1. Co takiego robisz w sposób inny, niż
większość znanych ci osób?
Erroay: Wiążę buty. No, dokładnie tak.
Tym sposobem na uszy króliczka/zająca/czy jakiegoś innego długouchego zwierza.
Niby internet wie, o co mi chodzi, a jednak do tej pory nie spotkałam nikogo,
kto wiązałby buty w ten sam sposób. Wszyscy tworzą jakąś dziwną pętlę, coś
gdzieś przeciągają i oplatają, a ja do dziś nie pojęłam, o co chodzi i jak oni
to robią.
Akari: Najpierw myję zęby a potem jem
śniadanie. Na serio, często zdarza mi się pomylić tą kolejność. Dopiero jak to
zrobię to orientuję się, że pomyliłam się i muszę myć je jeszcze raz.
2. Co przychodzi ci z trudnością?
Akari: Oj, zabrakłobym stron w wordzie,
aby to wszystko wypisać. Sądzę, że jak u ponad połowy osób, to trudnością jest
nauka. Zwłaszcza bezsensownych bzdetów. I jeszcze mogłabym napisać, wybór.
Lubię mieć wybór, ale często trudno mi coś wybrać. Potrafię stać przed półką i
dokładnie 15 minut zastanawiać się, który krem wybrać. A do tego jeszcze,
zdarza się, że się zezłoszczę i nic nie wybiorę.
Erroay: Z trudnością? Uch. Moja pierwsza
myśl, to ułomność językowa. Każdy ma jakąś piętę achillesową, a moją są języki
obce. Nie potrafię myśleć w innym języku, więc czytając jakiś tekst muszę
skupić się na każdym słówku i pojedynczo je sobie tłumaczyć. Samo przeczytanie
zdania, nawet ze znanymi mi wyrazami, nie gwarantuje, że cokolwiek zrozumiem.
No… a poza tym wpadam w panikę, kiedy słyszę, że ktoś mówi do mnie po
angielsku.
3. Czy wkurza cię coś, co niekoniecznie wkurza
innych?
Erroay: Wkurzają mnie ludzie, którzy nie
potrafią poruszać się po chodnikach. Ruch prawostronny obowiązuje nie tylko
kierowców i nie tylko na jezdni. Ja idę prawą stroną, więc jak ktoś mi lezie z
naprzeciwka, to mu nie ustąpię choćby nie wiem co, o. Chłopak mówi, że czasem
przypominam taran. Być może.
Akari: Ciężkie pytanie. Jedynie, co
przychodzi mi do głowy brak wyboru w sklepach. Nie lubię, kiedy na półce jest
tylko jeden rodzaj produktu, tylko jednego producenta. Ja musze mieć wybór. Np.
cztery rodzaje ryżu, i do każdego dwie różne marki. Do tego wszystko ma być w
jednym sklepie, abym nie musiała latać do pięciu różnych.
4. Masz jakieś OTP w „Naruto”?
Akari: Też nie łatwe pytanie. Para z
mangi/anime to Shikamaru i Temari. Oni mi do siebie pasują i od początku było
widać, że mają się ku sobie. Dodatkowo para Kushina i Minato. Jeden z nielicznych
romansów, który został dobrze ukazany. A także chyba jedyni rodzice,
przedstawienie poprawie. Naprawdę ciężko się doszukać w Naruto roli rodziców, a
jak są już pokazywani to pobieżnie. A właśnie Kushinie i Minato Kishimoto
poświęcił sporo czasu i miejsca w fabule. Jest ukazana miłość między nimi,
miłość rodzicielska do Naruto, poświęcenie dla własnego dziecka, dbanie o
niego, nawet przedstawienie ich początku, tego jak się poznali i jakie marzenia
mieli.
A
odnośnie par z fandomu to Sasuke i Naruto. Nie wiem, czemu. Oni mi po prostu do
siebie pasują. I ciężko jest mi ich zobaczyć w innych paringach. Chociaż bardzo
popularne, Sasuke i Sakura, ja tego absolutnie nie widzę. Według mnie (bez
urazy, dla fanów, to tylko moja opinia) ta para nie ma prawa bytu.
Erroay: O! Wreszcie coś łatwego! Od
dziesięciu lat moja odpowiedź na to pytanie jest niezmienna i jest nią:
SasuNaru. Zakończenia mangi nie uznaję, bo jest ono naciągane i kompletnie
nierealne. Przez całą mangę jedyną osobą, która była w stanie zrozumieć Sasuke,
był Naruto. Nie jakaś tam Sakura, która nie robiła nic, poza wiecznym
płaszczeniem się przed nim. Przez cały ten czas Uchiha nie liczył się z nikim, z wyjątkiem Naruto. To właśnie z nim stworzył więź, której nie potrafił później zerwać. Dla Sakury nie było miejsca w jego życiu i nikt mi nie wmówi, że nagle się znalazło. Patrząc na zakończenie, przychodzi mi tylko na myśl, że jednak to
Nieskończone Tsukuyomi dobrze działa.
Wracając
jednak do Naruto i Sasuke – jest to jedyna para bohaterów, którą
niezaprzeczalnie do siebie ciągnie. Szanują się i rozumieją bez słów. Bardzo
wiele ich łączy i bardzo wiele dzieli, a ja nigdy nie uważałam, by przeciwieństwa
się przyciągały. Dwoje ludzi musi mieć ze sobą coś wspólnego, tak, jak widać to w tym
przypadku. Dlaczego jednak nie uważam tego za przyjaźń? Z powodu podtekstów, które pojawiają się w ich rozmowach, siły tej więzi i tego, że poza sobą świata niemal nie widzą. Między nimi po prostu iskrzy.
5. Czy utożsamiasz się ze swoją bohaterką?
Erroay: Moją bohaterką jest Haniko i…
nie, nie utożsamiam się. Jak dla mnie to żadna frajda pisać o samej sobie,
dlatego wolałam wykreować kogoś zupełnie innego. Mimo to jestem świadoma, że
nie do końca mi się to udało i oddałam tej postaci trochę siebie.
Mnie i
Haniko z całą pewnością łączy fascynacja yaoi, ale prócz tego, hm, raczej
niewiele. Nie jestem nawet w połowie tak cierpliwa, jak ona – dawno temu
dałabym Sasuke popalić, a może nawet wybiłabym mu wszystkie zęby (wykreowałam
takiego dupka, że czasem sama go nienawidzę). Poza tym Haniko, tak jak i
Itachi, bardzo chętnie zaczytuje się w zwojach zawierających jakieś zapomniane
techniki, uczy historii shinobi i zajmuje masą innych, niewiarygodnie nudnych
dla mnie rzeczy. Może jeszcze łączy nas chemia – ona wytwarza trucizny, a ja syntezuję
coś, co rzekomo może posiadać aktywność przeciwnowotworową (tak przynajmniej
twierdzi mój promotor). Ale to chyba tyle. Chyba, że bycie blondynką się liczy.
Akari: W gwoli ścisłości, moją
bohaterką jest Keiko. I częściowo się z nią utożsamiam. Nie umiem tworzyć
głównych postaci, które by mnie irytowały, bo wówczas prowadzenie ich to
udręka, więc chcąc niechcącą moja główna bohaterka będzie w czymś podobna do
mnie. Jednak to nigdy nie jest lustrzane odbycie. Staram się, by te
podobieństwa nie były zbyt duże. Przeważnie, jak chce dać jakiejś postaci moje
cechy/zachowanie/poglądy to uwypuklam je, niekiedy nawet przerysowując, lub
odwrotnie, znacząco obniżam. Np. lubię słuchać muzyki jak coś robię, gdzieś
idę, jednak nie jest to takie nałogowe jak to przedstawiłam u Keiko, lub inny
przykład, Keiko nie przepada za pająkami, a ja mam totalną arachnofobie. Widać,
że istnieje częściowe utożsamianie się, lecz efektów lustrzanego odbicia między
mną a Keiko się nie znajdzie. Chociaż, mamy pewną część zachowań wspólnych. Tak
samo jak ona, wycieram mokre ręce w spodnie, i to praktycznie zawsze.
6. Jaka jest twoja ulubiona postać z „Naruto”?
Akari: No to oczywiste, Itachi. A teraz
wypadałoby powiedzieć, dlaczego. I tu może być problem, bo ciężko mi powiedzieć,
dlaczego. To trochę tak jakby się kogoś zapytać, czemu kochasz Maćka a nie
Łukasza. No kocha się i już. Więc, czemu Itachi. Nie wiem. Przy okazji,
zauważyłam, że zawsze ciągnie mnie do tych czarnych charakterów. A nie
zapominajmy, że na początku serii Itachi był tym totalnie złym. Jak to się
stało, że został tą najulubieńsza postacią, nie wiem. Odkąd pojawił się w anime
(bo najpierw zaczęłam oglądać anime, a potem dopiero zabrałam się za mange), od
razu mi przypadł do gustu. Taka, miłość od pierwszego wejrzenia. Pomijając fakt
niesamowicie ślicznych oczątek i tych pięknych długich włosków (ta, moja
słabość). A tak z charakteru, to podoba mi się w Itachim wszytko. A tak
seryjnie to, to, że szybko potrafi dokonać analizy, przewidzieć ruch wroga,
oszacować przebieg bitwy. Dużo wie, jest geniuszem, ale nie chwali się tym. W
ciszy korzysta ze swoich umiejętności i talentów. Do tego, dba o innych. Sasuke
czy Konoha, są dla niego ważniejsi niż on sam. Poświecił swoje życie dla nich.
Nie tylko fizyczny fakt zginięcia, ale trwania wiele lat w bólu i ciszy tylko
po to, aby im było lepiej. Ma cel w życiu, do którego wytrwale dąży od samego
początku. Wydaje się, że jest w cieniu, z boku, z dala od wszystkiego i w nic
się nie angażuje, ale jednocześnie potem okazuje się, że wszystko wie i
wszystkich trzyma w szachu. Przypomina trochę łabędzia pływającego po stawie.
Widzi się tylko jego piękno znajdujące się nad taflą wody, nikt nie widzi, że
pod wodą i pięknem białych skrzydeł, on bardzo ciężko pracuje, machając nogami,
aby móc pływać z gracją. Przypomina mi też kruka. Kruki są gatunkiem
monogamicznym, tzn., że pary dochowują sobie wierności do końca życia. Tak samo
Itachi, do końca swoich dni, wierny swoim przekonaniom i temu, że postępuje
słusznie oraz właściwie. Do tego, mimo iż przeżył ciężkie dzieciństwo, nie
poddał się, nie załamał, tylko parł do przodu.
W sumie
wyszło mi opisanie jego postaci, niż powiedzenie, dlaczego go tak lubię. Jednak
taka prawda, lubię go praktycznie za wszystko i jest niewiele rzeczy, która w
nim mi się nie podoba. Nie umiem powiedzieć, że lubię go za to, to i to. Po
prostu Itachi to najulubieńsza postać i już.
Erroay: To będzie mało oryginalne, ale
Sasuke. Od samego początku, do samego końca. Sasuke, którego zawsze rozumiałam
i przeżywałam wszystkie złe chwile wraz z nim. Sasuke, którego miałam ochotę
podnieść na duchu, ale nie miałam ku temu okazji (ciekawe, dlaczego). Z bólem
serca obserwowałam jego przemianę. I nie, nie mam tu na myśli jego pragnienia
zniszczenia Konohy (och, jakże ja go rozumiałam!), tylko to, co działo się z
nim później. Mam wrażenie, że autor sam się pogubił i zapomniał, na czym
polegał fenomen tej postaci. Mniej więcej od chwili rozpoczęcia wojny, Sasuke
coraz mniej przypominał siebie, a bardziej jakąś marną podróbkę. Kishimoto
zaczął kierować jego działaniami w taki sposób, by prostą ścieżką poprowadzić
go do wymyślonego przez siebie zakończenia. Ignorując to, że jego działania
przestały mieć sens, a zaczynały być zwyczajnie wymuszone. A ja głęboko wierzę
w to, że raz wymyślony bohater powinien sam sobą kierować. O, a tak na koniec
jeszcze wspomnę, że jestem bezgranicznie zakochana w jego dorosłej wersji.
Ale tak
podsumowując, to myślę, że tak jak Akari, ciągnie mnie po prostu do czarnych
charakterów i drani. W sumie nie chyba, a na pewno.
7. Co wyróżnia cię spośród innych?
Erroay: Nic o tym w pytaniu nie ma, ale
ja sobie od razu pomyślałam, że mają to być trzy rzeczy. Zacznijmy więc:
– Nie
maluję paznokci. Nigdy. Jednak nie z powodu acetonu, który rozlewam na wszystkie
strony w laboratorium. Po prostu strasznie mnie to wkurza, więc tego nie robię.
Wszystkie koleżanki mają perfekcyjnie wymalowane pazurki, a mnie słabo na samą
myśl, że miałabym babrać się lakierem, którym uwaliłabym sobie całe łapy, potem
czekać skandalicznie długo aż zaschnie, by na koniec męczyć się ze zmywaniem
tego. Nie.
– Nie
noszę sportowych butów. Wszyscy wokół pomykają w „adidasach”, a ja nie mam
nawet jednej pary. Wszelkie trampki i inne dziwy, też do mnie nie przemawiają.
Mogłabym wszędzie chodzić w butach à la męskie wizytowe pantofle. Obcas płaski,
a jednak uroczo stuka. Nie wspominając o tym, że pasują do wszystkiego i dodają
stylizacji charakteru! No, a przynajmniej ja tak uważam.
–
Spojrzenie bazyliszka. Wcale nie muszę nikogo akurat piorunować wzorkiem, by
się poczuł, jakbym właśnie to robiła. Już od kilkunastu osób usłyszałam, że mam
przeszywające spojrzenie. Dwie stwierdziły, że to raczej magnetyzm. A kiedy idę
do fotografa, notorycznie słyszę: „niech pani spróbuje spojrzeć łagodniej”. Chyba
więc coś w tym jest.
Akari: Zamiłowanie do Itachiego, klanu
Uchiha i ogólnie Naruto. Wśród znajomych tylko z Erroay nawijamy godzinowo o
braciach Uchiha. A czy coś więcej mnie wyróżnia? Raczej nie, jestem (tak mi się
wydaje) dość przeciętną osobą. Chociaż wśród znajomych jestem jedyną osobną
(nie licząc Erroay), która zajmuje się pisaniem no i rysowaniem. A, no i nie
przepadam za sportem. Wśród otoczenia, w którym przebywam, prawie każdy ma
jakąś dyscyplinę, która lubi uprawiać. A mnie się nie namówi na bieganie czy
wyciągniecie na siłownię.
Pytania od czytelników:
8. Co waszym zdaniem najbardziej różni was w
pisaniu?
Akari: Powiem, że ciekawe
pytanie. W sumie dość istotne i powinno znaleźć się w naszym krótki opisie „o
nas”. Jednak jakoś tak, żadna z nas, podczas tworzenia tej zakładki, nie wpadła
na takie pytanie. Ale bez rozwodzenia się, przechodzę do odpowiedzi.
Tak
zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze style są odmienne i to nawet dość bardzo.
Już na pierwszy rzut oka po otworzeniu rozdziału można domyśleć się, kto pisał,
chociażby po innym myślniku. Czytałam kiedyś bloga dwóch autorek, które miały
bardzo identyczny styl. Do tego stopnia, że nie tworzyły rozdziałów w sposób,
który my wybrałyśmy, czyli naprzemiennie, tylko 1 rozdział był pisany na raz
przez 2 osoby. W pewnym momencie zamieniały się, i ja na serio nigdy nie
wiedziałam, co pisała, która. Nie było żadnego skoku, zmiany, możliwej do
wyłapania różnicy. Niesamowite. A wcale, żadnymi bliźniaczkami nie były. Ale
odchodzę od tematu. Wracając do odpowiedzi. Owszem mamy wyraźnie odmienne
style, wiemy o tym, ale nie przeszkadza nam to i mam nadzieję, że czytelnikom
także. I się powtórzyłam…
A tak
bardziej konkretnie; co nas różni? Hm, im dłużej się zastanawiam tym więcej
wynajduję. Myślałam, że będzie tego trochę mniej. Tak, na co dzień
podczas tworzenia rozdziałów nie zauważamy różnic. Dopiero teraz siedząc i
myśląc o tym mam wrażenie, że nasze style różnią się chyba w każdym możliwym
aspekcie. W kwestii technicznej, to jak wspomniałam na pierwszy rzut oka idzie
inny zapis dialogów, a konkretniej inny znak interpunkcyjny. Również Erroay
robi mniej błędów. Zapewne czytelnicy pamiętają początkowe rozdziały z
pierwszej serii, gdzie moje teksty były najeżone wszelkimi możliwymi błędami,
począwszy od literówek, po interpunkcję, gramatykę, ortografię, aż na
stylistyce kończąc. Totalna masakra. Skromnie uważam, że w tej materii robię
postępy i już moje rozdziały tak nie straszą. Też właśnie w tych początkowych rozdziałach
pierwszej serii można zauważyć, że Erroay pisała więcej opisów a mniej
dialogów, w przeciwieństwie do mnie, gdzie ja miałam ściany dialogów. Teraz w
drugiej serii wydaje mi się, że zaczynamy to normalizować, szukając złotego
środka. Pozostając w kwestii opisów odnoszę wrażenie, że moje są czasami jakby
wyrwane z kontekstu, skokowe, pojawiające się nagle. Przy Erroay wszystko
ładnie się stapia w całość, w jednolitą i jednorodną masę. Ważną też rzeczą,
która nas rozróżnia jest styl… Masło maślane, rzeczą rozróżniającą nasz styl,
jest styl. W każdym bądź razie, chodzi o to, że teksty Erroay sprawiają
wrażenie wyjętych z jakieś dobrej książki. Przy moich, raczej trzeba by było
porównać je do nowelek tzn. light novel pewnego nurtu lekkiej literatury rozwijającej
się w Japonii. Na nasze standardy porównywalne byłoby to do książek
młodzieżowych. Niezbyt wyszukanych pod względem językowym, fabularnie w sumie
też. Lekkich o przyjemnej historii z nutka nadnaturalności, która umili
deszczowe popołudnie. A właśnie przy okazji aspektów spoza tego świata.
Po prostu posiadam ciągoty do rzeczy nadprzyrodzonych i fantasy. Skutkuje to
tym, że nie przejmuję się brakiem dobrego wytłumaczenia/wyjaśnienia w pełni
logicznego i uzasadnionego. Nie przeszkadza mi lekkie nagięcie praw fizyki czy
biologii, bo akurat tego potrzebuję i brzmi to fajnie. Erroay raczej woli
trzymać się bardziej sensownych pomysłów, które mają dobre powody i są bliżej
ziemi i z dala od jakieś magii. Nie wiem czy to widać w rozdziałach, może
bardziej zaznacza się na etapie wymyślania historii, kiedy to spędzamy długie
godziny na fejsie wymieniając się pomysłami. Do tego (a to na pewno widać)
Erroay ma zamiłowanie do dramatów, przez co jej bohaterowie łatwo nie mają a
teksty nie są lekkie. Przy czym bardzo dobrze buduje napiętą atmosferę, gdzie
wręcz czuje się niepokój i wszystkie emocje, jakie targają postacią. Mi chyba
to nie wychodzi, takie przynajmniej odnoszę wrażenie. No i także posiadam
zamiłowanie do romantycznych, słodkich i uroczych rzeczy/sytuacji/miejsc.
Pewnie można to zauważyć. Jednak pod czujnym okiem Erroay staram się nie
przesadzać i nie walnąć opisu jak jej oczy błyszczały na tle pełni księżyca a z
nieba leciały złote cekiny.
O
kruczę! To już cała strona. Na początku wydawało mi się, że nic nie będę w
stanie odpowiedzieć na to pytania, a teraz okazało się, że wypisałam jakiś
referat. To może ja już nie będę szukać większej ilości różnić, bo jeszcze
wyjdzie mi z tego pięć stron. No to tyle ode mnie.
Erroay: Kiedyś powiedziałabym, że chodzi
o ilość dialogów i opisów – moje rozdziały składały się ze ściany tekstu, Akari
z samych wypowiedzi. Z czasem jednak osiągnęłyśmy równowagę i teraz raczej nie
rzuca się to w oczy.
Obecnie…
cóż, mogę się mylić, bo akurat to opowiadanie bardzo odbiega tematyką i stylem
od wszystkich innych rzeczy, które piszę, ale powiedziałabym, że romantyzm.
Akari jest romantyczką, a ja z całą pewnością nią nie jestem. Relacja Sasuke i
Haniko nigdy nie będzie przypominała tej, która łączy Itachiego i Keiko. Nigdy
nie padną cukierkowe wyznania, nigdy nie będzie pocałunków w świetle
zachodzącego słońca, księżyca, w deszczu, czy co tam jeszcze uchodzi za
romantyczne. Nie wiem jednak, jak odbieracie to Wy – czytelnicy. Bo na potrzeby
opowiadania relacje między moimi bohaterami czasem nawet trącają o romantyzm,
czym często sama siebie zaskakuję. Bo ja się staram, naprawdę, a potem
wysyłam tekst do Akari i pytam: „Przesadziłam?”. I kiedy ona jest zadowolona,
ja dochodzę do wniosku, że jak na moje standardy, to tak. Bo to nie w moim
stylu. Bo, przykładowo, projekt, nad którym pracuję obecnie, to kupa przemocy,
dramatów, brudnego seksu i tajemnic. I w takiej tematyce czuję się o wiele
lepiej. Pisze mi się płynniej, wszystko jakoś lepiej wygląda, a ja jestem
niezmiernie zadowolona, kiedy to potem czytam. I czasem nasuwa się też pytanie,
skąd we mnie tyle agresji, ale to chyba temat na inną dyskusję.
9. Znacie się? Co najbardziej różni was w życiu
pod kątem charakteru i wyglądu?
Erroay: Cóż… tak, znamy się od ponad 10 lat i
choć bardzo chciałabym napisać, że po takim czasie łatwo mi będzie odpowiedzieć
na to pytanie, to wcale tak nie będzie. Jeśli chodzi o wygląd diametralnie
różni nas na pewno długość włosów. Akari swoje hoduje od dzieciństwa, a ja co
miesiąc biegam do fryzjera, bo za długie, a najdłuższe kosmyki mogę
założyć za ucho! Niedopuszczalne!
Z charakterem będzie trudniej, bo
chociaż jesteśmy różnymi osobami, nie przychodzi mi do głowy taka cecha, która
skrajnie by nas różniła. Mieszanki wybuchowe stanowią pewnie najciekawsze
połączenie, ale my chyba jesteśmy zbyt nudne ;-). Akari nie jest
ekstrawertyczką, ja nie jestem introwertyczką, ona nie jest optymistką, a ja
pesymistką. Wiele nas różni, ale sporo też łączy, a ja osobiście uważam, że nie
ma większej frajdy w poznawaniu autora, niż czytanie jego tekstów. A te – jak
już ustaliliśmy – są nieco inne ;-).
Akari: Ciężkie pytanie, ale
powiem ci, że niemalże wszystko. Znamy się w życiu codziennym, dobrze
dogadujemy, ale ciężko znaleźć czynniki wspólne. Jeśli patrzeć tylko pod kątem
wyglądu to jedyna wspólna sprawa to kolor włosów (obie jesteśmy blondynkami). A
co do reszty. Łatwiej mi będzie wskazać podobieństwa także, oprócz tego, że
uwielbiamy braci Uchiha, oglądamy Naruto, tudzież inne anime, lubimy pisać i
jesteśmy na tym samym kierunku studiów (chociaż już specjalizacje inne), to
reszta nas różni. Wiadomo, że będą sprawy, w których będziemy się zgadzać,
posiadać takie samo zdanie czy lubić to samo (ukochany paring SasuNaru,
nieulubiony prowadzący), ale jakoś jak teraz o tym myślę, nic specjalnego nie
wyróżnia się. I choćbym chciała, coś więcej napisać to nic więcej do głowy mi
nie przychodzi.
Macie
do nas jakieś pytania? Śmiało!
Siema, fajnie piszecie i super że można się stąd czegoś o was dowiedzieć i to w taki niecodzienny sposób :) widać odrazu, że macie inne style ale chciałabym wiedzieć na ile zdajecie sobie z tego sprawę tzn. czy mogłybyście odpowiedzieć każda z osobna na pytanie co waszym zdaniem najbardziej was różni w pisaniu?
OdpowiedzUsuńBardzo trafne pytanie!
UsuńOgólnie cieszę się, że ktoś się zainteresował tą zakładką i przeczytał nasz opis "o nas". I, że w ogóle są jakieś pytania do nas. I już mogę się zapewnić, że odpowiedź na twoje pytanie właśnie się tworzy. Także być może na dniach pojawi się odpowiedź, która zostanie dodana do postu powyżej.
Ogólnie może być trochę ciężko odpowiedzieć na to pytanie, gdyż nie jest łatwo na swoją pracę spojrzeć obiektywnie. Przeważnie przegina się w jedną lub w drugą stronę, serwując tony lukru lub mieszając się z błotem. Stąd moje zapytanie do ciebie: a ty jak to widzisz, jako osoba postronna?
Mam nadzieję, że odpowiesz, włączając się tym w dyskusję ;)
Pozdrawiam, Akari
Nawet zgodne są te nasze odpowiedzi, chociaż się nie konsultowałyśmy w tej sprawie :D
UsuńTylko Akari trochę nakłamała w związku z moimi tekstami, ale to już pozostawiam do weryfikacji czytelnikom.
A w temacie rzeczy nadprzyrodzonych, to ja też lubię czasem trochę poszaleć, chociaż fakt, w tym opowiadaniu mi się jeszcze nie zdarzyło. Akari proponuje mi rozwiązanie jakiegoś problemu, a ja stwierdzam, że nie ma to logicznego podłoża i nie xD
Ale no, przykładowo, w jednym z moich tekstów NaruSasu dzieją się dziwne rzeczy, których w żaden sposób nie wyjaśniam, więc czytelnicy stwierdzili, że Sasu cierpi na schizofrenię. Ja natomiast jestem święcie przekonana, że to wszystko wydarzyło się naprawdę :D
Do tekstu oczywiście zapraszam! (autoreklama)
Siema, fajnie że odpowiedziałyście, bo ja widzę że piszecie inaczej ale chyba nie umiem sprecyzować o co może chodzić, a wasze odpowiedzi są bardzo ciekawe :) jest chyba racja w tym pisaniu romantycznie i mniej bo Itachi to taka miękka klucha, a Sasuke jest brutalem troche takim, ha :) ale w romansach to nawet tak jest, że ten główny maczo to taki drań więc może jednak Err jest bardziej romantyczna? :)
UsuńSiema, to znowu ja bo właściwie to jeszcze mam pytanie, skoro tak nalegacie, żeby zadawać je :) skoro w pisaniu różni was tyle czynników to co was różni w życiu? Bo chyba się znacie prawda? Chodzi mi o wygląd i charakter :)
UsuńZe sporym opóźnieniem, ale odpowiedź na Twoje pytanie pojawiła się już na stronie :-)
UsuńErroay, jesteśmy podobne :D
OdpowiedzUsuńMnie też strasznie wkurza, że ludzie nie potrafią chodzić prawą stroną. Szczególnie jeśli dotyczy to przejścia dla pieszych, ile ja się potrafię nawkurzac.... Wrrr...
I tak samo jak Ty - niezmiennie od wielu lat SasuNaru. Też nie uznaje takiego zakończenia, no gdzie Sasuke z Sakurwa? Fuu... I niby kiedy Sasuke pokochał Sakure? Nie rozumiem tego...
I to prawda, że widać pomiędzy nimi chemię, wszędzie są podteksty na to wskazujące...
Niby Kishi mówił, że Sasuke w momencie opuszczania Konohy coś czuł do Sakury. Jaaasne.
To Naruto o niego walczył, Sakura tylko się darła (oh jak ja nie lubię tej postaci).
Może w "Boruto" pociągną wątek SasuNaru :D byłoby miło
Ooo, jak miło :D
UsuńA przejścia dla pieszych, to już w ogóle rządzą się swoimi prawami! Ludzie lezą dosłownie całą szerokością i żadnego problemu nie widzą...
Sasuke jej nie pokochał, no nie ma szans. A Kishimoto sobie może gadać, co tam chce, ale co miał zrobić? Naruto przynosi zbyt dużo kasy, by mógł ot tak sobie zabić na końcu bohaterów, co podejrzewam, chciał zrobić Musiał trzasnąć jakieś SasuSaku (niedobrze mi...), zrobić im tę koszmarną Saradę i zapewnić możliwość stworzenia kolejnej serii. Ja osobiście myślę, że gdyby NAPRAWDĘ wierzył w to, że Sasuke coś czuje do tej różowej szkarady, to zarysowałby to wcześniej, a nie pozwolił mu ją prawie zabić (nawiasem - nie mogę do dziś przeboleć, że to się nie stało). Dobrze chociaż, że w anime nie puścili Sakura Hiden, bo bym chyba umarła od nadmiaru jej głupich przemyśleń i wzdychania do Sasuke.
Ja to SasuNaru bardzo wyraźnie widzę chociażby po finałowej walce, kiedy leżą poobijani i zamiast dogadać się pięściami, próbują tym razem słów. Sasu chyba ze trzy razy pyta Naruto, dlaczego ten ma taką obsesję na jego punkcie i tak bardzo mu zależy. Uzumaki debil odpowiada, że 'jest jego przyjacielem', zamiast 'kocham cię' na co Uchiha wyraźnie liczy :D ta rozmowa jest piękna po prostu!
W 'Boruto' to ja się obawiam wątku BoruSara, którego nie zdzierżę. Miałam nadzieję, że Sarada będzie miała trochę więcej z Sasuke niż kolor włosów i sharingan, ale niestety... i takie mam wrażenie, że wątek SasuNaru przerzucą właśnie na tę parę :/
Dobrze chociaż, że wciąż są wierni fani SasuNaru i pomimo tragicznego zakończenia 'Naruto' wciąż mają siłę i energię do tego, by pisać. Ilość blogów SasuSaku przytłacza, ale nie dajmy się! :D
Pozdrawiam :-)
ALE MACIE PIĘKNĄ TAPETĘ!!! <33333 bardzo mi się podoba, jest mega <3
OdpowiedzUsuńMam do was pytanie o ulubionych autorów/autorki i ulubione książki. Może po 5 osób i 5 książek?
C.
Dziołchy, powiedzcie: czy mogę was zaklepać i prosić, byście mi udzieliły wywiadu na Mangowych Wywiadach?
OdpowiedzUsuńPojawiłam się na waszym blogu już chwilę temu, i tak sobie przeglądam, się rozglądam, bierę za rozdziały od początku do końca bo uwielbiam takie giganty, i coraz bardziej nachodzi mnie myśl, że cholernie chciałabym, żebyści mi udzieliły wywiadu.
Oodezwijcie sie do mnie, nawet jeśli zamierzacie odmówić, co generalnie nie bardzo mnie ruszy bo, umówmy się, będę za wami łaziła tak długo, aż się zgodzicie. Nawet jeśli zajmie mi to dłuższy czas.
rhanboleyn@gmail.com
Uchylam kornetu