24 marca 2018

42. Piekło nie ma koloru krwi, piekło jest czarne

Witam!
Może zacznę od tego, że mam dla Was wiadomość. Złą wiadomość. W związku z tym, że kończą nam się zapasy, od dziś rozdziały będą się ukazywać co trzy tygodnie. Trzy. A jeśli będzie trzeba, to nawet co cztery. Prawda jest taka, że nasza (a przynajmniej moja) motywacja jest obecnie zerowa, więc pisanie stoi w miejscu. Nie mam zbyt wiele czasu, a kiedy jeszcze sobie pomyślę, że piszę dla jednej, dwóch osób, to już w ogóle nie chce mi się tracić na to czasu. Dlatego dzisiejszy rozdział dedykuję Annzwill i Mikocie, którym dziękuję za to, że zawsze znajdą chwilę i napiszą choć kilka słów.
Do zobaczenia za trzy tygodnie!
__________________________________________________________________

Sasuke został brutalnie pchnięty na drewnianą ławkę przed drzwiami do sali obrad. Przynajmniej domyślał się, że była to ławka. A właściwie poczuł, kiedy uderzył mocno kolanem w kawałek czegoś twardego i syknął.
– Siedź tu i czekaj na wezwanie. Napawaj się swoimi ostatnimi chwilami wolności. Kto wie, może i życia?
Zacisnął szczękę, czując na sobie spojrzenie wysłannika policji z Suny. Tego, który w towarzystwie straży zjawił się w rezydencji Uchiha. Tego, który skuł go jak jakiegoś więźnia, związał mu oczy i wywlókł z domu, trzymając mocno za kark i włosy. Tego, który upokorzył go na oczach całej Konohy i bynajmniej nie zamierzał na tym poprzestać.
A on nawet nie mógł zobaczyć jego twarzy.
Ale może to i dobrze, że miał na oczach opaskę? Kiedy po niego przyszli, Mikoto wpadła w histerię. Zaczęło się od niedowierzania, skończyło na płaczu. I chociaż zachowanie matki bardziej go zirytowało, niż zmartwiło, w im większą rozpacz popadała, tym gorzej trzymała się stojąca z boku Haniko. Nie powiedziała ani słowa, nie wykonała w jego stronę żadnego gestu. Wystarczyło, że patrzyła. Nie spuszczała z niego wzroku, a jej oczy wyrażały wszystko. Drgnęła, kiedy jeden z mężczyzn wyjął z kieszeni opaskę.
– Żadnych pożegnań – powiedział Sasuke, kiedy przed oczami miał już tylko ciemność. Nie chciał, żeby do niego podchodziła, żeby posypało się jej opanowanie, nieważne czy na jego oczach, czy też nie, bo gdyby ona straciła spokój, jak on mógłby zachować swój?
Nie widział już jej miny, kiedy go wyprowadzali i miał przeczucie, że to dobrze. Może i nie płakała jak Mikoto, nie rzucała się, próbując zatrzymać strażników, ale to nie oznaczało, że jej uczucia się nie liczyły. To jej wiara dodawała mu sił.
Na końcu korytarza usłyszał pojedyncze kroki. Mocne, pewne siebie. Czyżby Kazekage? Nie, on już pewnie czekał w sali i naradzał się ze swoimi doradcami, jakby go tu najskuteczniej udupić. A Sasuke nie zamierzał mu tego ułatwiać.
– Cofnij się – warknął wredny policjant do nowej osoby na korytarzu. – Teren zamknięty.
– Chyba nie masz pojęcia, do kogo mówisz. Uchiha i ja musimy porozmawiać.
Sasuke poznawał ten głos. Męski, szorstki i władczy. Wiedział, że gdzieś już go słyszał, ale nie potrafił skojarzyć, gdzie i w jakich okolicznościach. Przyjaciel czy wróg?
Następnym dźwiękiem, który usłyszał, był szelest papieru. A później cisza, przerywana tylko odgłosem przewracanych stron.
– Co ty mi, człowieku, próbujesz wcisnąć? – Strażnik się zirytował. – Jeśli konieczna będzie twoja obecność w trakcie przesłuchania, to zostaniesz wezwany! Żaden z tych dokumentów nie uprawnia cię do rozmowy z więźniem.
– Zmień ton. – Mężczyzna podniósł lekko głos. – Jestem przywódcą jednej z najwyżej postawionych organizacji w Konoha. Uważaj, do kogo mówisz i komu próbujesz odebrać jego prawa. Dobrze radzę, zejdź mi z drogi.
Josuke! Jak mógł od razu nie rozpoznać jego głosu? To chyba te niesprzyjające okoliczności, stres, oczekiwanie. Tylko… czego, do licha, Josuke mógł od niego chcieć? Sasuke nie był pewien, czy wolałby, by strażnik go przepuścił, czy odesłał w kwitkiem. Bez różnicy. Byleby się nie wdawali w żadną bójkę, bo awantura tuż przed rozprawą tylko niepotrzebnie rozwścieczyłaby zarówno Tsunade, jak i Gaarę.
– Masz minutę. – Mężczyzna odpuścił.
– Wystarczy.
Josuke ruszył w jego kierunku. Jego kroki wyrażały wyższość i jawną kpinę. O ile to w ogóle możliwe. A może Sasuke sam się już nakręcał? Tylko czy on aby przypadkiem nie obiecał sobie, że nie da się dziś wyprowadzić z równowagi? No właśnie… obiecał i zamierzał dotrzymać danego słowa.
Mężczyzna zatrzymał się tuż przy nim. Gdzieś z lewej strony.
– Uchiha.
– Czego chcesz?
– Do rzeczy, co? – Josuke przeszedł tuż przed nim i tym razem zatrzymał się po jego prawej. Jeśli liczył na to, że zawiązane oczy, spowodują, że Sasuke straci orientację, to się pomylił. Może i Uchiha bazowali na wzroku, a kiedy im go zabrakło, radzili sobie nieco gorzej niż przeciętni shinobi pozbawieni nagle tego zmysłu, ale nie oznaczało to, że byli zupełnie bezbronni i zagubieni. Co to, to nie. – Mam do ciebie tylko jedno pytanie.
Sasuke milczał. Nie zamierzał niczego mówić mężczyźnie, który próbował oczernić jego brata i unieszczęśliwić Keiko. Mógł sobie w dupę wsadzić to pytanie. O, i właśnie tak zamierzał mu na nie odpowiedzieć!
– Kiedy wczoraj Kazekage przybył do wioski, musiałem uświadomić Keiko, że może zostać wezwana na przesłuchanie. I zgadnij, co? W ogóle nie przejęła się tym, że mogą jej postawić jakieś zarzuty, interesowało ją tylko jedno… ty. I postanowiła błagać mnie, bym się za tobą wstawił, bo ona sama prawdopodobnie nie będzie miała tu wstępu. Rozumiesz?
Sasuke wstrzymał oddech.
– To nie było pytanie – stwierdził, siląc się na spokojny ton.
– Prawda – odparł Josuke i przysiadł na ławce tuż obok niego. Sasuke trwał w miejscu, czekając, aż mężczyzna kontynuuje. – Kto był pomysłodawcą tej misji? To jest moje pytanie.
Uchiha milczał. Dlaczego przywódcę Kindersów interesowało akurat to?
Josuke jakby czytając w jego myślach, dodał:
– Jak na kogoś, kto z powodu swoich egoistycznych pobudek wciągnął Keiko w to bagno, bardzo się postarałeś, by ograniczyć jej wkład do minimum. Co tobą kierowało, wyrzuty sumienia? A może patrzę na to ze złej strony, może w ogóle nie chciałeś, by tam z tobą była? Dlatego pytam: kto?
Odpowiedziała mu cisza. Sasuke splótł palce i uparcie trwał w zupełnym bezruchu. Josuke wstał i dla odmiany przysiadł po lewej stronie, nachylając się ku niemu.
– Przecież wiesz, co ona mi powiedziała. Wiesz, że całą winę wzięła na siebie, ale ja chcę to usłyszeć od ciebie. No więc? Słyszałem, że jesteś trudny we współpracy, ale nie podejrzewałem, że nie potrafisz udzielić odpowiedzi na proste pytanie.
– A ty? – Sasuke podniósł głowę i skierował w stronę, z której dochodził głos Josuke. – Potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie? Bo moje brzmi: co cię to, kurwa, obchodzi? Sprawdzasz mnie? Chcesz, żebym cię okłamał? A może nie ufasz Keiko? Zdradzę ci sekret… chociaż cię nie widzę, wolę, żebyś zszedł mi z oczu.
Josuke westchnął.
– Nie przyszedłem tu prowadzić z tobą żadnych gierek, Uchiha. Swoje kiepskie żarty zachowaj dla siebie.
– Czyli nie ufasz Keiko.
– Mam do niej pełne zaufanie – odparł ostro Josuke. – Ale chciałbym to usłyszeć od ciebie. Chcę wiedzieć, jaki masz do tego stosunek. Kim ona dla ciebie właściwie jest? I jestem ciekaw, czy będziesz w stanie kłamać mi prosto w oczy.
– Prosto w oczy – parsknął śmiechem Sasuke. – A to dobre…
– Więc jak będzie?
Sasuke pokręcił głową.
– Nie wiem, w co pogrywasz i jakiej odpowiedzi oczekujesz, ale ode mnie jej nie usłyszysz. Wiesz, jaka jest prawda i chcesz po prostu poznać jakieś słowo klucz.
Josuke milczał. Cisza się przedłużała i gdyby nie to, że Sasuke nie usłyszał odgłosu oddalających się kroków, przysiągłby, że mężczyzny już tu nie ma.
– Chcesz czegoś jeszcze?
– Zastanawia mnie, jak masz zamiar wyjść z tego cało, skoro nie potrafisz nawet na głos stwierdzić, czy ci na kimś zależy, czy nie.
– To już chyba nie jest twój problem.
Josuke zaśmiał się cicho, choć nie kryła się w tym ani krztyna rozbawienia. Brzmiało to raczej jak śmiech kogoś, kto ma nad czymś władzę i nie zamierza tego ukrywać. Albo niewątpliwą przewagę. Co do tego, Sasuke raczej nie zamierzał się kłócić.
– Słuchaj, Uchiha. Skoro dla Keiko jest to problem, jest nim również dla mnie. Jak będzie?
Sasuke zacisnął usta. Czego ten mężczyzna od niego chciał? Żeby się przyznał, że zależy mu na Keiko i nigdy nikomu nie pozwoli jej skrzywdzić? Bo tak właśnie było. To się stało tak szybko, tak intensywnie i tak mocno, że ledwo zarejestrował moment, kiedy uświadomił sobie, że byłby w stanie chronić ją nawet przed rodzonym bratem, gdyby wymagała tego sytuacja. Nie oznaczało to jednak, że zamierzał rozpowiadać o tym komukolwiek. Jego uczucia należały tylko do niego. I jeśli ktoś jeszcze musiał o nich wiedzieć, to tylko osoba, której dotyczyły.
Odwrócił głowę w przeciwną stronę, licząc na to, że Josuke zrozumie niemy przekaz. To koniec rozmowy.
– Nie ufam ci – rzucił jeszcze w przestrzeń, kiedy usłyszał westchnienie i oddalające się kroki.
Josuke zatrzymał się.
– Ja tobie również. Ufam Keiko.
– I ja.
Nic więcej nie padło. Mężczyzna odszedł, a Sasuke zaczął nerwowo strzelać kostkami u palców. To oczekiwanie zaczynało go męczyć. Z zasłoniętymi oczyma i ciasno spętanymi dłońmi, czuł się nieswojo. Zwłaszcza kiedy jedynymi dźwiękami były ciche kroki strażnika, który krążył po ciemnym korytarzu. Skąd Sasuke wiedział, że było ciemno? Ano nie wiedział. Po prostu czuł, że atmosfera wokół nie odbiega od tego, co działo się w jego sercu.
– To dopiero początek – zaśmiał się wrednie mężczyzna, zatrzymując się tuż przed nim. – Piekło nie ma koloru krwi, piekło jest czarne.
Sasuke się nie odezwał. Spojrzał na swoje czarne dłonie, czarne stopy i czarne wrota, które znajdowały się gdzieś tuż przed nim. Chyba już był w piekle.

***

Dziwny jest upływ czasu, kiedy obraz w ogóle się nie zmienia, a w tle nie tyka zegar. Siedząc na twardej ławie, pozostało mu jedynie odliczać upływające minuty w myślach, choć i to wcale nie okazało się tak łatwe, jak podejrzewał. Rozpraszał go każdy szum, każdy stuk i krok w najbliższej okolicy. Niczego nie widział, niczego nie czuł i nie wiedział, na co właściwie czeka.
I chyba to było najgorsze.
Według jego dość niedokładnych obliczeń, zanim został wepchnięty do sali, minęło kilka godzin. Między trzema i siedemnastoma minutami a czterema i dwudziestoma dwoma sekundami.
Sasuke nie był z siebie zadowolony. Margines błędu pozostawiał wiele do życzenia. Gdyby kiedykolwiek trafił do niewoli, ustalenie ile czasu jest przetrzymywany, prawdopodobnie sprawiłoby mu spory kłopot. I zapewne byłby na siebie zły z tego powodu, gdyby nie miał akurat większych zmartwień.
– Och, pan Uchiha? Postanowił pan w końcu do nas dołączyć?
Ktoś brutalnie zerwał mu opaskę w oczu. Przytłaczającą ciemność, zastąpił blask lamp, których jaskrawe żarówki zwrócone były w jego kierunku. Sasuke zamrugał gwałtownie, kiedy z oczu pociekły mu pierwsze łzy. Zacisnął powieki i został mocno uderzony w tył głowy.
– Nie rycz, tylko skłoń się przed Lordem Kazekage i Wielmożną Hokage! Rodzice nie nauczyli cię szacunku do ważniejszych od siebie? No przecież... twój ojciec to skończona gnida, która nie powinna mieć prawa chodzić wolno po tym świecie.
Sasuke się skrzywił. Uchylił powieki, żeby spojrzeć na mężczyznę, który z taką satysfakcją mieszał z błotem jego rodzinę. Drwiący uśmiech, błękitne oczy, rude włosy i imponujący wzrost. Nie musiał pytać, by domyślić się, że pochodził z klanu Endo. A więc Haniko miała rację, Kazekage zamierzał poznęcać się nad nim psychicznie i doprowadzając na skraj wytrzymałości, wyciągnąć z niego wszystko, na co będzie miał ochotę.
– Nikt mnie nie poinformował, że to niemowa – odrzekł mężczyzna z podłym uśmiechem, spoglądając na niego jak na wyjątkowo obrzydliwego robaka. – A może niedorozwinięty?
– Przejdźmy do rzeczy.
Sasuke odwrócił wzrok od mężczyzny i spojrzał na komisję siedzącą po drugiej stronie szerokiego stołu. Odezwał się Kazekage. Miał znudzony wyraz twarzy, ale jego oczy prześwietlały go na wylot. Z Tsunade niczego nie można było wyczytać, a pozostali uczestnicy zgromadzenia zostali posadzeni bardziej z tyłu, by w oślepiającym świetle lamp, Sasuke nie mógł dostrzec ich twarzy.
Kajdany zostały zdjęte z jego rąk, a on sam został poprowadzony na środek pomieszczenia, gdzie światło jarzyło się najmocniej. Kolejne łzy cisnęły mu się do oczu, ale tym razem nie pozwolił im popłynąć.
– Słuchaj, Uchiha. – Tym razem odezwała się Hokage, uderzając palcami w blat. – Jeśli jeszcze nie doszedłeś w pełni do siebie, to jest ten moment, kiedy możesz poprosić o krzesło. Kiedy zaczniemy, będziesz musiał wytrzymać w tej pozycji do końca. Jak będzie?
– Mięczak… – parsknął cicho rudzielec, krążąc jak sęp wokół niego.
Sasuke pokręcił głową.
– Dam sobie radę.
– To się jeszcze okaże – szepnął zza jego pleców.
Sasuke powstrzymał się, żeby na niego od razu nie warknąć. Nie spuszczał wzroku ze spokojnego oblicza Gaary.
Tsunade westchnęła.
– Zaczynajmy więc...
Na początku posypała się seria standardowych pytań. Rudzielec wypytywał go o imię, nazwisko i datę urodzenia, jakby niesłychanie go to interesowało, a odpowiedzi nie miał spisanych na kartce. Nawet w tej oślepiającej jasności, Sasuke był w stanie wypatrzyć swoje akta spoczywające na niewielkim biurku, do którego mężczyznach co rusz podchodził, by porównać odpowiedzi.
Uchiha odpowiadał mechanicznie, nie zastanawiając się nad brzmieniem swojego głosu, czy tonem, jakim udzielał tych informacji. Kiedy kilka dni temu Haniko podała mu numer komórkowy do Akihito, prosząc, by się z nim skontaktował i zrobił to bez wahania. Bo kto, jeśli właśnie nie on, mógł mu pomóc? Członkowie klanu Endo byli mistrzami w wydobywaniu i weryfikowaniu informacji, więc nie ulegało żadnym wątpliwościom, że Kazekage wykorzysta kogoś z jego rodziny, by poprowadził przesłuchanie.
Akihito nie miał zbyt wiele czasu, więc dosyć oszczędnie wyjaśnił mu, jak zazwyczaj przebiegają takie spotkania i czym strona przesłuchująca kieruje się, prowadząc rozmowę. W jego klanie nie robiono bowiem żadnych notatek, żadnych wytycznych, w którym kierunku powinno się prowadzić rozmowę. Wszystko bazowało na uczuciach i skrywanych emocjach przesłuchiwanego. I dopóki był spokojny, nic mu nie groziło.
– Dobrze więc, podsumujmy: Shimanouchi Haniko i Higashiyamę Keiko poznałeś w ramach zadania, które – drogą całkowitego przypadku – mieliście akurat w naszym kraju. Niesamowite. Co było dalej? Niech zgadnę: puściłeś się z tą pierwszą i porzuciłeś, wymawiając rzekomo ważną dla ciebie misją. Taki z ciebie łatwy tchórz, inaczej mówiąc.
Sasuke zacisnął usta. Starał się wyglądać na niewzruszonego, ale spojrzenie mężczyzny powiedziało mu, że niezbyt mu się to udaje. Kpiący uśmiech wykwitł na jego ustach.
– Czyli trafiłem w sedno. Ale przejdźmy dalej, bo to nie o tym mieliśmy mówić. Co cię łączy z Higashiyamą? Z tego, co się orientuję, to sypia z twoim bratem. Też masz na nią chrapkę? Fajnie by było zasmakować tego, czego twój wspaniały brat na co dzień kosztuje w łóżku?
– Przyjaźnimy się – odpowiedział Sasuke pomimo mocno zaciśniętej szczęki. Mówienie o Keiko jak o seksualnej zabawce doprowadzało go do szału. I to zdecydowanie bardziej niż mieszanie jego osoby z błotem. W końcu sam się z nim często mieszał, choć głośno nigdy tego nie przyznał.
– No jasne. – Endo machnął ręką. – Przyjaciele z przywilejami, słyszałem o tym. Tylko nie bardzo rozumiem, po co ciągnąłeś ją do Suny? Po co cały ten cyrk? Pod nosem Itachiego przestało wam wystarczać?
– Potrzebowałem pomocy. Dzięki jej zdolnościom udało nam się uniknąć schwytania.
– Ach, prawda. Czyli nigdy nie zamierzałeś jej wykorzystać do zabicia Kazekage? Niektóre rzeczy lepiej robić osobiście, nieprawdaż?
– Co?
Sasuke niedowierzał. Czy ten mężczyzna właśnie zasugerował mu, że celem jego misji było pozbawienie Gaary życia? Cóż za absurd!
A mimo to… mimo tego, że doskonale wiedział o tym, że to zwykła bzdura, dłonie zaczęły mu się pocić, a w żyłach zaszumiała krew. Czyżby właśnie się zaczerwienił? Cokolwiek w tej chwili mówił wyraz jego twarzy, u Endo spowodował szeroki uśmiech.
– Nie chcieliśmy… zabić Kazekage. Naszym celem było zdobycie antidotum dla Haniko, która…
– Która leżała w szpitalu w głębokiej śpiączce. Tak, słyszałem tę bajkę. I nie było dla niej nadziei, tak? Żadnych szans, by ocalić ją w inny sposób?
Sasuke łypnął wzrokiem w stronę Gaary i Tsunade, którzy z kamiennymi minami przyglądali mu się zza stołu. Przecież oboje doskonale wiedzieli, jaka była prawda.
– Była szansa. Tylko to mogłoby potrwać kilka lat.
– A więc mam uwierzyć, że brakuje ci cierpliwości, tak? – kontynuował Endo, pochodząc na środek sali i ze spokojem okrążając Sasuke. – Powiedz, jesteś po prostu niecierpliwym dupkiem, któremu brakowało pieprzenia, a dziewczyna brata nie chciała ci dać? W to mam uwierzyć? Nie chodziło o życie Wielmożnego Gaary?
– Nie chodziło – warknął Sasuke, powstrzymując się, by nie uderzyć rudzielca w twarz. Był na wyciągnięcie ręki i nawet jeśli się tego spodziewał, nie robił nic, by temu zapobiec. Dlaczego?
Ponieważ chce mnie sprowokować, odpowiedział sobie w myślach, rozluźniając zaciśnięte palce. Nie mógł mu na to pozwolić.
– Ale jest jeszcze trzecia możliwość. – Mężczyzna zatrzymał się tuż przed nim i przysunął tak, że niemal zetknęli się nosami. – Kochany ojczulek ci kazał. Obiecał ci, że wrócisz do łask, jeśli pozbędziesz się Kazekage i ułatwisz mu przeprowadzenie zamachu.
No tego już było za wiele.
– Nie!
– Ależ tak! – Mężczyzna również krzyknął, żerując na jego niespodziewanym wybuchu. – Tak, bo któż nie słyszał o tym, że Uchiha Sasuke to zakała rodziny, na którą Fugaku spogląda z niesmakiem? Całe życie byłeś w oczach ojca gównem i chciałeś to w końcu zmienić, a tak to.
Sasuke zacisnął oczy i policzył w myślach do dziesięciu. Chciałby do dwudziestu, a może nawet i do stu, ale został brutalnie zdzielony w tył głowy i zmuszony do tego, by je otworzyć. Miał patrzeć. Sprawdzało się powiedzenie, że oczy są zwierciadłem duszy. Dla Endo były nawet czymś więcej.
– Mój ojciec nie ma z tym nic wspólnego – odparł, siląc się na spokój, choć jego głos niebezpiecznie drżał. – Do tej pory nawet nie miałem pojęcia, że sobie tego nie odpuścił.
– Mam uwierzyć, że kochany starszy brat ci o tym nie powiedział?
– Tak.
Endo roześmiał się na cały głos. Jego śmiech był zimny i nieprzyjemny. Sasuke poczuł, że po jego ciele przechodzą dreszcze. Dlaczego ten mężczyzna to robił? Przecież doskonale wiedział, że Sasuke go nie okłamywał, dlaczego więc udawał przed Kazekage, że jest inaczej?
Wzdrygnął się, uświadamiając sobie, że jego wolność może zależeć wyłącznie od kaprysu tego człowieka. Tego bezwzględnego sukinsyna, który…
Nie. Akihito mu tłumaczył, jak to działa. Ostrzegał, że nie będzie łatwo, że kimkolwiek będzie osoba, która będzie go przesłuchać, zrobi wszystko, by puściły mu nerwy, zabawi się jego uczuciami, zmanipuluje i wykorzysta do swoich celów. Wydobędzie wszystko. Jeśli nie po dobroci, to siłą.
Przełknął ślinę.
– Nie mogłem… nie chciałem czekać, dlatego poprosiłem Keiko o pomoc… to znaczy… – przerwał, dostrzegając błysk w oczach mężczyzny. Właśnie skłamał. – Ona zasugerowała, że pójdzie ze mną, więc poszliśmy do Hokage, ale ona się nie zgodziła, więc postanowiliśmy, że zrobimy to na własną rękę, dlatego…
– Stop! – Endo machnął mu dłonią przed twarzą. – Co mnie to, do diabła, obchodzi? O ile pamiętam, moje pytanie brzmiało inaczej.
– Ale co to ma do rzeczy?! – Sasuke podniósł głos. – Przecież Itachi nie ma nic do tego, porozmawiajmy może o…
– Ach, kryjesz brata, tak? Właśnie zasugerowałeś, że pod przykrywką pomagania Wielmożnej Hokage, popiera plany ojca i wraz z nim knuje za naszymi plecami. To on zlecił ci zabójstwo Kazekage? Mamy go powiesić?
– Co? – Sasuke nie dowierzał. Miał ochotę się roześmiać. Naprawdę miał wrażenie, że zaraz nie wytrzyma i wybuchnie histerycznym śmiechem. Kolana już mu się trzęsły z tych nerwów. – Przestań w końcu pierdolić i przejdź do rzeczy! Nie interesują mnie twoje groźby bez pokrycia. Powiesić możesz co najwyżej siebie! Co do reszty, żadne prawo nie daje ci takiej mocy!
– Och, pewien jesteś? – Endo pochylił się w jego kierunku. – Ktoś tu odrobił lekcje, co? Ale wiesz, co ci powiem, Uchiha? Jeśli będę chciał, to jakiś przepis na to znajdę. Mogę nawet twoją śliczną małą córeczkę zamknąć w więzieniu za współudział. Widziałem zdjęcia, urocze stworzenie! Na razie to jeszcze dziecko, ale kiedy dorośnie, kto wie, kto wie…
Sasuke nie wytrzymał. Nie dociekał nawet, co śmiał sugerować Endo. Po prostu aktywował sharingan i zamachnął się, choć cios nie dosięgnął celu. Zanim jego pięść rozkwasiła nos rudzielca, sam został uderzony w tył głowy, a potem w brzuch. Upadł na kolana, łapczywie łapiąc powietrze. Napastnik wiedział, gdzie uderzyć, żeby odebrać mu zdolność do kontrataku.
Podniósł wzrok na dwóch strażników, którzy ustawili się po obu jego stronach.
– Uchiha! Trochę już za późno na pokłony przed Lordem Kazekage. Czyż nie prosiłem o to na początku? Teraz nic już w ten sposób nie ugrasz.
Sasuke milczał. Spokojnie, spokojnie, powtarzał sobie w myślach. Wziął kilka głębszych wdechów, próbując wyrównać oddech, ale nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Stanął chwiejnie na nogach i otarł krew, która pociekła mu po brodzie. Kątem oka spojrzał na Kazekage, który przyglądał się temu z zaciśniętymi ustami. Nie podobało się przedstawienie?
– Oszukałem shinobi pilnujących głównej bramy – kontynuował relację, ignorując kpiące spojrzenie Endo i nie wracając do rozmowy sprzed chwili. – Osiem dni zajęło nam dotarcie do granic Suny. Do środka dostaliśmy się z pomocą Akihito, strażników złapałem w genjutsu i wmówiłem im, że jesteśmy tymi, których oczekiwali.
– Fantastycznie. A potem włamaliście się na teren własny Lorda Kazekage, to znaczy, przedarliście się do domu twojej byłej kochanki. Następnie na cel obraliście szpital, gdzie włamałeś się do tajnych akt, już za przejrzenie których grozi ci stryczek. Tak było?
Tak, chciał odpowiedzieć, ale żaden dźwięk nie przeszedł mu przez gardło. Pokiwał więc głową, patrząc prosto na Gaarę. Niech jego oczy wyrażają pewność. Niech Kazekage dostrzeże w nich szczerość.
– Dobrze… a więc przyznajesz się do włamania i nielegalnego czytania akt pracowników szpitala. Czy do kartotek pacjentów i wyników badań też się dobrałeś?
– Nie.
– I dlaczego kłamiesz?
Sasuke wytrzeszczył oczy. Niemożliwe, żeby Endo źle odczytał jego emocje.
Rudzielec stanął tyłem do Kazekage i uśmiechnął się wrednie do Uchihy.
– Spytałem: dlaczego kłamiesz?
– Nie kłamię – wycedził Sasuke. – Ale pewnie bym to zrobił, gdybym nie trafił na kartotekę człowieka, którego spotkałem u Orochimaru.
– I dlaczego zabiłeś go w jego własnym mie…
– Nie zabiłem go – przerwał mu gwałtownie Sasuke.
Mężczyzna westchnął i obszedł go dookoła.
– No dobrze, nie zabiłeś. To może przynajmniej wyjaśnisz nam, dlaczego zabiłeś Satoru?
Sasuke spiął się. Wiedział, że prędzej czy później, musiało to nastąpić. Himekawa Satoru był kluczowym punktem tego przesłuchania. Najważniejszą jego częścią.
– Był na skraju życia i śmierci. Poprosił mnie, bym ukrócił jego męki.
Endo parsknął. Śmiechem tak nieprzyjemnym, że na karku Sasuke wszystkie włoski stanęły dęba. Spojrzał na niego, czekając na kolejny słowny cios. Na wszelki wypadek zacisnął nawet szczękę.
– Czyli chcesz mi powiedzieć… Sasuke, tak? Sasuke. Ładne imię. Dobrze będzie się komponowało z innymi ładnymi imionami w kartotekach więziennych. Sasuke… No w każdym razie chcesz mi powiedzieć, że przypadkiem założyłeś, że mężczyzna, którego unieszkodliwiłeś, był prawdziwym zwolennikiem Orochimaru, nie naszym szpiegiem, a Satoru zabiłeś, bo cię błagał na kolanach? O śmierć? To ciekawe, bo Himekawa, którego znałem był zupełnie innym człowiekiem.
Serca Sasuke zabiło szybciej. To nie zmierzało w dobrym kierunku. Uśmiech Endo go w tym utwierdził.
– Nie błagał. Poprosił. Był zmęczony.
– Dwa lata zmagał się z chorobą, której nie miał szans pokonać – dokończył za niego rudzielec. – Gdyby spróbował sobie pomóc, dałby Orochimaru to, czego tak pragnął. Tak, wiem, wszyscy czytaliśmy te bajki, które zeznałeś ostatnim razem. Moja koncepcja jest jednak inna, wysłuchasz?
Uchiha miał ochotę pokręcić głową, ale tego nie zrobił. Hardo spojrzał mu w oczy, czekając na najgorsze.
– Tamtego człowieka nie zabiłeś, bo po śmierci Orochimaru przejąłeś jego miejsce, a on został twoim podwładnym. Gdyby był bezużyteczny, pozwoliłbyś mu umrzeć, ale wiedziałeś, że ucieknie.
– Uciekł?! – krzyknął Sasuke. Jeśli rzeczywiście tak było, to…
– Ciii… daj mi dokończyć. Wiedziałeś, że ucieknie i jeszcze ci się przyda. Przy okazji odsunąłeś od siebie podejrzenia o współpracę z byłymi sługusami Orochimaru. Satoru zabiłeś, bo był miłością Haniko. Miłością życia, pozwolę sobie podkreślić. Za pomocą sharingana – a wiemy, że go użyłeś, sekcja to wykazała – wyciągnąłeś z niego antidotum. Voilà, piękny plan, marne wykonanie, surowe konsekwencje.
– Ale tak nie było!
– To dlaczego się denerwujesz? Przecież my tu tak na spokojnie, po co te nerwy? – Uśmiech Endo zaczynał przypominać Sasuke uśmiech żmii. Węża. Zupełnie jak Orochimaru. Gdyby jeszcze przejechał językiem po wargach…
Wzdrygnął się na samą myśl.
Nic też nie odpowiedział, czując, że z każdym kolejnym słowem tylko mocniej się pogrąża. Wróć… to ten człowiek sprawiał, że wszystko, co mówił, wyglądało źle w oczach Kazekage. To nie wina jego słów, to manipulacja!
– Milczenie nie zwróci ci wolności. – Endo zdawał się wręcz czytać w jego myślach. Podszedł bliżej i odgarnął mu grzywkę w czoła, sprawiając, że Sasuke autentycznie się wzdrygnął. Ręka aż go świerzbiła, żeby przywalić temu pomyleńcowi. – Milczenie działa na twoją niekorzyść.
Sasuke wziął głęboki wdech.
Akihito ostrzegał, że nie będzie łatwo.
To już drugi raz, pomyślał. Drugi raz ktoś bawił się jego uczuciami, manipulował nimi, grając na najskrzętniej skrywanych emocjach. A Sasuke nie potrafił zapomnieć, że pierwszy raz skończył się jego płaczem. Tym razem musiało być inaczej.
– To może zacznijmy od początku…

***

Tsunade oparła brodę na dłoni, kątem oka spoglądając na zegarek. Stłumiła ziewnięcie, próbując na powrót przyjąć profesjonalny wyraz twarzy. Przesłuchanie trwało już pięć i pół godziny, Uchiha z jednej strony wydawał jej się półżywy, z drugiej przypominał tykającą bombę i naprawdę nie była pewna, czy męczenie go miało jeszcze sens.
– Czyli przyznajesz się, tak? – dopytał Endo, który od kilku minut krążył wokół Sasuke, potęgując tym jego irytację.
– Tak… to znaczy nie. To kłamstwo.
– Kłamstwo? Że ja niby kłamię? – Mężczyzna się roześmiał. – To nie ja próbuję się wyprzeć tego, że chciałem wyeliminować Lorda Kazekage, żeby wspomóc przedsięwzięcie ojca. Obiecał ci to stanowisko? No powiedz, miałeś zaprowadzić w Sunie jakieś swoje porządki?
Sasuke zacisnął pięści tak mocno, że nawet z tej odległości Tsunade widziała, że pobielały mu knykcie. Dowód na to, że on naprawdę miał już dosyć.
Przez ostatnie godziny Endo zadawał mu naprawdę różnorodne pytania. Od relacji z ojcem i bratem w czasie młodego dzieciństwa, przez wypytywanie o faktyczny przebieg misji, aż po jakieś absurdalne insynuacje, jak na przykład moment, kiedy zasugerował mu, że ojcem Sumire jest tak naprawdę Itachi i ma na to niezbite dowody.
Sasuke reagował różnie. Czasem wykazywał się względnym spokojem i odpowiadał, innym razem wpadał w szał albo załamanie, ale więcej nie podniósł już ręki na Endo.
Im dłużej to trwało, tym mocniej plątał się w zeznaniach, ale też przyznawał do rzeczy, które wcześniej próbował zataić. Przesłuchiwanie przebiegało więc dosyć owocnie.
– Napiłbym się, a ty, Uchiha? W gardle mi zaschło od tego gadania. – Endo podszedł do swojego biurka i sięgnął po szklankę wody, wypijając jej zawartość na oczach Sasuke. – Pyszne.
Uchiha przyglądał mu się bez wyrazu, najwyraźniej nie zamierzając reagować na zaczepkę. Zanim Endo powiedział coś jeszcze, drzwi do sali otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł zdyszany…
O nie. Tsunade westchnęła cierpiętniczo. Po co rozstawiła tak liczną straż przed budynkiem? Po co?
– Tyyyyyyy… – Naruto skoczył na środek sali i wycelował w nią palec. – Mam dla ciebie fajną misję, więc idź, Sasuke i tak nie ma w wiosce, co? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?!
No i się zaczęło. Uzumaki doskoczył do biurka, wygrażając jej palcem, a potem zwrócił się do Uchihy i zaczął ze wszystkiego tłumaczyć. Zupełnie, jakby był mu to winien.
– A ty czemu musisz zawsze działać na własną rękę? Przecież bym ci pomógł! Poszedłbym z wami, sprawnie byśmy to rozegrali i raz-dwa wrócili, cholerny drań!
– Postawiliśmy na dyskrecję… – wycedził Sasuke.
– Ta, no właśnie, a od czego mnie masz?
Naruto uśmiechnął się szeroko, co przeważyło szalę. Tsunade podniosła się i uderzyła pięścią w blat, który zatrzeszczał niebezpiecznie. Uzumaki podskoczył i ponownie zwrócił na nią uwagę.
– Nie powinieneś być teraz w Kiri?
– Nie – odburknął obrażonym tonem, a potem przeniósł wzrok na Kazekage. – Gaara! No właśnie, bo ja chciałem z tobą zamówić słówko. Słuchaj, bo Sasuke to tak sobie żartował tylko, no wiesz, jaki on jest… No może nie wiesz, ale zaufaj mu, dobra. On tylko chciał pomóc Haniko, bardzo ją kocha, rozumiesz. Mają małe dziecko, o! Takiego berbecia. – Rozłożył dłonie, pokazując wielkość dziecka co najwyżej tuż po urodzeniu. Sumire była co najmniej dwa razy większa. – Wszyscy popełniamy błędy, on naprawdę chciał dobrze…
– Naruto! – warknęła Tsunade. – Wyjdź stąd, natychmiast! Kara za opuszczenie stanowiska podczas misji cię nie ominie…
Uzumaki prychnął, a potem puścił oczko do Gaary, poklepał Sasuke po ramieniu i wyszedł. Tsunade westchnęła głośno i opadła z powrotem na swoje krzesło.
– Odesłałaś go do Kiri, kiedy to się stało? – szepnął Kazekage.
Przytaknęła.
– Tego samego dnia, jak tylko zorientowałam się, co zrobił Uchiha. Gdyby się dowiedział, ruszyłby za nim z moim zezwoleniem lub bez niego. Nie mogłam ryzykować.
Kazekage pokiwał głową. Wszyscy ponownie zwrócili swoją uwagę na Sasuke, który po tym przedstawieniu już naprawdę wyglądał, jakby miał dość. I chyba nie ona jedna tak uważała. Gaara odezwał się głośno pierwszy raz od kilku godzin:
– Coś jeszcze, Endo? Czas na ostatnie pytania.
Mężczyzna zamyślił się. Podszedł do Sasuke, uśmiechnął się, a potem wycofał i okrążył go raz jeszcze. Ostatecznie zatrzymał się na środku sali i pokręcił głową. Więcej pytań nie miał. No i całe szczęście.
Kiedy Kazekage machnął ręką, strażnicy ponownie spięli Sasuke dłonie, zawiązali oczy i wyprowadzili z sali.
Zgaszono lampy, a towarzystwo znacznie się rozluźniło. Tsunade spojrzała kątem oka na Josuke, który nalał sobie kawy z dzbanka i korzystając z chwili relaksu, położył nogi na biurku. Jego obecność w trakcie przesłuchania dotąd pozostawała dla niej zagadką. Poprosił Gaarę na słówko na chwilę przed rozpoczęciem i powiedział coś, co skłoniło Kazekage do zmiany zdania. Dlaczego? Jeśli byłby potrzebny, wystąpiłby raczej w charakterze świadka, odpowiadając w imieniu Keiko.
– Wielmożna Hokage, Lordzie Kazekage, czy już mogę?
Tsunade ponownie zwróciła wzrok w stronę członka klanu Endo, który prowadził przesłuchanie. Jego pewna siebie, arogancka postawa ustąpiła miejsca stosownej do sytuacji powadze. To był profesjonalista.
– Z Sasuke, wbrew temu, co on sam o sobie myśli, można czytać jak z otwartej księgi. Nie potrafi tłumić uczuć, łatwo wyprowadzić go z równowagi i doprowadzić do ostateczności.
– Czy więc te niesmaczne aluzje dotyczące jego córki były konieczne? – spytała Tsunade, krzywiąc się na samo wspomnienie.
Endo skłonił nisko głowę, a potem się wyprostował.
– Wybacz, Wielmożna, ale musiałem się upewnić, czy nie jest po prostu dobrym aktorem. Zapewniam, że było to absolutnie konieczne. Gdyby radził sobie lepiej, musiałbym się posunąć jeszcze dalej. Bywa, że sam się wzdrygam, kiedy słyszę, jak okropne rzeczy muszę sugerować przesłuchiwanym, by coś z nich wyciągnąć. W każdym razie… mogę oficjalnie potwierdzić to, co wszyscy wiemy. Uchiha nie zagrażał życiu Lorda Kazekage, nie wmieszał w to brata, ojca ani nikogo innego. Przez większość czasu mówił prawdę. Kręcił tylko w kwestii tej Keiko, która najwyraźniej była pomysłodawczynią tej misji.
– Niczego nie potwierdził ani nie zaprzeczył – stwierdził Gaara.
– Bo wiedział, że to wyczuję. Mówił częściową prawdę albo tak kręcił wokół niej, by nie skłamać, ale też niczego otwarcie nie przyznać. Bardzo… krucho mu to wyszło. Ale poza tym niczego nie ukrywał. Mam rację, Akihito?
Tsunade przeniosła wzrok na mężczyznę, który siedział w drugim rzędzie i wyglądał na równie zmęczonego co Uchiha. Kazekage zabrał go ze sobą, żeby w razie czego mógł zweryfikować zeznanie Sasuke. Gdyby okazał się on wytrzymalszy, gdyby przechytrzył Endo, naginał prawdę… Niezbędne było dodatkowe zabezpieczenie.
– Był szczery.
– Dobrze. – Gaara oparł łokcie o blat i splótł razem palce obu rąk. – Co jeszcze?
– Cóż… – Endo przeszedł się po sali i spojrzał do akt, które zostawił na niewielkim stoliku tuż obok miejsca, w którym przez te kilka godzin stał Sasuke. – On absolutnie niczego nie żałuje i jeśli mogę coś zasugerować, Wielmożna Hokage, Lordzie Kazekage, to jakakolwiek forma bezpośredniej kary, nie zrobi na nim najmniejszego wrażenia.
– Co masz na myśli?
– Zniesie wszystko, co możemy mu zrobić. Przez moment odniosłem nawet wrażenie, że byłby gotów za to umrzeć. – Zaśmiał się nerwowo. – Sugerowałbym podejść do tego od nieco innej strony…
– Masz na myśli coś konkretnego? – spytała Tsunade, zaintrygowana spostrzeżeniami Endo.
– Mam pewną… koncepcję. Proszę o wysłuchanie.

Kiedy Endo skończył ze szczegółami wyłuszczać swój plan, Tsunade złapała się na tym, że bezmyślnie wpatruje się w papiery leżące tuż przed nią. Ze zdjęcia w dokumentach spoglądał na nią Sasuke, którego determinacji nie była w stanie zatuszować nawet fotografia. Ulotna chwila, a jednak potrafiła oddać tak wiele emocji. Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmą, papiery te miały trafić do kartoteki więziennej. Od przestępczej przeszłości, Uchiha się już nigdy nie uwolni. Wzmianka o tym posiedzeniu i jego wynik trafią do jego akt.
Tsunade przygryzła wargę.
– Pragnę zaznaczyć, że ja do niczego nie mogę jej przymusić. To miała być kara dla Uchihy, nie Haniko.
– Oczywiście, Wielmożna. – Endo skłonił głowę. – Jeśli odmówi, zastanowimy się nad inną formą rekompensaty dla naszego kraju, ale jestem przekonany, że się zgodzi.
– Akihito? – Gaara zwrócił się w stronę najbliższego przyjaciela Shimanouchi. – Co o tym myślisz?
– Kazuhiro ma rację. – Westchnął głośno. Najwyraźniej i jemu nie podobał się ten pomysł. – Haniko czuje się winna, na pewno podejmie się tego zadania.
– A dziecko? – dociekała Hokage. – Niedawno została matką.
– Dziecko ma jeszcze ojca. Nie zapominajmy zresztą, że oni są nie tylko rodzicami, ale i shinobi. Takie sytuacje się zdarzają.
Tsunade nie była z tego zadowolona, ale nie zgłosiła słowa protestu. Uchiha sobie na to zasłużył. Nie rozumiała tylko, dlaczego to Shimanouchi ma płacić za jego grzechy. Pozostawało jej mieć nadzieję, że młoda matka nie wyrazi na to zgody i Kazekage będzie musiał zadowolić się czymś innym.
– Niech tak będzie – oznajmił Gaara. – Sasuke pozostawiam więc tobie. Liczę na to, że stosownie go ukarzesz.
Hokage przytaknęła. Już ona miała kilka koncepcji, w jaki sposób uprzykrzyć mu życie. Choć, jeśli pomysł Endo dojdzie do skutku, jej kary nie będą miały dla niego żadnego znaczenia. Nie chciała sobie nawet wyobrażać, jak zareaguje Sasuke, kiedy się dowie.
– Możemy go już zaprosić i ogłosić werdykt?
Kiwnęła głową. Niech się dzieje, co chce. Sasuke odetchnie, kiedy dowie się, że zostaje w Konoha i nie zapłaci za swoje występki głową. O tym, że najgorsze jeszcze przed nim, przekona się później.
O ile Haniko się zgodzi.

***

Po całym dniu spędzonym w sali obrad, poddany psychicznym torturom, Sasuke czuł się jak robot. Funkcjonował tylko dlatego, że musiał, nie dlatego, że chciał. Miał wrażenie, że jego głowa nie jest tak do końca jego, jakby patrzył na wszystko z jeszcze innej perspektywy. Nogi miał jak z ołowiu, ale nie mógł pozwolić sobie na odpoczynek, jeszcze nie.
Kiedy wprowadzili go z powrotem do sali i ogłosili wyrok, kamień spadł mu z serca. Tsunade wygłosiła krótką przemowę, wyjaśniła, jak będzie przebiegać jego kara, zastrzegając sobie możliwość jej poszerzenia lub zmiany, ale chwilowo nie robiło to na nim wrażenia. Zapewne, kiedy obudzi się następnego dnia, będzie zły jak diabli, ale w tym momencie marzył tylko o łóżku.
I ciepłych ramionach Haniko, oplecionych wokół jego ciała.
Strażnicy wyprowadzili go przed budynek i zatrzasnęli za nim drzwi, a Sasuke skrzywił się, kiedy ostatnie promienie słońca padły jego twarz. No, takich oślepiających błysków, to on już na dziś miał zdecydowanie dość. Kiedy wróci, zaszyje się u siebie i śladem Sumire, odgrodzi od wszelkiego źródła światła. Pozwoli Haniko się pocieszać. Gładzić po włosach, szeptać do ucha i przytulać.
Tak.
– Sasuś, no nareszcie!
Zanim spostrzegł, Keiko skoczyła w jego kierunku i rzuciła mu się na szyję. Skoro tak pragnął uścisków, to właśnie jeden zarobił. Dziewczyna pozwoliła sobie chwilę go podusić, po czym odsunęła się równie nagle, jak się przy nim znalazła.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś?! Josuke twierdzi, że wiedziałeś od dwóch tygodni! Jesteśmy przyjaciółmi, czy nie?!
Skrzywił się, słysząc jej pretensjonalny ton. Właśnie dlatego jej nie powiedział, nie chciał jej martwić.
Ignorując jej krzyki i wyrzuty, ruszył w kierunku rezydencji Uchiha, a ona podążyła za nim. Słyszał jej kroki za plecami, wykład, którego mu nie darowała i naganę, którą zakończyła przydługawy monolog. Kiedy zamilkła, chwyciła go za rękę i zrównała z nim krok.
– Ogarnij się – warknął, wyrywając dłoń. Co oni, parą byli, żeby chodzić za rączki?
– Chciałam cię tylko wesprzeć. – Keiko zmarszczyła brwi. – Co powiedzieli? Będzie dobrze, prawda?
– Przez najbliższy rok, trzydzieści procent wynagrodzenia z każdej misji muszę oddać Kazekage, w ramach nałożonej kary finansowej. Świetnie, mogę nie pracować, mam jeszcze jakieś oszczędności… Poza tym Tsunade wymyśliła sobie, że skoro tak dobrze znam kodeks karny, to dwa razy w tygodniu mogę pomagać w zakładzie poprawczym i edukować młodocianych przestępców. Mam wkuć wszystkie przepisy i wykłady im z tego robić, rozumiesz?
– Hm – przytaknęła – to nie tak źle, poradzisz sobie. A jak długo będziesz robił za nauczyciela dla młodych przestępców?
– Do odwołania – wycedził. – Dopóki tej starej wiedźmie się nie znudzi. Może do końca życia?
– Ale to wciąż niewielka cena za zdrowie Haniko, prawda? – Keiko podjęła kolejną próbę chwycenia go za rękę.
Tym razem jej na to pozwolił. Ścisnęła jego dłoń kilka razy, a potem uśmiechnęła się szeroko i ponownie rzuciła mu na szyję. Sasuke westchnął, próbując się oswobodzić, ale Keiko była zdeterminowana, by pokazać mu, jak bardzo się cieszy.
Kilka osób przyglądało im się z zaciekawieniem i Sasuke nie miał wątpliwości, że właśnie pomogli zmartwychwstać niedawnym plotkom. Najpierw ten przebrzydły Endo sugerował, że chce wykorzystać Keiko i zaciągnąć ją do łóżka, teraz zaczną wmawiać mu to obcy. Pięknie.
– Och, wiosna w rozkwicie, miłość na każdym rogu, aż miło popatrzeć.
Sasuke drgnął. Kto śmiał…
– Aken! – krzyknęła Keiko i odsunęła się od niego, podchodząc do uśmiechniętego mężczyzny. – Dawno żeśmy się nie widzieli! Co u ciebie?
– Faktycznie, minęło trochę czasu. Mieliśmy mieć wspólną misję, ale ty byłaś zajęta, a Itachi nie w formie, więc Hokage przydzieliła mi zastępstwo.
– Kiedy? – Higashiyama przyłożyła palec do ust, zastanawiając się nad czymś głęboko.
Sasuke pytać nie musiał, domyślając się, że chodziło o czas, kiedy oboje byli poza wioską i łamali wszelkie możliwe traktaty międzynarodowe. Jej najwyraźniej nie przyszło to jednak do głowy, bo zrobiła taką niewinną minę, że…
Zaraz, czy Sasuke się przewidział, czy ten Aken właśnie oblizał usta, przyglądając się Keiko takim zamglonym wzrokiem?
Postąpił krok w ich kierunku, żeby mieć lepszy obraz sytuacji.
– Nieważne, mój kwiecie, nieważne. Ważne, że już jesteś z powrotem i możemy wyskoczyć gdzieś razem. – Puścił jej oczko. – A właśnie, czy mnie też nie należą się jakieś czułości na przywitanie?
Dłużej nie trzeba było jej zachęcać. Sasuke spiął się, kiedy dziewczyna przysunęła się do Akena i pozwoliła objąć. Jego dłoń wylądowała na jej talii, ale niewiele brakowało, by zsunęła się niżej. Na pośladki opięte materiałem krótkiej czerwonej spódniczki, która przyciągała wzrok.
Uchiha odchrząknął.
– A właśnie! – Keiko odskoczyła od mężczyzny i zwróciła w jego kierunku. – To Aken, a to Sasuś.
–Miyame Aken.
– Uchiha Sasuke.
Uścisnęli sobie dłonie. Aken uśmiechnął się kącikiem ust, a Sasuke w odpowiedzi niemal zmiażdżył mu rękę. Mężczyzna skrzywił się i puścił jego dłoń.
– Uchiha… z tych Uchihów, tak?
– A znasz jakichś innych?
– Sasuś jest młodszym bratem Itasia – wyjaśniła Keiko, zupełnie nie zauważając napiętej atmosfery między nimi. – Dogryzał mi i był wredny, ale potem się do mnie wprowadził i się zaprzyjaźniliśmy. Okazało się, że jak chce, to potrafi być słodki. Teraz już nie mieszkamy razem, ale opiekujemy się sobą nawzajem.
– O, jak rodzeństwo?
– Nawet nie wiesz, jak bliski prawdzie jesteś – zaćwierkała Keiko, przebierając z emocji nogami. W jej oczach pojawił się błysk, którego Sasuke nie potrafił rozszyfrować. Nic zresztą dziwnego. Jeśli ona sobie coś ubzdurała, należało przygotować się na najgorsze.
– Fajnie – podsumował Aken, przenosząc wzrok z Sasuke z powrotem na Keiko. Jego twarz rozświetlił nowy blask. – Ale z takim przyrodnim bratem, to nie wypada raczej iść do kina na komedię romantyczną, prawda?
Higashiyama chyba nie załapała aluzji.
– Czemu nie? Sasuś, pójdziemy?
– Ale ze mną… – kontynuował niezrażony – mogłabyś się wybrać. Tak się składa, że mam dwa bilety na jutrzejszy wieczór. Co powiesz?
Keiko spojrzała na niego ze zdziwieniem. Sasuke już miał odetchnąć z ulgą, że wreszcie przejrzała na oczy i raz na zawsze zakończy ten cyrk, ale ona uśmiechnęła się nagle i z ochotą pokiwała głową.
No nie, pomyślał.
– Tak sobie pomyślałem, że przy okazji mógłbym ci się zrewanżować za pyszne kakao. Co powiesz na… kolację? Dosyć dobrze gotuję, mam świece zapachowe i pomysł na fantastyczny deser. A słodkości, to taka moja specjalność. Poddaje im się z pasją.
Sasuke dłużej nie mógł słuchać. Nie mógł też patrzeć, bo mężczyzna po raz kolejny puścił do Keiko oczko. Nerwy kłębiły się w nim od dzisiejszego ranka, a do tej pory nie miał okazji dać im ujścia. Jeden nieudany atak na Endo i lanie, które wówczas dostał, nie ostudziło jego zapału, by w końcu porządnie obić komuś mordę. Zanim więc się obejrzał, jego pięść spotkała się z policzkiem czarującego Akena, który wylądował na bruku, robiąc przy tym hałasu co niemiara.
– Sasuke! – krzyknęła Keiko, łapiąc go za ramiona. – Odbiło ci?
– Mnie? – Stanowczym ruchem odsunął od siebie dziewczynę i podszedł do wciąż siedzącego na ziemi, skołowanego Akena. – Niech jeszcze raz zobaczę, że przystawiasz się do dziewczyny mojego brata, to skończy się to dla ciebie gorzej, rozumiesz? Nie chcesz wiedzieć, co potrafią ci Uchiha… z tych Uchihów – dokończył.
– Dziewczyny?
Zdziwienie Akena nie było udawane. I teraz złość Sasuke znalazła nowy obiekt. Keiko.
Bo jak ona mogła nie powiedzieć temu mężczyźnie, że jest w stałym związku i jest w nim szczęśliwa? To nie było fair. Ani wobec niego, ani Itachiego.
Odwrócił się do niej, nawet nie kryjąc tego, że jest wściekły. Tym razem to jej należał się wykład, nagana i wytarganie za uszy. I Sasuke nie zamierzał okazywać litości.
– Jak…
Nie skończył, bo Keiko podskoczyła w miejscu i zamachała mu ręką przed oczami.
– Widzisz to, Sasuś? Widzisz? Już nie jestem jego dziewczyną!
– Co? Zerwaliście?!
Niedowierzał. Kiedy to się stało i dlaczego brat nic mu o tym nie powiedział? I co się właściwie musiało między nimi stać, że podjęli taką decyzję?
– Nie no, patrz!
Jej dłoń ponownie znalazła się przed jego twarzą. Co właściwie miał zauważyć, kiedy machała nią jak oszalała? W końcu chwycił ją brutalnie i zatrzymał w miejscu. Palce miała wszystkie, skórę, nadgarstek, dłoń wyglądała raczej w porządku, poza…
– Co to ma być?
– No zaręczyliśmy się, głuptasie!
Keiko podskoczyła, uśmiechając się od ucha do ucha. Nosiło ją i nie mogła ustać w miejscu. Skoki zmieniły się w niecierpliwe przebieranie nogami. W końcu po raz trzeci tego dnia uwiesiła mu się na szyi.
– Sasuś, będziemy rodziną! Taką prawdziwą, prawdziwą! Będziesz takim moim braciszkiem, wiesz?
Sasuke zamilkł. Odsunął ją od siebie, bo miał wrażenie, że chce mu wleźć na głowę, a potem chwycił za rękę i jeszcze raz spojrzał na jej palce. Nie przewidziało mu się. Na jednym z nich tkwił pierścionek. Chciałby powiedzieć, że leżał jak ulał, ale taka elegancka biżuteria pasowała do Keiko jak pięść do nosa. To jakby córkę Lorda Feudalnego umieścić w oborze albo bezdomnego ubrać we frak. To w ogóle nie wyglądało.
– Przemyślałaś to?
Jego pytanie puściła mimo uszu, radośnie kręcąc się dokoła.
– Keiko! Przemyślałaś to, czy nie?
– Co?
– To. – Wskazał na pierścionek na jej palcu. – Na pewno wiesz, co robisz?
Spojrzała na niego z niezrozumieniem. Potem utkwiła wzrok w kamieniu, który odbijał światło słoneczne na niebiesko. Był naprawdę uroczy.
– Masz kontrpropozycję? – Wyszczerzyła się.
– Nie, do cholery i przestań z tego żartować! – Podniósł głos i odsunął się od niej.
Robili już scenę, czy jeszcze nie? Aken nie fatygował się, by wstać z miejsca, a zamiast tego przyglądał im się z zainteresowaniem. Świetnie. Bo jeśli do tej pory wierzył, że Sasuke chronił Keiko, bo była dziewczyną jego brata, to teraz był już przekonany, że chodziło o coś więcej. Niech to jeszcze przypadkiem dojdzie do Itachiego.
Sasuke odciągnął ją na bok, by znaleźć się poza zasięgiem słuchu mężczyzny.
– Przemyśl to, to decyzja na całe życie i nie będzie już odwrotu.
– Oj tam, są rozwody, no wiesz.
– Keiko!
– Tak, tak, żartowałam tylko – westchnęła. – Nie rozumiem, o co ci chodzi. Z Itachim jest coś nie tak?
– Nie, wszystko z nim w porządku. Nie chodzi o Itachiego, tylko o ciebie. Musisz być pewna, rozumiesz?
Higashiyama przewróciła oczami. Sasuke miał ochotę ją zdzielić po głowie, ale się powstrzymał. Starczy tej przemocy jak na jeden dzień. Policzył w myślach do dwudziestu, siląc się na spokój. Kiedyś znał nawet taki wierszyk, którego treść rzekomo uspokajała. Ale tylko rzekomo, bo on nigdy nie odczuł jego relaksujących efektów.
– Posłuchaj mnie, Itachi przemyślał to, co najmniej ze sto razy. Zrobił sobie listę wszystkich za i przeciw, może nawet jakąś symulację waszego małżeństwa, mniejsza z tym. – Machnął ręką. – Wszystko przemyślał, a jak było z tobą? Mam nadzieję, że nie zgodziłaś się dlatego, że pierścionek się błyszczy. Jesteś pewna, że będziesz z nim szczęśliwa? Że tego właśnie chcesz? Zastanów się, żebyś tego później nie żałowała.
– Ojej… – Keiko chwyciła go za rękę. – Sasuś, ty się o mnie martwisz!
– Nieprawda.
– Ależ tak! To słodkie, naprawdę. Ale wiesz co? Nie musisz. A poza tym, to wcale tak nie było.
Zapominając o Akenie, pociągnęła go w stronę dzielnicy Uchiha. Sasuke obejrzał się przez ramię na mężczyznę, który właśnie podnosił się z kałuży, w której do tej pory siedział. No i dobrze mu tak.
– Chcesz usłyszeć, jak to było? – Rozmarzyła się dziewczyna, zrywając pęk liści z pobliskiego krzaka. – Opowiem ci.
– Nie trzeba.
– No proszęęęę! To było…
– W skrócie.
Keiko zatrzymała się, by dobrze to przemyśleć.
– W ilu słowach?
– Im mniej, tym lepiej – odpowiedział. Jeśli chciał to mieć jak najszybciej za sobą, lepiej było nie ograniczać jej do konkretnej ilości. Dumałaby godzinami, by wepchnąć w tę opowieść jak najwięcej, a on i tak nie pojąłby sensu. – No mów.
– Dobra to… bo to było tak, że był brud, no i Itachi zmywał, taki kochany był, chociaż moja kolej była, no a na jednym talerzyku zaschło trochę kremu, chyba czekoladowego. A nie! Może to był orzechowy… Ale on wiedział, to znaczy Itaś, że jak doda płynu i chwyci tę grubszą gąbkę, to…
– Do rzeczy – westchnął.
– No w każdym razie – kontynuowała – urządziłam przyjęcie dla koleżanek, na przykład… o, Fumiko była, pamiętasz ją, nie? No i Itaś tak zmywał i chyba sobie wtedy pomyślał, że chce zostać moim mężem i już tak zawsze mi zmywać talerzyki i widelczyki, no i tak oto zostaliśmy… narzeczonym i narzeczoną!
– Narzeczeństwem – podpowiedział.
– Tak, właśnie, a pierścionek to mi wybrała Haniko! Ładny, prawda?
Sasuke nie skomentował, bo i nie było czego. Itachi oświadczył się, zmywając jakieś brudne gary po obiedzie i nawet nie pofatygował się, by samemu wybrać pierścionek, zlecając to Haniko? No coś nie chciało mu się wierzyć.
Pokręcił z irytacją głową, żałując, że w ogóle pytał.
– Co? – spytała Keiko, przyglądając mu się badawczo.
– Nic, chodźmy.

17 komentarzy:

  1. Witajcie, mam nadzieję, że odpoczęłyście (w przeciwieństwie do mnie) w świętą. Rozdział przeczytałam tego samego dnia ale nie wiem czy wam tego kiedyś nie pisałam, gdy zjeżdżam do domu ( tylko na święta bo mam prawie 500 km) to nie biorę laptopa. Próbowałam coś Wam szybciej napisać ale jak na złość, gdy pisałam telefon mi się rozładował i nie miałam siły pisać jeszcze raz. DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJE. To naprawdę bardzo miłe. Sama się dziwię, że macie tak mało komentarzy bo jest trochę osób obserwujących. Ja bardzo lubię i doceniam Waszego bloga, ponieważ jest jednym z nielicznych, który jest prowadzony regularnie. Bardzo to doceniam bo wpienia mnie to, gdy jest fajny blog, wkręcam się w historie i ciach i bloga nie mam, kilka razy zostało złamane tak moje serce. Może dlatego sama nie mam bloga bo coś tam naskrobane i kilka pomysłów ale nie mam końca i bałam bysię, że nie dam rady dokończyć. Więc jeszcze raz dziękuję, za to, że piszecie. Widziałam, że miałyście propozycje wywiadu dla mangowych wywiadów, więc może skorzystacie z tego? Dla mnie brzmi to extra, serio przemyślcie bo świetna sprawa.
    Co do rozdziału
    1 Ohyda, takie miałam uczucie po nim. Nie bierz tego Erroray do siebie, nie mam tu na myśli rozdziału, tylko scenke a raczej przesłuchanie. Wyzwoliłaś ze mnie te negatywne emocje co też jest sztuką. Jak czytałam o tym przesłuchani to burzyłam się w środku. To bardziej jakiś cyrk niż rozprawa, trochę jak z procesem inkwizycyjnym, tylko tu były tortury psychiczne. Akurat dwa dni przed rozdziałem miałam kolosa z prawa karnego i ogólnych zasad, coś z naszego świata to były złamane tam wszystkie reguły dotyczące kodeksu karnego jak i kodeksu postępowania karnego. Sam fakt, że Sasuke się przyznał do więcej rzeczy niż mu zarzucali. Te poniżenia, groźby wobec córki, obrabianie tyłka jego rodzinie, cóż to była podła manipulacja i podejrzewam, że każdy przeciętny człowiek by na tym poległ. Wiem, ze musieli to sprawdzić ale czuje obrzydzenie do Hokage i Kazekage. Za to podziwiam Sasuke, że tyle wytrzymał. To był prawdziwy rollercaster. Nie mówiąc, że on spodziewał się kary śmierci.
    2 Żal mi było na początku i Mikoto i Haniko ale co zrobić. Ta bezczynność jest najgorsza.
    3 Rozmowa z Josuke, standard Sasuke się nie przyzna, że dba o Keiko ale on jest trudny i głupi przy okazji.
    4 Coś mi mówi, ze wyślecie Haniko na długą misje ale nie!! Haniko a zwłaszcza Sumire nie powinny cierpieć przez Sasuke, w ogóle takie kary nie powinny mieć miejsce bo ja to bardziej odbieram jako formę zemsty. Przypomina mi to amerykańskiego sędziego o którym niedawno czytała, który wymyślał upokażające kary m.in. stanie pary z tabliczką w ręku, ze uprawiali sex w parku ( oni mają zupełnie inny system karny niż u nas, my mamy prawo kontynentalne i musimy się trzymać kodeksu, oni mają procedery i prawo zwyczajowe, więc jest dużo luźniejsze podejście) - taka ciekawostka XD
    Ale serio nie róbcie tego ( no wiem, zeja nic nie mogę XD),jednak dla mnie to okrutne.
    5 Sasuke ma uczyć młodzież,w zakładzie poprawczym. W ogóle rozwaliło mnie, że wprowadziliście coś takiego w świat Naruto bo raczej na 100% oni tego nie mieli. Podejrzewam, ze te zakłady bliższe są pewnie amerykańskich juvenile detention centre ( coś ala więzienie) niż naszych . Chciałabym przeczytać jak Sasuke się tam produkuJE XDDDD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 Jest i Keiko. Miły akcent. Padłam jak Keiko opowiadała o oświadczynach, chyba bym zrozumiała tyle co Sasuke, choć mam nadzieję, że on tego nie wziął za prawdę, bo przecież co Itachiego takie zachowanie by nie pasowało.
      7 No i w końcu Sasuke pozbył się tego namolnego amora Keiko. Nic do niego nie mam no ale hello jest Itachi i łapy przecz od Keiko. Choć biedaczek nie ma wyczucia czasu i dostał zęby no ale przystawia się w końcu do dziewczyny brata.
      Co do następnych rodziałow. Ja poczekam, ja mam czas i wy też go sobie dajcie. Jeśli bedzie trzeba to dawajcie rozdziały co miesiąc. Bo bloga musicie ukończyć tak mało wam pozostało :). Spróbujcie odnaleźć pasję do tego opowiadania, wczujcie się w nie a jeśli potrzebujecie nawet np 2/3 miesiące przerwy to sobie na to pozwólcie. Wy jesteście najważniejsze. TYLKO skończcie te opowiadanie bo jak nie to przyjadę do was i nie ręcze za siebie XDD Więc życze mnóstwa wenyyyyy i do nasepnego :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Witaj! czekałam na Ciebie ;-)
      Ja niestety w święta nie wypoczęłam. Od normalnego tygodnia różniły się dla mnie tym, że sklepy były zamknięte i że poniedziałek był wolny. A we wtorek w pracy wręcz umierałam. Odliczam do majówki!
      Świat 'Naruto' to na szczęście (albo i nie) nie nasz, więc mogłam sobie spokojnie poszaleć w prowadzeniu tego przesłuchania, nie przejmując się niczym. Jego cel był właściwie jeden, a efekt nie zależał od tego, co powie Sasuke, a co zdoła z niego wyczytać Endo. Czy miał szczere intencje, czy żałuje i czy istnieje jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że za całą akcją stoi coś więcej :-). A Sasuke udowodnił, że nie tylko Haniko jest dla niego ważna, ale i Keiko, że nie popiera tego, co robi jego ojciec i nawet przez myśl mu nie przeszło, by kogokolwiek tam skrzywdzić. Wypadł dobrze, o efektach decyzji Kazekage będzie więcej nieco później. Mam nadzieje, że i jego decyzja stanie się wtedy bardziej jasna :-).
      Trudny i głupi, to bardzo dobre określenia do opisania Sasuke xD. Jakby trzeba było użyć tylko dwóch, to nie wiem, czy istnieją jakieś, które pasują do niego bardziej :D. Oczywiście ma też swoje dobre strony, cechy, za które można go kochać (jak np. ja), ale one naturalnie nie rzucają się aż tak w oczy. A trudny i głupi... no niestety jest :-)
      O tym, jakie Hokage i Kazekage mają plany wobec Haniko będzie później. A konkretniej w tym rozdziale, który skończyłam dziś pisać ;-)
      Tak, tego tam na 100% nie mieli. Chociaż ja tego nie widzę jak więzienia, raczej jak miejsce, w którym trzyma się trudne dzieciaki z nieciekawą przyszłością. Naruto sam by mógł trafić do takiego miejsca, gdyby Iruka nie okazał mu w swoim czasie zrozumienia, gdyby nie poznał Sasuke, Sakury, Kakashiego, Myślę, że jego psikusy mogłyby wejść na niebezpieczny poziom i to byłoby idealne miejsce dla niego.
      Keiko po prostu skróciła opowieść i przedstawiła najważniejsze fakty xD. Ale Sasuke na szczęście nie jest aż tak głupi, by jej w to uwierzyć i zdaje sobie sprawę z tego, ze trochę ta historia mija się z prawdą... odrobinkę ;-).
      Itachi jest zbyt ugodowy, by kazać gościowy spadać, więc Sasuke musiał to w końcu zrobić za niego. Biedny chłopak też o niczym nie wiedział, inaczej pewnie trzymałby się od niej z dala. Kto w końcu chciałby zadzierać z Uchihą :D.
      Na koniec chciałabym Ci bardzo podziękować za wszystkie słowa zachęty! Dużo dla nas znaczą, serio. Blog na pewno doczeka się zakończenia. Dziś napisałam rozdział, teraz Akari weźmie się za swój i jakoś to będzie. Problem polega też częściowo na tym, że to już sama końcówka i nagle zdałyśmy sobie sprawę z tego, że się ze wszystkim nie zmieścimy. Powiększyłyśmy sobie limity o 40%, więc też trochę dłużej zajmuje nam napisanie tego. Brak komentarzy to też oczywiście problem, bo brak odzewu ze strony czytelników zabiła naszą motywację. No nic, jakoś to będzie. Prawda jest taka, że gdybyśmy się wzajemnie nie nakręcały tą historią, to blog upadłby już dawno. To jest niepodważalny, największy plus tworzenia czegoś z inną osobą!
      Aż mam ochotę spytać, z jakiego regionu Polski jesteś, bo nie wiem, czy nie zacząć się bać xD
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam również! :-)

      Usuń
    3. Studiuję w Lublinie ale jestem prawdziwą z krwi i kości Bydgoszczanką, więc na święta i część wakacji wracam do rodzinki do ukochanej Bydgoszczy. A wy ze zachodniopomorskiego chyba jesteście?? Jeśli tak to mam blisko z mojego kujawsko-pomorskiego ;)
      No właśnie kto by chciał zadzierać z Uchihą (nielicząć Kindersów XD) ale się nie dziwie, że potem Sasuke wściekł się na Keiko bo to jej wina. Rozwaliły mnie teksty Uchiha z tych Uchihów ( a istnieją inni), no i że Keiko nie zgodziła się tylko dlatego, że pierścionek błyszczy. No i zgadzam się, nie zdziwiłabym się, gdyby Itachi nawet spisał sobie taką listę i tworzył milion scenek.
      Z tym więzieniem to podałam system amerykański bo ich poprawczaki wyglądają jak więzienia iw sumie podobnie działają, nasze są jednka mimo wszystko łagodniejsze. To temat rzeka dla mnie, bo interesuję się też resocjalizacją wieć.. Wracając do tematu. Oni tam na pewno mają ścisły harmonogram według mnie, są pod stałą obserwacją itp ja to sobie tak wyobrażam. Wczoraj jeszcze dodawałam komentarz na bloga Blue Bell, który opowiada o pobycie Sasuke w więzieniu i jak tez przypomne sobie scene z anime, gdzie siedzi w kaftanie, spięty pasami i z pieczęcią na oczach ( jak mi go było żal) to nie chce mi się, wierzyć, że lajtowo traktują małoletnich, bo w końcu tam to standard, że dziecko zabija, jest w Anbu ( Itachi i Kakashi) Ejj. Teraz nasuneło mi się pytanie, co by zrobili z Sasuke jakby przegrał swoją pierwszą walkę w Dolinie Końca bo on miał wtedy 12/13 lat?
      A jaki to numerek rozdziału jest, jeśli mogę wiedzieć ? XD
      Trudny i głupi to rzeczywiście idealne określenie, choć ma dobre cechy, i też go kocham ale mam wrażenie, że bardziej za jego przeszłość XD.
      Zapomniałam dodać, że podoba mi się wasz Naruto. To takie w jego stylu pobiec na pomoc przyjacielowi i wpaśc do sali obrad. Brakuje mi takiego Naruciaka bo w Boruto (według mnie) Kishi spieprzył jego charakter, bo zrobił z niego osobę, która połkneła kija, który karze syna za to, że mówi do niego tata a sam Tsunadę nazywał babcią a Jirayje Ero-senninem, no i jeszcze olewa urodziny własnych dzieci. Uch, więc czemu nie oglądam za bardzo Boruto już.
      No i Akihito też skubany bo tu radził Sasuke iHaniko a tu był na przesłuchaniu. Wiem, że nie miał wyjścia ale jednak głupia sytuacja.
      Ja się cieszę, że będą dłuższe rudziały, lecz rozumiem, że potrzeba więcej czasu na ich pisanie. Mam nadzieję, że się wyrobicie a jak nie zawsze można zrobić bonusowe dwa rozdziały :P.
      Właście rozdział, za tydzień czy za dwa czy dłużej bo się pogubiłam?

      Usuń
    4. Tak, zachodniopomorskie, więc faktycznie niedaleko. Chyba będziemy jednak uważać xD
      Nie ukrywam, że ten fragment z Sasuke i Keiko pisało mi się wyjątkowo dobrze, jak zresztą niemal każdy z ich udziałem. Wczoraj rozmawiałyśmy o nich z Akari i zgodnie uznałyśmy, że to ich razem będzie nam chyba brakowało najbardziej po skończeniu bloga :-)
      Myślę, że aż ta surowo tam nie ma. Te dzieciaki to bardziej zwykli chuligani niż poważne bandziory. Takich naprawdę ciężkich przypadków nikt by raczej nie powierzył Sasuke, przecież on się zupełnie nie nadaje do opieki nad takimi dzieciakami. Ta kara to bardziej ma na celu zdenerwowanie Uchihy niż przyniesienie czegoś pożytecznego.
      Co by się stało z Sasuke, gdyby przegrał walkę w Dolinie Końca? Trudno powiedzieć, ale podejrzewam, że... nic. Niby w świecie shinobi panowały takie surowe, ostre zasady, a jednak kiedy przychodziło co do czego, wszędzie poza Konohą było źle, a w samym Kraju Ognia kary nie były takie złe. W końcu wyrok śmierci na Sasuke podpisał dopiero Danzo, a Tsunade nawet po śmierci Itachiego, po tym jak Sasu dołączył do Akatsuki, nie zrobiła niczego, by mu zaszkodzić. Mogła się pieklić, ale wciąż chciała go ocalić, bo wiedziała, że dla Naruto było to bardzo ważne. Więc gdyby nie późniejsze wydarzenia, już po wizycie u Oro, myślę, że Sasuke nie spotkałaby w wiosce żadna większa kara. Jakby nie patrzeć już nawet za to co zrobił, odsiedzenie chwili w więzieniu, to bardzo łagodne potraktowanie. Wiem, że pomoc w walce z Madarą i Kaguyą miały w tym swój udział, ale to i tak śmiech na sali.
      Napisałam 46, zostały nam 4 do końca + epilog :-)
      Ja z kolei naszego Naruto nie lubię, bo kompletnie nie potrafię oddać jego charakteru. Nie jest z nim najgorzej, ale za każdym razem jak już go wrzucam do opowiadania i czytam, co napisałam, to mam ochotę od razu to skasować. Ale fakt, w 'Boruto' Naruto jest tak totalnie spieprzony, że ręce opadają. Rozumiem, że ludzie z wiekiem się zmieniają, że Naruto ma swoje priorytety, ale mi on też bardzo tam nie odpowiada. Albo nie odpowiadał, bo już nie oglądam xD. Odpaliłam tylko ostatni odcinek, bo w tytule był Sasuke, obejrzałam i taki zawód... Egzamin na chunina też pewnie odpalę, bo mam sentyment do filmu, ale potem znowu rzucam to w cholerę. Chyba że Sasuke będzie.
      Akihito w chwili gdy im doradzał, mógł jeszcze nie wiedzieć, ze sam weźmie w tym udział. A nawet jeśli wiedział, to było pewne, że nie może się z tym zdradzić, w końcu uczestnictwo wszystkich z wyjątkiem Kazekage i Hokage było tajne. Sasuke nie ma pojęcia, kto jeszcze siedział na sali i przyglądał się znęcaniu psychicznemu nad nim.
      Rozpiska mówi, że rozdział za tydzień :-). Akari już zaciera ręce z radości, że musi go poprawić, ona tak uwielbia to robić!
      Jakoś damy radę i się wszystko upchnie. Wczoraj rozmawiałyśmy z Akari o trzeciej serii i raczej na razie się jej nie podejmiemy. Mamy sporo pomysłów, mam nadzieję, że fajnych, ale chyba musimy od tego odpocząć. Ja muszę wreszcie skończyć swoje SasuNaru. Tak niewiele mi brakuje do końca, ale nie mogę się coś zebrać.

      Usuń
    5. W sumie masz racje, nie widzę Sasuke pracującymi z takimi ciężkimi przypadkami, bo on nie ma cierpliwości w sobie, to by się źle skończyło.
      Dla mnie Tsunade wysłała tą 5 nie do końca z sympatii ale znała Orosia i sharingan w jego rękach to bardzo niebezpieczne narzędzie.
      No tak ale gdyby nie to, że pomógł w znaczącym stopniu a w sumie zrobił tyle samo/trochę mniej niż Naruto to byłby skazany na dożywocie jak sam Kakashi powiedział. Czy ja wiem, czy łagodnie został potraktowany. Szczerze to tutaj głupieje. Bo on tylko/aż zdradził Konohe i zaatakował głowy innych państw i zabił prawie Hokage( choć Danzo to akurat nikt nie powinien żałować) i nieudane porwanie Killera Be a z drugiej zabił kilku terrorystów, z którymi problem miały wioski, POMÓGŁ PRZERWAĆ Endo Tenesi ( czy jakoś tak) I uratował świat a jakby nie patrzeć nie ma bardziej bohaterskiego czynu bo jak by nie pomógł to oni z tych kokonów by się nie wydostali i według mnie to zmazuje jego poprzednie winy, tym bardziej, że po wojnie wykazał skruchę.
      Nie wychodzi wam źle Naruto, naprawdę.
      Też na Boruto zerkam tylko wtedy, gdy jest Sasuke ( i reszta famili Uchiha :P) a tak to mnie najzwyczajniej w świecie irytuje Boruto, a raczej to, że w każdym odcinku jest wychwalany itp, ponadto charakter starych postaci jest zmieniony ( no tylko Shino w Boruto bardziej polubiłam). No i co tu dużo ukrywać boli mnie Naruto jako pracoholik, czy Sasuke olewający rodzinę. No i nie mogę zdzierżyć, że jest on senseiem Boruto a nie zajmuje się własną córką ( tak wiem, fanka sasusaku ze mnie). Twórcy nie wiedzą kiedy skończyć.
      Po takim znęcaniu psychicznym to może Sasuke trochę się utemperuje w tej swojej dumie ( wiem marzenie ściętej głowy,szybciej się teraz będzie wyładowywał jak na np Akenie.
      Kara do odwołania najbardziej boli bo nie wiesz kiedy się skończy za to Tsunade pewnie bedzie miała ubaw.
      Czyli planujecie 50 rozdziałów + 2 jako epilog ( eden na parę ?)
      Ja Twoje Sasunaru też przeczytam, poza Sasusaku to jedyna para z Sasuke jaką akceptuję, innych z Sasuke nie widzę ( oczywiście poza waszą z Haniko XD)
      Właśnie odnośnie Sasunaru, czy kiedyś nie było jakieś forum z tą parą, bo kiedyś mi się to rzuciło w oczy, potem nie odnalazłam?

      Usuń
    6. Tsunade z sympatii do Sasuke pewnie tego nie zrobiła, bo niespecjalnie za nim przepadała, ale dała mu szanse i wierzyła, że jeszcze może się nawrócić. Albo wierzyła w wiarę Naruto, jeden pies xD. Swoją drogą jestem ciekawa, jakby zareagowała, gdyby poznała prawdę o klanie Uchiha. Ona w przeciwieństwie do Trzeciego nie dała Starszyźnie sobą kierować ani narzucać swojego zdania, więc interesuje mnie, jakby się zareagowała. Przeczuwam, że urządziłaby im piekło xD.
      Zrobił dużo dobrego, ale również dużo złego. Zwłaszcza ten atak na piątkę kage to takie nie byle co. Jego wkład w pomoc na wojnie był kolosalny, ale naprawdę wydaje mi się, że mogło go spotkać coś dużo gorszego. Kakashi i Naruto go uratowali, bo gdyby od innych zależała decyzja, pewnie tak czy owak zapłaciłby za to życiem.
      Ja bardzo nie lubię Boruto. Podobał mi się w filmie, był taki niedoskonały, różny od Naruto, ale w anime to już przesadza. I po prostu rzygam tym zachwytem nad nim. Kiedy kończyli Akademię i na egzaminie mieli zabrać Kakashiemu dzwoneczki, to myślałam, że naprawdę nie wytrzymam i wywalę komputer za okno, bo zachwyty nad jego osobą były zupełnie bezpodstawne. Właściwie tylko on się tam liczył, reszta poszła w odstawkę i została zaprezentowana jako banda nieudaczników. Jeśli autor wykreował go na kogoś, kto nie jest kolejnym Naruto, nie chce zostać Hokage i zamierza iść inną drogą, to niech do licha nie wciska nam wiecznie, że Boruto jest tym, który spaja całe to towarzystwo, motywuje i jest dla nich jakimś guru, bo nie zdzierżę. Tym bardziej, że nie ma to nic wspólnego z prawdą.
      Ja jak wiesz SasuSaku nie trawię, ale mnie też boli, że Sasuke olewa swoją córkę i zajmuje się tylko tym gamoniem. Z jednej strony rozumiem, bo Boruto nie wiadomo jeszcze jaką pójdzie drogą, miał swój epizod, w którym niekoniecznie się popisał i nie wiadomo do końca, co z niego wyrośnie, więc Sasu chce mieć nad nim piecze, ale z drugiej strony... no nie. Nie oszukujmy się, on nigdy nie będzie dobrym i kochającym ojcem i doskonale zostało to oddane w ekranizacji 'Naruto Gaiden', ale mógłby postarać się nieco bardziej... To jego jedyna córka, spadkobierczyni klanu Uchiha, powinien przekazać jej klanowe techniki i tradycje. Jak obejrzałam odcinek, w którym ona z książki dowiaduje się, że istnieje coś takiego jak sharingan, to ręce mi opadły. Rodzice Sasuke umarli, kiedy był dzieciakiem i on sam miał spore braki w wiedzy o klanie, więc niech nie robi tego samego własnej córce...
      Sasuke to powinno utemperować już wiele, ale coś nie działa xD. Za każdym razem on sam obiecuje sobie, że się zmieni i będzie bardziej taki i siaki, a niewiele potem z tego wynika :-) niektóre rzeczy po prostu trudno zmienić.
      50 rozdziałów + 1 wspólny epilog. Taki na razie jest plan.
      Ja bym chętnie przeczytała o związku Sasuke i Hanabi. Ona nigdy nie miała żadnej znaczącej roli w mandze/anime, była tylko tłem, ale wydaje się ciekawą postacią, z której można wiele wycisnąć. Ze wszystkich żeńskich bohaterek w 'Naruto', jak dla mnie tylko ona mogłaby się nadawać :-)
      Moje SasuNaru już mam nadzieję wkrótce. Już naprawdę finiszuję, więc liczę na to, że najpóźniej do końca miesiąca będę mogła ogłosić na blogu radosną nowinę i zapowiedzieć pierwszy rozdział.
      Jest forum, sasunaru.pl, ale raczej nie za wiele się na nim dzieje.

      Usuń
    7. Za to szanuje Tsunade jako Hokage bo w nosie ma starszyznę i nie da sobą rządzić. Ja wiem, że Hiruzen to lubiana postać ale ja go tam sympatią nie darze, koleś nie miał jaj i pozwolił na zwykłe ludobójstwo, niby nie chciał zabijać bezbronnych, gadał o woli ognia a jak co do czego przychodzi to godzi się na tak nieludzki czyn, w końcu zginęły tam dzieci, starcy i niewinne kobiety.
      Bardobym chciała, aby prawda o Uchiha wyszła na jaw, Sasuke popełnia ten sam błąd co Itachi, nie mówi prawdy. Jestem zdania, że najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo ( swoją drogą, gdyby Sasuke wyznał co nim kierowało to byłyby to okoliczności łagodzące i inni z Konohy i świata szybciej zaczęliby mu ufać). Swoją drogą to jestem ciekawa, czy Sarada się kiedyś o tym dowie a wedlug mnie powinna. Bo ja tam rozumiem Uchihów, zresztą w nowelce było pokazane ( i potem w anime), że oni nie chcieli rozlewu krwi. Fugaku wbrew pozorom, nie być sukinsynem, mam wrażenie, że by łdobrym człowiekiem ale on jak i klan nie wytrzymał już tych prześladowań. Nie ma się co dziwić,prędzej czy później zawsze uciśniona grupa chce zmian i przez to mieliśmy w histori rewolucje.
      Też miałamochote wtedy wyrzucić laptopa. Te zachwyty nad nim w każdym odcinku a tak naprawdę to dzieciak niczego sobą nie reprezentuje. Naruto motywował ale to zupełnie inaczej wyglądało, on sam miał ciężką przeszłość, zresztą nie w każdym odcinku zachwycano się Naruto, swoją chwile miało dużo postaci np Sasuke, Sakura,Kakashi, Neji itp a tutaj wszyscy się nim zachwycają.
      Mnie boli to, że Sasuke został Boruto nauczycielem z tego powodu, że dla mnie to hipokryzja Boruto. Bo on tak narzeka na ojca, że jest do dupy a sam chce być uczniem faceta, który przez tyle lat nie widział córki i żony ( a powód ma taki sam jak Naruto, oboje walczą o pokój). Zresztą Sarada jest bardziej pokrzywdzona bo wychowała się bez ojca, dodatkowo Sakura pracuje w szpitalu i ma tam b.odpowiedzialną rolę, wiec Sarada musiała szybciej dorosnąć. Sam fakt, że gotuje, robi zakupy itp Boruto tego nie robił, tam wszystkim zajmuje się Hinata, ma kochającą siostrzyczkę i miał ojca przez pewien czas a jeśli nawet to jest w wiosce.Na prawde dla mnie duża hipokryzja.
      Ja uważam, że Sasuke kocha Sarade, przecież nikt nie kocha mocniej niż Uchiha, dodatkowo dla niego zawsze była najważniejsza rodzina, tylko on ma problem, aby to wyrazić.Choć w gaidenie są momenty, ze się do niej uśmiecha ( co dla niego towyczyn) i przytula ją w miejscu publicznym ( jeszcze większy wyczyn). Sasuke niegdy nie bedzie wylewny ale na pewno ją kocha. W mandze Boruto jest pokazane, że Sarada używa stylu ognia, wielkiej kuli, bardzo bym chciałam, aby pokazali jak Sasuke ją uczy ale znając studio to się nigdy nie stanie.
      Dla mnie ta manga skończyła się z 699 rozdziałem, oni to przeciągają na sile, dla kasy a trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Większości starych fanów Naruto, Boruto się bardzo niepodoba.
      Hanabi to też plus, fajna jest w Boruto ale ja ją jako przywódczynie Hyuga nie widze. Zawsze widziałam tam Nejiego, który by zmienił i swoje przeznaczenie i klan ale Kishi postanowił go w głupi sposób uśmiercić, dla mnie pokazując, że jednak przeznaczenie go pokonało.
      Zaskocze Cię. Ja swojego czasu widziałam Sasuke z Hinatą, tylko ona by musiała być śmielsza, choć trochę ale to bardziej ze względu na podobne dzieciństwo, stosunki z ojcem, kompleksy itp ale powtarzam Hinata nie mogłaby być taką jaka jest w Shidenie.
      Zatem czekam na radosną nowine :P

      Usuń
    8. Tak, dla mnie Tsunade była świetną Hokage i ja również nie przepadałam za Hiruzenem, bo w mojej opinii dał ciała na całej linii. Za każdym razem jak wracam sobie do tamtych odcinków dotyczących zamachu i widzę ten fragment, w którym prosi on Itachiego o jeszcze trochę czasu, bo chciałby to załatwić poprzez dialog, to pytam sama siebie: co on, do cholery, robił cały ten czas? Jaki dialog? Jaki czas? Kiedy choć palcem kiwnął? To wszystko zostało tak przedstawione, że mam wątpliwości, czy na zwykłym gadaniu się nie skończyło, bo nie widzę, by podjął on jakiekolwiek kroki, by spróbować naprawić sytuację. On był generalnie za słaby na Hokage. Orochimaru też puścił wolno, nie był w stanie go powstrzymać, zareagować. Nie nadawał się do tego po prostu. Hokage musi rozumieć swój lud, ale też trzymać go twardą ręką. Tsunade dużo lepiej sprawdzała się w tej roli.
      Odbiegając od tematu - czy Twoim zdaniem też mianowanie Kakashiego na Hokage było jednym wielkim nieporozumieniem? Niby taki super hiper kopiujący ninja, który znał tysiące technik, ale poza chidori nigdy już niczego w mandze/anime nie pokazał. Na tym etapie skończył się jego rozwój, a po utracie sharingana już w ogóle był do niczego. A może tylko ja tak uważam? Mam wrażenie, że ze wszystkich Hokage w historii był zdecydowanie najsłabszy i poziomem odstawał naprawdę mocno. Przepaść.
      Sasuke nie wyznał prawdy, bo wiedział, że Itachi by tego nie chciał. Całe życie dla tego poświęcił i nie chciał, by ludzie krzywo patrzyli na Uchiha, chciał, by pamiętano ich jako najznamienitszy klan Konohy i miano o nim dobre zdanie (co moim zdaniem nie wyszło, bo wszystkie wojny, jakie pojawiły się w 'Naruto' wywoływał jakiś Uchiha albo brał w nich udział, oczywiście stojąc po tej złej stronie). Też uważam, że Sarada powinna się o tym dowiedzieć, ale nie jestem zdania, żeby informować o tym opinię publiczną.
      Ja osobiście tej nowelki nie traktuję jako kanonu, bo była tragiczna. Nie pamiętam kiedy ostatnio czymś się tak rozczarowałam. Oglądając ten rozlew krwi, to ja śmiechu nie mogłam powstrzymać, tak to karykaturalnie zostało pokazane. Jednak wszystko, czym nie zajmował się osobiście Kishimoto, wyraźnie odznacza się od jego pomysłów i jak dla mnie psuje całość. Ta nowelka to moim zdaniem nieporozumienie.
      Boruto jest tragiczny, to fakt. Naruto nigdy się nikt tak nie zachwycał. Miał swoje momenty, ale też dużo razy zawalał, a akcja toczyła się też wokół innych bohaterów, tak jak mówisz. A Boruto to faktycznie pępek świata, wszyscy się z nim cackają, obchodzą jak z jajkiem, chociaż na to nie zasługuje. Zawsze mnie wpieniało jeszcze porównywanie dzieciństwa Sasuke czy chociażby Gaary do dzieciństwa Sakury. Ludzie twierdzili, że ona miała tak tragicznie, tak źle, a tak naprawdę jej największym życiowym problemem było duże czoło. Z Boruto jest podobnie, robi z siebie męczennika chociaż nie ma w gruncie rzeczy powodu.
      Faktycznie dzieciństwo Sarady jest trudniejsze. Nie myślałam o tym w ten sposób, jakoś mi to umknęło. Dzięki, że wróciłaś na to moją uwagę. Teraz to już tym bardziej nie lubię Boruto :D
      Znowu odbiegając od tematu - co z Mitsukim? Na początku wydawał mi się ciekawy, intrygujący, ale odkąd jedynym co potrafi jest mówienie, że będzie robił to co Boruto, zgadza się na to co Boruto, pójdzie tam gdzie Boruto i że Boruto jest jego słońcem, to ja rzygam. Moja sympatia do tej postaci kompletnie wyparowała.

      Usuń
    9. Nie wiem czy widziałaś, ale kilka dni temu pojawiła się informacja, że będą trzy nowe nowelki. Wszystkie mają dotyczyć relacji relacji rodziców z dziećmi i jedna z nich dotyczyć właśnie będzie Sasuke i Sarady. Jestem jej mega ciekawa i mam nadzieję, że ukaże się jak najszybciej, bo mnie zżera już z tej ciekawości. Obym się tylko nie zawiodła.
      Sasuke na pewno kocha swoją córkę, ale właśnie przez to, jaki jest, nigdy jej tego nie powie w twarz ani nie będzie czułym czy opiekuńczym rodzicem. I to jest właśnie w tym takie fajne. Można oglądać i doszukiwać się tych drobnych gestów, którymi daje jej do zrozumienia, jak wiele dla niego znaczy. Nic nie jest oczywiste, można się domyślać, gdybać. A jak już Sasuke się przemoże i faktycznie wykona jakiś miły gest, to aż się ciepło na sercu robi. Mnie to mega rozczula. Nie ma niczego cudowniejszego niż Sasuke jako ojciec <3
      Dla mnie jako wielbicielki SasuNaru i tylko SasuNaru manga też kończy się na 699 :D. Innej opcji nie ma xD
      Śmierć Nejiego to była jakaś pomyłka. Nie zdążyłam się nią przejąć, bo nie dowierzałam w to, co zobaczyłam. Zanim się pozbierałam z szoku, to już było po wszystkim. Taka głupia śmierć, o ludzie!
      Hinata to zaraz po Sakurze najbardziej znienawidzona przeze mnie postać :D. Jest taka rozlazła i nijaka, że mam ochotę ją walnąć za każdym razem, jak pojawia się na ekranie. Naruto to się z nią związał chyba tylko dlatego, że miał uraz mózgu po tym jak Sakura zbyt wiele razy mu przywaliła. Innej opcji nie widzę :D. W ogóle nie wyobrażam sobie, jak ona może się komukolwiek podobać, brrrr... A gdyby była inna... to nie byłaby już Hinatą ;-)
      Ja też czekam. Nawet jedno zdanie dziś dopisałam, jest progres :D

      Usuń
    10. Też miałam wrażenie i mam, że Hiruzen nic nie robił, nic żadnych otwartych rozmów z Fuagku, żadnego zniesienia getta, danie jakiegoś małego przywileju,poprawienia wizerunku policji itp
      Kakashi mi nie pasuje na Hokage. Wolałabym Tsunade i nie wiem, czemu zrezygnowała ( bo to Kakashi miał męczyć się z ułaskawieniem Sauske czy co XD). On mi nie pasuje na Hokage. Tez uważam, że jest słaby to nie czasy początku Naruto, gdy on był takim badaseem. Właśnie uważam, żew pierwszych odcinkach Naruto był lepiej wykreowany.Kishi potem z surowego jak sam przyznał stworzuł luzackiego seinseia a ja kochałam tego Kakashiego od testu z dzwoneczkami i walki z Zabuzą. Nie uważam, że był najgorszym hokage, jednak jego czasy są kluczowe dla pokoju i porządkowania tego syfu po wojnie. Uważam, że najsilniejszy= kage nie ma już racji bytu.To tak jak z naszą rzeczywistością, na początku przywódcami byli najsilniejsi teraz (powinni być )najmądrzejsi, odpowiedzialni itp. Ale jeszcze raz powtarzam jestem na nie jako Kakashi hokage.
      Jednak uważam, że Itachi popełni tutaj znowu błąd. Zresztą jak kiedyś pisałam dla mnie on popełnił piekielnie dużo błedów i przez to nie widzę go jako dobrej/bohaterskiej postaci.
      No niestety Uchiha mają ciężką przeszłośc, dlatego Sarada powinna to wiedzieć, aby nie powielać błędów i w końcu to od niej ma się odrodzić klan, więc jakaś ciągła historia powinna być, z szacunku dla poległych.
      Swoją droga tak mi szkoda, że Fugaku i Mikoto nigdy nie spotkali się z Sasuke. To są postacie tragiczne a tak bardzo bym chciała ich rozmowy.
      Mam takie same odczucia do Mitsukiego, ciekawa postać, która została sprowadzona do Boruto cokolwiek powierz ja to uczynie :p. Wkurza mnie i to bardzo.
      Jak ja czekam na tą nowelkę ale zanim zostanie przetłumaczona choćby na ang to znając życie minie rok,może szybciej to zekranizują. A w Polsce jak już przy tempie naszego wydawnictwa będzie za 3 lata. Chce też przeczytać o Shikamaru.
      Właśnie co myślisz o tym, ze jest zmuszony współpracować z Sasuke. Czy on mu w pełni zaufał?
      Sasuke jako ojciec <3 Dlatego kocham u Was jego opisy z Sumire. Mam nadzieję, że jeszcze jakieś się pokaża
      Te drobne gesty wiem o czym piszesz, tym bardziej, że jasasusaku, wiec cały fandom żyje taki drobnymi gestami XDD
      Śmierc Nejiego głupia, tym bardziej, że miał to być chwyt pod Naruhina. Kishimoto spieprzył sprawę i to po całej lini.
      No z tą Hinatą to dawno temu tak myślałam, i ich znajomość bardziej do seri 1 bo w Shipudenie Hinata mnie bardzo irytowała. Co do Sakury moje zdanie znasz :P Ale też mnie irytuje jej porównywanie dzieciństwa. Ona miała problemy z jaką większość z nas jako dzieci doświadczyła a problemy Sasuke, Naruto czy Gary to dużo cięższy kaliber i przy porównywaniu jej z nimi mam ochotę się zaśmiać. Bo serio jak lubię Skurę to tego nie rozumiem.
      Jak to mówią grosz do grosza...Z pisaniem jest tak samo, jedno zdanie i kolejne i rozdział.
      Właśnie planujesz czyli napisać całe opowiadanie od początku i dopiero wtedy zacząć dodawać rozdziały? Czyli to co jest na blogu zostanie usunięte, czy przerobione? No

      Usuń
    11. Właściwie, to masz rację, Hokage to nie tylko siła i trzeba kryteria jego wyboru dostosowywać do czasów, ale mimo wszystko, to jaką mocą dysponuje, też ma znaczenie. Kakashi nie należał do najsilniejszych, zatrzymał się w rozwoju gdzieś właśnie po walce z Zabuzą i potem już niczego nowego nie pokazał, niestety. W sumie jak tak patrzeć na sprawę pod kątem kryteriów dyktowanych czasem, to Naruto kompletnie nie nadaje się moim zdaniem na Hokage tych, w których nim został :D. My wiemy po filmie czy mandze, że pojawią się podobni do Kaguyi, ale tak naprawdę to jest era pokoju, gdzie większą wagę powinno poświęcać się innym aspektom, chociażby rozwojowi wioski, a jak wiemy, Naruto do najinteligentniejszych nie należy. Jak on sobie w ogóle daje radę z tym wszystkim? Chyba Shikamaru ma z nim ciężko. Niewątpliwie jednak do utrzymania obecnej sytuacji przydaje się jego zdolność do jednania sobie ludzi.
      Wracając jednak do Kakashiego, niestety autor w ogóle olał większość postaci i skupił się na rozwoju głównie Naruto i Sasuke. Taki np. Kiba, czego on się właściwie nauczył? Zawsze jak pokazywali jego walki, to mi ręce opadały, bo to było dokładnie to samo, co zaprezentował podczas drugiego etapu egzaminu na chunina. Ciągle jedna i ta sama technika. Niestety wielu bohaterów zostało potraktowanych w taki sposób. Swoją drogą z jeszcze innej beczki, zawsze mnie zastanawiało co umie Iruka :D bo on to w ogóle nigdy niczego nie pokazał xD
      Ja Itachiego doceniam i darzę go ogromną sympatią, ale fakt, zgadzam się z tym, że jeśli tak dłużej się zastanowić nad jego działaniami, to nie mają one sensu. Dlatego strasznie mnie wkurzało, kiedy po wyjawieniu prawdy o nim, pół internetu poleciało z hejtem na Sasuke, bo powinien docenić działania braciszka, a nie, wioskę mu się zachciało niszczyć. Kurczę, ja go doskonale rozumiem i powiem więcej, gdybym była na jego miejscu, to bardzo prawdopodobne, że po ponownym spotkaniu Itachiego, kiedy został on wskrzeszony przez Kabuto, znienawidziłabym go. Sasuke miał już uraz po stracie całej rodziny, ale tak naprawdę dopiero śmierć Itachiego go zniszczyła. I niech mi nikt nie mówi, że nie musiał go zabijać, no bo kurcze, musiał :D. Nie wiem jak on zniósł myśl, że przyczynił się do śmierci osoby, która generalnie poświęciła dla niego wszystko (chwilowo załóżmy, że działania Itachiego miały sens). To było strasznie samolubne, a wyrzuty sumienia, które musiał po tym czuć Sasuke... no nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Ja bym Itachiemu wygarnęła.
      Strasznie dużo dygersji robię. Wracając do Itachiego, bezsensowność jego działań (serio jedynymi wyjściami z sytuacji było wymordować klan lub pozwolić, by doszło do zamachu? serio?), moim zdanie stało się tak dlatego, że on na początku serii miał być tym bezwzględnie złym, a dopiero później Kishimoto sobie umyślił, że zafunduje taki zwrot akcji i zrobi z niego bohatera męczennika. Niektóre wątki są ładnie połączyły, ale część nie pykła. No bo dobra, zdecydował się wymordować ten klan, okej, niech już będzie, ale to nakręcanie Sasuke i wzbudzanie w nim nienawiści... serio wierzył, że wyjdzie z tego coś dobrego? Po egzaminie na chunina Sasuke był nawet gotów odpuścić zemstę, sam kiedyś o tym wspomniał, ale nagle pojawia się Itachi i bum, znowu mąci mu w głowie i to w taki sposób, że oglądając te odcinki i słysząc jego krzyki aż mam ciary. Rzeczywiście, Itachiemu bardzo zależało na młodszym braciszku, idealnie to pokazał...

      Usuń
    12. TAK!!! Matko, to mój największy ból ever całej mangi i anime! Brak spotkania Sasuke z rodzicami. Nigdy niczego mi tak nie brakowało, jak właśnie tego. Co więcej, myślałam i wyobrażałam sobie tę scenę tyle razy, że to niepojęte. Chciałam to nawet napisać. Dlaczego Kabuto nie wskrzesił za pomocą Edo Tensei również Fugaku i Mikoto, dlaczego?!
      To fakt, trochę na nowelkę poczekamy... najprędzej będzie jakieś streszczenie. Będzie można wstępnie zweryfikować, czy to w ogóle ma ręce i nogi i czy warto czekać :P
      Czy Shikamaru zaufał Sasuke? Trudno powiedzieć, choć myślę, że po tylu latach już tak. Shikamaru nie jest głupi i nie trzyma w sobie urazy. Jeśli zauważył, że Sasu faktycznie się zmienił, to czemu miałby mu nie ufać? Mogą nie pałać do siebie sympatią, ale myślę, że tragedii w ich stosunkach nie ma.
      Będą jeszcze wzmianki z Sumire i Sasuke. Za bardzo lubię o nich pisać, żeby porzucić temat :D. To zawsze mnie relaksuje i rozczula.
      Teraz kończę zupełnie inny projekt, potem zabieram się za niedokończone opowiadanie z bloga i... zamierzam napisać je jeszcze raz. Trochę się zmieni, żeby nie powiedzieć, ze bardzo. Zostawię główny wątek, ale co do reszty to się nie wypowiem, bo nie wiem, wyjdzie w praniu. Niemniej wiem, że sporo osób ma sentyment do tego, co napisałam, więc starej wersji nie usunę. Nową wrzucę najprawdopodobniej oddzielnie z zaznaczeniem, że to jest, a raczej miała być, ta sama historia. I tak, dodam dopiero jak skończę, więc to zapewne potrwa :-)

      Usuń
    13. Wiesz ja tam nie przepadam za Iruką, wiem tu jestem w zdecydowaniej mniejszości. Dla mnie on nie potrafi za dużo, zresztą widać to w pierwszym odc Naruto, jednak to nie tu widzę rysę. Iruka zaakceptował Naruto ale pod sam koniec akademi a tak przez te 5/6 lat żywił osobiste uczucia do niego, co przekreśla go już jako nauczyciela. Doadtkowo mniał w klasie dzieci z problemami. Przecież to on sprawoawał opiekę nad Sasuke, gdzy jego rodzina została wymordowana a nic nie zrobił, by mu pomóc a sam wie jaki to ból stracić rodziców. Ponadto miał Hinate, którą ojciec źle trakowoał a on nic nie robił z tym, nie pomógł jej z tą nieś miałością. Dla mnie dobry nauczicel dba ( a może najbardziej powinien dbać) o rozwój psychiczny swoich uczniów.
      Ja mam na myśli nowelkę ale nie z anime, tylko czytaałam ją na necie. Co do Itachiego to właśnie coś n ie pykło do końca. Właśnie ten moment, gdy piewrwszy raz wraca do wioski i torturuje Sasuke ( POKAZUJE MU ŚMIERĆ RODZICÓW SETKI RAZY) to jak Sasuke miał nie odejść do Oro. Bo prawda taka, że Itachi pokazał, że jak chce to wbije do wioski i pokona wszystkich i może zabić przyjaciół Sasuke bo będzie miał takikaprys,ponadto pokonał jego senseia, więc Sasuke nie widział szansy w wiosce, by stać się silnym. Też bym Itachiemu wygarnęła.
      Ja zaczełam potem swoją ponowną przygodę z Naruto i ominał mnie ten hejt na Sasuke ale z psychologicznego punktu widzenia to jest 1 szok 2 smutek 3 gniew 4 konkretne działanie i Sasuke to zrobił. Sama na jego miejscu bym odczuwała nienawiść, choć z drugiej strony on wszystko musiał na już aprawda jest taka, że o ile rozumiem chęc zabójstwa Danzo i starszyzny to serio chiał stać się takim potworem jak oni i mordować niewinne dzieci Dla mnie za bardzo dał się ponieśc emocją a powinien dać sobie trochę czasu na przeżycie żałoby.
      W KOŃCU KTOŚ MNIE ROZUMIE. Szczerze mi bardziej zależało na rozmowie z rodzicami niż z Itachim. Bo Mikoto i Fugaku umierali z myślą, ze to koniec z klanem Uchiha i nie mając pojęcia co stanie się z Sasuke a żę Itachi stanie się przestępcą klasy S. Dla mnie scena zabójstwa rodziców znajduje się w top3 najdramatyczniejsze sceny w Naruto i chyba nawet na 1 miejscu (przed Jirayą).
      Swoją droga jak myślisz co by dziś myślał Fugaku o Sasuke? Bo mam wrażenie, że Mikoto bez względu na wszystko byłaby z niego dumna a były przywódca Uchiha??
      Kishimoto ma chociaż dodać swoje rysunki, wieć chociaż to dobre :P
      W sumie to muszą ze sobą współpracować. W ogóle zabawne Sasuke najlepszy przyjaciel Naruto a z nim najwięcej czasu spędza Shikamaru, który musiał stać się mu cholernie bliski. Biedny Chouji.
      Nie mogę się doczekać tych słodkich wstawek, mnie też rozczulają te sceny i kto wie, czy nie są bardziej wyczekiwane niż scenki z Keiko i Sasuke a wiecie, jak kocham ten duet
      Czyli najpier otwierasz nowego bloga a potem zabierzesz się za starą/nową historię?

      Usuń
    14. Mnie Iruka na początku był obojętny, a potem właśnie zaczął mnie irytować tym ciągłym przeżywaniem wszystkiego, co robi Naruto. Co do pomocy uczniom... nie jestem pewna, co tak naprawdę powinien zrobić. Raz że ciężko wiedzieć, co się dzieje u wszystkich w tak sporej grupce (o Sasuke nie wiedzieć się nie dało, ale co do Hinaty, to skąd miałby znać jej sytuację? No i pozostaje jeszcze kwestia tego, że świat 'Naruto', to nie nasz świat. Nie jestem pewna czy ktokolwiek ma prawo wtrącać się w to, jak rodzice wychowują swoje dzieci), a dwa że niekoniecznie mógł czuć się na siłach. Nie jestem pewna, czy obowiązkiem nauczyciela Akademii było też ingerowanie w życia osobiste swoich uczniów. Raczej nie. Z Naruto też próbował rozmawiać dopiero po interwencji Hiruzena. A wracając znowu do niego (Trzeciego), to wkurzały mnie zawsze te wstawki, kiedy stał sobie obok Naruto/Sasuke/kogokolwiek i głaskał go po głowie, jakby to miało rozwiązać ich wszystkie problemy. Nic nie powiedział, nic nie zrobił, choć jako Hokage był kimś w rodzaju ojca dla mieszkańców swojej wioski i o wielu ich problemach wiedział.
      Ja nie miałam teraz na myśli nowelki, bo ona to w ogóle nie trzymała się kupy, tylko to co przez te lata działo się w mandze.
      Sasuke już na etapie poznania prawdy nie myślał logicznie. Nienawiść za mocno nim zawładnęła, nie było szansy, by w spokoju przeżył żałobę i się pozbierał. Potrzebował wstrząsu, bo jego umysł nie pracował już tak jak trzeba, to było szaleństwo, moim zdaniem uzasadnione. Niestety.
      Mi zależało na obu, trudno mi teraz stwierdzić, na czym bardziej, bo do ponownego spotkania z Itachim przecież w końcu doszło :-)
      Pamiętam, że śmierć Jirayi tak mnie znudziła, że przez 2 lata nie oglądałam anime xD
      A którego Sasuke masz na myśli? Tego dorosłego już z 'Boruto', czy Sasuke pod koniec shippuudena? Swoją drogą taka małe dygresja - zawsze oglądając wątki z klanem Uchiha, miałam wrażenie, że z rodziców Itachiego i Sasuke, to właśnie Fugaku jest tym bardziej emocjonalnym i przywiązanym do synów. Mikoto niby się uśmiechała, ale wydawała mi się taka sztuczna i w gruncie rzeczy niezaangażowana. Wracając jednak do pytania, to wydaje mi się, że gdyby Fugaku spotkał Sasuke przed/w czasie/tuż po wojnie i poznał jego przeszłość, to obwiniałby się za to, przez co musiał przejść jego syn. Gdyby spotkał dorosłego Sasuke, pewnie byłby cholernie dumny, a jego drobne wpadki rodzicielskie też tłumaczyłby sobie tragicznym dzieciństwem, które swoją drogą sam mu zafundował.
      Hmm, ja chyba na równi stawiam Sasuke i Keiko z Sasuke i Sumire :D. Ta pierwsza para ma ten niewątpliwy plus, że można jej pisać dialogi, a Sumire to cóż, nie bardzo się odzywa :P
      Nie zakładam nowego bloga, opowiadanie będzie publikowane na tamtym. I tak mam tam dwa niedokończone (i tego drugiego o Naruto studencie, to już chyba nigdy nie skończę) i kilka miniaturek, wiec nic nie stoi na przeszkodzie. Zacznę publikować, to znajdzie się też czas na pisanie starej-nowej historii :-) i oby poszło mi to sprawnie.

      Usuń
  2. O matko, jak bardzo jestem niewyspana!!! Zasypiam przed kompem, a mam jeszcze tak dużo do zrobienia. Pewnie zastanawiasz się, czemu to piszę. Otóż to Twoja wina!!! Pomyślałam sobie wczoraj, że może chociaż na raty zacznę czytać ten rozdział. Miałam jedynie kwadrans i co? A idź w cholerę. Jak zaczęłam, to nie przestałam zanim nie doszłam do ostatniej kropeczki. Może byłoby lepiej, ale tak mnie zafascynowała scena wtargnięcia Naruto, że ze dwa razy wracałam do niej. Tekst o małym berbaciu był fajny, ale najbardziej i tak podobało mi się swobodne zachowanie i to, że tak nieoficjalnie zwrócił się do Gaary. No Naruto jak się patrzy. Mało go tu macie, co czasem wydaje się to nie do przyjęcia, w końcu to dwójka największych przyjaciół, a jednak tego się nie czuje. Przynajmniej ze strony Sasuke, bo Uzumaki to jeszcze ma przebłyski. Wiem, marudzę, ale co tam, niewyspana jestem, to mi wolno :p No a wiesz czyja to wina, więc nasz za swoje ;P
    W ogóle to dzięki za dedykację. Zawsze jest mi miło, kiedy ktoś coś mi dedykuje. Takie małe coś, a cieszy jak wielki kubeł lodów. Ach smaka sobie narobiłam i tyle, a dalej siedzę w pracy i rzeźbię w g....
    Wracając do rozdziału.
    Pozwolę sobie zacytować jedną z moich postaci: O zgrozo! Co Wy wykombinowałyście? Sasuke znowu dostanie po dupie. Tego jestem pewna. Rozdzielicie go z Haniko, prawda? Jeszcze tylko nie wiem w jaki sposób, ale to zrobicie. A dzidzia z kim? Wredoty z Was (Nie wiem która to wymyśliła, ale razem piszecie, to też podchodzi to pod współudział ;)) )
    Ech. O kolesiu, który prowadził przesłuchanie za wiele nie napiszę, poza jednym stwierdzeniem: "Na pal z nim!"
    Dobra scena z tym jak Sasuke przywalił kolesiowi zalecającemu się do Keiko. Biedaczek leży, a ona nieprzejęta sytuacją, macha ręką Sasuke przed nosem, by pokazać, że już nie należny jej tytułować dziewczyną Itachiego. Po prostu czułam, że on nie za szybko zajarzy o co chodzi. Reakcji takiej się nie spodziewałam, ale po przemyśleniu, chłopaczyna chciał dobrze, choć dziwacznie ubrał to w słowa. Trochę mi się przypominało, jak moja mama opowiadała, że przed ślubem jej tato, a mój dziadek, pytał ją, czy aby jest tego pewna, że chce wyjść za mojego tatę. Dla niej był to szok, bo przecież nie zgodziłaby się na to, gdyby nie chciała. No ale dziadek chciał dobrze, tłumacząc, że on popełnił błąd w młodości i chciałby przestrzec przed tym swoje córki. W szczegóły wdawać się nie będę, bo to podchodziłoby już pod spam. W każdym razie trochę mi się to skojarzyło :)
    No dobra, kończę i biorę się za coś tam kolejnego do zrobienia.
    WENY, DUŻO UŚMIECHU I CHĘCI DO PISANIA :))
    niechaj słowa same płyną potokiem znaków klawiszowych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... bardzo chciałabym napisać, że bardzo mi przykro z powodu Twojego niewyspania, ale to chyba nie byłaby prawda ;P. Skoro porzuciłaś sen na rzecz dokończenia rozdziału, to jest mi bardzo, bardzo miło! :-)
      Masz całkowitą rację, przyjaźń Naruto i Sasuke nie jest odpowiednio podkreślona. Co ja mówię, nie jest zaznaczona w żaden sposób, a już zwłaszcza ze strony Sasuke. Ubolewam, że tak się stało, ale już chyba nieco za późno, by to naprawić. Prawda jest taka, że mając czworo głównych bohaterów i te nieszczęsne limity, obie zbyt mocno skupiłyśmy się na ich relacjach, a za mało czasu poświęciłyśmy na ich kontakt z drugoplanowymi postaciami. Przyjaźń Itachiego z Shisuim też jest bardziej wspomniana, niż widoczna. Niestety.
      Naprawdę nie wiesz, która to wymyśliła? :D Która jest tak wredna dla swoich bohaterów i bardzo lubi, jak mają pod górkę? Ja myślę, że doskonale wiesz xD.
      E tam, taką gość ma pracę :-). Nawet wspomniał, że czasem sam w stosunku do siebie czuje odrazę. Nie ma co go winić, ja tam go nawet polubiłam xD.
      Sasuke generalnie nie jest zbyt subtelny ani delikatny, więc nawet nie pomyślał, że mógłby powiedzieć to inaczej. On wie, że Itachi całą sprawę przemyślał bardzo gruntownie, ale Keiko? On im źle nie życzy, chce żeby byli szczęśliwi, dlatego uważa, że lepiej dla nich, by byli w stu procentach pewni, że chcą tego ślubu. A skoro Itachi jest pewien, to pozostaje mieć nadzieję, że Keiko również. A z nią to wiadomo, różnie bywa :-)
      Z tymi chęciami, to jest niestety tak sobie :D. Ale dziękuję i wzajemnie!

      Usuń