– Kurwa.
Sasuke
przysiadł na rogu wanny, kiedy po raz kolejny zdrętwiała mu noga. Może i czucie
stopniowo mu wracało, mięśnie zaczynały słuchać i powoli odzyskiwał panowanie
nad własnym ciałem, ale to nie był koniec jego zmagań w dążeniu do całkowitego powrotu do zdrowia. Im lepiej funkcjonował jego układ nerwowy, tym częściej nieoczekiwanie
tracił też nad nim panowanie. Łapały go silne skurcze, nagle, ni z tego, ni z
owego, ręka nie zechciała się poruszyć, zamierał. Przetrenowywał się?
Nadwyrężał? Przekraczał swoje obecne możliwości? Żeby to wiedzieć, najpierw
musiałby udać się na konsultację i zaczerpnąć wiedzy u specjalisty, a na to
ochoty nie miał.
Łydka pulsowała
bólem, a kiedy nią poruszał, szczypała. Czuł, jakby prąd przechodził mu przez
nogę. Nie było to przyjemne, ale lepsze to, niż gdyby na zawsze stracił w niej
czucie.
Kiedy skurcz
nieco osłabł, Sasuke wrócił do pokoju. Haniko siedziała na łóżku i rozmawiała
przez telefon. Nawet nie zwróciła na niego uwagi.
– Naprawdę?
Nie żartujesz? To moje gratulacje, Itachi!
Jej
uszczęśliwiony i zaskoczony jednocześnie głos, wzbudził jego zainteresowanie.
Co tym razem udało się jego bratu? Czy istniało w ogóle coś, czego nie potrafiłby
dokonać? Po nim spodziewano się przecież wszystkiego – z tych pozytywnych
kwestii, oczywiście – ale… Zdumienie Haniko nie było udawane.
– Z
przyjemnością ci pomogę – kontynuowała, uśmiechając się do telefonu, czego jej
rozmówca nie mógł zobaczyć. – Tak, dobrze mi to zrobi, dawno już nie miałam
okazji… No sam rozumiesz. Może nawet wybrałabym coś dla siebie…
Zakupy? Sasuke
skrzywił się. No to nic dziwnego, że była w tak dobrym nastroju. Tylko czego w
związku z tym gratulowała Itachiemu? Że zdecydował się na kupno nowej pary
spodni? Chyba że… fryzjer. Itachi chciał ściąć włosy?
Gwałtowne
zaprzeczenie Haniko uzmysłowiło mu, że zachowuje się jak kretyn, dopowiadając
sobie, o czym ta dwójka rozmawia. Bzdury.
– Co? Nie,
nie! – Pokręciła gwałtownie głową. – Oczywiście, że tego nie zrobił… To
zupełnie w innym charakterze, ode mnie dla mnie, rozumiesz?
Kto nie zrobił
czego? Odwrócony tyłem do niej, pozwolił sobie na zmarszczenie brwi.
Wygrzebanie skarpetek z szuflady nie powinno zająć mu wiele czasu, a jednak
klęczał przed nią już od jakiegoś czasu. Nie te, nie tamte, chyba miał ochotę
na jakieś specjalne.
– Nie
rozmawiajmy od tym – odburknęła. – To kiedy? Za pół godziny? W porządku, to do
zobaczenia na miejscu.
Sasuke wyjął w
końcu parę granatowych bez wzorków, usiadł na materacu i wciągnął na stopy. Nie
spuszczał wzroku z Haniko, która zajęta była pakowaniem swoich rzeczy.
– Wychodzisz?
Spojrzała na
niego i potaknęła, nie poświęcając mu więcej uwagi. Dopiero kiedy masa
zbędnych klamotów znalazła się w jej torebce, jakby przypomniała sobie o jego
istnieniu.
– Zajmiesz się
Sumire?
Sasuke
spojrzał w stronę dziecięcego łóżeczka. Mógłby, miałby w końcu jakieś zajęcie,
bo ostatnimi czasy nudziło mu się niemiłosiernie. Niby coś czytał, niby nie
marnował czasu, a jednak… chyba przede wszystkim brakowało mu towarzystwa. Z
Haniko prawie nie rozmawiał, przed Itachim uciekał, matka irytowała go swoją
nadopiekuńczością, a ojciec… w sumie to nie miał ojca. Mimo to…
– Nie –
odburknął, spuszczając wzrok na swoje stopy; poprawił skarpetki.
– Jasne.
Pretensjonalny
ton. Teraz celowo nie podniósł na nią wzroku.
Haniko
przełożyła torebkę przez ramię, wzięła Sumire na ręce i zeszła na dół. Sasuke
nasłuchiwał i choć niczego nie słyszał, wyobrażał sobie, jak wkłada dziewczynkę
do wózka, okrywa kocykiem i wychodzi. Policzył do dziesięciu i usłyszał trzask
zamykanych drzwi. Sporo się nie pomylił.
***
Godzinę
później, kiedy wciąż nie był w stanie znaleźć sobie sensownego zajęcia, zszedł
na dół. Choć łydki znowu zaczynały mu doskwierać, wyraźnie go nosiło. Zrobił
rundkę po domu, drugą i właśnie przymierzał się do trzeciej, kiedy zatrzymała
go Mikoto, zniecierpliwiona jego ciągłym krążeniem w kółko.
– Nie możesz
znaleźć sobie zajęcia? Powinieneś odpoczywać, może więc… poczytałbyś?
– Czytałem –
odpowiedział, podchodząc do ekspresu i nalewając sobie kawy. Czarna jak noc, gorzka
jak jego nastrój, gorąca jak wybuchowy temperament. Po przemyśleniu kolor kawy
też można by porównać do jego oczu, czy włosów. – Nie znalazłem niczego
ciekawego.
– Och, to może
źle szukałeś? Na regale przy drzwiach jest sporo interesujących powieści.
Sasuke
spojrzał na matkę z niedowierzaniem. Czy ona właśnie proponowała mu…
– To romanse –
zauważył.
Mikoto
machnęła ręką, wracając do mieszania drewnianą łyżką w sporym garze. Niby obiad
dla czterech osób, a porcji było jak dla dwunastu. Zamieszanie tego
wszystkiego, to dopiero musiał być wysiłek. Praca mięśni, prawie jak trening.
Może powinien jej pomóc…
– Nie
wszystkie to romanse, kochanie. To książki o miłości i potrafią wiele człowieka
nauczyć, wiesz? Są idealne dla osób, które mają problemy z wyrażaniem uczuć.
Zawierają sporo porad i wskazówek. Może powinieneś…
– Nie –
warknął, zaciskając dłoń na filiżance. Czy byłby w stanie zgnieść ją w rękach?
Obawiał się, że nie. – Wolałbym coś poważniejszego.
– Uczucia są
poważne – odburknęła cicho Mikoto, a potem odchrząknęła. – Mógłbyś poszukać
czegoś w gabinecie ojca, ale wątpię, byś znalazł tam coś interesującego.
Odkurzyłam ostatnio sporo książek i głównie były to kodeksy, jakieś przepisy…
Wiesz jak to w pracy policji.
Sasuke zamarł
z filiżanką w połowie drogi do ust. Kodeksy? A kodeks karny? Prawa obowiązujące
w Kraju Wiatru? Cholera, że też wcześniej o tym nie pomyślał!
– Hm… –
odchrząknął, nie wiedząc, jak dalej pociągnąć temat. Przecież nie przyzna się,
że bardzo przydałaby mu się taka lektura, bo matka zacznie coś podejrzewać. Co
jeszcze ten stary drań mógł tam trzymać? – A coś… o klanie? Jakaś historia,
zapomniane techniki, medyczne podłoże sharingana?
Medyczne… co?
Mikoto chyba też zwróciła na to uwagę, bo przerwała mieszanie i spojrzała na
niego z niedowierzaniem. Jeśli do tej pory nie miała go za idiotę, to teraz już
z pewnością tak. Dobrze, że Itachi tego nie słyszał. Albo Haniko. A ten jej
chłopak lekarz, to już w ogóle. Chyba by umarł, gdyby to usłyszał…
Gdyby żył,
oczywiście.
Sasuke nieprzyjemnie
ścisnął się żołądek.
– Możliwe, że
coś znajdziesz – odpowiedziała po dłuższej chwili. – Medycznych książek to
chyba nie widziałam, ale mogę się mylić. Idź poszukać, póki ojca nie ma.
– Nie ma go?
– Nie. –
Pokręciła głową, wracając do mieszania w garze. – Pani Tsunade zadzwoniła z
samego rana, coś się stało i potrzebowała go na miejscu. Pewnie… nie wróci na
obiad. A jak będzie głodny?
Dalszego
wywodu Sasuke nie słuchał. Nie zamierzał się przyznawać, że skorzysta z jej
propozycji, bo nie dałaby mu żyć, zaglądając do niego co pięć minut i
niepotrzebnie się wszystkim interesując, dlatego, kiedy spytała, dokąd idzie, wmówił
jej, że zdrzemnie się przed obiadem.
A potem
przekradł się do gabinetu ojca.
Klamka była
chłodna w dotyku, w środku panował półmrok, bo Fugaku rzadko odsłaniał żaluzje.
Choć Sasuke był tu trzeci raz w ciągu ostatnich kilku dni, nieprzyjemne
wrażenie go nie opuszczało. Ten gabinet wręcz chciał, żeby czuć się w nim
nieswojo.
Podszedł do wielkiego
regału i rozejrzał się po tytułach. Drewniane panele nie niwelowały odgłosu jego
kroków, pomimo tego, że miał na nogach grube skarpetki. Chwilę śledził napisy
na okładkach, aż w końcu namierzył to, czego szukał.
***
– Ja pierdolę,
to chyba jakiś żart…
Sasuke
skrzywił się i zapisał na kartce kolejny paragraf, który mu się nie spodobał. W
Kraju Wiatru panowały jakieś chore przepisy, chore! Chociaż określenie: chujowe, bardziej mu odpowiadało.
Ukamienowanie.
Publiczna chłosta
aż do utraty przytomności. Następnie rozszarpanie nieprzytomnego.
Odcięcie rąk,
którymi dokonał zbrodni – w jego przypadku wydłubanie oczu – i rzucenie w
stronę żądnego krwi tłumu.
Co to, do
licha, miało znaczyć?
Po kilku
godzinach spędzonych w gabinecie ojca, przy jego biurku, na jego okropnym
fotelu, zasypany jego strasznymi książkami, zaczynał mieć dość. I to nie
dlatego, że wyszukiwanie istotnych informacji, było rzeczą trudną, choć było.
Próbował wynaleźć sobie jakieś pole obrony, przepisy, które działałyby na jego
korzyść, złagodziłyby wymiar kary, ale na razie, znajdował tylko takie, które go
pogrążały.
Teoretycznie
miał zostać osądzony w Konoha, więc czytał kodeks karny obowiązujący w Kraju
Ognia. Praktycznie nad jego wyrokiem czuwał Kazekage, więc sięgnął również po
prawa obowiązujące w Suna. Wszystkie okoliczności łagodzące odnosiły się do
obywateli, a że nim nie był, to… czytał również Międzynarodowy Kodeks Praw
przysługujących przestępcom sądzonym poza granicami swojego kraju, obowiązujący
na terenie wszystkich Pięciu Wielkich Nacji. Przewalał kartkę za kartką, czytał
linijkę po linijce i prócz cholernie zagmatwanych artykułów, które mogłyby mu
pomóc wybronić się przed sądem, ale wcale nie musiały, nie znalazł niczego.
No, może z wyjątkiem
szczegółów tych wymyślnych kar, wraz ze smakowitymi opisami.
Sasuke
spojrzał na swoją listę, która obejmowała zaledwie dwa punkty, które w jakiś
sposób działały na jego korzyść. I każdy z nich, niestety, utrudniał również
jego sytuację i ograniczał pole manewru.
Obecność
Hokage podczas przesłuchania i wydania wyroku dawała szansę, że kobieta wstawi
się za nim i wymiar kary będzie łagodniejszy. Niestety z powodu jej obecności, Sasuke
nie mógł wymagać obecności obrońcy, który znałby jego prawa lepiej niż on sam i
potrafiłby oczarować surowych sędziów. Był skazany na swój cholerny, wybuchowy
charakter i urok osobisty, który nie podziała na żadnego mężczyznę. Ani
kobietę, bo stara wiedźma też go nie lubiła. Nawet Akihito był odporny.
Namierzenie
kryjówki Orochimaru podczas samowolnej misji, działało na jego korzyść.
Nieświadomie przyczynił się do pomocy wiosce, która, nawet jeśli sobie tego nie
życzyła, nie mogła tego zignorować. Niestety wiązało się z tym przekroczenie
uprawnień, bo po wykryciu podejrzanego działania bądź osoby, miał obowiązek
bezzwłocznie donieść o tym przedstawicielom władzy. Ratując im wszystkim tyłki,
złamał więc kolejne prawo.
Sasuke miał również
problem z oceną paragrafu mówiącego o pozbawieniu życia obywatela kraju, w
którym nielegalnie przebywał. Kara była za to najsurowsza i często zawierała
wymyślne opisy zadania śmierci, ale… przecież zrobił to w dobrej wierze! Nie
odebrał życia bezbronnej osobie, która bez jego interwencji mogłaby jeszcze
długo cieszyć się życiem. Zrobili sekcję zwłok, która wykazała, że Satoru i tak
długo by nie pociągnął. Tylko czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Trup to
trup.
Kilku z
przepisów, które go dotyczyły, kompletnie nie potrafił zrozumieć. Język
prawniczy, tak jak język medyczny, był mu obcy, ale radził sobie całkiem
nieźle, póki paragrafy nie zajmowały kilku stron, nie zawierały masy ustępów
lub nawiązań do innych punktów kodeksu oraz opisu sytuacji, w których rzekomo
nie obowiązywały. Ilekroć zaczynał czytać, gubił się i nawet nie potrafił
orzec, w którym momencie.
Na początku
skrupulatnie wszystko notował, ale im dalej, tym jego zapał słabł. Musiał się z
tym dokładnie zapoznać, musiał wiedzieć, czego może się spodziewać po spotkaniu
z Kazekage, ale nie był w stanie skopiować w tak krótkim czasie kilku książek.
Wynotowywał całe paragrafy, później zaledwie ich część, następnie skracał je do
tego, co rozumiał, na koniec zapisywał zaledwie hasłowo.
Dał się temu
jednak pochłonąć do tego stopnia, że niemal nie usłyszał kroków na korytarzu i
gwałtownego pociągnięcia za klamkę. Zamarł, spoglądając na ojca, który był w
takim samym szoku jak on sam. Spojrzał na zegarek. Już po siedemnastej?!
Fugaku
zmierzył go uważnym spojrzeniem, a jego oczy niebezpiecznie mrużyły się bardziej
z każdą kolejną chwilą. Surowy wyraz twarzy nie ustąpił, dopóki nie spojrzał na
półkę i nie zauważył, których książek brakuje.
Sasuke nigdy
nie podejrzewałby ojca o to, że zna dokładne położenie każdego, nawet
najcieńszego tomu na regale, ale najwyraźniej tak właśnie było. Spojrzenie,
którym teraz go mierzył, nie było już nafaszerowane wrogością i zdenerwowaniem,
i nagle Sasuke zdał sobie sprawę z tego, że nawet jeśli do tej pory Fugaku nie
miał o niczym pojęcia, to właśnie wszystkiego się domyślił.
– Możesz je
zabrać. – Kiwnął głową w kierunku swojego biurka i leżących na nim książek. –
Przynieś i odłóż na miejsce, kiedy skończysz.
– Nie chcę
martwić matki.
Fugaku
zmarszczył brwi, ale kiedy zauważył duże złocone litery na okładkach wszystkich
trzech tomów, pokiwał ze zrozumieniem głową. Podszedł do regału.
Sasuke nie
wiedział, czego ojciec szuka, dopóki nie przyniósł mu pierwszej obwoluty, która
idealnie pasowała na jeden z kodeksów karnych. Założył okładkę i przyjrzał jej
się uważnie. Teraz była to książka opisująca najsilniejsze genjutsu klanu
Uchiha. Coś, co również chętnie by przeczytał…
Kiedy Fugaku
zauważył jego minę, westchnął i dorzucił na stos wspomniany podręcznik. Sasuke
skinął mu z wdzięcznością głową.
W ciągu kilku
minut skompletowali odpowiednie okładki do pozostałych dwóch kodeksów i Sasuke
mógł zbierać się do wyjścia. Z naręczem książek stanął przy drzwiach i spojrzał
na plecy ojca, który rozsunął lekko żaluzje i wyglądał na podwórko.
– Dziękuję –
powiedział pewnym głosem. Naprawdę dziękował. Naprawdę był wdzięczny i to nie
tylko za to, a za wszystko, co w ostatnim czasie ojciec dla niego zrobił. Jednak
to nie zmieniało faktu, że o niektórych rzeczach nie mówiło mu się łatwo.
Dalszą część wypowiedział więc szeptem. – Tato…
Fugaku nie
zareagował. Nie odwrócił się, nie skinął głową, nawet nie machnął ręką. Jeżeli
usłyszał a usłyszał na pewno, nie zrobiło to na nim oczekiwanego wrażenia.
Albo potrafił to doskonale zamaskować.
Sasuke cicho
zamknął za sobą drzwi.
Kiedy wchodził
na górę, myślał tylko o tym, gdzie położyć te wszystkie książki, żeby
zminimalizować zainteresowanie matki do zera. Jeśli je schowa, Mikoto na pewno
je znajdzie, zajrzy do środka i zorientuje się, że obwoluta każdej z nich, to
jedno wielkie kłamstwo. Zmartwi się, zacznie go zadręczać pytaniami i nie da
spokoju, póki wszystkiego jej nie powie. Jeśli zaś zostawi je na wierzchu…
nastąpi dokładnie to samo. A jeśli nie Mikoto, to Haniko, którą interesowałaby
chyba każda z książek, których okładki dostał.
A przecież nie
chciał żadnej z nich martwić. Obie wydawały się teraz takie szczęśliwe. Jedna
odzyskała syna, druga zdrowie i córeczkę, choć wyraźnie pragnęła czegoś
jeszcze. Sasuke wiedział, że Haniko na pewno byłaby szczęśliwsza, gdyby w końcu
porozmawiali, a przynajmniej, że tak sądziła, bo gdyby tylko poznała prawdę,
radość zastąpiłyby gorzkie łzy, wspomnienia, a wraz z nimi żałoba za ukochanym.
Teraz mogło jej się wydawać, że tęskniła za Sasuke i że to jego potrzebuje, ale
nie było to nic innego, jak potrzeba zapewnienia dziecku szczęścia. Sumire
musiała mieć ojca.
Ale
wystarczyłoby, żeby Satoru żył i był nim dla tej małej.
Pogrążony w
gorzkich myślach Sasuke pociągnął za klamkę. Nie zauważył, że coś było inaczej,
dopóki Haniko nie wzdrygnęła się na jego widok i nie przycisnęła mocniej dziecka
do piersi. I właśnie wtedy Sasuke spostrzegł, że… karmiła.
Jedna pierś
była całkowicie odsłonięta. Sumire przyssała się, trzymając rączkę na źródle
pokarmu. Była zbyt pochłonięta jedzeniem, by zwrócić uwagę na ojca. Haniko zaś
zauważyła. Próbowała zakryć się ramionami, ale córka jej to uniemożliwiła. W
końcu poddała się i udając, że obecność Sasuke nie robi na niej wrażenia,
poprawiła ułożenie dziecka.
Uchiha
przełknął ślinę, bo nagle zaschło mu w gardle. Serce próbowało wyrwać się z
jego piersi, ale na to nie miał już żadnego wpływu. Odchrząknął, dokładnie
lustrując sylwetkę Haniko i ten magiczny moment, który dane mu było zobaczyć.
– Powinienem
zapukać – zauważył, nie odrywając wzroku od karmiącej.
– Tak,
powinieneś.
Nie
odpowiedział. Powinien przeprosić? Pewnie tak, ale byłoby to tak bardzo nieszczere,
że na pewno bez problemu by to zauważyła. Nieszczere przeprosiny mogłyby ją
tylko zdenerwować.
Sumire
oderwała się od maminego cyca i zakwiliła cicho. Haniko westchnęła, odsunęła ją,
przypięła z powrotem miseczkę biustonosza i odczepiła drugą. Sasuke przez
chwilę przyglądał się jej nabrzmiałej piersi, dopóki widoku nie zasłoniła mu
główka córki, która z ochotą przyssała się do sutka.
– Chciałeś
czegoś?
Co? Spojrzał
na książki w swoich dłoniach. Powinien odłożyć je na materac i wyjść.
– Nie –
odparł.
Tylko że nie
potrafił tak po prostu wyjść. To, przez co teraz tak mocno waliło mu serce, nie
było pożądaniem. Nie podniecał go widok karmiącej Haniko, prędzej rozczulał.
Była to taka intymna chwila, w której chciałby uczestniczyć częściej. Nie mógł
się do niczego przydać ani wesprzeć, ani pomóc, ale chciał być i obserwować.
Haniko była piękna, kiedy odgarniała przydługą grzywkę za ucho i z czułością patrzyła
na Sumire. Niesforne kosmyki wyślizgiwały się zza ucha i ponownie opadały na
jej twarz, ale Sasuke doskonale widział rumiane policzki, delikatny uśmiech i
iskrzące miłością oczy. I nie tylko jej oczy przybierały właśnie taki wyraz.
– Tak –
powiedział po dłuższej chwili. Chciał czegoś. Owszem. Dwa ważne słowa cisnęły
mu się na usta, ale nie wyszły z nich, dopóki Haniko nie podniosła na niego
wzroku. – Kocham cię.
Shimanouchi
zamarła. Zamrugała zaskoczona, jakby się przesłyszała. Nie była pewna, czy na
pewno dobrze go zrozumiała? Nie ma problemu, mógł powtórzyć.
– Zakochałem
się w tobie.
Cisza. Czekał.
Haniko jeszcze przez chwilę mu się przyglądała, potem spojrzała na Sumire, a
potem na drzwi.
Drzwi…
Odczekał
jeszcze chwilę, ale była tak rozproszona jego wyznaniem, że kręciła się,
próbując skupić na czymś wzrok, byleby nie na nim.
Poczuł ukłucie
w sercu, ale nie potrafił się zdenerwować. Z zaciśniętymi ustami pokiwał głową,
po czym bez słowa wyszedł. Zszedł po schodach, włożył buty i…
– Sasuke. –
Mikoto wyskoczyła z kuchni jak oparzona. – Nie jadłeś obiadu! Chodź, zrobię ci
coś do jedzenia, a za pół godziny będzie kolacja…
Zignorował ją.
Patrzyła na niego jak osłupiała, kiedy narzucił na ramiona wiosenną kurtkę i
bez słowa wyszedł z domu.
***
Haniko chciała
szybko uśpić Sumire i zejść na dół, ale jak na złość jej podekscytowanie
udzielało się dziewczynce. Nie pomagało noszenie na rękach, ciche piosenki,
kołysanie w ramionach. W końcu zupełnie zniecierpliwiona uznała, że nie może
już dłużej czekać. Jeśli Sumire zaśnie trochę później niż zwykle, nic złego się
nie stanie. Jeśli ona lada moment nie porozmawia z Sasuke, to może dojść do
najgorszego.
– Smacznego –
powiedziała, kiedy zastała w jadalni Fugaku i Mikoto przy kolacji. Mężczyzna
już jakiś czas temu przestał się krzywić na jej widok. Nie witał jej może z
uśmiechem, ale zamienili parę razy po kilka słów i ich stosunki można było
chwilowo uznać za neutralne. – Czy Sasuke gdzieś wyszedł?
– No
nareszcie, kochanie! Tak się postarałam, a nikogo nie było na obiedzie. Wszyscy
mi ostatnio znikacie. Siadaj, już podaję kolację.
Mikoto zerwała
się z miejsca i wycierając usta serwetką, próbowała pobiec do kuchni. Haniko zagrodziła
jej drogę.
– Jadłam,
dziękuję – zapewniła, domyślając się, o co chodzi. – U Itachiego, Keiko
przygotowała kanapki. To… gdzie Sasuke?
Mikoto
westchnęła.
– Sama bym
chciała to wiedzieć. Prawie wybiegł z domu, w jego stanie to bardzo
niewskazane! Pokłóciliście się?
Haniko
spojrzała kątem oka na stół i Fugaku, który tylko udawał, że nie interesuje go
ich rozmowa. Nadstawił ucha i chłonął każde słowo.
– Nie. To nic
takiego.
Pomimo
sprzeciwów pani Uchiha, wróciła na górę. Z Sumire w ramionach ulokowała się na
materacu Sasuke i przybliżyła twarz do jego poduszki. We wszystkich komediach
romantycznych, zakochani wdychają w ten sposób zapach swojej drugiej połówki i
oddają się błogim myślom. Nieważne, czy to wspomnienia, marzenia, czy
wyobrażenia zwyczajnej codzienności. Zapach koił.
Ale poduszka
nie pachniała. A przynajmniej nie tak intensywnie, by była w stanie wychwycić
tę woń. Zapach Sasuke wydawał jej się tak odległy w pamięci, że niemal
nieznany. Bo ileż to razy miała okazję go wdychać? Delektować się nim? Kiedyś
zasypiali w jednym łóżku, teraz wygoniła go na niewygodny materac.
Jakby na
potwierdzenie tej myśli, Sumire powierciła się i wydała z siebie serię krótkich
dźwięków.
– Źle tu
tatusiowi, prawda? – spytała, nie oczekując odpowiedzi. – Jest mu źle, bo
mamusia niedostatecznie go wspiera… Ale wiesz co? To się zmieni.
***
Kiedy niemal
trzy godziny później Sasuke pojawił się w domu, Haniko czym prędzej zbiegła na
dół. Może czekanie na niego przy oknie nie było mądrym posunięciem, a już na
pewno nie świadczyło o jej cierpliwości, bo jak tylko dostrzegła go na drodze,
nogi same ją poniosły. I nie liczyło się to, co sobie pomyśli, czy powie.
Liczył się fakt, że wrócił.
Ściągał
właśnie buty, kiedy znalazła się w przedpokoju. Nic nie powiedziała, czekała.
Sasuke miał
wyraźne problemy z rozwiązaniem sznurówek, bo palce nie odzyskały jeszcze
dawnej sprawności i zwinności, ale nie zajęło mu to wiele czasu. Kiedy w końcu
się wyprostował, ich spojrzenia się spotkały.
Powinna coś
powiedzieć? Może odpowiedzieć na jego wyznanie, na zawsze kończąc tę farsę?
Mieli szansę dorobić się piątki dzieci, dużego domu z ogrodem i żyć długo i
szczęśliwie w pięknej wiosce o nazwie Konoha, w której przez większą część roku
dominowała zieleń, a pachnące życiem kwiaty, mieniły się przez ten czas milionem
barw.
Niestety nie.
– Możemy
porozmawiać? – spytała, kiedy cisza zaczęła nieprzyjemnie się przedłużać.
Nie
odpowiedział, a zamiast tego wskazał jej schody i ruszył zaraz za nią. Czuła
jego obecność tuż za sobą, słyszała jego lekko przyspieszony oddech,
zdecydowane kroki. Szkoda, że sama nie czuła się pewnie.
Kiedy drzwi do
sypialni się zamknęły, Sasuke wreszcie przemówił:
– Nie karm
mnie nadzieją, nie lituj się nade mną i nie składaj obietnic, których nie
dotrzymasz. Jeśli masz mi coś do powiedzenia, niech będą to konkrety, na które
nie będzie miało wpływu nic, co już zrobiłem lub dopiero zrobię. Wiem, że nie
rozumiesz, ale nie mogę powiedzieć ci więcej.
Zaczął nerwowo
przechadzać się po pokoju. Jego ton wcale jej się nie spodobał. Nie tego
oczekiwała.
– Skoro wiesz,
że nie rozumiem, to dlaczego tego ode mnie wymagasz?
Sasuke
podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Kiedy ich spojrzenia ponownie się
spotkały, nie wyglądał już na człowieka tak zakochanego, jak jeszcze niedawno
deklarował.
– Żebyś
milczała.
– Ale
przecież…
– Zapomnij o
tym – przerwał jej, podchodząc bliżej. – Dopóki nie wyjaśnimy sobie
wszystkiego, po prostu o tym zapomnij. Nie chciałem tworzyć ci mętliku, ale…
tak wyszło.
– Tak wyszło?
– powtórzyła za nim, przyglądając mu się z niezrozumieniem. Czemu zachowywał
się w stosunku do niej w ten sposób? Zaledwie kilka godzin temu nie miał
problemu, by przyznać się do swoich uczuć, swoim spojrzeniem obiecując jej
gwiazdkę z nieba, a teraz zachowywał się jak… jak… jak Sasuke. Zupełnie tak,
jak zawsze. – W takim razie, na co czekamy? Porozmawiajmy od razu!
Jego
spojrzenie się zmieniło. Zrobił krok w tył.
– Poproś mnie
o to innym razem – dodał na odchodnym, chwycił jakąś książkę, a potem wyszedł.
Znowu przed nią uciekał.
– Sasuke! Co
ty sobie myślisz, co ty…!
Trzasnęły
drzwi.
***
Od nadmiernego
wysiłku fizycznego, już do końca dnia bolały go mięśnie. Piekło, szczypało i
choć było to nieprzyjemne, to nie ze względu na te drobne niedogodności nie
potrafił zasnąć.
Zegarek
elektroniczny stojący w rogu biurka pokazywał pierwszą trzydzieści. W sypialni
panowała idealna cisza, ciemność, temperatura. Idealne warunki do spania, ale
przez szalejące myśli, Sasuke to nie wystarczało.
Przekręcił się
na drugi bok, spoglądając w stronę łóżka. Naprawdę powiedział Haniko, że ją
kocha? Kiedy teraz o tym myślał, zdawało mu się to tylko snem. Wspomnienie było
zamglone, lecz prawdziwe. Wiedział, że takie było, choć cała sytuacja wydawała
mu się teraz mocno nierealna. Może gdyby nie późniejsza rozmowa z Haniko, jej
determinacja i oczekiwanie, nie byłby teraz taki pewien, czy potrafi rozróżnić
rzeczywistość od wyobrażeń.
Przymknął
oczy, ponownie próbując się zmusić do snu, ale kiedy usłyszał ruch i
szeleszczenie kołdry, otworzył oczy. Haniko siedziała na łóżku i obejmowała się
ramionami. Na początku pomyślał, że zbudziła się i zaraz z powrotem się położy,
ale kiedy ten moment się przedłużał, postanowił się ujawnić.
– Nie możesz
spać?
Haniko drgnęła
i spojrzała w jego kierunku.
– To nic
takiego – oznajmiła i położyła się z powrotem.
Sasuke tematu
nie drążył. Leżał w ciszy, pewien już, że nie zaśnie, więc przestał nawet
próbować, a kiedy po jakichś czterdziestu minutach, Haniko ponownie się
podniosła, wzdychając głośno, sam uczynił to samo. To znaczy podniósł się.
– Nie jesteś
jedyna, jak widzisz.
Tym razem nie
zareagowała tak gwałtownie, jakby spodziewała się, że on również nie śpi.
Narzuciła kołdrę na ramiona i spuściła stopy na podłogę. W takiej ciemności
grafitowy dywan wyglądał na zupełnie czarny, a puchate frędzle przypominały
robaki, które teraz oplatały jej stopy.
– Boję się –
wyszeptała.
Sasuke się
zawahał. Po krótkim namyśle zrzucił z siebie nakrycie i podszedł do łóżka,
przysiadając na rogu. Kołdra zasłaniała jej gołe ramiona, które zapewne by
objął, gdyby były na widoku. Dobrze w takim razie, że nie były. Za to nogi
widział niemal w pełnej okrasie. Sięgająca połowy ud koszula nocna, nie
przysłaniała gęsiej skórki, która wykwitła na jej ciele.
– Czego się
boisz? Przykryj się.
Haniko
poprawiła okrycie i wciągnęła nogi pod siebie.
– Czasem mam
takie głupie wrażenie, że to nie koniec – zaczęła. – Wmawiam sobie, że mi zimno
lub mam kolejne uderzenia gorące. Co, jeśli to lekarstwo zadziałało tylko
doraźnie? Jeśli znowu położę się spać, a następnego dnia się już nie obudzę?
Spojrzała na
niego. Nie dostrzegał strachu w jej oczach i nie potrafił stwierdzić, czy na
pewno mówiła szczerze. Bądź co bądź, do tej pory Haniko nigdy mu się nie
zwierzała, a wszystkie zmartwienia zachowywała dla siebie. Nawet kiedy byli blisko,
a teraz przecież nie byli. Jedno głupie wyznanie nie mogło tego zmienić.
– Nie będzie
tak – zapewnił. – Podano ci antidotum, a po ostatnim Tsunade dziesięć razy
wszystko sprawdziła. Nic ci nie grozi.
– Skąd taka
pewność?
– Bo… po
prostu to wiem.
Przez chwilę
między nimi panowało milczenie.
– Jesteś
bardzo pewny siebie – zauważyła cicho Haniko, poprawiając kołdrę, która
częściowo zsunęła się z jej ramienia.
Sasuke
przyglądał się temu bardzo uważnie. Na pewno bardziej, niż wymagała tego
sytuacja.
– Co to jest
toluen?
– Co? – Haniko
zerknęła na niego kątem oka. – Toluen to rozpuszczalnik organiczny. Jest też
surowcem do syntezy wielu związków.
– Na przykład leków?
– Na przykład…
– Haniko nabrała czujności, a jej spojrzenie stało się bardziej uważne. – Dlaczego
pytasz?
Uchiha
wzruszył ramionami. W tej ciemności i tak nie mogła dostrzec niczego na jego
twarzy, a on nie wiedział, co miałby powiedzieć. Ten toluen przypomniał mu się
zupełnie nagle. Był zdziwiony, że w ogóle zapamiętał tę nazwę, a kiedy jeszcze
przed oczami stanął mu wzór, pokręcił z niedowierzaniem głową. Oczywiście nie
umknęło to uwadze Haniko.
– Chcesz mi
coś powiedzieć?
– Opowiedz mi
o Satoru.
Zamarła.
Najwyraźniej zupełnie nie tego się spodziewała. Przesunęła się na środek łóżka,
a Sasuke postanowił to wykorzystać i samemu na nim przysiąść, wciągając stopy
pod siebie. Mimo że w pokoju było stosunkowo ciepło, palce już szczypały go z
zimna. Powinien włożyć skarpetki.
Haniko
wydawała się nieco zmieszana, ale w końcu postanowiła się odezwać:
– Co chcesz
wiedzieć?
– Co
przychodzi ci do głowy. Jak myślisz, dogadalibyśmy się, gdybyśmy mieli okazję
się poznać?
Zamyśliła się.
– Nie wiem,
trudno powiedzieć. Przyjaciółmi na pewno byście nie zostali, ale… myślę, że
szanowalibyście siebie nawzajem. Chociaż nie poznałam nikogo, kto nie polubiłby
Satoru, niewykluczone, że byłbyś pierwszy, bez urazy. Jeśli zaś chodzi o
ciebie, cóż… on potrafił oddzielić osobiste odczucia od faktów i doceniać
ludzi, którzy na to zasługują.
Sasuke miał
jeszcze jedno pytanie, które wprost samo cisnęło mu się na usta, ale zacisnął
je mocno, by przypadkiem nie wydostało się na zewnątrz. Chciałby wiedzieć, czy
miałby z byłym chłopakiem Haniko jakieś szanse, ale pytanie o to byłoby głupie,
prawda? Gdyby żył, sytuacja byłaby całkiem inna, pewnie nigdy by się nie
poznali, Haniko nie szukałaby u niego tego, czego szukała. Wszystko byłoby
inaczej.
Oczywiście
mógłby czysto hipotetycznie spytać, co by było, gdyby Satoru nagle wrócił do
życia, ale… to byłoby przegięcie.
– Opowiedz mi
o nim coś więcej – ponowił prośbę. – Widziałem wasze zdjęcia, Akihito mocno go
chwalił i rozsławił, ale chciałbym się czegoś dowiedzieć bezpośrednio od
ciebie.
Haniko
przyglądała mu się z niedowierzaniem. Sasuke obawiał się, że przedwcześnie
wszystkiego się domyśli. Połączy fakty i przypomni sobie pytanie Itachiego o
to, kto wówczas zginął, ale nic takiego nie nastąpiło. A jeśli zobowiązał się
sam jej o tym powiedzieć, to chciał zapewnić sobie odpowiedni grunt.
– Był… –
zamyśliła się, patrząc gdzieś ponad jego ramieniem. – Bardzo optymistycznym
człowiekiem. Tryskał energią, Naruto trochę mi go przypomina. Zawsze pomocny,
nikogo nie dyskryminował, nikogo nie osądzał ani nie oceniał. Cieszył się, że
ma taki talent do medycznego ninjutsu, bo chciał pomagać ludziom. Co nie
znaczy, że był człowiekiem bez skazy.
– A jakie były
jego słabości?
– Tak jak w
twoim przypadku, przesadna wiara w siebie. Nigdy nie zakładał, że coś może mu
się nie udać. Był przekonany, że jest w stanie osiągnąć wszystko. A im więcej
mu wychodziło, im więcej sukcesów odnosił, tym więcej czasu i energii
przeznaczał na kolejne. Pragnął się doskonalić. Doszło więc do tego, że szpital
był ważniejszy ode mnie, pacjenci byli ważniejsi ode mnie, nowe receptury, leki
i wspomagacze też były ważniejsze ode mnie. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby
zostało jeszcze trochę czasu, który moglibyśmy spędzić wspólnie, ale z roku na
rok takich chwil było coraz mniej. Był zakochany w tym, co robił – westchnęła,
zakładając opadające na twarz kosmyki za uszy. – Z biegiem czasu nauczyłam się
to dostrzegać, ale wtedy nie widziałam problemu. Doszło do tego, że całe noce
spędzał w szpitalnym laboratorium, zamiast ze mną w domu. Sądziłam, że to
dobrze. Robił wiele dobrego, doceniano go.
– To dlatego
nigdy nie uprawialiście seksu?
Wymsknęło mu
się. Nic dziwnego, skoro naprawdę interesowała go ta sprawa. Być może nie
powinna, ale nie mógł nic poradzić na to, że było inaczej.
Haniko
przyglądała mu się badawczo, a Sasuke zastanawiał się, czy odpowie. Równie
dobrze mogłaby dać mu w pysk, obrazić się lub wygonić z powrotem na materac,
definitywnie kończąc rozmowę. Najpierw wyznawał jej miłość, później kazał
milczeć i o nic nie pytać, a teraz wypytywał o jej wcześniejsze życie seksualne.
– Być może… –
odparła niepewnie po dłuższej chwili, wciąż prześwietlając go wzrokiem. – Na
początku byliśmy bardzo młodzi, potem on spędzał coraz więcej czasu w pracy.
Kto wie.
– Ale… – Nie
dokończył.
– Pytasz, czy
widział mnie nago? Czy się dotykaliśmy? Odpowiedź brzmi: tak.
Sasuke nie
umknął fakt, że ton jej głosu brzmiał wyzywająco. Na wszelki wypadek milczał.
Serce ścisnęło mu się nieprzyjemnie, dłonie zaświerzbiły, ale nie powiedział
ani słowa. Myśl, że dłonie Satoru badały te same obszary jej ciała, co potem
jego własne, była nieprzyjemna, ale nie nieakceptowalna. Sam przecież święty
nie był.
– Kiedy
skończyłem dwadzieścia lat, po raz pierwszy uprawiałem seks. – Poprawił się na
łóżku, bo stopy naprawdę zaczynały mu marznąć. – To była miesięczna misja na
granicy Kraju Ognia i Kraju Rzeki. Stacjonowaliśmy w małej wiosce przy granicy
i byliśmy tam w charakterze ewentualnego wsparcia. Na granicy toczyły się wtedy
jakieś walki, zresztą to nie jest teraz ważne.
Machnął ręką,
a potem skupił się na opowieści. To wywoływało wspomnienia. Szkoda tylko, że twarz
kobiety, z którą zrobił to po raz pierwszy, pozostawała niewyraźna.
– W tamtym
okresie często Hokage wysyłała mnie na misje z Naruto. Chyba jeszcze się nie
nauczyła, że my obaj w jednym miejscu, to murowana katastrofa. – Uśmiechnął
się. – Spaliśmy w niewielkim, rodzinnym pensjonacie. Córka właścicieli miała
osiemnaście lat, nie pamiętam, jak jej było na imię… W każdym razie, niczym
specjalnie się nie wyróżniała, była miła, ale nie przymilała się, co było dla
mnie ważne. Gołym okiem było widać, że jej się podobam, ale nie narzucała mi
się ani nie robiła niczego, co uznałbym za nachalne. To była miła odmiana po
tych wszystkich dziewczynach, które tylko szukały okazji, by wskoczyć mi do
łóżka.
– Nie
wszystkie – przerwała mu Haniko.
– Co?
–
Powiedziałam, że nie wszystkie. Może jesteś przystojny i popularny, ale nie
wszystkie o tym marzą. Część z nich docenia twoją urodę, ale to wszystko.
Charakter masz w końcu trudny. Inne chciałyby cię po prostu poznać.
Sasuke pokiwał
głową.
– To prawda. Ale był taki czas, kiedy ciężko mi było uważać inaczej, patrząc na to, jak zachowywały się w moim towarzystwie. A najgorsza była Sakura. – Skrzywił się z niesmakiem. –
Dziewczyna, którą wtedy poznaliśmy, nie była taka. Nie ciągnęło mnie do niej
jakoś specjalnie, ale w dniu moich dwudziestych urodzin, Naruto uznał, że warto
opić moją pełnoletniość, trochę zaszaleliśmy, a potem spotkałem ją na korytarzu
i wylądowaliśmy w łóżku. Niewiele pamiętam. Nie to, że urwał mi się film, ale
nie przywiązałem zbyt wielkiej wagi do zapamiętania tamtego wieczoru. Była szczupłą
brunetką, miała średni biust i… to wszystko. Później korzystając z nieuwagi jej
rodziców, jeszcze kilka razy powtórzyliśmy ten wieczór. Niczego jej nie
obiecywałem. Kiedy misja się skończyła, bez słowa wróciłem do Konohy i więcej
się nie spotkaliśmy.
Skończył swoją
opowieść i spojrzał jej w oczy, czekając na reakcję. Przyglądała mu się z
nieodgadnionym wyrazem twarzy, kołdra częściowo zsunęła się z ramion,
odsłaniając gołe ręce, kolana objęte ramionami eksponowały jej długie nogi. Jedno
ramiączko koszuli kusząco zsunęło się wraz z nakryciem, zachęcając do tego, by
pomóc cienkiej koszuli zjechać jeszcze niżej.
I nic z tego,
co widział, na niego nie podziałało. Nie tak, jakby mogło. Czekał na werdykt.
– A potem?
Były w twoim życiu jeszcze jakieś kobiety?
– Później
byłaś już tylko ty – oznajmił, patrząc jej głęboko w oczy.
Magiczna chwila
prysła, kiedy z kołyski dobiegło ich ciche głużenie.
Rozmawiali
zbyt głośno i obudzili Sumire. Haniko bez słowa wstała i wyjęła dziecko,
wracając z nim do łóżka. Kąciki ust Sasuke wygięły się lekko ku górze, kiedy
dziewczynka machnęła do niego rączką, którą chwilę wcześniej wyjęła z buzi.
– Potrzymaj
ją.
– Co? Nie…
Sasuke
próbował się wycofać, ale Haniko nie dała mu zbyt wiele czasu na reakcję. Zanim
się obejrzał, ciasno obejmował Sumire, która zapiszczała z radości, ciesząc się
bliskością ojca. Sasuke serce się ścisnęło, kiedy na nią spojrzał. Była dużo
cięższa, niż zapamiętał, żywsza, bardziej komunikatywna. Od tak dawna nie miał z
nią kontaktu, że nawet zaczynał tęsknić.
– Pocałuj ją –
zarządziła Haniko, uważnie przyglądając się tej scence.
Uchiha zamarł.
Dopóki Shimanouchi nie wypowiedziała na głos jego pragnień, nawet nie zdawał
sobie sprawy z tego, że nimi były. Kiedy powtórzyła polecenie, uniósł
dziewczynkę wyżej i złożył na jej główce krótkiego całusa.
Poczuł szczęście,
ale i niedosyt.
Pochylił się
mocniej nad córeczką, która mierzyła go uważnym spojrzeniem i tym razem czuły
pocałunek odcisnął na jej czole. Kiedy się odsunął, Sumire pisnęła z radości.
– A teraz
powiedz mi, o co chodzi – rozkazała mu Haniko, nie przyjmując od niego dziecka.
– Dlaczego jej unikasz? Robisz to, co robisz, mieszasz mi w głowie… Twoje
milczenie niczego nie rozwiązuje ani nie ułatwia. Utrudniasz to wszystko nie
tylko sobie, ale i mi. Powiedz.
Patrzyła na
niego z determinacją. To była ta siła, w której się zakochał. Z pozoru krucha,
delikatna kobieta, która nosiła w sobie taki bagaż doświadczeń, że niełatwo
było ją złamać. Cholera, przecież ona była wytrzymalsza od niego! Wiedziała, że
ma jej do powiedzenia coś przykrego, ale nie bała się tego usłyszeć. Nosiła w
sobie więcej wiary w siebie i przekonania niż on. Nie użalała się nad sobą,
działała. Kochał jej siłę, kochał tę upartość i zawziętość, które sprawiały, że
była zdeterminowana w dążeniu do wyznaczonego celu i nie dawała się przytłoczyć.
Nigdy nie byłby w stanie przejąć nad nią kontroli i traktować tak, jak ojciec
odnosił się do matki. Nigdy by mu na to nie pozwoliła.
Prędzej on sam
obudziłby się pewnego dnia pod pantoflem.
– Może masz
rację – zaczął, kołysząc przytulone do piersi miękkie dziecięce ciałko. – Może
byśmy się wzajemnie szanowali…
W oczach
Haniko pojawiła się podejrzliwość i niezrozumienie. Dostrzegał je wyraźnie
pomimo panującej w pokoju ciemności. Jej sceptycyzm był niemal namacalny.
Podeszła do niego z dużą dozą ostrożności.
– Do czego
zmierzasz?
– Kazekage
nalegał, żeby Tsunade wydała mnie władzom w Suna i pozwoliła właśnie tam osądzić.
Nie zgodziła się. Będzie tu w przyszłym tygodniu i stanę przed sądem obu
krajów.
– Co zrobiłeś?
– Ja…
Spotkałem go. – Spuścił wzrok na dziecko. Sumire chwytała rączką jego koszulkę,
wyraźnie zafascynowana nową formą zabawy. Czasem jej wychodziło, czasem nie.
Była zdeterminowana, by sprawić, żeby udawało się za każdym razem. –
Rozmawiałem z Satoru, rozumiesz?
– Nie. –
Haniko parsknęła śmiechem. – To nie mógł być on, coś ci się pomyliło.
– Mnie mogło,
ale Akihito znał go chyba wystarczająco, żeby go poznać – odparł nieco ostrzej,
niż zamierzał. Nie wiedzieć czemu, jej niedowierzanie wzbudziło w nim złość.
Jakby ta sytuacja nie było już wystarczająco trudna. Odchrząknął, krzykiem
problemu nie rozwiąże. – Jak myślisz, kto mógł znać antidotum? Kto mógł podać
mi gotowy przepis? Pomóc cię uratować?
Wyraz twarzy
Haniko się zmienił. Szok to mało powiedziane.
Sasuke nie
spuszczając a niej wzroku, kontynuował swoją opowieść. Zdał jej relację z
przebiegu całego spotkania, niczego nie pominął ani nie podkoloryzował. Nie
zawahał się nawet wtedy, kiedy przeszedł do ostatniej prośby, jaką miał do
niego Satoru. Bez mrugnięcia wyznał, jak złapał go w genjutsu, a potem wbił
miecz prosto w serce.
Nie wspomniał
tylko o drgawkach, które wstrząsnęły jego ciałem, krwi, która wytoczyła się na
zewnątrz, tworząc na podłodze ogromną kałużę. Martwych oczach, które patrzyły
na niego, dopóki ich nie zamknął. Ani o tym, jak się po tym wszystkim czuł.
Stopniowo w
jej oczach pojawiały się łzy. Słuchała go uważnie i ani razu nie przerwała.
Potem płakała bezgłośnie, co rusz ocierając policzki wierzchem dłoni.
Sasuke
obawiając się jej reakcji, kiedy tylko skończył, chwycił ją za rękę. Mogłaby
chcieć się wyrwać, obrzucić go wyzwiskami, ale nic takiego nie nastąpiło.
Haniko przysunęła się bliżej i wtuliła w niego i Sumire.
– Muszę to
przetrawić… – wyszeptała z okolicy jego ramienia.
– Ale?
Nie
odpowiedziała. Pozwolił jej trwać uczepionej jego ramienia, dopóki Sumire nie
zaczęła przysypiać. Ciepło matki, objęcia ojca i ciemność panująca w pokoju,
przyczyniły się do tego, że jej powieki na powrót stały się ciężkie. Kiedy
usnęła, Sasuke wstał i umieścił ją w łóżeczku.
Kiedy się
odwrócił, Haniko chwyciła go i mocno przyciągnęła do siebie. Trudno powiedzieć,
jak długo trwali w uścisku. Najpierw po prostu obejmował ją w pasie, ona go za
szyję. Później wplótł dłoń w jej włosy i głaskał uspokajająco. Wraz z upływem
czasu, z pozycji stojącej, przenieśli się do siedzącej, a potem już całkowicie
leżeli na łóżku.
Haniko
działała jak w amoku. Zdjęła z niego koszulkę, a potem przycisnęła swoją głowę
do klatki piersiowej i wsłuchiwała się w bicie serca.
– Wybaczył mi,
że się poddałam i nigdy nie próbowałam go odzyskać? – spytała, przesuwając
palcem po jego torsie.
– Nie musiał,
nigdy nie miał ci tego za złe.
Ta odpowiedź
chyba ją zadowoliła, bo więcej nie drążyła tematu. Sasuke miał przygotowaną
całą linię obrony, wymówek, pokrętnych wyjaśnień i niejasnych okoliczności
łagodzących. Był w stanie nawet jej to wykrzyczeć, ale okazało się, że nie
musiał. Keiko miała rację, tylko on w tym pokrętnym związku nie potrafił
wysłuchać drugiej strony do końca, awanturował się i obrażał.
Może z czasem
Haniko wbije mu do głowy odrobinę wyrozumiałości.
– Chciałam
poronić – odparła zupełnie nagle i niespodziewanie, wprawiając go w osłupienie.
– Kiedy byłam we wczesnym stadium ciąży, miałam nadzieję, że stracę Sumire.
– Dlaczego?
Odpowiedziało
mu wzruszenie ramion. Dopóki leżała na jego piersi, nie miał sposobności
spojrzeć jej w oczy. Przesunął ręką po jej ramieniu, tą drobną czułością,
próbując skłonić do dalszych zwierzeń.
– Nigdy nie
chciałam zostawać matką, mieć dzieci. Wydawało mi się, że jestem zbyt oziębła i
nieczuła, by kochać kogoś w ten sposób. Dopiero tamten incydent wszystko
zmienił. Nie wiedziałam, czy sobie poradzę, ale chciałam spróbować. Z tobą
chciałam, ale się od siebie odsunęliśmy…
– Prawda… –
przytaknął. – Ale jeszcze nie wszystko stracone.
– Prawda –
powtórzyła po nim, a Sasuke poczuł na skórze, że się uśmiechnęła. – Jeszcze wszystko
może się zmienić.
***
Ta noc
należała do wyjątkowych. Trudne tematy ustąpiły miejsca lżejszym. Choć Haniko
zdawała sobie sprawę z tego, że Sasuke wciąż obserwuje ją bacznie, jakby
obawiał się jakiegoś nagłego wybuchu, nie ruszyli już więcej tematu jego misji.
Wystarczyło, że i tak oboje wciąż o tym myśleli.
Na początku
zastanawiała się, jak to się stało, że tak gładko przyjęła tę informację. Przez
ostatnie dwa lata Satoru żył, dzień w dzień czekając na śmierć. Kto wie, być
może liczył na pomoc? Któż na jego miejscu nie dałby się pochłonąć takim
myślom, któż nie miałby nadziei? Ona zawsze umierała ostatnia.
– Czyli
mówisz, że mnie wrobił? – spytał Sasuke.
Haniko
uśmiechnęła się, a potem ponownie parsknęła śmiechem.
Chyba jeszcze
to do niej nie dotarło. Może nie żył dopiero od niedawna, może żałobę miała już
za sobą, ale… nic nie stało na przeszkodzie, by przeżyć następną.
– Oczywiście,
jak w ogóle mogłeś pomyśleć inaczej.
Jeśli dopisze
jej szczęście, przejdzie przez nią gładko.
– Może
dlatego, że to twój przyjaciel? Dlaczego miałby kłamać?
Sasuke wydawał
się nieco oburzony tym, że dał się podpuścić. A może ta złość była tylko
udawana? Nie dało się nie zauważyć, że odkąd wyznał jej prawdę, dosłownie
kamień spadł mu z serca. Może nie był to koniec jego kłopotów, ale mając
wsparcie, zawsze było łatwiej. Raźniej.
– Ale dlaczego
miałabym pokazywać mu się nago? Przestań, to niedorzeczne. A nasza przyjaźń nic
do tego nie ma. Mnie by nie okłamał, to prawda, ale ciebie… czemu nie?
– Nie śmiej
się ze mnie – odburknął, a potem dźgnął ją palcem w bok. Zamiast ją
powstrzymać, tylko podsyciło to jej rozbawienie. Zachichotała, broniąc się
przed łaskotkami, do których się posunął. – Bo niby dlaczego miałabyś się
krępować przed gejem? To tylko… gej.
Zamarła.
– Chciałeś
powiedzieć: pedał?
– Nie chciałem
– zapewnił, zauważając jej wyczulenie na to słowo. – Naprawdę nie. Nie wierzysz
mi?
– Wierzę –
odparła, podnosząc głowę i spoglądając mu w oczy. – I wciąż mnie to bawi. Dałeś
się podpuścić!
Sasuke
nachmurzył się lekko i już tego nie skomentował. Przyjaciel gej to nie to
samo, co koleżanka, musiał to zrozumieć, jeśli chciał w pełni pojąć i
zaakceptować jej znajomość z Akihito. To nie było przecież tak, że wspólnie
chadzali na zakupy, nie było tak, że rozmawiali i wzdychali do tych samych
mężczyzn i nie było tak, że… brali wspólne kąpiele i bawili się w Spa, nie
wstydząc się własnej nagości.
Ta wizja
wyjątkowo ją bawiła, naiwność Sasuke również. Jednak mężczyzna, to zawsze
mężczyzna, nawet jeśli czasem zniewieściały. Tylko do tego wcale nie trzeba
mieć skłonności homoseksualnych.
Kiedy temat
się urwał, w pokoju nastała cisza. Przyjemna? Krępująca? Chyba ani to, ani to.
Sasuke
kontynuował głaskanie ją po nagim ramieniu, ona wtuliła się w jego klatkę
piersiową. Potrzebowała tego, potrzebowała bliskości i odgłosu bicia czyjegoś
serca. Po kolejnej śmierci Satoru jej własne wydawało się częściowo martwe. Znowu umarł kawałek jej samej. Drugi
raz? W związku ze śmiercią tej samej osoby? To niedorzeczne.
– Naprawdę
chciałaś za mnie wyjść? – spytał Sasuke, odbijając pałeczkę.
Teraz to jej
było głupio. No chciała, bo niby dlaczego nie.
– Wtedy
jeszcze wydawało mi się, że małżeństwo może rozwiązać wszystkie problemy.
Zapomnij.
– Ty zapomnij,
że miałem zapomnieć, bo mnie nigdy się to nie uda.
– Niby
dlaczego? – prychnęła, przyciskając nos do jego skóry.
Taka ciepła,
taka żywa. Nawet nie zarejestrowała, że ucałowała to miejsce tuż nad sutkiem.
On z pewnością tak.
– Ze
wszystkich rzeczy, które mi do tej pory powiedziałaś, to był chyba jedyny
komplement. Przez większość czasu byłaś uszczypliwa i sarkastyczna.
Zauważył.
Mocniej przycisnął ją do swego boku, jakby przygarniał do siebie coś, co i tak
do niego należało. Nie musiał wkładać jej obrączki na palec, żeby uznać ją za
swoją własność. Ciekawe, czy kiedy odzyska pewność siebie, znów stanie się taki
zaborczy i niemożliwy jak przedtem. Oby nie. Inaczej czeka ich jeszcze niejedna
trudna rozmowa.
– Zasłużyłeś.
Ucałowała
kolejny fragment skóry. Nie potrafiła się powstrzymać. To blade ciało aż się
prosiło, żeby je pieścić. A skoro już wszystko sobie wyjaśnili, to…
Przesunęła
dłonią w dół, wzdłuż jego boku. Jednak zanim doszła do uda, zanim skręciła
między jego nogi, Sasuke chwycił ją mocno za rękę i przyciągnął z powrotem do
siebie.
– Nie –
oznajmił stanowczo, obejmując ją w tali. – Nie myślisz racjonalnie, nie chcesz
tego.
Chciała się
wyrwać i zaprzeczyć, ale tego nie zrobiła. Myślała o seksie, o Satoru, śmierci
i życiu, o dobru i złu oraz o tym, że takie decyzje powinno się podejmować
racjonalnie. A ona, chcąc nie chcąc, była jeszcze nieco rozchwiana.
– Nie myślę –
powtórzyła, wtulając się w jego pierś.
To serduszko
tak rytmicznie biło. I robiło to dla niej. Przyjemne ciepło rozlało się po jej
ciele, a powieki w końcu zrobiły się ciężkie. I dobrze, dochodziła w końcu
siódma rano. Jeśli wstaną zbyt późno, Mikoto nie da im żyć. Jeśli zobaczy ich
razem w jednym łóżku, tym bardziej.
– Dobranoc –
szepnął Sasuke, czytając w jej myślach.
Tak, dobranoc.
To był wyczerpujący dzień.
Moja cierpliwość do Sasuke skończyła się dwa rozdziały temu. Co zresztą dało się wyłapać w moim komentarzu. Miałam już totalnie dość jego niedojrzałego zachowania, bo choć zrobił postępy, to cofnął się prawie, że do punktu wyjścia. Z resztą nie lubię ludzi, którzy wiecznie tylko warczą. Nie potrafiłam wtedy wytłumaczyć sobie czemu on tak postępuje. Skąd wziął się w nim tak wielki dystans do ludzi i dlaczego odtrąca brata, który jest mimo wszystko dla niego ważny. Chociaż emocje jakie towarzyszyły mi przy Twoim poprzednim rozdziale, już opadły, to bałam się tu zajrzeć, czując, że może ponownie się we mnie zakotłuje czytając o jego kolejnych numerach. Jestem pozytywnie zaskoczona. Sasuke mnie nie zirytował. Dalej jest to Sasuke, ale coś tam się w nim przełamało. Może aż za dużo zmian na lepsze jak na jeden rozdział, ale to już szczegóły. W końcu Wasze rozdziały są dość długie.
OdpowiedzUsuńTeraz pytanie za 100 punktów. Jaki fragment podziałał na mnie najbardziej?
Ciekawe czy domyślasz się, w każdym razie pozwolę go sobie zacytować:
"Jej uszczęśliwiony i zaskoczony jednocześnie głos, wzbudził jego zainteresowanie. Co tym razem udało się jego bratu? Czy istniało w ogóle coś, czego nie potrafiłby dokonać? Po nim spodziewano się przecież wszystkiego – z tych pozytywnych kwestii, oczywiście"
To po tym tekście do mnie coś dotarło. Młody złości się, bo bratu wszystko się udaje. Nie wie, że Itachi wcale nie ma tak wesoło. Ach ta uchihowska skrytość. Po tym tekście zaczęłam trochę rozumieć jego nastawienie do świata. Nie tłumaczy to oczywiście wszystkich jego wyskoków i dalej mam go czasami dość, ale w tym rozdziale pokazał się od lepszej strony i mam nadzieję, że częściej taki będzie.
Ciekawa jestem jak postąpi teraz Haniko. W sumie to Sasuke słusznie zauważył, że ona nie była w stosunku do niego taka ciepła i miła jak mogłoby się oczekiwać od dziewczyny. Widzisz co zrobiłaś? Ja tu sobie myślę: "Noż kurdę, oni totalnie do siebie nie pasują. Nic ich nie łączy, poza tym, że niby trwierdzą, że siebie na wzajem kochają, ale za co? Toś wiecznie na siebie warczą i sobie dogryzają, mają dziecko i to wszystko." Dopiero ten rozdział pokazuje, że coś głębokiego mogłoby się między nimi stworzyć. Słowo kluch: "mogło". Bo w dopiero kiełkuje i w każdej chwili może się nieodwracalnie rozsypać. Jak będzie, to wiecie Wy, a że bywacie "wredne", to niewiele powiecie wcześniej ;P
Weny dziewczęta :)
Witam!
UsuńNie wydaje mi się, żeby Sasuke cofnął się niemal do punktu wyjścia, wręcz przeciwnie :-). Zmiany nigdy nie są proste, zwłaszcza jeśli dotyczą pracy nad samym sobą, nad charakterem i swoimi słabościami. Krok do przodu, krok do tyłu, zupełnie normalna sprawa. Ostatnio niestety życie zmusiło go, by się cofnął, ale porównując obecnego do dawnego Sasuke, wciąż moim zdaniem przemiana jest naprawdę spora.
Skąd się wziął jego dystans do ludzi i do brata? Była o tym mowa w rozdziale - miał wyrzuty sumienia z powodu Satoru i nie wiedział, jak powinien się zachować i co zrobić. Był to dość poważny problem, a on bardzo to przeżywał. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której otworzyłby się przed wszystkimi i zwierzył z tego, co leży mu na sercu. To już definitywnie nie byłby on :-).
Sasuke jest zazdrosny, to akurat fakt. Choć nie bardzo rozumiem o co chodzi Ci z tym: 'Nie wie, że Itachi wcale nie ma tak wesoło'. Czego nie wie? Wydaje mi się, że obecnie wie o wszystkim i w dodatku nie zmienia to faktu, że Itachiemu wciąż wszystko się udaje :D. Ale jeszcze bardziej nie rozumiem zdania: 'W sumie to Sasuke słusznie zauważył, że ona nie była w stosunku do niego taka ciepła i miła jak mogłoby się oczekiwać od dziewczyny', bo szczerze mówiąc nie widzę żadnego związku pomiędzy płcią a byciem miłym. Przecież jedno nie ma nic do drugiego. Haniko jest charakterna, nie boi się powiedzieć co myśli, a Sasuke przez cały czas trwania ich związku zachowywał się w taki sposób, że trudno ją winić za to, że nigdy nie powiedziała mu niczego miłego. Pewnie gdyby była inna, bardziej ugodowa, nic by nigdy między nimi nie było. Sasuke zdecydowanie nie gustuje w takich miękkich i nijakich dziewczynach, które nie potrafią powiedzieć, co im nie pasuje, usługują i za wszystko chwalą partnera. Zwłaszcza kiedy nie ma za co :-). Gdyby była inna, nie byłoby między nimi tej chemii, oj nie. Szkoda, że nie dostrzegasz więzi, która jest między nimi, tego co kiełkowało powoli od początkowych rozdziałów, kiedy jeszcze ze sobą rozmawiali, pogłębiało się, kiedy zbliżyli się do siebie również fizycznie, a posypało się, bo uczucie i zaufanie do siebie nawzajem było nie dość silne, kiedy pojawiły się pierwsze problemy. Będą próbowali teraz to odzyskać, ale czy się uda, to się okaże ;-) i tak, jesteśmy wredne xD
Dzięki za komentarz :-)
a odniosłam takie wrażenie. Myślę, że gdybym przeczytała rozdział duuuużo wcześniejszy i ten który wstawiłaś poprzednio, to zachowanie Sasuke było podobne. Drobna różnica polegała na tym, że nie warczał na Keiko. Do całej reszty ludzi był nieprzychylnie nastawiony. Nawet do dziecka nie chciał się dotknął, co w dalszym ciągu wydaje mi się dziwne. Tak jakby więź, którą wytworzył ze swoją córeczką przestała istnieć. Mógł się bać, że zrobi jej krzywdę, bo nie jest w pełni sprawny, ale żeby kompletnie się od niej odciąć i nawet cichaczem nie podejść, tego nie łapię. Ta jego przemiana raz jest, raz nie ma. Wiem, że zmiany są ciężkie, po prostu ten krok w tył wydał mi się za duży i postawił go w moich oczach w bardzo niekorzystnym świetle.
UsuńW kwestii dystansu, to nie chodzi mi o aktualny, tylko całościowy. W mandze Sasuke stał się taki, jaki był, bo jego ukochany brat go zdradził i zabrał mu wszystkich, których kochał, wpajając mu nienawiść i chęć zemsty. Twój Sasuke nie przeżył tak strasznej historii, dlatego staram się zrozumieć, skąd wziął się jego zgorzkniały charakter. Tekst o bracie dał mi swego rodzaju wytłumaczenie jego zachowania. Tatuś go nie doceniał, a bratu zawsze się wszystko udaje, w przeciwieństwie do niego.
I swoją drogą, to Sasuke podchodzi mi odrobinę pod narcyza. Tylko on ma tu problemu, popełnia błędy i musi się męczyć, bo jest taki jaki jest. Co on niby wie poza tym co się dzieje koło jego dupy? Wie, że przyjaciele Keiko nie lubią Itachiego, ale czy wie, że jeden z nich zaatakował jego brata? Czy słyszał o tym jak Itachi został poinformowany o śmierci ukochanej? Kiedy ostatnio interesował się tym czy ojciec dalej planuje jakiś zamach? zainteresowało go to, że matka ogarnia cały dom? Docenił fakt, że zajęła się jego córeczką, kiedy on poszedł na samowolną misję? Podziękował jej? Co wie na temat swojej jedynej przyjaciółki? Nie zna nawet fragmentu z jej przeszłości. Jeśli piszesz, że wydaje Ci się, że Sasuke wie wszystko, to co masz na myśli?
W tekście: "W sumie to Sasuke słusznie zauważył, że ona nie była w stosunku do niego taka ciepła i miła jak mogłoby się oczekiwać od dziewczyny" chodziło mi o dziewczynę jako drugą połowę, a nie o płeć. No chyba, że to był tylko sex i żadne nie nazwałoby się parą, to wtedy mój błąd wypowiedzi. Mogło mi coś umknąć, bo chociaż dodajecie rozdziały co dwa tygodnie, a czasem co tydzień, to robicie to (zazwyczaj) na zmianę, pisząc głównie o swoich bohaterach. Czyli tak naprawdę, to czasem na ciąg dalszy trzeba poczekać miesiąc, a nie dwa tygodnie.
Muszę Ci się przyznać, że coraz częściej odnoszę wrażenie, że nadajemy na zupełnie innych falach. Inaczej postrzegamy wiele spraw od szczegółów zaczynając, a na grubych tematach kończąc. Coraz częściej też zastanawiam się, aby zachować swoje przemyślenia dla siebie, bo coraz mniej podoba mi się nasza wymiana zdań. Nie chcę Cię wkurzać tym, że coś postrzegam inaczej i nie do końca wiem jak z tego wybrnąć.
Hmm, tylko że w tekście (nie pamiętam czy nie w przemyśleniach) było wspomniane, że Sasuke nie tyle boi się zajmować, czy nie interesuje córką, co znowu wyolbrzymia i obawia się, że jak się do niej zbliży, to potem ciężej mu będzie się z nią rozstać. W końcu był niemal pewien, że kiedy Haniko pozna prawdę, spakuje siebie, Sumire i zniknie. Głupia to decyzja odcinać się z tego powodu od córki, ale to nie tak, że ma ją gdzieś czy że więź, którą utworzyli się dla niego nie liczy :-). Może to w pokrętny sposób okazuje, ale wręcz przeciwnie.
UsuńDobra, czaję o co chodzi, myślałam, że piszesz o dystansie konkretnie w przypadku ostatnich rozdziałów. Ale masz rację, Sasuke zazdrości bratu uwagi ojca, ale także tego, że Itachiemu zawsze wszystko przychodziło z większą łatwością. Jest inteligentniejszy, szybciej się zawsze uczył, potrafi panować nad emocjami itd. Co do narcyza to zgodzę się. U nas wychowywała go właściwie tylko matka, bo Fugaku miał go gdzieś. Mikoto jest jaka jest, rozpieściła go tak bardzo, że w jego opinii przez długi czas świat kręcił się tylko wokół niego. Wychodzi poza te ramy, ale opornie mu to idzie.
Jeśli chodzi o przyjaciół Keiko, to naturalnie nie może wiedzieć o tamtych dwóch sytuacjach, bo nikt mu o nich nie powiedział, a trudno, by się domyślił. Sama Keiko nic o nich nie wie. Tutaj to raczej winę ponosi Itachi, który jest bardzo skryty i nawet Keiko musiała na nim wymuszać, żeby zaczął dzielić się z nią swoimi problemami, zamiast wszystko skrzętnie ukrywać. Do tej pory jedynymi osobami, z którymi czymkolwiek się dzielił, choćby krótką wzmianką, była Haniko i Shisui.
W życiu Sasuke jest jedna osoba, którą potrafi przeprosić i podziękować i przy której nie sprawia mu to żadnej trudności i jest nią Mikoto. Nie było tego nigdzie, bo trudno by było opisywać każdą najmniejszą rozmowę, ale tak, na pewno okazał jej wdzięczność, że zaopiekowała się jego córką. Jeśli zaś chodzi o zamach, naturalnie zdaje sobie z tego sprawę, ale ma w tym temacie na tyle zdrowego rozsądku, by nie pchać się i nie próbować naprawić sytuacji, bo wie, że tylko by ją pogorszył. Wierzy w Itachiego.
Pisząc, że Sasuke wie o wszystkim, chodziło mi o ogół sytuacji, a nie o jakiejś konkretne przypadki. Tak patrząc na sprawę, to nikt wszystkiego o niczym nie wie, bo nie ma takiej osoby, która dzieliłaby się z innymi wszystkimi swoimi problemami i trudnościami. Sasuke sobie mógł uważać życie Itachiego za idealne i bezwzględnie szczęśliwe, dopóki nie dowiedział się, że przyjaciele Keiko jej nie akceptują, a ojciec nie planuje kolejnego zamachu. O Keiko nie wie, bo mu nie opowiadała. Ona sama też niewiele wie o jego przeszłości i tym, co mu siedzi na sercu, z wyjątkiem sytuacji, w których akurat uczestniczy. Może faktycznie Sasuke powinien bardziej interesować się dzieciństwem przyjaciółki, ale myślę, że kiedy patrzy na teraźniejszą Keiko, nawet nie przychodzi mu do głowy, że kiedykolwiek mogło ją spotkać coś przykrego. Myślę, że gdyby miał choć cień wątpliwości, dużo bardziej by się tym interesował. Jak zwykle zresztą wychodzi z niego egoista, ale na to już chyba nie można nic poradzić :-).
Aaa, skoro o taki sens chodzi, to nie ma tematu :D. Ja zrozumiałam, że chodzi o płeć i że powinna być miła i ciepła, bo jest dziewczyną. No cóż, Haniko wylewna nie jest, Sasuke też nie był wobec niej fair. Oboje mocno sobie naszkodzili i ten związek do tej pory był bardziej toksyczny niż udany, więc nie ma się co dziwić. W poprzednim komentarzu zastanawiałaś się też, dlaczego się kochają, ale czy musi być powód? Szczerze mówiąc, to ja myślę, że tutaj najpierw był seks, a potem zrodziło się takie prawdziwe, głębsze uczucie, nie odwrotnie. Co nie znaczy, że kiedy się do siebie zbliżyli, nie zaczynali już czegoś czuć. Może dlatego w tamtym czasie ten związek nie miał szans przetrwać.
Komentarz mi się nie mieści :o. Reszta za chwilę.
Ja mam takie wrażenie niemal non stop :D. Zastanawiam się, kiedy ostatnio się w jakimś temacie zgodziłyśmy i to było chyba naprawdę dawno temu. Ale myślę, że do rękoczynów nie dojdzie, więc pisz, co uważasz. Mam nadzieję, że nie odbierasz moich odpowiedzi jako atak na siebie, bo tak nie jest. Przyznaję, że mam czasem problem z wyrażaniem swojego zdania w taki sposób, by nie brzmiało to... nie wiem, wrogo? Tak czy inaczej, jeśli masz jakieś przemyślenia, to się nimi dziel. Najwyżej będziemy prowadziły dyskusję i dziwiły się, jak ta druga może inaczej myśleć ;-)
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńPrzychodzę Spisu opowiadań Naruto, dopiero go założyłam i noo. (https://spisopowiadannaruto.blogspot.com/) Nie chcesz może wypromować bardziej swojego opowiadania o Naruto? Jeśli byłabyś chętna -zapraszam!^^ Tymczasowo jest tam pusto, ponieważ nooo dopiero założony, ale wierzę, że niebawem się to zmieni!
Pozdrawiam, darkhunter!
Jestem w końcu. Jak zwykle z opóznieniem, Wybacz ale gdy mam czas to zawsze znajde coś, aby tego czasu się pozbyć, czyli znowu zapisałam się na konkurs i jestem skupiona na nim, bo odbywa się już w ten wtorek.
OdpowiedzUsuń1 Pierwsza scena taka typowa- Sasuke wydaje się, że Itachiemu wszystko się udaje, choć jest dorosły nadal ma kompleks brata. Oj mam nadzieję, że oni w końcu zaczną się dogadywać bez uprzedzeń, pouczania, warknięcia na siebie, bez pretensji o przeszłość.
2 Nadal mam ochotę Sasuke zabić za to, że nie zajmuję się Sumire.
3 Już widzę, jak Sasuke czyta romanse.
4 Teraz muszę się przyczepić ( widzicie co studia prawnicze robią z człowieka). Ten Kodeks karny Suny to jakiś ząrt.Przeczytasłam te kary i przypominał mi się przedmiot historia prawa sądowego, to idealnie się wpasuje. Tłumaczę, bo jeśli jest kodeks międzynarodowy (ustawa) i obowiązuję na terenie wszystkich Pięciu wielkich nacji to Suna musiała ratyfikować ją, to znaczy uznać, to znaczy, że ich kary nie mogą odbiegać znacząco od tego co ratyfikowali. Oczywiście mogą być różnice w wysokości kary itp ale muszą być zachowane pewne standardy. Dlatego jeśli w Konoha są bardziej humanitarne kary, to pewnie ta międzynarodowa ustawa też jest bardziej humanitarna to jak w Suna mogą być kary rodem z średniowiecza?? Bo ma aktualne kodeksy, w końcu inaczej Fugaku dałby mu inne. Te kary są straszne i nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Wiem świat shinobi ale nawet w Naruto czegoś takiego nie było, co innego kara śmierci ale nie w taki okrutny sposób.
5 Sasuke powiedział tato, ciekawe czy do Fugaku to dotarło. Z jednej strony podoba mi się, że dał on Sasuke książkę o tym genjutsu a z drugiej strony, gdyby Sasuke użyłby jej na rozprawie i to by wyszło to dostałby od razu kare śmierci. Fugaku mógłby z Sassuke porozmawiać bo on jest bardziej obeznany przecież w tych paragrafach a przecież wie co grozi jego synowi. Nie ogarniam
faceta.
6 Wyznanie miłości w końcu!! W końcu słowa kocham cię!! Mikoto to ma wyczucie.
7 Haniko i Fugaku przy jednym stole.Chcę poznać ich rozmowy, nawet drobne to też interesująca relacja.
8 Haniko pojmuje swoje błędy, kolejny krok do przodu.
9 W końcu szczera rozmowa, no brawo. Zdziwiła mnie ale pozytywnie reakcja Haniko. Msm wrażenie, że ona już przeżyła i pogodziła się z śmiercią Satoru, podoba mi się, że Sasuke pozwolił jej to przetrawić i daj jej swoją obecność. To czasami dużo lepsze niż słowa, po porostu był. I szczsere wyznanie Haniko o poronieniu, w końcu zaczynają być ze sobą szczerzy.
9 To Akihito ( wybacz jeśli coś przekręciłam) nieźle oszukał Sasuke, już widze ten jego uśmieszek, gdy tak okłamywał Uhchihe.
10 To prawda Haniko nie była za przyjemna dla Sasuke i go nie wspierała ale ten dawał jej powody, ehh teraz musi być tylko lepiej.
11 Podoba mi się, że Sasuke powstrzymał ją przed seksem, doceniam bo pewnie sam był spragniony a postawił wyżej dobro Hasniko.
12 W końcu wiem co to toluen ale szczerze nic mi to nie mówi XD
Niecierpliwie czekam na rozprawe , choć przyznam, że Akari wysoko postawiła poprzeczkę i też jestem mega ciekawa jej części, to zaczy gdy Uchiha dowiedzą się, że Itachi się oświadczył. Pewnie przeczytam wasz rozdział jak bedę wracać do domku, więc zawsze to umilacz podróżny( tym bardziej jak jedziesz 8 godzin)
Do natępnego :)
Pozostaje mi trzymać kciuki. Powodzenia na konkursie! :-)
UsuńZ tym dogadaniem się może być problem. Żeby sobie wszystko szczerze wyjaśnić, najpierw musieliby się naprawdę porządnie schlać. Inaczej tego nie widzę, serio. Sasuke ma tendencje raz do wyolbrzymiania swoich problemów, dwa do porównywania ich z problemami brata, trzy do użalania się nad tym, jak to on ma gorzej. Może i ma? Ale zawdzięcza to tylko i wyłącznie sobie i swoim nieprzemyślanym decyzjom. Kompleks brata może nie zniknąć do osiemdziesiątki ;-)
Jeśli chodzi o ten kodeks, to jestem Ci winna wyjaśnienia. Nie wiem czy wiesz, ale z Akari narzucamy sobie limity dotyczące ilości słów w rozdziale, bo inaczej pisałybyśmy pewnie ze dwa razy dłuższe. A że nie piszemy o dwójce bohaterów, a o czwórce i każda ma swoich, na zbyt długo odsuwałybyśmy w ten sposób pozostałą dwójkę o ile nie byliby akurat wplątani w akcję. Miałam wymyśloną do rozdziału 44 taką scenkę, która w pewien sposób odpowiada na Twoje zarzuty. Miałam, ale się nie zmieściła, nawet nie pasowała mi do kontekstu pewnej zawartej tam rozmowy i po prostu się w tym rozdziale nie znalazła. A jako że i tak się jej nie doczekasz, nie widzę powodów, dla których miałabym Ci jej nie zdradzić. Otóż chodzi o to, że Sasuke oddając ojcu książki, zwraca uwagę na datę wydania wspomnianego kodeksu praw z Suny. I jak się okazuje, jest on starszy od jego ojca, starszy nawet od dziadka. Masz rację, że w znanym nam z 'Naruto' Kraju Wiatru nie dopuściliby się takich kar. Są one wręcz komicznie (przyznam szczerze, że miałam ubaw wymyślając je i opisując przerażenie Sasuke :D) i nierealne. Ja bym na miejscu Uchihy spojrzała na pierwszą stronę i zorientowała się na ile te przepisy są aktualne, on na to nie wpadł :-).
O uczuciach Haniko jeszcze będzie mowa. Może się pogodziła, może nie? Wszystko wkrótce ;-).
Akihito miał nie lada frajdę wmawiając Sasuke różne rzeczy :D. Patrząc na jego zwątpienie, poddenerwowanie. To zawsze dobry sposób, by ocenić czyjeś intencje. W końcu Akihito bardzo zależy na dobru przyjaciółki, a w jakiś sposób musiał się przekonać, czy Sasuke mimo wszystko jest w stanie zapewnić jej szczęście.
Aż na osiem godzin niestety tego czytania nie będzie :D. Ale rozdział i rozprawa już za tydzień :-).
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
Dziękuję. Już jestem po konkursie, niestety teraz sie nie udało ☹ ale znając mnie zaraz znowu sie na coś zapisze 💪😂.
Usuń1 Ja tam z chęcią bym ich rozmowę przeczytałam, niech sie schleja jak potrzebują ( byle nie na weselu) , bo mam wrażenie, ze to będzie rzutować zawsze na ich relacje. Mam.nadzieję, ze jeszcze Sasuke ( wiem, ze stary koń) nie odbije i nie będzie zazdrosny o Kinari, bo mam nadzieje, ze Fugaku będzie fla niej inny niż dla Sasuke.
2 Brawo dla Sasuke za inteligencje, choć z drugiej strony to go powinno utemperować trochę. Ponadto te kary to z kosmosu nie są bo były takie w starożytności.
3 Akihito tymi bajeczkami wygrywa, normalnie przegryw życia dla Uchihy XD
4 Może nie na 8 ( mam.na podorz odłożona książeczkę) ale zawsze umilacz. Mam tylko nadzieje, że nie zakończysz wrednie to znaczy przed podaniem wyroku.
Całuski 😘