Nie zwracając zbytniej uwagi
na panujący wokół upał, szła żwawym krokiem w stronę głównej siedziby Hokage.
Czekało ją złożenie raportu z paru ostatnich misji i w końcu miała dostać
trochę wolnego. Naszła ją ochota na porządny trening, na który w ostatnim
czasie niestety nie mogła sobie pozwolić. Misje misjami, lecz po
nierozwijającym się shinobi, zbytniego pożytku nie ma. Jeszcze mniejszy jest z
takich, którzy dostają do wykonania tak ciekawe zadania, jak ostatnio ona.
Dziewczyna westchnęła cicho,
przeklinając swój ostatnio marny los i mocniej zacisnęła palce na trzymanej w
dłoni teczce, z której wręcz wylewał się nadmiar dokumentów. Niezależnie od
tego, czy misja którą aktualnie wykonywała była dla niej ważna, zawsze
przygotowywała się do niej perfekcyjnie. Tak też i było tym razem, mimo że
miała już po dziurki w nosie takich zleceń. Przy wypełnianiu tego ostatniego,
ostatkami sił zmuszała się do zaangażowania i osiągnięcia perfekcji,
przeklinając w myślach Tsunade.
Starając się odgonić od siebie
negatywne myśli, zapukała cicho w drzwi do gabinetu, w którym też to wszystko
się zaczęło. Nie czekając na pozwolenie, nacisnęła na klamkę i weszła do
pomieszczenia. Haniko, kłaniając się nisko, podała siedzącej przy biurku
blondynce teczkę z wszelkimi dokumentami. Następnie wyprostowała się i z
zupełnie obojętnym wyrazem twarzy, wpatrywała się wyczekująco w kobietę.
Tsunade przeglądała dokładnie każdy plik kartek, zatrzymując się dłużej na
zaznaczonych przez Haniko, ważniejszych fragmentach składanego sprawozdania. Co
rusz kiwając ze zrozumieniem głową. Po kilku minutach ciszy, uniosła wzrok na
stojącą przed nią młodą blondynkę, uśmiechając się przy tym znacząco.
Shimanouchi przeklęła w
myślach, domyślając się, co kobieta ma na myśli.
– Wolisz zostać szatynką, czy
brunetką? – Tsunade wyszczerzyła się do dziewczyny, krzyżując palce i opierając
przy tym łokcie na blacie stołu.
– Wolałabym oddać to zadanie
prawdziwej brunetce.
– A ja bym wolała mieszać w to
jak najmniej osób i tym samym zdam się ponownie na ciebie.
Haniko westchnęła i starając
się wyglądać jak najmniej cierpiętniczo, skinęła głową na znak, że zgadza się
na kontynuację misji.
– Nie patrz tak na mnie.
Jesteś idealną kandydatką do tego zadania. Masz świetny zmysł szpiegowski i
potrafisz zdawać niezwykle szczegółowe raporty, czego nie mogę powiedzieć o
tych zdawanych przez większość mieszkańców naszej wioski. W dodatku jesteś
bardzo skrupulatna i każdemu zadaniu poświęcasz niesamowitą uwagę, wrodzona
perfekcja. No i pozostaje taki mały, nieistotny szczególik, jesteś tu nowa i
przybyłaś z Suna, scenariusz wręcz wymarzony, nie sądzisz?
Tsunade najwidoczniej dziś w
dość dobrym nastroju, ponownie uśmiechnęła się do coraz bardziej zdołowanej
blondynki.
– Rozumiem, Hokage-sama. –
Dziewczyna ukłoniła się nisko.
– Wszelkie dane przekażę
Shikamaru do przeanalizowania. Póki co, nie możemy wykonać żadnego ruchu.
Wystarczy, że ostatnie zadanie wywołało niemałe zamieszanie.
– Co ma pani na myśli?
– Zostałam powiadomiona o
twoim rzekomym istnieniu. Pytanie teraz, czy było to szczere zagranie, czy
mające odwrócić od siebie uwagę? Bądź przygotowana na wszystko. O soczewkach i
kamuflażu pamiętałaś? O co ja w ogóle pytam, nie musisz odpowiadać.
– Wszystko zamieściłam w
raporcie – powiedziała Haniko, lekko już zmęczona tą rozmową.
– Shikamaru skontaktuje się z
tobą, kiedy skończy. Razem przedyskutujecie twoje dalsze posunięcia, teraz już
nie możemy sobie pozwolić na najmniejszy błąd. – Tsunade zmarszczyła groźnie
brwi. – Ja natomiast zajmę się kwestią twoich włosów. Dostaniesz do ręki
zarówno perukę, jak i kapsułki, sama zdecyduj, co w tym wypadku będzie lepsze.
Oczywiście o technice przemiany nie ma mowy.
Haniko skinęła głową. Nie była
głupia, nie trzeba jej tego było powtarzać za każdym razem. Dziewczyna doszła
do wniosku, że Hokage musi najwyraźniej zbyt często pracować z shinobi, którzy
nie są w stanie pojąć niektórych rzeczy za pierwszym razem i trzeba im w kółko
powtarzać to samo. Mimo tego nie miała najmniejszego zamiaru zwracać na to
uwagi kobiecie. Zamiast tego pozwoliła jej w spokoju mówić, udając, że bardzo
dokładnie słucha każdego jej słowa.
– Musisz wiedzieć, że nie mamy
do czynienia ze zwykłymi shinobi, lecz z profesjonalistami, którzy są najlepsi
nie od dziś. Nawet najmniejsza technika pozwalająca na zmianę chociażby
kształtu palca u lewej nogi, może zostać przez nich bez trudu wykryta. Dlatego
też do dyspozycji dostaniesz perukę i kapsułki pozwalające na natychmiastowy
porost włosów, tym jednak razem wzbogacone w czynnik zmieniający ich kolor.
Blondynka po raz kolejny
skinęła głową, widząc poważny wyraz twarzy kobiety. A może to jednak
starość? – pomyślała. – Który ona raz już mi to mówi?
– Twoje zadanie polega na
wydobyciu odpowiednich informacji lub skłonieniu celu do refleksji. Niezwykle
ważne są obserwacje, pamiętaj o tym. – Tsunade podniosła palec wskazujący do
góry i przybrała pouczający ton głosu. – Musisz być niezwykle czarująca i
subtelna. Żaden mężczyzna nie może ci się oprzeć.
– Rozumiem, Hokage-sama –
rzekła już znużona blondynka.
Tsunade najwyraźniej zdając
sobie sprawę, że dziewczyna już od dawna wszystko to doskonale wie,
zaczerwieniła się lekko i zmieszana zatopiła się w otaczających ją dookoła
różnorodnych dokumentów.
– A teraz idź już, bo mam
bardzo dużo pracy – powiedziała znad jakiegoś papieru, który w dodatku trzymała
do góry nogami, udając, że uważnie go studiuje.
Haniko nie potrafiła opanować
uśmiechu, który automatycznie pojawił się na jej jeszcze przed chwilą
pochmurnej twarzy.
– Oczywiście, Hokage-sama! –
rzekła wesoło i opuściła pomieszczenie.
***
Blondynka zamknęła za sobą
drzwi i udała się po cichu w głąb mieszkania. Wracając od Tsunade, wstąpiła do
sklepu i zrobiła małe zakupy. Teraz udała się do kuchni, w celu wypakowania
zawartości trzech pokaźnych rozmiarów toreb. Haniko zdecydowanie nie należała
do zakupoholiczek i zazwyczaj udawała się do marketów dopiero wtedy, kiedy było
to już całkowicie konieczne. Nigdy wcześniej, chyba że chodziło o sklep
odzieżowy. Jak to bywało w przypadku typowej kobiety, czasem potrzebowała kupić
sobie coś nowego i ładnego, nawet, jeśli w najbliższym czasie nie będzie miała
okazji nowej rzeczy na siebie włożyć. Niestety, ale w życiu aktywnego zawodowo
ninja, nie było zazwyczaj czasu na takie przyjemności. Niemal całe życie
stanowiły misje i doskonalenia swoich umiejętności. Dni wolne, przyjęcia i
przeróżne inne imprezy zdarzały się naprawdę rzadko i shinobi zazwyczaj czuli
się na nich nieswojo, co stanowiło ich małe zboczenie zawodowe.
Haniko w pierwszej kolejności
wypakowała z toreb żywność, którą należało niezwłocznie ulokować w lodówce.
Dużo tego jednak nie było, jej praca zbyt często wymagała od niej
długoterminowego przebywania poza domem, w związku z czym robienie zapasów
nigdy nie było konieczne. Dziewczyna zawsze kupowała tylko to, co była w stanie
zjeść w najbliższym czasie.
Kiedy już w lodówce wylądowała
rzodkiew, puszka jakiejś konserwy, sos sojowy i parę jogurtów, Shimanouchi
sięgnęła do drugiej reklamówki. Ostrożnie, jak gdyby było to coś niesamowicie
cennego, blondynka wyjęła kawałek kremowego materiału. Przejechała po nim
delikatnie dłonią, po czym uniosła i rozłożyła tuż przed sobą. Owym kawałkiem
materiału okazała się być sukienka. Kiedy tylko blondynka dojrzała to cudo na
wystawie jednego ze sklepów, wiedziała, że nie będzie w stanie się powstrzymać.
Kiecka była bardzo delikatna i elegancka. Dopasowana na górze, rozchodząca się
jednak delikatnie na wysokości bioder. Długość również była odpowiednia,
kończyła się bowiem tuż przed samym kolanem.
Haniko przyłożyła sukienkę do
ciała i przyjrzała się sama sobie w lustrze, które stało przy wyjściu z kuchni.
Już jakiś czas temu dziewczyna miała je stąd wynieść, jednak jej niechęć do
porządków doprowadziła do tego, że lustro będzie stało tam prawdopodobnie
jeszcze przez długi czas.
Obejrzała się dokładnie w
zwierciadle, po czym z uśmiechem na twarzy złożyła sukienkę i odłożyła na blat.
To jeszcze nie koniec dzisiejszych zakupów. W trzeciej torbie znajdowała się
cała masa najróżniejszych kosmetyków do włosów. Shimanouchi przez nadmiar wolnego
czasu, postanowiła poświęcić go trochę na pielęgnację, a włosy były tą częścią
jej ciała, która domagała się jej najbardziej. Bądź, co bądź, shinobi raczej
nie zabierał ze sobą maski do włosów na misję.
W reklamówce pełno było
najróżniejszych odżywek, szamponów i mgiełek. Dodatkowo w oddzielnym woreczku
leżały trzy opakowania maseczek do włosów. Haniko postanowiła zaopatrzyć się w
owy komplet, ponieważ z każdą kolejną misją stan jej włosów ulegał znacznemu
pogorszeniu. Dodatkowo ostatnie zabiegi, którym się poddawała chcąc skutecznie
zmienić swój wizerunek, również nie wpływały na ich kondycję pozytywnie.
Nie tracąc czasu na ponownie
oglądanie zakupionych kosmetyków, czytanie ich składów i zapewnień producenta,
dziewczyna postanowiła po prostu zanieść wszystko do łazienki. Posortowała
produkty na półeczce przy wannie i wróciła do kuchni. Planowała co prawda
schować dopiero co kupioną sukienkę do szafy, ale ostatecznie zmieniła zdanie.
Przecież każdy taki nowy zakup należy jeszcze raz przymierzyć tuż po powrocie
do domu. Nie było to w końcu niczym dziwnym, standardowe zachowanie większości
kobiet.
***
Sasuke przechadzał się po
swoim pokoju, chcąc wreszcie raz na zawsze skończyć z chwilowym
niedysponowaniem. Póki co, najbardziej doskwierała mu noga, dlatego postanowił
ją maksymalnie rozruszać, zanim wybierze się w dłuższą podróż poza dom.
Najpoważniejsza rana, ta tuż
pod sercem, miała się całkiem dobrze i przeszkadzała mu tylko przy
gwałtowniejszych ruchach czy też skłonach. Tsunade była trochę zdziwiona tym
faktem, ale raczej nie miała z zwyczaju specjalnie martwić się tym, że jej
pacjent dochodzi do zdrowia zdecydowanie szybciej, niż powinien. To, co
wyglądało na pozór najgroźniej, teraz goiło się niemal tak szybko jak niewinne
zadrapania, których na ciele bruneta również nie brakowało.
Swój pierwszy wypad z domu,
Uchiha miał już całkowicie zaplanowany. Mógł to zrobić jedynie dziś, więc miał
nadzieję, że zdrowie mu nieoczekiwanie nie przeszkodzi w trakcie podróży. Nie,
nie była ona daleka, lecz niewiarygodnie silne leki, które niemal siłą wcisnęła
mu Hokage, miały głównie za zadanie przykuć go na długi czas do łóżka, by nie
sprawiał innym problemów. Oczywiście i tym razem Tsunade się przeliczyła, gdyż
dawka, która mogłaby powalić słonia, na Sasuke nie zrobiła większego wrażenia.
Owszem, brunet z początku był dość ospały i zmęczony, a swoje wędrówki
ograniczał do wyjścia do toalety, ale od czasu nieoczekiwanych odwiedzin
Haniko, wiele się zmieniło.
Brunet przejrzał się sobie
dokładnie w lustrze i wyszedł z pokoju. Zszedł po schodach na dół i dostrzegł
Itachiego kręcącego się przy szafce z butami. Bez słowa znalazł się tuż obok
niego i sięgnął po obuwie.
– Wychodzisz gdzieś? – Starszy
przyjrzał się krytycznie bratu.
– A nie widać? – Sasuke nie
rzuciwszy swojemu rozmówcy nawet krótkiego spojrzenia, zaczął zawiązywać buty.
– Miałeś leżeć w łóżku jeszcze
kilka dni.
– To nie jest twoja sprawa –
odrzekł. Bracia nigdy nie byli ze sobą specjalnie zżyci i rzadko kiedy
potrafili się tak naprawdę dogadać, ale od ostatnich kilku dni, ich relacje
dodatkowo się pogorszyły. Do wszelkich nieporozumień i awantur doprowadzał
młodszy Uchiha, który najwyraźniej obrał sobie za cel, by maksymalnie
uprzykrzyć życie Itachiemu.
Starszy zmarszczył w
odpowiedzi tylko groźnie brwi, nie odrywając jednocześnie spojrzenia od brata.
Sasuke w końcu zawiązał sznurówki, wyprostował się i dopiero wówczas popatrzył
na bruneta. W jego oczach malowała się szczera niechęć, a postawą wyrażał
zupełne lekceważenie drugiego chłopaka.
– Przestań się zachowywać jak
gówniarz.
– Przestań się wpieprzać w
moje życie.
Niespecjalnie przyjemną
rozmowę przerwał odgłos zatrzaskiwanych drzwi. Itachi został w holu sam. Gdyby
nie ostatnie wydarzenia i fakt, że o mało nie stracił brata, już dawno by się z
nim pokłócił i przy okazji przyłożył w ten niemyślący łeb. Jednego był pewien,
Sasuke prędzej czy później się doigra.
Potrząsnął głową, chcąc z niej
wyrzucić obraz swojego ostatnio nieziemsko irytującego młodszego brata,
odczekał chwilę i wyszedł z domu.
***
Podkręciła nieco głośność w
radiu i z powrotem poleciała do salonu. Jeszcze trochę tych konwencji zostało i
warto było wypróbować wszystkie. Niewykluczone bowiem, że mogło być jeszcze
lepiej, niż było. Póki co w prywatnym rankingu górowała ta wersja z czerwonymi,
ale kto powiedział, że niebieskie nie będą pasować? Wszystko trzeba było
dokładnie sprawdzić z każdej strony i zapamiętać każdy najmniejszy szczegół.
Kwestia włosów zostanie odłożona na później.
Blondynka zgrabnie
przeskoczyła nad stertą obuwia zalegającą na samym środku pokoju i z powrotem
znalazła się przed dużym lustrem, które chwilę temu przyniosła z kuchni i
ustawiła tuż obok kanapy. Przyjrzała się sobie uważnie i doszła do wniosku, że
rzeczywiście niebieskie wyglądają dużo lepiej w zestawieniu z nową sukienką,
kto by pomyślał.
Dzwonek do drzwi rozległ się
właśnie w chwili, kiedy dziewczyna przyglądała się swoim nogom z tyłu. Pewna,
że ktoś po prostu zabłądził i nie będzie go musiała zapraszać do środka, tym
samym nie zobaczy panującego w pomieszczeniu obuwniczego chaosu, zsunęła ze
stóp szpilki i podeszła do drzwi. Mina jej nieco zrzedła, kiedy ujrzała
stojącego na wycieraczce bruneta. Mimo obojętnej miny, na widok Haniko w
sukience, brew uniosła mu się znacząco do góry.
– Przeszkadzam? Mam coś dla
ciebie – powiedział.
– Też się cieszę, że cię
widzę. Wchodź. – Blondynka zrobiła miejsce w drzwiach, wpuszczając tym samym
Uchihę do środka.
Brew chłopaka uniosła się
jeszcze wyżej, gdy ujrzał panujący w całym salonie bałagan i dobiegł go dźwięk
dość głośno grającego radia. Tego się po niej raczej nie spodziewał.
Przynajmniej wyjaśniło się, czemu paraduje w wyjściowej sukience po domu.
Shimanouchi w tym czasie
przeleciała po całym pokoju zbierając wszystkie buty i na siłę wpychając je z
powrotem do szafki. Nie robiła tego jednak parami, wrzucała jak popadnie, czym
jeszcze bardziej zdziwiła gościa, który już nawet nie starał się kryć
zdziwienia. Ona zaś nawet tego nie komentowała. Kiedy już udało jej się wcisnąć
wszystkie buty do szafy, a trochę ich było, wyciszyła radio i zaprosiła bruneta
do salonu.
– Co masz dla mnie?
Chłopak sięgnął do kieszeni
wyjmując z niej znajomy zwój i kładąc na stole tuż przed blondynką.
– Udało mi się co nieco
ustalić – rzekł Itachi, rozsiadając się wygodnie w jednym z foteli. Nie
czekając jednak na jakąkolwiek reakcję ze strony Shimanouchi, postanowił
ponownie zabrać głos. – To nie jest żadna technika.
Haniko sięgnęła po przedmiot i
rozwinęła go na całą długość.
– Cóż to więc jest?
– Podejrzewam, że zaszyfrowana
wiadomość. Niektóre znaki niewątpliwie wskazują na Sunę.
– Dlaczego więc został
oznakowany przez działający niegdyś system kodowania? – Haniko zmrużyła oczy,
dokładnie przejrzawszy jego zawartość. – Owszem, niektóre z nich to znaki
odrębnego alfabetu z Suny. Niestety prócz tych kilku wyrazów, niewiele jestem w
stanie z tego zrozumieć.
Itachi pochylił się bardziej
nad stołem i z wyraźną nieufnością, spojrzał dziewczynie prosto w oczy.
– Skąd to masz? Nie pochodzę z
Suna, nigdy tam nawet nie mieszkałem, ale parę z tych znaków udało mi się
odczytać i nie wygląda to w żadnym wypadku jak zwykła korespondencja między
sojuszniczymi wioskami. – Obie jego brwi zeszły się w wąską kreskę, nie
zamierzał odpuszczać.
Haniko nie planowała zaś
wciskać mu żadnych niestworzonych historyjek, które miała przygotowane w
zanadrzu. Nie owijając niepotrzebnie w bawełnę, wstała od stołu i podeszła do
kredensu stojącego przy schodach. Nie spiesząc się zanadto wyjęła z niego
jeszcze cztery, niemalże identyczne zwoje i jeden wyraźnie oznakowany pieczęcią
samej Hokage. Bez słowa podała ten ostatni brunetowi, który spojrzał uważnie
najpierw na nią, później zaś skupił się na przedmiocie.
– Przeczytaj uważnie, a ja
zaraz wrócę.
Blondynka nie czekając na
żadną odpowiedź, skierowała się szybko w stronę łazienki. Kiedy już zamknęła za
sobą drzwi, opadła na klapę od sedesu i skupiła się na wykonaniu odpowiednich
pieczęci. Po chwili tuż przed nią pojawiły się dwie kule ognia, w których
dziewczyna umieściła pośpieszenie napisane wiadomości. Kiedy już to zrobiła,
płomienie przybrały kształt dwóch białych myszy.
– Słuchajcie uważnie. Ty –
wskazała na jedną z nich. – Udasz się do Tsunade i przekażesz jej tę wiadomość
OSOBIŚCIE, żeby nie było żadnych nieścisłości. Natomiast ty zawiadom Shikamaru
i niech pojawi się u mnie wraz z ekipą najszybciej, jak to możliwe.
Po tych słowach podniosła obie
myszki z podłogi i wychylając się przez okno, umieściła je na dachówce.
Zwierzątka nie tracąc czasu ruszyły żwawo przed siebie dobiegając do samego
skraju dachu, po czym na ich drobnych ciałkach pojawiły się skrzydła
charakterystyczne dla nietoperzy, dzięki którym myszy poszybowały przed siebie.
– Dziwolągi – westchnęła,
chowając się z powrotem w łazience i opuszczając pomieszczenie.
Itachiego zastała
majstrującego przy pozostałych zwojach. Jak gdyby nigdy nic, brunet uaktywnił
sharingan i właśnie przeglądał zawartość drugiego z nich.
– Hej! A pozwolił ktoś? –
Shimanouchi założyła ręce na biodra i zmarszczyła brwi, widząc jego śmiałe
poczynania. – Zostawiłeś w spokoju chociaż jeden?
– Ten jest dopiero drugi. –
Niezrażony niczym, podał jej trzymany w dłoni przedmiot. – Czyżby zawartość
pozostałych cię nie interesowała?
– Nie o to chodzi. Wciąż nie
wiemy, czy ta wiadomość nie była skierowana do użytkownika byakugana. To
również muszę sprawdzić.
Uchiha zmarszczył brwi.
– Podejrzewasz, że ten zwój
skierowany był do kogoś z mojego klanu? Że ktoś od nas mieszał w tym palce?
– A co mam myśleć? To nie jest
jakiś mój wymysł, tylko suche fakty. Póki co niczego więcej stwierdzić nie
mogę.
– Rozumiem – rzekł Itachi,
wciąż wpatrując się z blondynkę. – Zgodnie z poleceniem Hokage, pozostanie to
ściśle tajne. Chyba moja rola w twojej misji się skończyła.
– Póki co, tak. Jeśli będę
jeszcze potrzebowała twojej pomocy, to na pewno się odezwę, dziękuję. – Haniko
uśmiechnęła się lekko do bruneta. – Wybacz, ale nie mogę zdradzić ci żadnych
szczegółów tego, co udało nam się do tej pory ustalić. Chyba fakt, że
spiskowcem póki co w naszych oczach pozostanie ktoś z twojego klanu, nie jest
dla ciebie łatwy. Gdybyś zauważył coś podejrzanego, to zgłoś się do mnie, czy
też Shikamaru, bo on też jest w to wszystko zamieszany.
Brunet nie odzywając się ani
słowem, skinął tylko lekko głową i skierował się do drzwi. Haniko podążyła tuż
za nim, nie próbując go zatrzymywać. Uchiha wyraźnie się zamyślił,
prawdopodobnie analizując to, czego się dziś od niej dowiedział. Wcale mu się
zresztą nie dziwiła.
– Do zobaczenia – rzekł wychodząc
na słońce. – A, no i wszystkiego najlepszego – rzucił na odchodnym.
– Słucham? – Shimanouchi
rzuciła mu nic nie rozumiejące spojrzenie.
– Dziś w Konoha obchodzimy
dzień kunoichi.
– Ach tak, w takim razie
dziękuję.
Skinęli sobie jeszcze głowami
na pożegnanie, po czym blondynka zamknęła drzwi, myślami już wracając do
swojego świata butów.
***
Przez całą drogę wpatrywał się
w niesiony w dłoni przedmiot, wręcz dziwiąc się jego delikatności. Nie pierwszy
raz miał z tym styczność, ale dziś po raz pierwszy zwracał szczegóły na takie
detale. Z synonimem piękna się co prawda nie zgadzał, ale coś w tym wszystkim
musiało być, skoro kobiety tak to kochały.
Sasuke nawet specjalnie nie
próbował sobie tłumaczyć swojego postępowania. Nie dlatego, że nie chciał,
najzwyczajniej w świecie nie potrafił. Nie był pewien i to go z jednej strony
cieszyło. Byłoby to bowiem małe utrapienie w jego aktualnym życiu. Sam fakt, że
to się stało zbytnio by mu nie przeszkadzał. Nie był głupi, wiedział, że
prędzej czy później coś takiego nastąpi. Jedynym powodem do zmartwień była sama
ona. Fakt, że chyba, bo nie potrafił tego jeszcze potwierdzić, musiało paść
akurat na nią. Czyżby życie zamierzało mu się po prostu odwdzięczyć za złe
traktowanie i dać mu porządnego kopa w dupę? Same problemy.
Pesymistyczne myśli nie
opuściły go, dopóki nie dotarł pod właśnie TEN, nieszczęsny dom. Nie zamierzał
tracić czasu na zastanawianie się, czy dobrze postępuje i jak w ogóle postąpić
zamierza, po prostu zdecydowanie zapukał w drzwi, czekając na reakcję. Już po
chwili dosłyszał na korytarzu krzątanie się jego właścicielki, po czym drzwi,
które go od niej oddzielały, otworzyły się. Dziewczyna się go najwyraźniej nie
spodziewała, gdyż na jej twarzy zagościło lekkie zdziwienie.
– Cześć.
– Cześć.
– Oddaję. – Brunet wyciągnął
przed siebie rękę, w której przez całą drogę niósł pojedynczego tulipana.
Haniko zastanawiała się przez
chwilę, czy przyjąć prezent, po czym wyjęła lekko zmaltretowanego upałem
kwiatka z dłoni Uchihy.
– Dziękuję. – Jako, że nie
wypadało wyrzucić w takich okolicznościach gościa, mówiąc to odsunęła się lekko
robiąc mu przejście. – Wchodź szybciej, bo mi się za bardzo mieszkanie nagrzeje
w takim upale, jeśli drzwi dłużej pozostaną otwarte.
– W Suna temperatura ci nie
przeszkadzała, a tutaj to już problem? – Sasuke skrzyżował dłonie na piersi
rozglądając się po już wysprzątanym w całości mieszkaniu. Od razu wydawało się
przytulniejsze.
– W Suna w naprawdę
krytycznych sytuacjach musiałam używać chakry, by podnieść temperaturę swojego
ciała. Organizm inaczej toleruje wówczas warunki panujące w otoczeniu. Teraz
już tego nie robię, szkoda energii.
Blondynka podążyła za
chłopakiem do salonu. Chwilę przetrzepywała zawartość szafek, by w końcu
odnaleźć odpowiedni wazon i wraz z nim udać się do kuchni. W tym czasie Sasuke
usiadł na jednym z dwóch skórzanych foteli, czekając na powrót dziewczyny.
Napełnianie wazonu wodą i umieszczenie w nim tulipana nie zajęło jej zbyt wiele
czasu, dlatego w dość krótkim czasie znalazła się z powrotem w pokoju. W
dłoniach miała dodatkowo dwie szklanki pełne prawdopodobnie zimnej wody. Jedną
z nich postawiła przed sobą, drugą przed brunetem. Wazon wylądował na samym
środku stołu.
– Mówisz, że mi go oddajesz?
Co się z nim stało, że z żółtego przeobraził się w czerwony?
Sasuke automatycznie zerknął w
stronę kwiatka, przypominając sobie, co musiał przejść w kwiaciarni, żeby w
taki dzień dostać ostatniego czerwonego tulipana. Kłótnie z emerytami nie
należały do przyjemności, wciąganie ich w iluzję, żeby tylko zdecydowali się na
inną roślinkę, też nie.
– Stał na słońcu, opalił się
trochę.
– O proszę, nie wiedziałam, że
kwiaty też się mogą opalać i to w dodatku na taką intensywną i równą
opaleniznę. Zazdroszczę, chociaż taka czerwona bym być nie chciała.
– To mało wiedziałaś na temat
kwiatów najwyraźniej.
Blondynka uśmiechnęła się
promiennie do siedzącego naprzeciw niej bruneta, który najwyraźniej z żartów i
nawet dość miłej pogawędki, postanowił jak zawsze zacząć jej dogryzać.
– Dobrze, że trafił mi się
taki spec od roślin, jak ty. Widać, że kwiaty to twoja wieloletnia pasja.
– Nie znam się na tych
badylach, ale akurat to powinien wiedzieć każdy.
Uchiha wstał, po czym sięgnął
po szklankę z wodą. Upił łyczek przyglądając się jakiemuś punktowi na ścianie
tuż przy oknie. Między nimi nastała krępująca cisza. Blondynka miała już
poniekąd dość tego głupiego tematu, jednocześnie pierwszy raz cisza panująca
między nimi jej przeszkadzała. Zrobiło się niesamowicie niezręcznie, tak, jakby
koniecznie musieli jeszcze coś sobie wyjaśnić.
– Przepraszam na chwilę. –
Haniko wstała z fotela i wyszła na moment do kuchni. Miała ochotę sama siebie
kopnąć, gdy zdała sobie sprawę z tego, że zwykły kwiatek doprowadził do tego,
że już nie wiedziała, jak ma się w stosunku do niego zachowywać. Tak, jakby ten
niewielki tulipan aż tyle zmieniał. Smutna prawda o kobietach, że kilkoma
prezentami można wkupić się w ich łaski.
Shimanouchi postanowiła
poprzestać na kilku porządnych puknięciach się w czoło i wrócić do kłopotliwego
gościa. Nie zdążyła jednak nawet dotrzeć do salonu, kiedy usłyszała huk, jakby
coś dość ciężkiego z całej siły uderzyło o podłogę. Nie zastanawiając się zbyt
wiele i niestety, ale przeczuwając, co takiego się stało, wpadła z powrotem do
dużego pokoju.
Prawda była niestety zgodna z
jej wyobrażeniami, Uchiha leżał na podłodze jak kłoda, zupełnie nieprzytomny.
Blondynka westchnęła tylko głośno i po raz kolejny puknęła samą siebie w środek
czoła. Przyjrzała się jeszcze raz zwłokom bruneta, po czym sięgnęła do kieszeni
spodni po telefon komórkowy. Już po chwili na linii pojawił się sygnał.
– Tak? – usłyszała cichy,
męski głos.
– Twój brat śpi u mnie na
podłodze. – W słuchawce na chwilę zapadła głucha cisza.
– Co mu zrobiłaś?
– Ja nic, sam sobie zrobił.
– Haniko, możesz jaśniej?
– Wpadł akurat wtedy, kiedy
pracowałam nad nową trucizną. Połączenie wyciągu z dwóch dość niebezpiecznych
roślin, ale nieważne. Nie wdając się w szczegóły powąchał tę z nich, która
miała odpowiadać za natychmiastową utratę przytomności.
– Czyli żyje? – zapytał
Itachi.
– No raczej tak, nie
sprawdzałam. Zapach tejże rośliny na odległość wydaje się niesamowicie
przyjemny i przyciąga, jak syreni śpiew. – Blondynka spojrzała na leżącego na
podłodze chłopaka. – Tak czy inaczej możesz po niego przyjść i zanieść do domu,
jak to masz w zwyczaju.
– Mowy nie ma. Wróci jak się
obudzi.
– Nie będzie spał na mojej
podłodze. – Głos dziewczyny przybrał nieco na ostrości.
– To przenieś go na kanapę –
rzekł Itachi, po czym postanowił się rozłączyć.
***
Mimo panującego wokół chłodu,
było mu za gorąco. Wiedział, że istnieje, nie czuł jednak ani jednej komórki
swojego ciała. To było jak paraliż. Mimo świadomości, że wokół niego życie
toczy się tak, jak zawsze, nie mógł go ani doświadczyć ani cokolwiek zobaczyć.
Wszystko ograniczało się do zimna i gorąca jednocześnie. Wiedział, że się poci,
nie miał jednak pojęcia dlaczego.
Przełomem było poczucie, że
dopada go gęsia skórka, choć upał panujący wewnątrz niego nie zelżał ani
odrobinę. Zdawało mu się, że dyszy. Całym sobą łapie powietrze, by opanować
rozgorączkowane ciało. Do tego dołączył krzyk. Bardzo głośny, wręcz wrzask, jak
gdyby kogoś tuż obok zarzynali. Hałas nie ustępował, prędzej przybierał na
sile.
Całym sobą zebrał się, by
przezwyciężyć paraliż i otworzyć oczy. Powieki jednak okazały się niesamowicie
ciężkie i nie ustąpiły ani na chwilę. Panująca pod nimi ciemność powoli
zaczynała go przytłaczać. Krzyk ponownie dotarł do jego uszu. Ogarnęło go
lekkie zdenerwowanie. Ponownie skupił się i z całej siły spróbował otworzyć
oczy. Tym razem pod wpływem jego działań, powieki lekko drgnęły, by za chwilę
otworzyć się na dobre.
Sasuke drgnął automatycznie,
zdając sobie sprawę, że opanował paraliż i z lekkim odrętwieniem, ale może się
poruszać. Zaczął od zaciśnięcia i rozluźnienia pięści. Wszystko wydawało się
być jak należy, gdyż mimo małego utrudnienia, potrafił się poruszać.
Rozmyślanie o stanie własnego
ciała przerwał mu kolejny, zdecydowanie nieprzyjemny dla uszu wrzask. Uchiha
czuł jak cała ta sytuacja podnosi mu ciśnienie. Kogoś wyraźnie torturowano
gdzieś w pobliżu, a on nie był przygotowany do walki. Przydałaby się jakaś
broń, choć przede wszystkim brakowało mu sił. Mimo, że potrafił swobodnie się
poruszać, to robił to z małym opóźnieniem. Na starcie z kimś potężniejszym był
zdecydowanie za wolny.
Nie zastanawiając się ani
chwili dłużej, puścił się biegiem w kierunku, z którego pochodził krzyk. Czas
był teraz najważniejszy. Nie mógł sobie pozwolić na moment zaskoczenia, nie był
przecież pewien w jakim stanie jest teraz ofiara. Priorytetem stało się
ratowanie życia. Wbiegł po schodach, nie starając się nawet robić to cicho,
gdyż spowolniłoby to jego ruchy. Dopadł do najbliższych drzwi i starając się
opanować drżenie serca, z całej siły pociągnął za klamkę.
Jakież było jego zdziwienie,
kiedy w pomieszczeniu nie zastał nikogo. Żadnych wrogich ninja, żadnych działań
ponad normę. Brunet rozejrzał się szybko po pokoju, szukając źródła tego
nieprzyjemnego dla uszu dźwięku. Jego oczy w ekspresowym tempie padły na łóżku.
Blondynka, będąca w głębokim śnie, miotała się po całej jego powierzchni, co
jakiś czas krzycząc na całe gardło.
Sasuke podszedł szybkim
krokiem do łóżka, usiadł na jego skraju i próbował rozbudzić dziewczynę.
– Haniko, hej! – Potrząsnął
jej szczupłymi ramionami. – Zbudź się! – Chłopak podniósł ją do siadu, mając
nadzieję, że tak wyrwie ją z koszmaru. Kiedy to jednak nie przyniosło
oczekiwanego skutku, mocniej potrząsnął całym jej ciałem. Krzyk szybko ucichł i
już po chwili przytulał blondynkę do swojego ciała. Haniko wciąż cała się
trzęsła, na tym jednak nie poprzestając. W ekspresowym tempie w jej oczach
pokazały się łzy.
– Nie płacz – szepnął Uchiha,
starając się, by jego głos brzmiał możliwie najdelikatniej. Jego koszulka
jednak stawała się coraz bardziej mokra, odpowiedź zaś nie nadchodziła. Brunet
pewniej objął dziewczynę ramieniem i przyciskając ją do swojej klatki
piersiowej, zaczął gładzić ją uspokajająco po włosach.
– Staram się. – Po krótkiej
chwili cichy, zachrypnięty głos wydobył się jakoś z okolicy jego ramienia.
– W porządku. – Sasuke wplątał
dłoń w jej krótkie blond włosy i ani trochę nie poluźniając uścisku, złożył
bardzo delikatny pocałunek na czubku głowy. Był niemal pewien, że dziewczyna
wciąż w szoku po dopiero co przerwanym koszmarze, nie zwróciła na to
najmniejszej uwagi.
Haniko powoli się uspokajała.
Łzy przestały płynąć po jej bladych policzkach. Nie potrafiła jednak opanować
dygotanie całego ciała. Ręce trzęsły jej się tak samo mocno, jak po męczącej
walce, w trakcie której straciła ogromną ilość chakry. Niejednokrotnie zdarzało
się, że będąc na granicy życia i śmierci, jej ciało nie potrafiło opanować
drżenia. Cała pulsowała, dopóki poziom jej chakry się odpowiednio nie
ustabilizował. Najgorsze w tym wszystkim było to, że mimo braku sił nie
potrafiła choć na chwilę stracić przytomności i nie przechodzić przez to
wszystko.
I tym razem z całej siły
starała się zapanować nad dreszczami. Tak bardzo nienawidziła tego uczucia,
zdawało się być nawet gorsze niż najsilniejszy ból. Haniko zacisnęła mocno
oczy, starając się uspokoić. To się znowu działo. Po raz kolejny musi przez to
przejść. Przed oczami stanął jej obraz szeroko uśmiechającego się,
krótkowłosego blondyna, trzymającego różę. Oczy, pełne życia spoglądały tylko
na nią, nie próbując nawet hamować radości, że znów może ją oglądać. Ręka z
kwiatkiem wysunęła się do przodu.
Z zamyślenia wyrwał ją dotyk
czyjejś dłoni. Duża, silna, męska. Po krótkiej chwili zdała sobie sprawę, że to
Sasuke złapał ją za rękę. Drugą, tą którą ją obejmował, chwycił za jej lewą
dłoń, starając się opanować jej drżenie. Na początku po prostu ją trzymał.
Dopiero po chwili zaczął jej dłonie delikatnie gładzić swoimi. Robił to z
niezwykłą czułością, co zapewnie zaskoczyłoby nie tylko jego, ale też i Haniko,
gdyby nie to, że dziewczyna wciąż była zbyt roztrzęsiona by dostrzec takie
szczegóły.
Uchiha niewiele myśląc wdrapał
się w całości na jej łóżko, rozsiadł się tak, by blondynka znajdowała się
między jego nogami, po czym otulił jej zmarznięte ciało kołdrą, samemu
opierając się o ścianę. Shimanouchi w jego ramionach zdawała się powoli
uspokajać i odzyskiwać świeży umysł. Przez dość długi czas, mimo iż obudzona
zdawała się zupełnie nieobecna. Teraz, kiedy odrętwienie powoli mijało, nawet
na chwilę spojrzała w jego kierunku. Uchiha spodziewał się, że coś powie, jakoś
skomentuje jego poczynania, raczej negatywnie niż pozytywnie, ale się odezwie,
ona jednak poprzestała na mocniejszym wtuleniu w jego klatkę piersiową.
Trwali tak przytuleni do
siebie w absolutnej ciszy przez jakiś czas. Mijał on niesamowicie szybko, więc
nawet się nie obejrzeli, gdy na zegarze wybiła godzina piąta. Żadne z nich nie
liczyło, ile minęło odkąd Sasuke wpadł do jej pokoju. Nie zastanawiali się nad
tym, bo czyż to takie ważne?
Haniko początkowo skupiała się
głównie na niesamowicie bliskiej obecności bruneta, później jednak jej umysł
powrócił do dawnych, wciąż prześladujących ją wspomnień. Pustym wzrokiem
wpatrywała się przed siebie, leżąc na klatce piersiowej młodszego Uchihy. Jedno
musiała przyznać na pewno, było jej na niej niesamowicie wygodnie, jak gdyby
została swoim kształtem specjalnie dopasowana do jej głowy.
Brunet nie miał takiego
rozrzutu. Odkąd się tylko tu znalazł jego myśli wciąż krążyły wokół drobnej
osóbki znajdującej się tuż obok. Ani razu w jego głowie nie zawitała inna myśl.
Całą swoją uwagę w zupełności poświęcał blondynce.
– Muszę się napić – szepnęła
nieoczekiwanie Haniko, jednocześnie podnosząc się do siadu.
Uchiha skinął głową i
posłusznie uwolnił dziewczynę z objęcia. Zarejestrował tym samym, że zrobił to
z małą niechęcia.
Kiedy kunoichi wygramoliła się
z pościeli i wstała z łóżka, on bez słowa udał się za nią. Nie trzeba było
wiele czasu, by oboje dotarli do kuchni. Haniko bez słowa wyjęła dwie szklanki
z szafki, po czym sięgnęła do lodówki po wodę. Następnie zupełnie bez słowa już
napełnioną szklankę podała brunetowi.
Pili w ciszy. To co nastąpiło
później również nie wymagało komentarza. Sasuke odstawiając naczynie do zlewu,
przyciągnął blondynkę do siebie, obejmując ją dokładnie w pasie. Shimanouchi
nie protestowała. Z początku stała jak słup niezdolna do jakiejkolwiek reakcji,
następnie jednak lekko wtuliła głowę w zagłębienie jego szyi.
– Muszę już iść – szepnął
Sasuke po krótkiej chwili.
Jedyną reakcją było lekkie
skinienie głową. Już po chwili oboje stali w jakiejś odległości od siebie,
spoglądając również w zupełnie przeciwne kierunki.
Uchiha wyszedł z kuchni,
udając się do salonu. Podniósł z podłogi swoje spodnie, ani przez chwilę nie
zastanawiając się, co też one takiego tam robiły. Kiedy już zdołał się ubrać,
dostrzegł, że blondynka wciąż stojąca w kuchni, najwyraźniej nie poruszyła się
ani o milimetr. Darując sobie jakiekolwiek pożegnanie, po prostu opuścił jej
mieszkanie.
Boziuuu :c. Tak jak nienawidze Saska,tak tutaj go uwielbiam <3 .
OdpowiedzUsuńNiestety nie dodaję długiego komentarz,ponieważ jestem na telefonie mamy,która tylko czeka,zeby na mnie nakrzyczeć :c .
Wiedz,że nie zawiodłaś mnie i naprawdę jestem z Ciebie (i twojej notki ) dumna ^^
Pozdrawiam gorąco :D
Hej! Jestem nową czytelniczką niedawno znalazłam waszego bloga i zaczęłam czytać. Bardzo mi się podoba sposób w jaki piszecie obydwie i długość rozdziałów też mnie zadowala. Cóż mogę powiedzieć? Oby tak dalej, życzę weny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńte niesnaki między braćmi, niech się ustabilizuje, kim był ten blondyn, który śnił się Hanako, no i sprawa tego kwiatka, bosko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ech te kłótnie między braćmi, niech się ustabilizuje, kim był ten blondyn, który śnił się Hanako?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, niech się już ustabilizuje między braćmi, ale kim był ten blondyn, który śnił się Hanako...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza