27 lutego 2016

32. Jesteś gotowy na małą grę?

Sasuke z Haniko wyszli pozostawiając parę samą. Itachi spojrzał znacząco na siedzącą mu na kolanach Keiko i westchnął głośno.
— Koniecznie musiałaś dzisiaj być bardziej sobą niż zwykle?
— E… — zawiesiła się. Popatrzyła na twarz bruneta niewyrażającą praktycznie nic. Obawiając się najgorszego ześlizgnęła się z kolan, kucając i kuląc się na podłodze.
— Co, ty robisz? — zapytał zupełnie zaskoczony zachowaniem dziewczyny, która wyglądała teraz skądinąd dziwnie. Przypominała dziecko starające się ukryć przed rodzicielskim pasem. W końcu, jak zamknę oczy to mnie nie widać. Typowa dziecięca logika.
— Nie ma mnie tu.
— Keiko, co robisz? — Ukucnął przed nią, próbując rozewrzeć ręce, którymi zasłaniała się.
— Ja się starałam, nie krzycz na mnie — mówiła nadal usilnie unikając wzroku Uchihy. — Jak będziesz krzyczeć to się rozpłaczę — ostrzegała przybierając płaczliwą minę.
— Spokojnie, ostatecznie nic się nie stało. Chociaż, chyba w życiu nie widziałem tak zdenerwowanego ojca. Jednak starałaś się i za to dziękuję — oznajmił muskając w czułym pocałunku jej czoło. — Przykro tylko, że tak często wpadałaś na Sasuke nie na mnie — dodał łapiąc kontakt wzrokowy.
— A to łatwo można nadrobić.
Wpakowała mu się na nogi, wtulając w klatkę piersiową. Uśmiechnął się głaszcząc po włosach i kątem oka zerkając na podniesione wyżej kolana. Przez to, krótka spodniczka obsunęła się, ukazując więcej niż zazwyczaj. Będąc mężczyzną, nie mogło umknąć to jego uwadze. Przyglądał się chyba nazbyt dokładnie, gdyż dziewczyna spojrzenie wyczuła. Lekko odklejając się, ze zmarszczonym czołem lustrowała bruneta.
— Nie musisz się tak krępować. Jesteś w końcu moim chłopakiem, granic ściśle wyznaczonych nie masz.
Podniósł na nią wzrok, patrząc niezrozumiale. Nie załapał aluzji, przekonany, że nie zauważyła, jak przygląda się udom.
— Nie żebym się czepiała, ale w naszym związku dalej posunął się Takeshi niż ty.
— Słucham?
— Oh… — mruknęła łapiąc go za rękę i kładąc ją na swoim kolanie. Itachi z niepewnością patrzył to na nią to na nogi. Keiko tylko uśmiechnęła się promiennie, powoli kierując wyżej jego dłoń. Zatrzymała, kiedy palce częściowo chowały się pod materiałem spódniczki.
— Teraz twoja kolej — rzuciła cofając rękę i kładąc głowę na jego ramieniu, udając, że nie patrzy. Brunet siedział zesztywniały przez dłuższy czas. Następnie w delikatnej pieszczocie przesunął dłoń w kierunku kolana. Po czym samymi już opuszkami palców nakreślił kilka wzorków, jedynie po odsłoniętej skórze. Wędrówkę zakończył na stawie, obejmując go w pełni. Przewidywała, że tak to będzie. Itachi w tych sprawach był powściągliwy i ostrożny. Nawet jak dochodziło do namiętniejszych pocałunków a dłonie błądziły po ciele to zawsze to były ramiona, szyja, talia, unikał ud, pośladków, biustu.
— Pić mi się chce — wyszeptała prawie do ucha, oswobodzając bruneta ze swojego ciężaru.
— Zaraz coś przyniosę — odparł wstając z podłogi i opuszczając pokój. Keiko z cichym westchnieniem rozczarowania, rzuciła się, jak długa na łóżko. Musiała przyznać, było bardzo wygodne oraz spore. Tego mogła mu zazdrościć, sama nie raz myślała, aby nie sprawić sobie większego. Niestety przy jej metrażu, nie było to dobrym pomysłem. Rozkoszowała się podwójną szerokością rozkładając kończyny na wznak, chowając twarz w poduszkę przesiąkniętą przyjemnym zapachem Uchihy. W delektowaniu się przeszkadzała jej koszula, krępująca ruchy. Nie była przyzwyczajona do noszenie jej zapiętej, toteż podniosła się do siadu chcąc pozbyć się zbędnego ograniczenia. Po chwili szamotania z małymi guziczkami, wreszcie rozwiała połacie materiału, ciesząc się wygodą. Nie mając wiele do robienia, rozejrzała się po pokoju. Skromnie urządzony, gdzie wszystko ma swoje miejsce. Do przewidzenia, pomieszczenie oddaje usposobienie właściciela. Zamyśliła się nad tym stwierdzeniem, przypominając sobie chaos, jaki panuje u niej.  Jednak, co było u niej częste, szybko porzuciła te rozważania rzucając się na wznak, z powrotem na łóżko. Wówczas, nieostrożnie strąciła ręką książkę leżącą na szafce nocnej. Uniosła się, wychylając za rant materaca. Na podłoże leżało obszerne, podniszczone tomidło. Podniosła przedmiot, przypominając sobie, że to prezent otrzymany od Shisuiego na urodziny. Z ciekawości rozejrzała się za swoim, lecz lampy nigdzie nie dostrzegła. Lekko zniesmaczona tym, postanowiła poszperać, oczywiście w poszukiwaniu zguby. Wówczas przypomniała sobie, że największe sekrety ludzie trzymają pod łóżkiem lub materacem. Zacierając z zadowolenia dłonie schyliła się, zaglądając. Co takiego ciekawego Itachi może tam mieć? Z rozczarowaniem ujrzała książkę. Uznała, że to trochę dziwne miejsce na przechowywanie, a brunet nie należał do osób, którym mogłoby coś spaść a oni by zapomnieli o tym. Wyjęła ją, rozsiadając się wygodnie na łóżku. Zachichotała odczytując tytuł, „Praktyczny przewodnik po seksie”.
— No, no, Uchiha, tego się po tobie nie spodziewałam.
Z bananem na twarzy zajrzała do środka. Szukała zakładki, sprawdzając jak daleko zabrnął w tej lekturze. Niestety, niedane jej było zobaczyć zbyt wiele, gdyż do pokoju wszedł właściciel.
— Mama powiedziała, żebyś poczekała. Za chwilę przygotuje lemoniadę. Co czytasz? — dopytywał się widząc, jak szatynka szybko chowa książkę za siebie.
— A, nic takiego — odparła starając się nie zaśmiać. Oczami wyobraźni widziała, jak wieczorami zasiada do lektury tejże pozycji.
— No pokaż – nalegał siadając obok.
— Nie. — Wystawiła język, przesuwając się w głąb łóżka.
— Keiko, co to jest? — zapytał coraz bardziej zaintrygowanym tym, co tak skrupulatnie chowa. Mając przy okazji wrażenie, że to na pewno należy do niego. Przeraził się tej myśli, bo z tego by wynikało, że… Albo dziewczyna znalazła, to, co ukrywa pod łóżkiem, albo po prostu pomazała mu długopisem jakąś książkę. Jednak, kto zagląda w takie zakamarki, będąc u kogoś w odwiedzinach? Chociaż, Keiko jest sobą, więc wszystko możliwe.
— Nie powiem. — Znów wystawiła język przesuwając się, jak najdalej od pochylającego się w jej kierunku bruneta. Coraz bardziej zależało mu na dowiedzeniu się, co ukrywa. — Nie dam — oznajmiła dobitnie zeskakując z łóżka, uciekając przed wyciągniętymi rękami. — No dobra — mruknęła widząc przymrużone, groźnie ją lustrujące oczy chłopaka. Podeszła zasiadając obok. — Ano to — rzuciła podsuwając mu tytuł prawie pod sam nos. Itachi z zakłopotania zarumienił się, unikając kontaktu wzrokowego. Nie mógł uwierzyć, że Keiko na serio to znalazła. Idiotyczną książkę, której nawet na minutę nie otworzył, lecz nie mógł wyrzucić, bo była podarkiem od ojca. Położył ją tam, tylko, dlatego, że nie miał pojęcia, co z nią zrobić, ani gdzie trzymać.
— Skąd, to wzięłaś?
— A pod łóżkiem leżało.
— A powiedz mi, co ty robiłaś pod łóżkiem? — zapytał starając się odwrócić uwagę od tytułu i zawartości książki.
— No szperałam — odparła swobodnie, jakby to było normalne oraz bardzo oczywiste. — Ludzie często największe sekrety tam chowają. — Wyszczerzyła się, dumna z wiedzy o tym fakcie. — No, przyznaj się. — Szturchnęła go. — Wyszło na jaw, co takiego wieczorami czytasz — chichotała otwierając lekturę na przypadkowej stronie z licznymi obrazkami proponowanych pozycji. Brunet pragnął się teraz zapaść pod ziemię. Z purpurowymi policzkami patrzył w jeden, wyznaczony przez siebie punkt na podłodze. Na nieszczęście Itachiego, Keiko wcale nie krępowała ta sytuacja.
— Powiedź, na kogo się tak przygotowywałeś? — zagadywała nadal bardzo rozbawiona, starając się już nie śmiać.
— Na nikogo — odparł wymownie zamykając z lekkim trzaskiem pechową książkę. Dziewczyna widząc, że zaraz ją zabierze pochwyciła przedmiot, odkładając obok siebie.
— No weź — mruknęła uwieszając mu się na ramieniu. — Czytałeś ją z myślą o mnie, czyż nie? — wyszeptała prosto do ucha, owiewając go gorącym oddechem. Przysuwając się na tyle blisko, że Itachi poczuł, nie tylko przyciskający się jej biust do niego, lecz również fiszbiny od stanika. Przełknął głośno ślinę, lekko się odsuwając.
— Nieprawda — wybełkotał, starając się nie patrzeć, na ciekawsko przyglądające się mu granatowe tęczówki.
— Nie? — zapytała zawiedziona oswobadzając, gniecione ramię. — Masz inną dziewczynę?
— Oczywiście, że nie — odparł, automatycznie odwracając się do siedzącej na klęczkach szatynki ze smutną miną.
— No to, kochankę?
— Też nie. Nie opowiadaj bzdur.
— W takim razie, nie podobam ci się.
— Keiko — mruknął łapiąc za jej podbródek i unosząc, tak, aby ich wzrok się spotkał, — jakbyś mogłabyś mi się nie podobać? Jesteśmy w końcu razem.
— No to cię nie pociągam.
— O czym ty mówisz?
Ta sytuacja wydawała mu się coraz bardziej dziwna. Nigdy nie nadążał za myśleniem szatynki, ale dzisiaj to już wybitnie.
— No jak ma się dziewczynę, no to, kurcze, ale jednak myśli się trochę o jej ciele, nie?! A ty, zupełnie nic! Traktujesz mnie jak swoją przyjaciółkę, a nie przepraszam gorzej, jak kuzynkę, przy której nawet do głowy nie przyjdzie, aby zerknąć w dekolt.
— To nie tak…
— A idź, obraziłam się — mruknęła odwracając się do niego plecami, krzyżując ręce na piersiach.
Wyciągnął ręce, chcąc ją objąć, przytulić, lecz ostatecznie zaniechał tego. Nie miał pojęcia jak jej to wytłumaczyć. To nie tak, że nie patrzył i nie myślał, tylko zawsze to ukrywał. Wolał zaglądać w oczy, czy śledzić ruch warg, układających się w najpiękniejsze uśmiechy. Nic nie mógł poradzić na to, że szatynka przez swoje zachowanie sprawiała wrażenie delikatnej i niewinnej. Przez co, wydawało mu się, że jest niedojrzała w tych kwestiach, nie rozumie ich znaczenia. Wszelkie gesty w tą stronę, ewentualne podteksty traktował, jako coś przypadkowego, robionego nieświadomie, powtarzanie czegoś, co się gdzieś zobaczyło. Do głowy mu nie przyszło, że może to być z pełną premedytacją. Wiedział, że się wkopał po uszy. Wybrnąć z tego, to będzie nie lada sztuka.
— Czekaj, ja już wiem, o co chodzi — oznajmiła dostając olśnienia. Oj nie. Itachi mógł za to ręczyć głową, że nie miała pojęcia. A jej „wiem” oznaczało, genialny pomysł, który bardzo źle się na nim odbije. Tego był zupełnie pewien.
— Keiko, ja to jakoś wyjaśnię — zaczął, chcąc jakkolwiek ratować sytuację. Nie miał pojęcia, co mówić, ale wolał, aby ona niczego nie wymyślała.
— Tobie się wydaje, że ja nie potrafię kusić, że nie jestem w stanie być pociągająca i podniecająca, że ciebie nie rozpalę? Oj, to się przekonasz — odparła dobitnie, odwracając się przodem do lekko wystraszonego jej słowami bruneta. Tego się właśnie obawiał. Patrzył niepewnie na Higashiyamę wyciągającą z włosów wsuwki. Kilka ruchów a delikatnie kręcone włosy, falami opadły na ramiona i plecy. Pokręciła głową, wprawiając w ruch te kasztanowe kaskady. Pochyliwszy się lekko w jego kierunku, podniosła wzrok, patrząc głęboko w czerń tęczówek oraz przygryzając nieznacznie dolną wargę. To odwróciło uwagę od wykonywanego rzutu wsuwkami na szafkę nocną. Nie wszystkie doleciały, a część przeleciała, lecz ten drobny hałas nie zwabił wzroku bruneta. Spoglądał na Keiko, która w tej chwili, wydawała się naprawdę bardzo atrakcyjna. Zamierzał już pogratulować dziewczynie, że faktycznie go przekonała, ale nie wiedział, że to tylko malutki wstępik. Przesunęła się trochę bardziej do przodu kładąc dłonie na jego podbrzuszu, nadal nie zrywając kontaktu wzrokowego. Przechyliła głowę tak, że równocześnie wprawiła w ruch włosy, które zatańczyły w powietrzu półokrąg. Itachi był niepewny tego, co zamierza, dyplomatycznie chciał się odsunąć. Niestety, natrafił plecami na drewniane oparcie łóżka. Zerknął na Higashiyamę, coraz bardziej pochylającą się nad nim.
— Jesteś gotowy na małą grę? — zapytała cichutkim, zmysłowym szeptem, ocierając delikatnie wargami o płatek ucha. Przełknął głośno ślinę, czując jak podwija mu koszule. — Co ty na to, I-ta-chi?
Nie wiedział, co ma zrobić. Z jednej strony, chciałby dać jej wolną rękę i zobaczyć, co wymyśliła. Niestety z drugiej, to nie byli u niej, tutaj za jedną ścianą miał brata a za druga sypialnie rodziców, gdzie odpoczywa po ciężkim obiedzie Fugaku. Zastanawiał się, jak ją delikatnie odtrącić, ale nie urazić. Nim zdążył się nad tym głębiej zastanowić, Keiko odsunęła się łapiąc kontakt wzrokowy. Jednocześnie przysunęła się, na tyle, aby usiąść mu okrakiem na biodrach. Patrzyła na niego kuszącym, wręcz namiętnym spojrzeniem. To przygryzała wargi, to znów powolutku je oblizywała, nadal nie odrywając wzroku. Kręciła głową, wprawiając w ruch włosy. Niekiedy zakrywając nimi pół twarzy, innym razem pozwalając by swobodnie osunęły się po wyeksponowanej szyi.
Nie mógł oderwać wzroku, śledząc każdy najdrobniejszy ruch, mimikę. Przez to nie zwrócił uwagi na jej zręczne paluszki, które niespostrzeżenie porozpinały guziki jego koszuli. Dopiero dotyk dłoni na torsie, wywołujący przyjemne dreszcze, spowodował dostrzeżenie tego faktu. Wzrok utkwiła w swoich dłoniach, wykonując powolny ruch ku klatce piersiowej. Zmuszając tym samym Uchihę do patrzenia na to. Atmosfera gęstniała, podnosząc stopnie Celsjusza. Wyciągnął rękę odgarniając opadające jej na twarz włosy, zaczesując je za ucho. Delikatnie przy okazji głaszcząc policzek i szyję. Następnie chwycił ją za talię, chcąc przysunąć do siebie, złączyć w końcu usta. Jednak Keiko miała inne plany. Nie pozwoliła mu na to, zapierając się. Rozchyliła swoje wargi, przejeżdżając po nich palcami, później po szyi, dekolcie, brzuchu. Dłoń swobodnie przeskoczyła na jego ciało, muskając podbrzusze i zataczając kółeczka wokół sprzączkę od paska. Itachi coraz bardziej pragnął pocałunku. Ścisnął mocniej dłonie spoczywające na talii, lecz Higashiyama się tylko zadziornie uśmiechnęła. Miała zupełnie inny plan. Jej koncepcja opierała się właśnie na tym, aby rozpalić Uchihę bez używania ust. Wykonując zmysłowe ruchy, na tyle ile pozwalało jej siedzenie na brunecie, zdjęła koszulę, odrzucając ją w bok. Pozostając jedynie w bluzeczce na cienkich ramiączkach. Patrząc głęboko w czarne tęczówki, przygryzając wargi, delikatnie masowała mu nagi tors. Przejeżdżała czule palcami po wyrzeźbionych mięśniach, gładziła je, muskała, delikatnie uciskała. Atmosfera gęstniała. Z minuty na minutę robiło się goręcej i intymniej.
Cel został osiągnięty, czuła, że Itachi się podniecił oraz rozochocił. Dowodem, czego były jego rozbiegane dłonie. Ściskał uda, głaskał pośladki, zakradał się pod materiał bluzki, muskał ramiona, dekolt. Obecnie nie miał zamiaru po raz kolejny się prosić o pocałunek. Sam zaczął się unosić, starając złączyć wargi. Niestety Keiko, od tak nie miała zamiaru pozwolić. Cofała się, opadając na materac. Wylądowała w końcu na nim, z brunetem pochylającym się tuż nad nią. Uśmiechał się tryumfatorsko. Bez ceregieli przeszedł do namiętnego, zachłannego, pełnego pragnienia pocałunku. Oboje poddali się we władanie zmysłom. Dopuszczając do tego, aby ich ciała oblewały fale gorąca, a otaczający świat przestał być istotny. Nawet nie usłyszeli huku spadającej z łóżka książki, którą w tym zamieszaniu, jedno z nich potraciło.

***

Mikoto uporawszy się z głodna Kinari wróciła do przerwanej czynność, robienia lemoniady. Związku z tym, że syn nie reagował na wołania, postanowiła pofatygować się na górę. Przygotowała tacę z dzbankiem i dwoma szklankami. Niestety z czymś takim ciężko się manewrowało, więc pod drzwiami wynikły małe problemy. Na szczęście wychodzący z sypialni Fugaku uratował sytuację.
— Kochanie, mógłbyś mi otworzyć drzwi do pokoju Itachiego — poprosiła wskazując głową na trzymaną tacę. Mężczyzna pokiwał głową, po czym pewnie chwycił za klamkę, druga ręką pukając. Z przyzwyczajenia, w końcu nie będzie się prosił syna o pozwolenie by wejść, nie czekał na odpowiedź. Zamarł, kiedy drewniane drzwi ukazały… To wyglądało bardzo jednoznacznie i nie można było inaczej tego zinterpretować. Książka o stosunkach leżała tuż przy łóżku, z otwartymi stronami na obrazkach z przedstawieniem różnych pozycji. Pomięta koszula Keiko oraz wsuwki na podłodze. Itachi w rozpiętym ubraniu leżał na szatynce, którą aktualnie całował po szyi. Cała czwórka zdębiała, do tego stopnia, że nikt nie śmiał mrugnąć powiekami. Do tego para przybrała kolor piwonii. Szatynka była pewna jednego, najgorsza wizyta życia. Nie dość, że zupełnie się skompromitowała przy obiedzie, to jeszcze coś takiego. Nie obchodziła ją opinia państwa Uchiha na jej temat, lecz wiedziała, że to Itachi za to najbardziej oberwie. Zaś on, pragnął zapaść się pod ziemię.
— Oh… — rzuciła Mikoto, jako jedyna potrafiąca aktualnie wydobyć z siebie głos. — Przepraszam cię. Nie wiedziałam. Już sobie idziemy, nie przeszkadzamy — oznajmiła zostawiając tacę na podłodze i niemal wypychając męża za drzwi.

***

Atmosfera natychmiast ostudziła się. Wejście rodziców podziałało na nią niczym kubeł zimnej wody z kostkami lodu. Gdy tylko drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem, Itachi poderwał się. Kilkoma długimi krokami pokonał niewielką odległość i przekręcił klucz w zamku. Dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej? Kręcąc głową ze zrezygnowaniem do swoich myśli, pochylił się zabierając tacę. Odstawiwszy ją na biurko, oparł się o nie, wzdychając ciężko. Po czym zabrał się, za zapinanie koszuli. Keiko lekko zaniepokojona wstała, zatrzymując się tuż za nim. Wyciągnęła rękę, chcąc dotknąć, ale ostatecznie zawiesiła się w połowie ruchu.
— Jesteś zły na mnie? — zapytała cichutko. Odwrócił się, spoglądają na nią z delikatnym uśmiechem. Jakże można być złym na takie urocze stworzonko? Stała tam, ze wzrokiem utkwionym w podłoże, opuszczoną głową, niepewnym wyrazem twarzy, na której widniały ślady rumieńców i materiałem spódnicy międlonym w palcach. Zniknęła gdzieś ta zmysłowa, kusząca kobieta, jaką była jeszcze przed chwilą. Teraz znów przypominała miód, osładzający wszystko. Nie wiedział, czy cieszyć się, że podniecenie zniknęło i rodzice wparowali do pokoju, zatrzymując to wszystko, czy może powinno go to smucić. Prawdą było, że gdyby nie intruzi, żadne z nich by się nie pohamowało.
— Jak można być złym na takie słodycze — odparł unosząc podbródek i całujące czule w czoło. Uśmiechnęła się uroczo. Wyminął ją, chcąc posprzątać podłogę, lecz zawrócił. Zachodząc od tyłu, objął.
— Jak możesz myśleć, że mnie nie podniecasz — wyszeptał. — Gdyby nie to, że jesteśmy teraz u mnie, to, kochałbym się z tobą. Po za tym… — urwał, pochylając się bardziej, zaciskając mocniej uścisk. — Chcę ciebie Keiko, całą. Od czubka głowy po koniuszki paluszków — oznajmił zmysłowym głosem wprost do ucha. Całując czule skórę poniżej. Szatynka zarumieniła się, czując jak robi się jej gorąco. Jednak Itachi, aby tego nie ciągnąc dalej odsunął się, wracając do porzuconej czynności zbierania rzeczy z podłogi. Dzięki temu, dziewczyna zdążyła uspokoić emocje, zalewając je przyjemnie słodką i chłodną lemoniadą.
— Chcesz trochę? — zapytała unosząc dzbanek z żółtawą zawartością. Mruknął potakująco, układając w jednym rzędzie wszystkie wsuwki. No tak, perfekcjonizm. — To, co teraz robimy? — zagadała wręczając szklankę, jak tylko jej koszula wylądowała rozwieszona na oparciu krzesła.
— Wiesz, na co mam ochotę — odparł spoglądając znacząco.
— Sam powiedziałeś, że mowy nie ma. Toteż, mówię nie — oznajmiła siadając z powrotem na łóżku, po tym jak feralna książka trafiła z powrotem pod nie.
— Wiem, ale to nie zmienia faktu, że mam na to ochotę.
— No i wywołałam zboczeńca z lasu — zaśmiała się wystawiając język. — Ale tak na poważnie, co robimy? Może dla bezpieczeństwa ucieknę do siebie?
— Zostań jeszcze trochę.
— No to mam pomysł. — Klasnęła w dłonie. Uznała, że wystarczająco dzisiaj nabroiła, więc trzeba by było jakoś to zrekompensować Itachiemu. W końcu to on oberwie od ojca za wybór dziewczyny. Keiko co najwyżej mogą więcej nie wpuścić. Wcale by jej to nie przeszkadzało.  Mało tego, sama z siebie planuje przez najbliższy czas nie pokazywać się rodzinie Uchiha na oczy.
— Pomasuję ci plecki. Zrelaksujesz się, odpoczniesz, zapomnisz o tym dziwnym obiedzie. Samej by mi się to przydało. To, co? — zapytała dziarsko zacierając ręce. — Gdzie masz jakiś kremik? No i ściągaj koszulę.
— Może innym razem? — zaproponował chcąc uniknąć kolejnych bliskich kontaktów z dziewczyną. Nie żeby pomysł był zły, lecz wolał już nie ryzykować dzisiaj. Zwłaszcza, że z tą ochotą, nie zmyślał.
— Spoko, to może… — zamyśliła się, rozglądając po pokoju. — Wiem.
Popchnęła bruneta lekko na łóżko.
— Co zmierzasz? — dopytywał się, niezbyt pewny, czy to dobry pomysł.
— Spokojnie połóż się wygodnie.
Spoglądając na nią podejrzliwie, wykonał prośbę. Następnie Keiko wcisnęła mu książkę od Shisuiego, a sama ułożyła się obok. Objęła go lekko w pasie, głowę ułożyła na klatce piersiowej oraz zamknęła  powieki.
— Ty sobie poczytaj, a ja się prześpię.
Nie powstrzymał krótkiego zaśmiania się. Wypowiedziała to tak lekko, z taką oczywistością i brakiem krępacji, że aż rozbawiła go.
— Zanim zaśniesz, na serio jesteś geninem? — zapytał zainteresowany tym faktem.
— Tak. Wiem, że moje umiejętności przewyższają stopień, lecz w umowie zawartej między Kiri a Konohą, dotyczącą mojego azylu tutaj było wyraźnie napisane, że wyższą rangę dostać nie mogę. Toteż jestem w Kindersach, to im nie przeszkadza.
— Dlaczego musiałaś prosić o azyl?
Dłoń Keiko zacisnęła się w pięści na materiale jego koszuli. Zrozumiał, że nie powinien poruszać tego tematu. Przynajmniej nie teraz.
— Ściśle tajne — mruknęła.
— Rozumiem. Nie ma sprawy. Słodkich snów skarbie — dodał całując delikatnie czubek głowy. Patrzył przez chwilę na tulącą się dziewczynę, po czym zabrał za lekturę. Musiał przyznać, że bardzo przyjemnie się czytało z ciężarem na piersi, ciepłem ciała osoby leżącej obok i możliwością przeczesywania kasztanowych włosów.

***

— Kochanie uspokój się. Zaparzyłam ci herbaty — oznajmiła Mikoto stawiając przed mężem kubek parującej substancji.
— Twoja wina — rzucił oskarżycielska podnosząc wzrok na brunetkę, — sama chciałaś, abym z nimi na ten temat rozmawiał. Teraz masz tego skutki. Naczytał się tych książek i mu się zachciało.
— Spokojnie kochanie — zapewniała kładąc mu dłoń na ramieniu. — Nasi synowie są już wystarczająco dorośli, nie uchronisz ich przed tym.
— I akurat musiał wybrać tak nierozsądnie, taką dziewczynę. Przecież to będzie koszmar, jak wpadną.
— Fugaku, trochę zaufania. Uważam, że są ciekawą parą. Uzupełniają się nawzajem.
— Co ona takiego może uzupełnić w moim synu? Stopień nierozgarnięcia.
Kobieta westchnęła widząc jak mąż zbulwersowany opuszcza kuchnię. Współczuła bracią zapewne kolejnej pogadanki z ojcem. Znała Fugaku, na pewno nie pozostawi tej sprawy od tak. I miała rację.

Wieczorem, kiedy dziewczyny opuściły już posiadłość klanu Uchiha, pan domu zaprosił synów na rozmowę. Itachi schodził do salonu z duszą na ramieniu. Wpadki Keiko przy obiedzie, scena w pokoju, oj przeczuwał najgorsze. Publiczna kompromitacja. To pomyślał widząc Sasuke, siedzącego na kanapie z niepewną miną. Młodszy również nie był zachwycony wezwaniem. Domyślał się, że sprawa dotyczy dzisiejszego spotkania ojca z Haniko i błagał, aby tylko tego. Obawiał się ewentualnego usłyszenia ich igraszek.
— Zebrałem was dzisiaj, aby porozmawiać o konsekwencjach uprawiania seksu. O czym ostatnio was nie poinformowałem, co było mocny przeoczeniem. Chciałbym abyście byli w pełni świadomi, jakie zagrożenia na was czekają. — Tu spojrzał wymownie na starszego syna, który twardo postanowił przyglądać się rancie stolika. Sasuke nie wiedział czy dziękować w duchu, że nie idzie o feralny obiad, czy martwić się kolejnym, jakże pasjonującym wywodem staruszka.
— Istnieje wiele poważny chorób przenoszonych drogą płciową, jak AIDS, rzeżączka, kiła czy nawet świerzb. Są one wielce niebezpieczne, trudne do wyleczenia, niektóre śmiertelne. Musicie o tym pamiętać zanim zaczniecie uprawiać seks. Upewnijcie się, że wasza partnerka jest zdrowa i ma aktualne badania.
Itachi począł się absolutnie zażenowany. No tak, przed stosunkiem będę przeglądał jej kartę zdrowia. Miał nieodparte wrażenie, że ojciec sugeruje, że Keiko posiada jakieś choroby zakaźne. Rozumiał sprawę, aż za dobrze. Wiedział, co jest powodem tego nagłego spotkania oraz tej porywającej rozmowy. Coraz bardziej żałował, że nie zamknął tych piekielnych drzwi na klucz, od razu po wyjściu brata.
Zaś Sasuke przysłuchując się wywodom ojca, był przekonany, że chodzi tu o niego. Może jednak za bardzo ich poniosło i było słychać? Przez co teraz musi to wysłuchiwać i czekać na magiczne słowa, że jest za młody na takie sprawy. Twardo grał niewzruszonego z maską obojętności, mówiącej wprost, to nie o mnie tu chodzi. W końcu ukochany synek tatusia — Itachi, nie mógł podpaść.
— Wymienione choroby są wyjątkowo paskudne. Przechodzi się je boleśnie i zostają ślady. Weźmy na ten przykład kiłę. Objawami jej są…
Rodzeństwo było zgodne, co do jednego, ojciec srogo przegiął. Nie dość, że dokładnie opisywał przebieg każdej choroby z objawami i trudnościami w leczeniu, to jeszcze zafundował pokaz zdjęć z pewnej medycznej książki. Wrażliwcami nie byli, lecz takie widoki do przyjemnych nie należały.
Po opisie wszelkich chorób roznoszonych drogą płciową, kochany Fugaku zabrał się za uzmysławianie im, jakie niesie ze sobą konsekwencje ciąża.
— Kobiety podczas ciąży się kapryśne, marudne, płaczliwe, ciężko z nimi wytrzymać — oznajmiał pewnym tonem głosu. Wyraźnie przesadzał, pragnąc wybić synom pomysł zakładania rodzin. — Jak się dziecko urodzi, wcale nie jest lepiej. Sami widzicie ile pracy jest przy siostrzyczce. Teraz warunki są dogodne, wasza matka zna się na rzeczy i jest wyrozumiała. Nie wydaje mi się, aby wasze partnerki poradziły sobie same z takim problemem. — Spojrzał znacząco na starszego syna. — To wy będziecie musieli się tym zająć. Doskonale wiecie, że nieślubne dziecko to hańba dla klanu. Nie możecie splamić dobrego imienia rodu. Musicie dbać o…
I ciągnął dalej fascynującą opowieść o tym, że nie należy posiadać dzieci. A przynajmniej nie w najbliższej przyszłości, kilku lat. Cieszyli się, że zdjęcia chorób minęły, lecz czemu nie i ich męczarnia. Ojciec wyraźnie stawiał akcent na zniechęcenie ich do stosunków. Było to widać, aż nazbyt dokładnie.
— Na sam koniec — zaczął, ku uciesze braci, którzy modlili się, aby to nastąpiło, — to dla ciebie — oznajmił wręczając całe pudełko prezerwatyw w ręce zaskoczonego Itachiego. Sasuke spojrzał niechętnie na przedmiot. Niestety nie doczekał się tego samego dla siebie. Nie rozumiał, dlaczego ojciec uznał, że jemu przydarza się bardziej. Dałby sobie rękę uciąć, że brat nie posunął się aż tak daleko. Zły opuścił pomieszczenie. Jego skończyły się ostatnio, a jakoś nie widział siebie w aptece. Liczył na hojność ojca, która widocznie ograniczała się do starszego syna. Ze skwaszoną minął udał się do siebie. Zastanawiając się, co będzie bardziej kompromitujące, kradzież paczki Itachiemu czy kupowanie jej.



2 komentarze:

  1. Super rozdział :) już się nie mogę doczekać następnego :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    zastanawiam się jak Fukagu spłodził trójkę dzieci z takim podejściem, Itachi to miał pecha...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń