Uchiha Itachi
zdecydowanie nie należał do śpiochów. Mimo to, jak każdy normalny człowiek,
miał czasem ochotę powylegiwać się nieco dłużej. I choć nie był jakoś
negatywnie nastawiony do wizji dzisiejszej imprezy urodzinowej, najchętniej w
ogóle nie wychodziłby z tego powodu z łóżka. Kiedy tylko pierwszy raz tego
ranka otworzył oczy, naszła go myśl, że coś pójdzie dzisiaj nie tak. Itachi
miał po prostu złe przeczucia.
Pierwszą
niepokojącą informację miał poznać już za chwilę. Zdołał zaledwie wygrzebać się
z pościeli i otworzyć szafę w poszukiwaniu czegoś do ubrania, kiedy ktoś
zapukał do drzwi. Uchiha omiótł spojrzeniem strój, w którym spał i dochodząc do
wniosku, że na upartego może się tak pokazać ludziom, krzyknął „proszę”. Drzwi
uchyliły się i ukazała się w nich drobna postać Mikoto.
– Nie
przeszkadzam? – spytała, rzucając okiem na syna. Następnie zarumieniła się
lekko zdając sobie sprawę z tego, iż jest on w samej bieliźnie i przeniosła
wzrok na ścianę po prawej stronie. – Itachi, mamy niewielki problem jeśli
chodzi o twoje dzisiejsze przyjęcie urodzinowe.
– Coś się
stało?
– Nie, nic
wielkiego. Chodzi o to, że oboje z ojcem dostaliśmy misję. Zgodnie z obietnicą
nie będzie nas w tym czasie w domu, ale niestety nie mamy komu powierzyć opieki
nad Kinari. – Mikoto przeniosła wzrok z powrotem na syna, kiedy ten ubrał już
spodnie i właśnie walczył z koszulką. – Będę musiała zostawić ją wam. Mam nadzieję,
że nie zepsuje ci to specjalnie zabawy.
– Ależ to nie
będzie żaden problem, mamo – rzekł Itachi, słysząc poczucie winy w głosie
matki. – Kto wie, czy to właśnie nie ona rozluźni nieco napiętą atmosferę –
szepnął cicho sam do siebie.
Brunetka
rozchmurzyła się jak na zawołanie.
– Cieszę się,
że tak to odbierasz. Kinari jeszcze śpi, ale ja już muszę wychodzić, udanej
zabawy! – Kobieta podeszła jeszcze do syna, by ucałować go czule w policzek. –
I wszystkiego najlepszego, kochanie.
Kiedy Mikoto
opuściła już rezydencję, mała siostra postanowiła dać o sobie znać. Itachi
biorąc właśnie krótki prysznic, mimo szumu wody, wyraźnie słyszał jej głośny
płacz. Darując sobie póki co golenie, możliwie najszybciej opuścił łazienkę, by
po krótkiej chwili znaleźć się w sypialni rodziców, gdzie stało łóżeczko małej.
Pochylał się już nad nią Sasuke, wyraźnie niezadowolony z faktu, że siostra go
obudziła. Włosy miał rozczochrane, koszulkę mocno wygniecioną, oczy podkrążone.
Mimo to hamował swoją złość i usilnie starał się uspokoić Kinari. Póki co, zaledwie
chaotycznym machaniem rękoma nad jej kołyską, jak gdyby bał się wziąć niemowlę
na ręce. Kiedy usłyszał kroki brata za plecami, przybrał całkowicie obojętny
wyraz twarzy.
Itachi stanął
obok brata i pochylając się nad łóżeczkiem, zdobył się wyłącznie na
„ciiiiiiiiii”, jak gdyby miało mu to w jakikolwiek sposób pomóc w uspokojeniu
dziewczynki.
– Myślisz, że
jest głodna? – zagaił Sasuke mimowolnie.
– Być może…
Już po chwili
bracia mocowali się z łóżeczkiem, próbując jakoś wydobyć z niego niemowlę.
Prawda była taka, że do tej pory żaden z nich nie kwapił się specjalnie, by
nauczyć się trzymać tę niewielką istotę i teraz żaden z nich nie bardzo
wiedział, jak się do tego zabrać. Owszem, widzieli wielokrotnie jak matka
niemal żonglowała ich małą siostrą, ale skoro nawet Fugaku unikał bliskich
kontaktów z Kinari, to co oni mieli powiedzieć. Wydawać by się mogło, że skoro
to trzecie dziecko, to mężczyzna opanował już sztukę trzymania niemowlęcia,
jednakże okazało się, że rzeczywistość jest znacznie inna. Fugaku panicznie bał
się małych dzieci!
– Przytrzymaj
jej główkę… – szepnął Sasuke, któremu obie dłonie zajmowały nogi niemowlęcia.
Gdyby nie fakt, że dziewczynka płakała już wystarczająco głośno, zapewne ochrzaniłby
Itachiego, który powoli zaczynał go wkurzać. Zupełnie nie potrafili się zgrać,
jeśli chodzi o podnoszenie dziecka.
– Nie ciągnij
jej tak, bo zrobisz jej krzywkę.
– To ty nią
tak szarpiesz.
– Nie, bo ty –
wycedził Itachi przez zaciśnięte zęby.
Po parunastu
nieudanych próbach, w końcu udało im się jakoś umiejscowić Kinari w ramionach
przerażonego tym faktem Sasuke. Itachi uważnie eskortował go do kuchni, cały
czas mając na oku siostrę, która w każdej chwili mogła wyśliznąć się brunetowi.
Oczywiście tak wyglądało to tylko z punktu widzenia Itachiego. Sasuke owinął
dziewczynkę rękoma tak szczelnie, że prędzej groziła jej śmierć przez
uduszenie, niż upadek.
Kiedy dotarli
do kuchni, było już z górki. Znalezienie butelki z mlekiem i podgrzanie do
odpowiedniej temperatury nie było już tak stresujące. Itachi zajął się
pilnowaniem mleka, obdarzając Sasuke odrobiną zaufania i nie kontrolując już
każdego jego ruchu. Młodszemu zaś udało się jakoś uspokoić siostrę, wzbudzając
w niej zainteresowanie bukietem kwiatów, który stał na stole. Dziewczynka była
tak zafascynowana różą, że zdołała zapomnieć, że tak właściwie, to jest głodna.
Przypomniała sobie o tym dopiero wtedy, gdy Itachi wcisnął jej do buzi butelkę,
a ona piła jej zawartość z takim zaangażowaniem, jakby od tego zależało jej
życie. Bracia przyglądali się tej scenie z nieukrywanym zaciekawieniem.
– Ja ją
karmiłem, więc ty ją przewiniesz jeśli będzie trzeba.
– Chyba śnisz
– odpowiedział Sasuke, marszcząc brwi. – Ja ją tu niosłem i trzymałem. Ty tylko
podtrzymałeś butelkę.
– Bo ty nie
byłeś w stanie przytrzymać jej i butelki jednocześnie.
– Nie bądź
śmieszny, nawet nie dałeś mi spróbować!
Podniesiony
głos Sasuke doprowadził do tego, że Kinari na nowo się rozpłakała. Brunet mając
wyrzuty sumienia, choć szczelnie je ukrywając, zaczął uspokajać siostrę,
kołysząc ją lekko w ramionach. Nie nabrał jednak tyle pewności w kontaktach z
małymi dziećmi, by robić to płynnie. Przypominało to bardziej wytrząsanie.
Kiedy Kinari zaczęła wyć jeszcze
głośniej, na ręce pochwycił ją Itachi. Jednakże i jego metoda niewiele różniła
się od przenoszenia wora z kartoflami.
Kolejną próbą
uspokojenia małej było machanie jej grzechotką przed twarzą, a następną puszczenie
radia. Jednak audycja metalowa, która akurat leciała na jedynej stacji, którą
odbierał stary odbiornik państwa Uchiha, wcale nie poprawiła sytuacji. Po
kolejnej godzinie, w ciągu której bracia stanęli niemal na głowie, by uspokoić
siostrę, Kinari zasnęła ze zmęczenia.
***
Haniko
umieściła w wazonie kolejny bukiet kwiatów, który w ciągu ostatnich dwóch dni
otrzymała od Akihito. Przyjaciel usilnie starał się ją w ten sposób udobruchać.
Kiedy widział, że kolejny bukiet nie przyniósł efektów, leciał prędko po
następny. Najpierw były róże. Następnie Haniko dostała tulipany, dzikie maki
ukradzione z czyjejś działki, kolejne tulipany, słoneczniki, bazylie w doniczce
i znowu tulipany.
Teraz, kiedy
przyjaciel kolejny raz wparował dziewczynie do łazienki i przeszkodził w
robieniu makijażu, tym razem wciskając jej w ręce bukiet fiołków, nie
wytrzymała.
– Przestań w
końcu!
Akihito skulił
się, choć jednocześnie na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Wygrał,
udało mu się!
– Już się nie
gniewasz, Haniko-chan? – spytał, nie potrafiąc sobie darować tego zdrobnienia.
Blondynce
zaczęła pulsować niewielka żyłka na czole, jednak po paru wdechach i wydechach,
na jej twarzy zagościł spokój. Ignorując przyjaciela, pochyliła się mocniej nad
umywalką, by znaleźć się bliżej lustra. Tusz do rzęs wypadł jej jednak z ręki,
kiedy Akihito wskoczył na pralkę i rozsiadł się wygodnie, robiąc przy tym dużo
hałasu.
– Czemu się
tak stroisz?
– Możesz zleźć
z pralki?
– Boisz się,
że zepsuję? Spoko, pod kontrolą. Gdzie się wybierasz?
Chłopak nie
odpuszczał. Kiedy Haniko skończyła się zajmować prawym okiem, spojrzała w
lustrze na przyjaciela, który wpatrywał się w nią wyczekująco.
– Idę do
Itachiego. Zaprosił mnie na urodziny.
Endo
wytrzeszczył oczy, po czym z ogromnym uśmiechem zsunął się z pralki i podbiegł
do blondynki, wieszając się jej na ramionach.
– Ale super!
Co mu damy?
– Zaprosił
MNIE.
– Moja mała
Haniko, naucz się czytać między wierszami, przecież wiadomo, że miał na myśli
również mnie.
Dziewczyna
spojrzała mu w oczy, jednocześnie groźnie je mrużąc. Akihito wiedząc, co się
szykuje, zachichotał nerwowo.
– Czekaj,
dobrze rozumiem, że grzebałeś mi w komórce?
– To ja pójdę
poszukać czegoś do ubrania! – krzyknął chłopak, po czym wybiegł z łazienki jak
oparzony. Na szczęście blondynka nie pofatygowała się za nim, by zrobić mu
awanturę. Endo uśmiechnął się pod nosem, bo jego plan zadziałał. Kwiatami by
jej nie przekupił, ale nie ma lepszego sposobu na to, by mu wybaczyła, niż
doprowadzenie jej do szału swoją upierdliwością. Wkurzył ją, potem jeszcze
chwilę się podroczył, ona się jeszcze przez moment pozłości, a już po chwili
wszystko będzie tak, jak dawniej. Mógł co prawda się bardziej wysilić i raczyć
ją jakąś przepraszającą, dobrze brzmiącą gadką, ale to się zwyczajnie nie
opłacało. Raz, że musiałby włożyć wysiłek w to, by w ogóle coś sensownego
wymyślić, a dwa, że Haniko zażyczyłaby sobie, by przy okazji obiecał jej to czy
tamto, by jej to zrekompensować. A tak to tylko wydał fortunę na parę bukietów.
I choć dziewczyna udawała brak zainteresowania tymi prezencikami, już on dobrze
wiedział, jak bardzo kochała kwiaty.
***
Po dwóch
godzinach spędzonych przy siostrze, Sasuke czuł się gorzej, niż po niejednej
misji. Od kiedy wstał, nie zdążył nawet wziąć prysznica, czy umyć zębów, o
jedzeniu nie wspominając. Kinari obrała sobie za cel, by znaleźć się w centrum
zainteresowania braci, którzy na co dzień nie interesowali się nią specjalnie.
W końcu pojawiła się okazja, żeby pobyć trochę czasu ze starszym rodzeństwem! Gdyby
nie była niemowlęciem, zapewne zauważyłaby, że obaj stają niemal na głowie, by
jej dogodzić.
Sasuke wszedł
pod prysznic, szczęśliwy, że mała postanowiła w końcu uciąć sobie krótką
drzemkę i dać im odsapnąć. On postanowił odbębnić w końcu poranną toaletę, a
Itachi… zaproponował, że zrobi śniadanie. Tak, wystarczyło zaledwie parę chwil
spędzonych wspólnie na walce z płaczącym niemowlęciem, by między nimi pojawiła
się nić porozumienia, a topór wojenny trafił chwilowo w kąt. I chociaż żaden z
nich nie dał tego po sobie poznać, obaj zadowoleni byli z takiego stanu rzeczy.
Mimo to Sasuke nie zamierzał uczestniczyć w przyjęciu urodzinowym brata. Nie
planował nawet składać mu życzeń. Miał również nadzieję, że Shisui będzie tak
zafascynowany nowym członkiem rodziny, że wezmą Kinari ze sobą i tym samym on
będzie miał święty spokój.
Czując, jak
zaczyna burczeć mu w brzuchu, Sasuke wyszedł spod prysznica, ubrał się i
postanowił sprawdzić, co też przygotował jego brat. Itachi nie był rewelacyjnym
kucharzem, skończyło się więc na paru kanapkach, które spożyli w całkowitej
ciszy. Młodszy Uchiha po śniadaniu postanowił zrobić im obu kawę, bo atmosfera
powoli zaczynała robić się senna. Z kubkami gorącego napoju zasiedli naprzeciw
siebie przy stole, spoglądając w każdym możliwym kierunku, byle nie na siebie.
Sasuke obserwował pojemnik z przyprawami, który stał w kącie, Itachi zaś skupił
się na podziwianiu drzwiczek od lodówki. Jednakże z każdą kolejną chwilą, cisza
między nimi zaczynała być coraz bardziej niezręczna. Czar, który rzuciła na
nich siostra, prysł i powoli obaj uświadamiali sobie, jak wiele spraw powinni
sobie wyjaśnić, by zachować dobre relacje. W ciągu ostatniego miesiąca na ich
drodze stanęło parę problemów, ale żaden z nich nie był na tyle poważny, by nie
mogli sobie z nimi nie poradzić. Jednak w tym celu musieliby się do siebie
odezwać. Porozmawiać, tak naprawdę szczerze porozmawiać.
Itachi
odchrząknął głośno, sprawiając, że spojrzenie Sasuke zawędrowało w jego stronę.
– Nie wydaje
ci się, że powinniśmy wyjaśnić sobie parę kwestii?
A więc stało
się. Sasuke nie bardzo wiedząc, jak zareagować, po prostu posłał mu ponaglające
spojrzenie. Itachi przez chwilę przypatrywał się bratu, zastanawiając się, jak
rozpocząć tę trudną rozmowę. Mimo paru drobnych sprzeczek, dzisiejszego ranka
dogadywali się tak dobrze, że szkoda by było to teraz zepsuć.
– Wiesz…
wydaje mi się, że czasem błędnie interpretujemy swoje intencje i przez to nie
potrafimy się porozumieć.
– Być może.
– I gdybyśmy
sobie przybliżyli parę spraw, patrzylibyśmy na siebie zupełnie inaczej.
– Prawdopodobnie.
– Wcale nie
musiałoby to dotyczyć kluczowych spraw. Odnoszę wrażenie, że wystarczyłoby,
gdybyśmy powiedzieli sobie parę naprawdę błahych rzeczy, by wszystko się
zmieniło.
– W sumie.
Między braćmi
zapanowała cisza. Itachi z trudem powiedział to, co leżało mu na sercu. Sasuke zaś
tylko potakiwał, co wcale nie było dla niego tak proste, jakby mogło się
zdawać. Obaj wpatrywali się obecnie w swoje kubki, czekając, aż głos zabierze
ten drugi.
– Sasuke, ja… –
wyrzucił z siebie Itachi, tłumacząc sobie, że w końcu jest straszy, a więc
mądrzejszy i odważniejszy. – Chciałbym ci powiedzieć, że między mną i…
Wypowiedź
bruneta zagłuszył dzwonek do drzwi.
–… nie ma –
dokończył pod nosem, po czym z cichym westchnieniem udał się, by sprawdzić kto
to.
Nie był
specjalnie zaskoczony, gdy w progu ujrzał uśmiechniętego Shisuiego, który na
przywitanie poklepał go po ramieniu. Kiedy zamknęły się za nim drzwi wejściowe,
w salonie znalazł się również Sasuke. Obaj uścisnęli sobie dłonie, po czym
młodszy bez słowa udał się do swojego pokoju. Itachi wpatrywał się w plecy wchodzącego
po schodach chłopaka.
– Co tam? –
spytał Shisui, dostrzegając lekko rozczarowaną minę przyjaciela. – A gdzie ta
twoja nowa siostrzyczka?
Itachi skinął
na bruneta, by udał się za nim, po czym zaprowadził go do sypialni rodziców,
gdzie właśnie z drzemki wybudzała się Kinari. Na widok Itachiego zebrało jej
się na płacz, jednak gdy zza jego pleców wychynęła inna, nieznana jej dotąd
twarz, zapomniała o łzach, wyciągając ciekawsko rączki. Już po chwili
znajdowała się w ramionach Shisuiego, który, choć opornie, to jednak całkiem
sprawnie sobie z nią poradził.
– Jaka ona
grzeczna – szepnął, bawiąc się maleńkimi rączkami dziewczynki. – I bardzo
ładna. Za parę lat wraz z ojcem i Sasuke będziesz wypędzał adoratorów spod
okien do jej pokoju.
– Nie
zapominaj, że to Uchiha. Sama sobie z nimi doskonale poradzi.
Shisui pokiwał
tylko głową, po czym z Kinari na rękach, udał się za Itachim z powrotem do
salonu. Mała wylądowała na kanapie, a Shisui pochylił się nad nią i robił
głupie miny. Itachi zaś w tym czasie udał się do kuchni po paczkę chipsów i
jakiś alkohol, który najwyraźniej matka kupiła właśnie z myślą o jego
urodzinach. Tort czekał w lodówce na resztę gości.
Nie minęła
chwila, kiedy dzwonek do drzwi rozległ się ponownie. Gospodarz, który akurat
rozstawiał przekąski na stole, machnął w stronę Shisuiego, by na chwilę
przerwał niańczenie jego siostry i poszedł otworzyć. Wrócił po chwili
przyprowadzając ze sobą Haniko i Akihito.
– Siemka!
Wszystkiego najlepszego! – krzyknął chłopak, po czym wręcz rzucił się Itachiemu
na szyję.
Brunet, który
nie zdążył odskoczyć, został niemal wgnieciony w ścianę, przy której aktualnie
stał. Haniko zachichotała cicho na ten widok. Akihito zaś nic sobie nie robiąc
z prób wyrwania się z jego uścisku, mocniej przytulił Itachiego, przy okazji
kołysząc go w ramionach. Kiedy po krótkiej chwili oderwał się od wściekłego
bruneta, nie przestając się uśmiechać, wręczył mu paczuszkę z kiepsko
opakowanym prezentem. Itachi podziękował przez zaciśnięte zęby, po czym
odstawił torebkę na stolik. Haniko z delikatnym uśmiechem zrobiła kilka kroków
jego stronę. Nim zdążył się obejrzeć, blondynka objęła go delikatnie, chowając
twarz w zagłębieniu jego szyi. Tym razem Itachi odwzajemnił gest i już po
chwili tkwili w czułym objęciu. Chwilę tę przerwało głośne parsknięcie, które
dochodziło ze szczytu schodów. Kiedy Haniko i Itachi odsunęli się nieco od
siebie i spojrzeli w tamtym kierunku, ich oczom ukazała się wykrzywiona
grymasem twarz Sasuke.
Itachi zaklął
w myślach, uświadamiając sobie, że tak właśnie zrujnował swoje dobre relacje z
bratem. Po tym co teraz ujrzał, Sasuke na pewno nie będzie chciał go słuchać.
Haniko ukryła
lekkie zmieszanie, po czym ignorując obecność drugiego z braci, wręczyła Itachiemu
prezent, wciąż delikatnie się uśmiechając. Kusiło ją, by ucałować bruneta w
policzek, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu.
– Czemu mnie
nie dziwi twoja obecność tutaj – wycedził Sasuke, starając się jednak pohamować
rosnące zdenerwowanie. Zszedł powoli po schodach, po czym oparł się o ścianę,
krzyżując ręce na piersi.
Akihito
roześmiał się nerwowo widząc jak oboje zaczynają paraliżować się wzrokiem,
niezorientowany zaś w sytuacji Shisui przyglądał im się z zaciekawieniem.
Chociaż Haniko
bardzo kusiło, by się odezwać, postanowiła darować sobie dziś tę wątpliwą
przyjemność. Bądź co bądź była to impreza urodzinowa Itachiego i nie miała
zamiaru jej zepsuć. Jeśli Sasuke miał ochotę na konfrontację, będą ją mogli
odbyć następnym razem.
– Może usiądziemy
– zaproponował Itachi, przerywając krępującą ciszę.
Akihito
pokiwał głową, po czym ciągnąć Haniko za rękę, usadowił się wraz z nią na
kanapie, jak najdalej od młodszego Uchihy. Shisui usiadł po drugiej stronie
blondynki, Itachi zaś na fotelu po drugiej stronie stołu. Sasuke niezmiennie
tkwił oparty o ścianę, bacznie obserwując towarzystwo.
Tym razem
nerwową atmosferę przerwał płacz Kinari, która wciąż leżała na kanapie tuż obok
Shisuiego.
– Masz
wyczucie – szepnął do niej mężczyzna, biorąc ją na ręce. Kołysał ją chwilę w
ramionach, jednak płacz nie ustawał.
– Przyniosę
butelkę – powiedział Sasuke, domyślając się, o co może chodzić. Kiedy tylko
opuścił pomieszczenie, Akihito odetchnął z ulgą, a Haniko rozsiadła się
wygodniej.
– Śliczna Kei
będzie? – zapytał Endo, wpakowując sobie od razu pół paczki chipsów do ust.
Itachi
przytaknął, przy okazji zerkając na zegarek. Oczywiście dziewczyna już była
spóźniona.
– Szkoda, bo
pewnie będziemy czekali na nią z tortem.
Endo poczuł
mocne szturchnięcie ze swojej lewej strony. Kiedy napotkał groźne spojrzenie
Haniko, roześmiał się głośniej.
– Nie musimy –
odpowiedział Itachi obojętnym tonem. – Tutaj nie tolerujemy spóźniania się.
Kiedy brunet
wyszedł do kuchni, Akihito dorwał się do zamkniętej butelki sake i kieliszków
stojących na rogu stołu. Mimo wyraźnych próśb Haniko, by się uspokoił, Endo
otworzył butelkę i nalał wszystkim po odrobince. Dopiero kiedy wręczał jeden z
kieliszek Shisuiemu, zdał sobie sprawę z jego obecności.
– Endo
Akihito! – krzyknął wyciągając dłoń w kierunku mężczyzny.
– Uchiha
Shisui – odpowiedział brunet, uśmiechając się ciepło.
– Kurcze, nie
wiedziałem, że Uchiha potrafią się uśmiechać!
Po kolejnym,
tym razem silniejszym uderzeniu w ramię, Akihito postanowił zakończyć
rozluźnianie atmosfery.
– Shimanouchi
Haniko. – Dziewczyna uśmiechnęła się lekko do mężczyzny, po czym oniemiała,
kiedy ten zamiast uścisnąć jej dłoń, złożył na niej delikatny pocałunek. Blondynka
poczuła, jak na jej policzkach pojawiają się zdradliwe rumieńce.
– Miło mi cię
poznać, Haniko. Trochę słyszałem o tobie od Itachiego, ale, o dziwo, jego opis
zupełnie nie zgadza mi się z tym, co widzę.
– Jesteś
pewien, że opowiadał ci właśnie o mnie?
Brunet jednak
nie odpowiedział, bo z kuchni wrócił Sasuke i wcisnął mu w ręce butelkę z
letnim mlekiem. Zmierzył przy okazji Haniko lustrującym spojrzeniem, po czym
siadł naprzeciwko.
Dziewczyna
przeniosła spojrzenie na małą istotkę, która w ekspresowym tempie opróżniała
zawartość butelki, przypatrując się im wszystkim uważnie. Kiedy mleko się
skończyło, Kinari spojrzała wygłodniałym wzrokiem w stronę Endo.
– Jak
dorośniesz, to napijesz się z wujaszkiem Akihito, ale póki co, to twoje
zdrowie! – krzyknął chłopak, po czym nie przejmując się niczym, wypił zawartość
czarki.
– A myślałam,
że to urodziny Itachiego…
– Aa, no fakt.
To wypiję dla równowagi jeszcze jednego – powiedział chłopak, ale zanim sięgnął
butelki, ta została przechwycona przez Shimanouchi, która wysłała mu
ostrzegawcze spojrzenie. Następnie podała ją Shisuiemu, prosząc, by położył ją
gdzieś na drugim końcu stołu.
Sasuke czując,
że czeka go kolejny ciężki dzień sięgnął po swoją czarkę i również opróżnił ją
do dna. Spodziewał się gorszącego spojrzenia ze strony Haniko, jednak nic
takiego nie miało miejsca. Blondynka wstała i mrucząc pod nosem, że pójdzie
zobaczyć, gdzie na tak długo zaginął Itachi, skierowała się do kuchni.
– Pomóc ci w
czymś? – zapytała widząc jak brunet krząta się po pomieszczeniu, najwyraźniej
czegoś szukając.
– Nie, już
wszystko mam.
Itachi wyjął z
szuflady nóż do ciasta, a następnie zwrócił się w stronę lodówki. Już po chwili
trzymał w rękach przepiękny tort czekoladowy, na widok którego nawet osobom,
które nie przepadają za słodyczami, kapała ślinka. Wypieki pani Uchiha jak
zwykle prezentowały się fenomenalnie.
– Wezmę ten
nóż i talerzyki – powiedziała Haniko, widząc jak Itachi stara się znaleźć w
dłoniach jeszcze miejsce na sztućce. Zanim jednak dotarli do drzwi prowadzących
do salonu, te zatrzasnęły się z hukiem tuż przed nosem Itachiego. W następnej
kolejności zgasło światło, a potem dało się słyszeć tylko cichy chichot
Akihito. Haniko westchnęła głośno odstawiając wszystko na blat.
– On jest dziś
po prostu niemożliwy.
– A ja myślę,
że to nie był tak do końca jego pomysł.
***
Podczas gdy
Akihito na dobre zadomowił się ich rezydencji i już zabrał się za nastawianie
odpowiedniej muzyki, Sasuke próbował uspokoić Kinari, której wyraźnie nie
odpowiadał gust muzyczny Endo. Kiedy jednak ten puścił disco polo, a
dziewczynka zapłakała głośniej, Uchiha stracił cierpliwość.
– Weź to,
kurwa, wyłącz – wycedził.
Akihito
obejrzał się na niego, po czym zmienił muzykę na płytę z hitami z młodości
rodziców Sasuke.
– Jesteś złym
bratem, skoro w tym wieku uczysz ją takich słów.
Brunet
zazgrzytał tylko w odpowiedzi zębami, nie chcąc dyskutować z przygłupim kolegą
Haniko. O dziwo, Kinari te przeboje przypadły do gustu i zaczęła nawet machać
rączkami w – jak jej się zdawało – rytm muzyki.
Endo, któremu
również utwory te przypadły do gustu, sam zaczął wywijać na środku salonu, nie
przejmując się karcącym spojrzeniem bruneta. Shisui zaś, który do tej pory w
ogóle nie zwracał na nich uwagi, sprawdzając, czy dobrze zapieczętował drzwi, postanowił
do nich dołączyć.
– Ej, miałeś
świetny pomysł, by przygotować dla Itachiego tę imprezę. Rozwiesimy jeszcze
balony, udekorujemy serpentynami pokój i możemy ich stamtąd wypuścić.
Sasuke już
chciał się odezwać, żeby wybić Akihito ten głupkowaty pomysł z głowy, kiedy
zdał sobie sprawę, że w końcu to urodziny jego brata i to on będzie musiał ten
bajzel potem ogarnąć. A jeśli pozwoli Endo się rozszaleć, to Itachi będzie miał
co sprzątać. Kiedy więc Akihito zaproponował mu nadmuchanie kilku balonów,
zgodził się bez wahania.
– A tobie,
Shisui, powierzam takie śliczne różowe baloniki w kształcie różnych zwierzątek.
Sam zajmę się serpentynami i konfetti, okej?
Kiedy nie
dosłyszał sprzeciwu, zaczął rozwieszać kolorowe wstążki po całym pomieszczeniu.
Z niektórych tworzył kokardki, inne wieszał bez żadnych modyfikacji.
Podskakiwał przy tym w rytm muzyki, szczęśliwy, że sprawi tym samym Itachiemu
tyle radości.
Sasuke dmuchał
balony bardzo powoli, gdyż niezwykle fascynowały one Kinari i z wielką uwagą
przyglądała się ona ich powolnemu wzrostowi. Jednego już dosyć sporego zgniotła
mu jeszcze podczas dmuchania, ale bardziej niż tym, że fragmenty balonu
uderzyły go w twarz, Sasuke przejął się reakcją siostry. Jak się jednak
okazało, huk wcale jej nie wystraszył, a wręcz jeszcze bardziej zafascynował.
Pozostałe balony brunet musiał dmuchać z dala od Kinari, która za cel obrała
sobie, by przebić je wszystkie.
Shisui zaś
zajmował się swoją pracą w całkowitym milczeniu, gdyż myślami był zdecydowanie
gdzieś indziej. Co chwilę chichotał pod nosem, zwracając na siebie uwagę pozostałych
obecnych w pomieszczeniu. W końcu Akihito, który już tak przyozdobił
pomieszczenie, że trudno było dostrzec sufit czy przeciwległą ścianę, nie
wytrzymał i podleciał do bruneta. Rozsiadł się obok niego na kanapie i patrzył
wyczekująco, aż mężczyzna skończy dmuchać ostatnie balony.
– No nie bądź
taki! Powiedz, z czego się tak chichrasz.
– Co? – spytał
Shisui całkiem wybity z własnych myśli.
– Co cię tak
śmieszy?
Brunet
spojrzał nierozumiejącym wzrokiem na Sasuke, który też najwyraźniej oczekiwał
odpowiedzi, choć wcale nie zamierzał o tym wspominać. Jednakże znał przyjaciela
Itachiego nie od dziś i wiedział, że jego zachowanie podchodziło pod co
najmniej podejrzane.
– No dobra, w
sumie to mogę co nieco zdradzić.
Mężczyzna
uśmiechnął się rozbrajająco, spoglądając raz na jednego, raz na drugiego.
– Ej, chyba
mam złe przeczucia – szepnął Akihito uważniej spoglądając na mężczyznę.
– Dlaczego? –
Shisui zdawał się całkowicie zbity z tropu. – Wierz mi, że nie zrobiłem niczego
nadzwyczajnego. Odrobina magii – wyraźnie zaakcentował to słowo – nikomu
jeszcze nie zaszkodziła.
– Mógłbyś
jaśniej?
– Uważam, że
czasami trzeba ludziom dopomóc, ot co.
– Eee… -
Akihito rozdziawił gębę, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.
– On pyta, co
masz przez to na myśli? – przetłumaczył tę minę Sasuke.
– Ostatnio
miałem okazję szczerze porozmawiać z Itachim. Dawno go nie widziałem i pierwszą
rzeczą, na którą zwróciłem uwagę, to jak bardzo się zmienił. Uległo zmianie
jego podejście do życia, do rodziny, ogółem do ludzi. I chociaż wciąż starał
się udowodnić, że świat nic go nie obchodzi, to zauważyłem jak ciężko było mu
tę maskę utrzymać. Opowiedział mi w skrócie, co udało mu się przeżyć w ostatnim
czasie i co miało tak ogromny wpływ na zmianę jego nastawienia. Chociaż może
nie powinienem mówić co, a kto.
Shisui zrobił
krótką przerwę, w trakcie której Akihito przełknął ślinę domyślając się, o co
chodzi, Sasuke zaś zmarszczył mocniej brwi.
– Itachi
przybliżył mi wówczas nieco postać Haniko i opowiedział, jakie zrobiła ona na
nim wrażenie. I choć wydaje mi się, że jego opowieść dotyczyła zupełnie innej
osoby, to nie pozostaje mi nic innego, niż tylko cieszyć się jego szczęściem.
– To znaczy,
że…? To znaczy, że co? – spytał Akihito, któremu z każdym kolejnym zdaniem
robiło się goręcej.
– Itachi się
zakochał – odpowiedział jak gdyby nigdy nic Shisui. – Nie mówiłbym wam tego,
gdyby miało to pozostać jakąś tajemnicą, ale Itachi powiedział mi, że zamierza
się z nią związać, więc tak czy inaczej byście się o tym dowiedzieli. Wiem,
jaki on jest i jak trudno będzie mu z siebie wyrzucić to, co do niej czuje,
więc postanowiłem nieco im dopomóc. – Mówiąc to Shisui ponownie zachichotał. –
Znam taki jeden interesujący rodzaj genjutsu klanu Uchiha, który nie dość, że
nie wymaga kontaktu wzrokowego, to jest niemal niewyczuwalny. Jestem pewien, że
Itachi nie połapał się, co mu zorganizowałem. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale
atmosfera jest dosyć intymna, a oni mają ochotę na bliższe poznanie się
nawzajem. To oczywiście nie musi oznaczać od razu seksu, ale coś się tam dzieje
teraz na pewno.
Akihito
poczuł, jak szczęka opada mu niemal do podłogi. Zatkało go tak mocno, że nie
zauważył, kiedy Sasuke podrzucił mu dziecko i sam pognał do kuchennych drzwi,
starając się jak najszybciej przełamać pieczęć. Shisui patrzył na to wszystko z
niezrozumieniem kryjącym się w oczach.
Endo odzyskał
świadomość dopiero, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Jak w amoku poszedł
otworzyć, nie przejmując się zupełnie faktem, że przecież nie jest tu
gospodarzem. Samopoczucie pogorszyło mu się jeszcze bardziej, gdy w drzwiach
ujrzał szeroko uśmiechniętą Keiko.
– Ja pierdolę
– szepnął pod nosem, po czym wycofał się i wpuścił osłupiałą szatynkę do domu.
Nie takiego przywitania się spodziewała.
– Cześć! A
gdzie Itachi? – powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu, nie wierząc w to,
co widzi. Salon wyglądał, jakby od co najmniej dwóch tygodni dzień w dzień
odbywały się tu ostre imprezy z masą tandetnych, kolorowych dekoracji. Następną
rzeczą, którą dojrzała był Sasuke, który z całych sił starał się wywarzyć drzwi
do kuchni oraz nieznany jej brunet siedzący na kanapie i wpatrujący się
zamyślonym wzrokiem w ścianę. Kiedy zwróciła się ponownie w stronę Akihito z zamiarem
zapytania o coś, ujrzała na jego rękach uroczą, małą istotkę. Szatynce oczy
rozbłysły niemal jak gwiazdy, kiedy poraziła ją słodycz niemowlęcia. Nie
pytając o pozwolenie przechwyciła dziecko z rąk chłopaka, przytulając je do
siebie czule i piszcząc cicho z zachwytu pod nosem.
Dopiero ta
seria ultradźwięków wyrwała Shisuiego z rozmyślań i uświadomiła, że już nie są
w pokoju sami. Mężczyzna podniósł się z kanapy i zbliżył do dziewczyny,
podświadomie już zaczynając sobie uświadamiać, jak wielki błąd popełnił.
– Uchiha
Shisui - powiedział, po czym wyciągnął dłoń w stronę nieznajomej.
Szatynka
uśmiechnęła się do niego promiennie, podając mu swoją.
– Ooo, miło mi
cię poznać. Jestem Higashiyama Keiko, dziewczyna Itachiego!
Super rozdział nie mogę doczekać się następnego <3.
OdpowiedzUsuńŁaaaa!!! Itachi ma urodziny!!! Ale bosko!!! Zwłaszcza, że faktycznie mamy marzec, a tu już mentalnie czerwiec, hihi fajnie. A bracia muszą tak słodziasznie wyglądać zajmując się siostrzyczką *.* *p* chciałabym to bardzo zobaczyć. Są tacy opiekuńczy, że aż samemu by się chciało mieć te kilka dni i trafić pod ich opiekę xDD
OdpowiedzUsuńNo a same urodzinki, fajne, fajne. Ale co ten Shisui wymyślił!! Aż boję się co zobaczą jak otworzą drzwi. I jeszcze Keiko przyszła! Awantura będzie na bank. A może wręcz Keiko zerwie z Itachim? Wówczas jest szansa na chodzenie z Sasuke, pasują. Zwłaszcza, że Itachi ewidentnie leci na Haniko. W sumie to dziwnie leci na nią, ale o Keiko zabiegał, coś mi tu nie gra? Harem tworzy, czy co?
Ale Keiko to wypaliła "Cześć jestem dziewczyną Itachiego" No bosko, normalnie leżałam na ziemi.
A teraz czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i wielką awanturę. Ciekawe jak Itachi zareaguje i czy w ogóle będzie skruszony i starał się naprawić związek? Ale wówczas jak będzie przymilał się do Keiko to straci w oczach Haniko. A może wybierze wówczas już tylko jedną z nich? Ciekawa jestem i czekam na ciąg dalszy!!! Yuuki
Hej,
OdpowiedzUsuńa było już tak blisko do porozumienia się między nimi, a Schuichi po co się wtrącasz, a Keiko i jej słowa piękne, oby jednak nic złego się nie wydarzyło...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, och Fumiko bardzo pomogła Itachiemu z ulubionymi rzeczami Keiko... dowiedzieliśmy się przy okazji sporo o Kindersach, chcą Itasia trzymać z dala, ale nici z tego...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, Fumiko bardzo pomogła Itachiemu z ulubionymi rzeczami Keiko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, a tak blisko było do ich porozumienia się, Schuichi po co ty się wtrącasz?
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga