Witam.
Od razu przepraszam za małe opóźnienie w dodawaniu rozdziału. Rozdział był gotowy do wrzucenia, wszystko przygotowane a tu nagle... dostawca internetu postanowił ze mną już więcej nie współpracować. Z niezupełnie znanych mi powodów nie miałam dostępu do internetu przez pół dnia. Stąd nie było jak wrzucić rozdziału, za co przepraszam. Na szczęście dostęp do sieci już mam : )
Także przypominam, że następny rozdział będzie w następną sobotę. Zgodnie z tym co pisała w zeszłym tygodniu Erroay do 1.10 rozdziały będą ukazywać się co tydzień.
_______________________________________________________________
Od razu przepraszam za małe opóźnienie w dodawaniu rozdziału. Rozdział był gotowy do wrzucenia, wszystko przygotowane a tu nagle... dostawca internetu postanowił ze mną już więcej nie współpracować. Z niezupełnie znanych mi powodów nie miałam dostępu do internetu przez pół dnia. Stąd nie było jak wrzucić rozdziału, za co przepraszam. Na szczęście dostęp do sieci już mam : )
Także przypominam, że następny rozdział będzie w następną sobotę. Zgodnie z tym co pisała w zeszłym tygodniu Erroay do 1.10 rozdziały będą ukazywać się co tydzień.
Gorąco, duszno. Przewróciła się na drugi bok, ścierając
nadgarstkiem kropelki potu. Wytrzymała jedynie kilkanaście sekund, zanim znów
nie przekręciła się. Ułożona na wznak, westchnęła głośno. Wymacała komórkę; zegarek
wskazywał siódmą siedemnaście. Skrzywiła
się, nie lubiła wstawać rano, zwłaszcza w wolny dzień. Odłożyła przedmiot
przewracając się po raz kolejny. Leżała chwilę, aby następnie gwałtownie zerwać
się do siadu.
— Tu się nie da spać! — krzyknęła. Dzisiejszego poranna, było wyjątkowo gorąco.
Otwarte na oścież okno, koc zrzucony na podłogę, cienki przyduży t-shirt
zamiast piżamy i nic nie pomagało.
Obróciła się, stawiając bose stopy na podłodze. Skrzywiła się zerkając w
stronę okna, dostrzegając piękny błękit nieskalany najmniejszą białą plamą.
Zapowiadał się koszmarnie ciepły dzień.
Z cichym westchnięciem pochwyciła butelkę wody, wypijając na raz całą
jej zawartość. Następnie powłócząc nogami udała się do łazienki, wziąć
orzeźwiający prysznic. Czekając aż wchłonie się spora warstwa kremu, owinięta w
ręcznik wybierała ciuchy na ten nieznośnie gorący dzień. Jej żywiołem jest woda,
więc musiała dbać o to, aby ciało posiadała odpowiednie nawilżenie i zapas
płynów, niezależnie od pory roku. Pamiętała, jak raz uznała, że to lekka
przesada i olała to. Z misji wróciła w opłakanym stanie. Trzeci stopień
odwodnienia, co z tym idzie zawroty głowy, zaburzenia widzenia, omdlenia, bóle
mięśni, skurcze, mocne wycieńczenie, drętwienie kończyn, a do tego jeszcze
wysuszona skóra, która nie dość, że swędziła i piekła to jeszcze schodziła
płatami oraz pękała. Powiedziała sobie wówczas, „nigdy więcej”; co by ktoś nie
powiedział, jak głupio by to nie wyglądało, zawsze pilnowała odpowiedniego
nawodnienia.
Siedziała w kuchni jedząc jogurt i bezmyślnie gapiła się w
okno. Już był za ciepło i z chęcią wróciłaby z powrotem pod prysznic. W ogóle
najchętniej to by z łazienki nie wychodziła.
— Ej — zawołała po cichu, zamyślając się. Do głowy
przyszła jej pewna kusząca myśl, basen. A gdyby tak… W końcu sprzątała ostatnio
przez wiele godzin, właśnie po to, aby móc zorganizować imprezę. Pogoda była do tego idealna, a planów na
dzisiaj nie miała. Mogłaby zaprosić przyjaciół oraz Itachiego, aby ich ze sobą
zintegrować. To był plan.
— Przyjęcie nad basenem! — krzyknęła zrywając się do
pionu. Z pełnią energii i wizją nadchodzących przyjemnych godzin, pobiegła na
górę, niemal rzucając się na szafkę, po komórkę. Najpierw lista gości. Zdzwoniła prawie
wszystkich, zapraszając i upewniając się, kto może przyjść. Na sam koniec został jej już tylko:
— No weź — jęczała do słuchawki. — Chodź, co innego masz
do roboty?
— Nie wydaje mi się, abym pasował do twoich przyjaciół.
— No nie chcesz mnie w stroju kąpielowym zobaczyć.
— Nie o to chodzi Keiko.
— No taaa, widział nago to strój wrażenia nie robi —
mruknęła krzywiąc się. — Albo sam nie masz stroju kąpielowego — dodała po
chwili, przerywając Itachiemu, który zdążył jedynie wypowiedzieć kilka
pierwszych sylab.
— Tu nie chodzi o strój. Wiesz, jakie mają do mnie
nastawienie twoim przyjaciele.
— No właśnie o to chodzi, o waszą integrację. Poznacie
się, spędzicie trochę czasu i wszystko się poprawi.
— Jedna impreza nie zmieni ich nastawienia.
— To zrobię tysiąc imprez. No weeeź. Nie przyjdziesz? No
proszę cię — jęczała namawiając.
— Dobrze, zjawię się — oznajmił dając za wygraną.
Wiedział, że Keiko nie odstąpi i będzie tak długo marudziła, aż się zgodzi.
— Tak! — pisnęła. — Kochany jesteś. To
bądź o szesnastej. Pamiętaj wziąć kąpielówki. Do później. Cmok i papa.
Pip. Pip.
Rozłączyła się nie dając dojść mężczyźnie do głosu. Miała
sporo przygotowań a mało czasu.
Sprzątanie poszło na marne, gdy wyrzuciła pół szafy, aby
dokopać się do głośników, spoczywających na dnie. Wkładając je z powrotem nie
dbała o to, aby się nie pogniotły i później można było łatwo znaleźć ulubiony
ciuch. Ubrania zostały po prostu wrzucone, bez ładu oraz składu. Nie miała
czasu zajmować się takimi drobnostkami. Przygotowanie wszystkiego na zabawę
przy basenie wymagało poustawiania masy rzeczy.
— No to jedno z głowy — zakomunikowała stawiając głośniki
w bezpiecznym miejscu z dala od wody. Następnie skierowała się w stronę schowka
na ogrodowe bambetle. Muzyka to tylko drobny element, istotny, ale element. Trzeba
ustawić krzesła, ławki, aby było, na czym siedzieć. Rozstawić stoły i zrobić z
nich bufet. Parkiet do tańczenia. Zadaszenia nad stołami, aby w cieniu można
było zjeść. Oświetlenie, jakby impreza przeciągnęła się do późna. A także
zakupy, i jeszcze by się przydało to, i tamto. Keiko uwijała się w pocie czoła
wyciągając ze schowka potrzebne rzeczy. Zdarzyło się jej krzykną raz czy dwa,
na widok uciekającego pająka przed chaosem, jaki tworzyła. Wyniesione
przedmioty, porozstawiała po ogrodzie, szamocząc się dłuższa chwilę z
wyprostowaniem rozwiniętej beli wykładziny, służącej za parkiet.
Miotała się po posesji jeszcze przez godzinę nim pochwyciła
portfel, wybiegając do najbliższego marketu. Napoje, alkohol, słone przekąski,
słodkie przekąski, plastikowe sztućce, kubki, talerze, owoce, lista
prezentowała się dość okazale. Do tego może coś bardziej konkretnego, jakaś
pizza, sałatka albo hamburgery. Keiko już sama nie wiedziała, co brać i w
jakich ilościach. Z koszykiem załadownym po brzegi udała się do kasy. Przy
płaceniu portfel dość mocno ucierpiał, jednak postanowiła, że raz na jakiś czas
może sobie na coś takiego pozwolić. Uśmiech
zniknął, kiedy zapakowała zakupy do toreb. Jeżdżąc wózkiem po sklepie optymistycznie
uważała, że spokojnie się zabierze. Czar prysł widząc to górę reklamówek. Westchnęła,
wyboru nie było, trzeba ruszać. Trasa nagle wydłużyła się, a pokonanie jej
zajęło trzy razy więcej czasu niż powinno. Utyrana dotarła do kuchni, gdzie padła
zmęczona na krzesło. Odpoczęła chwilę, wybijając kolejną butelkę wody.
Nie miała czasu na zbyt długie siedzenie. Nie wszystko
było gotowe, a zegar tykał. Szybko, więc powyciągała miseczki, wsypując do nich
przekąski. Nie zabrawszy się na jeden raz, zmuszona była parokrotnie biegać
między kuchnią w stołami w ogrodzie. Nad nimi rozciągał się baldachim,
zrobionym z dwóch zszytych białych prześcieradeł, przywiązanych do kij. To
miało zapewnić ochronę przed palącym słońcem, nie tylko dla produktów, ale
także dla gości. Następnie szybko omiotła wzrokiem otoczenia, sprawdzając, co
jeszcze brakuje. Niczego, wszystko gotowe poza gospodarzem imprezy i drinkami.
Nawet pamiętała wystawić koło basenu ręczniki. Zadowolona z siebie, że wyrobi
się na czas, wróciła na górę wziąć prysznic. Po wycieczce do sklepu, a głównie
powrotem z niego, spływała potem. Trzydzieści siedem stopni Celsjusza połączone
z taszczeniem kilkunastu litrów napojów, było niezłym wyczynem. Promieniała potem z dumy, kiedy wreszcie
mogła usiąść w zaciszu kuchni.
No i jedno z trudniejszych etapów przygotowań do imprezy,
co na siebie włożyć? Impreza nad basenem to koniecznie strój kąpielowy, tylko,
jaki, klasyczne bikini czy sportowe, które zawsze nosiła. A z drugiej strony,
nie wypada witać gości w negliżu. Wprawdzie nikt z nich nie będzie przemierzał
ulic Konohy w kąpielówkach. Długo stała przed szafą nie mogąc dokonać wyboru.
Wreszcie zdecydowała się na bikini sportowe w kolorystyce
granatowo-biało-błekitnej, a na to narzuciła błękitną, zwiewną tunikę z
prześwitującego materiału.
— Itachiemu się spodoba — oznajmiła przeglądając się w
lustrze, nim wyszła z pokoju. — To już? — zapytała siebie, słysząc pukanie.
Przyśpieszyła kroku i nim zdążyła złapać za klamkę, drzwi otworzyły się.
— Siema — rzucił machając do niej reklamówką z wódką.
— A witam, witam. Chcesz klapki? — zapytała odbierając
siatkę i patrząc jak zdejmuje buty.
— Spoko, na bosaka też dobrze. Z reszta i tak zaraz
wskakuję do wody. Nie przyszedłem za późno? — mówił podążając za dziewczyną do
kuchni.
— Oda, zawsze o to pytasz i jak zawsze jesteś pierwszy i przed
czasem — oznajmiła wskazując na zegarek, który pokazywał piętnastą dziesięć.
— Reszta pewnie zacznie się zbierać dopiero koło
dwadzieścia pięć po, na ostatnią chwilę.
Keiko przyjaciół umówiła na wpół do szesnastej, pół
godziny przed Itachim. Zrobiła to specjalnie, gdyż żaden z nich jeszcze nie
wiedział o tym, że Uchiha też ma się pojawić. Wolała tego przez telefon nie
mówić, gdyż znała odpowiedź. A tak to postawi ich przed faktem dokonanym i każe
dobrze się zachowywać. To był przemyślany plan, aby zmusić ich do polubienia
go. Chociaż zadowoliłaby się zwykłą akceptacją, wbrew pozorom cudu nie
oczekiwała.
— Hę? — zapytała otrząsając się z rozmyśleń, patrząc na
wykrzywione usta przyjaciela. Najwyraźniej właśnie oczekiwał odpowiedzi na
zadane pytanie. Uśmiechnęła się przepraszająco unosząc bezradnie ramiona.
— Pytam, czy pomóc ci w czymś? Coś się stało? — dodał zaniepokojony
przyglądając się dokładnie dziewczynie. — Trochę odpłynęłaś.
— To nic takiego. Sprawdzałam w myślach czy wszystko
przygotowałam. Zostało tylko zrobić pierwsze drinki i wyjąć lód z zamrażalki.
— Ekstra. — Zatarł z zadowolenia dłońmi zmierzają do
lodówki. — Tylko tyle kupiłaś? — dopytywał licząc butelki.
— Starczy nam. Na dworze stoją jeszcze piwa.
— Piwo na dworze w taki gorąco. Zwariowałaś — odparł
pośpiesznie udając się w stronę wyjścia na taras. Prawie wybiegł do ogrodu,
rozglądając się we wszystkie strony.
— Co ty wyprawiasz? — zapytała powstrzymując
rozgorączkowanego mężczyznę od poprzewracania wszystkiego na stołach.
— Piwo ma być schłodzone. Tyle razy cię tego uczyliśmy.
— No i jest — odparła spokojnie, wskazując na niebieskie
pudełko, które było turystyką lodówką. — Hahaha — roześmiała się w głos,
rozbawiona miną przyjaciela. — Na serio pomyślałeś, że wystawiłabym, od tak te
wszystkie puszki na słońce. Oda, ty jednak to zabawny jesteś, haha. Chodź
lepiej zrobić te drinki.
Lekko naburmuszony, ruszył posłusznie z powrotem do
kuchni. Swój humor odbił chwilę później. Naśmiewając się z Keiko, która
narobiła wrzasku, kiedy poinformował ją, że ma pająka na ramieniu.
— Shinobi uciekający z krzykiem przed małym pajączkiem —
drwił z dziewczyny, wzdrygającej się na samą myśl o tym wydarzeniu.
— Odczep się — burknęła popychając go. — Bo dostaniesz
ciepłe piwo — odcięła się wystawiając język.
Drinki na stołach wylądowały o piętnastej dwadzieścia. Muzyka
została ustawiono, a dziewczyna zniknęła jeszcze na chwilę na górze, udając się
po marker. Oda zaproponował, aby podpisać pierwszymi literami imienia
plastikowe kubki, tak dla pewności, że pije się swoje. Będąc w pokoju, przez
otwarte okno usłyszała, dobrze znany dziewczęcy głos. Szybko zbiegła po
schodach, przeskakując po dwa stopnie na raz.
— Yumi! — krzyczała rzucając się na niższą dziewczynę,
ściskając ją mocno.
— Keiko! Tak dawno cię nie widziałam.
— I vice versa. Nie gorąco ci? — zapytała oglądając
czerwoną bluzę przyjaciółki.
— Wiesz, że nie. To standardowy strój — odparła ciągnąć za
ubranie na wysokości mostka.
— Kaptur, chociaż zdejmij — poleciła podając mężczyźnie
marker, aby mógł dokonać napisów. — Masz w ogóle zamiar się kąpać? —
dopytywała, odwracając się w stronę Yumi.
— No jasne, że tak — odpowiedziała pewnie, ciągnąć za
zamek. — Ta dam — zakomunikowała zdejmując bluzę, pod którą miała zielony
stanik od bikini.
— Kto ustawiał tą muzykę? Straszna szmira.
— Meiji! — krzyknęła Keiko odwracając się w stronę nowo
przybyłych gości. — I jest z tobą Hiro. Moi kochani.
Od razu podeszła przytulić mężczyzn na powitanie.
— Meiji odwal się od mojej muzyki — warknął Oda, który
osobiście wybierał piosenkę.
— Kto dał temu beztalenciu muzycznemu wybierać utwór? —
oburzył się czerwonowłosy. Wprawdzie jego kolor włosów trudno było
jednoznacznie określić. Nie były kasztanowe, ani rude, również nie ciemno
czerwone, były mieszanką tego wszystkiego i tworzyły piękny baleyage.
— Odezwała się nam
gwiazda zeszłorocznego hitu — zadrwił.
— Jak ci po… — urwał. — Mam klasę i nie będę się kłócił w
obecności tak piękny dam — oznajmił chwytając dziewczyny za dłonie i składając
na nich pocałunek. Keiko zachichotała, uśmiechając się uroczo.
— Ale Meiji ma
rację, nie spierajcie się. Piosenkę można z… — zamilkła słysząc nagle przerwaną
muzykę. Spojrzała w stronę głośników gdzie Hiroshi, Hiro jak często przyjaciele
skracali mu imię, wybiera nowy utwór.
— Może być? — zapytał puszczając wybrany kawałek. Wszyscy
zgodnie pokiwali głową. Mężczyzna miał dryg do muzyki, potrafił z uderzania
sztućcem o szklankę stworzyć niezłą melodię.
— A gdzie reszta? — zapytała zerkając na nadgarstek Ody.
Była już piętnasta trzydzieści pięć.
— Czyżbyś mówiła o nas moja najpiękniejsza panno na
świecie?
— Isamu.
Higashiyama i jego przytuliła na powitanie, tak samo jak
Fumiko, z którą przyszedł.
— No moja droga, teraz się nie wykręcisz od odpowiadania —
oznajmiła puszczając jej oczko. Dobrze wiedziała, do czego nawiązuje. Miała tylko
nadzieję, że przy takiej ilości osób nie będzie miała czasu ją wypytywać.
— O rany — mruknęła cicho zdając sobie sprawę z tego, że
przecież będzie Itachi, który jak to miał w zwyczaju będzie stał z boku
obserwując. Fumiko na pewno nie przegapi takiej okazji. Tego nie przewidziała.
Aktualnie zastanawiała się czy lepiej nie będzie, kiedy sama wszystko jej
opowie, niż gdyby miała o to wypytywać Uchihę. Jednak nim podjęła decyzję
zjawił się ostatni z przyjaciół.
— Wreszcie jakaś porządna imprezka. Może ją rozkręcimy? —
zapytał Josuke unosząc do góry siatkę z pobrzękującymi butelkami.
— Miło cię widzieć — oznajmiła Keiko, jego również
przytulając. — Alkoholu u nas pod dostatkiem, ale i to się może przydać. —
Odebrała folie, uśmiechając się miło. — Oda rozdaje drinki. Idę to zanieść do
lodówki.
— To już wszyscy w komplecie? — zawołał za nią rozglądając
się po przyjaciołach.
— Prawie — odkrzyknęła znikając w budynku. — Głęboki
wdech. I głęboki wydech — mamrotała do siebie opierając się o lodówkę. Teraz
czekała ją najgorsza rzecz, poinformowanie wszystkich, że za chwilę zjawić się Itachi.
Ta, w chwili obecnej nie była pewna, czy to taki dobry pomysł, jaki wydawał się
rano. Wiedziała, że przyjaciele nie są tacy i sobie nie pójdą, ale może być
nieprzyjemna atmosfera. Westchnęła, spoglądając na zegarek, za dwadzieścia
szesnasta. Musi się pośpieszyć, Itachi może przyjść w każdej chwili. Wzięła
kolejny głęboki wdech i opuściła kuchnię.
Wychodząc do ogrodu, zastała roześmianych przyjaciół.
Stali ze swoimi drinkami rozmawiając o radosnych rzeczach, na co wskazywały
uśmiechy.
— A gdzie bliźniaczka? — pytała Yumi rozmawiając z Meiji, który
już paradował w czerwonych szortach gotowy wskoczyć do basenu.
— Wieczorem wyrusza na misję, więc nie mogła przyjść.
— A Misaki?
— Jedzie z nią.
— Przecież to rozrzut stopni — oznajmiła zaskoczona.
— Mnie to mówisz, pytaj go — powiedział wskazując na
przywódcę dyskutującego z Odą.
— A gdzie Fumiko? — Keiko przerwała rozmowę, rozglądając
się po zebranych.
— Poszła się przebrać do łazienki.
— Dzięki.
— Twój drink. — Odwrócił się do niej Josuke wręczając
plastikowy kubeczek z czarnym wielkim K.
— A kogo nam brakuje? — dopytywał Oda, wskazując głową na
stół gdzie stał ostatni nie wręczony i niepodpisany kubek.
— Moment — odparła wymijająco, oddalając się do
przyjaciół. — Gdzie ona jest? — mruczała wchodząc do budynku. Nie mogła zacząć,
póki nie byli w komplecie. — Fumiko, czekamy na ciebie! — krzyknęła z dołu,
zerkając kątem oka na zegarek w kuchni. Miała coraz mniej czasu, a wiedziała,
że wytłumaczenia nie będą krótkie.
— Już idę — oznajmiła zjawiając się na szczycie schodów
przebrana w bikini z zawiązanym zwiewnym pareo pod pachami. — Coś się dzieje? —
dopytywała stając koło przyjaciółki.
— Muszę coś ogłosić, więc dobrze by było, abyście byli
wszyscy. Chodź, mamy mało czasu. — Ostatni raz zerknęła na zegarek, nim
pociągnęła dziewczynę na zewnątrz. — Przepraszam moi drodzy, ale możecie na
chwile wyłączyć muzykę — oznajmiła wchodząc do ogrodu. Wszyscy z zaskoczeniem
spojrzeli na Higashiyamę.
— Czy coś się stało? Staniemy zjednoczeni, jak jeden mąż
gotowi zażegnać i przegnać wszystkie twe troski. Staniemy…
— Isamu, tak wiemy — przerwał mu Oda, lekko podirytowany
idiotyczną paplaniną.
— Eee, chciałabym wam powiedzieć, że brakuje nam jeszcze
jednego gościa.
— To wiem — skwitował Uchiha. — Mów lepiej, kogo.
— E… bo… Brakuje nam… — jąkała się, nie wiedząc jak to powiedzieć,
tak, aby nie wywołać burzy.
— Kogo? — ponaglał Meiji, chcąc wrócić do zabawy i móc w
końcu popływać.
— No dobra — rzuciła, robiąc dramatyczną pauzę. —
CzekamynaItachiego — wypaliła na jednym wydechu. — Nie bijcie — dodała
zakrywając się rękami i kucając.
Josuke, który akurat pił drinka, natychmiast go wypluł
krztusząc się. Oda omal swojego nie wypuścił z ręki. Fumiko zrobiła wielkie
pełne szczęścia oczy. Jej brat jedynie się skwasił, wywracając oczami, na myśl
o spotkaniu z Uchihą. Hiro stał spokojnie w bezruchu, jakby usłyszane
ogłoszenie nie zrobiło na nim wrażenia. Meiji szturchał Yumi, aby dowiedzieć
się, o co chodzi, gdyż niedawno wrócił z długiej misji i jeszcze nie zdążył
poznać wszystkich wieści. Machnęła ręką, dając znać, że wyjaśni później,
zerkając przy tym na rosnącą złość na twarzy przywódcy.
— Pogięło cię do reszty! — ryknął Josuke, odstawiając
kubek z takim impetem, że wylała się część zawartości.
— Przecież to łamie nasze zasady — dodał Oda wtrącając się
do rozpoczętej tyrady. No cóż, Keiko do pewnego stopnia przewidywała taki obrót
sprawy, dlatego chciała, aby Itachi przyszedł później.
— A tu się nie zgodzę — oznajmiła podnosząc się niepewnie.
— Nie jesteśmy w siedzibie, to nie jest trening, tylko spotkanie u mnie. Skoro
Fumiko może na nim być, to, czemu nie Itachi?
— Bo Fumiko to co innego i ma inne prawa.
— Ale Oda tak prawo nie działa.
— Josuke, powiedz jej, że to jest wbrew regulaminowi.
— Nie jest — wtrącił się Hiro, zbliżając się do rozeźlonej
dwójki. W razie, czego wolał być, blisko, aby ukrócić rękoczyny. Zważywszy, że
Oda do najspokojniejszych nie należał, a wszystko, co wiązało się z klanem
Uchiha działało na niego jak czerwona płachta na byka.
— Josuke? — zwrócił się do niego, szukając wsparcia.
— Ma rację — westchnął. — W gruncie rzeczy, Keiko do
siebie może zapraszać, kogo się jej podoba.
— W takim razie, ja wychodzę.
— Oda! — krzyknęła, łapiąc za łokieć i zatrzymując. —
Proszę cię.
— Czemu nie poinformowałaś, że on przychodzi?
— Bo byście nie przyszli. A ja chciałabym, abyście się
poznali, zaakceptowali.
— Uderzyłaś się w głowę? To poroniony pomysł.
— Oda, proszę daj szansę. Jestem z nim i to się tak szybko
nie zmieni. Chciałaby…
— To się może szybko zmienić — wtrącił się jej w słowo. —
Wystarczy, że Josuke wyda rozkaz, a ty będziesz musiała z nim zerwać. Także,
Josuke, czyń swoją powinność — zwrócił się w jego stronę, tak jak oczy
zebranych. Wszyscy aktualnie wpatrywali się w przywódcę Kindersów. Mężczyzna
stał lekko zaskoczony sytuacją, w jakiej go postawiono. Spojrzał niepewnie na
szatynkę, a dokładniej na jej pełne strachu granatowe oczy.
— Tak nie można — wtrąciła się Fumiko, widząc jak Josuke
otwiera usta. — Jak w ogóle coś takiego może wam przyjść do głowy. Keiko jest
dla was jak siostra, tak? — zapytała, a zebrani pokiwali zdecydowanie głowami.
— Jak młodsza siostra, które trzeba chronić. — Spojrzała znacząco na Josuke. —
W takim razie jak brat może chcieć pozbawić siostrę szczęścia? — Opuścili wzrok
rozglądając się po trawie, nawet Oda odwrócił głowę. — To, tak jakbyście mnie
odtrącali i tępili tylko, dlatego, że jestem siostra Isamu, ale nie jestem w
Kindersach.
— Jest różnica między siostrą a chłopakiem, oraz znacząc
między tobą a Itachim — zabrał głos przywódca zwracając z powrotem na siebie
wzrok. — I nie przerywaj mi.
— Będę — odparła dobitnie. — Keiko chce tylko, abyście
dali mu szanse, nikt nie oczekuje od was nagłej sympatii i wielkiego
kumplowania się.
— Dokładnie — wtrąciła się. — Chcę abyście spędzili razem
popołudnie i spróbowali go zaakceptować. Nie musicie razem się śmiać i
wygłupiać. Wystarczy, że nie będziecie robić scen. Nawet możecie traktować jak
powietrze, ale chociaż zaakceptujcie to, że tu jest. Proszę was. Jesteśmy
przecież poza siedzibą, mamy pieczęcie, więc nie jesteśmy w stanie, nawet
niechcący wyjawić mu żadnych tajemnic — zwróciła się w stronę Josuke. — Nie
mamy też zamiaru trenować, aby mógł poznać nasze umiejętności i techniki. To
jest jedynie zabawa przy basenie. Zwykła gry, zabawy, tańce, jedzenie, muzyka,
picie, pływanie, nic wielkiego. Co tu możemy pokazać?
— Eh… — westchnął. — Z wielką niechęcią, ale muszę
przyznać ci Keiko rację.
— Tak! — krzyknęła rzucając mu się na szyję. — Jesteś
wspaniały Josuke — dodała, obdarowując go cmokiem w policzek. — Więc, jak Oda?
— Zostaję — burknął. — Musze go przypilnować, aby te
obślizgłe łapy trzymał przy sobie.
— Też jesteś super — oznajmiła uśmiechając się w pełni
szczęścia i targając mu włosy.
— Ale nie myśl sobie, że go polubię.
— Wiem, wiem — rzekła machając lekceważąco ręką. — Tylko
się nie dąsaj — dodała uwieszając mu się na szyi i szepcząc na ucho: — Bo się
wszyscy dowiedzą, że boisz się ciepłego piwa.
— O ty, mały podstępny lisie — odparł ruszając biegiem za
uciekającą dziewczyną.
Wróciła atmosfera zabawy i swobody. Przerwane rozmowy
zostały wznowione, a dla bezpieczeństwa pomijany był temat Itachiego.
***
Zerknął na zegarek. Była już czternasta trzydzieści, więc
miał godzinę do wyjścia. Musiał zacząć się już zbierać. Podniósł się z kanapy i
wyłączył oglądane wiadomości. Kroki skierował ku łazience. I to nie tak, że
tylko dziewczyny się stroją. Jeśli mężczyźnie zależy, również będzie przykładał
uwagę do swojego strony. Także, po prysznicu stanął przed trudnym wyborem, co
na siebie włożyć. Wprawdzie nie zamierzał korzystać z basenu, ale wypadałoby ubrać
coś plażowego. Patrzył to na kąpielówki w jednej dłoni, to na boardshorty w
drugiej. Chwilę wahał się, lecz ostatecznie wygrała wersja z dłuższymi
nogawkami. Jakby miał być sam na sam z Keiko to wówczas nie byłoby problemu z
przylegającymi kąpielówkami. Jednak wiedział, że wśród Kindersów przeważająca
większość to mężczyźni, więc wolał w czymś takim nie paradować. Podczas ubierania,
na chwilę zamyślił się nad strojem szatynki. Ciekawiło go to, co na siebie
włoży. Powiedziała, że będzie mieć strój kąpielowy, czyli jednoczęściowy czy
skąpe bikini? Na samą myśl o drugiej opcji, oblizał wargi.
Spojrzał na zegarek, piętnasta dwadzieścia. Musiał już
wychodzić, aby być chwilę przed czasem. Właśnie wchodził na schody, kiedy z
sypialny wyjrzała Mikoto.
— Wychodzisz gdzieś?
— Tak. Wrócę późno, więc nie będzie mnie na obiedzie.
— To nie dobrze zaniedbywać posiłki. A może byś coś zjadł,
zanim wyjdziesz?
— Przykro mi, ale nie mam czasu. Po za tym nie jestem
głodny.
— Powinieneś coś zjeść, jak masz wracać późno. Nie można
tyle siedzieć głodnym. Na pewno zaraz zgłodniejesz — ciągnęła kobieta, starając
się wepchnąć w syna porcję obiadu. Prawdą było, że gotowała więcej niż
potrzeba, a coś z tym nadmiarem trzeba było zrobić.
— Idę do Keiko, więc jak zgłodnieje, zjem tam.
— O, idziesz do swojej dziewczyny. To na pewno przyda się
wam to — odparła stanowczo, dziarsko przepychając się koło Itachiego, aby zejść
do kuchni.
— Mamo, ja nie mam czasu — oznajmił, starając się wywinąć,
z czegokolwiek, co kobieta chce mu wręczyć. W duchu cieszył się, że nie było Fugaku,
bo gdyby on to usłyszał to pewnie wręczyłby mu kolejną paczkę prezerwatyw i
zdążył wygłosić skróconą wersję wykładu o antykoncepcji oraz konieczności
zabezpieczania się. Teraz o tym myśląc doszedł do wniosku, że nie chciałby
zobaczyć ojca, jak dowie się, że Sasuke będzie miał dziecko. Wprawdzie Fugaku
na pewno wyprze się syna, jako zdrajcę klanu, lecz nazwisko to nadal nazwisko.
Przez co nieślubne dziecko, będzie hańbiło dobre imię rodziny. Przecież
mężczyzna zrobi wielką awanturę, jak się o tym dowie. Nie dość, że jego rodzony
syn stanął przeciwko niemu, zdradzając klan, to jeszcze mimo zostania z niego
wydziedziczonym i wyklętym to nadal będzie plugawi szlachetny symbol Uchiha
posiadając nieślubne dziecko ze szpiegiem z Suna. Oho, zapowiadało się ciekawe
przedstawienie. A najgorsze to nieuchronna konieczność uczestniczenia w tym.
Mało tego, będzie musiał popierać ojca w jego oskarżeniach pod adresem brata.
Horror. W tej chwili zaczął marzyć, aby Fugaku nie wypuścili stamtąd nigdy.
— Itachi mógłbyś mi to zdjąć? — poprosiła wyprowadzając z
tragicznego toru, jakie obrały jego myśli.
— Tak, już — odparł jeszcze nie zupełnie kontaktując z
otoczeniem. — Po co ci to? — zapytał zdejmując z najwyższej półki duże
plastikowe pudełko.
— Zapakuję dla was ciasto. Keiko na pewno się spodoba.
— Mama ja się spóźnię — odparł zerkając na komórkę,
piętnasta trzydzieści.
— Spokojnie, to zajmie tylko chwilkę — oznajmiła myjąc
podane pudełko. Itachi westchnął chowając komórkę. Wiedział, że kobiety nie da
się przekonać. Co by się nie działo, musi wyjść dzisiaj z tym ciastem z domu.
Zrezygnowany usiadł na prześle przyglądając się, jak Mikoto dokładnie wyciera
wieczko.
Spodziewał się tego. Z domu wyszedł piętnasta czterdzieści
cztery. Jeszcze nim opuścił ulicę należące do klanu Uchiha, napisał do Keiko
sms’a przepraszając i informując, że się spóźni.
Nim dotarł do Higashiyamy z daleko było słychać głośna
muzykę. Wszedłszy na teren posiadłości ominął budynek, wychodząc od razu na
tylnią część ogrodu, gdzie wszyscy się bawili. Nim zdążył przyjrzeć się
zebranym, dostrzegła go.
— Itachi! — krzyknęła podbiegając, przestając uciekać
przed Odą. Na jej słowa, każdy zwrócił wzrok w stronę Uchihy. Brunet poczuł się
skrępowany, kiedy Keiko rzuciła mu się na szyję mocno przytulając, a spojrzenia
męskiej części towarzystwa wyraźnie były, ładnie mówiąc, nieprzychylne.
— Kochaś ci się spóźnił — rzucił złośliwie Oda. — To chyba
nie wypada, aby Uchiha spóźniał się prawie godzinę — dodał kąśliwie. Na co
reszta zaśmiała się.
— Nie przejmuj się nimi. Oda miał wizję ciepłego piwa,
więc jest lekko zgryźliwy — oznajmiła wystawiając język w stronę przyjaciela,
który odpłacił się jej tym samym. — Cieszę się, że przyszedłeś — powiedziała
wychylając się do pocałunku, lecz Itachi był szybszy i cmoknął ją w policzek.
Sam miał ochotę na pocałunek, ale wolał nie ryzykować, widząc nastawienie
zebranych. Keiko popatrzyła na niego zaskoczona.
— To od mamy — oznajmił, chcąc odwrócić uwagę dziewczyny.
— Ciasto? — zapytała, z ciekawością oglądając pudełko.
— Na twoim miejscu sprawdziłbym czy nie jest zatrute. —
Oda nie umiał nie rzucić swojej uszczypliwej uwagi.
— Bla, bla — odcięła się przedrzeźniając ton jego
wypowiedzi. — Nie chcesz to nie musisz jeść — dodała znikając z siatką w
budynku. Towarzystwo wróciło do swoich zajęć, jednak, co jakiś czas zerkali
podejrzliwie w stronę Itachiego. Mężczyzna upewniwszy się, że nie jest tu
potrzebny, udał się w ślad za Keiko. Zastał ją w krzątającą się w kuchni i
szukającej czegoś, na czym mogłaby wyłożyć ciasto. Oparł się o framugę
przyglądając się. Nucąc, bliżej nieznaną melodię, lekko poruszając biodrami w
rytm, sprawdzała wszystkie szafki po kolei. Nie mógł ukryć tego, że wyglądała
kusząco. Przez cienki, prześwitujący materiał tuniki doskonale widział sportowe
bikini, nagi brzuch, uda i ponętnie wypięte pośladki, kiedy musiała się schylić,
po strąconą reklamówkę.
— Może pomóc ci skarbie? — zapytał zachodząc ją od tyłu i
przytulając.
Zaskoczyna, aż
podskoczyła, czując w pasie czyjeś ręce, ciepły oddech na uchu oraz wilgotne
wargi na szyi. Jednak orientując się, że to Itachi, jedynie się uśmiechnęła.
— Chyba sobie poradzę — odparła zerkając na otwarte
pudełko z ciastem.
— Jak chcesz.
Składał drobne wilgotne pocałunki po całej długości,
powoli schodząc na obojczyk i dekolt, aby następnie zawędrować na ramiona, z
których lekko zsunął tunikę.
— Itachi, nie teraz — mruknęła wzdychając cicho. Bardzo podobało
się jej, kiedy to robił, lecz wiedziała, że w każdej chwili ktoś może wejść.
Przerażała ją wizją, co by zrobili jej przyjaciele, gdyby zastali ich tak.
— Nie podoba ci się? — zapytał odrywając się na moment od
całowanej skóry, po czym przejechał koniuszkiem języka po niej. Po nocy spędzonej
razem, coś pękło. Dzięki temu, że przespali się ze sobą, zniknęły wszelkie
bariery. Nie było już żadnego wstydu, zakłopotania, czy zastanawiania się czy
wypada, czy można, czy druga osoba tego chce. Poznali swoje ciała, pokonując
ograniczenia sfery intymnej prywatności. Teraz bez skrępowania mogli za każdym
razem, kiedy tego chcieli wyrażać jednoznacznie swoje pragnienia, ukazywać
podniecenie i ochotę. Nie istniały już żadne wytyczne. Wprawdzie nie byli już
tylko parą, chłopakiem i dziewczyną, stali się kochankami. A to, że najpierw
było uczucia a potem seks, zdecydowanie pogłębiło ich relacje. Teraz oboje
wiedzieli, co czują do siebie. Już bez gdybania, zastanawiania się, wątpienia,
domyślania się, po prostu wiedzieli. Byli tego zupełnie pewni i powiedzieli to
sobie, pozbawiając się całkowicie złudzeń.
— Przecież wiesz, że jest inaczej — odpowiedziała
odwracając się do niego przodem. Chwilę patrzyli sobie głęboko w oczy, nim
zatopili się w namiętnym pocałunku. Dłonie mężczyzny wślizgnęły się pod tunikę,
głaszcząc nagą skórę pleców.
— Ekhm.
Przerażona przerwała pieszczotę wychylając się za mężczyznę.
Odetchnęła z ulgą dostrzegając w drzwiach Fumiko.
— Ja bym na twoim miejscu uważała — oznajmiła puszczając
jej oczko. — Już zdążyli zauważyć wasze zniknięcie. I jesteś mi coś winna. Oda
miał ochotę tu wparować.
— Wielkie, wielkie, wielkie dzięki — odparła odsuwając się
od Itachiego, niezbyt zadowolonego, że przerwano mu.
— Na podziękowania będzie czas później, a trochę ci się
nazbierało. Tobie też — zwróciła się ku niemu.
— Hę — mruknęła zaskoczona zerkając na bruneta, który
teraz unikał jej wzroku.
— Bierz te ciasto i chodź, bo się niecierpliwią —
ponaglała.
— Już, już, nie mogę znaleźć żadnego odpowiednio dużego
talerza. Mikoto tego napchała po brzegi, nie wystawię tak pudełka, bo nie da
się z tego normalnie wyjąć.
— To nie problem.
Daj na desce do krojenia.
— Dobra myśl.
I tak ciasto sprawie wylądowało na drewnianej desce,
pokrojone i ułożone w piramidkę. Cała trójka z blondynką na czele opuściła
kuchnie. Jednak jeszcze nim wyszli Itachi pochylił się nad Keiko i wyszeptał:
— Prześlicznie dzisiaj wyglądasz. Kusisz w tym stroju —
dodał muskając po raz kolejny szyję, jednocześnie delikatnie przejeżdżając
dłonią po jej udzie.
— Poczekaj, aż zdejmę tunikę — dodała, odwracając głowę i
posyłając mu oczko, nim zniknęła za zakrętem zupełnie opuszczając kuchnię.
— Już myśleliśmy, że ktoś cię porwał — oznajmił Josuke
posyłając Itachiemu wymowne spojrzenie.
— Nie przesadzajcie, nie mogłam znaleźć czegoś na
wystawienie tego. Dobrze, że Fumiko przyszła, bo próbowałabym to upchnąć na
dwóch talerzach — opowiadała starając się ustawić gdzieś sporej wielkości deskę
na i tak zapchanych stołach.
Itachi stanął z boku, rad, że Fumiko została zawołana, co
uniemożliwiło wypytywanie. Dzięki temu mógł się przyjrzeć towarzystwu. Pierwszą
osoba, która rzuciła mu się w oczy była zielonowłosa dziewczyna w staniku i
czarnej spódniczce. Jednak nie to przykuwało uwagę, lecz fakt, że na twarzy
posiadała czarne szwy. Zygzakowaty szlak widniał w poprzek nosa i w
przedłużeniu kącików ust. Również znajdowały się na dwóch różnych wysokościach
na obu udach i rękach, a także tworzyły znak X na dłoniach. To właśnie ona
zmierzała w jego kierunku.
— Twój drink — oznajmiła wręczając mu plastikowy kubek z przekreślonym
czarnym I, co wykonał Oda. Stała chwilę przyglądając się mu, niesamowicie
intensywnymi zielonymi oczami. Nie potrafił nic z nich wczytać, nawet to, czy
jest mu przychylna czy nie.
— Chcesz to częstuj się. Jedzenie, drinki — wymieniała
wskazując odpowiednie miejsca. — A jakby, co alkohol jest tam — dodała
pokazując niebieskie pudełko. — Jeśli chcesz puścić jakąś swoją muzę to
wystarczy, że podłączysz swój telefon do głośników, albo wybierzesz coś z listy
Keiko.
Przypatrywała się mu chwilę, nim gwałtownie obróciła się
na pięcie wprawiając w ruch rozpuszczone włosy. Dziwne indywiduum, pomyślał,
nie spuszczając wzorku z jej pleców. Dopiero, kiedy minęła Fumiko, przeniósł
wzrok na mężczyznę obok.
— Meiji — oznajmiła Keiko zjawiając się obok i
dostrzegając, na kogo patrzy. — Z Yumi, tą zielonowłosą tańczy Isamu.
Powinieneś go znać. — Owszem, Itachi pamiętał długowłosego blondyna, który
teraz okręcał roześmianą dziewczynę. — Josuke, przywódca Kindersów to ten
fioletowowłosy — wytłumaczyła wskazując na mężczyznę z upiętymi wysoko włosami,
który popijając puszkę piwa rozmawiał z krótkowłosym brunetem. — Rozmawia z
Odą, jego znasz. — Tak, i z chęcią by nie poznawał. — A tam przy basenie, to
Hiro, znaczy Hiroshi — wskazała na mężczyznę z cieniowanymi do połowy szyi
różowymi włosami. Siedział na brzegu basenu w boardshortach i zielonym
t-shircie z pikselowym sercem. Wyglądał na znudzonego i co dziwne trzymał się
sam, z boku, z dala od reszty.
— Keiko twój drink — zawołał Meiji, skończywszy rozmawiać
z blondynką.
— Baw się dobrze — poleciła nim zostawiła go samego.
Impreza trwała w najlepsze. Kindersi naprawdę potrafili
bawić się na całego. Mimo iż, ze względu na obecność Itachiego zostało
ustalone, że zabawa ma być kulturalna i bez upijania się do niekontaktowania. Wszyscy
z radością brali udział, w co chwilę wymyślanych zabawach. Kończyła się jedna,
chwila przerwy i zaraz ktoś wymyślał następną. Było wyzwanie, kto szybciej
wypije drinka, kto szybciej zje kawałek pizzy, zabawa w butelkę z bardzo
dziwnymi pomysłami na prawdę i wyzwanie. Gra polegająca na tym, że jednej
osobie wiązało się oczy, druga kierowała jej palec na jakąś część ciała, a ta
musiała po tym jednym dotyku zgadnąć, co to jest. Oczywiście nie mogło
zabraknąć tańców i taplania się w wodzie. Przy okazji była bitwa na balony
wodne, chociaż potem w ruch poszły też wiadra, kubki oraz techniki Keiko.
Wszyscy się wygłupiali, bawili, śmiali, radowali ciesząc się każdą chwilą.
Wszyscy oprócz Itachiego. Nie pasował do przyjaciół Higashiyamy. Nie potrafił
się tak bawić jak oni, z resztą nieprzychylne zastawienie nie zniknęło. Oda, co
chwilę rzucał jakieś złośliwe uwagi. Nie obeszło się również bez
niesympatycznych komentarzy Josuke. Isamu także nie pozostawał w tyle, chociaż
przy jego sposobie wysławiania się ciężko było odgadnąć, o co mu chodzi. A
przynajmniej Itachi średnio sobie z tym radził, nieprzyzwyczajony do tego.
Starał się być z boku, bardziej obserwując imprezę niż w niej uczestnicząc.
Jednak Keiko i Fumiko co jakiś czas go wyciągały, aby wkręcił się, chociażby w
jedną grę.
Butelka szła za butelką, przez co humor się polepszał, a
zabawy i zachowanie stawało coraz bardziej swobodne. Właśnie nastał taki
moment, że większość osób siedziało w basenie lub wokół niego. Gadali, nieraz
przekrzykując się w naśmiewaniu z wpadek, porażek i sytuacji, które miały
miejsce podczas dzisiejszej zabawy lub i poprzednich. Itachi dokładnie się im
przyglądał. Z resztą on również był obserwowany. Oda starał się nie spuszczać
wzroku z Uchihy, pilnując go na każdym kroku. Keiko często przybiegała do mężczyzny,
aby pogadać z nim, przytulić się czy próbować namówić na nową grę, lecz, gdy
tylko Oda to dostrzegał natychmiast wymyślał pretekst, odciągnąć szatynkę.
Itachi uważał, że atmosfera byłaby o wiele przyjemniejsza bez niego. W stosunku
do reszty zachowywał się normalny, niekiedy trochę gwałtownie i raptownie,
jednak było widać, że są do tego przyzwyczajeni i dobrze się z nim dogadują.
Hiro natomiast był najbardziej spokojny ze wszystkich, bawił się i śmiał, ale
będąc przy tym stosunkowo cichym, w porównaniu do innych. Dość tajemnicza
osoba. Natomiast Yumi, wyglądem prezentowała się dość intrygująco, lecz z
zachowania przypominała Keiko. Josuke,
za to pod żadnym względem nie wydawał sie być przywódcą organizacji. Traktowali
go jak równego sobie, wygłupiając się z nim i naśmiewając z tego jak rzucił się
na ratunek upadającemu kubkowi z drinkiem, który rozlał się po trawie. Isamu z
całej tej ekipy był najbliższym przyjacielem szatynki, gdyż niemalże ciągle
przebywali ze sobą. Tańczyli, dobierali się w pary do zabaw, wygłupiali
pokazując doskonałą synchronizację w układach tanecznych przy zawiązanych
oczach, czy latali w powietrzu. Tak, latali w powietrzu. Blondyn posiadał
techniki powietrze, przez co wyrzucał Keiko wysoko w górę, utrzymując ją tam za
pomocą silnego podmuchu wiatru. Strasznie podobało się to jej i cieszyła się
przy tym jak dziecko. A sądząc po organizacji, nie robili tego pierwszy raz.
Meiji nie był ani zbyt stonowany, jak Hiro, ani zbyt zabawowy jak Isamu czy
Keiko. Po prostu dobrze się bawił w towarzystwie przyjaciół. To, co go
wyróżniało to flirciarskie podteksty w rozmowach z dziewczynami. Rzucał je do
każdej i Fumiko, i Yumi i Keiko. One nie zwracały na nie uwagi lub
wykorzystywały, jako element zabawy. Jednak Itachiemu, trochę to nie pasowało.
Czuł się dziwnie obserwując jak mężczyzna obejmuję jego dziewczynę w sposób nie
zupełnie przyjacielski i mówi: „każda minuta bez ciebie jest jak godzina, a
każda godzina z tobą jest jak minuta, więc ja pragnę zagarnąć na własność
wszystkie te godzinowe minuty”. Najbardziej normalna z nich wszystkich była
Fumiko. Itachi podejrzewał, że to może być spowodowane nie przynależeniem
blondynki do organizacji, jako jedynej z zebranych, nie licząc go samego. I to
właśnie ona zmierzała w jego stronę.
— Jak się bawisz? — zapytała siadając na krześle obok,
rada, że w końcu uda się jej pogadać z Uchihą. Próbowała znaleźć odpowiedni
moment przez cały czas, jednak następujące po sobie zabawy skutecznie to
uniemożliwiały. Dopiero teraz, kiedy reszta
była zajęta zabawą w wodzie, nadarzyła się okazja do wypytania. Keiko
wymyśliła, aby dobrać się w pary i urządzić zapasy w basenie. Gra polegała na
tym, że osoba siedząca na ramionach innej osoby ma się siłować z innymi osobami
na ramionach innych, po to, aby wpadła ona do wody. Taka para wówczas przegrywała
i właśnie Fumiko spadła z Ody, więc miała chwilę przerwy.
— Dobrze — odparł kurtuazyjnie, obserwując jak Keiko
siedząc na ramionach Isamu przepycha się z Hiro będącym na Josuke. — Proszę. —
Podał mokrej dziewczynie ręcznik leżący na sąsiednim krześle.
— Dzięki. — Otuliła się nim, również obserwując zaciętą
rywalizację.— Moje rady podziałały? — dopytywała uśmiechając się na myśl o tym
jak zmartwiony próbował dowiedzieć się o stan zdrowia Higashiyamy.
— Dziękuję bardzo za nie.
— Mało wylewny jesteś. Od dawna z Keiko? Bo ona mnie jakoś
nie raczyła poinformować, kiedy to nastąpiło — dodała z żalem.
— Od ósmego czerwca.
— CO?! — krzyknęła zrywając się do pionu, powodując
zsunięcie się ręcznika z pleców. — Keiko! — rzuciła zła zmierzając w jej
stronę. — Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć tyle czasu?! — krzyknęła, po czym
ze złości rzuciła się wprost na nią, zwalając z ramion brata. Nie tylko Keiko
wylądowała w wodzie. Wskoczenie spowodowało sporą falę, która wylała się poza
obręb basenu, przewracając resztę.
— Ale o co ci chodzi? — pytała zaskoczona wynurzając się
na powierzchnię.
— Jesteście już tyle ze sobą, a nie raczyłaś powiedzieć
ani słowa. I to mnie. Jak mogłaś o tym nie poinformować? Wiedz, że kara będzie
sroga — oznajmiła podtapiając dla żartu i w ramach wspomnianej kary. Zebrani
przyglądała się temu przez chwilę, po czym na znak Yumi rzucili się na Fumiko.
W ostateczności wszyscy zaczęli się podtapiać nawzajem, wygłupiając się i
śmiejąc.
Nastał zmierzch i chłodne powietrze. Towarzystwo
kulturalnie uznało, że pora się zbierać. Wprawdzie ich imprezy nigdy się tak
nie kończyły. Zabawa trwała do późnej nocy, wszyscy nocowali u organizatora —
często Keiko, gdyż jako nieliczna nie mieszkała w ciasnym mieszkaniu — oraz
nikt nie kończył na tyle trzeźwy, aby samemu wrócić do domu. Zawsze
doprowadzali do stanu, lekkiego niekontaktowania z otoczeniem, czego nie
zapomniał wytknąć Oda. W końcu przez obecność Itachiego, pilnowali się. Hiro,
Yumi i Meiji starali się ignorować jego obecność, nie zwracając uwagi na fakt
istnienia, jedynie, co pewien czas kontrolując, co robi. Oda i Josuke często
obserwowali rzucając uwagami, do których co jakiś czas przyłączał się Isamu. Z
całego towarzystwa tylko Fumiko była mu przychylna. Mimo tego, Keiko uważała,
że impreza była udana. Jej zamierzenie wypełniło się w pewnym stopniu. Przyjaciele
może nie zaakceptowali Itachiego w pełni, ale na tyle, aby w miarę traktować go
neutralnie. W końcu pozwolili mu zostać na imprezie i uczestniczyć w zabawach,
ograniczając się do chłodnych spojrzeń i kąśliwych uwag.
Czuję pewien niedosyt. Było tyle fajnych zabaw, a Ty przeskoczyłaś po nich ekspresowo. Szczerze współczuję Itachiemu, bo miał raczej kiepską imprezę, tak przynajmniej ja to odczułam. Poza początkową sceną w kuchni, raczej się wynudził :) No ale czego się nie robi dla miłości. Ciężko powiedzieć z kim będzie miał trudniej, z Odą czy szefem organizacji. Jeśli dobrze pamiętam, to Josuke coś czuje do Keiko, więc jemu sytuacja może się jeszcze bardziej nie podobać niż reszcie. Cały czas się zastanawiam czy moje przypuszczenia są prawidłowe co do związku Keiko i Uchihy. Nie wierzę, że będzie im łatwo i jestem pewna, że Itachi będzie musiał zrobić coś naprawdę WOW, aby jej przyjaciele pogodzili się z ich związkiem, ale co to dokładnie będzie? Czy to o czym myślę, czy wykombinowałyście coś innego? :D Skoro na razie rozdziały mają być publikowane regularnie, to może dowiem się dość szybko :)
OdpowiedzUsuńWeny i chęci do pisania :))
Też czułam niedosyt i z chęcią bym opisała każdą zabawę jaka miała miejsce, ale niestety rozdział byłby wówczas zbyt obszerny, no i skończył mi się limit. Aby właśnie rozdziały były ujednolicone i nie dochodziło do zbyt długich, razem z Erroay ustaliłyśmy limit jaki mamy na każdy rozdział. Czasami to strasznie wnerwia, kiedy ma się głowę pełną pomysłów a tu trzeba kończyć. Jednak z drugiej strony gdyby limitu nie było to pisałybyśmy dokładnie o wszystkim ze szczegółami a rozdziały przybrałyby bagatelne wielkości.
UsuńCo do Itachiego, tak, niestety biedaczek wynudził się. No zdarza się, ale chociaż poznał część przyjaciół Keiko. I racja łatwo z nimi nie będzie miał. A to jak oni zostaną przekonani do niego,to tajemnica ;) I nie wiem jakie masz przepuszczenia co do związku Keiko z Itachim, więc do tego się nie ustosunkuje. I tak po za tym to mam wrażenie, że raczej nie spodziewasz się tego co spowoduje, że dojdzie do wstępnej akceptacji związku Keiko z Itachim :D ale więcej nie mówię.
Dziękuję za komentarz, cieszę się, że rozdział się podobał, na pewno to nie ostatnia impreza jaką Keiko zorganizuje więc przy następnych postaram się bardziej opisać samą imprezę i zabawy. Na koniec zapraszam w przyszły weekend na rozdział Erroay w którym będzie się sporo działo, ale więcej zdradzić nie mogę ;) Pozdrawiam :)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, współczuję Itachiemu bo jednak nie miał miłej i udanej zabawy... no cóż właśnie przez to, że był tak jakby odrzucony od towarzystwa, stał z boku i obserwował i można dopowiedzieć że szpieguje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia