24 lutego 2018

40. Opowiedz mi o Satoru

– Kurwa.
Sasuke przysiadł na rogu wanny, kiedy po raz kolejny zdrętwiała mu noga. Może i czucie stopniowo mu wracało, mięśnie zaczynały słuchać i powoli odzyskiwał panowanie nad własnym ciałem, ale to nie był koniec jego zmagań w dążeniu do całkowitego powrotu do zdrowia. Im lepiej funkcjonował jego układ nerwowy, tym częściej nieoczekiwanie tracił też nad nim panowanie. Łapały go silne skurcze, nagle, ni z tego, ni z owego, ręka nie zechciała się poruszyć, zamierał. Przetrenowywał się? Nadwyrężał? Przekraczał swoje obecne możliwości? Żeby to wiedzieć, najpierw musiałby udać się na konsultację i zaczerpnąć wiedzy u specjalisty, a na to ochoty nie miał.
Łydka pulsowała bólem, a kiedy nią poruszał, szczypała. Czuł, jakby prąd przechodził mu przez nogę. Nie było to przyjemne, ale lepsze to, niż gdyby na zawsze stracił w niej czucie.
Kiedy skurcz nieco osłabł, Sasuke wrócił do pokoju. Haniko siedziała na łóżku i rozmawiała przez telefon. Nawet nie zwróciła na niego uwagi.
– Naprawdę? Nie żartujesz? To moje gratulacje, Itachi!
Jej uszczęśliwiony i zaskoczony jednocześnie głos, wzbudził jego zainteresowanie. Co tym razem udało się jego bratu? Czy istniało w ogóle coś, czego nie potrafiłby dokonać? Po nim spodziewano się przecież wszystkiego – z tych pozytywnych kwestii, oczywiście – ale… Zdumienie Haniko nie było udawane.
– Z przyjemnością ci pomogę – kontynuowała, uśmiechając się do telefonu, czego jej rozmówca nie mógł zobaczyć. – Tak, dobrze mi to zrobi, dawno już nie miałam okazji… No sam rozumiesz. Może nawet wybrałabym coś dla siebie…
Zakupy? Sasuke skrzywił się. No to nic dziwnego, że była w tak dobrym nastroju. Tylko czego w związku z tym gratulowała Itachiemu? Że zdecydował się na kupno nowej pary spodni? Chyba że… fryzjer. Itachi chciał ściąć włosy?
Gwałtowne zaprzeczenie Haniko uzmysłowiło mu, że zachowuje się jak kretyn, dopowiadając sobie, o czym ta dwójka rozmawia. Bzdury.
– Co? Nie, nie! – Pokręciła gwałtownie głową. – Oczywiście, że tego nie zrobił… To zupełnie w innym charakterze, ode mnie dla mnie, rozumiesz?
Kto nie zrobił czego? Odwrócony tyłem do niej, pozwolił sobie na zmarszczenie brwi. Wygrzebanie skarpetek z szuflady nie powinno zająć mu wiele czasu, a jednak klęczał przed nią już od jakiegoś czasu. Nie te, nie tamte, chyba miał ochotę na jakieś specjalne.
– Nie rozmawiajmy od tym – odburknęła. – To kiedy? Za pół godziny? W porządku, to do zobaczenia na miejscu.
Sasuke wyjął w końcu parę granatowych bez wzorków, usiadł na materacu i wciągnął na stopy. Nie spuszczał wzroku z Haniko, która zajęta była pakowaniem swoich rzeczy.
– Wychodzisz?
Spojrzała na niego i potaknęła, nie poświęcając mu więcej uwagi. Dopiero kiedy masa zbędnych klamotów znalazła się w jej torebce, jakby przypomniała sobie o jego istnieniu.
– Zajmiesz się Sumire?
Sasuke spojrzał w stronę dziecięcego łóżeczka. Mógłby, miałby w końcu jakieś zajęcie, bo ostatnimi czasy nudziło mu się niemiłosiernie. Niby coś czytał, niby nie marnował czasu, a jednak… chyba przede wszystkim brakowało mu towarzystwa. Z Haniko prawie nie rozmawiał, przed Itachim uciekał, matka irytowała go swoją nadopiekuńczością, a ojciec… w sumie to nie miał ojca. Mimo to…
– Nie – odburknął, spuszczając wzrok na swoje stopy; poprawił skarpetki.
– Jasne.
Pretensjonalny ton. Teraz celowo nie podniósł na nią wzroku.
Haniko przełożyła torebkę przez ramię, wzięła Sumire na ręce i zeszła na dół. Sasuke nasłuchiwał i choć niczego nie słyszał, wyobrażał sobie, jak wkłada dziewczynkę do wózka, okrywa kocykiem i wychodzi. Policzył do dziesięciu i usłyszał trzask zamykanych drzwi. Sporo się nie pomylił.

***

Godzinę później, kiedy wciąż nie był w stanie znaleźć sobie sensownego zajęcia, zszedł na dół. Choć łydki znowu zaczynały mu doskwierać, wyraźnie go nosiło. Zrobił rundkę po domu, drugą i właśnie przymierzał się do trzeciej, kiedy zatrzymała go Mikoto, zniecierpliwiona jego ciągłym krążeniem w kółko.
– Nie możesz znaleźć sobie zajęcia? Powinieneś odpoczywać, może więc… poczytałbyś?
– Czytałem – odpowiedział, podchodząc do ekspresu i nalewając sobie kawy. Czarna jak noc, gorzka jak jego nastrój, gorąca jak wybuchowy temperament. Po przemyśleniu kolor kawy też można by porównać do jego oczu, czy włosów. – Nie znalazłem niczego ciekawego.
– Och, to może źle szukałeś? Na regale przy drzwiach jest sporo interesujących powieści.
Sasuke spojrzał na matkę z niedowierzaniem. Czy ona właśnie proponowała mu…
– To romanse – zauważył.
Mikoto machnęła ręką, wracając do mieszania drewnianą łyżką w sporym garze. Niby obiad dla czterech osób, a porcji było jak dla dwunastu. Zamieszanie tego wszystkiego, to dopiero musiał być wysiłek. Praca mięśni, prawie jak trening. Może powinien jej pomóc…
– Nie wszystkie to romanse, kochanie. To książki o miłości i potrafią wiele człowieka nauczyć, wiesz? Są idealne dla osób, które mają problemy z wyrażaniem uczuć. Zawierają sporo porad i wskazówek. Może powinieneś…
– Nie – warknął, zaciskając dłoń na filiżance. Czy byłby w stanie zgnieść ją w rękach? Obawiał się, że nie. – Wolałbym coś poważniejszego.
– Uczucia są poważne – odburknęła cicho Mikoto, a potem odchrząknęła. – Mógłbyś poszukać czegoś w gabinecie ojca, ale wątpię, byś znalazł tam coś interesującego. Odkurzyłam ostatnio sporo książek i głównie były to kodeksy, jakieś przepisy… Wiesz jak to w pracy policji.
Sasuke zamarł z filiżanką w połowie drogi do ust. Kodeksy? A kodeks karny? Prawa obowiązujące w Kraju Wiatru? Cholera, że też wcześniej o tym nie pomyślał!
– Hm… – odchrząknął, nie wiedząc, jak dalej pociągnąć temat. Przecież nie przyzna się, że bardzo przydałaby mu się taka lektura, bo matka zacznie coś podejrzewać. Co jeszcze ten stary drań mógł tam trzymać? – A coś… o klanie? Jakaś historia, zapomniane techniki, medyczne podłoże sharingana?
Medyczne… co? Mikoto chyba też zwróciła na to uwagę, bo przerwała mieszanie i spojrzała na niego z niedowierzaniem. Jeśli do tej pory nie miała go za idiotę, to teraz już z pewnością tak. Dobrze, że Itachi tego nie słyszał. Albo Haniko. A ten jej chłopak lekarz, to już w ogóle. Chyba by umarł, gdyby to usłyszał…
Gdyby żył, oczywiście.
Sasuke nieprzyjemnie ścisnął się żołądek.
– Możliwe, że coś znajdziesz – odpowiedziała po dłuższej chwili. – Medycznych książek to chyba nie widziałam, ale mogę się mylić. Idź poszukać, póki ojca nie ma.
– Nie ma go?
– Nie. – Pokręciła głową, wracając do mieszania w garze. – Pani Tsunade zadzwoniła z samego rana, coś się stało i potrzebowała go na miejscu. Pewnie… nie wróci na obiad. A jak będzie głodny?
Dalszego wywodu Sasuke nie słuchał. Nie zamierzał się przyznawać, że skorzysta z jej propozycji, bo nie dałaby mu żyć, zaglądając do niego co pięć minut i niepotrzebnie się wszystkim interesując, dlatego, kiedy spytała, dokąd idzie, wmówił jej, że zdrzemnie się przed obiadem.
A potem przekradł się do gabinetu ojca.
Klamka była chłodna w dotyku, w środku panował półmrok, bo Fugaku rzadko odsłaniał żaluzje. Choć Sasuke był tu trzeci raz w ciągu ostatnich kilku dni, nieprzyjemne wrażenie go nie opuszczało. Ten gabinet wręcz chciał, żeby czuć się w nim nieswojo.
Podszedł do wielkiego regału i rozejrzał się po tytułach. Drewniane panele nie niwelowały odgłosu jego kroków, pomimo tego, że miał na nogach grube skarpetki. Chwilę śledził napisy na okładkach, aż w końcu namierzył to, czego szukał.

***

– Ja pierdolę, to chyba jakiś żart…
Sasuke skrzywił się i zapisał na kartce kolejny paragraf, który mu się nie spodobał. W Kraju Wiatru panowały jakieś chore przepisy, chore! Chociaż określenie: chujowe, bardziej mu odpowiadało.
Ukamienowanie.
Publiczna chłosta aż do utraty przytomności. Następnie rozszarpanie nieprzytomnego.
Odcięcie rąk, którymi dokonał zbrodni ­– w jego przypadku wydłubanie oczu – i rzucenie w stronę żądnego krwi tłumu.
Co to, do licha, miało znaczyć?
Po kilku godzinach spędzonych w gabinecie ojca, przy jego biurku, na jego okropnym fotelu, zasypany jego strasznymi książkami, zaczynał mieć dość. I to nie dlatego, że wyszukiwanie istotnych informacji, było rzeczą trudną, choć było. Próbował wynaleźć sobie jakieś pole obrony, przepisy, które działałyby na jego korzyść, złagodziłyby wymiar kary, ale na razie, znajdował tylko takie, które go pogrążały.
Teoretycznie miał zostać osądzony w Konoha, więc czytał kodeks karny obowiązujący w Kraju Ognia. Praktycznie nad jego wyrokiem czuwał Kazekage, więc sięgnął również po prawa obowiązujące w Suna. Wszystkie okoliczności łagodzące odnosiły się do obywateli, a że nim nie był, to… czytał również Międzynarodowy Kodeks Praw przysługujących przestępcom sądzonym poza granicami swojego kraju, obowiązujący na terenie wszystkich Pięciu Wielkich Nacji. Przewalał kartkę za kartką, czytał linijkę po linijce i prócz cholernie zagmatwanych artykułów, które mogłyby mu pomóc wybronić się przed sądem, ale wcale nie musiały, nie znalazł niczego.
No, może z wyjątkiem szczegółów tych wymyślnych kar, wraz ze smakowitymi opisami.
Sasuke spojrzał na swoją listę, która obejmowała zaledwie dwa punkty, które w jakiś sposób działały na jego korzyść. I każdy z nich, niestety, utrudniał również jego sytuację i ograniczał pole manewru.
Obecność Hokage podczas przesłuchania i wydania wyroku dawała szansę, że kobieta wstawi się za nim i wymiar kary będzie łagodniejszy. Niestety z powodu jej obecności, Sasuke nie mógł wymagać obecności obrońcy, który znałby jego prawa lepiej niż on sam i potrafiłby oczarować surowych sędziów. Był skazany na swój cholerny, wybuchowy charakter i urok osobisty, który nie podziała na żadnego mężczyznę. Ani kobietę, bo stara wiedźma też go nie lubiła. Nawet Akihito był odporny.
Namierzenie kryjówki Orochimaru podczas samowolnej misji, działało na jego korzyść. Nieświadomie przyczynił się do pomocy wiosce, która, nawet jeśli sobie tego nie życzyła, nie mogła tego zignorować. Niestety wiązało się z tym przekroczenie uprawnień, bo po wykryciu podejrzanego działania bądź osoby, miał obowiązek bezzwłocznie donieść o tym przedstawicielom władzy. Ratując im wszystkim tyłki, złamał więc kolejne prawo.
Sasuke miał również problem z oceną paragrafu mówiącego o pozbawieniu życia obywatela kraju, w którym nielegalnie przebywał. Kara była za to najsurowsza i często zawierała wymyślne opisy zadania śmierci, ale… przecież zrobił to w dobrej wierze! Nie odebrał życia bezbronnej osobie, która bez jego interwencji mogłaby jeszcze długo cieszyć się życiem. Zrobili sekcję zwłok, która wykazała, że Satoru i tak długo by nie pociągnął. Tylko czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Trup to trup.
Kilku z przepisów, które go dotyczyły, kompletnie nie potrafił zrozumieć. Język prawniczy, tak jak język medyczny, był mu obcy, ale radził sobie całkiem nieźle, póki paragrafy nie zajmowały kilku stron, nie zawierały masy ustępów lub nawiązań do innych punktów kodeksu oraz opisu sytuacji, w których rzekomo nie obowiązywały. Ilekroć zaczynał czytać, gubił się i nawet nie potrafił orzec, w którym momencie.
Na początku skrupulatnie wszystko notował, ale im dalej, tym jego zapał słabł. Musiał się z tym dokładnie zapoznać, musiał wiedzieć, czego może się spodziewać po spotkaniu z Kazekage, ale nie był w stanie skopiować w tak krótkim czasie kilku książek. Wynotowywał całe paragrafy, później zaledwie ich część, następnie skracał je do tego, co rozumiał, na koniec zapisywał zaledwie hasłowo.
Dał się temu jednak pochłonąć do tego stopnia, że niemal nie usłyszał kroków na korytarzu i gwałtownego pociągnięcia za klamkę. Zamarł, spoglądając na ojca, który był w takim samym szoku jak on sam. Spojrzał na zegarek. Już po siedemnastej?!
Fugaku zmierzył go uważnym spojrzeniem, a jego oczy niebezpiecznie mrużyły się bardziej z każdą kolejną chwilą. Surowy wyraz twarzy nie ustąpił, dopóki nie spojrzał na półkę i nie zauważył, których książek brakuje.
Sasuke nigdy nie podejrzewałby ojca o to, że zna dokładne położenie każdego, nawet najcieńszego tomu na regale, ale najwyraźniej tak właśnie było. Spojrzenie, którym teraz go mierzył, nie było już nafaszerowane wrogością i zdenerwowaniem, i nagle Sasuke zdał sobie sprawę z tego, że nawet jeśli do tej pory Fugaku nie miał o niczym pojęcia, to właśnie wszystkiego się domyślił.
– Możesz je zabrać. – Kiwnął głową w kierunku swojego biurka i leżących na nim książek. – Przynieś i odłóż na miejsce, kiedy skończysz.
– Nie chcę martwić matki.
Fugaku zmarszczył brwi, ale kiedy zauważył duże złocone litery na okładkach wszystkich trzech tomów, pokiwał ze zrozumieniem głową. Podszedł do regału.
Sasuke nie wiedział, czego ojciec szuka, dopóki nie przyniósł mu pierwszej obwoluty, która idealnie pasowała na jeden z kodeksów karnych. Założył okładkę i przyjrzał jej się uważnie. Teraz była to książka opisująca najsilniejsze genjutsu klanu Uchiha. Coś, co również chętnie by przeczytał…
Kiedy Fugaku zauważył jego minę, westchnął i dorzucił na stos wspomniany podręcznik. Sasuke skinął mu z wdzięcznością głową.
W ciągu kilku minut skompletowali odpowiednie okładki do pozostałych dwóch kodeksów i Sasuke mógł zbierać się do wyjścia. Z naręczem książek stanął przy drzwiach i spojrzał na plecy ojca, który rozsunął lekko żaluzje i wyglądał na podwórko.
– Dziękuję – powiedział pewnym głosem. Naprawdę dziękował. Naprawdę był wdzięczny i to nie tylko za to, a za wszystko, co w ostatnim czasie ojciec dla niego zrobił. Jednak to nie zmieniało faktu, że o niektórych rzeczach nie mówiło mu się łatwo. Dalszą część wypowiedział więc szeptem. – Tato…
Fugaku nie zareagował. Nie odwrócił się, nie skinął głową, nawet nie machnął ręką. Jeżeli usłyszał a usłyszał na pewno, nie zrobiło to na nim oczekiwanego wrażenia. Albo potrafił to doskonale zamaskować.
Sasuke cicho zamknął za sobą drzwi.
Kiedy wchodził na górę, myślał tylko o tym, gdzie położyć te wszystkie książki, żeby zminimalizować zainteresowanie matki do zera. Jeśli je schowa, Mikoto na pewno je znajdzie, zajrzy do środka i zorientuje się, że obwoluta każdej z nich, to jedno wielkie kłamstwo. Zmartwi się, zacznie go zadręczać pytaniami i nie da spokoju, póki wszystkiego jej nie powie. Jeśli zaś zostawi je na wierzchu… nastąpi dokładnie to samo. A jeśli nie Mikoto, to Haniko, którą interesowałaby chyba każda z książek, których okładki dostał.
A przecież nie chciał żadnej z nich martwić. Obie wydawały się teraz takie szczęśliwe. Jedna odzyskała syna, druga zdrowie i córeczkę, choć wyraźnie pragnęła czegoś jeszcze. Sasuke wiedział, że Haniko na pewno byłaby szczęśliwsza, gdyby w końcu porozmawiali, a przynajmniej, że tak sądziła, bo gdyby tylko poznała prawdę, radość zastąpiłyby gorzkie łzy, wspomnienia, a wraz z nimi żałoba za ukochanym. Teraz mogło jej się wydawać, że tęskniła za Sasuke i że to jego potrzebuje, ale nie było to nic innego, jak potrzeba zapewnienia dziecku szczęścia. Sumire musiała mieć ojca.
Ale wystarczyłoby, żeby Satoru żył i był nim dla tej małej.
Pogrążony w gorzkich myślach Sasuke pociągnął za klamkę. Nie zauważył, że coś było inaczej, dopóki Haniko nie wzdrygnęła się na jego widok i nie przycisnęła mocniej dziecka do piersi. I właśnie wtedy Sasuke spostrzegł, że… karmiła.
Jedna pierś była całkowicie odsłonięta. Sumire przyssała się, trzymając rączkę na źródle pokarmu. Była zbyt pochłonięta jedzeniem, by zwrócić uwagę na ojca. Haniko zaś zauważyła. Próbowała zakryć się ramionami, ale córka jej to uniemożliwiła. W końcu poddała się i udając, że obecność Sasuke nie robi na niej wrażenia, poprawiła ułożenie dziecka.
Uchiha przełknął ślinę, bo nagle zaschło mu w gardle. Serce próbowało wyrwać się z jego piersi, ale na to nie miał już żadnego wpływu. Odchrząknął, dokładnie lustrując sylwetkę Haniko i ten magiczny moment, który dane mu było zobaczyć.
– Powinienem zapukać – zauważył, nie odrywając wzroku od karmiącej.
– Tak, powinieneś.
Nie odpowiedział. Powinien przeprosić? Pewnie tak, ale byłoby to tak bardzo nieszczere, że na pewno bez problemu by to zauważyła. Nieszczere przeprosiny mogłyby ją tylko zdenerwować.
Sumire oderwała się od maminego cyca i zakwiliła cicho. Haniko westchnęła, odsunęła ją, przypięła z powrotem miseczkę biustonosza i odczepiła drugą. Sasuke przez chwilę przyglądał się jej nabrzmiałej piersi, dopóki widoku nie zasłoniła mu główka córki, która z ochotą przyssała się do sutka.
– Chciałeś czegoś?
Co? Spojrzał na książki w swoich dłoniach. Powinien odłożyć je na materac i wyjść.
– Nie – odparł.
Tylko że nie potrafił tak po prostu wyjść. To, przez co teraz tak mocno waliło mu serce, nie było pożądaniem. Nie podniecał go widok karmiącej Haniko, prędzej rozczulał. Była to taka intymna chwila, w której chciałby uczestniczyć częściej. Nie mógł się do niczego przydać ani wesprzeć, ani pomóc, ale chciał być i obserwować. Haniko była piękna, kiedy odgarniała przydługą grzywkę za ucho i z czułością patrzyła na Sumire. Niesforne kosmyki wyślizgiwały się zza ucha i ponownie opadały na jej twarz, ale Sasuke doskonale widział rumiane policzki, delikatny uśmiech i iskrzące miłością oczy. I nie tylko jej oczy przybierały właśnie taki wyraz.
– Tak – powiedział po dłuższej chwili. Chciał czegoś. Owszem. Dwa ważne słowa cisnęły mu się na usta, ale nie wyszły z nich, dopóki Haniko nie podniosła na niego wzroku. – Kocham cię.
Shimanouchi zamarła. Zamrugała zaskoczona, jakby się przesłyszała. Nie była pewna, czy na pewno dobrze go zrozumiała? Nie ma problemu, mógł powtórzyć.
– Zakochałem się w tobie.
Cisza. Czekał. Haniko jeszcze przez chwilę mu się przyglądała, potem spojrzała na Sumire, a potem na drzwi.
Drzwi…
Odczekał jeszcze chwilę, ale była tak rozproszona jego wyznaniem, że kręciła się, próbując skupić na czymś wzrok, byleby nie na nim.
Poczuł ukłucie w sercu, ale nie potrafił się zdenerwować. Z zaciśniętymi ustami pokiwał głową, po czym bez słowa wyszedł. Zszedł po schodach, włożył buty i…
– Sasuke. – Mikoto wyskoczyła z kuchni jak oparzona. – Nie jadłeś obiadu! Chodź, zrobię ci coś do jedzenia, a za pół godziny będzie kolacja…
Zignorował ją. Patrzyła na niego jak osłupiała, kiedy narzucił na ramiona wiosenną kurtkę i bez słowa wyszedł z domu.

***

Haniko chciała szybko uśpić Sumire i zejść na dół, ale jak na złość jej podekscytowanie udzielało się dziewczynce. Nie pomagało noszenie na rękach, ciche piosenki, kołysanie w ramionach. W końcu zupełnie zniecierpliwiona uznała, że nie może już dłużej czekać. Jeśli Sumire zaśnie trochę później niż zwykle, nic złego się nie stanie. Jeśli ona lada moment nie porozmawia z Sasuke, to może dojść do najgorszego.
– Smacznego – powiedziała, kiedy zastała w jadalni Fugaku i Mikoto przy kolacji. Mężczyzna już jakiś czas temu przestał się krzywić na jej widok. Nie witał jej może z uśmiechem, ale zamienili parę razy po kilka słów i ich stosunki można było chwilowo uznać za neutralne. – Czy Sasuke gdzieś wyszedł?
– No nareszcie, kochanie! Tak się postarałam, a nikogo nie było na obiedzie. Wszyscy mi ostatnio znikacie. Siadaj, już podaję kolację.
Mikoto zerwała się z miejsca i wycierając usta serwetką, próbowała pobiec do kuchni. Haniko zagrodziła jej drogę.
– Jadłam, dziękuję – zapewniła, domyślając się, o co chodzi. – U Itachiego, Keiko przygotowała kanapki. To… gdzie Sasuke?
Mikoto westchnęła.
– Sama bym chciała to wiedzieć. Prawie wybiegł z domu, w jego stanie to bardzo niewskazane! Pokłóciliście się?
Haniko spojrzała kątem oka na stół i Fugaku, który tylko udawał, że nie interesuje go ich rozmowa. Nadstawił ucha i chłonął każde słowo.
– Nie. To nic takiego.
Pomimo sprzeciwów pani Uchiha, wróciła na górę. Z Sumire w ramionach ulokowała się na materacu Sasuke i przybliżyła twarz do jego poduszki. We wszystkich komediach romantycznych, zakochani wdychają w ten sposób zapach swojej drugiej połówki i oddają się błogim myślom. Nieważne, czy to wspomnienia, marzenia, czy wyobrażenia zwyczajnej codzienności. Zapach koił.
Ale poduszka nie pachniała. A przynajmniej nie tak intensywnie, by była w stanie wychwycić tę woń. Zapach Sasuke wydawał jej się tak odległy w pamięci, że niemal nieznany. Bo ileż to razy miała okazję go wdychać? Delektować się nim? Kiedyś zasypiali w jednym łóżku, teraz wygoniła go na niewygodny materac.
Jakby na potwierdzenie tej myśli, Sumire powierciła się i wydała z siebie serię krótkich dźwięków.
– Źle tu tatusiowi, prawda? – spytała, nie oczekując odpowiedzi. – Jest mu źle, bo mamusia niedostatecznie go wspiera… Ale wiesz co? To się zmieni.

***

Kiedy niemal trzy godziny później Sasuke pojawił się w domu, Haniko czym prędzej zbiegła na dół. Może czekanie na niego przy oknie nie było mądrym posunięciem, a już na pewno nie świadczyło o jej cierpliwości, bo jak tylko dostrzegła go na drodze, nogi same ją poniosły. I nie liczyło się to, co sobie pomyśli, czy powie. Liczył się fakt, że wrócił.
Ściągał właśnie buty, kiedy znalazła się w przedpokoju. Nic nie powiedziała, czekała.
Sasuke miał wyraźne problemy z rozwiązaniem sznurówek, bo palce nie odzyskały jeszcze dawnej sprawności i zwinności, ale nie zajęło mu to wiele czasu. Kiedy w końcu się wyprostował, ich spojrzenia się spotkały.
Powinna coś powiedzieć? Może odpowiedzieć na jego wyznanie, na zawsze kończąc tę farsę? Mieli szansę dorobić się piątki dzieci, dużego domu z ogrodem i żyć długo i szczęśliwie w pięknej wiosce o nazwie Konoha, w której przez większą część roku dominowała zieleń, a pachnące życiem kwiaty, mieniły się przez ten czas milionem barw.
Niestety nie.
– Możemy porozmawiać? – spytała, kiedy cisza zaczęła nieprzyjemnie się przedłużać.
Nie odpowiedział, a zamiast tego wskazał jej schody i ruszył zaraz za nią. Czuła jego obecność tuż za sobą, słyszała jego lekko przyspieszony oddech, zdecydowane kroki. Szkoda, że sama nie czuła się pewnie.
Kiedy drzwi do sypialni się zamknęły, Sasuke wreszcie przemówił:
– Nie karm mnie nadzieją, nie lituj się nade mną i nie składaj obietnic, których nie dotrzymasz. Jeśli masz mi coś do powiedzenia, niech będą to konkrety, na które nie będzie miało wpływu nic, co już zrobiłem lub dopiero zrobię. Wiem, że nie rozumiesz, ale nie mogę powiedzieć ci więcej.
Zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju. Jego ton wcale jej się nie spodobał. Nie tego oczekiwała.
– Skoro wiesz, że nie rozumiem, to dlaczego tego ode mnie wymagasz?
Sasuke podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Kiedy ich spojrzenia ponownie się spotkały, nie wyglądał już na człowieka tak zakochanego, jak jeszcze niedawno deklarował.
– Żebyś milczała.
– Ale przecież…
– Zapomnij o tym – przerwał jej, podchodząc bliżej. – Dopóki nie wyjaśnimy sobie wszystkiego, po prostu o tym zapomnij. Nie chciałem tworzyć ci mętliku, ale… tak wyszło.
– Tak wyszło? – powtórzyła za nim, przyglądając mu się z niezrozumieniem. Czemu zachowywał się w stosunku do niej w ten sposób? Zaledwie kilka godzin temu nie miał problemu, by przyznać się do swoich uczuć, swoim spojrzeniem obiecując jej gwiazdkę z nieba, a teraz zachowywał się jak… jak… jak Sasuke. Zupełnie tak, jak zawsze. – W takim razie, na co czekamy? Porozmawiajmy od razu!
Jego spojrzenie się zmieniło. Zrobił krok w tył.
– Poproś mnie o to innym razem – dodał na odchodnym, chwycił jakąś książkę, a potem wyszedł. Znowu przed nią uciekał.
– Sasuke! Co ty sobie myślisz, co ty…!
Trzasnęły drzwi.

***

Od nadmiernego wysiłku fizycznego, już do końca dnia bolały go mięśnie. Piekło, szczypało i choć było to nieprzyjemne, to nie ze względu na te drobne niedogodności nie potrafił zasnąć.
Zegarek elektroniczny stojący w rogu biurka pokazywał pierwszą trzydzieści. W sypialni panowała idealna cisza, ciemność, temperatura. Idealne warunki do spania, ale przez szalejące myśli, Sasuke to nie wystarczało.
Przekręcił się na drugi bok, spoglądając w stronę łóżka. Naprawdę powiedział Haniko, że ją kocha? Kiedy teraz o tym myślał, zdawało mu się to tylko snem. Wspomnienie było zamglone, lecz prawdziwe. Wiedział, że takie było, choć cała sytuacja wydawała mu się teraz mocno nierealna. Może gdyby nie późniejsza rozmowa z Haniko, jej determinacja i oczekiwanie, nie byłby teraz taki pewien, czy potrafi rozróżnić rzeczywistość od wyobrażeń.
Przymknął oczy, ponownie próbując się zmusić do snu, ale kiedy usłyszał ruch i szeleszczenie kołdry, otworzył oczy. Haniko siedziała na łóżku i obejmowała się ramionami. Na początku pomyślał, że zbudziła się i zaraz z powrotem się położy, ale kiedy ten moment się przedłużał, postanowił się ujawnić.
– Nie możesz spać?
Haniko drgnęła i spojrzała w jego kierunku.
– To nic takiego – oznajmiła i położyła się z powrotem.
Sasuke tematu nie drążył. Leżał w ciszy, pewien już, że nie zaśnie, więc przestał nawet próbować, a kiedy po jakichś czterdziestu minutach, Haniko ponownie się podniosła, wzdychając głośno, sam uczynił to samo. To znaczy podniósł się.
– Nie jesteś jedyna, jak widzisz.
Tym razem nie zareagowała tak gwałtownie, jakby spodziewała się, że on również nie śpi. Narzuciła kołdrę na ramiona i spuściła stopy na podłogę. W takiej ciemności grafitowy dywan wyglądał na zupełnie czarny, a puchate frędzle przypominały robaki, które teraz oplatały jej stopy.
– Boję się – wyszeptała.
Sasuke się zawahał. Po krótkim namyśle zrzucił z siebie nakrycie i podszedł do łóżka, przysiadając na rogu. Kołdra zasłaniała jej gołe ramiona, które zapewne by objął, gdyby były na widoku. Dobrze w takim razie, że nie były. Za to nogi widział niemal w pełnej okrasie. Sięgająca połowy ud koszula nocna, nie przysłaniała gęsiej skórki, która wykwitła na jej ciele.
– Czego się boisz? Przykryj się.
Haniko poprawiła okrycie i wciągnęła nogi pod siebie.
– Czasem mam takie głupie wrażenie, że to nie koniec – zaczęła. – Wmawiam sobie, że mi zimno lub mam kolejne uderzenia gorące. Co, jeśli to lekarstwo zadziałało tylko doraźnie? Jeśli znowu położę się spać, a następnego dnia się już nie obudzę?
Spojrzała na niego. Nie dostrzegał strachu w jej oczach i nie potrafił stwierdzić, czy na pewno mówiła szczerze. Bądź co bądź, do tej pory Haniko nigdy mu się nie zwierzała, a wszystkie zmartwienia zachowywała dla siebie. Nawet kiedy byli blisko, a teraz przecież nie byli. Jedno głupie wyznanie nie mogło tego zmienić.
– Nie będzie tak – zapewnił. – Podano ci antidotum, a po ostatnim Tsunade dziesięć razy wszystko sprawdziła. Nic ci nie grozi.
– Skąd taka pewność?
– Bo… po prostu to wiem.
Przez chwilę między nimi panowało milczenie.
– Jesteś bardzo pewny siebie – zauważyła cicho Haniko, poprawiając kołdrę, która częściowo zsunęła się z jej ramienia.
Sasuke przyglądał się temu bardzo uważnie. Na pewno bardziej, niż wymagała tego sytuacja.
– Co to jest toluen?
– Co? – Haniko zerknęła na niego kątem oka. – Toluen to rozpuszczalnik organiczny. Jest też surowcem do syntezy wielu związków.
– Na przykład leków?
– Na przykład… – Haniko nabrała czujności, a jej spojrzenie stało się bardziej uważne. – Dlaczego pytasz?
Uchiha wzruszył ramionami. W tej ciemności i tak nie mogła dostrzec niczego na jego twarzy, a on nie wiedział, co miałby powiedzieć. Ten toluen przypomniał mu się zupełnie nagle. Był zdziwiony, że w ogóle zapamiętał tę nazwę, a kiedy jeszcze przed oczami stanął mu wzór, pokręcił z niedowierzaniem głową. Oczywiście nie umknęło to uwadze Haniko.
– Chcesz mi coś powiedzieć?
– Opowiedz mi o Satoru.
Zamarła. Najwyraźniej zupełnie nie tego się spodziewała. Przesunęła się na środek łóżka, a Sasuke postanowił to wykorzystać i samemu na nim przysiąść, wciągając stopy pod siebie. Mimo że w pokoju było stosunkowo ciepło, palce już szczypały go z zimna. Powinien włożyć skarpetki.
Haniko wydawała się nieco zmieszana, ale w końcu postanowiła się odezwać:
– Co chcesz wiedzieć?
– Co przychodzi ci do głowy. Jak myślisz, dogadalibyśmy się, gdybyśmy mieli okazję się poznać?
Zamyśliła się.
– Nie wiem, trudno powiedzieć. Przyjaciółmi na pewno byście nie zostali, ale… myślę, że szanowalibyście siebie nawzajem. Chociaż nie poznałam nikogo, kto nie polubiłby Satoru, niewykluczone, że byłbyś pierwszy, bez urazy. Jeśli zaś chodzi o ciebie, cóż… on potrafił oddzielić osobiste odczucia od faktów i doceniać ludzi, którzy na to zasługują.
Sasuke miał jeszcze jedno pytanie, które wprost samo cisnęło mu się na usta, ale zacisnął je mocno, by przypadkiem nie wydostało się na zewnątrz. Chciałby wiedzieć, czy miałby z byłym chłopakiem Haniko jakieś szanse, ale pytanie o to byłoby głupie, prawda? Gdyby żył, sytuacja byłaby całkiem inna, pewnie nigdy by się nie poznali, Haniko nie szukałaby u niego tego, czego szukała. Wszystko byłoby inaczej.
Oczywiście mógłby czysto hipotetycznie spytać, co by było, gdyby Satoru nagle wrócił do życia, ale… to byłoby przegięcie.
– Opowiedz mi o nim coś więcej – ponowił prośbę. – Widziałem wasze zdjęcia, Akihito mocno go chwalił i rozsławił, ale chciałbym się czegoś dowiedzieć bezpośrednio od ciebie.
Haniko przyglądała mu się z niedowierzaniem. Sasuke obawiał się, że przedwcześnie wszystkiego się domyśli. Połączy fakty i przypomni sobie pytanie Itachiego o to, kto wówczas zginął, ale nic takiego nie nastąpiło. A jeśli zobowiązał się sam jej o tym powiedzieć, to chciał zapewnić sobie odpowiedni grunt.
– Był… – zamyśliła się, patrząc gdzieś ponad jego ramieniem. – Bardzo optymistycznym człowiekiem. Tryskał energią, Naruto trochę mi go przypomina. Zawsze pomocny, nikogo nie dyskryminował, nikogo nie osądzał ani nie oceniał. Cieszył się, że ma taki talent do medycznego ninjutsu, bo chciał pomagać ludziom. Co nie znaczy, że był człowiekiem bez skazy.
– A jakie były jego słabości?
– Tak jak w twoim przypadku, przesadna wiara w siebie. Nigdy nie zakładał, że coś może mu się nie udać. Był przekonany, że jest w stanie osiągnąć wszystko. A im więcej mu wychodziło, im więcej sukcesów odnosił, tym więcej czasu i energii przeznaczał na kolejne. Pragnął się doskonalić. Doszło więc do tego, że szpital był ważniejszy ode mnie, pacjenci byli ważniejsi ode mnie, nowe receptury, leki i wspomagacze też były ważniejsze ode mnie. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby zostało jeszcze trochę czasu, który moglibyśmy spędzić wspólnie, ale z roku na rok takich chwil było coraz mniej. Był zakochany w tym, co robił – westchnęła, zakładając opadające na twarz kosmyki za uszy. – Z biegiem czasu nauczyłam się to dostrzegać, ale wtedy nie widziałam problemu. Doszło do tego, że całe noce spędzał w szpitalnym laboratorium, zamiast ze mną w domu. Sądziłam, że to dobrze. Robił wiele dobrego, doceniano go.
– To dlatego nigdy nie uprawialiście seksu?
Wymsknęło mu się. Nic dziwnego, skoro naprawdę interesowała go ta sprawa. Być może nie powinna, ale nie mógł nic poradzić na to, że było inaczej.
Haniko przyglądała mu się badawczo, a Sasuke zastanawiał się, czy odpowie. Równie dobrze mogłaby dać mu w pysk, obrazić się lub wygonić z powrotem na materac, definitywnie kończąc rozmowę. Najpierw wyznawał jej miłość, później kazał milczeć i o nic nie pytać, a teraz wypytywał o jej wcześniejsze życie seksualne.
– Być może… – odparła niepewnie po dłuższej chwili, wciąż prześwietlając go wzrokiem. – Na początku byliśmy bardzo młodzi, potem on spędzał coraz więcej czasu w pracy. Kto wie.
– Ale… – Nie dokończył.
– Pytasz, czy widział mnie nago? Czy się dotykaliśmy? Odpowiedź brzmi: tak.
Sasuke nie umknął fakt, że ton jej głosu brzmiał wyzywająco. Na wszelki wypadek milczał. Serce ścisnęło mu się nieprzyjemnie, dłonie zaświerzbiły, ale nie powiedział ani słowa. Myśl, że dłonie Satoru badały te same obszary jej ciała, co potem jego własne, była nieprzyjemna, ale nie nieakceptowalna. Sam przecież święty nie był.
– Kiedy skończyłem dwadzieścia lat, po raz pierwszy uprawiałem seks. – Poprawił się na łóżku, bo stopy naprawdę zaczynały mu marznąć. – To była miesięczna misja na granicy Kraju Ognia i Kraju Rzeki. Stacjonowaliśmy w małej wiosce przy granicy i byliśmy tam w charakterze ewentualnego wsparcia. Na granicy toczyły się wtedy jakieś walki, zresztą to nie jest teraz ważne.
Machnął ręką, a potem skupił się na opowieści. To wywoływało wspomnienia. Szkoda tylko, że twarz kobiety, z którą zrobił to po raz pierwszy, pozostawała niewyraźna.
– W tamtym okresie często Hokage wysyłała mnie na misje z Naruto. Chyba jeszcze się nie nauczyła, że my obaj w jednym miejscu, to murowana katastrofa. – Uśmiechnął się. – Spaliśmy w niewielkim, rodzinnym pensjonacie. Córka właścicieli miała osiemnaście lat, nie pamiętam, jak jej było na imię… W każdym razie, niczym specjalnie się nie wyróżniała, była miła, ale nie przymilała się, co było dla mnie ważne. Gołym okiem było widać, że jej się podobam, ale nie narzucała mi się ani nie robiła niczego, co uznałbym za nachalne. To była miła odmiana po tych wszystkich dziewczynach, które tylko szukały okazji, by wskoczyć mi do łóżka.
– Nie wszystkie – przerwała mu Haniko.
– Co?
– Powiedziałam, że nie wszystkie. Może jesteś przystojny i popularny, ale nie wszystkie o tym marzą. Część z nich docenia twoją urodę, ale to wszystko. Charakter masz w końcu trudny. Inne chciałyby cię po prostu poznać.
Sasuke pokiwał głową.
– To prawda. Ale był taki czas, kiedy ciężko mi było uważać inaczej, patrząc na to, jak zachowywały się w moim towarzystwie. A najgorsza była Sakura. – Skrzywił się z niesmakiem. – Dziewczyna, którą wtedy poznaliśmy, nie była taka. Nie ciągnęło mnie do niej jakoś specjalnie, ale w dniu moich dwudziestych urodzin, Naruto uznał, że warto opić moją pełnoletniość, trochę zaszaleliśmy, a potem spotkałem ją na korytarzu i wylądowaliśmy w łóżku. Niewiele pamiętam. Nie to, że urwał mi się film, ale nie przywiązałem zbyt wielkiej wagi do zapamiętania tamtego wieczoru. Była szczupłą brunetką, miała średni biust i… to wszystko. Później korzystając z nieuwagi jej rodziców, jeszcze kilka razy powtórzyliśmy ten wieczór. Niczego jej nie obiecywałem. Kiedy misja się skończyła, bez słowa wróciłem do Konohy i więcej się nie spotkaliśmy.
Skończył swoją opowieść i spojrzał jej w oczy, czekając na reakcję. Przyglądała mu się z nieodgadnionym wyrazem twarzy, kołdra częściowo zsunęła się z ramion, odsłaniając gołe ręce, kolana objęte ramionami eksponowały jej długie nogi. Jedno ramiączko koszuli kusząco zsunęło się wraz z nakryciem, zachęcając do tego, by pomóc cienkiej koszuli zjechać jeszcze niżej.
I nic z tego, co widział, na niego nie podziałało. Nie tak, jakby mogło. Czekał na werdykt.
– A potem? Były w twoim życiu jeszcze jakieś kobiety?
– Później byłaś już tylko ty – oznajmił, patrząc jej głęboko w oczy.
Magiczna chwila prysła, kiedy z kołyski dobiegło ich ciche głużenie.
Rozmawiali zbyt głośno i obudzili Sumire. Haniko bez słowa wstała i wyjęła dziecko, wracając z nim do łóżka. Kąciki ust Sasuke wygięły się lekko ku górze, kiedy dziewczynka machnęła do niego rączką, którą chwilę wcześniej wyjęła z buzi.
– Potrzymaj ją.
– Co? Nie…
Sasuke próbował się wycofać, ale Haniko nie dała mu zbyt wiele czasu na reakcję. Zanim się obejrzał, ciasno obejmował Sumire, która zapiszczała z radości, ciesząc się bliskością ojca. Sasuke serce się ścisnęło, kiedy na nią spojrzał. Była dużo cięższa, niż zapamiętał, żywsza, bardziej komunikatywna. Od tak dawna nie miał z nią kontaktu, że nawet zaczynał tęsknić.
– Pocałuj ją – zarządziła Haniko, uważnie przyglądając się tej scence.
Uchiha zamarł. Dopóki Shimanouchi nie wypowiedziała na głos jego pragnień, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że nimi były. Kiedy powtórzyła polecenie, uniósł dziewczynkę wyżej i złożył na jej główce krótkiego całusa.
Poczuł szczęście, ale i niedosyt.
Pochylił się mocniej nad córeczką, która mierzyła go uważnym spojrzeniem i tym razem czuły pocałunek odcisnął na jej czole. Kiedy się odsunął, Sumire pisnęła z radości.
– A teraz powiedz mi, o co chodzi – rozkazała mu Haniko, nie przyjmując od niego dziecka. – Dlaczego jej unikasz? Robisz to, co robisz, mieszasz mi w głowie… Twoje milczenie niczego nie rozwiązuje ani nie ułatwia. Utrudniasz to wszystko nie tylko sobie, ale i mi. Powiedz.
Patrzyła na niego z determinacją. To była ta siła, w której się zakochał. Z pozoru krucha, delikatna kobieta, która nosiła w sobie taki bagaż doświadczeń, że niełatwo było ją złamać. Cholera, przecież ona była wytrzymalsza od niego! Wiedziała, że ma jej do powiedzenia coś przykrego, ale nie bała się tego usłyszeć. Nosiła w sobie więcej wiary w siebie i przekonania niż on. Nie użalała się nad sobą, działała. Kochał jej siłę, kochał tę upartość i zawziętość, które sprawiały, że była zdeterminowana w dążeniu do wyznaczonego celu i nie dawała się przytłoczyć. Nigdy nie byłby w stanie przejąć nad nią kontroli i traktować tak, jak ojciec odnosił się do matki. Nigdy by mu na to nie pozwoliła.
Prędzej on sam obudziłby się pewnego dnia pod pantoflem.
– Może masz rację – zaczął, kołysząc przytulone do piersi miękkie dziecięce ciałko. – Może byśmy się wzajemnie szanowali…
W oczach Haniko pojawiła się podejrzliwość i niezrozumienie. Dostrzegał je wyraźnie pomimo panującej w pokoju ciemności. Jej sceptycyzm był niemal namacalny. Podeszła do niego z dużą dozą ostrożności.
– Do czego zmierzasz?
– Kazekage nalegał, żeby Tsunade wydała mnie władzom w Suna i pozwoliła właśnie tam osądzić. Nie zgodziła się. Będzie tu w przyszłym tygodniu i stanę przed sądem obu krajów.
– Co zrobiłeś?
– Ja… Spotkałem go. – Spuścił wzrok na dziecko. Sumire chwytała rączką jego koszulkę, wyraźnie zafascynowana nową formą zabawy. Czasem jej wychodziło, czasem nie. Była zdeterminowana, by sprawić, żeby udawało się za każdym razem. – Rozmawiałem z Satoru, rozumiesz?
– Nie. – Haniko parsknęła śmiechem. – To nie mógł być on, coś ci się pomyliło.
– Mnie mogło, ale Akihito znał go chyba wystarczająco, żeby go poznać – odparł nieco ostrzej, niż zamierzał. Nie wiedzieć czemu, jej niedowierzanie wzbudziło w nim złość. Jakby ta sytuacja nie było już wystarczająco trudna. Odchrząknął, krzykiem problemu nie rozwiąże. – Jak myślisz, kto mógł znać antidotum? Kto mógł podać mi gotowy przepis? Pomóc cię uratować?
Wyraz twarzy Haniko się zmienił. Szok to mało powiedziane.
Sasuke nie spuszczając a niej wzroku, kontynuował swoją opowieść. Zdał jej relację z przebiegu całego spotkania, niczego nie pominął ani nie podkoloryzował. Nie zawahał się nawet wtedy, kiedy przeszedł do ostatniej prośby, jaką miał do niego Satoru. Bez mrugnięcia wyznał, jak złapał go w genjutsu, a potem wbił miecz prosto w serce.
Nie wspomniał tylko o drgawkach, które wstrząsnęły jego ciałem, krwi, która wytoczyła się na zewnątrz, tworząc na podłodze ogromną kałużę. Martwych oczach, które patrzyły na niego, dopóki ich nie zamknął. Ani o tym, jak się po tym wszystkim czuł.
Stopniowo w jej oczach pojawiały się łzy. Słuchała go uważnie i ani razu nie przerwała. Potem płakała bezgłośnie, co rusz ocierając policzki wierzchem dłoni.
Sasuke obawiając się jej reakcji, kiedy tylko skończył, chwycił ją za rękę. Mogłaby chcieć się wyrwać, obrzucić go wyzwiskami, ale nic takiego nie nastąpiło. Haniko przysunęła się bliżej i wtuliła w niego i Sumire.
– Muszę to przetrawić… – wyszeptała z okolicy jego ramienia.
– Ale?
Nie odpowiedziała. Pozwolił jej trwać uczepionej jego ramienia, dopóki Sumire nie zaczęła przysypiać. Ciepło matki, objęcia ojca i ciemność panująca w pokoju, przyczyniły się do tego, że jej powieki na powrót stały się ciężkie. Kiedy usnęła, Sasuke wstał i umieścił ją w łóżeczku.
Kiedy się odwrócił, Haniko chwyciła go i mocno przyciągnęła do siebie. Trudno powiedzieć, jak długo trwali w uścisku. Najpierw po prostu obejmował ją w pasie, ona go za szyję. Później wplótł dłoń w jej włosy i głaskał uspokajająco. Wraz z upływem czasu, z pozycji stojącej, przenieśli się do siedzącej, a potem już całkowicie leżeli na łóżku.
Haniko działała jak w amoku. Zdjęła z niego koszulkę, a potem przycisnęła swoją głowę do klatki piersiowej i wsłuchiwała się w bicie serca.
– Wybaczył mi, że się poddałam i nigdy nie próbowałam go odzyskać? – spytała, przesuwając palcem po jego torsie.
– Nie musiał, nigdy nie miał ci tego za złe.
Ta odpowiedź chyba ją zadowoliła, bo więcej nie drążyła tematu. Sasuke miał przygotowaną całą linię obrony, wymówek, pokrętnych wyjaśnień i niejasnych okoliczności łagodzących. Był w stanie nawet jej to wykrzyczeć, ale okazało się, że nie musiał. Keiko miała rację, tylko on w tym pokrętnym związku nie potrafił wysłuchać drugiej strony do końca, awanturował się i obrażał.
Może z czasem Haniko wbije mu do głowy odrobinę wyrozumiałości.
– Chciałam poronić – odparła zupełnie nagle i niespodziewanie, wprawiając go w osłupienie. – Kiedy byłam we wczesnym stadium ciąży, miałam nadzieję, że stracę Sumire.
– Dlaczego?
Odpowiedziało mu wzruszenie ramion. Dopóki leżała na jego piersi, nie miał sposobności spojrzeć jej w oczy. Przesunął ręką po jej ramieniu, tą drobną czułością, próbując skłonić do dalszych zwierzeń.
– Nigdy nie chciałam zostawać matką, mieć dzieci. Wydawało mi się, że jestem zbyt oziębła i nieczuła, by kochać kogoś w ten sposób. Dopiero tamten incydent wszystko zmienił. Nie wiedziałam, czy sobie poradzę, ale chciałam spróbować. Z tobą chciałam, ale się od siebie odsunęliśmy…
– Prawda… – przytaknął. – Ale jeszcze nie wszystko stracone.
– Prawda – powtórzyła po nim, a Sasuke poczuł na skórze, że się uśmiechnęła. – Jeszcze wszystko może się zmienić.

***

Ta noc należała do wyjątkowych. Trudne tematy ustąpiły miejsca lżejszym. Choć Haniko zdawała sobie sprawę z tego, że Sasuke wciąż obserwuje ją bacznie, jakby obawiał się jakiegoś nagłego wybuchu, nie ruszyli już więcej tematu jego misji. Wystarczyło, że i tak oboje wciąż o tym myśleli.
Na początku zastanawiała się, jak to się stało, że tak gładko przyjęła tę informację. Przez ostatnie dwa lata Satoru żył, dzień w dzień czekając na śmierć. Kto wie, być może liczył na pomoc? Któż na jego miejscu nie dałby się pochłonąć takim myślom, któż nie miałby nadziei? Ona zawsze umierała ostatnia.
– Czyli mówisz, że mnie wrobił? – spytał Sasuke.
Haniko uśmiechnęła się, a potem ponownie parsknęła śmiechem.
Chyba jeszcze to do niej nie dotarło. Może nie żył dopiero od niedawna, może żałobę miała już za sobą, ale… nic nie stało na przeszkodzie, by przeżyć następną.
– Oczywiście, jak w ogóle mogłeś pomyśleć inaczej.
Jeśli dopisze jej szczęście, przejdzie przez nią gładko.
– Może dlatego, że to twój przyjaciel? Dlaczego miałby kłamać?
Sasuke wydawał się nieco oburzony tym, że dał się podpuścić. A może ta złość była tylko udawana? Nie dało się nie zauważyć, że odkąd wyznał jej prawdę, dosłownie kamień spadł mu z serca. Może nie był to koniec jego kłopotów, ale mając wsparcie, zawsze było łatwiej. Raźniej.
– Ale dlaczego miałabym pokazywać mu się nago? Przestań, to niedorzeczne. A nasza przyjaźń nic do tego nie ma. Mnie by nie okłamał, to prawda, ale ciebie… czemu nie?
– Nie śmiej się ze mnie – odburknął, a potem dźgnął ją palcem w bok. Zamiast ją powstrzymać, tylko podsyciło to jej rozbawienie. Zachichotała, broniąc się przed łaskotkami, do których się posunął. – Bo niby dlaczego miałabyś się krępować przed gejem? To tylko… gej.
Zamarła.
– Chciałeś powiedzieć: pedał?
– Nie chciałem – zapewnił, zauważając jej wyczulenie na to słowo. – Naprawdę nie. Nie wierzysz mi?
– Wierzę – odparła, podnosząc głowę i spoglądając mu w oczy. – I wciąż mnie to bawi. Dałeś się podpuścić!
Sasuke nachmurzył się lekko i już tego nie skomentował. Przyjaciel gej to nie to samo, co koleżanka, musiał to zrozumieć, jeśli chciał w pełni pojąć i zaakceptować jej znajomość z Akihito. To nie było przecież tak, że wspólnie chadzali na zakupy, nie było tak, że rozmawiali i wzdychali do tych samych mężczyzn i nie było tak, że… brali wspólne kąpiele i bawili się w Spa, nie wstydząc się własnej nagości.
Ta wizja wyjątkowo ją bawiła, naiwność Sasuke również. Jednak mężczyzna, to zawsze mężczyzna, nawet jeśli czasem zniewieściały. Tylko do tego wcale nie trzeba mieć skłonności homoseksualnych.
Kiedy temat się urwał, w pokoju nastała cisza. Przyjemna? Krępująca? Chyba ani to, ani to.
Sasuke kontynuował głaskanie ją po nagim ramieniu, ona wtuliła się w jego klatkę piersiową. Potrzebowała tego, potrzebowała bliskości i odgłosu bicia czyjegoś serca. Po kolejnej śmierci Satoru jej własne wydawało się częściowo martwe. Znowu umarł kawałek jej samej. Drugi raz? W związku ze śmiercią tej samej osoby? To niedorzeczne.
– Naprawdę chciałaś za mnie wyjść? – spytał Sasuke, odbijając pałeczkę.
Teraz to jej było głupio. No chciała, bo niby dlaczego nie.
– Wtedy jeszcze wydawało mi się, że małżeństwo może rozwiązać wszystkie problemy. Zapomnij.
– Ty zapomnij, że miałem zapomnieć, bo mnie nigdy się to nie uda.
– Niby dlaczego? – prychnęła, przyciskając nos do jego skóry.
Taka ciepła, taka żywa. Nawet nie zarejestrowała, że ucałowała to miejsce tuż nad sutkiem. On z pewnością tak.
– Ze wszystkich rzeczy, które mi do tej pory powiedziałaś, to był chyba jedyny komplement. Przez większość czasu byłaś uszczypliwa i sarkastyczna.
Zauważył. Mocniej przycisnął ją do swego boku, jakby przygarniał do siebie coś, co i tak do niego należało. Nie musiał wkładać jej obrączki na palec, żeby uznać ją za swoją własność. Ciekawe, czy kiedy odzyska pewność siebie, znów stanie się taki zaborczy i niemożliwy jak przedtem. Oby nie. Inaczej czeka ich jeszcze niejedna trudna rozmowa.
– Zasłużyłeś.
Ucałowała kolejny fragment skóry. Nie potrafiła się powstrzymać. To blade ciało aż się prosiło, żeby je pieścić. A skoro już wszystko sobie wyjaśnili, to…
Przesunęła dłonią w dół, wzdłuż jego boku. Jednak zanim doszła do uda, zanim skręciła między jego nogi, Sasuke chwycił ją mocno za rękę i przyciągnął z powrotem do siebie.
– Nie – oznajmił stanowczo, obejmując ją w tali. – Nie myślisz racjonalnie, nie chcesz tego.
Chciała się wyrwać i zaprzeczyć, ale tego nie zrobiła. Myślała o seksie, o Satoru, śmierci i życiu, o dobru i złu oraz o tym, że takie decyzje powinno się podejmować racjonalnie. A ona, chcąc nie chcąc, była jeszcze nieco rozchwiana.
– Nie myślę – powtórzyła, wtulając się w jego pierś.
To serduszko tak rytmicznie biło. I robiło to dla niej. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, a powieki w końcu zrobiły się ciężkie. I dobrze, dochodziła w końcu siódma rano. Jeśli wstaną zbyt późno, Mikoto nie da im żyć. Jeśli zobaczy ich razem w jednym łóżku, tym bardziej.
– Dobranoc – szepnął Sasuke, czytając w jej myślach.
Tak, dobranoc. To był wyczerpujący dzień.

9 komentarzy:

  1. Moja cierpliwość do Sasuke skończyła się dwa rozdziały temu. Co zresztą dało się wyłapać w moim komentarzu. Miałam już totalnie dość jego niedojrzałego zachowania, bo choć zrobił postępy, to cofnął się prawie, że do punktu wyjścia. Z resztą nie lubię ludzi, którzy wiecznie tylko warczą. Nie potrafiłam wtedy wytłumaczyć sobie czemu on tak postępuje. Skąd wziął się w nim tak wielki dystans do ludzi i dlaczego odtrąca brata, który jest mimo wszystko dla niego ważny. Chociaż emocje jakie towarzyszyły mi przy Twoim poprzednim rozdziale, już opadły, to bałam się tu zajrzeć, czując, że może ponownie się we mnie zakotłuje czytając o jego kolejnych numerach. Jestem pozytywnie zaskoczona. Sasuke mnie nie zirytował. Dalej jest to Sasuke, ale coś tam się w nim przełamało. Może aż za dużo zmian na lepsze jak na jeden rozdział, ale to już szczegóły. W końcu Wasze rozdziały są dość długie.
    Teraz pytanie za 100 punktów. Jaki fragment podziałał na mnie najbardziej?
    Ciekawe czy domyślasz się, w każdym razie pozwolę go sobie zacytować:
    "Jej uszczęśliwiony i zaskoczony jednocześnie głos, wzbudził jego zainteresowanie. Co tym razem udało się jego bratu? Czy istniało w ogóle coś, czego nie potrafiłby dokonać? Po nim spodziewano się przecież wszystkiego – z tych pozytywnych kwestii, oczywiście"
    To po tym tekście do mnie coś dotarło. Młody złości się, bo bratu wszystko się udaje. Nie wie, że Itachi wcale nie ma tak wesoło. Ach ta uchihowska skrytość. Po tym tekście zaczęłam trochę rozumieć jego nastawienie do świata. Nie tłumaczy to oczywiście wszystkich jego wyskoków i dalej mam go czasami dość, ale w tym rozdziale pokazał się od lepszej strony i mam nadzieję, że częściej taki będzie.
    Ciekawa jestem jak postąpi teraz Haniko. W sumie to Sasuke słusznie zauważył, że ona nie była w stosunku do niego taka ciepła i miła jak mogłoby się oczekiwać od dziewczyny. Widzisz co zrobiłaś? Ja tu sobie myślę: "Noż kurdę, oni totalnie do siebie nie pasują. Nic ich nie łączy, poza tym, że niby trwierdzą, że siebie na wzajem kochają, ale za co? Toś wiecznie na siebie warczą i sobie dogryzają, mają dziecko i to wszystko." Dopiero ten rozdział pokazuje, że coś głębokiego mogłoby się między nimi stworzyć. Słowo kluch: "mogło". Bo w dopiero kiełkuje i w każdej chwili może się nieodwracalnie rozsypać. Jak będzie, to wiecie Wy, a że bywacie "wredne", to niewiele powiecie wcześniej ;P
    Weny dziewczęta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Nie wydaje mi się, żeby Sasuke cofnął się niemal do punktu wyjścia, wręcz przeciwnie :-). Zmiany nigdy nie są proste, zwłaszcza jeśli dotyczą pracy nad samym sobą, nad charakterem i swoimi słabościami. Krok do przodu, krok do tyłu, zupełnie normalna sprawa. Ostatnio niestety życie zmusiło go, by się cofnął, ale porównując obecnego do dawnego Sasuke, wciąż moim zdaniem przemiana jest naprawdę spora.
      Skąd się wziął jego dystans do ludzi i do brata? Była o tym mowa w rozdziale - miał wyrzuty sumienia z powodu Satoru i nie wiedział, jak powinien się zachować i co zrobić. Był to dość poważny problem, a on bardzo to przeżywał. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której otworzyłby się przed wszystkimi i zwierzył z tego, co leży mu na sercu. To już definitywnie nie byłby on :-).
      Sasuke jest zazdrosny, to akurat fakt. Choć nie bardzo rozumiem o co chodzi Ci z tym: 'Nie wie, że Itachi wcale nie ma tak wesoło'. Czego nie wie? Wydaje mi się, że obecnie wie o wszystkim i w dodatku nie zmienia to faktu, że Itachiemu wciąż wszystko się udaje :D. Ale jeszcze bardziej nie rozumiem zdania: 'W sumie to Sasuke słusznie zauważył, że ona nie była w stosunku do niego taka ciepła i miła jak mogłoby się oczekiwać od dziewczyny', bo szczerze mówiąc nie widzę żadnego związku pomiędzy płcią a byciem miłym. Przecież jedno nie ma nic do drugiego. Haniko jest charakterna, nie boi się powiedzieć co myśli, a Sasuke przez cały czas trwania ich związku zachowywał się w taki sposób, że trudno ją winić za to, że nigdy nie powiedziała mu niczego miłego. Pewnie gdyby była inna, bardziej ugodowa, nic by nigdy między nimi nie było. Sasuke zdecydowanie nie gustuje w takich miękkich i nijakich dziewczynach, które nie potrafią powiedzieć, co im nie pasuje, usługują i za wszystko chwalą partnera. Zwłaszcza kiedy nie ma za co :-). Gdyby była inna, nie byłoby między nimi tej chemii, oj nie. Szkoda, że nie dostrzegasz więzi, która jest między nimi, tego co kiełkowało powoli od początkowych rozdziałów, kiedy jeszcze ze sobą rozmawiali, pogłębiało się, kiedy zbliżyli się do siebie również fizycznie, a posypało się, bo uczucie i zaufanie do siebie nawzajem było nie dość silne, kiedy pojawiły się pierwsze problemy. Będą próbowali teraz to odzyskać, ale czy się uda, to się okaże ;-) i tak, jesteśmy wredne xD
      Dzięki za komentarz :-)

      Usuń
    2. a odniosłam takie wrażenie. Myślę, że gdybym przeczytała rozdział duuuużo wcześniejszy i ten który wstawiłaś poprzednio, to zachowanie Sasuke było podobne. Drobna różnica polegała na tym, że nie warczał na Keiko. Do całej reszty ludzi był nieprzychylnie nastawiony. Nawet do dziecka nie chciał się dotknął, co w dalszym ciągu wydaje mi się dziwne. Tak jakby więź, którą wytworzył ze swoją córeczką przestała istnieć. Mógł się bać, że zrobi jej krzywdę, bo nie jest w pełni sprawny, ale żeby kompletnie się od niej odciąć i nawet cichaczem nie podejść, tego nie łapię. Ta jego przemiana raz jest, raz nie ma. Wiem, że zmiany są ciężkie, po prostu ten krok w tył wydał mi się za duży i postawił go w moich oczach w bardzo niekorzystnym świetle.
      W kwestii dystansu, to nie chodzi mi o aktualny, tylko całościowy. W mandze Sasuke stał się taki, jaki był, bo jego ukochany brat go zdradził i zabrał mu wszystkich, których kochał, wpajając mu nienawiść i chęć zemsty. Twój Sasuke nie przeżył tak strasznej historii, dlatego staram się zrozumieć, skąd wziął się jego zgorzkniały charakter. Tekst o bracie dał mi swego rodzaju wytłumaczenie jego zachowania. Tatuś go nie doceniał, a bratu zawsze się wszystko udaje, w przeciwieństwie do niego.
      I swoją drogą, to Sasuke podchodzi mi odrobinę pod narcyza. Tylko on ma tu problemu, popełnia błędy i musi się męczyć, bo jest taki jaki jest. Co on niby wie poza tym co się dzieje koło jego dupy? Wie, że przyjaciele Keiko nie lubią Itachiego, ale czy wie, że jeden z nich zaatakował jego brata? Czy słyszał o tym jak Itachi został poinformowany o śmierci ukochanej? Kiedy ostatnio interesował się tym czy ojciec dalej planuje jakiś zamach? zainteresowało go to, że matka ogarnia cały dom? Docenił fakt, że zajęła się jego córeczką, kiedy on poszedł na samowolną misję? Podziękował jej? Co wie na temat swojej jedynej przyjaciółki? Nie zna nawet fragmentu z jej przeszłości. Jeśli piszesz, że wydaje Ci się, że Sasuke wie wszystko, to co masz na myśli?
      W tekście: "W sumie to Sasuke słusznie zauważył, że ona nie była w stosunku do niego taka ciepła i miła jak mogłoby się oczekiwać od dziewczyny" chodziło mi o dziewczynę jako drugą połowę, a nie o płeć. No chyba, że to był tylko sex i żadne nie nazwałoby się parą, to wtedy mój błąd wypowiedzi. Mogło mi coś umknąć, bo chociaż dodajecie rozdziały co dwa tygodnie, a czasem co tydzień, to robicie to (zazwyczaj) na zmianę, pisząc głównie o swoich bohaterach. Czyli tak naprawdę, to czasem na ciąg dalszy trzeba poczekać miesiąc, a nie dwa tygodnie.
      Muszę Ci się przyznać, że coraz częściej odnoszę wrażenie, że nadajemy na zupełnie innych falach. Inaczej postrzegamy wiele spraw od szczegółów zaczynając, a na grubych tematach kończąc. Coraz częściej też zastanawiam się, aby zachować swoje przemyślenia dla siebie, bo coraz mniej podoba mi się nasza wymiana zdań. Nie chcę Cię wkurzać tym, że coś postrzegam inaczej i nie do końca wiem jak z tego wybrnąć.

      Usuń
    3. Hmm, tylko że w tekście (nie pamiętam czy nie w przemyśleniach) było wspomniane, że Sasuke nie tyle boi się zajmować, czy nie interesuje córką, co znowu wyolbrzymia i obawia się, że jak się do niej zbliży, to potem ciężej mu będzie się z nią rozstać. W końcu był niemal pewien, że kiedy Haniko pozna prawdę, spakuje siebie, Sumire i zniknie. Głupia to decyzja odcinać się z tego powodu od córki, ale to nie tak, że ma ją gdzieś czy że więź, którą utworzyli się dla niego nie liczy :-). Może to w pokrętny sposób okazuje, ale wręcz przeciwnie.
      Dobra, czaję o co chodzi, myślałam, że piszesz o dystansie konkretnie w przypadku ostatnich rozdziałów. Ale masz rację, Sasuke zazdrości bratu uwagi ojca, ale także tego, że Itachiemu zawsze wszystko przychodziło z większą łatwością. Jest inteligentniejszy, szybciej się zawsze uczył, potrafi panować nad emocjami itd. Co do narcyza to zgodzę się. U nas wychowywała go właściwie tylko matka, bo Fugaku miał go gdzieś. Mikoto jest jaka jest, rozpieściła go tak bardzo, że w jego opinii przez długi czas świat kręcił się tylko wokół niego. Wychodzi poza te ramy, ale opornie mu to idzie.
      Jeśli chodzi o przyjaciół Keiko, to naturalnie nie może wiedzieć o tamtych dwóch sytuacjach, bo nikt mu o nich nie powiedział, a trudno, by się domyślił. Sama Keiko nic o nich nie wie. Tutaj to raczej winę ponosi Itachi, który jest bardzo skryty i nawet Keiko musiała na nim wymuszać, żeby zaczął dzielić się z nią swoimi problemami, zamiast wszystko skrzętnie ukrywać. Do tej pory jedynymi osobami, z którymi czymkolwiek się dzielił, choćby krótką wzmianką, była Haniko i Shisui.
      W życiu Sasuke jest jedna osoba, którą potrafi przeprosić i podziękować i przy której nie sprawia mu to żadnej trudności i jest nią Mikoto. Nie było tego nigdzie, bo trudno by było opisywać każdą najmniejszą rozmowę, ale tak, na pewno okazał jej wdzięczność, że zaopiekowała się jego córką. Jeśli zaś chodzi o zamach, naturalnie zdaje sobie z tego sprawę, ale ma w tym temacie na tyle zdrowego rozsądku, by nie pchać się i nie próbować naprawić sytuacji, bo wie, że tylko by ją pogorszył. Wierzy w Itachiego.
      Pisząc, że Sasuke wie o wszystkim, chodziło mi o ogół sytuacji, a nie o jakiejś konkretne przypadki. Tak patrząc na sprawę, to nikt wszystkiego o niczym nie wie, bo nie ma takiej osoby, która dzieliłaby się z innymi wszystkimi swoimi problemami i trudnościami. Sasuke sobie mógł uważać życie Itachiego za idealne i bezwzględnie szczęśliwe, dopóki nie dowiedział się, że przyjaciele Keiko jej nie akceptują, a ojciec nie planuje kolejnego zamachu. O Keiko nie wie, bo mu nie opowiadała. Ona sama też niewiele wie o jego przeszłości i tym, co mu siedzi na sercu, z wyjątkiem sytuacji, w których akurat uczestniczy. Może faktycznie Sasuke powinien bardziej interesować się dzieciństwem przyjaciółki, ale myślę, że kiedy patrzy na teraźniejszą Keiko, nawet nie przychodzi mu do głowy, że kiedykolwiek mogło ją spotkać coś przykrego. Myślę, że gdyby miał choć cień wątpliwości, dużo bardziej by się tym interesował. Jak zwykle zresztą wychodzi z niego egoista, ale na to już chyba nie można nic poradzić :-).
      Aaa, skoro o taki sens chodzi, to nie ma tematu :D. Ja zrozumiałam, że chodzi o płeć i że powinna być miła i ciepła, bo jest dziewczyną. No cóż, Haniko wylewna nie jest, Sasuke też nie był wobec niej fair. Oboje mocno sobie naszkodzili i ten związek do tej pory był bardziej toksyczny niż udany, więc nie ma się co dziwić. W poprzednim komentarzu zastanawiałaś się też, dlaczego się kochają, ale czy musi być powód? Szczerze mówiąc, to ja myślę, że tutaj najpierw był seks, a potem zrodziło się takie prawdziwe, głębsze uczucie, nie odwrotnie. Co nie znaczy, że kiedy się do siebie zbliżyli, nie zaczynali już czegoś czuć. Może dlatego w tamtym czasie ten związek nie miał szans przetrwać.
      Komentarz mi się nie mieści :o. Reszta za chwilę.

      Usuń
    4. Ja mam takie wrażenie niemal non stop :D. Zastanawiam się, kiedy ostatnio się w jakimś temacie zgodziłyśmy i to było chyba naprawdę dawno temu. Ale myślę, że do rękoczynów nie dojdzie, więc pisz, co uważasz. Mam nadzieję, że nie odbierasz moich odpowiedzi jako atak na siebie, bo tak nie jest. Przyznaję, że mam czasem problem z wyrażaniem swojego zdania w taki sposób, by nie brzmiało to... nie wiem, wrogo? Tak czy inaczej, jeśli masz jakieś przemyślenia, to się nimi dziel. Najwyżej będziemy prowadziły dyskusję i dziwiły się, jak ta druga może inaczej myśleć ;-)

      Usuń
  2. Witaj!
    Przychodzę Spisu opowiadań Naruto, dopiero go założyłam i noo. (https://spisopowiadannaruto.blogspot.com/) Nie chcesz może wypromować bardziej swojego opowiadania o Naruto? Jeśli byłabyś chętna -zapraszam!^^ Tymczasowo jest tam pusto, ponieważ nooo dopiero założony, ale wierzę, że niebawem się to zmieni!
    Pozdrawiam, darkhunter!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w końcu. Jak zwykle z opóznieniem, Wybacz ale gdy mam czas to zawsze znajde coś, aby tego czasu się pozbyć, czyli znowu zapisałam się na konkurs i jestem skupiona na nim, bo odbywa się już w ten wtorek.
    1 Pierwsza scena taka typowa- Sasuke wydaje się, że Itachiemu wszystko się udaje, choć jest dorosły nadal ma kompleks brata. Oj mam nadzieję, że oni w końcu zaczną się dogadywać bez uprzedzeń, pouczania, warknięcia na siebie, bez pretensji o przeszłość.
    2 Nadal mam ochotę Sasuke zabić za to, że nie zajmuję się Sumire.
    3 Już widzę, jak Sasuke czyta romanse.
    4 Teraz muszę się przyczepić ( widzicie co studia prawnicze robią z człowieka). Ten Kodeks karny Suny to jakiś ząrt.Przeczytasłam te kary i przypominał mi się przedmiot historia prawa sądowego, to idealnie się wpasuje. Tłumaczę, bo jeśli jest kodeks międzynarodowy (ustawa) i obowiązuję na terenie wszystkich Pięciu wielkich nacji to Suna musiała ratyfikować ją, to znaczy uznać, to znaczy, że ich kary nie mogą odbiegać znacząco od tego co ratyfikowali. Oczywiście mogą być różnice w wysokości kary itp ale muszą być zachowane pewne standardy. Dlatego jeśli w Konoha są bardziej humanitarne kary, to pewnie ta międzynarodowa ustawa też jest bardziej humanitarna to jak w Suna mogą być kary rodem z średniowiecza?? Bo ma aktualne kodeksy, w końcu inaczej Fugaku dałby mu inne. Te kary są straszne i nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Wiem świat shinobi ale nawet w Naruto czegoś takiego nie było, co innego kara śmierci ale nie w taki okrutny sposób.
    5 Sasuke powiedział tato, ciekawe czy do Fugaku to dotarło. Z jednej strony podoba mi się, że dał on Sasuke książkę o tym genjutsu a z drugiej strony, gdyby Sasuke użyłby jej na rozprawie i to by wyszło to dostałby od razu kare śmierci. Fugaku mógłby z Sassuke porozmawiać bo on jest bardziej obeznany przecież w tych paragrafach a przecież wie co grozi jego synowi. Nie ogarniam
    faceta.
    6 Wyznanie miłości w końcu!! W końcu słowa kocham cię!! Mikoto to ma wyczucie.
    7 Haniko i Fugaku przy jednym stole.Chcę poznać ich rozmowy, nawet drobne to też interesująca relacja.
    8 Haniko pojmuje swoje błędy, kolejny krok do przodu.
    9 W końcu szczera rozmowa, no brawo. Zdziwiła mnie ale pozytywnie reakcja Haniko. Msm wrażenie, że ona już przeżyła i pogodziła się z śmiercią Satoru, podoba mi się, że Sasuke pozwolił jej to przetrawić i daj jej swoją obecność. To czasami dużo lepsze niż słowa, po porostu był. I szczsere wyznanie Haniko o poronieniu, w końcu zaczynają być ze sobą szczerzy.
    9 To Akihito ( wybacz jeśli coś przekręciłam) nieźle oszukał Sasuke, już widze ten jego uśmieszek, gdy tak okłamywał Uhchihe.
    10 To prawda Haniko nie była za przyjemna dla Sasuke i go nie wspierała ale ten dawał jej powody, ehh teraz musi być tylko lepiej.
    11 Podoba mi się, że Sasuke powstrzymał ją przed seksem, doceniam bo pewnie sam był spragniony a postawił wyżej dobro Hasniko.
    12 W końcu wiem co to toluen ale szczerze nic mi to nie mówi XD
    Niecierpliwie czekam na rozprawe , choć przyznam, że Akari wysoko postawiła poprzeczkę i też jestem mega ciekawa jej części, to zaczy gdy Uchiha dowiedzą się, że Itachi się oświadczył. Pewnie przeczytam wasz rozdział jak bedę wracać do domku, więc zawsze to umilacz podróżny( tym bardziej jak jedziesz 8 godzin)
    Do natępnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi trzymać kciuki. Powodzenia na konkursie! :-)
      Z tym dogadaniem się może być problem. Żeby sobie wszystko szczerze wyjaśnić, najpierw musieliby się naprawdę porządnie schlać. Inaczej tego nie widzę, serio. Sasuke ma tendencje raz do wyolbrzymiania swoich problemów, dwa do porównywania ich z problemami brata, trzy do użalania się nad tym, jak to on ma gorzej. Może i ma? Ale zawdzięcza to tylko i wyłącznie sobie i swoim nieprzemyślanym decyzjom. Kompleks brata może nie zniknąć do osiemdziesiątki ;-)
      Jeśli chodzi o ten kodeks, to jestem Ci winna wyjaśnienia. Nie wiem czy wiesz, ale z Akari narzucamy sobie limity dotyczące ilości słów w rozdziale, bo inaczej pisałybyśmy pewnie ze dwa razy dłuższe. A że nie piszemy o dwójce bohaterów, a o czwórce i każda ma swoich, na zbyt długo odsuwałybyśmy w ten sposób pozostałą dwójkę o ile nie byliby akurat wplątani w akcję. Miałam wymyśloną do rozdziału 44 taką scenkę, która w pewien sposób odpowiada na Twoje zarzuty. Miałam, ale się nie zmieściła, nawet nie pasowała mi do kontekstu pewnej zawartej tam rozmowy i po prostu się w tym rozdziale nie znalazła. A jako że i tak się jej nie doczekasz, nie widzę powodów, dla których miałabym Ci jej nie zdradzić. Otóż chodzi o to, że Sasuke oddając ojcu książki, zwraca uwagę na datę wydania wspomnianego kodeksu praw z Suny. I jak się okazuje, jest on starszy od jego ojca, starszy nawet od dziadka. Masz rację, że w znanym nam z 'Naruto' Kraju Wiatru nie dopuściliby się takich kar. Są one wręcz komicznie (przyznam szczerze, że miałam ubaw wymyślając je i opisując przerażenie Sasuke :D) i nierealne. Ja bym na miejscu Uchihy spojrzała na pierwszą stronę i zorientowała się na ile te przepisy są aktualne, on na to nie wpadł :-).
      O uczuciach Haniko jeszcze będzie mowa. Może się pogodziła, może nie? Wszystko wkrótce ;-).
      Akihito miał nie lada frajdę wmawiając Sasuke różne rzeczy :D. Patrząc na jego zwątpienie, poddenerwowanie. To zawsze dobry sposób, by ocenić czyjeś intencje. W końcu Akihito bardzo zależy na dobru przyjaciółki, a w jakiś sposób musiał się przekonać, czy Sasuke mimo wszystko jest w stanie zapewnić jej szczęście.
      Aż na osiem godzin niestety tego czytania nie będzie :D. Ale rozdział i rozprawa już za tydzień :-).
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dziękuję. Już jestem po konkursie, niestety teraz sie nie udało ☹ ale znając mnie zaraz znowu sie na coś zapisze 💪😂.
      1 Ja tam z chęcią bym ich rozmowę przeczytałam, niech sie schleja jak potrzebują ( byle nie na weselu) , bo mam wrażenie, ze to będzie rzutować zawsze na ich relacje. Mam.nadzieję, ze jeszcze Sasuke ( wiem, ze stary koń) nie odbije i nie będzie zazdrosny o Kinari, bo mam nadzieje, ze Fugaku będzie fla niej inny niż dla Sasuke.
      2 Brawo dla Sasuke za inteligencje, choć z drugiej strony to go powinno utemperować trochę. Ponadto te kary to z kosmosu nie są bo były takie w starożytności.
      3 Akihito tymi bajeczkami wygrywa, normalnie przegryw życia dla Uchihy XD
      4 Może nie na 8 ( mam.na podorz odłożona książeczkę) ale zawsze umilacz. Mam tylko nadzieje, że nie zakończysz wrednie to znaczy przed podaniem wyroku.
      Całuski 😘

      Usuń