2 kwietnia 2016

35. Siadaj, Uchiha

Witam!
Zgodnie z obietnicą, wrzucam kolejny rozdział :-)
Planowany termin następnej publikacji, to 16.04.2016.
Zapraszam do czytania!
_______________________________________________________________

Sasuke stwierdził, że zaczyna wariować. Spojrzał w dół, rejestrując, że z jego ubrania treningowego naprawdę niewiele zostało. Oderwany prawy rękaw, podpalony dół koszulki, z długich spodni zostały mu poharatane krótkie, z butów co najwyżej podeszwy trzymające się na pojedynczych nitkach. Z westchnieniem rozerwał koszulkę i odrzucił skrawek materiału na bok. Nie uśmiechało mu się wracać półnago, ale lepsze to, niż gdyby został bez spodni.
Uchiha spojrzał na siedzącego pod drzewem Naruto, który wcale nie prezentował się lepiej. Ot, taki mały efekt uboczny ich ostatnich paru treningów. Wystarczyły dwa intensywniejsze spotkania na placu treningowym, żeby na jakiś czas skutecznie przepłoszyli resztę zainteresowanych ćwiczeniami.
Sasuke siadł obok przyjaciela, krzywiąc się lekko z bólu w biodrze.
– Babcia jak zwykle przesadza. Przecież nie przeginamy, nie? – zagaił Naruto, dopijając wodę ze swojej butelki i odrzucając plastik w stronę szczątek uchihowej koszulki.
Sasuke tylko wzruszył ramionami, nie zamierzając drążyć tematu. Prawda była taka, że do ich pierwszego treningu na śmierć i życie doszło po tym, jak dowiedział się o planach Fugaku i zdradzie Haniko. Sasuke po prostu musiał coś ze sobą zrobić i padło na stary dobry trening z Uzumakim. Oczywiście po tym, jak niemal pozabijali przy okazji innych ćwiczących w okolicy, obaj trafili na dywanik do Hokage. Dla Naruto skończyło się to tylko krótką pogadanką, jednak Sasuke… musiał zostać w gabinecie Tsunade nieco dłużej i odbyć z nią rozmowę, na którą nie miał najmniejszej ochoty. Chociaż właściwie był to bardziej monolog Hokage, która z całej siły starała się go namówić do wspomożenia wioski w wiadomej sytuacji. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie obecność brata przy rozmowie. Itachi brał w niej czynny udział, po raz kolejny próbując namówić go do zmiany zdania. Z każdą kolejną próbą tracił jednak odrobinę tej pewności, że może liczyć na Sasuke. Z każdą chwilą rozczarowanie, które próbował za wszelką cenę ukryć, stawało się bardziej widoczne. Sasuke więc z każdą kolejną odmową czuł się coraz gorzej.
Świadomość, że zawiódł swojego starszego brata, mocno odbiła się na jego samopoczuciu. Znowu poczuł ogromną ochotę, by coś zdemolować. Znowu wyciągnął niczego nieświadomego Uzumakiego na trening i znowu zrównali kawałek placu z ziemią.
Ojciec wydawał się bardzo zadowolony z tego, że Sasuke z takim zaangażowaniem przygotowuje się do nadchodzącej wojny domowej. Itachi jednak przestał na niego nawet patrzeć i w miarę możliwości unikał, co go tylko dodatkowo denerwowało.
Cholerny Itachi!
Sasuke miał ochotę wparować bratu do pokoju, nawrzeszczeć na niego, pokłócić się, być może nawet trochę poszarpać. Wszystko, byle tylko brat znów zaczął zwracać na niego uwagę i przestał go ignorować. Czemu on nie potrafił zrozumieć, że jemu też nie było w tej sytuacji łatwo? Sam był przecież Uchiha i powinien wiedzieć, co znaczy urażona duma!
Jednak pomimo tego, że Itachi był starszy i z całą pewnością przeżył w swoim życiu więcej, nie potrafił zrozumieć postępowania brata. Nie, ponieważ nie wynikało ono z doświadczania życiowego, a charakteru. Itachi wdał się w matkę, był spokojniejszy i rozsądniejszy. Sasuke był jednak zdecydowanie bardziej podobny do ojca – często bezkompromisowy, wybuchowy i dumny. I Itachi jak najbardziej był w stanie to wszystko zrozumieć. A przynajmniej próbował. Niejednokrotnie był w stanie postawić się w sytuacji brata i wybaczał mu pewne zachowania, jednak tym razem Sasuke przekroczył wszelkie granice. Postawił swoją dumę ponad dobro całej rodziny i wioski. Postawił siebie, ponad wszystko inne. Dlatego Itachi nie zamierzał z nim rozmawiać. I chociaż Sasuke to wszystko doskonale rozumiał, nie potrafił postąpić inaczej.
Uchiha przeczesał włosy palcami i napił się wody ze swojej butelki. Uzumaki rozwalił się na trawie, najwyraźniej delektując delikatnym wietrzykiem, który po takim długim i wyczerpującym treningu przynosił ukojenie.
Uzumaki również by go znienawidził, gdyby dowiedział się prawdy. Chociaż zanim by to zrobił, porządnie by mu przyłożył. Nakrzyczał, opieprzył i uderzył. Czyli zrobiłby wszystko to, czego Sasuke oczekiwał od brata.
– To co, jutro powtórka z rozrywki? – spytał po chwili Naruto, podnosząc się do siadu.
– Jutro robię sobie wolne. Nie zamierzam się przetrenować.
– Ha! Czyli przyznajesz, że jestem lepszy od ciebie? – Rozpromieniony zerwał się na równe nogi, szczerząc do przyjaciela.
– Przyznaję, że nie jestem jinchuuriki i moje rany goją się dłużej. Niczego ci nie muszę udowadniać, Uzumaki. – Sasuke prychnął, po czym wstał, otrzepując się z trawy.
– Masz jakąś misję? – Naruto spojrzał na niego z ukosa, ignorując ostatnie zdanie. – Inaczej dałbyś się namówić.
Sasuke wzdrygnął się, jednak nie dał tego po sobie poznać. Rozmowa zeszła na bardzo niebezpieczny tor. Uzumaki za dobrze go znał.
– Wyrosłem już z tego pajacowania z tobą – wyjaśnił, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że absolutnie niczego to nie wyjaśniało. Uzumaki jednak przełknął taką odpowiedź.
– Nie wiedziałem, że stać cię na to, by się przyznać do błędu – odpowiedział, posyłając mu szeroki uśmiech.
Bo nie stać, pomyślał Sasuke. Potrafił ewentualnie udawać, że zdarzenie nigdy nie miało miejsca, ale żeby się przyznać do winy? Nigdy. A przeprosić? Być może na łożu śmierci jakoś przeszłoby mu to przez gardło – nie miałby bowiem już nic do stracenia. Ale tak na co dzień? Nie, to nie w jego stylu.
– Dobra, zbieraj się, idziemy do ciebie. – Sasuke zmienił temat, patrząc ponaglająco na Uzumakiego. Ten tylko spojrzał na niego jak na idiotę. – Nie będę tak wracał przez pół wioski. Wezmę u ciebie prysznic i pożyczę jakieś ciuchy. Nie, nic pomarańczowego.
– Niech będzie, ale potem idziemy na ramen. I ty stawiasz!

***

Podczas gdy Sasuke brał prysznic, Naruto postanowił posprzątać mieszkanie.
Wróć.
Ten przebrzydły Uchiha mu kazał. Jak gdyby nigdy nic, wszedł, skrzywił się i kopnął pierwszy lepszy kartonik po ramenie instant na drugi koniec pokoju. Oczywiście po tym zdarzeniu prawie doszło między nimi do rękoczynów, ale po krótkiej wymienia zdań, Naruto dał się przekonać, że w jego mieszkaniu zdecydowanie nie było za czysto. Pleśń, która wyrosła na talerzu skutecznie mu to uświadomiła.
W jego kawalerce było wszystko. Że też na tak niewielkiej przestrzeni, udało mu się wyhodować prawdziwe wysypisko, zadziwiające. Najwięcej było oczywiście kubeczków po ramenie, ale nie zabrakło również zużytych skarpetek, których Uzumaki poszukiwał od dwóch tygodni, skórki od banana, opakowania po chipsach, trzech puszek po piwie zalegających na telewizorze, trocin niewiadomego pochodzenia oraz słoików po konfiturach Mikoto, które blondyn wyłudził podstępem.
Żeby było szybciej, Naruto skorzystał oczywiście z pomocy klonów, więc pomimo swoich kolosalnych rozmiarów, bałagan dosyć szybko zniknął. Uzumaki postawił trzy spore worki na śmieci przy drzwiach, by je wynieść, jak będą wychodzić.
Kiedy tak zaczynał się zastanawiać, co by tu przekąsić przed daniem głównym, rozległo się pukanie do drzwi. Otworzył, przeżuwając wczorajsze naleśniki. Stojąca na wycieraczce Haniko uśmiechnęła się do niego i weszła do mieszkania, czekając, aż chłopak skończy jeść.
– Fajnie, że jesteś. Hokage wzywa do siebie.
– Uzumaki, cholera, co ty nosisz za spodnie?! – Rozległ się krzyk od strony łazienki, a już po chwili w przedpokoju pojawił się Sasuke w niedopiętych spodniach i bez koszulki. Włosy miał potargane, dopiero co wytarte ręcznikiem. Haniko już znała skądś ten widok. Sasuke nigdy nie rozczesywał włosów na mokro, więc po kąpieli zawsze paradował z takim artystycznym chaosem stworzonym przez ręcznik.
Mina Uchihy wyraźnie stężała na widok dziewczyny, ale sam nic nie powiedział.
– Czego chcesz, draniu? Normalne spodnie! – krzyknął Naruto, po czym odwrócił się z powrotem w stronę gościa i uśmiechnął szeroko. – Wchodź. Jeśli babcia znowu chce zrobić pogadankę o demolowaniu pola treningowego, to powiedz jej, że mnie nie ma. Mamy z Sasuke inne plany.
– Myślę, że to nie może poczekać, Naruto – powiedziała, zatrzymując się. Zdążyła już zrezygnować z pomysłu, by wejść do środka i zadowoliła się oparciem o otwarte wciąż drzwi.
– Oooo, mamy misję?
Sasuke odwrócił się do nich tyłem, wkładając koszulkę. Haniko przyglądała się przez chwilę jego umięśnionym plecom.
– Tak, misja. Chodźmy już.
– Ty coś wiesz, nie? – zaczął dopytywać Uzumaki. – Jaka ranga? Bo jeśli to znowu jakieś bzdety, to pójdę z Sasuke na ramen, a dopiero potem dołączę, okej?
Haniko jednak milczała. Sasuke odwrócił się przodem do nich i skrzyżował ręce na piersi, patrząc na nią chłodno. Nie był głupi. Wiedział, że ta misja dotyczyła jego rodziny. Zacisnął pięści, czekając, aż dziewczyna coś odpowie.
– Nie mamy czasu, chodź – rzuciła stanowczo.
– No idź, to poważna sprawa. – Nie wytrzymał Sasuke i zrobił parę kroków w ich stronę. – Idź, nie bez powodu Hokage cię wzywa.
– E, no dobra, ale ten ramen… bo może Sasuke poszedłby z nami i poczekał, co? Chyba się babcia nie rozgada na dłużej niż pięć minut?
– To nie jest dobry pomysł – odpowiedziała Haniko, łapiąc Uzumakiego za rękę. Jednak kiedy Uchiha do nich podszedł, ona mimowolnie zrobiła krok w tył.
– Oj rozgada, rozgada – rzucił Sasuke, krzywiąc się i patrząc na nich z wyższością. – A zdrajców w pobliże nie dopuści.
– Możesz się wreszcie zamknąć? – Haniko nie wytrzymała i nieświadomie podniosła głos. Sasuke zaczynał ją już doprowadzać do szału. Nic nie tłumaczyło jego zachowania – tej kpiny, z którą się odnosił, nienawiści i poczucia wyższości. – Jesteś bezczelny i żałosny. Spójrz tylko na siebie! Gdyby zależało ci na czymś więcej, niż na własnym tyłku, to, kto wie, może mógłbyś być wartościowym człowiekiem. Szkoda, że zamiast spróbować zrozumieć innych, ty wolisz użalać się nad sobą i robić z siebie ofiarę!  – wyrzuciła, nie spuszczając z niego wzroku.
Uchiha zacisnął pięści, jednak żaden mięsień na jego twarzy nawet nie drgnął. Szybkim ruchem odsunął od Haniko skołowanego Uzumakiego i stanął tuż przed dziewczyną.
– I ty śmiesz mnie pouczać? – wycedził, pochylając się nad nią, uniemożliwiając jej tym samym odsunięcie się. – TY?
Haniko cieszyła się, że nie patrzył jej w oczy. Oczy, które mimo pozornej pewności siebie wyrażały również zawód.
Stał tak przez chwilę, najwyraźniej się nad czymś zastanawiając, po czym z całej siły uderzył w drzwi tuż obok jej głowy. Dziewczyna nie podskoczyła tylko dzięki opanowaniu, bo wewnątrz cała drżała. Drzwi uderzyły w ścianę za jej plecami, wypadając przy okazji z zawiasów.
Naruto wpatrywał się w to wszystko szeroko otwartymi oczami, niezdolny do reakcji. Sasuke po tym niewielkim przedstawieniu i demonstracji siły, szybko wyszedł z mieszkania Uzumakiego.
– Możemy już iść? – spytała Haniko pozornie spokojnym głosem, nie patrząc jednak na stojącego obok chłopaka, walcząc ze zdenerwowaniem.
– Co za… co za dupek! O nie, niech najpierw on tu wróci, przeprosi cię i naprawi, co zniszczył! Haniko, przepraszam cię na niego, naprawdę nie wiem, co w niego wstąpiło, on aż tak źle się nigdy nie zachowywał, ja… – przerwał, widząc jej grobową minę. – Nie przejmuj się nim, on…
– Idziemy! – przerwała mu i pociągnęła za rękę w stronę siedziby Hokage. Naruto szybko wykonał parę pieczęci i pozostawił w mieszkaniu dwa klony, które zajęły się montowaniem na nowo drzwi w zawiasach.

***

– No wreszcie – powiedziała Tsunade, kręcąc głową. – Czemu tyle to trwało?
Naruto śladem Haniko siadł na jednym w krzeseł naprzeciwko biurka Hokage, uprzednio witając się jeszcze krótko z Itachim. Tsunade nie umknęło jego zdenerwowanie i mocno zaciśnięte pięści, przyjrzała się więc Haniko, która w przeciwieństwie do niego wyglądała na niewzruszoną, choć i nieobecną.
– Uzumaki, uspokój się i zaczynamy.
Naruto nie wyglądał jednak na kogoś, kto miałby jakiś powód, by się uspokoić. Zamiast tego zaczął nerwowa stukać butem o nogę krzesła. W końcu nie wytrzymał i wstał.
– Nie! No… bo, cholera, przyłożę temu dupkowi za to, jak potraktował Haniko i moje drzwi!
Hokage automatycznie poderwała głowę znak papierów, które zaczęła przeglądać i spojrzała na chłopaka. Itachi również odwrócił się w jego kierunku.
– Daj spokój – powiedziała Haniko, kładąc Uzumakiemu dłoń na ramieniu. – Mamy ważniejsze sprawy.
– Żartujesz, tak? Uchiha to dupek, ale w życiu nie widziałem, żeby się w stosunku do kogoś zachował w ten sposób! Nie, nie możemy tego zostawić.
– Rozwiń – rozkazała Tsunade, opierając twarz na dłoni i przyglądając mu się z zaciekawieniem.
– Sasuke był u mnie, kiedy Haniko przyszła i jak ją zobaczył, to mu normalnie odbiło! Zaczął się przywalać i rzucać jakieś głupie teksty. A jak mu w końcu powiedziała, co o nim myśli, to się wściekł i z całej siły przywalił w drzwi koło jej głowy. Tak nimi trzasnął, że wyleciały z zawiasów! To wyglądało, jakby chciał ją uderzyć, ale w ostatniej chwili się rozmyślił. Gdyby mnie nie wmurowało, to bym mu przywalił! Jak się można w ogóle tak zachować w stosunku do dziewczyny?!
Itachi poczuł, jak zalewa go fala złości. Na nim taka demonstracja siły nie robiła wrażenia, ale zgadzał się z Uzumakim – nie wyobrażał sobie, jak można się w taki sposób potraktować kobietę. Zacisnął szczękę i wstał.
– O nie – powiedziała Haniko, podchodząc do niego i łapiąc go za rękę. – Siadaj z powrotem.
– Siadaj, Uchiha – rozkazała Tsunade.
Itachi mimo to wciąż stał i zastanawiał się, czy po prostu nie wyjść. Pewnych zachowań po prostu nie powinno się tolerować.
– Itachi, Tsunade–sama prosiła, żebyś usiadł. Uspokój się i pomyśl. Nawet jeśli pójdziesz teraz do niego i zrobisz mu awanturę, niczego to nie zmieni. Co więcej, to będzie dla nas kolejny krok w tył. Nie możemy mu dać powodu, by przyłączył się do rewolucji. Jeśli go do siebie zniechęcisz, dasz mu powód, by do tego doszło. – Haniko zamilkła, zabierając dłoń z ramienia przyjaciela, który, choć wciąż spięty, kiwnął głową i usiadł z powrotem. – Przepraszam, nie powinnam była dać mu się sprowokować.
Itachi zamknął oczy. Ona miała rację, miała cholerną rację. Ledwo zdołał się pogodzić z bratem, a już ich relacje zdążyły się tak mocno ochłodzić. Jeśli miał być szczery, to zastanawiał się, czy teraz nie było przypadkiem gorzej, niż wcześniej. Ostatnim razem dążyli do konfrontacji, ale przynajmniej patrzyli sobie w oczy. Teraz czuł tak ogromny zawód i niechęć do Sasuke, że najchętniej w ogóle by go nie oglądał. Brat chyba nigdy go jeszcze tak nie rozczarował.
– To mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że podjęłam dobrą decyzję – zaczęła Tsunade, skupiając na sobie uwagę zebranych. – Zanim jednak przedstawię Naruto jego misję, muszę mieć pewność, że nie zrobi niczego głupiego.
– Halo, babciu! Nie mów o mnie, jakby mnie tu nie było – nabzdyczył się blondyn. Hokage tylko zmarszczyła brwi, darując sobie wszczynanie kolejnej awantury. – Co to za misja?
– Czekam na zapewnienie.
Naruto przewrócił oczami.
– Obiecuję, że nie zrobię niczego głupiego. Pasuje?
Hokage przytaknęła, po czym niechętnie opowiedziała Uzumakiemu o planowanym przez Uchiha zamachu. Zrobiła to jednak na tyle pobieżnie, by blondyn nie znał zbyt wielu szczegółów. Niektórych osób lepiej było nie wtajemniczać we wszystkie znane fakty.
– Siadaj – warknęła Tsunade, kiedy Naruto po raz kolejny poderwał się do wyjścia. Tym razem, by jasno dać Sasuke do zrozumienia, co myśli na temat jego zachowania w stosunku do Haniko oraz tego idiotycznego planu podbicia Konohy. – Nigdzie się nie wybierasz. Teraz uświadomię ci, na czym będzie polegała twoja misja. Itachi co prawda myśli, że Sasuke…
– Ja nie myślę, ja to wiem. Hokage–sama, zapewniam, że Sasuke nie będzie brał udziału w planach Fugaku – przerwał jej.
– Tak więc Itachi ZAPEWNIA, że Sasuke nie jest kimś, kogo należałoby się obawiać, a jednak uważam, że należy zachować jakieś środki ostrożności. Ty, Naruto, będziesz tym środkiem. Twoim zadaniem będzie mieć oko na Sasuke. Nawet nie próbuj go prowokować, denerwować, zaczepiać. Masz go tylko dyskretnie – o ile to w twoim przypadku w ogóle możliwe – obserwować. Gdyby Sasuke zmienił zdanie i postanowił pomóc ojcu, interweniujesz i robisz wszystko, by go powstrzymać.
– Nie uważam, by posłanie do tego zadania Naruto było dobrym pomysłem – odezwał się Itachi, krzyżując ręce na piersi.
Hokage posłała mu zirytowane spojrzenie, pochylając się mocniej nad biurkiem.
– Słuchaj, Uchiha. Znam umiejętności wszystkich członków waszego klanu i bez problemu jestem w stanie wymienić trzy najniebezpieczniejsze jednostki. Ty i Shisui jesteście po naszej stronie, o was więc nie musimy się obawiać. Ale Uchiha mają jeszcze jednego asa w rękawie i jest nim właśnie Sasuke. Nie oszukujmy się, twój ojciec jest silny, ale nie potężny, więc z nim sobie poradzimy. Pozostali członkowie klanu mimo doskonałego wyszkolenia i licznych umiejętności nie dorównują siłą najlepszym wojownikom w wiosce. Sharingan to niesamowita broń i mając element zaskoczenia można świetnie ją wykorzystać, ale jeżeli ich go pozbawić…
– Ja mogę powstrzymać Sasuke – powiedział Itachi. – Dobrze znam jego umiejętności i wszelkie słabostki. Nie powinienem mieć z tym problemu.
– To nie jest dobry pomysł – wtrąciła się Haniko, która od jakiegoś czasu przysłuchiwała się rozmowie, nie biorąc w niej jednak czynnego udziału. – Posłanie cię do tej misji jest chyba najgorszym możliwym rozwiązaniem. Przypominam ci o pakcie, który podpisaliście. Nie możecie ze sobą walczyć.
– Tym bardziej. Będę mógł unieszkodliwić Sasuke bez użycia siły.
– A czy pomyślałeś o tym, co się z wami stanie po tym starciu? Nawet jeśli faktycznie nie będziecie walczyć, to czy wciąż będziecie dla siebie braćmi, kiedy jeden stanie przeciw drugiemu? To was zniszczy. Może wy sobie nie zdajecie sprawy z tego, jak silna więź was łączy, ale inni to zauważają, wierz mi. Hokage–sama, ja się na to nie zgadzam.
Tsunade zamyśliła się na chwilę, pukając palcami w blat biurka. Następnie spojrzała na Itachiego i pokręciła głową.
– Ona ma rację. Poza tym Naruto spędza z Sasuke znacznie więcej czasu i lepiej zna jego styl walki.
– Tyle że Naruto, bez obrazy – zwrócił się w kierunku chłopaka – nie należy do najsprytniejszych. Sasuke nie będzie miał skrupułów i wykorzysta coś, co trzyma w zanadrzu. Zmiana taktyki dla zmylenia przeciwnika też nie będzie dla niego problemem. Naruto się w tym nie połapie.
– Dzięki – prychnął Uzumaki. – Ale czy to przypadkiem nie ty jesteś wpatrzony w swojego braciszka jak w obrazek? Skoro twierdzisz, że Sasuke nie zdradzi, to w ogóle nie powinny ci takie rzeczy przychodzić do głowy.
Itachi odwrócił się w stronę blondyna i zmarszczył brwi. O tym, że Sasuke nie zdradzi, był przekonany, ale to wcale nie znaczyło, że nie mógł snuć teorii na wypadek, gdyby się mylił. Można w kogoś wierzyć, ale zawsze należało być przygotowanym na alternatywny scenariusz. Wiedział o tym nie jako brat, ale jako shinobi.
– Itachi, nie zapominaj, że Naruto również ma coś w zanadrzu. Odkąd w pełni kontroluje Kyuubiego, nie musimy się obawiać, że w starciu z Sasuke straci nad sobą panowanie i doprowadzi do katastrofy.
– Naprawdę uważasz, że zniszczenie waszej przyjaźni jest tego warte? – Uchiha zwrócił się do Naruto, patrząc mu głęboko w oczy. – Twierdziłeś, że jest dla ciebie jak brat. Poświęcisz to, by go powstrzymać, jeśli będzie trzeba?
– Ale ty jesteś jego bratem i to od ciebie oczekuje braterskiego wsparcia! Ja mam mu przyłożyć, jeśli będzie trzeba i powstrzymywać przed popełnianiem błędów, nie zauważyłeś tego? – Naruto uśmiechnął się, po czym klepnął Itachiego w ramię. – Sasuke nienawidzi, jak go pouczasz. Ma minę, jakby chciał cię zabić. Nie znosi, kiedy zaczynasz wyraźnie zaznaczać, że to ty jesteś starszy i mądrzejszy. Ma jakiś chory kompleks z powodu różnicy wieku i na każdym kroku próbuje udowodnić, że jest starszy, niż na to wygląda. Mnie uważa za skończonego kretyna, więc jak zaczynam go pouczać, to tak nie reaguje. A co najlepsze – wyśmiewa mnie, ale słucha. No, a z drugiej strony, to chybaby mnie zabił, gdybym próbował go w czymś wesprzeć. To przecież takie niemęskie i żenujące. To ty go zawsze wspierałeś i byłeś jego starszym bratem, który w niego wierzył i mu kibicował. Nie przyzna się, ale wciąż tego od ciebie oczekuje. Spierdolisz to wszystko, jeśli staniesz mu na drodze.
Itachi zamrugał gwałtownie, marszcząc brwi. Kiedy i jak Naruto zdołał wyciągnąć takie wnioski? Zdezorientowany spojrzał na Haniko, która potwierdziła te słowa kiwnięciem głową. Ona też? Skąd ci ludzie to wszystko wiedzieli?
– Jesteś doskonałym obserwatorem, jeśli chodzi o innych, ale z oceną najbliższych masz problem – wyjaśniła Haniko. – Wydaje ci się, że dobrze ich znasz, a tymczasem umyka ci bardzo wiele rzeczy. Zgadzam się z Naruto. Ty i Sasuke jesteście braćmi. Jesteście ze sobą blisko i bardzo wam na sobie zależy. Sasuke zawsze stara się pokazywać przed tobą tylko z tej najlepszej strony. W miarę możliwości maskuje wszystko, z czego jest niezadowolony i daje temu upust przy Naruto, którego uważa za kogoś głupszego i mniej utalentowanego od siebie. A skoro Naruto i tak jest, jego zdaniem, spisany na straty, to sam Sasuke nie musi udawać takiego idealnego i może pozwolić sobie na odrobinę swobody. Itachi, może gdyby twój brat nie uważał cię za ideał, to łatwiej by wam było zbudować normalną relację.
Przez chwilę między nimi zapadła cisza, którą przerwało głośne ziewnięcie Tsunade.
– Skoro już rozłożyliście psychikę Uchihy na czynniki pierwsze, to może wrócimy do tematu?
Podczas gdy Hokage rozwodziła się na temat podziału ról w ich małym przedstawieniu, Itachi żałował, że nie mógł i nie potrafił rozmawiać z bratem. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że on wciąż postrzega go jako przeszkodę, którą musiał pokonać. Czy Sasuke naprawdę myślał, że stoi w cieniu Itachiego? Faktycznie, Fugaku wciąż faworyzował starszego syna, jednak robił to znacznie rzadziej, niż kiedyś i Itachi był pewien, że Sasuke dawno o tym zapomniał. Widocznie się mylił.

***

Całą drogę do domu, Sasuke zastanawiał się, jak ludzi może uspokajać przyroda. Specjalnie wybrał szlak krajobrazowy, żeby przypadkiem nie spotkać jeszcze kogoś znajomego po drodze, bo pewnie by nie wytrzymał i mu przywalił.
Najpierw zdecydował się na park, później przeniósł nad jezioro i na skróty przez las. Ptaszki śpiewały, drzewa falowały na wietrze, motylki latały, a Sasuke postrzegał to wszystko jako niezmiernie irytujące. Motylkom bez problemu można było pourywać te pstrokate skrzydełka, kwiatków nie podlewać, to szybko zwiędną, lasy wykarczować, ptaki przegonić. Tak, to była myśl.
Jednak nawet w tak podłym nastroju, Uchiha nie byłby zdolny do takiego okrucieństwa wobec przyrody. Żeby prawie uderzyć kobietę, oporów nie miał, ale motylkowi krzywdy by nie wyrządził.
Na samą myśl o Haniko, jego humor jeszcze się pogorszył. Tym razem nie był jednak zły na dziewczynę, a na samego siebie.
Kiedy przekroczył próg domu, zignorował pytanie matki, czy jest głodny i udał się od razu do swojego pokoju. Miał zamiar się w nim zamknąć i… właściwie to nie miał pomysłu, co dalej. Był zbyt pobudzony, by czytać, ale jednocześnie zbyt zmęczony na kolejny trening. Najchętniej to by w ogóle nie wracał do domu. Od czasu, kiedy ojciec wyjawił im swój wielki plan, Sasuke myślał, że zwariuje, jeśli będzie tak po prostu siedział i czekał na to, co miało nadejść. Nagle jego pokój przestał być tak do końca jego. Zaczynał czuć się w tym domu obco. Rodzina – z wyjątkiem brata – też przestała być mu tak bliska, jak wcześniej. Czyli… w głębi serca wcale nie popierał rewolucji?
Usłyszał pukanie do drzwi, kiedy akurat przebierał koszulkę. Przez szparę w drzwiach zajrzała do niego matka, uśmiechając się delikatnie i wchodząc do środka.
– Przeszkadzam? – spytała.
Sasuke pokręcił głową, a Mikoto usiadła na rogu jego łóżka.
– Pomyślałam, że powinnam z tobą porozmawiać.
Świetnie. Najwyraźniej Itachi wpadanie do jego pokoju, kiedy się przebierał, odziedziczył po matce. Sasuke miał zamiar zmienić jeszcze spodnie, ale w tej sytuacji… no, poczeka. Zamiast tego przysunął sobie krzesło i ulokował się naprzeciwko kobiety.
– Zauważyłam, jak bardzo się przejąłeś tym, co na temat Haniko powiedział wam ojciec i pomyślałam, że przedstawię ci swój punkt widzenia. – Mikoto uśmiechnęła się pokrzepiająco do syna, widząc, jak ten się spiął. – Wydaje mi się, że to wcale nie jest tak, jak uważa Fugaku. Ja nie raz miałam okazję porozmawiać z Haniko, nie raz ty byłeś tematem naszej rozmowy i uważam, że jej naprawdę na tobie zależy.
– Mamo, przestań – westchnął Sasuke. Wstał i podszedł do okna. – Nie chcę rozmawiać na ten temat.
– I właśnie dlatego tu jestem. Nie chcesz, a powinieneś. Wysłuchaj mnie chociaż, dobrze?
Kiwnął głową na znak, że się zgadza, ale nie odwrócił się przodem, wpatrując się w świat za szybą.
– Znam się na kobietach, w końcu sama nią jestem. Kobiety są w stanie dużo poświęcić, jeśli się uprą i mają jakiś cel. Ale żadna kobieta nie zniosłaby tego, przez co dla ciebie musiała przejść Haniko. Do twojego ojca spokojnie mogła się zbliżyć przez Itachiego, nie musząc walczyć z twoim ciężkim charakterem. Sasuke, wiesz przecież, że jesteś trudny.
Sasuke znów kiwnął głową, nie odrywając wzroku od Oharu – owcy Fugaku, która pasła się w ogródku i właśnie przez nikogo niepilnowana zajadała się kwiatami, które niedawno zasadziła Mikoto.
– Porozmawiaj z nią – powiedziała matka, wstając. – Na pewno nie chciała cię skrzywdzić.
Gówno prawda.

***

Itachi wracał do domu okrężną drogą, chcąc jeszcze przemyśleć to, co usłyszał od przyjaciół. Czy Sasuke przez te lata naprawdę żył w jego cieniu?

Kiedy Itachi poszedł do Akademii, Sasuke był jeszcze małym dzieckiem. Zbyt małym, by mieć czym zaimponować ojcu, który całą swoją uwagę poświęcał starszemu synowi. Itachi okazał się bowiem niezwykle zdolnym shinobi i wszystkiego uczył się w mig. Podczas kiedy on mógł się pochwalić ojcu trafianiem shurikenami do celu, Sasuke bawił się jeszcze klockami. Fugaku dumny z syna zaczął osobiście go uczyć, nie kryjąc radości, kiedy starszy syn opanowywał bardzo skomplikowane klanowe techniki już za pierwszym razem!
Sasuke tylko się temu przyglądał, nie mogąc ukryć podziwu.
Nie mógł się doczekać, kiedy on zacznie uczyć się w Akademii i będzie mógł trenować z Itachim.
Nie mógł się doczekać, kiedy Fugaku będzie z niego dumny i powie, że właśnie tego spodziewał się po swoim synu.
 Ale kiedy w końcu przyszła wielka chwila Sasuke, Fugaku bardzo się rozczarował. Młodszy syn okazał się nie być tak zdolny, jak Itachi. Jemu nie wystarczało powtórzenie czegoś kilka razy, by doskonale to opanować. Potrzebował kilkunastu, czasem kilkudziesięciu prób. A ojciec nie krył, jak bardzo jest niezadowolony z tego powodu.
Sasuke stał się w oczach ojca nikim, ponieważ jego starszy brat był kimś.
Szkoda, ze Fugaku nie zwrócił uwagi na inne cechy, które pozytywnie wyróżniały Sasuke na tle Itachiego. Młodszy Uchiha był niesamowicie wytrwały i dużo wytrzymalszy niż jego brat.
Czy Fugaku naprawdę nigdy nie zastanowił się, dlaczego starszy syn preferował techniki iluzji? Dlaczego wolał unikać bezpośredniej walki, mimo osiągnięcia perfekcji w taijutsu i ninjutsu? Itachi miał swoją piętę achillesową.
Ale nie Sasuke. On nie miał czegoś, co musiałby skrzętnie ukrywać i dla równowagi wypracowywać inne umiejętności. Mógł poszczycić się zarówno większą wytrzymałością, jak i większą ilością chakry. Nie był tak zdolny, jak jego starszy brat, a jednak posiadał coś, czego Itachi mógł mu tylko pozazdrościć.
Niestety, nawet kiedy Sasuke poszedł do Akademii, Fugaku nie był zainteresowany jego osiągnięciami. Itachi był już bowiem potężnym shinobi i wyruszał na poważne misje. I to on był dumą tego klanu. To nim Fugaku mógł się chwalić. A Sasuke mimo że powoli brnął do przodu, pozostawał wciąż daleko w tyle. Cień Itachiego zdawał się rosnąć w zastraszającym tempie, a Sasuke nie potrafił przed nim uciec.
A Itachi stał i się przyglądał. Patrzył, jak jego brat rośnie w siłę, coraz ciężej trenując i coraz szybciej opanowując skomplikowane techniki. Patrzył, jak zaczyna go doganiać.
Początkowo robił wszystko, by w jakiś sposób zwrócić uwagę Fugaku na brata. Widział, jak jemu bardzo na tym zależy, jak bardzo czuł się odepchnięty i niechciany. Sasuke był dla niego wszystkim, dlatego każdą wolną chwilę poświęcał na treningi z nim. Często narażał się na niezadowolenie Fugaku, nie zdając sobie sprawy z tego, że ojciec i tak za jego nieposłuszeństwo winił młodszego syna. To Sasuke odciągał Itachiego od ważniejszych spraw.
Jednak z roku na rok młodszy coraz bardziej odsuwał się od Itachiego. Minęły czasy, kiedy widział w jego oczach podziw. Minęły czasy, kiedy bracia trzymali się razem. Teraz pozostała tylko rywalizacja.
Itachi patrzył, jak Sasuke cierpiał, kiedy Fugaku wciąż traktował go jak dziecko i odsuwał od wszelkich klanowych narad, w których Itachi w jego wieku już od dawna brał udział.
Patrzył, jak Fugaku zupełnie nie liczył się z jego zdaniem, podczas gdy zawsze chętnie wysłuchiwał rad Itachiego.
Patrzył, jak Sasuke się zmienia, nie potrafiąc mu w żaden sposób pomóc.
I choć jako dziecko Sasuke był słaby, Itachi bacznie obserwował zachodzące w nim zmiany i po tylu latach nie śmiałby go takim nazwać. Sasuke był nieprzeciętny. Był zdolny, choć jego talent i siła objawiły się później, niż u starszego brata. W zastraszającym tempie doganiał Itachiego.
A Itachi nie był taki pewny, czy Sasuke wciąż pozostawał w tyle.

Mężczyzna westchnął, na chwilę zatrzymując się i opierając o najbliższe drzewo. Wiedział o tym wszystkim. Oglądał to na własne oczy już od paru dobrych lat. Czemu jednak nigdy nie przyszło mu do głowy, że w pewnym momencie Sasuke stracił zainteresowanie uznaniem ojca i starał się zaimponować właśnie jemu?
A przecież on od dawna zdawał sobie sprawę z potęgi brata. Widział, jak Sasuke szybko się rozwija i po raz pierwszy w życiu to on zaczął mieć obawy, że pozostanie w tyle. Obawiał się, że za miesiąc, dwa, rok, Sasuke zwyczajnie go przerośnie. Chyba tylko dlatego bał się dać mu do zrozumienia, jak bardzo był z niego dumny.
Ostatnio wszystko tak szybko się zmieniało. Itachi miał więc nadzieję, że być może i Fugaku wkrótce przekona się na własnej skórze, jak silny był jego młodszy syn.

3 komentarze:

  1. Kolejny bardzo dobry rozdział. Nie ma się czego doczepić. No może jednej rzeczy :P Jak ja wytrzymam kolejne dwa tygodnie?!
    Z tego co mi się wydaje, to decyzja Sasuke zależy od zachowania brata i po części od jego cholernej dumy. Oj ciężki z niego przypadek. Obraził się w zasadzie z byle powodu, teraz idzie w zaparte, że dobrze postąpił. W tej chwili to mam wielką nadzieję, że Haniko każe mu spadać na szczaw i choćby ją błagał i przepraszał na kolanach, to powinna go olać. Burak-kwadrat!!!
    Myślę jednak, że przygotowałyście nieco inne rozwiązanie i choć mam pewien pomysł to zachowam go dla siebie. Wiem, że nic mi nie zdradzicie, ale to dobrze. Lubię niespodzianki :D
    Weny, natchnienia, chęci, motywacji i czasu na pisanie kolejnych rozdziałów ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa tygodnie szybko zlecą! ;-)
      Bo Sasuke to dupek. Przez większość czasu. Chciałabym napisać coś jeszcze, ale nie mogę nic zdradzić :D
      Jestem bardzo ciekawa Twojego pomysłu, więc kiedy już się wszystko wyjaśni, to koniecznie się nim podziel :-)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Hej,
    co za burak z Sasuke zawsze wchodzi w paradę i uważa że ma rację...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń