Witam!
Ze względu na to, że mamy spory zapas rozdziałów, zdecydowałyśmy, że do 1 października będą się one ukazywały co tydzień :-). Wraz z początkiem roku akademickiego (i z pierwszym rozdziałem drugiej serii) wrócimy do systemu dwutygodniowego.
Zapraszam do czytania i komentowania!
_______________________________________________________________
Od pamiętnego
poranka minęły dwa dni. Dwa dni, podczas których Sasuke praktycznie nie sypiał.
Haniko widząc, w jakim był stanie, próbowała z nim nawet rozmawiać, jednak na
próżno.
Z każdą
nieprzespaną nocą Uchiha stawał się bardziej drażliwy. Oczywiście, jak inaczej
może czuć się człowiek, który od tylu godzin właściwie nie zmrużył oka?
Mężczyzna snuł się po domu jak zombie, udając, że wszystko jest w najlepszym
porządku. Od wczoraj starał się również schodzić Haniko z drogi, ponieważ
poważnie pokłócili się o jego zachowanie. Wymiana zdań była ostra, chociaż tym
razem obeszło się bez wyprowadzek i rękoczynów. Nie odzywali się do siebie
dobre pół dnia, a pogodzili dopiero wieczorem… w łóżku. Sasuke obiecał (a
raczej odburknął), że tej nocy nie będzie czuwał i w końcu się wyśpi, ale na
planowaniu się skończyło.
Teraz, po
załatwieniu paru spraw u Tsunade, Uchiha postanowił się położyć. Chociaż na
krótką chwilkę. Tak, właśnie tak. Rozwalił się na kanapie i spojrzał w ekran
grającego telewizora. Haniko najwyraźniej oglądała przed chwilą jakiś film, bo
właśnie przelatywały napisy końcowe.
Sasuke
przyłożył dłoń do skroni i przymknął oczy. Bolała go głowa. Powieki miał tak
ciężkie, że postanowił na chwilę dać im opaść, pozwalając odpocząć i oczom. Że
przysypia, zorientował się, dopiero kiedy poczuł czyjąś dłoń we włosach i coś
ciepłego, opadającego na ramiona. Otworzył leniwie oczy.
– Nie chciałam
cię obudzić, śpij.
Haniko
siedziała na rogu kanapy i kończyła właśnie okrywać go kocem. Posłała mu
delikatny uśmiech, widząc, jak mruży oczy.
– Nie śpię –
odpowiedział nieprzytomnym głosem, mocniej wtulając twarz w poduszkę. – Tylko
na chwilę.
– Oczywiście.
– Shimanouchi pokiwała głową i wstała powoli. – Czyli pomożesz mi przy obiedzie?
– Tak.
– Wolisz się
zająć upolowaniem dzika, czy rozpaleniem ogniska? Ewentualnie możesz mi pomóc
zbierać chrust.
– Mhm –
mruknął przez sen.
– Tak myślałam
– szepnęła sama do siebie, spoglądając na Sasuke. – Odpocznij.
Uchiha
wyglądał zupełnie inaczej, kiedy spał. Znikał gdzieś zacięty wyraz twarzy i
dość często malujące się na niej napięcie. Nieświadomie się rozluźniał i
łagodniał. Podczas snu Sasuke wydawał się bardziej kruchy i delikatny. Kiedy
nie grał supermana, można było jeszcze dostrzec ostatnie chłopięce rysy, które też
już powoli ustępowały tym męskim.
Śpiący Sasuke,
wydawał się kompletnie innym człowiekiem.
Haniko
zwalczyła odruch, by ponownie wpleść dłoń w ciemne pasma. Zatrzymała ją w
połowie drogi, zdając sobie sprawę z tego, że to niczego nie zmieni. Niczego
jej nie ułatwi, a tylko niepotrzebnie pogorszy sytuację. Cofnęła automatycznie
dłoń, zaciśniętą układając na kolanach.
Spojrzała na
jego wąskie wargi, tłumiąc chęć, by się nad nim pochylić i pocałować. To nie
przyniosłoby żadnego pożytku. Zdecydowanie lepszym pomysłem było zrobienie mu tego
obiadu.
***
Itachi
skrzywił się, odsuwając telefon od ucha. Poczta głosowa. Po raz trzeci.
I chyba
właśnie zaczynał się martwić, ponieważ Sasuke nie należał do osób, które
notorycznie nie odbierałyby telefonów. Co jak co, ale każdego Uchihę cechowała
odpowiedzialność. No, przynajmniej w pewnym stopniu.
A Sasuke nigdy
wcześniej nie zachowywał się w ten sposób. Już jego ostatni telefon był bardzo
niepokojący. Itachi nie chciał wyjść na nadopiekuńczego, ale czuł lekki
niepokój o młodszego brata. Uczucie to potęgowała jeszcze Mikoto, która nie
mogła się odnaleźć po wyprowadzce syna i strasznie miotała się po domu. Fugaku
wciąż przebywał w areszcie, więc nie miał kto jej ustawić. Itachi próbował z
nią porozmawiać i uspokoić, ale nieobecność dwóch aroganckich panów Uchiha
wyraźnie jej nie służyła.
– Itachi,
otwórz – krzyknęła kobieta z głębi domu, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
Posłusznie
wykonał polecenie i zdziwił się lekko, dostrzegając stojącą w progu Keiko.
– Hejka! –
Dziewczyna zawiesiła mu się na szyi i cmoknęła w policzek. – Pomyślałam, że
wpadnę, póki twojego gburowatego ojca jeszcze trzymają za kratkami. Mogliby go w
ogóle stamtąd nie wypuszczać, świat by na tym skorzystał – powiedziała w pełni
uradowana swoim pomysłem.
– Dzień dobry.
Szatynka
dopiero po chwili zorientowała się, że w drzwiach do kuchni stoi Mikoto.
Kobieta z całą pewnością słyszała jej słowa.
– E… dzień
dobry – odpowiedziała Keiko, czerwieniąc się lekko. – Ja… e.
Itachi nabrał
ochoty, by zapaść się pod ziemię. Przeniósł wzrok z zawstydzonej dziewczyny na
Mikoto, ale kobieta nie wyglądała na specjalnie urażoną, prędzej na zmartwioną.
I z całą pewnością ta troska nie miała nic wspólnego z wypowiedzią Keiko.
– Ależ nic nie
szkodzi – zapewniła ją Mikoto, machnąwszy lekceważąco ręką. – Fugaku jest dosyć
specyficznym człowiekiem i czasem ciężko go lubić.
– Ja… e, no
bo… – jąkała się dalej Keiko, z zakłopotania wyłamując sobie palce.
– Nie przejmuj
się, naprawdę. Szczerość się ceni. – Uśmiechnęła się i podsunęła butelkę do ust
trzymanej na rękach dziewczynki. – Nie wybieracie się przypadkiem do Sasuke? –
spytała z pozoru od niechcenia.
Itachi miał
ochotę głośno westchnąć; a więc o to chodziło. Matka miała nadzieję, że osobą,
która zapukała do ich drzwi, był Sasuke.
– A… a
dlaczego? – spytała Keiko.
Jednak zanim
pani domu odpowiedziała, dźwięk dzwonka rozległ się ponownie. Mikoto z nadzieją
wciągnęła powietrze i już chciała podbiec do drzwi, kiedy uprzedził ją w tym
Itachi. Pani Uchiha mimo to pospieszyła do wejścia, zaglądając synowi przez
ramię. Niestety, osoba, którą ujrzała na progu, nie była jej ukochanym synem.
Ledwie udało jej się ukryć rosnące rozczarowanie.
Itachi wpuścił
do domu roześmianego blondyna, niosącego pokaźnego rozmiaru jednorazówkę
wypełnioną różnymi butelkami, które tłukły się o siebie przy każdym jego kroku.
Najwyraźniej nikt mu nie wytłumaczył, że szklane przedmioty należało od siebie
czymś odgrodzić, jeśli miało się nadzieję donieść je w całości do celu.
– Siemka! –
przywitał się Uzumaki, szczerząc do Itachiego i Keiko. – O, dzień dobry – dodał
po chwili, zauważając stojącą za ich plecami Mikoto. – Drań jest?
– Sasuke już
tu nie mieszka, wyprowadził się – odpowiedział spokojnym tonem Itachi, zerkając
na matkę, która drgnęła i zniknęła po chwili w kuchni.
– Nie gadaj! –
Naruto wytrzeszczył oczy. – Czyli to, co gadają, to prawda jest? Jakaś
dziewczyna go usidliła?
– Kto tak
mówi? – zdziwił się Itachi, zerkając na Keiko, która pokręciła głową; ona też
nic o tym nie słyszała.
– No wszyscy –
wyjaśnił Uzumaki, wykonując nieokreślony zamach ręką. – W wiosce gadają, że się
zakochał i w ogóle. Czyli to jednak prawda?
Itachi nie
odpowiedział, nie widział w tym sensu. Nie spodziewał się, że w Konoha będą o
tym mówić. Ciekaw był, co na to wszystko Sasuke. Chociaż właściwie, to nawet
nie musiał go o to pytać. Chcąc nie chcąc słyszał w wyobraźni kwiecistą
wiązankę pod adresem mieszkańców.
Zanim
zorientował się w sytuacji, Keiko i Naruto już zmienili temat na ostatnie misje
i wymieniali się zabawnymi anegdotami. Przynajmniej dla nich mogły być zabawne,
Itachi nie był w nastroju do żartów. Nie był rozmową specjalnie zainteresowany,
więc przeprosił gości i udał się do kuchni. Plotkująca dwójka w ogóle nie
zwróciła na to uwagi.
Mikoto
siedziała przy stole, próbując opanować łkanie.
– O, Itachi –
podskoczyła lekko na widok syna, przecierając oczy wierzchem dłoni i odwracając
się tyłem do niego. – Coś mi chyba wpadło do oka.
– Mamo…
– Idziecie do
niego, tak? Zrobiłam tort, bo miałam nadzieję, że przyjdzie, ale już pora kolacji
i chyba nie mam na co liczyć.
Mężczyzna
zacisnął usta, przyglądając się kobiecie; Mikoto posadziła Kinari w foteliku i
walczyła ze wciąż pojawiającymi się nowymi łzami. Była rozbita emocjonalnie już
z powodu ojca, a Sasuke tylko przyczynił się do pogorszenia jej stanu.
– Na pewno
wypadło mu coś ważnego – powiedział spokojnie, podchodząc do kobiety. –
Rozmawiałem z nim ostatnio i obiecał, że przyjdzie. On nie rzuca słów na wiatr.
Mikoto
pociągnęła nosem i uśmiechnęła się delikatnie; wyjęła z kieszeni chusteczkę i
przetarła nos.
– Pewnie masz
rację.
– Jeśli
chcesz, to zaniosę mu ten tort. Dowiem się przy okazji, dlaczego się nie
pojawił.
– Byłoby miło
– odpowiedziała płaczliwie.
– Mamo…
Kobieta wstała
z krzesła, podeszła do Itachiego i chwyciła jego twarz w swoje dłonie. Patrzyła
mu w oczy, kciukami głaskając go po policzkach.
– Przekaż mu
ode mnie życzenia i… – przerwała, po czym cmoknęła go w czoło. – To też mu
przekaż.
***
Haniko
kończyła właśnie gotować, kiedy rozległo się pukanie. Z drewnianą chochlą w
ręce i w pstrokatym fartuszku, poszła otworzyć. Musiała zrobić szybki unik,
ponieważ Naruto, który opierał się o drzwi, omal na nią nie wpadł.
– Cześć? –
zdziwiła się, widząc grupkę przyjaciół stojących w progu.
Wpuściła ich do
środka. Pierwsza weszła uśmiechnięta od ucha do ucha Keiko, za nią non stop paplający
coś Uzumaki, a pochód kończył markotny Itachi. Haniko wyjrzała dyskretnie do
salonu, chcąc sprawdzić, czy hałas nie zbudził przypadkiem Sasuke, ale ten spał
jak zabity.
– Ciszej – upomniała
gości, którzy śmiali się w najlepsze, zdejmując buty. Wszyscy z wyjątkiem
starszego Uchihy, który wydawał się w gorszym nastroju niż zazwyczaj.
– Jest Sasuke?
– spytał.
– Śpi –
odpowiedziała Haniko, kiwając w kierunku salonu.
Keiko z
uśmiechem na ustach przebiegła na palcach przez przedpokój i, przez ramię
koleżanki, zajrzała do salonu.
– O rany, jak
słodko – rozczuliła się, dostrzegając czarną czuprynę rozsypaną po poduszce.
Sasuke częściowo zrzucił z siebie koc, którym okryła go Haniko i teraz zwisał
on w połowie drogi na podłogę. – Mogę go zbudzić?
Itachi
wymienił parę znaczących spojrzeń z Haniko i zmarszczył brwi.
– Nie –
odpowiedział. – Sasuke cię zabije, jeśli to zrobisz, a ja nie będę cię przed nim
bronił.
Keiko zrzedła
nieco mina. Spojrzała z wyrzutem na swojego chłopaka, ale nic nie powiedziała.
Itachi był dzisiaj jakiś dziwny i gdyby nie to, że przez cały czas towarzyszył
im Naruto, już dawno by go przycisnęła i wypytała, co się stało.
– Ja się go
nie boję – wyszczerzył się Uzumaki i kiedy już chciał zrobić krok w stronę
kanapy, Haniko stanęła mu na drodze. Naruto wydawał się trochę zdziwiony
reakcją dziewczyny, ale nic nie powiedział.
– Nie chcę wam
psuć zabawy – powiedziała – ale nie będzie żadnego budzenia. Zapraszam do
kuchni.
Itachiemu nie
umknęło, że ona podobnie jak Sasuke, nie wydawała się być w najlepszej
kondycji. Keiko chyba również zauważyła, że coś było nie w porządku. Już
chciała otworzyć usta, by coś powiedzieć, ale poczuła dłoń na ramieniu.
Spojrzała pytająco na Itachiego, ten jednak tylko pokręcił głową.
Haniko
patrzyła stanowczo na Uzumakiego, który pod wpływem jej spojrzenia uniósł ręce
w obronnym geście i posłusznie się wycofał, dołączając do pozostałej dwójki.
Coś tu było stanowczo nie tak, jak być powinno i teraz już wszyscy zdawali
sobie z tego sprawę.
Cisza, która
nastała w pomieszczeniu nie należała do najprzyjemniejszych. Keiko cisnęło się
na usta wiele pytań, ale powstrzymywała się dzielnie, by ich wszystkich nie
zadać. Właściwie, to by żadne nie opuściło jej ust, bo wystarczyłoby jedno, by
nie była w stanie zapanować nad salwą kolejnych.
Naruto nie
miał jednak takich oporów. Jeżeli coś go interesowało, pytał o to wprost. I być
może już by to zrobił, gdyby wiedział, o co pytać powinien. Na razie pewien był
jedynie znaku zapytania, którym skończyłby zdanie, ale treść pozostawała
tajemnicą. Co się tu działo? O co chodziło? Dlaczego atmosfera zrobiła się tak
bardzo niezręczna?
Czy pomysł,
żeby tu dziś przyjść, na pewno należał do tych udanych?
Haniko
przymknęła oczy, zastanawiając się, czy powinna ich wyprosić. To nie był dobry
czas na odwiedziny i plotki. Zanim jednak podjęła decyzję, za jej plecami ktoś
się poruszył, a w następnej chwili usłyszała słowa:
– Nie śpię.
Odwróciła się;
Sasuke przetarł zaspane oczy i podniósł się do siadu. Zmierzył gości
nieprzychylnym spojrzeniem, krzywiąc się najbardziej na widok Keiko. Stłumił
chęć, by od razu wyrzucić ich wszystkich za drzwi, wstając niespiesznie.
– Co tu
robicie?
– No wiesz… –
Naruto skrzywił się, krzyżując ręce na piersi. – To chyba normalne, że
przyszliśmy się z tobą zobaczyć w twoje urodziny!
Sasuke
zamyślił się na chwilę, dopiero sobie o czymś przypominając. Był dwudziesty
trzeci lipca! No tak, kompletnie zapomniał o tym dniu. Gdyby pamiętał, dużo
wcześniej uprzedziłby wszystkich, by dali mu święty spokój i zaszył się… gdzieś.
Niestety, było już po fakcie.
– No to ten...
– Ciszę przerwała Keiko, przeskakując z nogi na nogę, kiedy Sasuke do nich
podchodził. Wyciągnęła przed siebie czarną różę, którą kupiła w kwiaciarni po
drodze i zbliżyła się do młodszego Uchihy. – Wszystkiego najlepszego!
Sasuke
przewrócił oczami i kiedy już chciał chwycić kwiatka, ona zrobiła jeszcze krok
i go przytuliła. Uchiha zesztywniał, zastanawiając się, czy powinien odwzajemnić
uścisk, czy ją od siebie odepchnąć. Zdecydował się jednak na pośrednią opcję i
nie wykonał żadnego ruchu. Stał więc jak kołek, podczas gdy Keiko obejmowała go
w pasie i wtulała się w jego klatkę piersiową. Kiedy się od niego odsunęła, na
jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
– A! Nie tak
szybko – krzyknęła, kiedy Sasuke spróbował wyjąć różę z jej dłoni. – Wiedziałam,
że ci się spodoba, ale nie sądziłam, że aż tak ci się pali, żeby ją potrzymać.
Zaraz powąchasz, czekaj.
Mężczyzna
zazgrzytał zębami, ale nie skomentował tego cyrku. Keiko wydawała się nad czymś
głęboko zastanawiać.
– Wymyślam życzenia
– wyjaśniła. – Już wiem, wszystkiego najlepszego!
Itachi stojący
z tyłu otworzył lekko usta ze zdziwienia. To już było. Naruto parsknął
śmiechem, ale Sasuke wcale a wcale nie wydawał się rozbawiony sytuacją. Haniko
przyglądała się temu wszystkiemu z lekkim niedowierzaniem.
– Ale ja
jeszcze nie skończyłam – zakomunikowała Higashiyama, patrząc Sasuke w oczy i
uśmiechając się psotnie. – Widzisz… jak tylko zobaczyłam tego kwiatka, to
pomyślałam o tobie. Jest taki mroczny, smutny i czarny, no i niezbyt urodziwy w
porównaniu ze swoimi czerwonymi braćmi. No, a przecież nie chcemy, żebyś taki
był. Spójrz więc na tę różę, czarną jak twoja dusza, i uśmiechnij się, bo to
niewiele kosztuje. Tak, tak, no więc dużo radości ci życzę i uśmiechu, i
miłości. – Puściła oczko do Haniko. – I jeszcze więcej otwartości na świat, i…
– Wystarczy
już – przerwał jej Itachi, widząc minę brata, która nie wróżyła niczego
dobrego. Sasuke wyłapał jego spojrzenie i odchrząknął.
– Ta, dzięki –
odpowiedział i odebrał w końcu od dziewczyny nieszczęsną różę. Miał ochotę
odrzucić ją przez ramię, ale mając na względzie wpojone mu zasady dobrego
wychowania, wytrzymał dzielnie, trzymając tego badyla w dłoni.
– Dobra,
draniu, to teraz ja. – Naprzód wystąpił Naruto, wyciągając przed siebie
reklamówkę. – Sto lat! Dużo treningów, fajnych misji i w ogóle. Bo kobiet ci
już chyba nie trzeba – dodał, szczerząc się do stojącej na uboczu Haniko.
Sasuke burknął
pod nosem coś niezrozumiałego, odbierając od przyjaciela jednorazówkę. Zajrzał
do środka, a następnie spojrzał na niego pytająco.
– A – wypalił.
– Bo pomyślałem, że dawno razem nie piliśmy, a ty na pewno się nie
przygotowałeś i niczego nie masz.
– Daj, zaniosę.
– Haniko wyciągnęła rękę, więc Sasuke po chwili namysłu podał jej torbę i
kwiatka. Posłała mu słaby uśmiech i poszła do kuchni.
On w tym
czasie spojrzał na brata, który trzymał w ręce średniej wielkości pakunek.
Czyżby Itachi też coś mu kupił? Młodszy Uchiha automatycznie poczuł się głupio,
ponieważ przypomniał sobie, jak on potraktował brata w jego urodziny. Na pewno
nie zasłużył sobie na żaden prezent. Dostrzegając spojrzenie, którym uraczył do
Itachi, poczuł się jeszcze bardziej skrępowany.
Bracia odeszli
nieco na bok, by porozmawiać w spokoju. Na szczęście Keiko i Naruto wdali się w
rozmowę o znajomym znajomego, który ostatnio zginął na misji i nie zwracali na
nich uwagi. Sasuke odchrząknął, ponieważ pod bacznym spojrzeniem ciemnych oczu
brata, tracił pewność siebie.
– Matka
prosiła, bym ci to przyniósł.
Sasuke
uśmiechnął się smutno, odbierając niemy przekaz. Jesteś złym synem, matka się przez ciebie zamartwia i jest jej przykro,
mówiły oczy Itachiego.
– Dzięki –
odpowiedział, odbierając pakunek i odstawiając go na stolik. Nawet nie pytał,
domyślając się, co jest w środku. – Niedługo postaram się wpaść i jej wszystko
wyjaśnić.
– Kazała ci
przekazać coś jeszcze, ale… – Itachi zawiesił się na moment, zastanawiając, jak
powinien to zrobić. Po chwili namysłu puknął brata dwoma palcami w czoło. –
Wszystkiego najlepszego.
– To kazała ci
przekazać? – zakpił, dotykając miejsca, w które przed chwilą stuknął go Itachi.
– Nie, kazała
mi cię ucałować. Mam to zrobić?
– Daruj sobie
– prychnął młodszy.
Sasuke
odwrócił się tyłem do brata, mając świadomość, że Itachi cały czas bacznie mu
się przygląda. I prawdę mówiąc, to wcale mu się nie dziwił. Miał podkrążone
oczy, był bledszy niż zwykle i ogólnie nie prezentował się najlepiej. Nie
chciał, by Itachi oglądał go w takim stanie. A jeszcze bardziej pragnął nie widzieć
zmartwienia, które, choć bardzo starał się zamaskować, rzucało się w oczy.
Sasuke znał go zbyt długo, by nie dostrzegać takich rzeczy. A przecież nie
zasłużył sobie na to, by się nim przejmować.
– To może
jeszcze ja złożę ci życzenia – odparła Haniko, pojawiając się w drzwiach kuchni.
Sasuke
spojrzał na nią, wykrzywiając usta w nikłym uśmiechu. Podeszła bliżej niego,
najwyraźniej zamierzając coś powiedzieć, ale zanim to zrobiła, objął ją w talii
i przyciągnął do siebie, zamykając szczelnie w swoich ramionach. Początkowo
skołowana, objęła go po chwili, wtulając twarz w zagłębienie szyi. Najwyraźniej
słowa były zbędne.
Trwali tak
krótką chwilę, a kiedy odsunęli się od siebie nieznacznie, Sasuke nachylił się
nad nią i musnął jej wargi swoimi, by po chwili namysłu zaatakować je i pogłębić
pocałunek. Przypominał sobie jednak, że mają towarzystwo i szybko przerwał
pieszczotę. Kontynuować zawsze mogli… później.
– Słodko –
wypaliła Keiko, która od jakiegoś czasu przyglądała się parze.
– Nie licz na
więcej. Tym razem nie będzie żadnego pokazu. – Sasuke uśmiechnął się wrednie,
patrząc jej w oczy.
Keiko
zaczerwieniła się, kiedy dotarło do niej, do czego nawiązywał. Kiedy Itachi
spojrzał na nią pytająco, zarumieniła się jeszcze bardziej.
– Spadaj! –
krzyknęła w stronę młodszego Uchihy. – Ja się przynajmniej nie nakręcam wizją,
że ktoś mógłby mnie nakryć i nie zostawiam z tego powodu otwartych drzwi.
– Puka się –
odburknął Sasuke. – Każdy normalny człowiek, będąc świadkiem czegoś takiego, poczułby
się zgorszony i po prostu by wyszedł, a nie przyglądał się dalej z
rozdziawionymi ustami. Skusiła cię możliwość obejrzenia porno na żywo, prawda?
Keiko aż
zapowietrzyła się z wrażenia. Kątem oka łypnęła na swojego chłopaka; Itachi
przestał już wyglądać na zaciekawionego, teraz raczej na zrezygnowanego.
Świetnie, jeszcze przez głupie gadanie Sasuke, uzna ją za zboczoną!
– Byłam… byłam
w szoku!
– Och,
doprawdy? – Sasuke zrobił krok w jej kierunku i spojrzał na nią z góry. – Kiedy
masz urodziny, Keiko?
– A co? – Zmarszczyła
brwi. To zalatywało podstępem.
– Obiecuję ci,
że dostaniesz ode mnie najlepszy film pornograficzny, jaki uda mi się znaleźć.
– Ha, przyznaj
się, że to po prostu pretekst, żebyś sobie mógł jakieś pooglądać!
Uchiha
parsknął, a potem położył jej dłonie na ramionach i pochylił się nad nią
jeszcze bardziej.
– Nie
potrzebuję tego – wyszeptał jej na ucho, po czym odsunął na bezpieczną
odległość, puszczając do zarumienionej dziewczyny oczko.
Haniko
postanowiła trochę uprzątnąć kanapę, by zrobić miejsce dla gości. To był dobry
pretekst, żeby nie uczestniczyć w tej wymianie zdań. Ukryła swoje rozbawienie
reakcją koleżanki za tortem, który właśnie rozpakowała i ustawiła na środku
stołu. Mrugnęła porozumiewawczo do Itachiego, który w pewnym momencie tej
rozmowy, uznał, że jednak nie chce wiedzieć i postanowił pomóc przyjaciółce.
Po krótkiej
chwili wszyscy zasiedli przy stole. Naruto próbował wyciągnąć z Keiko, o czym
mówił Sasuke, jednak bezskutecznie. Dziewczyna chwilowo była obrażona i nawet
pokrzepiający uśmiech Itachiego nie poprawił jej humoru. Nie, żeby miała być
naburmuszona już do końca wieczoru. Kiedy tylko na jej talerzyku wylądowało
pysznie wyglądające ciasto, zapomniała o sprawie sprzed chwili i nastrój
znacznie jej się poprawił. Chciała nawet śpiewać sto lat, ale kiedy
przypomniała sobie, że to urodziny tego dupka Sasuke, zrezygnowała z pomysłu i
od razu przystąpiła do opychania się tortem.
Tak, jak dobry
humor wrócił Keiko, tak pogorszył się nastrój Sasuke. Dłubiąc w swoim kawałku
widelczykiem, spojrzał na Haniko, która cierpliwie i z uśmiechem na ustach
odpowiadała na jakieś niezbyt mądre pytanie Uzumakiego. Nieświadomie położyła
lewą dłoń na swoim brzuchu, na widok czego Sasuke skrzywił się jeszcze bardziej
i odstawił nietknięty kawałek tortu na stół.
Kiedy poczuł,
że Itachi bacznie mu się przygląda, spiorunował go wzrokiem i odwrócił głowę w
drugą stronę, zamiast na towarzystwo, zerkając na boczną ścianę. Haniko lekko
zmarkotniała zauważając jego reakcję, ale nie przerywała prowadzonej pogawędki.
Grupce tak
dobrze się rozmawiało (a przynajmniej jej części), że nawet nie spostrzegli,
kiedy minęły trzy godziny i na dworze zrobiło się zupełnie ciemno.
Itachi
skończył dopijać drugie piwo i spojrzał na Uzumakiego, który zasnął w
niewygodnym fotelu. On jako jedyny zdecydował się na picie wódki, a że miał
słabą głowę, to dla niego impreza już dawno się skończyła. Keiko zadowoliła się
jednym smakowym piwem, Haniko z oczywistych względów nie piła, a Sasuke… Sasuke
ku zdziwieniu wszystkich uznał, że nie ma ochoty na alkohol.
Chociaż
właściwie, to nie – on wzgardził wszystkim, co przyniósł ze sobą Uzumaki i
ogłosił wszem wobec, że takich popłuczyn pić nie będzie. Skończyło się więc
na tym, że przez cały wieczór siedział spięty, tylko czasem dając się wciągnąć
w rozmowę. O ile odburknięcia można oczywiście uznać za odpowiedzi. Był raczej
nieobecny i nerwowy, i nawet zaprzestał żartowania sobie z Keiko, kiedy ta
powiedziała coś głupiego. Nic nie poprawiało mu nastroju. Ciągle zerkał
ukradkiem na Haniko, która bawiła się dosyć dobrze, choć i po niej było widać,
że jest zmęczona i trochę się martwi. Kiedy Sasuke na nią nie spoglądał, to ona
ukradkiem patrzyła na niego.
Kiedy
skończyli się śmiać z pijanego Uzumakiego, Haniko wstała niespodziewanie,
skupiając uwagę zebranych na sobie.
– Przepraszam
was, ale jestem zmęczona i chyba się już położę. Bawcie się dobrze.
– To my już
chyba będziemy szli – powiedział Itachi, łapiąc Keiko za rękę i wstając od
stołu. – Późno już.
– Zostańcie –
powiedziała, posyłając w stronę Itachiego niemą prośbę. – Ja nikogo nie
wyrzucam, siadajcie.
Starszy Uchiha
nie przerwał kontaktu wzorkowego, dopóki nie upewnił się, że Haniko naprawdę zależało
na tym, by zostali. Po krótkiej chwili przytaknął i usiadł z powrotem.
Kiedy Haniko
pożegnała się ze wszystkimi i odeszła od stołu, jej śladem poszedł Sasuke,
łapiąc ją za łokieć w połowie drogi na górę.
– Wydaje mi
się, że lepiej będzie, jak już pójdą.
– Zrobisz coś
dla mnie? – spytała. – Nie wyrzucaj ich i posiedź z nimi jeszcze.
Sasuke
skrzywił się. Co jak co, ale miał już po dziurki w nosie towarzystwa brata i
Keiko, i najchętniej wyrzuciłby ich czym prędzej za drzwi. I gdyby nie to, że
nie miał siły kłócić się z dziewczyną, w życiu by nie odpuścił. Uchiha nie
chodzą na kompromisy, Uchiha dzierżą w dłoni berło władzy i zarządzają swoim
terytorium. A już na pewno Uchiha nie lękają się, że wywołując awanturę, mogą
doprowadzić swoją partnerkę do poronienia. Jakkolwiek absurdalnie by to nie
brzmiało.
Przytaknął
więc niechętnie i odprowadził dziewczynę wzrokiem, a kiedy weszła po schodach, niechętnie
wrócił na swoje miejsce, mając nadzieję, że ten dzień jak najszybciej się
skończy.
Ze śpiącym
Naruto i bez Haniko, zrobiło się trochę sztywno. Itachi czuł, że coś było nie
tak, więc rzucał mu raz po raz ukradkowe spojrzenia, co zaczynało doprowadzać
Sasuke do szału. Keiko paplała, co jej przyszło do głowy, próbując rozluźnić
jakoś atmosferę, ale wychodziło jej to nieco nieudolnie. Właściwie, to wręcz w
odwrotnym kierunku.
Sasuke trzymał
nerwy na wodzy i przyglądał się siedzącej naprzeciwko parze. Higashiyama non
stop mówiła, żywo przy tym gestykulując i uśmiechając się do Itachiego, który
cały czas jej słuchał, chociaż jego odpowiedzi były raczej lakoniczne. Jednak, mimo
że były to zazwyczaj jakieś bzdury, wydawał się szczerze zainteresowany jej
wywodem i widać było, że kontakt z dziewczyną sprawia mu przyjemność.
Sasuke
zacisnął szczękę. Czemu on nie mógł być tak szczęśliwy?
Kiedy tak
patrzył na sielankę rozgrywającą się po drugiej stronie stołu, jego nastrój
jeszcze się pogorszył. Cały wieczór zamartwiał się jak głupi o samopoczucie
Haniko. Niby Hokage co nieco mu wyjaśniła, niby w jakimś stopniu poczuł się
uspokojony, a jednak poczucie, że coś wciąż było nie w porządku, jakoś go nie
opuszczało. Zamiast skupić się na zabawie, odetchnąć, zrelaksować, podsycał
swój niepokój.
A teraz
jeszcze był zazdrosny. Para naprzeciwko nie miała problemów z zaufaniem,
potrafiła się dogadać, nie kłóciła się przy każdej możliwej okazji. A co
najważniejsze – nie spodziewała się dziecka i nie musiała się martwić, że w każdej
chwili może je stracić. Nic więc dziwnego, że byli tacy beztroscy, a Keiko
poruszała same błahe i nic nieznaczące tematy, poświęcając im maksimum
zainteresowania. Co ona mogła w ogóle wiedzieć o prawdziwym życiu?
Sasuke
zacisnął pod stolikiem dłonie w pięści.
– A wiesz
może, gdzie twoja mama kupiła nasiona tych tulipanów, które rosną u was w
ogródku?
– Przestaniesz
w końcu? – warknął, czując, że nie wytrzyma tego ani chwili dłużej. – Nie znasz
innych tematów? Mądrzejszych, poważniejszych?
Keiko
spojrzała na niego wilkiem, niezadowolona z tego, że wtrącił się do rozmowy, w
dodatku nic do niej nie wnosząc. Gdyby chociaż znał odpowiedź na zadane
pytanie!
– A tobie się
zdarzyło kiedyś uśmiechnąć z jakiegoś powodu? Tak ze szczęścia. Te wredne
grymasy się nie liczą – odparowała.
– To nie jest
twoja sprawa. – Sasuke głos zadrżał i nie tylko on, ponieważ ręce ukryte pod
stołem całe mu się trzęsły.
Itachi
wyczuwając zagrożenie, położył dłoń na udzie dziewczyny. Niestety, Keiko
zdawała się nawet tego nie zauważyć.
Skoro Sasuke
usilnie dążył do konfrontacji, to będzie ją miał.
– Jakim trzeba
być człowiekiem, żeby nawet w swoje urodziny chodzić skwaszonym i
niezadowolonym ze wszystkiego? Ta gburowatość to dla sportu, czy jak? Ja
wiedziałam, że z członkami klanu Uchiha jest coś nie tak, ale ty to jesteś
ciężki przypadek, wiesz?
– Zamknij się
– warknął Sasuke, wstając gwałtownie od stołu i niemal przewracając przy tym
szklankę z sokiem. – Co ty możesz wiedzieć, co?! Czy ty w ogóle, głupia
dziewucho, wiesz cokolwiek o życiu?!
– Więcej niż
ci się wydaje – odpowiedziała z wyższością, marszcząc czoło. – I potrafię się z
niego cieszyć. Mam tylko jedno, więcej nie będzie mi dane. Tobie też to radzę,
gburze.
– Sasuke… –
zaczął Itachi, widząc gniew w oczach brata.
– Nie wtrącaj
się! – krzyknął, po czym ponownie spojrzał na Keiko. – Tak?! To wyobraź sobie,
że ja nie mam powodów do radości! Chyba że mam się cieszyć z tego, że
przedwczoraj omal nie straciłem dziecka!
Para siedząca
naprzeciwko, spojrzała na niego z lekkim szokiem. Sasuke dyszał ciężko, a kiedy
zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, szybkim krokiem opuścił pomieszczenie,
trzaskając drzwiami od kuchni.
Itachi zamarł.
To o tym chciał mu powiedzieć Sasuke, kiedy zadzwonił do niego dwa dni temu. To
dlatego nie mógł spać i dlatego chodził taki rozdrażniony. Tylko dlaczego mu w
końcu o tym nie powiedział? Kiedy tylko dowiedział się o ciąży Haniko, brata
poinformował jako pierwszego. Co się od tej pory zmieniło?
Keiko zamachała
mu ręką przed oczami.
– Odpłynąłeś.
– Muszę z nim
porozmawiać – powiedział, ale kiedy spróbował wstać, dziewczyna pociągnęła go
za rękę z powrotem. Usiadł.
Gdzieś w tle
zaskrzypiały lekko drzwi.
– To nie jest
dobry pomysł. – Keiko spojrzała na niego z poważnym wyrazem twarzy, kręcąc
głową. – Jeżeli będzie chciał z tobą pogadać, to sam przyjdzie. Jeśli teraz tam
pójdziesz, to tylko niepotrzebnie się pokłócicie. Bo pomyśl, co byś mu powiedział?
Jest zdenerwowany i nie potrzebuje teraz porad od starszego brata, który zupełnie
nie rozumie jego sytuacji.
Itachi skinął
głową, wiedząc, że musi przyznać jej rację; Keiko znowu zaskoczyła go swoją
oceną sytuacji. Spojrzał w stronę ciemnego korytarza prowadzącego do kuchni,
zastanawiając się, co też teraz robił Sasuke. A przede wszystkim, co czuł.
– Jest strasznie
wzburzony – szepnął, właściwie sam do siebie.
– A ja myślę,
że to bardzo dobrze – podzieliła się swoim spostrzeżeniem Keiko.
Mężczyzna zmarszczył
brwi i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
– Co? Chyba
żartujesz.
Ona jednak
pokręciła głową.
– Dobrze, że
się zdenerwował, bo to oznacza, że się przejmuje – powiedziała, ale nie
doczekała się żadnej reakcji, a tym bardziej zrozumienia w spojrzeniu Itachiego.
– Zaczyna mu zależeć, kapujesz? Nie wiem jak ty, ale ja jestem mile zaskoczona,
że tak bardzo obchodzi go los tego dziecka. No bo niby są te instynkty… ten no,
macierzyński tylko dla ojców, tacierzyński? – spytała, ale kiedy Itachi nie
raczył odpowiedzieć, kontynuowała: – Ale Sasuke w roli tatusia? Dobrze mu
życzyłam, ale tak trochę marnie to wyglądało. Ale teraz wychodzi na to, że
naprawdę zaczyna mu zależeć, a to się raczej chwali.
– Keiko… –
zaczął Itachi. – Czy ty słyszałaś, że omal nie stracili dziecka?
– No. Czas
przeszły niedokonany. Nie ma teraz co rozpaczać, trzeba iść dalej. –
Uśmiechnęła się szeroko.
Itachi
westchnął, masując ręką skroń. W gruncie rzeczy, to miała rację, choć to z całą
pewnością nie było takie proste.
Rozejrzał się
po pomieszczeniu, w którym od jakiegoś czasu panował lekki półmrok. Jaśniejsze
światło nie było im do niczego potrzebne, więc zadowolili się słabą lampką w
kącie. Kiedy siedzieli tak, śmiali się i przekomarzali, w pokoju panowała
normalna atmosfera. Jednak teraz, kiedy poznał prawdę, nie czuł się tu już tak
swobodnie, jak wcześniej. Wiedział, że to tylko głupia sugestia, a jednak
postanowił uznać ją za znak.
– Chyba
powinniśmy już iść – powiedział po chwili.
– Nie –
zaprotestowała Keiko, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Haniko chciała, żebyśmy
zostali, ponieważ nie chciała zostawiać Sasuke samego. I być może miała
nadzieję, że uda nam się właśnie wywołać taką o reakcję. Pewnie się zamknął w
sobie i w ogóle z nią nie porozmawiał, przekonany, że lepiej będzie, jeśli
zacznie dusić to w sobie. No, a każdy mądry człowiek wie, że najlepiej w takiej
sytuacji robi wygadanie się komuś. Sasuke sobie pokrzyczał i już mu na pewno
lżej na sercu. Jak chcesz, to idź, ale ja zostaję.
– Jeśli cię z
nim zostawię, to pokrzyczycie sobie na siebie aż za bardzo.
Keiko posłała
mu rozbrajający uśmiech. Jak on ją dobrze znał!
Sasuke stał w
drzwiach od kuchni już od dłuższego czasu. Kiedy wpadł do kuchni, miał ochotę
kopnąć w furii krzesło, jednak kiedy uświadomił sobie, że to nie jego wina, bo to
nie ono doprowadziło go do takiego stanu, pożałował swojej ucieczki. Szybkim
krokiem ruszył z powrotem do salonu, zamierzając kontynuować burdę, ale zamarł
w progu, słysząc rozmowę.
Jedno musiał
przyznać – nie doceniał Keiko. Gdzieś pod tą maską nierozgarniętej wariatki,
kryła się inteligentna i spostrzegawcza kobieta. Nie znali się długo, a jednak
nie miała ona problemu z rozszyfrowaniem go. Wyczytała z niego więcej niż jego
rodzony brat, który znał go całe życie. Keiko potrafiła nazwać wszystkie towarzyszące
mu uczucia. Wszystkie, z których zdawał sobie sprawę, że istnieją, a jednak nie
odważył się powiedzieć o nich głośno. Keiko zrobiła to za niego.
Nagle cała
złość z niego uleciała. Zamiast niej poczuł… zmęczenie.
Może
niesłusznie spisał ją od razu na straty. Już sam fakt, że Itachi coś w niej
dostrzegł i się nią zainteresował, powinien mu dać do myślenia. To wcale nie
było głupie stworzenie. Tylko dobrze się maskowało.
Higashiyama
nie wspomniała tylko o jednym uczuciu, które nie dawało mu spokoju i nawiedzało
ze zdwojoną siłą, kiedy próbował zasnąć – nie powiedziała o strachu. A Sasuke
bał się, że sytuacja może się powtórzyć. Obwiał się tego tak mocno, że nie
potrafił zmrużyć oka. Dopiero dziś, po krótkiej rozmowie z Tsunade, podczas
której kobieta zapewniła go, że przypadek Haniko wcale nie jest beznadziejny i
żeby przestał histeryzować, udało mu się na chwilę zdrzemnąć na kanapie.
Kiedy głosy w
salonie ucichły, Sasuke postanowił wrócić. Wziął głęboki wdech, po czym zamknął
drzwi od kuchni, udając, że przez cały czas w niej był.
Zignorował
dwie pary oczu, które spojrzały na niego, kiedy tylko znalazł się w zasięgu
wzroku. Siląc się na spokój, usiadł z powrotem na swoim miejscu.
– No… to ten –
zaczęła Keiko. – Niech ci będzie, że przyjmę twoje wytłumaczenie. Jesteś
usprawiedliwiony.
– Och, ulżyło
mi – zakpił.
Dziewczyna
wyszczerzyła się do niego radośnie. Skoro był skłonny do żartów, to znaczy, że
ochłonął. A to oznaczało, że najwyższy czas na rozmowę.
– Idę do
toalety – powiedziała ostentacyjnie.
Kiedy
zostawiła ich samych, Sasuke westchnął i rozluźnił się mimowolnie. Itachi nie
spuszczał z niego wzroku, bawiąc się palcami.
– Przecież
mogłeś mi powiedzieć – odezwał się po chwili.
– Chciałem –
odpowiedział Sasuke, podnosząc wzrok na brata. – I nawet próbowałem.
– Wiem.
Przez chwilę
między nimi panowała cisza. Obaj wpatrywali się w tylko sobie znane punkty.
Sasuke dostrzegł coś interesującego na podłodze, Itachi na stole.
– Uważam, że najlepiej
by było, gdybyś przyszedł z Haniko już jutro i powiedział matce prawdę. Lada
dzień wypuszczą ojca, a z nim raczej nie masz ochoty się spotkać.
– Niczego nie
obiecuję – odpowiedział młodszy, podnosząc wzrok na brata. – Ostatnim razem,
kiedy byłem pewien swoich planów, coś nieprzyjemnego mi je niespodziewanie
pokrzyżowało. – Skrzywił się z niesmakiem.
Itachi
westchnął.
– Sasuke, nie
chcę ci robić wyrzutów, ale ona się dziś rozpłakała. Próbowałem ją uspokoić,
ale odkąd się wyprowadziłeś ani razu nie dałeś jej znaku życia i ona chyba
myśli, że nie masz zamiaru utrzymywać z nią już dłużej kontaktu. Wydaje mi się,
że powiązała to z twoją skomplikowaną relacją z ojcem i uznała, że odciąłeś się
od nich obojga.
Sasuke
przewrócił oczami, wygodniej opierając się w fotelu.
– Kobiety
uwielbiają sobie wynajdywać problemy na siłę. – Pokręcił z niedowierzania
głową. – Porzuciłem ją, serio?
Kąciki ust
Itachiego uniosły się w delikatnym uśmiechu.
– Właściwie, to
tak to wygląda.
– Tak? Tobie
też się wydaje, że cię porzuciłem?
– Nie, wręcz
przeciwnie. Chociaż kiedy do mnie dzwonisz, mógłbyś być bardziej rozmowny.
Bracia
uśmiechnęli się do siebie, patrząc sobie w oczy. Czasami słowa były zbędne.
Zanim para
pożegnała się i wyszła, posiedzieli jeszcze z pół godzinki, rozmawiając o
błahych sprawach. Atmosfera trochę się rozluźniła i Sasuke mógł z czystym
sumieniem przyznać, że miło spędzało mu się czas w towarzystwie brata i jego
dziewczyny.
Kiedy tym
razem Itachi ich na chwilę opuścił, Keiko wyciągnęła w jego stronę dłoń,
uśmiechając się radośnie.
– Sorki za
tamto, zgoda?
Sasuke bez chwili
wahania uścisnął jej rękę. Nie miał jednak zamiaru wspominać o tym, że słyszał
jej wcześniejsze słowa. Niektóre rzeczy lepiej było zachować dla siebie.
Pomimo pogodzenia
się z Keiko, ich relacje nie uległy specjalnie zmianie. Kiedy Itachi wrócił,
zastał ich dogryzających sobie nawzajem.
W ramach
dobrej woli, Sasuke postanowił nie wyrzucać nietrzeźwego Uzumakiego na bruk.
Zamiast tego pomógł Itachiemu przenieść nietrzeźwego przyjaciela na kanapę i
przykrył go nawet kocem. Miał tylko nadzieję, że Naruto niczego nie wywinie i
nie wpadnie im przypadkiem do łóżka z samego rana.
Sasuke wziął
szybki prysznic i powstrzymując któreś z kolei ziewnięcie, wszedł do sypialni. Haniko
spała na boku, wtulając się w poduszkę. Brunet podszedł cicho do łóżka i
położył obok niej, wślizgując się pod kołdrę. Blondynka odwróciła się w jego
stronę, otwierając jedno oko. Pozwoliła się objąć, łypiąc na niego sennie.
– Wiedziałaś,
jaki Keiko kryje w sobie potencjał, prawda?
– Gdybyś tak
bardzo jej nie unikał, to też byś wiedział.
Sasuke złożył
na jej ustach krótki pocałunek.
– Śpij już –
powiedział.
Dziewczyna
posłusznie odwróciła się tyłem do niego, wtulając plecy w jego klatkę piersiową.
– Przepraszam
– wyszeptała zaspanym głosem. – Za to, że nie miałam dla ciebie prezentu.
– Nic nie
szkodzi – wyszeptał, muskając ustami jej kark. – Zawsze możemy to nadrobić.
Haniko trwała
w bezruchu, podczas gdy dłoń Sasuke przesuwała się wolno po jej ciele. Kiedy
jednak dotknął jej piersi, wyswobodziła się z jego objęć i odsunęła na
bezpieczną odległość, po uszy zakrywając kołdrą.
– No to nie –
odburknął Sasuke, przekręcając się na drugi bok, tyłem do niej.
A mogło być
tak miło.
Rewelacyjny rozdział! Nie ma się do czego doczepić. Czytało się przyjemnie. Spodziewałam się, że akcja teraz skupi się na Sasuke, ale fajnie opisałaś sytuację, wplatając inne osoby i pokazując szczególnie Keiko z najlepszej strony :)
OdpowiedzUsuńNie będę się szczególnie rozpisywać, bo jedno słowo dobrze podkreśla całość. REWELACJA!
Weny i więcej takich fajnych rozdziałów :D
Dziękuję, cieszę się, że się podobało :-)
UsuńOczywiście mamy nadzieję, że kolejne rozdziały też przypadną Ci do gustu! Zdradzę, że druga seria liczy sobie obecnie 8 rozdziałów ;D
Pozdrawiam!
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, rewelacyjny rozdział trochę drętwo było, ale w końcu Sasuke wybuchnał i od razu poczuł sie lepiej...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia