złośliwe uwagi. Nie obeszło się również bez niesympatycznych komentarzy Josuke. Isamu także nie pozostawał w tyle, chociaż przy jego sposobie wysławiania się ciężko było odgadnąć, o co mu chodzi. A przynajmniej Itachi średnio sobie z tym radził, nieprzyzwyczajony do tego. Starał się być z boku, bardziej obserwując imprezę niż w niej uczestnicząc. Jednak Keiko i Fumiko co jakiś czas go wyciągały, aby wkręcił się, chociażby w jedną grę.
Butelka szła za butelką, przez co humor się polepszał, a zabawy i zachowanie stawało coraz bardziej swobodne. Właśnie nastał taki moment, że większość osób siedziało w basenie lub wokół niego. Gadali, nieraz przekrzykując się w naśmiewaniu z wpadek, porażek i sytuacji, które miały miejsce podczas dzisiejszej zabawy lub i poprzednich. Itachi dokładnie się im przyglądał. Z resztą on również był obserwowany. Oda starał się nie spuszczać wzroku z Uchihy, pilnując go na każdym kroku. Keiko często przybiegała do mężczyzny, aby pogadać z nim, przytulić się czy próbować namówić na nową grę, lecz, gdy tylko Oda to dostrzegał natychmiast wymyślał pretekst, odciągnąć szatynkę. Itachi uważał, że atmosfera byłaby o wiele przyjemniejsza bez niego. W stosunku do reszty zachowywał się normalny, niekiedy trochę gwałtownie i raptownie, jednak było widać, że są do tego przyzwyczajeni i dobrze się z nim dogadują. Hiro natomiast był najbardziej spokojny ze wszystkich, bawił się i śmiał, ale będąc przy tym stosunkowo cichym, w porównaniu do innych. Dość tajemnicza osoba. Natomiast Yumi, wyglądem prezentowała się dość intrygująco, lecz z zachowania przypominała Keiko.  Josuke, za to pod żadnym względem nie wydawał sie być przywódcą organizacji. Traktowali go jak równego sobie, wygłupiając się z nim i naśmiewając z tego jak rzucił się na ratunek upadającemu kubkowi z drinkiem, który rozlał się po trawie. Isamu z całej tej ekipy był najbliższym przyjacielem szatynki, gdyż niemalże ciągle przebywali ze sobą. Tańczyli, dobierali się w pary do zabaw, wygłupiali pokazując doskonałą synchronizację w układach tanecznych przy zawiązanych oczach, czy latali w powietrzu. Tak, latali w powietrzu. Blondyn posiadał techniki powietrze, przez co wyrzucał Keiko wysoko w górę, utrzymując ją tam za pomocą silnego podmuchu wiatru. Strasznie podobało się to jej i cieszyła się przy tym jak dziecko. A sądząc po organizacji, nie robili tego pierwszy raz. Meiji nie był ani zbyt stonowany, jak Hiro, ani zbyt zabawowy jak Isamu czy Keiko. Po prostu dobrze się bawił w towarzystwie przyjaciół. To, co go wyróżniało to flirciarskie podteksty w rozmowach z dziewczynami. Rzucał je do każdej i Fumiko, i Yumi i Keiko. One nie zwracały na nie uwagi lub wykorzystywały, jako element zabawy. Jednak Itachiemu, trochę to nie pasowało. Czuł się dziwnie obserwując jak mężczyzna obejmuję jego dziewczynę w sposób nie zupełnie przyjacielski i mówi: „każda minuta bez ciebie jest jak godzina, a każda godzina z tobą jest jak minuta, więc ja pragnę zagarnąć na własność wszystkie te godzinowe minuty”. Najbardziej normalna z nich wszystkich była Fumiko. Itachi podejrzewał, że to może być spowodowane nie przynależeniem blondynki do organizacji, jako jedynej z zebranych, nie licząc go samego. I to właśnie ona zmierzała w jego stronę.
— Jak się bawisz? — zapytała siadając na krześle obok, rada, że w końcu uda się jej pogadać z Uchihą. Próbowała znaleźć odpowiedni moment przez cały czas, jednak następujące po sobie zabawy skutecznie to uniemożliwiały.  Dopiero teraz, kiedy reszta była zajęta zabawą w wodzie, nadarzyła się okazja do wypytania. Keiko wymyśliła, aby dobrać się w pary i urządzić zapasy w basenie. Gra polegała na tym, że osoba siedząca na ramionach innej osoby ma się siłować z innymi osobami na ramionach innych, po to, aby wpadła ona do wody. Taka para wówczas przegrywała i właśnie Fumiko spadła z Ody, więc miała chwilę przerwy.
— Dobrze — odparł kurtuazyjnie, obserwując jak Keiko siedząc na ramionach Isamu przepycha się z Hiro będącym na Josuke. — Proszę. — Podał mokrej dziewczynie ręcznik leżący na sąsiednim krześle.
— Dzięki. — Otuliła się nim, również obserwując zaciętą rywalizację.— Moje rady podziałały? — dopytywała uśmiechając się na myśl o tym jak zmartwiony próbował dowiedzieć się o stan zdrowia Higashiyamy.
— Dziękuję bardzo za nie.
— Mało wylewny jesteś. Od dawna z Keiko? Bo ona mnie jakoś nie raczyła poinformować, kiedy to nastąpiło — dodała z żalem.
— Od ósmego czerwca.
— CO?! — krzyknęła zrywając się do pionu, powodując zsunięcie się ręcznika z pleców. — Keiko! — rzuciła zła zmierzając w jej stronę. — Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć tyle czasu?! — krzyknęła, po czym ze złości rzuciła się wprost na nią, zwalając z ramion brata. Nie tylko Keiko wylądowała w wodzie. Wskoczenie spowodowało sporą falę, która wylała się poza obręb basenu, przewracając resztę.
— Ale o co ci chodzi? — pytała zaskoczona wynurzając się na powierzchnię.
— Jesteście już tyle ze sobą, a nie raczyłaś powiedzieć ani słowa. I to mnie. Jak mogłaś o tym nie poinformować? Wiedz, że kara będzie sroga — oznajmiła podtapiając dla żartu i w ramach wspomnianej kary. Zebrani przyglądała się temu przez chwilę, po czym na znak Yumi rzucili się na Fumiko. W ostateczności wszyscy zaczęli się podtapiać nawzajem, wygłupiając się i śmiejąc.

Nastał zmierzch i chłodne powietrze. Towarzystwo kulturalnie uznało, że pora się zbierać. Wprawdzie ich imprezy nigdy się tak nie kończyły. Zabawa trwała do późnej nocy, wszyscy nocowali u organizatora — często Keiko, gdyż jako nieliczna nie mieszkała w ciasnym mieszkaniu — oraz nikt nie kończył na tyle trzeźwy, aby samemu wrócić do domu. Zawsze doprowadzali do stanu, lekkiego niekontaktowania z otoczeniem, czego nie zapomniał wytknąć Oda. W końcu przez obecność Itachiego, pilnowali się. Hiro, Yumi i Meiji starali się ignorować jego obecność, nie zwracając uwagi na fakt istnienia, jedynie, co pewien czas kontrolując, co robi. Oda i Josuke często obserwowali rzucając uwagami, do których co jakiś czas przyłączał się Isamu. Z całego towarzystwa tylko Fumiko była mu przychylna. Mimo tego, Keiko uważała, że impreza była udana. Jej zamierzenie wypełniło się w pewnym stopniu. Przyjaciele może nie zaakceptowali Itachiego w pełni, ale na tyle, aby w miarę traktować go neutralnie. W końcu pozwolili mu zostać na imprezie i uczestniczyć w zabawach, ograniczając się do chłodnych spojrzeń i kąśliwych uwag.



3 komentarze:

  1. Czuję pewien niedosyt. Było tyle fajnych zabaw, a Ty przeskoczyłaś po nich ekspresowo. Szczerze współczuję Itachiemu, bo miał raczej kiepską imprezę, tak przynajmniej ja to odczułam. Poza początkową sceną w kuchni, raczej się wynudził :) No ale czego się nie robi dla miłości. Ciężko powiedzieć z kim będzie miał trudniej, z Odą czy szefem organizacji. Jeśli dobrze pamiętam, to Josuke coś czuje do Keiko, więc jemu sytuacja może się jeszcze bardziej nie podobać niż reszcie. Cały czas się zastanawiam czy moje przypuszczenia są prawidłowe co do związku Keiko i Uchihy. Nie wierzę, że będzie im łatwo i jestem pewna, że Itachi będzie musiał zrobić coś naprawdę WOW, aby jej przyjaciele pogodzili się z ich związkiem, ale co to dokładnie będzie? Czy to o czym myślę, czy wykombinowałyście coś innego? :D Skoro na razie rozdziały mają być publikowane regularnie, to może dowiem się dość szybko :)
    Weny i chęci do pisania :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czułam niedosyt i z chęcią bym opisała każdą zabawę jaka miała miejsce, ale niestety rozdział byłby wówczas zbyt obszerny, no i skończył mi się limit. Aby właśnie rozdziały były ujednolicone i nie dochodziło do zbyt długich, razem z Erroay ustaliłyśmy limit jaki mamy na każdy rozdział. Czasami to strasznie wnerwia, kiedy ma się głowę pełną pomysłów a tu trzeba kończyć. Jednak z drugiej strony gdyby limitu nie było to pisałybyśmy dokładnie o wszystkim ze szczegółami a rozdziały przybrałyby bagatelne wielkości.
      Co do Itachiego, tak, niestety biedaczek wynudził się. No zdarza się, ale chociaż poznał część przyjaciół Keiko. I racja łatwo z nimi nie będzie miał. A to jak oni zostaną przekonani do niego,to tajemnica ;) I nie wiem jakie masz przepuszczenia co do związku Keiko z Itachim, więc do tego się nie ustosunkuje. I tak po za tym to mam wrażenie, że raczej nie spodziewasz się tego co spowoduje, że dojdzie do wstępnej akceptacji związku Keiko z Itachim :D ale więcej nie mówię.
      Dziękuję za komentarz, cieszę się, że rozdział się podobał, na pewno to nie ostatnia impreza jaką Keiko zorganizuje więc przy następnych postaram się bardziej opisać samą imprezę i zabawy. Na koniec zapraszam w przyszły weekend na rozdział Erroay w którym będzie się sporo działo, ale więcej zdradzić nie mogę ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, współczuję Itachiemu bo jednak nie miał miłej i udanej zabawy... no cóż właśnie przez to, że był tak jakby odrzucony od towarzystwa, stał z boku i obserwował i można dopowiedzieć że szpieguje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń