Sasuke z
powrotem przysiadł na rogu kanapy, zastanawiając się, czy powinien spojrzeć
ojcu w oczy, czy raczej powrócić do kontemplowania wystroju pomieszczenia. W
przypływie odwagi, zerknął w stronę ojca, który z zakłopotaniem drapał się po
szyi. Oho, nie wróżyło to niczego dobrego.
– Jak zapewne
wiesz, czasem świat nie jest taki prosty, jak się nam wydaje. Dotyczy to
niemal wszystkiego. Zaczynając od przejścia przez życie zgodnie z planem, aż po
nasze… osobiste preferencje.
Sasuke wlepił
spojrzenie w drewnianą podłogę. Z przypływu desperacji zaczął liczyć okruszki
po cieście, które wciąż na niej zalegały. Jeden, dwa, trzy, cztery…
– W życiu
niektórych młodych ludzi… takich jak ty, przychodzi również moment zwątpienia.
Dzieje się tak pod wpływem hormonów, o których istnieniu zapewne już trochę
wiesz. – Fugaku zaczął sobie powoli wyłamywać palce, gubiąc się we własnym
monologu. Sam sobie zadawał pytanie, do czego właściwie zmierza? – Jest tyle
możliwości, że czasem trudno jest się zdecydować. A czasami po prostu
zniechęcamy się do czegoś, chociaż nie dane nam było tego jeszcze hm…
skosztować. Tak, to dobre słowo. Kiedy w życiu dziecka przychodzi moment, kiedy
nieświadomie wybiera niewłaściwą drogę, to rodzic musi interweniować.
Dwadzieścia
osiem, dwadzieścia dziewięć, trzydzieści…
– Na początku
byłem z tego powodu naprawdę mocno rozzłoszczony, jednak zdałem sobie sprawę,
że jako ojciec muszę podjąć odpowiednie kroki, by temu zapobiec i spróbować cię
namówić do… nawrócenia się. Złość mi nie minęła, a jednak muszę w takiej
sytuacji kierować się przede wszystkim głosem rozsądku i dobrem zarówno twoim,
jak i całej rodziny. Sasuke, twoje wybory moją mieć katastrofalny wpływ na
przyszłość klanu.
Czterdzieści
dziewięć, pięćdziesiąt, pięćdziesiąt jeden, pięćdziesiąt dwa, pięćdziesiąt trzy…
– Dlatego też
postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i z pomocą niezbędnych środków dotrzeć
do twojego głosu rozsądku. Niestety, ale dowiedziałem się o całej sprawie
dopiero dzisiaj, a więc nie miałem jeszcze czasu, by się odpowiednio
przygotować. Na szczęście jako shinobi mam nieco większe możliwości, niż
przeciętny mieszkaniec Konoha i na szybko udało mi się załatwić coś, co uznamy
za pierwszą na dziś lekcję. Jesteś gotowy?
Ale… o co mu
właściwie chodzi? Ojciec krążył wokół tematu bardziej, niż zwykle, przez co
Sasuke nie był nawet w stanie się psychicznie przygotować na to, co go czekało.
Co on znowu takiego niewłaściwego zrobił? Albo pamięć płatała mu figle, albo
naprawdę nie miał prawa wiedzieć, o co chodzi. Z początku podejrzewał, że
Fugaku chce poruszyć temat jego ostatniej kłótni z Itachim, ale to, co przed
chwilą usłyszał, nijak nie pasowało do tamtej sytuacji.
Fugaku z
lekkim zażenowaniem sięgnął do reklamówki, którą przyniósł mu klon, podczas gdy
on rozmawiał z synami. Chwilę przyglądał się okładce, po czym z drobnymi
rumieńcami podał pisemko synowi.
Sasuke poczuł
chęć zapadnięcia się pod ziemię, kiedy spojrzał na zdjęcie na pierwszej
stronie. Wysoka, szczupła blondynka z długimi nogami i pełnymi piersiami
rozstawiała przed nim nogi. O zgrozo.
– Tak więc… –
Fugaku odchrząknął. – Chciałbym, żebyś się z tym na spokojnie zapoznał.
Zastanawiałem się co prawda, czy nie lepiej by było, gdybyśmy przejrzeli to
wspólnie, bym zwrócił ci uwagę na istotniejsze… elementy kobiecego ciała, ale
doszedłem do wniosku, że nie będę ingerował w twoje eee… zafascynowanie. To,
Sasuke, musisz poczuć sam.
– Ale… – Po
raz pierwszy odezwał się Sasuke. – Ojcze, ja nie rozumiem, o co chodzi.
– Synu, nie
musisz udawać, ja już wszystko wiem. – Fugaku spojrzał na niego niechętnie. –
Nie ukrywam, że nie podoba mi się to, dlatego mam nadzieję, że weźmiesz to pod
uwagę i zmienisz swoje postępowanie. Matki jeszcze o niczym nie informowałem,
nie chciałem jej martwić. Liczę na to, że w ogóle nie będę musiał, bo się w
porę nawrócisz.
Sasuke
wybałuszył oczy, po czym ponownie zerknął na okładkę czasopisma. Szybko odłożył
je na stolik z daleka od siebie i postanowił wziąć się w garść.
– Ojcze, ja
naprawdę nie rozumiem.
– Nie pozwolę,
by mój młodszy syn został homoseksualistą, bo ma takie widzimisię!
Sasuke drgnął
lekko, zaskoczony nagłym wybuchem ojca. Jednak kiedy dotarło do niego, co też
on powiedział, poczuł, jak szczęka opada mu do ziemi. Co to za pomysł w ogóle?
– Ależ ojcze,
ja nie mam takich skłonności – odparł pewnym głosem.
Fugaku wstał,
sięgnął po pisemko i wcisnął synowi.
– Bez dyskusji
– odpowiedział stanowczym tonem. – To nie jest ostatnia nasza rozmowa na ten
temat.
Sasuke
patrzył, jak mężczyzna szybkim krokiem ruszył w kierunku swojej sypialni.
Następnie poczuł ogromne zmęczenie. Ostatnie dni były dla niego takie trudne.
Gorsze, niż niejedna misja. Z przerażeniem doszedł do wniosku, że narażanie
własnego życia jest dla niego naturalniejsze i przyjemniejsze, niż konfrontacje
i rozmowy z członkami rodziny. To codzienne życie chyba go przerastało.
Uchiha schował
magazyn z powrotem do reklamówki, w której trzymał go Fugaku, po czym już
zamierzał wstać, kiedy coś przykuło jego uwagę. Wśród gazet, które zalegały na
stoliku do kawy, dostrzegł śliską, kolorową okładkę, która nijak nie pasowała
do czasopism, które czytali członkowie jego rodziny. Sięgnął po książeczkę, a
już w następnej chwili cisnął nią w przeciwległą ścianę.
Nagle wszystko
stało się dla niego jasne. Ojciec przeczytał tę nieszczęsną mangę i wyciągnął
niewłaściwe wnioski. Sasuke zacisnął mocno pięści, w rannej dłoni wywołując tym
samym ponowne krwawienie.
Itachi mu to
podsunął chcąc się na nim odegrać! Tak blisko trzymał się z Haniko, że na pewno
istnienie tego komiksu nie mogło mu umknąć. Trzymał sobie egzemplarz w zanadrzu
i czekał na okazję, kiedy będzie mógł go odpowiednio wykorzystać. No i ten
dzień w końcu nadszedł. Itachi postanowił go zniszczyć. Zniszczyć w oczach
ojca, w oczach Haniko, w oczach mieszkańców wioski. Sasuke poczuł, jak łzy
cisną mu się do oczu, kiedy uświadomił sobie, jak bardzo jego własny brat musi
go nienawidzić.
Wziął głęboki
oddech, po czym podniósł z ziemi mangę, rozszarpał ją na strzępy i wrzucił do
kominka. Nic go nie obchodziło, że był czerwiec, a na dworze panował upał.
Jedna prosta technika i książeczka zniknęła w płomieniach.
Nie panując
zupełnie nad emocjami, sięgnął po reklamówkę z magazynem i pognał szybko na
górę. Pchnął drzwi do pokoju brata tak mocno, że niemal wyrwał je z zawiasów.
Nie zawahał się nawet przez chwilę, widząc zaskoczone spojrzenie, którym
uraczył go Itachi. Sasuke szybkim ruchem wyjął gazetkę z woreczka i cisnął nią
w brata, trafiając go w nos.
– I co?!
Jesteś teraz z siebie zadowolony?! – wrzasnął, zupełnie nie przejmując się tym,
że usłyszą go goście zajmujący sąsiednie pomieszczenia. – Jesteś z siebie,
kurwa, dumny?!
Itachi
spojrzał nic nie rozumiejącym wzrokiem na brata, po czym na leżący u jego stóp
magazyn.
– Nie
zniszczysz mnie tak łatwo! Jeśli, kurwa, myślisz, że to wystarczy, to się grubo
mylisz! Póki co jednak zrób mi tę przyjemność i wsadź sobie tę gazetę w dupę!
Sasuke
doskoczył do brata i pchnął go mocno na ścianę. Następnie ponownie rzucił w
niego magazynem. Itachi uderzył mocno głową w twardą powierzchnię i na chwile
pociemniało mu przed oczami.
– O co ci
znowu chodzi?! – Starszy stracił cierpliwość. – Odjebało ci już do reszty?! Wynoś
się stąd! I zabierz ze sobą to! – krzyknął, po czym niezbyt delikatnie wcisnął
bratu w ręce czasopismo. Następną rzeczą, którą poczuł było szarpnięcie i wraz
z Sasuke wylądował na twardej podłodze.
– Nawet nie
wiesz, jaka ogromną ochotę mam teraz, by cię uderzyć – usłyszał Itachi przy
uchu. – By ci wpierdolić tak samo, jak ty mi wczoraj. – Sasuke przełknął ślinę,
bojąc się, że głos mu się załamie. – Czemu mi po prostu, kurwa, nie powiesz, że
gówno dla ciebie znaczę?
Przez chwilę
obaj wpatrywali się w siebie. Kiedy jednak żaden z nich się nie odezwał, Sasuke
postanowił wstać z brata, którego siłą przeciskał do podłogi.
Złość gdzieś
się ulotniła. Jej miejsce zajęło… rozczarowanie. Młodszy Uchiha tak jak
poprzedniego wieczoru, wpakował parę rzeczy do kieszeni spodni, po czym szybko
opuścił pomieszczenie, głośno trzaskając drzwiami.
No i to by
było na tyle.
***
– Oczywiście
zgodnie z naszymi przypuszczeniami, zatrzymany nie chce mówić. – Shikamaru
przerwał na moment, patrząc na twarze zebranych. – Nie miał przy sobie niczego,
co mogłoby nam zapewnić jakiś trop. Oczywiście nikt z nas nie podejrzewał, że
zatrzymany będzie przy sobie posiadał dokumenty świadczące o jego winie, a
jednak liczyliśmy, że popełni jakiś błąd.
– Rozumiem –
odpowiedziała Tsunade, kiwając głową. – Akihito, co ty masz do powiedzenia?
Chłopak wstał
z krzesła i wyprostował się, dzięki czemu był wyższy od wszystkich zebranych.
– Uważam, że
nie ma on nic wspólnego ze sprawą. Przyglądałem mu się przez wiele godzin i nie
zauważyłem niczego, co mogłoby świadczyć o jego winie. Oczywiście założyłem, że
może skutecznie udawać, więc pozwoliłem sobie zastosować na nim taką jedną
technikę, która…
– Wystarczy –
przerwała mu Hokage, która już zdążyła się zorientować, że Endo był gadułą i
prędko nie zakończyłby swojej wypowiedzi. – O tym przeczytam sobie w twoim
raporcie. Proszę do rzeczy.
– W porządku,
Hokage–sama. Jedna rzecz zwróciła moją uwagę w szczególności. Nasz więzień nie
ma najwyraźniej nic wspólnego z badaną przez nas sprawa, ale z całą pewnością
ma coś innego na sumieniu. I nie, nie jest to kradzież cukierków. On coś przeskrobał.
Coś naprawdę poważnego.
– Co
proponujesz?
– Chciałbym go
jeszcze pomęczyć. Być może on nie zdaje sobie z tego sprawy, ale to może być w
jakiś sposób związane z naszą misją. Jest twardy, ale myślę, że po tygodniu
wszystko mi wyśpiewa. Wie Hokage, bo ja kiedyś oglądałem taki jeden film, a tam
taki facet postanowił, że…
– Dość!
Tsunade
przetarła twarz dłonią, przyglądając się zebranym. Misja zakończona sukcesem
okazała się ostatecznie jedną wielką klapą. Właśnie urwała im się większość
tropów. Kobieta przyjrzała się stojącej nieopodal Haniko, zdając sobie sprawę,
że póki nie wymyślą nowego planu, dziewczyna jest ich jedyną nadzieją. Ona i
jej umiejętności aktorskie. Oshirame pewnie się wygada, ale pytanie brzmi, czy
ich prawdziwy przeciwnik zgłosi się do dziewczyny?
– Haniko,
zostań na chwilę. Reszta może się oddalić. Zamykam spotkanie.
Niewielka
grupka skinęła jej głową, po czym opuściła pomieszczenie. Haniko stanęła na
baczność, przybierając nieświadomie pozycję obronną. Właśnie miało zacząć się
najgorsze.
– Shikamaru
wszystko mi powiedział. Co masz na swoją obronę?
– Nie
zamierzam się z niczego tłumaczyć. Mogę powiedzieć tylko, że Shikamaru nie jest
tak spostrzegawczy, jak mu się wydaje. Mnie i Uchihy nic nie łączy.
Tsunade nie
spuszczała z niej oczu. Niezadowolenie nie zniknęło z jej twarzy.
– To marne
wytłumaczenie. Wiem, że Itachi ci powiedział, że jego brat nie jest w to
zamieszany, ale akurat w tym przypadku nie jest on obiektywny. Nie mogę
zabronić ci się z nim spotykać, bo gdyby to był jednak on, zapewne zacząłby coś
podejrzewać. Shimanouchi, ufam ci i nie schrzań tego.
– Tak jest,
Hokage–sama.
– Ostrzegam
cię jednak. Jeśli zawiedziesz… cóż.
Haniko
wiedziała, że kobieta nie żartuje. Kto jak kto, ale akurat Tsunade była
doskonale znana w Suna. Rodzice często straszyli nią nieposłuszne dzieci. Nie
znalazło się jeszcze takie, na które groźba ta skutecznie by nie podziałała.
– Jestem
profesjonalistką.
– Mam taką
nadzieję.
Dziewczyna
skinęła tylko głową, po czym opuściła pomieszczenie. Czuła ogromną potrzebę, by
z kimś porozmawiać. Gdyby nie to, że Akihito był zajęty, zapewne uderzyłaby od
razu do niego. W głowie miała tyle sprzecznych myśli, że musiała je jak
najszybciej wyrzucić. Sasuke był zupełnie nieprzewidywalny. Raz był czarujący,
raz był dupkiem, raz opiekuńczy, a raz agresywny. Raz mu na niej zależało, a
raz miało się wrażenie, że jest ona jego największym wrogiem. Mężczyźni byli
tacy humorzaści! Haniko nie miała zielonego pojęcia, co powinna z tym wszystkim
zrobić. Rozsądek podpowiadał jej, że powinna unikać Uchihy. Bo niby dlaczego
miałaby się spotykać z takim aroganckim, zimnym i zadufanym w sobie dupku? Z
drugiej jednak strony, Sasuke miał w sobie jakiś magnetyzm, który ją do niego
przyciągał. Pamiętała zresztą, co powiedziała jej jego matka. Sasuke potrafił
być czuły i… z całą pewnością również namiętny.
Shimanouchi
zarumieniła się lekko, zdając sobie sprawę, na jaki tor zeszły jej myśli. O
zgrozo. Ona chyba faktycznie zaczyna się w nim podkochiwać. W ciągu ostatnich
paru dni przyglądała mu się częściej, niż zazwyczaj. Myślała o nim częściej i…
marzyła też. Kiedy tańczył z nią nagi od pasa w górę, kiedy tego samego
wieczoru przyszedł do niej w poszukiwaniu schronienia. I choć nie zdradził się
przed nią z niczym, prócz tego, co konieczne, ona poczuła, że trochę się przed
nią otworzył i być może nawet zaufał. Myśli te były jednak naiwne i kiedy na
nowo odzywał się w niej głos rozsądku, poczuła rozczarowanie.
Kiedy jednak
jej myśli nie krążyły bezpośrednio wokół Uchihy, czuła się jeszcze gorzej.
Wyrzuty sumienia, które zakiełkowały w niej parę dni wcześniej wciąż dawały o sobie
boleśnie znać. Czuła, że to, co działo się w ostatnich dniach, było niemal jak
zdrada. Dostawała takich drgawek, że odechciewało jej się żyć. Błędne koło.
Najpierw o nim myślała, potem miała z tego powodu wyrzuty sumienia, a żeby się
ich pozbyć, musiała z powrotem skupić się na brunecie. Od kiedy Sasuke stanowił
zarówno źródło jak i lekarstwo na jej problemy?
***
Itachi po raz
kolejny dziś westchnął i zamknął czytaną wcześniej książkę. Chociaż prawda była
taka, że udało mu się przebrnąć ze zrozumieniem przez zaledwie trzy strony. Nie,
to zdecydowanie nie był najlepszy czas dla tej nieszczęsnej książki.
Tuż po wyjściu
Sasuke, ojciec ponownie zjawił się u niego. Ostatniego spotkania nie mógł uznać
za przyjemne, ale czymże ono było przy rozmowie, którą odbył niedawno. Obecność
gości w domu zdecydowanie nie wpływał pozytywnie na nastrój Fugaku.
Itachi wstał
powoli z łóżka, po czym uklęknął przed posłaniem młodszego brata, który
prawdopodobnie w najbliższym czasie nie zamierzał z niego skorzystać. Podniósł
pogniecione czasopismo dla panów i rzucił okiem na okładkę. Nie miał zielonego
pojęcia, dlaczego Sasuke tak na niego nawrzeszczał i w dodatku cisnął w niego
tą gazetką dwukrotnie.
Skrzywił się
lekko, pobieżnie przeglądając zawartość. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego
wydawcy takich czasopism nie skupią się na subtelności, delikatności i
naturalności kobiecego ciała, a nie wyzywających pozycjach i szeroko
rozstawionych nogach. Cała ta galeria stawała się przez to wyjątkowo
niesmaczna, chociaż urodzie modelek nie można było nic zarzucić.
Jednak czego
doszukał się Sasuke, że tak na niego naskoczył?
Itachi zaczął
powoli przeglądać magazyn, tym razem strona po stronie. Tekstu było w nim
niewiele, szybko więc doszedł do ostatniej, wciąż niczego nie rozumiejąc.
Zamyślił się przy tym tak bardzo, że nie usłyszał pukania do drzwi. Ocknął się
dopiero, kiedy matka weszła do pomieszczenia i zaczerwieniła się cała na widok
gazetki, którą wciąż trzymał w dłoni. Nagle Itachi zapragnął zapaść się pod
ziemię. Odłożył ją na posłanie brata, po czym wstał i podszedł do Mikoto.
– Chyba nie
powinnam ci przeszkadzać – powiedziała, robiąc krok w stronę drzwi.
– Nie, mamo,
nie przeszkadzasz mi, naprawdę. Coś się stało?
– Chciałam z
tobą porozmawiać na temat twojej relacji z Sasuke, ale widzę, że to nie jest
odpowiedni moment. – Kobieta zaczerwieniła się mocniej.
– Nie, nie –
zaprzeczył szybko Itachi, po czym podniósł czasopismo z materaca. – Sasuke…
rzucił tym we mnie, kiedy się kłóciliśmy. Nie bardzo rozumiem, o co miał do
mnie pretensje, ale odniosłem wrażenie, że to jest w jakiś sposób związane z
tym – powiedział, podając matce czasopismo.
Mikoto
przyjrzała się okładce, po czym nieśmiało zajrzała do środka. Nie wyglądała na
zdziwioną tym, co widzi.
– Wolałabym
nie wiedzieć, że mój młodszy syn zaczytuje się w takich gazetach.
– Podejrzewam,
że to nie jego.
– Co masz na
myśli?
– Nie wiem –
Itachi westchnął. – Nie chcę snuć teorii spiskowych. Nie wiem, skąd to wziął,
ale miał do mnie pretensje o tę gazetę. Między nami ostatnio trochę źle się
dzieje – dodał cicho.
– Chodź,
usiądź ze mną, synku – powiedziała kobieta, po czym pociągnęła go za rękę w
stronę łóżka. Przysiedli obok siebie, a ona położyła mu dłoń na ramieniu. – Co
się z wami ostatnio dzieje?
Itachi tylko
wzruszył ramionami, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć matce. Bo co miał jej
powiedzieć? Że problemu tak naprawdę nie ma, a raczej nie byłoby, gdyby
porozmawiali ze sobą chociaż przez pięć minut? On był z Keiko, a Sasuke
podobała się Haniko. Jak to się w ogóle stało, że kłócili się o dziewczynę,
podczas gdy każdy z nich był zainteresowany inną? Nie, gdyby powiedział o tym
matce, przedstawiłby ich obu w bardzo złym świetle. Świadczyłoby to o nich
tylko tyle, że umysłowo mają nie więcej niż trzynaście lat i nie dorośli nawet
do tego, by ze sobą szczerze porozmawiać.
– Itachi,
powiesz mi, co się dzieje?
Oni muszą
porozmawiać. Itachi był tego pewien, jak nigdy. Jeśli tego nie zrobią, zniszczą
wszystko, co ich łączyło. Jednym głupim nieporozumieniem już nadwyrężyli mocno
swoje zaufanie. Byli śmieszni. Sytuacja wręcz żenująca. Nikt nie powinien się o
tym dowiedzieć.
– Itachi?
– Nic takiego,
mamo. Obaj ostatnio mamy trochę na głowach i chodzimy bardziej podenerwowani,
niż zwykle. Mieszkanie w jednym pokoju w dogadaniu się też nam nie pomaga.
Zresztą… to widać.
– Na pewno nie
chcesz mi o czymś powiedzieć?
Że Sasuke
podkochuje się w dziewczynie, która jest na niego cięta, ale jest przekonany,
że ma ona romans z Itachim? I że w związku z tym wyżywa się na bracie, a sam
Itachi denerwuje, chociaż powinien trzymać nerwy na wodzy i zwyczajnie mu
wytłumaczyć, że się myli? Nie, tego raczej mówić nie powinien. Jedna wielka
żenada.
– Nie martw
się, mamo. Wszystko jest pod kontrolą. – Uśmiechnął się delikatnie do kobiety,
jakby na potwierdzenie swoich słów.
Mikoto nie do
końca przekonana, pokiwała tylko głową, po czym wstała.
– Cieszę się w
takim razie, że nie czytacie takich gazet – powiedziała ponownie spoglądając na
zdjęcie dziewczyny na okładce.
– Ja też,
mamo, ja też.
Spoglądając po
raz ostatni na gazetkę, Itachi przyrzekł sobie, że musi w najbliższym czasie
porozmawiać z bratem. Po prostu MUSI. Kiedy złożył przysięgę przed nagą
kobietą, która rozchylała przed nim nogi, wyrzucił zarówno ją, jak i jej
koleżanki do kosza na śmieci.
***
Sasuke przetarł
rękawem twarz, wciąż opierając się o framugę. Wyprostował się dopiero wtedy,
kiedy usłyszał kroki. W następnej chwili drzwi się uchyliły i dostrzegł
zaskoczoną dziewczynę, która uważnie mierząc go wzrokiem, wpuściła go do
swojego mieszkania.
– Co ci się
znowu stało?
– Biłem się.
Haniko
westchnęła, po czym gestem wskazała brunetowi, by usiadł, a sama poszła do
łazienki po apteczkę.
– O co poszło
wam tym razem? – spytała, sięgając po wodę utlenioną i namaczając nią wacik.
– Nie biłem
się z Itachim.
Haniko uniosła
pytająco jedną brew w górę, jednak kiedy Uchihy chciał odpowiedzieć, przyłożyła
mu wacik do rozciętej wargi, czym wywołała u niego cichy syk. W następnej
chwili brunet odsunął od siebie jej dłoń, wstał i podszedł do regału w kącie
pokoju. Zdjął coś z półki i pokazał dziewczynie.
– Z autorem
tego.
Kiedy ponownie
usiadł, blondynka wróciła do obmywania rany na jego ustach. Co miała mu
powiedzieć? Załatwianie wszystkiego siłą było czystą głupotą, ale wydawanie
komiksu z podobiznami swoich przyjaciół bez uprzedniego poinformowania ich o
tym i spytania o zgodę, również nie było fair.
Kiedy
skończyła z rozciętą wargą, zajęła się opuchlizną nad okiem i rozwalonym łukiem
brwiowym. Mężczyźni widocznie najbardziej lubili lać się po gębach, bo
uszkodzeniu uległa jeszcze poza nią, tylko poraniona już wcześniej dłoń.
– Naruto
pewnie też nie był z tego powodu specjalnie zadowolony – zagaiła.
– Nie
powiedziałem mu.
– Dlaczego? –
Haniko była trochę zbita z tropu. – Nie lepiej by było, gdybyście załatwili to
wspólnie? W końcu dotyczy to was obu.
– Tak też i
planowałem, ale wynikły… nowe okoliczności. – Sasuke mocno zacisnął usta.
Haniko czekała
na ciąg dalszy, kiedy jednak nie nastąpił, postanowiła odpuścić.
– A jak tam z
Itachim? – spytała, chcąc zmienić temat.
Sasuke tylko
mocniej zacisnął szczękę i zmarszczył nieświadomie brwi. Nie zamierzał się najwyraźniej
odezwać.
– Rozumiem.
– Nie,
właśnie, że niczego nie rozumiesz – syknął, odtrącając jej rękę, którą właśnie
zamierzała opatrzyć mu dłoń. – Nie dotykaj, w końcu to twoje dzieło.
– Właśnie
dlatego chciałam pomóc – odpowiedziała Haniko, krzywiąc się.
– A co, masz
wyrzuty sumienia? Nie usłyszałem jeszcze przeprosin, więc łaskawie sobie daruj ten
chwilowy przypływ sympatii.
Shimanouchi
poczuła, ze sytuacja wymyka się spod kontroli. Znowu będą się kłócić? No
pięknie.
– Ja w
przeciwieństwie do ciebie posiadam odrobinę empatii. Ty potrafisz tylko
załatwiać problemy siłą. Pojęcie rozmowy jest ci najwyraźniej obce. W końcu po
co dać sobie coś wytłumaczyć i spróbować dojść do porozumienia, skoro można od
razu wyskoczyć z pięściami.
Sasuke
wiedział, że trafiła tym w sedno, ale nie dał tego po sobie poznać. Zacisnął ze
złości dłonie w pięści , czym spowodował kolejny potok krwi w tej zranionej.
– Nie wszyscy
ludzie zasługują na to, by dać im prawo głosu.
– Chcesz
powiedzieć, że nie zasługuje na to nikt, prócz ciebie. Szkoda więc, że sam z
tego prawa nie korzystasz.
– Co
sugerujesz? – spytał nieco zbity z tropu.
– Że ja nigdy
nie zabroniłam ci się wytłumaczyć z tego, co się stało… – Haniko przełknęła
ślinę, siląc się na to, by jej głos wciąż brzmiał tak pewnie, jak przed chwilą.
Uchiha poczuł,
jak cała złość jak na zawołanie go opuszcza. Ulotniła się, jak zapach
więdnących kwiatów.
– Haniko, ja… –
poczuł, jak sucho robi mu się w gardle. Przyglądał się przez chwilę jej twarzy,
jakby szukając na niej pomocy. Gdzie się podziała jego odwaga? – Wiesz, że nie
chciałem, by tak wyszło.
Blondynka
tylko skinęła głową, po czym się uśmiechnęła. Następnie chwyciła jego dłoń w
swoje i zaczęła odwiązywać zabrudzony opatrunek.
– Mogę? –
spytała jeszcze dla pewności. Sasuke burknął pod nosem ciche „tak” i usiadł. Haniko
najpierw przemyła ranę, starając się robić to jak najdelikatniej, po czym
zaczęła kumulować w ręce swoją chakrę.
– Chcesz mi to
całkowicie wyleczyć? – zapytał zdziwiony.
– A chcesz
czekać, aż samo się zagoi?
– Myślałem, że
to rodzaj mojej pokuty. – Uchiha uśmiechnął się do niej zadziornie w przypływie
nagłego powrotu dobrego humoru. Następnie poczuł mrowienie w dłoni, w miejscu,
w którym Haniko aplikowała mu swoją chakrę pomieszaną z ogniem. Co
zadziwiające, mieszanka ta była raczej chłodna w dotyku. Po paru minutach rana
nie wyglądała już tak źle, chociaż blondynka nie wyleczyła skutków oparzenia do
końca.
– Twoja pokuta
obecnie prezentuje się tak. Może być?
Sasuke skinął
głową, po czym rozruszał palce, które dopadło drobne odrętwienie,
najprawdopodobniej spowodowane niekonwencjonalną metodą leczenia. Dłoń
prezentowała się znacznie lepiej. W końcu będzie mógł z niej w pełni korzystać.
– Dziękuję.
– Nie ma za
co.
Przez chwilę
między nimi panowała cisza. Sasuke wciąż trzymał w drugiej ręce tomik tej
nieszczęsnej mangi. Przyglądał się chwilę okładce, po czym postanowił odłożyć
książeczkę z powrotem na półkę. Najchętniej co prawda spaliłby wszystkie
dostępne egzemplarze, jednak nie mógł tego zrobić.
– Dziś też
zostajesz? – spytała Haniko, przyglądając się poczynaniom Uchihy. – To zrobisz
kolację – dodała, kiedy ten pokiwał głową.
Następnie sama
udała się do sypialni, w poszukiwaniu wczorajszej piżamy Sasuke i czegoś, co
sama mogłaby na siebie narzucić przed snem.
***
Takeshi
rozłożył na stole przed sobą wszystkie zrobione dziś zdjęcia i wyjął swój
zeszyt z Kubusiem Puchatkiem, w którym notował wszystkie swoje obserwacje.
Wmawiał sobie, że okładka była dla zmyłki, nie przyznając się, że tak naprawdę,
to po prostu bardzo mu się podobała.
Jako punkt
pierwszy zanotował, że misja zatytułowana „dostawa” zakończyła się sukcesem.
Kolejny punkt dotyczył tego, że pan Uchiha zapoznał się z „aktami sprawy”, a
następny, że reakcja „obiektu” była zgodna z oczekiwaniami. Właściwie, to nie
bardzo wiedział, czy pisząc „obiekt” chodziło mu o głowę klanu czy Sasuke, gdyż
obaj zachowali się zgodnie z jego przypuszczeniami. No… do czasu.
W punkcie
czwartym napisał, że „obiekt młodszy” zaatakował „dilera”. Postawił w tym
miejscu wiele znaków zapytania, gdyż uznał to zachowanie za co najmniej dziwne
i stanowiło ono kolejną tajemnicę, którą będzie musiał rozwiązać. Niestety, ale
nie posiadał w tym momencie wszystkich informacji, a fakt, że podczas
podglądania pośliznął się na gałęzi i wylądował w krzakach, wcale mu w tym nie
pomógł. Niemal został odkryty, więc na jakiś czas zmuszony był się ulotnić.
Kiedy po
jakiejś godzinie ponownie znalazł się naprzeciwko okna „dilera”, dostrzegł
panią Uchiha, która z zafascynowaniem – tak, zafascynowaniem, podkreślił
dokładnie to słowo – przeglądała magazyn pornograficzny pełen zdjęć nagich
kobiet. W tym właśnie momencie Takeshi zwątpił w normalność całej tej rodziny.
Czyżby Mikoto była przyczajoną lesbijką?! Albo co gorsza, mogła wcale nie być
matką Itachiego i Sasuke!
Takeshi starł
z czoła krople potu i zanotował swoje obserwacje, doprawiając je w szczegóły,
których wprawdzie nie widział, ale na pewno gdzieś tam były. Bądź co bądź
Takeshi był niezwykle spostrzegawczy i miał dobrze rozwinięty zmysł
przewidywania. Nigdy co prawda nie zdołał wygrać partyjki w shōgi, ale to się
wcale nie liczyło. Od dawna podejrzewał bowiem, że z tą grą było coś nie tak i
prawdopodobnie gdzieś w zasadach był ukryty taki haczyk, który sprawiał, że
uczciwe rozegranie partii nie było możliwe. Takeshi wiedział, że brzmi to
bardzo nieprawdopodobnie, a jednak był przekonany, że jego teoria miała
pokrycie. Jego intuicja nigdy się nie myliła!
Przy kolejnym
punkcie zanotował, że Itachi wiedział o „preferencjach” matki. Było więc bardzo
prawdopodobne, że jest on jednak synem Mikoto, która dowiedziała się o swojej
homoseksualności dopiero po urodzeniu pierwszego syna. Istniały więc dwie
możliwości – albo Sasuke urodziła już inna kobieta, ale Fugaku powiedziała, że
ona jest matką, albo bała się męża i niezgodnie ze swoimi upodobaniami oddała
mu się po raz kolejny. Tylko jedna rzecz była pewna – Kinari nie mogła być jej
córką, gdyż nikt w tym czasie w Konoha nie widział Mikoto z brzuchem. O tym
Takeshi wiedział, gdyż zdążył już przeprowadzić krótki wywiad. Kim była więc ta
mała istotka, która aktualnie spoczywała w kołysce w sypialni państwa Uchiha?
Tego musiał się jak najszybciej dowiedzieć.
Hejka, o rany a jednak itachi nie wiedział o niczym!!!! ale sie dowiadujemy chociarz ze to Mikoto jest w zmowie z takeshi i teraz mam tylko takie WTF?!?!?! a moze on wcale nie jest w ich wieku a jest juz starszy troche i to on jest ojcem sasuke ale o tym nie wie co mikoto nie powiedziala mu???? ja juz seryjnie nie wiem bo to moze jednak fugaku ma zapedy terrorystyczne i ja zmusza ale udaje normalnego meza. w ogole sasuke sie wypiera swojego homo, hehehe, nikt mu nie uwiezy w to!!! haniko jest jakas dziwna ze wiezy w te jeo bajki moglaby w koncu spojrzec i zobaczyc ze to nie on a Itachi sie w niej podkochuje i to on jest jej pisany. moze sie uchiha zorientuje ze keiko to facet i ja w koncu zuci i wtedy milosc zwyciezy!!!! pozdrawiam i weny zycze wam bo chce juz przeczytac nexta :)))))
OdpowiedzUsuńDuna
O rany a ja tego rozdziału nie widziałam O.O MA-SA-KRA Ale rozdział GE-NIAL-NY!!!! padłam wyobrażając sobie jak Itachi ogląda ten magazyn, hahahahaha pewnie rączka powędrowała troszkę niżej :D :D :D :D :D a jak były tam blondynki to przed oczami miał zapewne Haniko :D :D :D jak wy wpadanie na takie pomysły to ja nie wiem :D boskie!!! Tylko czemu Sasuke poleciał do Haniko? Nie mógł do Keiko, z tym pisemkiem :D A Takeshi coś wydziwia? Że Mikoto nie jest matką Sasuke? To brzmi trochę dziwnie. Ale znając was, to wszystko w waszych rozdziałach jest możliwe :D Czekam na wyjaśnienie sprawy i coś więcej o naszych parkach :D Yuuki
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńech czemu Fukagu nie dał nic powiedzieć Sasuke, mam nadzieję, że jednak porozmawuają bo robi się coraz gorzej... a Takashiego to powinni zamknąć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, czemu Fukagu nie dał dojść do słowa Sasuke, mam nadzieję, że jednak porozmawiają... Takashiego niech się zamknąć w więzieniu...?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, czemu Fukagu nie dał dojść do słowa Sasuke? mam nadzieję, że jednak porozmawiają... a da się zamknąć Takashiego w więzieniu...?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza