Witam!
Dzisiejszy rozdział chciałabym zadedykować ann zwill! Bardzo dziękujemy za rozbudowany komentarz pod rozdziałem 14 :-) ostatnio staramy się dodawać rozdziały w miarę często i regularnie. Ponadto zdradzę, że wybiegłyśmy trochę w przyszłość i mamy co wrzucać ;-) ja obecnie piszę 47, a Akari, która jest trochę w tyle - 42. Pierwsza seria będzie liczyła 50 rozdziałów, a druga... się jeszcze zobaczy!
Zapraszam do czytania!
_______________________________________________________________
Po dokładnym
przejrzeniu wszystkich kieszeni w spodniach i gruntownym przeszukaniu portfela,
Sasuke upewnił się, że nie została mu już ani jedna prezerwatywa. Dziwne, przecież
ojciec dał mu ich niemało.
Usiadł na
łóżku, uprzednio przesuwając górę utworzoną przez spodnie, które wybebeszył z
szafy. Pozostały mu zaledwie dwa rozwiązania. Jedno bardziej żenujące od
drugiego. Mógł albo wykraść parę prezerwatyw Itachiemu, mając nadzieję, że ten
nie zauważy, albo korzystając z tego, że ich braterskie stosunki nieco się
polepszyły, po prostu… poprosić. Wątpił jednak, by coś takiego przeszło mu
przez gardło. Z drugiej strony, gdyby Itachi przyłapał go na kradzieży, to
chyba zapadłby się pod ziemię.
I co on biedny
miał teraz zrobić?
Przed zaledwie
tygodniem musiał ukrócić swoje zapędy w ostatniej chwili. Kiedy zaczęli się
całować, kompletnie wyleciało mu z głowy, że jego zapasy znacznie się
uszczupliły. Oddawali się przyjemnościom w najlepsze, a kiedy miało dojść do
wielkiego finału, Sasuke przez pięć minut przeszukiwał wszystkie kieszenie w
spodniach, nie mogąc uwierzyć, że ten wieczór tak się skończy. Haniko starała
się ukryć rozczarowanie, jednak Uchiha nie był ślepy. Tak głupio, to się chyba
jeszcze nigdy w życiu nie czuł. Problemy z erekcją mu się nie zdarzały, więc
nabrał pewności, że nigdy nie przydarzy mu się coś, przez co musiałby się
wstydzić w łóżku. Stało się. Teraz wiedział, jak czują się faceci, którym w
kluczowym momencie zawodzi.
Następnego
dnia czym prędzej pobiegł do apteki. Zatrzymał się jednak przed drzwiami i
zrobił w tył zwrot, widząc, kto w niej pracuje. Dwie z jego najbardziej
psychicznych fanek. O nie, w tej aptece na pewno prezerwatyw nigdy nie kupi. W
Konoha były jeszcze co najmniej dwie, więc nie martwiąc się tym zbytnio,
poszedł do następnej. Po niej wybrał się do kolejnej, aż w końcu odpuścił i
wrócił do domu. Czy wszystkie farmaceutki musiały należeć do funclubu jego lub
Itachiego? Gdyby którakolwiek z nich wypaplała przyjaciółkom, w jakim celu
przyszedł, nie miałby życia. Psychofanki z pewnością by się czymś takim nie
zraziły. Zaczęłyby się plotki o tym, z którą z nich Sasuke sypia, a że z
żeńskiej części mieszkańców Konoha były niezłe plotkary, w ciągu… góra dwóch
dni informacje te dotarłyby również do państwa Uchiha. Sasuke przeszły ciarki
po plecach na myśl o kolejnym kazaniu ojca. Skrzywił się tylko na tę myśl,
przesuwając się na środek łóżka. Coś musiał z tym zrobić. Teraz. Natychmiast.
A gdyby tak
spojrzeć na to inaczej? Jeśli Sasuke poprosiłby Itachiego o gumki, może ten w
końcu zacząłby traktować go jak dorosłego? Pozazdrościłby mu, bo sam ma to
zapewne jeszcze przed sobą i wspomógł brata, samemu jednak zabierając się
poważnie za Keiko. I dobrze, może w końcu przestałaby się narzucać Sasuke.
Nie, cholera,
nie było na to szans. Prędzej zrobiłby mu awanturę i znowu by się niepotrzebnie
pokłócili. Bo jak w ogóle Sasuke śmiał zaciągnąć przyjaciółkę Itachiego do
łóżka? Uwiódł ją i wykorzystał, to pewne. Itachi ledwie przełknął wiadomość, że
się w ogóle spotykają, o seksie nie było co wspominać.
Jakąś decyzję
jednak musiał podjąć.
Sasuke
podniósł się z łóżka i wyszedł z pokoju. Stanął przed drzwiami znajdującymi się
naprzeciwko i zapukał. Nie kłopotał się jednak z czekaniem na pozwolenie,
doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Itachi był u siebie, a od czasu
felernego obiadu Keiko ani razu się u nich nie pojawiła.
– Cześć –
rzucił w drzwiach, spoglądając na czytającego Itachiego.
– Cześć.
Kiedy Sasuke
rozwalił się na krześle, Itachi odłożył na bok książkę i usiadł na rogu łóżka.
– Co jest? –
spytał.
Sasuke jednak
nie odpowiedział. Przez chwilę gapił się na szafkę nocną, która była najlepszą
kryjówką na prezerwatywy, a następnie po prostu wzruszył ramionami. Itachi
zerknął w tym samym kierunku, co Sasuke, nie rozumiejąc jednak, o co chodzi.
– Powiesz mi,
po co przyszedłeś? – spróbował jeszcze raz.
Sasuke postukał
tylko palcami w blat biurka.
Nie, on nie
mógł tego zrobić. Przecież to takie żenujące, takie żałosne. Młodszy braciszek
z każdym swoim problemem przybiega do starszego. Nawet uważając się za na tyle dorosłego,
by uprawiać seks, nie był w stanie sobie poradzić z zorganizowaniem
zabezpieczenia.
– Właściwie,
to… – zaczął Sasuke. – To nic.
Itachi
podniósł jedną brew, przyglądając się, jak brat wstaje i wychodzi. To było co
najmniej dziwne.
***
Haniko nie
mogła się skupić na sporządzaniu raportu. Od dwóch dni jedna kwestia zupełnie
nie dawała jej spokoju. A co, jeśli…?
Potrząsnęła
głową, chcąc pozbyć się tych myśli. Ze wszystkich możliwości, właśnie ta
wydawała jej się najgorsza. I to nie bez powodu.
A co jeśli… za
planem zdradzenia Konohy nie stoi jakiś tam mało ważny członek klanu Uchiha, a
sam przywódca? Co jeśli spiskowcem był Uchiha Fugaku wraz z rodziną? A ona tej
rodzinie dała się podejść. Nie mogła uwierzyć, jak głupia była, nie biorąc tego
wcześniej pod uwagę. Chociaż nie tylko ona – po tylu naradach nikt, nawet
Shikamaru, nie podejrzewał ani przez chwilę głowy klanu. Taka ewentualność nie
została poruszona w żadnej rozmowie, Tsunade też nie zasugerowała, żeby
przyjrzeć się bliżej całej rodzinie.
Mimo to,
Haniko zaczęła mieć żal do siebie, że sama nie wzięła tego pod uwagę. Owszem,
mogła tłumaczyć sobie, że przecież nie jest z Konoha i nie do końca została
wtajemniczona w sprawy wioski. Mogła również pocieszać się myślą, że nie tylko
jej nie przyszło to do głowy. Mogła wszystko. A jednak w najmniejszym stopniu
nie poprawiało to jej samopoczucia.
Fugaku to
Fugaku. Jeżeli to faktycznie on za tym stał, to trudno. Pewnym było natomiast,
że nie działał sam. To nie Fugaku spiskował, tylko cały klan Uchiha. A więc
Sasuke ją oszukał i wykorzystał…? Itachi udawał jej przyjaciela, chcąc
wyciągnąć od niej maksimum informacji?
Zanim
pozwoliła się rozwinąć tej myśli, chlusnęła sobie w twarz zimną wodą. Nie, nie
może zacząć panikować. Itachi na pewno nie był w to wszystko zamieszany, ufała
mu. Ale co z Sasuke?
Kiedy już
wytarła twarz ręcznikiem, udała się do salonu i przysiadła na rogu kanapy,
zerkając na leżący obok niej koc. Podniosła go, wtulając w niego twarz. Ile już
zdążyło się wydarzyć pod tym kawałkiem materiału? Ile razy ona i Sasuke
uprawiali seks na kanapie przykryci akurat tym kocem? Ile rozmów pod nim
przeprowadzili, ile pocałunków wymienili? Ile razy czuła jego bliskość? Ten koc
po prostu kojarzył jej się z Sasuke. Z nim i z nikim innym. To przykre, że
pomimo tylu wspólnie spędzonych chwil, ona wciąż nie była w stanie mu zaufać i
w końcu zaczęła do siebie dopuszczać myśl, którą od dawna sugerował jej
Shikamaru – Sasuke mógł być w to wszystko zamieszany.
Haniko spojrzała
na wpół skończony raport, zastanawiając się, co może w nim jeszcze napisać. Może
Sasuke sypiał z nią tylko po to, by mieć ją na oku? Na samą myśl poczuła się,
jakby dostała obuchem w głowę.
– Przecież to
absurdalne – szepnęła. – Żaden mężczyzna by się tak nie poświęcił tylko dla
zdobycia informacji. Tym bardziej, że Sasuke nie udało się niczego ze mnie
wyciągnąć.
Odzyskawszy
zdrowy rozsądek, uśmiechnęła się lekko. To, że przestała podejrzewać Sasuke
niewiele jednak zmieniło. Jeżeli w całą sprawę faktycznie zamieszany był
Fugaku, to zaczynało się robić naprawdę nieciekawie.
***
Itachi z
nieukrywaną niechęcią chwycił za klamkę, zamykając drzwi do pokoju. Na
korytarzu już czekał na niego Sasuke. Jego mina wcale nie wyglądała lepiej.
– Chyba pójdę
do Tsunade i poproszę o jakąś długoterminową misję dla niego – zagadał.
Itachi nie
odpowiedział, choć miał ogromną ochotę przyznać bratu rację. Fugaku w ostatnim
czasie stał się nie do zniesienia. Najpierw pogadanki o antykoncepcji, potem rozmowa
z Sasuke o homoseksualizmie, następnie kolejny wykład o chorobach przenoszonych
drogą płciową, a teraz… właściwie nie chciał nawet o tym myśleć. Fugaku w
trakcie obiadu zapowiedział synom, że czeka ich kolejna narada rodzinna i kazał
im się stawić o określonej porze w… piwnicy. A może zamiast prosić Tsunade o
misję dla ojca powinni poprosić o konsultację psychologiczną?
Obaj w
ponurych nastrojach zeszli schodami do najniższej części domu, przy okazji
starając się nie potknąć o gadżety do sprzątania, które kolekcjonowała Mikoto i
trzymała na schodach przy samej ścianie. Nie obyło się jednak bez skopania
miotły, gąbki do mycia naczyń oraz odkurzacza do tapicerki.
Ojca zastali
przy szafce z konfiturami, opierającego się o beczkę wina.
– Dobrze, że
już jesteście, bo dziś mamy do omówienia bardzo ważną, niecierpiącą
zwłoki kwestię. Niestety zbyt długo zwlekałem z przeprowadzeniem z wami tej rozmowy.
Itachiemu jak
na zawołanie zrzedła mina. Zapowiadało się jeszcze gorzej, niż ostatnio. Dodatkowo
bardzo martwił go pomysł na przeprowadzenie poważnej rozmowy w piwnicy. Czuł
już nadchodzącą katastrofę.
– Jesteście
już na tyle dorośli, bym mógł was wtajemniczyć w kwestie, które znane są wszystkim
mężczyznom w naszym klanie – kontynuował Fugaku.
Czyżby jakiś
klanowy fetysz? Przekazywana z pokolenia na pokolenie pozycja, w której mieli
spłodzić potomków? Jakieś kajdanki?
– A kwestia ta
będzie dotyczyć pozycji klanu w Kraju Ognia, a konkretniej – w Konoha.
A może… że
jak? Itachi zamrugał zdezorientowany, podnosząc wzrok na twarz ojca. Czyżby się
przesłyszał?
– Jak zapewne
obaj wiecie, Konoha została założona przez dwa niegdyś wrogie rody – Uchiha
oraz Senju. Po zawarciu pokoju między tymi klanami, przedstawiciele obu
postanowili wdrążyć w życie wspólną inicjatywę, jaką było założenie naszej
wioski. Wszystko przebiegało gładko, do czasu. Zgodnie z planem, władzę w
wiosce miał objąć jeden człowiek. Jedna zaufana osoba, która zaprowadziłaby
pokój i zapewniła bezpieczeństwo jej mieszkańcom. Kandydatów było dwóch, jednak,
jak obaj wiecie, pierwszym Hokage został Senju Hashirama. – Fugaku przerwał na
chwilę, krzywiąc się z niesmakiem. – To był błąd. Ogromny błąd, którego jednak
nie można już naprawić. Możemy jednak naprawić coś innego, a mianowicie pozycję
naszego klanu w wiosce.
Sasuke z
obojętnym wyrazem twarzy przyglądał się ojcu, nie bardzo wiedząc, do czego to
wszystko zmierza. Cały ten wstęp, o dziwo, miał jakiś sens i nie wróżył
kolejnej pogadanki o seksie i antykoncepcji. Chyba, że Fugaku sugerował, by
liczebnością zapewnić klanowi pozycję. Tak, jeżeli w ten sposób na to spojrzeć,
to faktycznie musieli się zabrać z Itachim do roboty i zacząć płodzić potomków
już teraz.
– Hashirama
był błędem. Po nim pozycję Hokage objął kolejny błąd, jakim był jego młodszy
brat. O ile Pierwszemu Hokage można jeszcze wybaczyć, tak zbrodnie popełnione
przez Drugiego są niewybaczalne. Zastanawiacie się pewnie, jak po rządach
jednego Senju można doprowadzić do rządów następnego? A gdzie w tym wszystkim
miejsce dla Uchiha?
Itachi
zastanawiał się wprawdzie, jakich to zbrodni dopuścił się Tobirama, a raczej
jakich doszukał się ojciec, ale pokiwał głową, by uszczęśliwić Fugaku.
– No właśnie! Po
Drugim rządy w Konoha objął Trzeci, który w ostatecznym rozrachunku wcale nie okazał
się być lepszy od swoich poprzedników. Obecnie jesteśmy na etapie Piątej
Hokage, która jak każdy wie, jest wnuczką Hashiramy. I gdzie w tym wszystkim są
Uchiha? Odpowiem wam – nie ma ich. A dlaczego? Ponieważ zostali odsunięci od
władzy już za czasów Pierwszego. Nie ma ich, ponieważ naiwnie wierzyli, że na
nich również przyjdzie pora i ślepo ufali kolejnym Hokage. Nie ma ich, ponieważ
nie potrafili zawalczyć o swoje. Ale to wszystko musi się kiedyś skończyć.
Nadszedł czas na zmiany. Nasze pokolenie potrafi walczyć, potrafi wziąć sobie
to, co mu się należy. To już koniec ery Senju, nadszedł czas Uchiha!
Itachi poczuł,
jak zaczyna robić mu się słabo. To przecież nie mogło dziać się naprawdę.
Fugaku
odchrząknął znacząco, po czym sięgając za wiszące z boku warkocze czosnku,
pociągnąć za ukrytą dźwignię. Ściana z konfiturami okazała się ukrytym przejściem,
które po paru chwilach stanęło przed nimi otworem. Fugaku machnął na synów, by
ruszyli za nim.
Po przejściu
jakichś dziesięciu metrów, dotarli do dużej sali, na ścianach której wisiały
pochodnie. Pomieszczenie to nie wyglądało jednak jakoś nadzwyczajnie. Poza
źródłem światła i herbem klanu znajdującym się na centralnej ścianie
naprzeciwko wejścia, nic w nim nie było. Żadnych stół, krzeseł, szaf,
składowiska broni. Ot, zwykły podziemny pokój.
– Tutaj
odbywają się najważniejsze narady elity naszego klanu – wyjaśnił Fugaku,
odwracając się przodem do synów. – Tutaj podejmujemy kluczowe decyzje. I to
właśnie tu, po wielogodzinnej dyskusji, doszliśmy do wniosku, że nadszedł nasz
czas. Jesteśmy gotowi na poniesienie ewentualnych strat. Za dwa tygodnie,
licząc od dziś, w Konoha wybuchnie wojna domowa.
Podczas gdy
Sasuke wybałuszył oczy, Itachi szukał oparcia na jednej ze ścian. Obaj jednak
byli pewni jednego – wcale im się ten pomysł nie podobał.
– Planu tego
nie zrealizujemy jednak sami. Na szczęście nie tylko nam nie odpowiada
przywództwo Senju w wiosce. Trzy miesiące temu nawiązaliśmy współpracę z jedną
z organizacji znajdujących się w Suna, która poparła nasze działania.
Uzyskaliśmy pewność, że gdy Szóstym Hokage zostanie ktoś z klanu Uchiha, oni
zajmą się obecnym Kazekage i udaremnią jego próbę pomocy obalonej przez nas władzy.
Organizacja, z którą nawiązaliśmy kontakt wysłała do nas jednego ze swoich
ludzi, który od prawie trzech miesięcy przebywa na terenie naszej wioski i
zbiera informacje. Podejrzewam jednak, że po gruntownym śledztwie, w ocenie
tego człowieka wypadliśmy bardzo pozytywnie.
Itachi
przymknął oczy, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że właśnie rozgrywał się
najczarniejszy z jego scenariuszy. Fugaku nie dość, że planował zamach na
władze wioski, to jeszcze wiedział o Haniko. Wiedział i zapewne miał zamiar
zaraz się swoimi spostrzeżeniami z nimi podzielić.
– Mimo bardzo
dobrego kamuflażu, udało nam się wyśledzić tę osobę. Sharingana nie da się tak
łatwo oszukać. Kobieta rozmawiała z wieloma członkami naszego klanu oraz innymi
mieszkańcami naszej wioski – podejrzewam, że w celu wyśledzenia opinii na nasz
temat. Ostatnio jednak wkupiła się w łaski jednego z członków klanu, by mieć
szansę na bezpośrednie spotkanie ze mną. Udało się. Trochę okrężną drogą, ale
udało nam się dojść do porozumienia.
Okrężną?
Porozumienia? Itachi miał ochotę uderzyć się otwartą głową w czoło. Czyżby
Fugaku w rozmowie z Haniko doszukał się jakiegoś ukrytego sensu? W dodatku
stwierdził, że udało im się porozumieć. Cóż, ten fragment rozmowy przy obiedzie
najwyraźniej Itachi przespał, bo nie potrafił go sobie przypomnieć.
Fugaku milczał
przez moment, po czym popatrzył na młodszego syna, posyłając mu karcące
spojrzenie.
– Przykro mi,
Sasuke, ale twoja nowa partnerka nie jest tym, za kogo się podaje. Jest
szpiegiem z Suna, który przyjechał tu, by nam pomóc. Z jednej strony jestem
mocno zawiedziony, że dałeś się w ten sposób podejść i uwieść pierwszej lepszej
kobiecie, z drugiej jednak jestem zadowolony z tego spotkania. Mimo to, wydaje
mi się, że będę musiał z wami przeprowadzić poważną rozmowę, bo mam wrażenie,
że dajecie się owinąć wokół palca każdej napotkanej kobiecie. Rozumiem, że w
waszych młodych organizmach hormony szaleją, ale wierzcie mi, TEN temat nie
jest jeszcze dla was. Ja wiem, że rozmawialiśmy już o seksie, ale to w żadnym
wypadku nie miała być dla was zachęta. Uznałem po prostu, że powinniście mieć
już o tym jakieś pojęcie. Dlatego jestem rozczarowany, że…
Sasuke jednak
nie słuchał. Przestał, kiedy ojciec wspomniał o Haniko. Spojrzał na Itachiego,
który blady na twarzy, wpatrywał się obecnie w kamienną podłogę. Przez chwilę
przyglądał się bratu, nie mógł sobie przypomnieć, kiedy po raz ostatni widział
go w takim stanie. Jednak znacznie trudniej było mu znaleźć w pamięci moment,
kiedy ktoś w tak brutalny sposób go oszukał.
– …ale
wracając do tematu. Ta dziewczyna z Suna jest naszym łącznikiem z organizacją,
z którą zawarliśmy kontrakt. Jako, że negocjacje, które odbyły się podczas tego
ekhm… pamiętnego obiadu, zakończyły się sukcesem, na jutro zwołuję naradę
całego klanu, na którym przedstawimy konkretny plan działania i omówimy
wszystkie szczegóły. Możecie wrócić do swoich zajęć.
***
Itachi
przemierzał ulice Konohy, starając się nie biec. Wątpił, by ojciec kazał ich
śledzić, ponieważ ufał swoim synom, a jednak wolał nie rzucać się zbytnio w
oczy.
Najbardziej
martwiło go to, że Sasuke zdołał wyjść z domu chwilę przed nim i już zapewne
dotarł do Haniko. Jakie więc było jego zdziwienie, kiedy dziewczyna otworzyła
mu drzwi i na pytanie, czy jest Sasuke, pokręciła głową.
– Coś się
stało? – spytała, widząc minę Itachiego.
– To Fugaku.
Haniko
westchnęła i podeszła do stolika, na którym spoczywał skończony niedawno
raport.
– Będę więc
musiała wprowadzić pewne poprawki, zanim złożę go Tsunade.
Itachi podążył
za nią.
– Nie wydajesz
się zdziwiona – zauważył.
– Szczerze
mówiąc w ciągu ostatnich dwóch dni zdołałam poczynić pewne postępy w swoim
śledztwie. Nie miałam pewności, ale twój ojciec znalazł się na czele listy
podejrzanych. – Przeczesała ręką włosy i pokazała mu dokument, w którym
dokładnie opisała swoje spostrzeżenia. – Powiedział ci o swoich planach?
– Jutro ma się
odbyć narada, w której będą uczestniczyć wszyscy członkowie klanu. Haniko, to
nie jest paroosobowa grupa spiskowców, tylko wszyscy Uchiha. Sprawa jest
naprawdę poważna.
– Czy Sasuke
wie?
Itachi kiwnął głową, ale nie dał dziewczynie dojść
do głosu, odzywając się ponownie, kiedy tylko otworzyła usta.
– Haniko,
Fugaku wiedział o tobie. Nie ma pojęcia, że pracujesz dla Tsunade, ale powiązał
twoją obecność tutaj z organizacją, z którą rzekomo współpracuje w Suna. Musisz
wiedzieć, że wspomniał o tym wszystkim Sasuke, przy okazji karcąc go za to, że
tak łatwo dał ci się podejść i omamić.
Haniko
pobladła znacząco, zanim jednak zdołała przyswoić wszystkie fakty, zza rogu
wyszedł młodszy Uchiha.
– A więc jesteś
szpiegiem wioski – stwierdził i krzyżując ręce na piersi, podszedł do
zszokowanej dziewczyny. – Wystarczyło mi jedno krótkie spojrzenie na Itachiego,
by się domyślić, że razem coś uknuliście. Wejście przez okno i schowanie się
było dobrym pomysłem.
– Sasuke,
posłuchaj… – zaczęła dziewczyna, zamilkła jednak dostrzegając w jego oczach
sharingan.
Był wściekły.
Sugerowały to jego oczy, sugerowała to jego postawa. Wyraz twarzy pozostał jednak
beznamiętny i to chyba przerażało ją najbardziej.
Itachi
podszedł do brata od tyłu i położył mu uspokajająco dłoń na ramieniu. Sasuke
odtrącił ją z taką siłą, że starszy Uchiha cofnął się o krok.
– Wyjdź –
wycedził przez zaciśnięte zęby.
Itachi
spojrzał pytająco na Haniko, a kiedy ta skinęła głową, poszedł do kuchni.
Nie zamknął jednak drzwi, by móc interweniować na czas.
– Nie musisz
mi się z niczego tłumaczyć, wszystko już wiem. Itachiemu mogłaś powiedzieć,
prawda? – spytał na pozór spokojnie Sasuke, nie spuszczając z niej wzroku.
Kunoichi nie
odpowiedziała. Jej milczenie jednak tylko spotęgowało złość mężczyzny, który
nie wytrzymał i uderzył dłonią w ścianę.
– No przyznaj,
że przespałaś się ze mną, bo miałaś nadzieję, że uda ci się wyciągnąć jakieś
informacje?!
W następnej
chwili, poczuł uderzenie. Powstrzymał odruch, by złapać się za piekący policzek,
a zamiast tego spojrzał na Haniko z pogardą. Dziewczyna szybko odsunęła dłoń, a
jej mina gwałtownie się zmieniła. Skrucha ustąpiła miejsce złości i zdziwieniu.
Zareagowała szybciej, niż zdążyła pomyśleć.
– Nic mów do
mnie w ten sposób. Nic nie wiesz.
– Wiem więcej,
niż ci się wydaje! – Sasuke stracił panowanie nad sobą i zrobił krok w jej
stronę. Niewiele dzieliło, by zetknęli się klatkami piersiowymi. – Sprytnie to
sobie wymyśliłaś! Często korzystasz z takiego środka perswaz…
– Nie kończ,
bo będziesz tego później żałował – przerwała mu, odsuwając się gwałtownie.
Sasuke
zacisnął mocno dłonie w pięści, ale kiedy zauważył smutek na jej twarzy, prócz
wściekłości poczuł również wyrzuty sumienia.
– Nie chcę cię
więcej widzieć – powiedział i szybko znalazł się przy drzwiach. Wyszedł,
trzaskając nimi mocno.
Chwilę
później, w pomieszczeniu pojawił się Itachi. Spojrzał na Haniko, w której
oczach zbierały się łzy. Zamrugała gwałtownie, by odpędzić chęć płaczu, po czym
spojrzała na swoje trzęsące się dłonie.
– W porządku?
– spytał.
Nic nie
odpowiedziała, obawiając się, że głos odmówi jej posłuszeństwa. Zacisnęła
dłonie w pięści i pokiwała głowa.
– Pójdę za
nim. Jest wściekły, muszę zadbać o to, by nic nie powiedział ojcu. Ty w tym
czasie zajmij się raportem, a jak wrócę, to pójdziemy do Hokage.
Kiedy drzwi
zatrzasnęły się po raz kolejny, Haniko wzięła głęboki wdech, uspokajając nerwy.
***
– Poczekaj –
powiedział Itachi, łapiąc brata za ramię. Sasuke jednak wyrwał mu się jednym,
szybkim ruchem.
– Nie chcę
tego słuchać – warknął.
– Nie
zamierzam się wtrącać. Wasz związek, wasza sprawa.
Sasuke zatrzymał
się i odwrócił przodem do brata. Itachi miał poważną minę.
– Czego więc
chcesz? – spytał od niechcenia.
– Chcę, żebyś
nam pomógł. Trzeba powstrzymać ojca i jego rewolucyjne plany. Zdajesz sobie
sprawę z tego, że jeżeli wybuchnie wojna domowa, to Konoha stanie się łatwym
celem dla innych wiosek? Nie wspominając o tym, że zanim dojdzie do ataku, już
zginie bardzo wielu ludzi.
– Wiem o tym –
odpowiedział Sasuke i zrobił krok w stronę brata. – Nie zamierzam brać w tym
udziału. Nie znaczy to jednak, że wam pomogę. Nie udawaj teraz, że mi ufasz.
Ani ty, ani… ona.
Itachi
zmarszczył brwi.
– Mylisz się i
doskonale o tym wiesz.
Sasuke
skrzywił się, ponownie wyrywając się z jego uścisku. Itachi złapał go, gdy
zamierzał odejść.
– Zostaw mnie.
Zrób to jeszcze raz, a będziemy musieli rozwiązać to siłą.
Starszy Uchiha
opuścił dłoń i zacisnął szczękę. Nie wątpił w jego słowa, Sasuke był naprawdę
wściekły, a on nie zamierzał się z nim bić.
– Nic o was
nie powiem ojcu. Chociaż… wy nie będziecie mieli tej pewności, ponieważ mi nie
ufacie. Koniec tematu. Zostaw mnie w spokoju.
Itachi
patrzył, jak brat odchodzi. Ufał mu, ale po tym, co dziś miało miejsce, nie
było sensu go o tym przekonywać. Puste słowa.
Kiedy wrócił
do mieszkania, Haniko zdążyła się już uspokoić. Siedziała przy stoliku w
kuchni, wprowadzając pewne zmiany w raporcie i dopisując szczegółową relację z
dzisiejszej rozmowy z braćmi Uchiha. Pozwoliła sobie jedynie pominąć zarzut
Sasuke, że przespała się z nim tylko dla informacji. Takich szczegółów Tsunade
znać nie musiała.
– Skończyłam –
powiedziała, kiedy Itachi przysiadł naprzeciwko i zmierzył ją uważnym
spojrzeniem. Wiedziała, że słyszał każde słowo z ich kłótni i miała szczerą
nadzieję, że nie zamierzał się wtrącać.
– Czyli możemy
ruszać?
Dziewczyna
pokiwała głową.
– Powiedz mi
jeszcze, czy masz pewność, że nikt nie będzie nas śledził? Na pewno idąc tu
przyjrzałeś się dokładnie okolicy. Obawiam się, że odkąd Fugaku poznał prawdę,
mogę być pod stałą obserwacją.
Itachi
zastanawiał się przez chwilę, po czym wstał i wyszedł. Po paru minutach
ponownie pojawił się w kuchni.
– Nie jesteś
obserwowana. Ojciec zapewne do końca ci nie ufa, ale póki nie wtajemniczył
całego klanu w swój plan, nie ma ludzi, którym mógłby powierzyć to zadanie. Do
planowanego ataku na władze Konohy zostały tylko dwa tygodnie.
– W takim
razie chodźmy.
Droga do
Hokage nie zajęła im sporo czasu, mimo pozorowania, że wybrali się na spacer. Dla
niepoznaki Itachi nawet zaprosił Haniko na lody. Wybrali nieco okrężną drogę
przez park, przy okazji przysiadając na parę minut na ławce.
Mimo wszystko
postanowili być ostrożni, ponieważ sytuacja była naprawdę poważna. Przez jakiś
czas zastanawiali się nawet, czy by się nie rozdzielić i nie dotrzeć do
siedziby Hokage różnymi drogami, jednak zrezygnowali z tego pomysłu. Gdyby ktoś
naprawdę ich śledził, takie zagranie byłoby dużo ryzykowniejsze.
– Wejść! –
krzyknęła Tsunade. Kiedy zobaczyła parę, która pojawiła się w jej gabinecie,
odłożyła wszystkie czytane właśnie dokumenty na bok. – Macie coś dla mnie?
***
Sasuke czuł
się oszukany. Niemal zrównał z ziemią plac treningowy, na który wybrał się, by
zapomnieć o tym, czego się dziś dowiedział.
Nie był ślepy
ani głupi, wiedział, że miał trudny charakter, a jednak nie spodziewał się, że
Haniko wybierze jego brata. Nie chciał się do tego przyznać nawet przed samym
sobą, ale to zabolało. A wydawałoby się, że etap braku zaufania mają już za
sobą.
Nie.
Potrząsnął
głową, próbując zapanować nad złością. Przecież gdyby nie podsłuchał jej
rozmowy z Itachim, do teraz wierzyłby w każde słowo ojca. Nawet przez chwilę
nie przeszło mu przez myśl, że on może się mylić i sytuacja wygląda zgoła inaczej.
A to prowadziło już tylko do jednego wniosku – Sasuke sam jej nie ufał. A skoro
on nie ufał jej, a ona jemu, to zawinili oboje. Teraz powinni albo to zakończyć
albo spróbować raz jeszcze. Trzeciego wyjścia nie było.
Jednak Sasuke
nie byłby przecież sobą, gdyby tak po prostu postanowił szczerze porozmawiać z
Haniko. Nie, musiał się wściec i obrazić. I chociaż wiedział, jak głupie było
to zachowanie, duma nie pozwoliła mu zachować się inaczej.
Cały spocony i
poobijany niespiesznie przemierzał ulice Konohy, nie zwracając najmniejszej
uwagi na ludzi. Kiedy znalazł się na wysokości apteki, przystanął, przyglądając
dziewczynom, które stały za ladą i rozmawiały z jakąś staruszką.
Teraz, kiedy
wymyślił rozwiązanie, prezerwatywy nie będą mu już raczej potrzebne. Skrzywił
się, kiedy jedna z dziewczyn go dostrzegła. Ruszył dalej.
Kiedy dotarł
do domu, słońce zaszło już za horyzontem. Spędził na ćwiczeniach cały wieczór i
gdyby nie zgłodniał, to demolowałby pole treningowe kolejne kilka godzin, bo
nie czuł się jeszcze zmęczony. Jedyne, czego potrzebował na pewno, to kąpiel.
Śmierdział potem i nawet Mikoto skrzywiła się lekko na jego widok. Cóż, a
najbardziej przerażające było to, że jego fankom to zupełnie nie przeszkadzało.
Gdyby tak nagle Sasuke zaniechał kąpieli na tydzień, to i tak zapewne latałyby wokół
niego. Czy one nie miały węchu?
Z ręcznikiem
zawiniętym wokół bioder, Sasuke usiadł na łóżku. Z włosów skapywały mu kropelki
wody, ale nie zwracał na to uwagi. Kiedy wstał z zamiarem ubrania się, ktoś
zapukał do drzwi, a nie doczekawszy się odpowiedzi, pociągnął za klamkę.
– Czego znowu
chcesz? – warknął dostrzegając brata, który nic sobie nie robiąc z jego nagości,
wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
– Porozmawiać.
–
Powiedziałeś, że nie będziesz się wtrącał – rzucił Sasuke, marszcząc brwi.
Itachi oparł
się plecami o parapet i skrzyżował ręce na piersi.
– Nie
przyszedłem rozmawiać o Haniko. Tylko o… sam wiesz. Miałem nadzieję, że jak
ochłoniesz, to zmienisz zdanie.
– No to się
pomyliłeś. Coś jeszcze? – spytał, ostentacyjnie otwierając drzwi szafy i
wyciągając z niej ubrania. Itachi nie zniechęcił się jednak nawet wtedy, kiedy
Sasuke zajął się wyborem bielizny. – Nie odczepisz się? – warknął.
– Nie bądź
uparty. Dobrze wiesz, że to bardzo zły pomysł, a twoja pomoc bardzo się przyda.
– Werbuj sobie
gdzieś indziej.
Itachi
zacisnął szczękę, hamując chęć, by nakrzyczeć na brata. Sasuke był po prostu
niemożliwy! Wiedział, że ojciec chce sprowadzić na wioskę katastrofę, a jednak
nie zamierzał interweniować, bo… bo nie. Bo dziewczyna go oszukała. Czemu nie
mógł odziedziczyć po matce logicznego myślenia?
– Co prawda to
nie zostało powiedziane wprost, ale zdajesz sobie sprawę, kto zostanie tym
nowym Hokage? O co ja pytam, oczywiście, że tak. Jeżeli dotychczasowe rządy
były niesprawiedliwe i krzywdzące, to czy potrafisz sobie wyobrazić, jakie będą
przyszłe? Jeśli myślisz, że tobie będzie lepiej, bo jesteś jego synem, to się
grubo mylisz.
– Itachi,
wydaje mi się, że wyraziłem się jasno. Zdania nie zmienię, pogódź się z tym. – Sasuke
rzucił bratu ostre spojrzenie, ubrania rzucając na łóżko. Powoli zaczynała go
wkurzać ta rozmowa. Wiedział, że robi z siebie upartego kretyna, ale nie
potrafił inaczej. Miał ochotę walić głową w mur. Najlepiej kamienny.
Itachi mierzył
go przez chwilę spojrzeniem. Jednak jedyną rzeczą, która go uderzyła, było to,
że Sasuke nie był już chłopcem. Był mężczyzną i miał prawo do swojego zdania.
Może Itachi się pomylił? Może jego brat naprawdę miał jakiś powód, by się z nim
nie zgadzać? Ciarki przeszły mu po plecach na samą myśl, że Sasuke mógł
popierać ojca i podzielać jego zdanie. Ale… z drugiej strony widział również
mężczyznę, który zwyczajnie czuł się oszukany. I to niesłusznie, ponieważ nikt
tak naprawdę go nie oszukał. Jednak Itachi nie mógł mu tego powiedzieć. Obiecał,
że nie będzie się wtrącał i miał zamiar tej obietnicy dotrzymać. Mógł natomiast
sprawić, by Sasuke przejrzał na oczy. Sprawić, by zaczął nie tylko myśleć, ale
i czuć. A najprostsza droga do serca mężczyzny wiedzie przez jego…
– Trzymaj –
powiedział Itachi, rzucając bratu niewielki pakunek. Młodszy
złapał go w locie i zajrzał do środka. Prezerwatywy. – Domyślałem się, po co do
mnie przyszedłeś. Myślę, że mogą ci się jeszcze przydać.
Sasuke poczuł,
jak wzbiera w nim złość. Zanim jednak zdążył zareagować i rzucić bratu
opakowaniem prosto w twarz, ten wyszedł już z jego pokoju. Cholerny Itachi!
DAM DAM DAAAAM! Nadszedł ten moment! Fugaku jednak spiskuje przeciwko wiosce! Czy skończy się to tak, jak w anime? Nikt tego nie wie...
OdpowiedzUsuńA ja mam do powiedzenia tylko jedno: Sasuke, ogarnij dupe, bo się na ciebie obrażę! O, i wróć do Haniko!
To wszystko ode mnie!
Shōri
O JEJ!!! Dedykacja dla mnie? Choć mam wątpliwości, czy czasem nie złośliwa, to dobre maniery każą mi mimo wszystko podziękować.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)))
Nie wiem tylko czemu nie pokazało mi, że dodałyście rozdział. Doszłam do tego, że jest coś nowego w niecodzienny sposób.
Tym razem się bardziej postaram. Odnoszę wrażenie, że nadchodzi moment mający duże znaczenie dla mnie. Nie wiem co planujecie, ale możliwe, że zrobicie to czego nie cierpię. Jeśli planujecie wprowadzić motyw z wymordowaniem klanu, to krzyż na drogę. Są sceny z oryginalnej mangi, których lepiej nie brać na warsztat. Reguła nie tyczy się osób, które mają dobry pomysł na wykorzystanie gotowca i niezwykły warsztat. Nie wiem jak to jest u Was, ale liczę, że tego nie spie***
Jeśli Wasz pomysł jest inny, to ja chętnie poczytam.
Sam rozdział jak zwykle rewelacyjny. Zachowanie bohaterów adekwatne do postaci i sytuacji. Nie mam zastrzeżeń. Dobrze, że brat wspomógł brata, bo jak się będzie godził z dziewczyną, to gumki się przydadzą :)))
Czekam też na ruch Itachiego. Jest starszy i trochę to dziwne, że go nie ciągnie do kobiecych ud.
Weny.
Hej,
OdpowiedzUsuńale się porobiło, to jednak Fukagu spiskuje... ech Sasuś, Sasuś ogarnij się...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia