Witam!
Zgodnie z obietnicą, wrzucam kolejny rozdział :-)
Planowany termin następnej publikacji, to 16.04.2016.
Zapraszam do czytania!
_______________________________________________________________
Sasuke
stwierdził, że zaczyna wariować. Spojrzał w dół, rejestrując, że z jego ubrania
treningowego naprawdę niewiele zostało. Oderwany prawy rękaw, podpalony dół
koszulki, z długich spodni zostały mu poharatane krótkie, z butów co najwyżej
podeszwy trzymające się na pojedynczych nitkach. Z westchnieniem rozerwał
koszulkę i odrzucił skrawek materiału na bok. Nie uśmiechało mu się wracać
półnago, ale lepsze to, niż gdyby został bez spodni.
Uchiha
spojrzał na siedzącego pod drzewem Naruto, który wcale nie prezentował się
lepiej. Ot, taki mały efekt uboczny ich ostatnich paru treningów. Wystarczyły
dwa intensywniejsze spotkania na placu treningowym, żeby na jakiś czas
skutecznie przepłoszyli resztę zainteresowanych ćwiczeniami.
Sasuke siadł
obok przyjaciela, krzywiąc się lekko z bólu w biodrze.
– Babcia jak
zwykle przesadza. Przecież nie przeginamy, nie? – zagaił Naruto, dopijając wodę
ze swojej butelki i odrzucając plastik w stronę szczątek uchihowej koszulki.
Sasuke tylko
wzruszył ramionami, nie zamierzając drążyć tematu. Prawda była taka, że do ich
pierwszego treningu na śmierć i życie doszło po tym, jak dowiedział się o
planach Fugaku i zdradzie Haniko. Sasuke po prostu musiał coś ze sobą zrobić i
padło na stary dobry trening z Uzumakim. Oczywiście po tym, jak niemal
pozabijali przy okazji innych ćwiczących w okolicy, obaj trafili na dywanik do
Hokage. Dla Naruto skończyło się to tylko krótką pogadanką, jednak Sasuke…
musiał zostać w gabinecie Tsunade nieco dłużej i odbyć z nią rozmowę, na którą
nie miał najmniejszej ochoty. Chociaż właściwie był to bardziej monolog Hokage,
która z całej siły starała się go namówić do wspomożenia wioski w wiadomej
sytuacji. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie obecność brata przy
rozmowie. Itachi brał w niej czynny udział, po raz kolejny próbując namówić go
do zmiany zdania. Z każdą kolejną próbą tracił jednak odrobinę tej pewności, że
może liczyć na Sasuke. Z każdą chwilą rozczarowanie, które próbował za wszelką
cenę ukryć, stawało się bardziej widoczne. Sasuke więc z każdą kolejną odmową
czuł się coraz gorzej.
Świadomość, że
zawiódł swojego starszego brata, mocno odbiła się na jego samopoczuciu. Znowu
poczuł ogromną ochotę, by coś zdemolować. Znowu wyciągnął niczego nieświadomego
Uzumakiego na trening i znowu zrównali kawałek placu z ziemią.
Ojciec wydawał
się bardzo zadowolony z tego, że Sasuke z takim zaangażowaniem przygotowuje się
do nadchodzącej wojny domowej. Itachi jednak przestał na niego nawet patrzeć i
w miarę możliwości unikał, co go tylko dodatkowo denerwowało.
Cholerny
Itachi!
Sasuke miał
ochotę wparować bratu do pokoju, nawrzeszczeć na niego, pokłócić się, być może
nawet trochę poszarpać. Wszystko, byle tylko brat znów zaczął zwracać na niego
uwagę i przestał go ignorować. Czemu on nie potrafił zrozumieć, że jemu też nie
było w tej sytuacji łatwo? Sam był przecież Uchiha i powinien wiedzieć, co
znaczy urażona duma!
Jednak pomimo
tego, że Itachi był starszy i z całą pewnością przeżył w swoim życiu więcej,
nie potrafił zrozumieć postępowania brata. Nie, ponieważ nie wynikało ono z
doświadczania życiowego, a charakteru. Itachi wdał się w matkę, był
spokojniejszy i rozsądniejszy. Sasuke był jednak zdecydowanie bardziej podobny
do ojca – często bezkompromisowy, wybuchowy i dumny. I Itachi jak najbardziej
był w stanie to wszystko zrozumieć. A przynajmniej próbował. Niejednokrotnie
był w stanie postawić się w sytuacji brata i wybaczał mu pewne zachowania,
jednak tym razem Sasuke przekroczył wszelkie granice. Postawił swoją dumę ponad
dobro całej rodziny i wioski. Postawił siebie, ponad wszystko inne. Dlatego
Itachi nie zamierzał z nim rozmawiać. I chociaż Sasuke to wszystko doskonale
rozumiał, nie potrafił postąpić inaczej.
Uchiha przeczesał
włosy palcami i napił się wody ze swojej butelki. Uzumaki rozwalił się na trawie,
najwyraźniej delektując delikatnym wietrzykiem, który po takim długim i
wyczerpującym treningu przynosił ukojenie.
Uzumaki
również by go znienawidził, gdyby dowiedział się prawdy. Chociaż zanim by to
zrobił, porządnie by mu przyłożył. Nakrzyczał, opieprzył i uderzył. Czyli
zrobiłby wszystko to, czego Sasuke oczekiwał od brata.
– To co, jutro
powtórka z rozrywki? – spytał po chwili Naruto, podnosząc się do siadu.
– Jutro robię
sobie wolne. Nie zamierzam się przetrenować.
– Ha! Czyli
przyznajesz, że jestem lepszy od ciebie? – Rozpromieniony zerwał się na równe
nogi, szczerząc do przyjaciela.
– Przyznaję,
że nie jestem jinchuuriki i moje rany goją się dłużej. Niczego ci nie muszę
udowadniać, Uzumaki. – Sasuke prychnął, po czym wstał, otrzepując się z trawy.
– Masz jakąś
misję? – Naruto spojrzał na niego z ukosa, ignorując ostatnie zdanie. – Inaczej
dałbyś się namówić.
Sasuke
wzdrygnął się, jednak nie dał tego po sobie poznać. Rozmowa zeszła na bardzo
niebezpieczny tor. Uzumaki za dobrze go znał.
– Wyrosłem już
z tego pajacowania z tobą – wyjaśnił, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że
absolutnie niczego to nie wyjaśniało. Uzumaki jednak przełknął taką odpowiedź.
– Nie
wiedziałem, że stać cię na to, by się przyznać do błędu – odpowiedział,
posyłając mu szeroki uśmiech.
Bo nie stać,
pomyślał Sasuke. Potrafił ewentualnie udawać, że zdarzenie nigdy nie miało miejsca,
ale żeby się przyznać do winy? Nigdy. A przeprosić? Być może na łożu śmierci
jakoś przeszłoby mu to przez gardło – nie miałby bowiem już nic do stracenia. Ale
tak na co dzień? Nie, to nie w jego stylu.
– Dobra,
zbieraj się, idziemy do ciebie. – Sasuke zmienił temat, patrząc ponaglająco na
Uzumakiego. Ten tylko spojrzał na niego jak na idiotę. – Nie będę tak wracał
przez pół wioski. Wezmę u ciebie prysznic i pożyczę jakieś ciuchy. Nie, nic
pomarańczowego.
– Niech
będzie, ale potem idziemy na ramen. I ty stawiasz!
***
Podczas gdy
Sasuke brał prysznic, Naruto postanowił posprzątać mieszkanie.
Wróć.
Ten
przebrzydły Uchiha mu kazał. Jak gdyby nigdy nic, wszedł, skrzywił się i kopnął
pierwszy lepszy kartonik po ramenie instant na drugi koniec pokoju. Oczywiście
po tym zdarzeniu prawie doszło między nimi do rękoczynów, ale po krótkiej
wymienia zdań, Naruto dał się przekonać, że w jego mieszkaniu zdecydowanie nie
było za czysto. Pleśń, która wyrosła na talerzu skutecznie mu to uświadomiła.
W jego kawalerce
było wszystko. Że też na tak niewielkiej przestrzeni, udało mu się wyhodować
prawdziwe wysypisko, zadziwiające. Najwięcej było oczywiście kubeczków po ramenie,
ale nie zabrakło również zużytych skarpetek, których Uzumaki poszukiwał od
dwóch tygodni, skórki od banana, opakowania po chipsach, trzech puszek po piwie
zalegających na telewizorze, trocin niewiadomego pochodzenia oraz słoików po konfiturach
Mikoto, które blondyn wyłudził podstępem.
Żeby było
szybciej, Naruto skorzystał oczywiście z pomocy klonów, więc pomimo swoich
kolosalnych rozmiarów, bałagan dosyć szybko zniknął. Uzumaki postawił trzy
spore worki na śmieci przy drzwiach, by je wynieść, jak będą wychodzić.
Kiedy tak
zaczynał się zastanawiać, co by tu przekąsić przed daniem głównym, rozległo się
pukanie do drzwi. Otworzył, przeżuwając wczorajsze naleśniki. Stojąca na
wycieraczce Haniko uśmiechnęła się do niego i weszła do mieszkania, czekając,
aż chłopak skończy jeść.
– Fajnie, że
jesteś. Hokage wzywa do siebie.
– Uzumaki,
cholera, co ty nosisz za spodnie?! – Rozległ się krzyk od strony łazienki, a już
po chwili w przedpokoju pojawił się Sasuke w niedopiętych spodniach i bez
koszulki. Włosy miał potargane, dopiero co wytarte ręcznikiem. Haniko już znała
skądś ten widok. Sasuke nigdy nie rozczesywał włosów na mokro, więc po kąpieli
zawsze paradował z takim artystycznym chaosem stworzonym przez ręcznik.
Mina Uchihy
wyraźnie stężała na widok dziewczyny, ale sam nic nie powiedział.
– Czego chcesz,
draniu? Normalne spodnie! – krzyknął Naruto, po czym odwrócił się z powrotem w
stronę gościa i uśmiechnął szeroko. – Wchodź. Jeśli babcia znowu chce zrobić
pogadankę o demolowaniu pola treningowego, to powiedz jej, że mnie nie ma. Mamy
z Sasuke inne plany.
– Myślę, że to
nie może poczekać, Naruto – powiedziała, zatrzymując się. Zdążyła już
zrezygnować z pomysłu, by wejść do środka i zadowoliła się oparciem o otwarte
wciąż drzwi.
– Oooo, mamy
misję?
Sasuke
odwrócił się do nich tyłem, wkładając koszulkę. Haniko przyglądała się przez
chwilę jego umięśnionym plecom.
– Tak, misja.
Chodźmy już.
– Ty coś
wiesz, nie? – zaczął dopytywać Uzumaki. – Jaka ranga? Bo jeśli to znowu jakieś
bzdety, to pójdę z Sasuke na ramen, a dopiero potem dołączę, okej?
Haniko jednak
milczała. Sasuke odwrócił się przodem do nich i skrzyżował ręce na piersi, patrząc
na nią chłodno. Nie był głupi. Wiedział, że ta misja dotyczyła jego rodziny.
Zacisnął pięści, czekając, aż dziewczyna coś odpowie.
– Nie mamy
czasu, chodź – rzuciła stanowczo.
– No idź, to
poważna sprawa. – Nie wytrzymał Sasuke i zrobił parę kroków w ich stronę. –
Idź, nie bez powodu Hokage cię wzywa.
– E, no dobra,
ale ten ramen… bo może Sasuke poszedłby z nami i poczekał, co? Chyba się babcia
nie rozgada na dłużej niż pięć minut?
– To nie jest dobry
pomysł – odpowiedziała Haniko, łapiąc Uzumakiego za rękę. Jednak kiedy Uchiha
do nich podszedł, ona mimowolnie zrobiła krok w tył.
– Oj rozgada,
rozgada – rzucił Sasuke, krzywiąc się i patrząc na nich z wyższością. – A
zdrajców w pobliże nie dopuści.
– Możesz się
wreszcie zamknąć? – Haniko nie wytrzymała i nieświadomie podniosła głos. Sasuke
zaczynał ją już doprowadzać do szału. Nic nie tłumaczyło jego zachowania – tej
kpiny, z którą się odnosił, nienawiści i poczucia wyższości. – Jesteś bezczelny
i żałosny. Spójrz tylko na siebie! Gdyby zależało ci na czymś więcej, niż na
własnym tyłku, to, kto wie, może mógłbyś być wartościowym człowiekiem. Szkoda,
że zamiast spróbować zrozumieć innych, ty wolisz użalać się nad sobą i robić z
siebie ofiarę! – wyrzuciła, nie
spuszczając z niego wzroku.
Uchiha
zacisnął pięści, jednak żaden mięsień na jego twarzy nawet nie drgnął. Szybkim
ruchem odsunął od Haniko skołowanego Uzumakiego i stanął tuż przed dziewczyną.
– I ty śmiesz
mnie pouczać? – wycedził, pochylając się nad nią, uniemożliwiając jej tym samym
odsunięcie się. – TY?
Haniko
cieszyła się, że nie patrzył jej w oczy. Oczy, które mimo pozornej pewności
siebie wyrażały również zawód.
Stał tak przez
chwilę, najwyraźniej się nad czymś zastanawiając, po czym z całej siły uderzył
w drzwi tuż obok jej głowy. Dziewczyna nie podskoczyła tylko dzięki opanowaniu,
bo wewnątrz cała drżała. Drzwi uderzyły w ścianę za jej plecami, wypadając przy
okazji z zawiasów.
Naruto
wpatrywał się w to wszystko szeroko otwartymi oczami, niezdolny do reakcji.
Sasuke po tym niewielkim przedstawieniu i demonstracji siły, szybko wyszedł z mieszkania
Uzumakiego.
– Możemy już
iść? – spytała Haniko pozornie spokojnym głosem, nie patrząc jednak na
stojącego obok chłopaka, walcząc ze zdenerwowaniem.
– Co za… co za
dupek! O nie, niech najpierw on tu wróci, przeprosi cię i naprawi, co
zniszczył! Haniko, przepraszam cię na niego, naprawdę nie wiem, co w niego
wstąpiło, on aż tak źle się nigdy nie zachowywał, ja… – przerwał, widząc jej
grobową minę. – Nie przejmuj się nim, on…
– Idziemy! –
przerwała mu i pociągnęła za rękę w stronę siedziby Hokage. Naruto szybko
wykonał parę pieczęci i pozostawił w mieszkaniu dwa klony, które zajęły się
montowaniem na nowo drzwi w zawiasach.
***
– No wreszcie
– powiedziała Tsunade, kręcąc głową. – Czemu tyle to trwało?
Naruto śladem
Haniko siadł na jednym w krzeseł naprzeciwko biurka Hokage, uprzednio witając
się jeszcze krótko z Itachim. Tsunade nie umknęło jego zdenerwowanie i mocno
zaciśnięte pięści, przyjrzała się więc Haniko, która w przeciwieństwie do niego
wyglądała na niewzruszoną, choć i nieobecną.
– Uzumaki,
uspokój się i zaczynamy.
Naruto nie
wyglądał jednak na kogoś, kto miałby jakiś powód, by się uspokoić. Zamiast tego
zaczął nerwowa stukać butem o nogę krzesła. W końcu nie wytrzymał i wstał.
– Nie! No… bo,
cholera, przyłożę temu dupkowi za to, jak potraktował Haniko i moje drzwi!
Hokage
automatycznie poderwała głowę znak papierów, które zaczęła przeglądać i
spojrzała na chłopaka. Itachi również odwrócił się w jego kierunku.
– Daj spokój –
powiedziała Haniko, kładąc Uzumakiemu dłoń na ramieniu. – Mamy ważniejsze
sprawy.
– Żartujesz,
tak? Uchiha to dupek, ale w życiu nie widziałem, żeby się w stosunku do kogoś
zachował w ten sposób! Nie, nie możemy tego zostawić.
– Rozwiń –
rozkazała Tsunade, opierając twarz na dłoni i przyglądając mu się z
zaciekawieniem.
– Sasuke był u
mnie, kiedy Haniko przyszła i jak ją zobaczył, to mu normalnie odbiło! Zaczął
się przywalać i rzucać jakieś głupie teksty. A jak mu w końcu powiedziała, co o
nim myśli, to się wściekł i z całej siły przywalił w drzwi koło jej głowy. Tak
nimi trzasnął, że wyleciały z zawiasów! To wyglądało, jakby chciał ją uderzyć,
ale w ostatniej chwili się rozmyślił. Gdyby mnie nie wmurowało, to bym mu przywalił!
Jak się można w ogóle tak zachować w stosunku do dziewczyny?!
Itachi poczuł,
jak zalewa go fala złości. Na nim taka demonstracja siły nie robiła wrażenia,
ale zgadzał się z Uzumakim – nie wyobrażał sobie, jak można się w taki sposób potraktować kobietę. Zacisnął szczękę i wstał.
– O nie –
powiedziała Haniko, podchodząc do niego i łapiąc go za rękę. – Siadaj z
powrotem.
– Siadaj,
Uchiha – rozkazała Tsunade.
Itachi mimo to
wciąż stał i zastanawiał się, czy po prostu nie wyjść. Pewnych zachowań po
prostu nie powinno się tolerować.
– Itachi,
Tsunade–sama prosiła, żebyś usiadł. Uspokój się i pomyśl. Nawet jeśli pójdziesz
teraz do niego i zrobisz mu awanturę, niczego to nie zmieni. Co więcej, to
będzie dla nas kolejny krok w tył. Nie możemy mu dać powodu, by przyłączył się
do rewolucji. Jeśli go do siebie zniechęcisz, dasz mu powód, by do tego doszło.
– Haniko zamilkła, zabierając dłoń z ramienia przyjaciela, który, choć wciąż
spięty, kiwnął głową i usiadł z powrotem. – Przepraszam, nie powinnam była dać
mu się sprowokować.
Itachi zamknął
oczy. Ona miała rację, miała cholerną rację. Ledwo zdołał się pogodzić z
bratem, a już ich relacje zdążyły się tak mocno ochłodzić. Jeśli miał być szczery,
to zastanawiał się, czy teraz nie było przypadkiem gorzej, niż wcześniej.
Ostatnim razem dążyli do konfrontacji, ale przynajmniej patrzyli sobie w oczy.
Teraz czuł tak ogromny zawód i niechęć do Sasuke, że najchętniej w ogóle by go
nie oglądał. Brat chyba nigdy go jeszcze tak nie rozczarował.
– To mnie
tylko utwierdza w przekonaniu, że podjęłam dobrą decyzję – zaczęła Tsunade,
skupiając na sobie uwagę zebranych. – Zanim jednak przedstawię Naruto jego
misję, muszę mieć pewność, że nie zrobi niczego głupiego.
– Halo,
babciu! Nie mów o mnie, jakby mnie tu nie było – nabzdyczył się blondyn. Hokage
tylko zmarszczyła brwi, darując sobie wszczynanie kolejnej awantury. – Co to za
misja?
– Czekam na
zapewnienie.
Naruto
przewrócił oczami.
– Obiecuję, że
nie zrobię niczego głupiego. Pasuje?
Hokage
przytaknęła, po czym niechętnie opowiedziała Uzumakiemu o planowanym przez
Uchiha zamachu. Zrobiła to jednak na tyle pobieżnie, by blondyn nie znał zbyt
wielu szczegółów. Niektórych osób lepiej było nie wtajemniczać we wszystkie
znane fakty.
– Siadaj –
warknęła Tsunade, kiedy Naruto po raz kolejny poderwał się do wyjścia. Tym
razem, by jasno dać Sasuke do zrozumienia, co myśli na temat jego zachowania w
stosunku do Haniko oraz tego idiotycznego planu podbicia Konohy. – Nigdzie się
nie wybierasz. Teraz uświadomię ci, na czym będzie polegała twoja misja. Itachi
co prawda myśli, że Sasuke…
– Ja nie
myślę, ja to wiem. Hokage–sama, zapewniam, że Sasuke nie będzie brał udziału w
planach Fugaku – przerwał jej.
– Tak więc
Itachi ZAPEWNIA, że Sasuke nie jest kimś, kogo należałoby się obawiać, a jednak
uważam, że należy zachować jakieś środki ostrożności. Ty, Naruto, będziesz tym
środkiem. Twoim zadaniem będzie mieć oko na Sasuke. Nawet nie próbuj go
prowokować, denerwować, zaczepiać. Masz go tylko dyskretnie – o ile to w twoim
przypadku w ogóle możliwe – obserwować. Gdyby Sasuke zmienił zdanie i
postanowił pomóc ojcu, interweniujesz i robisz wszystko, by go powstrzymać.
– Nie uważam,
by posłanie do tego zadania Naruto było dobrym pomysłem – odezwał się Itachi,
krzyżując ręce na piersi.
Hokage posłała
mu zirytowane spojrzenie, pochylając się mocniej nad biurkiem.
– Słuchaj,
Uchiha. Znam umiejętności wszystkich członków waszego klanu i bez problemu
jestem w stanie wymienić trzy najniebezpieczniejsze jednostki. Ty i Shisui
jesteście po naszej stronie, o was więc nie musimy się obawiać. Ale Uchiha mają
jeszcze jednego asa w rękawie i jest nim właśnie Sasuke. Nie oszukujmy się,
twój ojciec jest silny, ale nie potężny, więc z nim sobie poradzimy. Pozostali
członkowie klanu mimo doskonałego wyszkolenia i licznych umiejętności nie
dorównują siłą najlepszym wojownikom w wiosce. Sharingan to niesamowita broń i
mając element zaskoczenia można świetnie ją wykorzystać, ale jeżeli ich go
pozbawić…
– Ja mogę
powstrzymać Sasuke – powiedział Itachi. – Dobrze znam jego umiejętności i
wszelkie słabostki. Nie powinienem mieć z tym problemu.
– To nie jest
dobry pomysł – wtrąciła się Haniko, która od jakiegoś czasu przysłuchiwała się
rozmowie, nie biorąc w niej jednak czynnego udziału. – Posłanie cię do tej
misji jest chyba najgorszym możliwym rozwiązaniem. Przypominam ci o pakcie,
który podpisaliście. Nie możecie ze sobą walczyć.
– Tym
bardziej. Będę mógł unieszkodliwić Sasuke bez użycia siły.
– A czy
pomyślałeś o tym, co się z wami stanie po tym starciu? Nawet jeśli faktycznie
nie będziecie walczyć, to czy wciąż będziecie dla siebie braćmi, kiedy jeden
stanie przeciw drugiemu? To was zniszczy. Może wy sobie nie zdajecie sprawy z
tego, jak silna więź was łączy, ale inni to zauważają, wierz mi. Hokage–sama,
ja się na to nie zgadzam.
Tsunade
zamyśliła się na chwilę, pukając palcami w blat biurka. Następnie spojrzała na
Itachiego i pokręciła głową.
– Ona ma
rację. Poza tym Naruto spędza z Sasuke znacznie więcej czasu i lepiej zna jego
styl walki.
– Tyle że
Naruto, bez obrazy – zwrócił się w kierunku chłopaka – nie należy do
najsprytniejszych. Sasuke nie będzie miał skrupułów i wykorzysta coś, co trzyma
w zanadrzu. Zmiana taktyki dla zmylenia przeciwnika też nie będzie dla niego
problemem. Naruto się w tym nie połapie.
– Dzięki –
prychnął Uzumaki. – Ale czy to przypadkiem nie ty jesteś wpatrzony w swojego
braciszka jak w obrazek? Skoro twierdzisz, że Sasuke nie zdradzi, to w ogóle
nie powinny ci takie rzeczy przychodzić do głowy.
Itachi
odwrócił się w stronę blondyna i zmarszczył brwi. O tym, że Sasuke nie zdradzi,
był przekonany, ale to wcale nie znaczyło, że nie mógł snuć teorii na wypadek,
gdyby się mylił. Można w kogoś wierzyć, ale zawsze należało być przygotowanym na
alternatywny scenariusz. Wiedział o tym nie jako brat, ale jako shinobi.
– Itachi, nie
zapominaj, że Naruto również ma coś w zanadrzu. Odkąd w pełni kontroluje
Kyuubiego, nie musimy się obawiać, że w starciu z Sasuke straci nad sobą panowanie
i doprowadzi do katastrofy.
– Naprawdę
uważasz, że zniszczenie waszej przyjaźni jest tego warte? – Uchiha zwrócił się
do Naruto, patrząc mu głęboko w oczy. – Twierdziłeś, że jest dla ciebie jak
brat. Poświęcisz to, by go powstrzymać, jeśli będzie trzeba?
– Ale ty
jesteś jego bratem i to od ciebie oczekuje braterskiego wsparcia! Ja mam mu
przyłożyć, jeśli będzie trzeba i powstrzymywać przed popełnianiem błędów, nie
zauważyłeś tego? – Naruto uśmiechnął się, po czym klepnął Itachiego w ramię. –
Sasuke nienawidzi, jak go pouczasz. Ma minę, jakby chciał cię zabić. Nie znosi,
kiedy zaczynasz wyraźnie zaznaczać, że to ty jesteś starszy i mądrzejszy. Ma
jakiś chory kompleks z powodu różnicy wieku i na każdym kroku próbuje
udowodnić, że jest starszy, niż na to wygląda. Mnie uważa za skończonego
kretyna, więc jak zaczynam go pouczać, to tak nie reaguje. A co najlepsze –
wyśmiewa mnie, ale słucha. No, a z drugiej strony, to chybaby mnie zabił,
gdybym próbował go w czymś wesprzeć. To przecież takie niemęskie i żenujące. To
ty go zawsze wspierałeś i byłeś jego starszym bratem, który w niego wierzył i
mu kibicował. Nie przyzna się, ale wciąż tego od ciebie oczekuje. Spierdolisz
to wszystko, jeśli staniesz mu na drodze.
Itachi
zamrugał gwałtownie, marszcząc brwi. Kiedy i jak Naruto zdołał wyciągnąć takie
wnioski? Zdezorientowany spojrzał na Haniko, która potwierdziła te słowa
kiwnięciem głową. Ona też? Skąd ci ludzie to wszystko wiedzieli?
– Jesteś
doskonałym obserwatorem, jeśli chodzi o innych, ale z oceną najbliższych masz
problem – wyjaśniła Haniko. – Wydaje ci się, że dobrze ich znasz, a tymczasem
umyka ci bardzo wiele rzeczy. Zgadzam się z Naruto. Ty i Sasuke jesteście braćmi.
Jesteście ze sobą blisko i bardzo wam na sobie zależy. Sasuke zawsze stara się
pokazywać przed tobą tylko z tej najlepszej strony. W miarę możliwości maskuje
wszystko, z czego jest niezadowolony i daje temu upust przy Naruto, którego
uważa za kogoś głupszego i mniej utalentowanego od siebie. A skoro Naruto i tak
jest, jego zdaniem, spisany na straty, to sam Sasuke nie musi udawać takiego
idealnego i może pozwolić sobie na odrobinę swobody. Itachi, może gdyby twój
brat nie uważał cię za ideał, to łatwiej by wam było zbudować normalną relację.
Przez chwilę
między nimi zapadła cisza, którą przerwało głośne ziewnięcie Tsunade.
– Skoro już
rozłożyliście psychikę Uchihy na czynniki pierwsze, to może wrócimy do tematu?
Podczas gdy
Hokage rozwodziła się na temat podziału ról w ich małym przedstawieniu, Itachi
żałował, że nie mógł i nie potrafił rozmawiać z bratem. Nie zdawał sobie sprawy
z tego, że on wciąż postrzega go jako przeszkodę, którą musiał pokonać. Czy
Sasuke naprawdę myślał, że stoi w cieniu Itachiego? Faktycznie, Fugaku wciąż
faworyzował starszego syna, jednak robił to znacznie rzadziej, niż kiedyś i
Itachi był pewien, że Sasuke dawno o tym zapomniał. Widocznie się mylił.
***
Całą drogę do
domu, Sasuke zastanawiał się, jak ludzi może uspokajać przyroda. Specjalnie
wybrał szlak krajobrazowy, żeby przypadkiem nie spotkać jeszcze kogoś znajomego
po drodze, bo pewnie by nie wytrzymał i mu przywalił.
Najpierw
zdecydował się na park, później przeniósł nad jezioro i na skróty przez las. Ptaszki
śpiewały, drzewa falowały na wietrze, motylki latały, a Sasuke postrzegał to
wszystko jako niezmiernie irytujące. Motylkom bez problemu można było pourywać
te pstrokate skrzydełka, kwiatków nie podlewać, to szybko zwiędną, lasy
wykarczować, ptaki przegonić. Tak, to była myśl.
Jednak nawet w
tak podłym nastroju, Uchiha nie byłby zdolny do takiego okrucieństwa wobec
przyrody. Żeby prawie uderzyć kobietę, oporów nie miał, ale motylkowi krzywdy by
nie wyrządził.
Na samą myśl o
Haniko, jego humor jeszcze się pogorszył. Tym razem nie był jednak zły na
dziewczynę, a na samego siebie.
Kiedy
przekroczył próg domu, zignorował pytanie matki, czy jest głodny i udał się od
razu do swojego pokoju. Miał zamiar się w nim zamknąć i… właściwie to nie miał
pomysłu, co dalej. Był zbyt pobudzony, by czytać, ale jednocześnie zbyt
zmęczony na kolejny trening. Najchętniej to by w ogóle nie wracał do domu. Od
czasu, kiedy ojciec wyjawił im swój wielki plan, Sasuke myślał, że zwariuje,
jeśli będzie tak po prostu siedział i czekał na to, co miało nadejść. Nagle
jego pokój przestał być tak do końca jego. Zaczynał czuć się w tym domu obco.
Rodzina – z wyjątkiem brata – też przestała być mu tak bliska, jak wcześniej. Czyli…
w głębi serca wcale nie popierał rewolucji?
Usłyszał
pukanie do drzwi, kiedy akurat przebierał koszulkę. Przez szparę w drzwiach
zajrzała do niego matka, uśmiechając się delikatnie i wchodząc do środka.
–
Przeszkadzam? – spytała.
Sasuke
pokręcił głową, a Mikoto usiadła na rogu jego łóżka.
– Pomyślałam,
że powinnam z tobą porozmawiać.
Świetnie.
Najwyraźniej Itachi wpadanie do jego pokoju, kiedy się przebierał, odziedziczył
po matce. Sasuke miał zamiar zmienić jeszcze spodnie, ale w tej sytuacji… no,
poczeka. Zamiast tego przysunął sobie krzesło i ulokował się naprzeciwko
kobiety.
– Zauważyłam,
jak bardzo się przejąłeś tym, co na temat Haniko powiedział wam ojciec i pomyślałam,
że przedstawię ci swój punkt widzenia. – Mikoto uśmiechnęła się pokrzepiająco
do syna, widząc, jak ten się spiął. – Wydaje mi się, że to wcale nie jest tak,
jak uważa Fugaku. Ja nie raz miałam okazję porozmawiać z Haniko, nie raz ty
byłeś tematem naszej rozmowy i uważam, że jej naprawdę na tobie zależy.
– Mamo,
przestań – westchnął Sasuke. Wstał i podszedł do okna. – Nie chcę rozmawiać na
ten temat.
– I właśnie
dlatego tu jestem. Nie chcesz, a powinieneś. Wysłuchaj mnie chociaż, dobrze?
Kiwnął głową
na znak, że się zgadza, ale nie odwrócił się przodem, wpatrując się w świat za
szybą.
– Znam się na
kobietach, w końcu sama nią jestem. Kobiety są w stanie dużo poświęcić, jeśli
się uprą i mają jakiś cel. Ale żadna kobieta nie zniosłaby tego, przez co
dla ciebie musiała przejść Haniko. Do twojego ojca spokojnie mogła się zbliżyć
przez Itachiego, nie musząc walczyć z twoim ciężkim charakterem. Sasuke, wiesz
przecież, że jesteś trudny.
Sasuke znów
kiwnął głową, nie odrywając wzroku od Oharu – owcy Fugaku, która pasła się w
ogródku i właśnie przez nikogo niepilnowana zajadała się kwiatami, które
niedawno zasadziła Mikoto.
– Porozmawiaj
z nią – powiedziała matka, wstając. – Na pewno nie chciała cię skrzywdzić.
Gówno prawda.
***
Itachi wracał
do domu okrężną drogą, chcąc jeszcze przemyśleć to, co usłyszał od przyjaciół. Czy
Sasuke przez te lata naprawdę żył w jego cieniu?
Kiedy Itachi
poszedł do Akademii, Sasuke był jeszcze małym dzieckiem. Zbyt małym, by mieć
czym zaimponować ojcu, który całą swoją uwagę poświęcał starszemu synowi.
Itachi okazał się bowiem niezwykle zdolnym shinobi i wszystkiego uczył się w
mig. Podczas kiedy on mógł się pochwalić ojcu trafianiem shurikenami do celu,
Sasuke bawił się jeszcze klockami. Fugaku dumny z syna zaczął osobiście go
uczyć, nie kryjąc radości, kiedy starszy syn opanowywał bardzo skomplikowane
klanowe techniki już za pierwszym razem!
Sasuke tylko
się temu przyglądał, nie mogąc ukryć podziwu.
Nie mógł się
doczekać, kiedy on zacznie uczyć się w Akademii i będzie mógł trenować z
Itachim.
Nie mógł się
doczekać, kiedy Fugaku będzie z niego dumny i powie, że właśnie tego spodziewał
się po swoim synu.
Ale kiedy w końcu przyszła wielka chwila
Sasuke, Fugaku bardzo się rozczarował. Młodszy syn okazał się nie być tak
zdolny, jak Itachi. Jemu nie wystarczało powtórzenie czegoś kilka razy, by
doskonale to opanować. Potrzebował kilkunastu, czasem kilkudziesięciu prób. A ojciec
nie krył, jak bardzo jest niezadowolony z tego powodu.
Sasuke stał
się w oczach ojca nikim, ponieważ jego starszy brat był kimś.
Szkoda, ze
Fugaku nie zwrócił uwagi na inne cechy, które pozytywnie wyróżniały Sasuke na
tle Itachiego. Młodszy Uchiha był niesamowicie wytrwały i dużo wytrzymalszy
niż jego brat.
Czy Fugaku
naprawdę nigdy nie zastanowił się, dlaczego starszy syn preferował techniki
iluzji? Dlaczego wolał unikać bezpośredniej walki, mimo osiągnięcia perfekcji w
taijutsu i ninjutsu? Itachi miał swoją piętę achillesową.
Ale nie
Sasuke. On nie miał czegoś, co musiałby skrzętnie ukrywać i dla równowagi
wypracowywać inne umiejętności. Mógł poszczycić się zarówno większą
wytrzymałością, jak i większą ilością chakry. Nie był tak zdolny, jak jego
starszy brat, a jednak posiadał coś, czego Itachi mógł mu tylko pozazdrościć.
Niestety, nawet
kiedy Sasuke poszedł do Akademii, Fugaku nie był zainteresowany jego
osiągnięciami. Itachi był już bowiem potężnym shinobi i wyruszał na poważne
misje. I to on był dumą tego klanu. To nim Fugaku mógł się chwalić. A Sasuke
mimo że powoli brnął do przodu, pozostawał wciąż daleko w tyle. Cień Itachiego
zdawał się rosnąć w zastraszającym tempie, a Sasuke nie potrafił przed nim
uciec.
A Itachi stał
i się przyglądał. Patrzył, jak jego brat rośnie w siłę, coraz ciężej trenując i
coraz szybciej opanowując skomplikowane techniki. Patrzył, jak zaczyna go
doganiać.
Początkowo
robił wszystko, by w jakiś sposób zwrócić uwagę Fugaku na brata. Widział, jak
jemu bardzo na tym zależy, jak bardzo czuł się odepchnięty i niechciany. Sasuke
był dla niego wszystkim, dlatego każdą wolną chwilę poświęcał na treningi z nim.
Często narażał się na niezadowolenie Fugaku, nie zdając sobie sprawy z tego, że
ojciec i tak za jego nieposłuszeństwo winił młodszego syna. To Sasuke odciągał
Itachiego od ważniejszych spraw.
Jednak z roku
na rok młodszy coraz bardziej odsuwał się od Itachiego. Minęły czasy, kiedy
widział w jego oczach podziw. Minęły czasy, kiedy bracia trzymali się razem.
Teraz pozostała tylko rywalizacja.
Itachi
patrzył, jak Sasuke cierpiał, kiedy Fugaku wciąż traktował go jak dziecko i
odsuwał od wszelkich klanowych narad, w których Itachi w jego wieku już od
dawna brał udział.
Patrzył, jak
Fugaku zupełnie nie liczył się z jego zdaniem, podczas gdy zawsze chętnie
wysłuchiwał rad Itachiego.
Patrzył, jak
Sasuke się zmienia, nie potrafiąc mu w żaden sposób pomóc.
I choć jako
dziecko Sasuke był słaby, Itachi bacznie obserwował zachodzące w nim zmiany i
po tylu latach nie śmiałby go takim nazwać. Sasuke był nieprzeciętny. Był
zdolny, choć jego talent i siła objawiły się później, niż u starszego brata. W
zastraszającym tempie doganiał Itachiego.
A Itachi nie
był taki pewny, czy Sasuke wciąż pozostawał w tyle.
Mężczyzna
westchnął, na chwilę zatrzymując się i opierając o najbliższe drzewo. Wiedział
o tym wszystkim. Oglądał to na własne oczy już od paru dobrych lat. Czemu
jednak nigdy nie przyszło mu do głowy, że w pewnym momencie Sasuke stracił
zainteresowanie uznaniem ojca i starał się zaimponować właśnie jemu?
A przecież on
od dawna zdawał sobie sprawę z potęgi brata. Widział, jak Sasuke szybko się
rozwija i po raz pierwszy w życiu to on zaczął mieć obawy, że pozostanie w
tyle. Obawiał się, że za miesiąc, dwa, rok, Sasuke zwyczajnie go przerośnie.
Chyba tylko dlatego bał się dać mu do zrozumienia, jak bardzo był z niego
dumny.
Ostatnio
wszystko tak szybko się zmieniało. Itachi miał więc nadzieję, że być może i
Fugaku wkrótce przekona się na własnej skórze, jak silny był jego młodszy syn.
Kolejny bardzo dobry rozdział. Nie ma się czego doczepić. No może jednej rzeczy :P Jak ja wytrzymam kolejne dwa tygodnie?!
OdpowiedzUsuńZ tego co mi się wydaje, to decyzja Sasuke zależy od zachowania brata i po części od jego cholernej dumy. Oj ciężki z niego przypadek. Obraził się w zasadzie z byle powodu, teraz idzie w zaparte, że dobrze postąpił. W tej chwili to mam wielką nadzieję, że Haniko każe mu spadać na szczaw i choćby ją błagał i przepraszał na kolanach, to powinna go olać. Burak-kwadrat!!!
Myślę jednak, że przygotowałyście nieco inne rozwiązanie i choć mam pewien pomysł to zachowam go dla siebie. Wiem, że nic mi nie zdradzicie, ale to dobrze. Lubię niespodzianki :D
Weny, natchnienia, chęci, motywacji i czasu na pisanie kolejnych rozdziałów ;))
Dwa tygodnie szybko zlecą! ;-)
UsuńBo Sasuke to dupek. Przez większość czasu. Chciałabym napisać coś jeszcze, ale nie mogę nic zdradzić :D
Jestem bardzo ciekawa Twojego pomysłu, więc kiedy już się wszystko wyjaśni, to koniecznie się nim podziel :-)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńco za burak z Sasuke zawsze wchodzi w paradę i uważa że ma rację...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia