6 marca 2016

33. To Fugaku!

Witam!
Dzisiejszy rozdział chciałabym zadedykować ann zwill! Bardzo dziękujemy za rozbudowany komentarz pod rozdziałem 14 :-) ostatnio staramy się dodawać rozdziały w miarę często i regularnie. Ponadto zdradzę, że wybiegłyśmy trochę w przyszłość i mamy co wrzucać ;-) ja obecnie piszę 47, a Akari, która jest trochę w tyle - 42. Pierwsza seria będzie liczyła 50 rozdziałów, a druga... się jeszcze zobaczy!
Zapraszam do czytania!
_______________________________________________________________

Po dokładnym przejrzeniu wszystkich kieszeni w spodniach i gruntownym przeszukaniu portfela, Sasuke upewnił się, że nie została mu już ani jedna prezerwatywa. Dziwne, przecież ojciec dał mu ich niemało.
Usiadł na łóżku, uprzednio przesuwając górę utworzoną przez spodnie, które wybebeszył z szafy. Pozostały mu zaledwie dwa rozwiązania. Jedno bardziej żenujące od drugiego. Mógł albo wykraść parę prezerwatyw Itachiemu, mając nadzieję, że ten nie zauważy, albo korzystając z tego, że ich braterskie stosunki nieco się polepszyły, po prostu… poprosić. Wątpił jednak, by coś takiego przeszło mu przez gardło. Z drugiej strony, gdyby Itachi przyłapał go na kradzieży, to chyba zapadłby się pod ziemię.
I co on biedny miał teraz zrobić?
Przed zaledwie tygodniem musiał ukrócić swoje zapędy w ostatniej chwili. Kiedy zaczęli się całować, kompletnie wyleciało mu z głowy, że jego zapasy znacznie się uszczupliły. Oddawali się przyjemnościom w najlepsze, a kiedy miało dojść do wielkiego finału, Sasuke przez pięć minut przeszukiwał wszystkie kieszenie w spodniach, nie mogąc uwierzyć, że ten wieczór tak się skończy. Haniko starała się ukryć rozczarowanie, jednak Uchiha nie był ślepy. Tak głupio, to się chyba jeszcze nigdy w życiu nie czuł. Problemy z erekcją mu się nie zdarzały, więc nabrał pewności, że nigdy nie przydarzy mu się coś, przez co musiałby się wstydzić w łóżku. Stało się. Teraz wiedział, jak czują się faceci, którym w kluczowym momencie zawodzi.
Następnego dnia czym prędzej pobiegł do apteki. Zatrzymał się jednak przed drzwiami i zrobił w tył zwrot, widząc, kto w niej pracuje. Dwie z jego najbardziej psychicznych fanek. O nie, w tej aptece na pewno prezerwatyw nigdy nie kupi. W Konoha były jeszcze co najmniej dwie, więc nie martwiąc się tym zbytnio, poszedł do następnej. Po niej wybrał się do kolejnej, aż w końcu odpuścił i wrócił do domu. Czy wszystkie farmaceutki musiały należeć do funclubu jego lub Itachiego? Gdyby którakolwiek z nich wypaplała przyjaciółkom, w jakim celu przyszedł, nie miałby życia. Psychofanki z pewnością by się czymś takim nie zraziły. Zaczęłyby się plotki o tym, z którą z nich Sasuke sypia, a że z żeńskiej części mieszkańców Konoha były niezłe plotkary, w ciągu… góra dwóch dni informacje te dotarłyby również do państwa Uchiha. Sasuke przeszły ciarki po plecach na myśl o kolejnym kazaniu ojca. Skrzywił się tylko na tę myśl, przesuwając się na środek łóżka. Coś musiał z tym zrobić. Teraz. Natychmiast.
A gdyby tak spojrzeć na to inaczej? Jeśli Sasuke poprosiłby Itachiego o gumki, może ten w końcu zacząłby traktować go jak dorosłego? Pozazdrościłby mu, bo sam ma to zapewne jeszcze przed sobą i wspomógł brata, samemu jednak zabierając się poważnie za Keiko. I dobrze, może w końcu przestałaby się narzucać Sasuke.
Nie, cholera, nie było na to szans. Prędzej zrobiłby mu awanturę i znowu by się niepotrzebnie pokłócili. Bo jak w ogóle Sasuke śmiał zaciągnąć przyjaciółkę Itachiego do łóżka? Uwiódł ją i wykorzystał, to pewne. Itachi ledwie przełknął wiadomość, że się w ogóle spotykają, o seksie nie było co wspominać.
Jakąś decyzję jednak musiał podjąć.
Sasuke podniósł się z łóżka i wyszedł z pokoju. Stanął przed drzwiami znajdującymi się naprzeciwko i zapukał. Nie kłopotał się jednak z czekaniem na pozwolenie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Itachi był u siebie, a od czasu felernego obiadu Keiko ani razu się u nich nie pojawiła.
– Cześć – rzucił w drzwiach, spoglądając na czytającego Itachiego.
– Cześć.
Kiedy Sasuke rozwalił się na krześle, Itachi odłożył na bok książkę i usiadł na rogu łóżka.
– Co jest? – spytał.
Sasuke jednak nie odpowiedział. Przez chwilę gapił się na szafkę nocną, która była najlepszą kryjówką na prezerwatywy, a następnie po prostu wzruszył ramionami. Itachi zerknął w tym samym kierunku, co Sasuke, nie rozumiejąc jednak, o co chodzi.
– Powiesz mi, po co przyszedłeś? – spróbował jeszcze raz.
Sasuke postukał tylko palcami w blat biurka.
Nie, on nie mógł tego zrobić. Przecież to takie żenujące, takie żałosne. Młodszy braciszek z każdym swoim problemem przybiega do starszego. Nawet uważając się za na tyle dorosłego, by uprawiać seks, nie był w stanie sobie poradzić z zorganizowaniem zabezpieczenia.
– Właściwie, to… – zaczął Sasuke. – To nic.
Itachi podniósł jedną brew, przyglądając się, jak brat wstaje i wychodzi. To było co najmniej dziwne.

***

Haniko nie mogła się skupić na sporządzaniu raportu. Od dwóch dni jedna kwestia zupełnie nie dawała jej spokoju. A co, jeśli…?
Potrząsnęła głową, chcąc pozbyć się tych myśli. Ze wszystkich możliwości, właśnie ta wydawała jej się najgorsza. I to nie bez powodu.
A co jeśli… za planem zdradzenia Konohy nie stoi jakiś tam mało ważny członek klanu Uchiha, a sam przywódca? Co jeśli spiskowcem był Uchiha Fugaku wraz z rodziną? A ona tej rodzinie dała się podejść. Nie mogła uwierzyć, jak głupia była, nie biorąc tego wcześniej pod uwagę. Chociaż nie tylko ona – po tylu naradach nikt, nawet Shikamaru, nie podejrzewał ani przez chwilę głowy klanu. Taka ewentualność nie została poruszona w żadnej rozmowie, Tsunade też nie zasugerowała, żeby przyjrzeć się bliżej całej rodzinie.
Mimo to, Haniko zaczęła mieć żal do siebie, że sama nie wzięła tego pod uwagę. Owszem, mogła tłumaczyć sobie, że przecież nie jest z Konoha i nie do końca została wtajemniczona w sprawy wioski. Mogła również pocieszać się myślą, że nie tylko jej nie przyszło to do głowy. Mogła wszystko. A jednak w najmniejszym stopniu nie poprawiało to jej samopoczucia.
Fugaku to Fugaku. Jeżeli to faktycznie on za tym stał, to trudno. Pewnym było natomiast, że nie działał sam. To nie Fugaku spiskował, tylko cały klan Uchiha. A więc Sasuke ją oszukał i wykorzystał…? Itachi udawał jej przyjaciela, chcąc wyciągnąć od niej maksimum informacji?
Zanim pozwoliła się rozwinąć tej myśli, chlusnęła sobie w twarz zimną wodą. Nie, nie może zacząć panikować. Itachi na pewno nie był w to wszystko zamieszany, ufała mu. Ale co z Sasuke?
Kiedy już wytarła twarz ręcznikiem, udała się do salonu i przysiadła na rogu kanapy, zerkając na leżący obok niej koc. Podniosła go, wtulając w niego twarz. Ile już zdążyło się wydarzyć pod tym kawałkiem materiału? Ile razy ona i Sasuke uprawiali seks na kanapie przykryci akurat tym kocem? Ile rozmów pod nim przeprowadzili, ile pocałunków wymienili? Ile razy czuła jego bliskość? Ten koc po prostu kojarzył jej się z Sasuke. Z nim i z nikim innym. To przykre, że pomimo tylu wspólnie spędzonych chwil, ona wciąż nie była w stanie mu zaufać i w końcu zaczęła do siebie dopuszczać myśl, którą od dawna sugerował jej Shikamaru – Sasuke mógł być w to wszystko zamieszany.
Haniko spojrzała na wpół skończony raport, zastanawiając się, co może w nim jeszcze napisać. Może Sasuke sypiał z nią tylko po to, by mieć ją na oku? Na samą myśl poczuła się, jakby dostała obuchem w głowę.
– Przecież to absurdalne – szepnęła. – Żaden mężczyzna by się tak nie poświęcił tylko dla zdobycia informacji. Tym bardziej, że Sasuke nie udało się niczego ze mnie wyciągnąć.
Odzyskawszy zdrowy rozsądek, uśmiechnęła się lekko. To, że przestała podejrzewać Sasuke niewiele jednak zmieniło. Jeżeli w całą sprawę faktycznie zamieszany był Fugaku, to zaczynało się robić naprawdę nieciekawie.

***

Itachi z nieukrywaną niechęcią chwycił za klamkę, zamykając drzwi do pokoju. Na korytarzu już czekał na niego Sasuke. Jego mina wcale nie wyglądała lepiej.
– Chyba pójdę do Tsunade i poproszę o jakąś długoterminową misję dla niego – zagadał.
Itachi nie odpowiedział, choć miał ogromną ochotę przyznać bratu rację. Fugaku w ostatnim czasie stał się nie do zniesienia. Najpierw pogadanki o antykoncepcji, potem rozmowa z Sasuke o homoseksualizmie, następnie kolejny wykład o chorobach przenoszonych drogą płciową, a teraz… właściwie nie chciał nawet o tym myśleć. Fugaku w trakcie obiadu zapowiedział synom, że czeka ich kolejna narada rodzinna i kazał im się stawić o określonej porze w… piwnicy. A może zamiast prosić Tsunade o misję dla ojca powinni poprosić o konsultację psychologiczną?
Obaj w ponurych nastrojach zeszli schodami do najniższej części domu, przy okazji starając się nie potknąć o gadżety do sprzątania, które kolekcjonowała Mikoto i trzymała na schodach przy samej ścianie. Nie obyło się jednak bez skopania miotły, gąbki do mycia naczyń oraz odkurzacza do tapicerki.
Ojca zastali przy szafce z konfiturami, opierającego się o beczkę wina.
– Dobrze, że już jesteście, bo dziś mamy do omówienia bardzo ważną, niecierpiącą zwłoki kwestię. Niestety zbyt długo zwlekałem z przeprowadzeniem z wami tej rozmowy.
Itachiemu jak na zawołanie zrzedła mina. Zapowiadało się jeszcze gorzej, niż ostatnio. Dodatkowo bardzo martwił go pomysł na przeprowadzenie poważnej rozmowy w piwnicy. Czuł już nadchodzącą katastrofę.
– Jesteście już na tyle dorośli, bym mógł was wtajemniczyć w kwestie, które znane są wszystkim mężczyznom w naszym klanie – kontynuował Fugaku.
Czyżby jakiś klanowy fetysz? Przekazywana z pokolenia na pokolenie pozycja, w której mieli spłodzić potomków? Jakieś kajdanki?
– A kwestia ta będzie dotyczyć pozycji klanu w Kraju Ognia, a konkretniej – w Konoha.
A może… że jak? Itachi zamrugał zdezorientowany, podnosząc wzrok na twarz ojca. Czyżby się przesłyszał?
– Jak zapewne obaj wiecie, Konoha została założona przez dwa niegdyś wrogie rody – Uchiha oraz Senju. Po zawarciu pokoju między tymi klanami, przedstawiciele obu postanowili wdrążyć w życie wspólną inicjatywę, jaką było założenie naszej wioski. Wszystko przebiegało gładko, do czasu. Zgodnie z planem, władzę w wiosce miał objąć jeden człowiek. Jedna zaufana osoba, która zaprowadziłaby pokój i zapewniła bezpieczeństwo jej mieszkańcom. Kandydatów było dwóch, jednak, jak obaj wiecie, pierwszym Hokage został Senju Hashirama. – Fugaku przerwał na chwilę, krzywiąc się z niesmakiem. – To był błąd. Ogromny błąd, którego jednak nie można już naprawić. Możemy jednak naprawić coś innego, a mianowicie pozycję naszego klanu w wiosce.
Sasuke z obojętnym wyrazem twarzy przyglądał się ojcu, nie bardzo wiedząc, do czego to wszystko zmierza. Cały ten wstęp, o dziwo, miał jakiś sens i nie wróżył kolejnej pogadanki o seksie i antykoncepcji. Chyba, że Fugaku sugerował, by liczebnością zapewnić klanowi pozycję. Tak, jeżeli w ten sposób na to spojrzeć, to faktycznie musieli się zabrać z Itachim do roboty i zacząć płodzić potomków już teraz.
– Hashirama był błędem. Po nim pozycję Hokage objął kolejny błąd, jakim był jego młodszy brat. O ile Pierwszemu Hokage można jeszcze wybaczyć, tak zbrodnie popełnione przez Drugiego są niewybaczalne. Zastanawiacie się pewnie, jak po rządach jednego Senju można doprowadzić do rządów następnego? A gdzie w tym wszystkim miejsce dla Uchiha?
Itachi zastanawiał się wprawdzie, jakich to zbrodni dopuścił się Tobirama, a raczej jakich doszukał się ojciec, ale pokiwał głową, by uszczęśliwić Fugaku.
– No właśnie! Po Drugim rządy w Konoha objął Trzeci, który w ostatecznym rozrachunku wcale nie okazał się być lepszy od swoich poprzedników. Obecnie jesteśmy na etapie Piątej Hokage, która jak każdy wie, jest wnuczką Hashiramy. I gdzie w tym wszystkim są Uchiha? Odpowiem wam – nie ma ich. A dlaczego? Ponieważ zostali odsunięci od władzy już za czasów Pierwszego. Nie ma ich, ponieważ naiwnie wierzyli, że na nich również przyjdzie pora i ślepo ufali kolejnym Hokage. Nie ma ich, ponieważ nie potrafili zawalczyć o swoje. Ale to wszystko musi się kiedyś skończyć. Nadszedł czas na zmiany. Nasze pokolenie potrafi walczyć, potrafi wziąć sobie to, co mu się należy. To już koniec ery Senju, nadszedł czas Uchiha!
Itachi poczuł, jak zaczyna robić mu się słabo. To przecież nie mogło dziać się naprawdę.
Fugaku odchrząknął znacząco, po czym sięgając za wiszące z boku warkocze czosnku, pociągnąć za ukrytą dźwignię. Ściana z konfiturami okazała się ukrytym przejściem, które po paru chwilach stanęło przed nimi otworem. Fugaku machnął na synów, by ruszyli za nim.
Po przejściu jakichś dziesięciu metrów, dotarli do dużej sali, na ścianach której wisiały pochodnie. Pomieszczenie to nie wyglądało jednak jakoś nadzwyczajnie. Poza źródłem światła i herbem klanu znajdującym się na centralnej ścianie naprzeciwko wejścia, nic w nim nie było. Żadnych stół, krzeseł, szaf, składowiska broni. Ot, zwykły podziemny pokój.
– Tutaj odbywają się najważniejsze narady elity naszego klanu – wyjaśnił Fugaku, odwracając się przodem do synów. – Tutaj podejmujemy kluczowe decyzje. I to właśnie tu, po wielogodzinnej dyskusji, doszliśmy do wniosku, że nadszedł nasz czas. Jesteśmy gotowi na poniesienie ewentualnych strat. Za dwa tygodnie, licząc od dziś, w Konoha wybuchnie wojna domowa.
Podczas gdy Sasuke wybałuszył oczy, Itachi szukał oparcia na jednej ze ścian. Obaj jednak byli pewni jednego – wcale im się ten pomysł nie podobał.
– Planu tego nie zrealizujemy jednak sami. Na szczęście nie tylko nam nie odpowiada przywództwo Senju w wiosce. Trzy miesiące temu nawiązaliśmy współpracę z jedną z organizacji znajdujących się w Suna, która poparła nasze działania. Uzyskaliśmy pewność, że gdy Szóstym Hokage zostanie ktoś z klanu Uchiha, oni zajmą się obecnym Kazekage i udaremnią jego próbę pomocy obalonej przez nas władzy. Organizacja, z którą nawiązaliśmy kontakt wysłała do nas jednego ze swoich ludzi, który od prawie trzech miesięcy przebywa na terenie naszej wioski i zbiera informacje. Podejrzewam jednak, że po gruntownym śledztwie, w ocenie tego człowieka wypadliśmy bardzo pozytywnie.
Itachi przymknął oczy, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że właśnie rozgrywał się najczarniejszy z jego scenariuszy. Fugaku nie dość, że planował zamach na władze wioski, to jeszcze wiedział o Haniko. Wiedział i zapewne miał zamiar zaraz się swoimi spostrzeżeniami z nimi podzielić.
– Mimo bardzo dobrego kamuflażu, udało nam się wyśledzić tę osobę. Sharingana nie da się tak łatwo oszukać. Kobieta rozmawiała z wieloma członkami naszego klanu oraz innymi mieszkańcami naszej wioski – podejrzewam, że w celu wyśledzenia opinii na nasz temat. Ostatnio jednak wkupiła się w łaski jednego z członków klanu, by mieć szansę na bezpośrednie spotkanie ze mną. Udało się. Trochę okrężną drogą, ale udało nam się dojść do porozumienia.
Okrężną? Porozumienia? Itachi miał ochotę uderzyć się otwartą głową w czoło. Czyżby Fugaku w rozmowie z Haniko doszukał się jakiegoś ukrytego sensu? W dodatku stwierdził, że udało im się porozumieć. Cóż, ten fragment rozmowy przy obiedzie najwyraźniej Itachi przespał, bo nie potrafił go sobie przypomnieć.
Fugaku milczał przez moment, po czym popatrzył na młodszego syna, posyłając mu karcące spojrzenie.
– Przykro mi, Sasuke, ale twoja nowa partnerka nie jest tym, za kogo się podaje. Jest szpiegiem z Suna, który przyjechał tu, by nam pomóc. Z jednej strony jestem mocno zawiedziony, że dałeś się w ten sposób podejść i uwieść pierwszej lepszej kobiecie, z drugiej jednak jestem zadowolony z tego spotkania. Mimo to, wydaje mi się, że będę musiał z wami przeprowadzić poważną rozmowę, bo mam wrażenie, że dajecie się owinąć wokół palca każdej napotkanej kobiecie. Rozumiem, że w waszych młodych organizmach hormony szaleją, ale wierzcie mi, TEN temat nie jest jeszcze dla was. Ja wiem, że rozmawialiśmy już o seksie, ale to w żadnym wypadku nie miała być dla was zachęta. Uznałem po prostu, że powinniście mieć już o tym jakieś pojęcie. Dlatego jestem rozczarowany, że…
Sasuke jednak nie słuchał. Przestał, kiedy ojciec wspomniał o Haniko. Spojrzał na Itachiego, który blady na twarzy, wpatrywał się obecnie w kamienną podłogę. Przez chwilę przyglądał się bratu, nie mógł sobie przypomnieć, kiedy po raz ostatni widział go w takim stanie. Jednak znacznie trudniej było mu znaleźć w pamięci moment, kiedy ktoś w tak brutalny sposób go oszukał.
– …ale wracając do tematu. Ta dziewczyna z Suna jest naszym łącznikiem z organizacją, z którą zawarliśmy kontrakt. Jako, że negocjacje, które odbyły się podczas tego ekhm… pamiętnego obiadu, zakończyły się sukcesem, na jutro zwołuję naradę całego klanu, na którym przedstawimy konkretny plan działania i omówimy wszystkie szczegóły. Możecie wrócić do swoich zajęć.

***

Itachi przemierzał ulice Konohy, starając się nie biec. Wątpił, by ojciec kazał ich śledzić, ponieważ ufał swoim synom, a jednak wolał nie rzucać się zbytnio w oczy.
Najbardziej martwiło go to, że Sasuke zdołał wyjść z domu chwilę przed nim i już zapewne dotarł do Haniko. Jakie więc było jego zdziwienie, kiedy dziewczyna otworzyła mu drzwi i na pytanie, czy jest Sasuke, pokręciła głową.
– Coś się stało? – spytała, widząc minę Itachiego.
– To Fugaku.
Haniko westchnęła i podeszła do stolika, na którym spoczywał skończony niedawno raport.
– Będę więc musiała wprowadzić pewne poprawki, zanim złożę go Tsunade.
Itachi podążył za nią.
– Nie wydajesz się zdziwiona – zauważył.
– Szczerze mówiąc w ciągu ostatnich dwóch dni zdołałam poczynić pewne postępy w swoim śledztwie. Nie miałam pewności, ale twój ojciec znalazł się na czele listy podejrzanych. – Przeczesała ręką włosy i pokazała mu dokument, w którym dokładnie opisała swoje spostrzeżenia. – Powiedział ci o swoich planach?
– Jutro ma się odbyć narada, w której będą uczestniczyć wszyscy członkowie klanu. Haniko, to nie jest paroosobowa grupa spiskowców, tylko wszyscy Uchiha. Sprawa jest naprawdę poważna.
– Czy Sasuke wie?
 Itachi kiwnął głową, ale nie dał dziewczynie dojść do głosu, odzywając się ponownie, kiedy tylko otworzyła usta.
– Haniko, Fugaku wiedział o tobie. Nie ma pojęcia, że pracujesz dla Tsunade, ale powiązał twoją obecność tutaj z organizacją, z którą rzekomo współpracuje w Suna. Musisz wiedzieć, że wspomniał o tym wszystkim Sasuke, przy okazji karcąc go za to, że tak łatwo dał ci się podejść i omamić.
Haniko pobladła znacząco, zanim jednak zdołała przyswoić wszystkie fakty, zza rogu wyszedł młodszy Uchiha.
– A więc jesteś szpiegiem wioski – stwierdził i krzyżując ręce na piersi, podszedł do zszokowanej dziewczyny. – Wystarczyło mi jedno krótkie spojrzenie na Itachiego, by się domyślić, że razem coś uknuliście. Wejście przez okno i schowanie się było dobrym pomysłem.
– Sasuke, posłuchaj… – zaczęła dziewczyna, zamilkła jednak dostrzegając w jego oczach sharingan.
Był wściekły. Sugerowały to jego oczy, sugerowała to jego postawa. Wyraz twarzy pozostał jednak beznamiętny i to chyba przerażało ją najbardziej.
Itachi podszedł do brata od tyłu i położył mu uspokajająco dłoń na ramieniu. Sasuke odtrącił ją z taką siłą, że starszy Uchiha cofnął się o krok.
– Wyjdź – wycedził przez zaciśnięte zęby.
Itachi spojrzał pytająco na Haniko, a kiedy ta skinęła głową, poszedł do kuchni. Nie zamknął jednak drzwi, by móc interweniować na czas.
– Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć, wszystko już wiem. Itachiemu mogłaś powiedzieć, prawda? – spytał na pozór spokojnie Sasuke, nie spuszczając z niej wzroku.
Kunoichi nie odpowiedziała. Jej milczenie jednak tylko spotęgowało złość mężczyzny, który nie wytrzymał i uderzył dłonią w ścianę.
– No przyznaj, że przespałaś się ze mną, bo miałaś nadzieję, że uda ci się wyciągnąć jakieś informacje?!
W następnej chwili, poczuł uderzenie. Powstrzymał odruch, by złapać się za piekący policzek, a zamiast tego spojrzał na Haniko z pogardą. Dziewczyna szybko odsunęła dłoń, a jej mina gwałtownie się zmieniła. Skrucha ustąpiła miejsce złości i zdziwieniu. Zareagowała szybciej, niż zdążyła pomyśleć.
– Nic mów do mnie w ten sposób. Nic nie wiesz.
– Wiem więcej, niż ci się wydaje! – Sasuke stracił panowanie nad sobą i zrobił krok w jej stronę. Niewiele dzieliło, by zetknęli się klatkami piersiowymi. – Sprytnie to sobie wymyśliłaś! Często korzystasz z takiego środka perswaz…
– Nie kończ, bo będziesz tego później żałował – przerwała mu, odsuwając się gwałtownie.
Sasuke zacisnął mocno dłonie w pięści, ale kiedy zauważył smutek na jej twarzy, prócz wściekłości poczuł również wyrzuty sumienia.
– Nie chcę cię więcej widzieć – powiedział i szybko znalazł się przy drzwiach. Wyszedł, trzaskając nimi mocno.
Chwilę później, w pomieszczeniu pojawił się Itachi. Spojrzał na Haniko, w której oczach zbierały się łzy. Zamrugała gwałtownie, by odpędzić chęć płaczu, po czym spojrzała na swoje trzęsące się dłonie.
– W porządku? – spytał.
Nic nie odpowiedziała, obawiając się, że głos odmówi jej posłuszeństwa. Zacisnęła dłonie w pięści i pokiwała głowa.
– Pójdę za nim. Jest wściekły, muszę zadbać o to, by nic nie powiedział ojcu. Ty w tym czasie zajmij się raportem, a jak wrócę, to pójdziemy do Hokage.
Kiedy drzwi zatrzasnęły się po raz kolejny, Haniko wzięła głęboki wdech, uspokajając nerwy.

***

– Poczekaj – powiedział Itachi, łapiąc brata za ramię. Sasuke jednak wyrwał mu się jednym, szybkim ruchem.
– Nie chcę tego słuchać – warknął.
– Nie zamierzam się wtrącać. Wasz związek, wasza sprawa.
Sasuke zatrzymał się i odwrócił przodem do brata. Itachi miał poważną minę.
– Czego więc chcesz? – spytał od niechcenia.
– Chcę, żebyś nam pomógł. Trzeba powstrzymać ojca i jego rewolucyjne plany. Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeżeli wybuchnie wojna domowa, to Konoha stanie się łatwym celem dla innych wiosek? Nie wspominając o tym, że zanim dojdzie do ataku, już zginie bardzo wielu ludzi.
– Wiem o tym – odpowiedział Sasuke i zrobił krok w stronę brata. – Nie zamierzam brać w tym udziału. Nie znaczy to jednak, że wam pomogę. Nie udawaj teraz, że mi ufasz. Ani ty, ani… ona.
Itachi zmarszczył brwi.
– Mylisz się i doskonale o tym wiesz.
Sasuke skrzywił się, ponownie wyrywając się z jego uścisku. Itachi złapał go, gdy zamierzał odejść.
– Zostaw mnie. Zrób to jeszcze raz, a będziemy musieli rozwiązać to siłą.
Starszy Uchiha opuścił dłoń i zacisnął szczękę. Nie wątpił w jego słowa, Sasuke był naprawdę wściekły, a on nie zamierzał się z nim bić.
– Nic o was nie powiem ojcu. Chociaż… wy nie będziecie mieli tej pewności, ponieważ mi nie ufacie. Koniec tematu. Zostaw mnie w spokoju.
Itachi patrzył, jak brat odchodzi. Ufał mu, ale po tym, co dziś miało miejsce, nie było sensu go o tym przekonywać. Puste słowa.

Kiedy wrócił do mieszkania, Haniko zdążyła się już uspokoić. Siedziała przy stoliku w kuchni, wprowadzając pewne zmiany w raporcie i dopisując szczegółową relację z dzisiejszej rozmowy z braćmi Uchiha. Pozwoliła sobie jedynie pominąć zarzut Sasuke, że przespała się z nim tylko dla informacji. Takich szczegółów Tsunade znać nie musiała.
– Skończyłam – powiedziała, kiedy Itachi przysiadł naprzeciwko i zmierzył ją uważnym spojrzeniem. Wiedziała, że słyszał każde słowo z ich kłótni i miała szczerą nadzieję, że nie zamierzał się wtrącać.
– Czyli możemy ruszać?
Dziewczyna pokiwała głową.
– Powiedz mi jeszcze, czy masz pewność, że nikt nie będzie nas śledził? Na pewno idąc tu przyjrzałeś się dokładnie okolicy. Obawiam się, że odkąd Fugaku poznał prawdę, mogę być pod stałą obserwacją.
Itachi zastanawiał się przez chwilę, po czym wstał i wyszedł. Po paru minutach ponownie pojawił się w kuchni.
– Nie jesteś obserwowana. Ojciec zapewne do końca ci nie ufa, ale póki nie wtajemniczył całego klanu w swój plan, nie ma ludzi, którym mógłby powierzyć to zadanie. Do planowanego ataku na władze Konohy zostały tylko dwa tygodnie.
– W takim razie chodźmy.

Droga do Hokage nie zajęła im sporo czasu, mimo pozorowania, że wybrali się na spacer. Dla niepoznaki Itachi nawet zaprosił Haniko na lody. Wybrali nieco okrężną drogę przez park, przy okazji przysiadając na parę minut na ławce.
Mimo wszystko postanowili być ostrożni, ponieważ sytuacja była naprawdę poważna. Przez jakiś czas zastanawiali się nawet, czy by się nie rozdzielić i nie dotrzeć do siedziby Hokage różnymi drogami, jednak zrezygnowali z tego pomysłu. Gdyby ktoś naprawdę ich śledził, takie zagranie byłoby dużo ryzykowniejsze.
– Wejść! – krzyknęła Tsunade. Kiedy zobaczyła parę, która pojawiła się w jej gabinecie, odłożyła wszystkie czytane właśnie dokumenty na bok. – Macie coś dla mnie?

***

Sasuke czuł się oszukany. Niemal zrównał z ziemią plac treningowy, na który wybrał się, by zapomnieć o tym, czego się dziś dowiedział.
Nie był ślepy ani głupi, wiedział, że miał trudny charakter, a jednak nie spodziewał się, że Haniko wybierze jego brata. Nie chciał się do tego przyznać nawet przed samym sobą, ale to zabolało. A wydawałoby się, że etap braku zaufania mają już za sobą.
Nie.
Potrząsnął głową, próbując zapanować nad złością. Przecież gdyby nie podsłuchał jej rozmowy z Itachim, do teraz wierzyłby w każde słowo ojca. Nawet przez chwilę nie przeszło mu przez myśl, że on może się mylić i sytuacja wygląda zgoła inaczej. A to prowadziło już tylko do jednego wniosku – Sasuke sam jej nie ufał. A skoro on nie ufał jej, a ona jemu, to zawinili oboje. Teraz powinni albo to zakończyć albo spróbować raz jeszcze. Trzeciego wyjścia nie było.
Jednak Sasuke nie byłby przecież sobą, gdyby tak po prostu postanowił szczerze porozmawiać z Haniko. Nie, musiał się wściec i obrazić. I chociaż wiedział, jak głupie było to zachowanie, duma nie pozwoliła mu zachować się inaczej.
Cały spocony i poobijany niespiesznie przemierzał ulice Konohy, nie zwracając najmniejszej uwagi na ludzi. Kiedy znalazł się na wysokości apteki, przystanął, przyglądając dziewczynom, które stały za ladą i rozmawiały z jakąś staruszką.
Teraz, kiedy wymyślił rozwiązanie, prezerwatywy nie będą mu już raczej potrzebne. Skrzywił się, kiedy jedna z dziewczyn go dostrzegła. Ruszył dalej.
Kiedy dotarł do domu, słońce zaszło już za horyzontem. Spędził na ćwiczeniach cały wieczór i gdyby nie zgłodniał, to demolowałby pole treningowe kolejne kilka godzin, bo nie czuł się jeszcze zmęczony. Jedyne, czego potrzebował na pewno, to kąpiel. Śmierdział potem i nawet Mikoto skrzywiła się lekko na jego widok. Cóż, a najbardziej przerażające było to, że jego fankom to zupełnie nie przeszkadzało. Gdyby tak nagle Sasuke zaniechał kąpieli na tydzień, to i tak zapewne latałyby wokół niego. Czy one nie miały węchu?
Z ręcznikiem zawiniętym wokół bioder, Sasuke usiadł na łóżku. Z włosów skapywały mu kropelki wody, ale nie zwracał na to uwagi. Kiedy wstał z zamiarem ubrania się, ktoś zapukał do drzwi, a nie doczekawszy się odpowiedzi, pociągnął za klamkę.
– Czego znowu chcesz? – warknął dostrzegając brata, który nic sobie nie robiąc z jego nagości, wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
– Porozmawiać.
– Powiedziałeś, że nie będziesz się wtrącał – rzucił Sasuke, marszcząc brwi.
Itachi oparł się plecami o parapet i skrzyżował ręce na piersi.
– Nie przyszedłem rozmawiać o Haniko. Tylko o… sam wiesz. Miałem nadzieję, że jak ochłoniesz, to zmienisz zdanie.
– No to się pomyliłeś. Coś jeszcze? – spytał, ostentacyjnie otwierając drzwi szafy i wyciągając z niej ubrania. Itachi nie zniechęcił się jednak nawet wtedy, kiedy Sasuke zajął się wyborem bielizny. – Nie odczepisz się? – warknął.
– Nie bądź uparty. Dobrze wiesz, że to bardzo zły pomysł, a twoja pomoc bardzo się przyda.
– Werbuj sobie gdzieś indziej.
Itachi zacisnął szczękę, hamując chęć, by nakrzyczeć na brata. Sasuke był po prostu niemożliwy! Wiedział, że ojciec chce sprowadzić na wioskę katastrofę, a jednak nie zamierzał interweniować, bo… bo nie. Bo dziewczyna go oszukała. Czemu nie mógł odziedziczyć po matce logicznego myślenia?
– Co prawda to nie zostało powiedziane wprost, ale zdajesz sobie sprawę, kto zostanie tym nowym Hokage? O co ja pytam, oczywiście, że tak. Jeżeli dotychczasowe rządy były niesprawiedliwe i krzywdzące, to czy potrafisz sobie wyobrazić, jakie będą przyszłe? Jeśli myślisz, że tobie będzie lepiej, bo jesteś jego synem, to się grubo mylisz.
– Itachi, wydaje mi się, że wyraziłem się jasno. Zdania nie zmienię, pogódź się z tym. – Sasuke rzucił bratu ostre spojrzenie, ubrania rzucając na łóżko. Powoli zaczynała go wkurzać ta rozmowa. Wiedział, że robi z siebie upartego kretyna, ale nie potrafił inaczej. Miał ochotę walić głową w mur. Najlepiej kamienny.
Itachi mierzył go przez chwilę spojrzeniem. Jednak jedyną rzeczą, która go uderzyła, było to, że Sasuke nie był już chłopcem. Był mężczyzną i miał prawo do swojego zdania. Może Itachi się pomylił? Może jego brat naprawdę miał jakiś powód, by się z nim nie zgadzać? Ciarki przeszły mu po plecach na samą myśl, że Sasuke mógł popierać ojca i podzielać jego zdanie. Ale… z drugiej strony widział również mężczyznę, który zwyczajnie czuł się oszukany. I to niesłusznie, ponieważ nikt tak naprawdę go nie oszukał. Jednak Itachi nie mógł mu tego powiedzieć. Obiecał, że nie będzie się wtrącał i miał zamiar tej obietnicy dotrzymać. Mógł natomiast sprawić, by Sasuke przejrzał na oczy. Sprawić, by zaczął nie tylko myśleć, ale i czuć. A najprostsza droga do serca mężczyzny wiedzie przez jego…
– Trzymaj – powiedział Itachi, rzucając bratu niewielki pakunek. Młodszy złapał go w locie i zajrzał do środka. Prezerwatywy. – Domyślałem się, po co do mnie przyszedłeś. Myślę, że mogą ci się jeszcze przydać.
Sasuke poczuł, jak wzbiera w nim złość. Zanim jednak zdążył zareagować i rzucić bratu opakowaniem prosto w twarz, ten wyszedł już z jego pokoju. Cholerny Itachi!

3 komentarze:

  1. DAM DAM DAAAAM! Nadszedł ten moment! Fugaku jednak spiskuje przeciwko wiosce! Czy skończy się to tak, jak w anime? Nikt tego nie wie...
    A ja mam do powiedzenia tylko jedno: Sasuke, ogarnij dupe, bo się na ciebie obrażę! O, i wróć do Haniko!
    To wszystko ode mnie!
    Shōri

    OdpowiedzUsuń
  2. O JEJ!!! Dedykacja dla mnie? Choć mam wątpliwości, czy czasem nie złośliwa, to dobre maniery każą mi mimo wszystko podziękować.
    Dziękuję :)))
    Nie wiem tylko czemu nie pokazało mi, że dodałyście rozdział. Doszłam do tego, że jest coś nowego w niecodzienny sposób.

    Tym razem się bardziej postaram. Odnoszę wrażenie, że nadchodzi moment mający duże znaczenie dla mnie. Nie wiem co planujecie, ale możliwe, że zrobicie to czego nie cierpię. Jeśli planujecie wprowadzić motyw z wymordowaniem klanu, to krzyż na drogę. Są sceny z oryginalnej mangi, których lepiej nie brać na warsztat. Reguła nie tyczy się osób, które mają dobry pomysł na wykorzystanie gotowca i niezwykły warsztat. Nie wiem jak to jest u Was, ale liczę, że tego nie spie***
    Jeśli Wasz pomysł jest inny, to ja chętnie poczytam.
    Sam rozdział jak zwykle rewelacyjny. Zachowanie bohaterów adekwatne do postaci i sytuacji. Nie mam zastrzeżeń. Dobrze, że brat wspomógł brata, bo jak się będzie godził z dziewczyną, to gumki się przydadzą :)))
    Czekam też na ruch Itachiego. Jest starszy i trochę to dziwne, że go nie ciągnie do kobiecych ud.
    Weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    ale się porobiło, to jednak Fukagu spiskuje... ech Sasuś, Sasuś ogarnij się...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń